Archives

Irlandia pierwszym krajem w Europie, który wprowadza zakaz importu z Izraela

Simon Harris – Irlands regeringschef


Irlandia pierwszym krajem w Europie, który wprowadza zakaz importu z Izraela

Hank Berrien


Po raz pierwszy od klęski nazistowskich Niemiec jakikolwiek europejski rząd promuje prawo, które wprost nawołuje do bojkotu towarów produkowanych przez Żydów.

Rząd Irlandii, który w ostatnich latach otwarcie demonstrował swoją wrogość wobec Izraela, poszedł o krok dalej w atakach na państwo żydowskie, stając się pierwszym krajem w Europie, który wprowadził przepisy zakazujące importu z biblijnych terenów Judei i Samarii.

Irlandzki minister spraw zagranicznych i handlu, a zarazem były premier Simon Harris, przedstawił projekt ustawy zatytułowany: „Ogólny plan zakazu importu towarów z izraelskich osiedli na okupowanym terytorium palestyńskim” (ang. General Scheme of the Israeli Settlements in the Occupied Palestinian Territory (Prohibition of Importation of Goods) Bill). Jak informuje Jerusalem Post, ustawa została przyjęta przez irlandzki rząd i obecnie musi uzyskać zatwierdzenie Komisji ds. Spraw Zagranicznych i Handlu w Oireachtas (irlandzkim parlamencie) w ramach tzw. wstępnego przeglądu legislacyjnego.

— Sytuacja w Palestynie pozostaje kwestią głęboko niepokojącą opinię publiczną — oświadczył Harris. — Wielokrotnie podkreślałem, że nasz rząd wykorzysta wszystkie dostępne narzędzia, by zareagować na przerażającą sytuację w terenie oraz przyczynić się do długofalowych wysiłków na rzecz osiągnięcia trwałego pokoju opartego na rozwiązaniu dwupaństwowym.

— Irlandia zabiera głos i potępia działalność ludobójczą w Gazie — dodał Harris w rozmowie z dziennikarzami, zachęcając inne państwa, by poszły za jej przykładem. — Każdy kraj musi wykorzystać wszelkie środki, jakie ma do dyspozycji.

Były minister sprawiedliwości i równości, a także minister obrony Alan Shatter ostro skrytykował Harrisa na platformie X, pisząc:

Tylko Simon Harris i obecny rząd mogliby być tak nierozsądni, by stworzyć akronim PIGS (świnie) jako nazwę dla ustawy, która ma na celu bojkot towarów produkowanych przez Żydów. Rząd z dumą opublikował swoją farsową wersję ustawy o okupowanych terytoriach (OTB) — po raz pierwszy od czasu klęski nazistowskich Niemiec jakikolwiek europejski rząd promuje prawo, które wprost nawołuje do bojkotu towarów produkowanych przez Żydów i penalizuje tych, którzy je importują.

W grudniu ubiegłego roku izraelski minister spraw zagranicznych Gideon Sa’ar ogłosił, że Izrael zamknie swoją ambasadę w Irlandii, powołując się na „skrajnie antyizraelską politykę” tego kraju.

— Działania Irlandii i stosowana przez nią retoryka antysemicka są zakorzenione w delegitymizacji i demonizacji państwa żydowskiego oraz podwójnych standardach. Irlandia przekroczyła wszystkie czerwone linie w relacjach z Izraelem — powiedział Sa’ar. — Izrael będzie inwestował swoje zasoby w rozwijanie relacji dwustronnych z państwami na całym świecie, kierując się m.in. ich stosunkiem do Izraela.

Premier (Taoiseach) Irlandii Simon Harris skomentował:

To niezwykle godna pożałowania decyzja rządu Netanjahu. Kategorycznie odrzucam twierdzenie, że Irlandia jest krajem antyizraelskim. Irlandia opowiada się za pokojem, prawami człowieka i prawem międzynarodowym.

Pomimo zapewnień Harrisa, że irlandzki rząd nie jest antyizraelski, fakty sugerują co innego.

W lutym 2024 ówczesny premier Leo Varadkar potępił możliwą izraelską operację przeciwko twierdzom Hamasu w Rafah, określając ją jako „rażące naruszenie prawa międzynarodowego, do długiej listy innych naruszeń, za które odpowiada Izrael”. Dodał też ostro, krytykując nieustępliwość Izraela:

Jest dla mnie całkowicie oczywiste, że Izrael nie słucha już żadnego kraju na świecie — nie sądzę nawet, że słuchają już Amerykanów. Są zaślepieni gniewem.

W maju 2024, zaledwie kilka dni po tym, jak Harris stwierdził: „brzydzę się działaniami rządu Netanjahu w związku z sytuacją na Bliskim Wschodzie”, Irlandia oficjalnie uznała państwo palestyńskie.

Harris ogłosił wówczas:

Rząd uznaje Palestynę za suwerenne i niepodległe państwo oraz zgadza się na nawiązanie pełnych stosunków dyplomatycznych między Dublinem a Ramallah. Chcieliśmy dokonać tego uznania na zakończenie procesu pokojowego. Jednak wraz z Hiszpanią i Norwegią zdecydowaliśmy się na ten krok, by utrzymać cud pokoju przy życiu.

7 listopada irlandzki parlament przyjął niewiążącą uchwałę potępiającą Izrael, w której stwierdzono:

Na naszych oczach Izrael dokonuje ludobójstwa w Gazie.

Irlandia dołączyła też do sprawy wniesionej przez RPA przeciwko Izraelowi przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości (MTS). Przypomnijmy, że dopiero w 1996 roku Irlandia pozwoliła na otwarcie izraelskiej ambasady w swoim kraju — jako ostatnie państwo Unii Europejskiej.

Jeszcze wcześniej, w maju 1945 roku — zaledwie kilka dni po samobójstwie Adolfa Hitlera — ówczesny irlandzki premier Éamon de Valera udał się do nazistowskiego ambasadora Eduarda Hempela, by „złożyć mu kondolencje”. Jak sam twierdził:

Z pewnością nie zamierzałem jeszcze bardziej upokarzać go w godzinie klęski.


[webmaster]


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


US Congress Pushes to Designate Muslim Brotherhood as a Terrorist Organization

US Congress Pushes to Designate Muslim Brotherhood as a Terrorist Organization

Corey Walker


US Sen. Ted Cruz (R-TX) speaking at a press conference about the United States restricting weapons for Israel, at the US Capitol, Washington, DC. Photo: Michael Brochstein/Sipa USA via Reuters Connect

Members of the US Congress are moving quickly to designate the Muslim Brotherhood as an official terrorist organization.

Sen. Ted Cruz (R-TX) announced on Tuesday that he will reintroduce an updated version of the Muslim Brotherhood Terrorist Designation Act.

“In the coming days, I will be circulating and re-introducing a modernized version of the Muslim Brotherhood Terrorist Designation Act, which I have been pushing for my entire Senate career,” he posted on X/Twitter. “The Muslim Brotherhood used the Biden administration to consolidate and deepen their influence, but the Trump administration and Republican Congress can no longer afford to avoid the threat they pose to Americans and American national security.”

Meanwhile, Rep. Jared Moskowitz (D-FL) sent a letter to the White House on Tuesday asking US President Donald Trump to open an investigation into the Muslim Brotherhood, saying that the group maintains “a documented history of promoting extremist ideologies.”

“Egypt, Saudi Arabia, and the UAE all declared the Muslim Brotherhood an FTO [foreign terrorist organization] over a decade ago, and France is considering its own action. Following suit would help the US disrupt the Muslim Brotherhood’s ability to recruit and finance terror around the globe,” Moskowitz wrote on X/Twitter.

The push to proscribe the Muslim Brotherhood gained momentum last month, when the Institute for the Study of Global Antisemitism and Policy (ISGAP) organized a meeting to help members of Congress develop “strategies to ban the growing threat of the Muslim Brotherhood in the United States,” the research group said in a press release.

“The Muslim Brotherhood appears to be the intellectual inspiration behind all Islamist groups (and their jihadist offshoots) that operate today, such as ISIS, al Qaeda, and Hamas,” ISGAP wrote in a 2023 report. “Sunni jihadist groups are grounded in the firm ideological roots that key MB [Muslim Brotherhood] ideologues pioneered in the last century.”

Hamas, the internationally designated terrorist group that has ruled Gaza for nearly two decades and perpetrated the largest single-day massacre of Jews since the Holocaust with its invasion of Israel on Oct. 7, 2023, is a Palestinian offshoot of the Muslim Brotherhood. Both Cruz and Moskowitz noted that Hamas is a “branch” and an “affiliate” of the global Islamist movement.

While several countries in the Middle East have already classified the Muslim Brotherhood as a terrorist organization, the United States has yet to do the same, despite several attempts by Congress over the years. During Trump’s first term in office, officials in both the White House and Congress took initial steps toward sanctioning the group’s international branches, but a formal designation was never finalized.

US lawmakers believe they have identified multiple pathways to economically cripple the internationally designated terror organization. Congress could combat the Muslim Brotherhood by designating it a Foreign Terrorist Organization (FTO) or placing it on the Specially Designated Global Terrorist (SDGT) list. Both options would levy heavy penalties on the group through methods such as freezing its assets or sanctioning its leadership.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Wywiad z Alanem Dershowitzem

The Preventive State: The Challenge of Preventing Serious Harms While Preserving Essential Liberties [Państwo prewencyjne: wyzwanie zapobiegania poważnym szkodom przy jednoczesnym zachowaniu podstawowych wolności]


Wywiad z Alanem Dershowitzem

Bennett Ruda
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Alan Dershowitz jest amerykańskim prawnikiem, profesorem prawa i autorem wielu książek. Wielokrotnie angażował się w obronę dysydentów. 

W tym miesiącu ukazała się jego najnowsza książka The Preventive State: The Challenge of Preventing Serious Harms While Preserving Essential Liberties . Miałem okazję porozmawiać z Alanem Dershowitzem o jego książce i bieżących wydarzeniach, których dotyczy.

Twoja nowa książka, The Preventive State, została opisana jako Twoje Magnum Opus. Jak to traktujesz?

Uczę tego przedmiotu na Harvard Law School i w innych miejscach od sześćdziesięciu lat, myślę, że to moja najbardziej kreatywna i najważniejsza książka. Dotyczy tego, jak rządy zmieniają swoje podejście z czekania na wystąpienie szkody na przewidywanie jej z wyprzedzeniem. Ta zasada opiera się na zaleceniu  Rodef Din z Tory: nie czekasz, aż ktoś zabije. Pierwszy go ścigasz. Mogę również zacytować to z innego przepisu Tory, części odczytanej podczas mojej Bar Micwy: Tzedek, Tzedek, Tirdof  [do sprawiedliwości, do sprawiedliwości będziesz dążył]. Nie mówi ona tylko raz „Tzedek”, że po fakcie szukasz Sprawiedliwości — jeśli możesz, zapobiegnij wystąpieniu niesprawiedliwości, zanim ona nastąpi.

Na przykład Tora mówi o „krnąbrnym synu” (Ben Sorer U’moreh, Księga Powtórzonego Prawa 21:18-21), a Tora zawiera również wiele środków zapobiegawczych, takich jak zapobieganie rozprzestrzenianiu się chorób poprzez umieszczanie osób chorych na trąd poza obozem. Estera i Mordechaj zaangażowali się w wojnę zapobiegawczą. Powstali i zabili zwolenników Hamana, zanim ci zdołali zabić Żydów. Tak więc kwestia zapobiegania sięga bardzo, bardzo dawno, czasów Tory.

W ostatnich latach zaczynamy to jednak widzieć w społeczeństwie obywatelskim z deportacjami, odmową zwolnienia za kaucją, wojną prewencyjną, jak potencjalny atak na irański reaktor jądrowy. Gdybyśmy mogli zapobiec 7 października, zabijając 10 przywódców Hamasu 6 października, zrobilibyśmy to i powinniśmy byli to zrobić. Więc to, czego potrzebujemy, to jurysprudencja prewencyjna. Tym, co próbowałem zrobić w The Preventive State, to skonstruowanie takiej jurysprudencji, dlatego jest to moja najważniejsza książka, moje Magnum Opus, to, które wymagało, bym stał się „Starszym” Syjonu, żeby ją napisać.


Równocześnie jednak wspominasz w książce o problemie przekroczenia granic. Można próbować przewidywać, ale są pewne ograniczenia. Jednym ze sposobów radzenia sobie z tym jest analiza kosztów i korzyści, którą wykonujesz. Mówisz o tym w całej książce, ale czy możesz krótko opisać, jak to działa?

Za każdym razem, gdy państwo robi coś, aby zapobiec szkodliwemu czynowi, odmawia komuś wolności. Pytanie brzmi: ilu osobom bylibyśmy skłonni odmówić wolności i do jakiego stopnia, aby zapobiec jakiemuś okropnemu czynowi?

Podam przykład: Izrael niedawno zaatakował szpital i według ostatnich doniesień, zabił od siedmiu do dziesięciu głównych przywódców Hamasu, którzy nielegalnie korzystali ze szpitala, ukrywając się wśród cywilów. Tak więc izraelskie wojsko musiało przeprowadzić analizę kosztów i korzyści. Zabijając przywódców Hamasu, zapobiegli zabiciu wielu, wielu ludzi, ale kosztem zabicia kilku innych. To jest rodzaj analizy kosztów i korzyści, jaką mamy.

To też zaczyna się w Torze, kiedy Abraham spiera się z Bogiem o zniszczenie Sodomy. Co jeśli jest 50 niewinnych, 40 niewinnych? Potem analizują, targują się i zawierają układ,  zatrzymując się ostatecznie na 10. Wynika z tego lekcja, że nie jest w porządku zabicie trzydziestu lub czterdziestu niewinnych osób, by ukarać winnych, ale może być konieczne zabicie siedmiu, ośmiu lub dziewięciu niewinnych osób. Nie ma nic za darmo; zawsze będzie to kompromis. I myślę, że ten kompromis jest dobrze odzwierciedlony w historii Abrahama i Sodomy.


Wspominasz w swojej książce, że ta historia stanowi podstawę tego typu analizy przyczyn.

Formuła Williama Blackstone’a, „Lepiej, żeby dziesięciu winnych uniknęło kary, niż żeby jeden niewinny cierpiał”, pochodzi bezpośrednio z tej historii, ponieważ użyto liczby dziesięć. Kiedy ludzie tacy jak Blackstone i inni, którzy bardzo dobrze znali Torę, konstruowali współczesną jurysprudencję anglo-amerykańską, zwrócili się do źródeł biblijnych.


Wspomniałeś o Hamasie i kwestii terroryzmu. Obecnie w prawie międzynarodowym jedną z najbardziej palących kwestii jest stosowanie prawa w wojnie z terroryzmem. Jak myślisz, w jaki sposób prawo międzynarodowe powinno odnosić się do terroryzmu, by mogło być zarówno skuteczne, jak i sprawiedliwe?

Cóż, nie może tego zrobić z jednego powodu: jeśli prawo stosuje się, to tylko do demokracji, a nigdy nie stosuje się do terrorystów. Hamas nawet nie udaje, że przestrzega prawa międzynarodowego. Przyklaskiwali zabiciu kobiety w ciąży, która miała urodzić. Nikt, zgodnie z prawem międzynarodowym, nie usprawiedliwiłby tego. Ale Hamas nie dba o to, więc stosowanie prawa międzynarodowego wiąże ręce demokracji, a dziś robi się to w bardzo, ale to bardzo niesprawiedliwy sposób.

Powiedziałbym, że główną funkcją prawa międzynarodowego jest dziś atakowanie Izraela i główną funkcją praw człowieka jest atakowanie Izraela. Nie widzisz prawa międzynarodowego ani praw człowieka stosowanych przeciwko Syryjczykom, gdy zabijali, ani przeciwko temu, co dzieje się w Sudanie, ani przeciwko temu, co Chińczycy robią Ujgurom. Międzynarodowe prawa człowieka są używane tylko przeciwko Izraelowi. Stały się bronią w wojnie przeciwko Izraelowi i syjonizmowi.


Masz oryginał listu Thomasa Jeffersona, w którym pisze: „Nie mamy się czego obawiać z powodu demoralizującego rozumowania niektórych, jeśli inni będą mieli swobodę pokazania ich błędów, a zwłaszcza, że prawo jest gotowe ukarać pierwszy czyn przestępczy wywołany fałszywym rozumowaniem”. Ale co się dzieje, gdy protestujący na kampusie uniemożliwiają pro-izraelskim mówcom przemawianie na terenie kampusu, a policja nie chce lub nie może ukarać tego pierwszego czynu przestępczego? 
Co powiedziałby Jefferson dzisiaj?

Cóż, Jefferson mylił się wtedy i napisałem o tym książkę zatytułowaną Finding Jefferson, w której krytykowałem to konkretne stwierdzenie widniejące w liście wiszącym na mojej ścianie. Mamy wiele do stracenia, wiele szkód, ale masz rację, rynek idei nie pomaga. Przykład: przez 11 lat odkąd przeszedłem na emeryturę z Harvardu, nie pozwolono mi ani razu mówić o Izraelu na terenie kampusu Harvardu. Rzadko zapraszano mnie na jakikolwiek kampus, aby mówić o Izraelu. Ale każdy mówca antyizraelski jest witany z otwartymi ramionami, a jego prawa wynikające z Pierwszej Poprawki są chronione, i chronione także przeze mnie. Ale moje prawo wynikające z Pierwszej Poprawki do przemawiania na terenie kampusów uniwersyteckich i prawa wynikające z Pierwszej Poprawki studentów pro-izraelskich do słuchania, jak przedstawiam swoje argumenty, nie są chronione na terenie kampusu. Dlatego zdecydowałem się napisać tę małą broszurkę i udostępniliśmy milion jej egzemplarzy rozdawanych bezpłatnie studentom w całym kraju, a właściwie na całym świecie: The 10 Big Anti-Israel Lies, and How to Refute Them With Truth [10 wielkich kłamstw antyizraelskich i jak obalić je prawdą]. Rozdajemy je, ponieważ nie mogę przemawiać na tych kampusach, ale mogę przemawiać przez moje książki. Nie mogą mnie powstrzymać ani powstrzymać grup pro-izraelskich na kampusie i Chabad przed rozdawaniem mojej broszury. Przynajmniej część moich myśli trafia na rynek idei na przynajmniej kilku kampusach uniwersyteckich.       

Jednym z narzędzi sprawiedliwego stosowania prawa międzynarodowego, jak zakładamy, są sądy międzynarodowe, MTK, MTS i sądy europejskie. Co sądzisz o pracy, jaką obecnie wykonują?

Są gorsze niż nic, dużo gorsze niż nic. Gdyby to było nic, można by przynajmniej powiedzieć, cóż, każdy kraj musi sam zdecydować, czym jest prawo międzynarodowe. Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości nie jest międzynarodowy, nie jest sądem i nie rozumie sprawiedliwości. Nie jest międzynarodowy, ponieważ wyklucza wiele krajów z możliwości zasiadania w nim. Nie jest sądem, ponieważ sędziowie są wybierani przez kraje i nigdy nie wykazywali żadnego zainteresowania sprawiedliwością. To samo stało się teraz o wiele bardziej prawdziwe w przypadku Międzynarodowego Trybunału Karnego i Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Wszystkie są stronnicze. Wszystkie są lewicowe. Wszystkie są antyizraelskie, antyamerykańskie, antychrześcijańskie i antyzachodnie i są hańbą. Byłoby lepiej, gdyby wszystkie zostały zlikwidowane. Teraz byłbym za zniesieniem Międzynarodowego Trybunału Karnego i Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości. Byłbym również za zniesieniem Organizacji Narodów Zjednoczonych. Jeśli masz organizacje, które wyrządzają więcej szkody niż pożytku, które przyczyniają się do promowania wypaczonych wartości i podwójnych standardów, o wiele lepiej jest nie mieć żadnych instytucji, niż mieć złe instytucje.


Więc raczej całkowicie byś je zlikwidował niż zastąpił czymś innym.

Zniósłbym je całkowicie. Nie sądzę, aby istniała możliwość stworzenia sprawiedliwego sądu międzynarodowego, który sprawiedliwie osądzałby Izrael, Stany Zjednoczone i zachodnie demokracje. Myślę, że wydawanie sprawiedliwych wyroków dzisiaj przekracza nasze możliwości. Pozostawiłbym sądom krajowym egzekwowanie prawa międzynarodowego. Kraje takie jak Stany Zjednoczone, Izrael i Anglia egzekwowałyby prawo międzynarodowe. Oczywiście kraje takie jak Chiny i Iran tego nie zrobiłyby, ale tak jest również dzisiaj, ponieważ te kraje ignorują Organizację Narodów Zjednoczonych.


Cytuję z twojej książki: „prawie wszystkie agresywne ataki militarne można usprawiedliwić używając gładkiego języka prewencji”. A co z drugą stroną? Dzisiaj widzimy „gładki język” oporu – opór jako usprawiedliwienie tego, co Hamas zrobił 7 października, opór używany jako usprawiedliwienie dla licznych ataków terrorystycznych. Czy istnieje coś takiego jak prawo do stawiania oporu?

Nie ma prawa do stawiania oporu poprzez zabijanie niewinnych ludzi. Przede wszystkim opór jest w umyśle obserwatora. Palestyńczycy mogli mieć państwo w 1937, 1938, 1947, 1948, 1967, 2000, 2001, 2005 i 2007 roku. Za każdym razem je odrzucali. Mieli możliwość posiadania państwa na mocy prawa i negocjacji. Powiedzieli nie i zamiast tego użyli przemocy. To nie jest prawo w żadnym moralnym, prawnym ani praktycznym systemie prawa. Palestyńczycy zrzekli się swojego prawa do stawiania oporu lub posiadania państwa, odrzucając pokojowe oferty państwowości.

Posłuchaj Billa Clintona, kiedy mówi, że w latach 2000-2001 osobiście, wraz z Ehudem Barakiem, zaoferował Palestyńczykom 96% Zachodniego Brzegu, 4% obecnego Izraela, stolicę w Jerozolimie, całą Gazę i prawo powrotu dla części uchodźców. Arafat nie tylko to odrzucił, ale także rozpoczął intifadę, w której zginęło 4000 ludzi. Nie ma prawa stawiania oporu, gdy kraj odrzucił możliwość uzyskania tego, czego twierdzi, że chce. Powodem, dla którego Palestyńczycy nie akceptują żadnych procesów pokojowych, jest to, że nie obchodzi ich własne państwo; zależy im tylko na tym, żeby nie było państwa żydowskiego. Mówimy o rozwiązaniu w postaci dwóch państw, które Palestyńczycy odrzucili. Palestyńczycy zaakceptowaliby rozwiązanie bezpaństwowe: żadnego państwa palestyńskiego – pod warunkiem, że nie będzie państwa izraelskiego. Więc, jak powiedział Bill Clinton w swoich komentarzach, Palestyńczycy nie chcą państwa. Oni po prostu chcą zabijać Żydów – to ich przywództwo, nie mówię o przeciętnym Palestyńczyku. Zatem nie, nie istnieje prawo do stawiania oporu, ani moralnie, ani prawnie.


Piszesz również: „Istotne jest także to, że Izrael nie odpowiedziałby na nuklearne zniszczenie Tel Awiwu, niszcząc Teheran”. To oznacza, że istnieją pewne granice odwetu. A co z odwetem Izraela przeciwko Hamasowi i Gazie? Czy uważasz, że istnieją granice prawne dla Izraela do odwetu, a jeśli tak, czy Izraelowi udało się utrzymać te granice?

Najpierw odpowiem na drugie pytanie. Izrael pozostał w tych granicach. Izrael zabił mniej cywilów niż jakikolwiek inny kraj w nowoczesnej wojnie, w porównaniu do liczby zabitych uczestników walki. To, co robi Izrael, jest prewencyjne, a nie odwetowe; ma na celu uniemożliwienie Hamasowi dotrzymania obietnicy. Hamas obiecał wielokrotne powtórzenie  7 października i dopóki nie zrezygnuje ze swoich tuneli i nie zrezygnuje ze swoich morderczych działań Izrael ma prawo próbować zabić jego przywódców i członków. A jeśli jego przywódcy i członkowie ukrywają się wśród cywilów, Izrael ma prawo próbować zabić tych przywódców, nawet jeśli oznacza to proporcjonalną liczbę ofiar cywilnych. Izrael działa nie tylko w ramach prawa międzynarodowego, ale także lepiej radzi sobie ze zmniejszaniem liczby ofiar cywilnych niż jakikolwiek inny kraj w historii współczesnej, który stanął w obliczu porównywalnych zagrożeń.


Ludzie oskarżają Izrael o ludobójstwo, twierdząc, że liczba ofiar świadczy o zamiarze popełnienia przestępstwa lub że jest wystarczająca, nawet jeśli nie było takiego zamiaru.

Musi być coś więcej niż zamiar; musi być ludobójstwo. Nie ma ludobójstwa. Gdyby Izrael chciał zabić wszystkich Palestyńczyków w Strefie Gazy, mógłby to z łatwością zrobić. Populacja Strefy Gazy i populacja Palestyńczyków w Izraelu na Zachodnim Brzegu dramatycznie wzrosła. Więc, jak ktoś to ujął, jeśli Izrael próbował dokonać ludobójstwa, to jest najbardziej nieudolnym narodem ludobójczym w historii świata. Ponieśli w tej rzekomej próbie żałosną porażkę, ponieważ zwiększyli liczbę Palestyńczyków na całym Bliskim Wschodzie. Więc oczywiście twierdzenia o ludobójstwie nie mają nawet najmniejszego uzasadnienia. Nawet nie ma powodu do przywoływania zamiaru. Nie ma nawet znaczenia, jaki jest zamiar; nie było żadnego aktu, który stanowiłby cokolwiek zbliżonego do ludobójstwa. Gdyby Hamas odniósł sukces 7 października i opanował Tel Awiw i wkroczył do Ber-Szewy i innych miast, doszłoby do ludobójstwa, ale tak się nie stało. Izrael nigdy nie miał zamiaru zabijać niewinnych cywilów. Niewinni cywile zginęli, bo Hamas wykorzystał ich jako żywe tarcze.


W swojej książce opisujesz to, co nazywasz kontinuum cywilności. Jak to działa i jak stosuje się do tego, co dzieje się teraz w Gazie?

To działa idealnie w przypadku Gazy. Masz prawdziwych cywilów, dzieci, bardzo starych ludzi i ludzi, którzy sprzeciwiają się Hamasowi. To są prawdziwi cywile. Z drugiej strony masz prawdziwy Hamas. Wiesz, Sinwar, przywódcy i terroryści, ludzie, którzy rzucają bombami. Pośrodku masz całą masę ludzi. Na przykład 7 października nie tylko ludzie z Hamasu przekroczyli granicę, zabijali, gwałcili i ścinali głowy, ale cywile z Hamasu brali w tym udział. Tracą swój status cywilów, gdy biorą udział w zabijaniu innych cywilów, a potem masz ludzi, którzy pozwalają, aby ich domy były używane do przechowywania broni lub wystrzeliwania rakiet i do przetrzymywania zakładników. To wszystko są ludzie, którzy znajdują się na kontinuum przestępczości i terroryzmu. Nie ma absolutnej, jasnej, czarno-białej granicy między terrorystą a cywilem. Wiele osób podających się za cywilów jest tak głęboko zaangażowanych w działalność terrorystyczną Hamasu, że ich miejsce na tym kontinuum jest bliższe terrorystom niż cywilom.

W swojej książce krytykujesz Olivera Wendella Holmesa i odnosisz się do słynnego przypadku krzyczenia „pożar” w zatłoczonym teatrze, co nawet nie mieści się w kategorii wypowiedzi, wolnej czy innej. Piszesz: „Przekaz ‘pożar’ nie jest skierowany do umysłu i sumienia słuchacza, ale raczej do jego adrenaliny i stóp. Nie jest to zaproszenie do dyskusji, kłótni lub niezgadzania się. Jest to bodziec do natychmiastowego działania, a nie do przemyślanej refleksji”. A co z dzisiejszymi wydarzeniami na kampusach i ulicach, kiedy protestujący skandują, obrażają i jasno dają do zrozumienia, że nie zapraszają ludzi do dyskusji lub przedstawiania argumentów, ale raczej tworzą bodziec do natychmiastowego działania, zastraszania i nękania? Gdzie to pasuje do wolności słowa?

Kiedy na kampusach uniwersyteckich spotykasz ludzi, którzy krzyczą: „Śmierć Żydom”, którzy nawołują do uniemożliwienia Żydom chodzenie na zajęcia, którzy wołają o natychmiastowe ataki i nękanie Żydów – to nie jest to chroniona mowa. Z drugiej strony, jeśli wygłaszasz abstrakcyjne przemówienie i mówisz, że dobrze byłoby, gdyby nie było Izraela – to taka mowa nienawiści jest chronioną mową. Nie powinno się wytyczać granicy na podstawie  [takiego zjawiska jak] okrzyk „pożar” w teatrze. To bardzo głupia analogia, jedna z najgłupszych, najbardziej mylących rzeczy, jakie Oliver Wendell Holmes kiedykolwiek powiedział. Ale jest granica między bezpośrednim podżeganiem a bardziej abstrakcyjnym argumentem. Abstrakcyjne argumenty, nawet jeśli są pełne nienawiści, są dozwolone na mocy naszej Konstytucji. Ale bezpośrednie podżeganie do zabijania lub krzywdzenia innych ludzi lub blokowania im dostępu lub odmawiania im możliwości chodzenia na zajęcia – te nie są chronione przez Pierwszą Poprawkę.


Nadal czekamy, aż uniwersytety zaczną dostrzegać ten fakt.

Nadal czekamy i myślę, że dobrze, że rząd federalny wywiera pewną presję. Myślę, że same uniwersytety nie są skłonne do zmiany i alienowania swoich radykalnych wykładowców i radykalnych studentów, chyba że nie mają wyboru. Myślę, że administracja Trumpa postąpiła słusznie, wywierając presję. Nie sądzę, że powinniśmy kiedykolwiek wycofywać finansowanie badań medycznych i naukowych, ale wycofanie finansowania dla organizacji aktywistów na terenie kampusu, takich jak Intersectionality i DEI, Black Lives Matter i Critical Race Studies – to wszystko jest dobrą rzeczą.


Mówisz o mowie nienawiści, która jest chroniona. Ale żeby było jasne, jest chroniona tylko wtedy, gdy jest abstrakcyjna.

Kiedy jest abstrakcyjna, kiedy jest częścią dyskusji. Ale nikt nie chce debatować. Zaproponowałem debatę z najgorszymi izraelożercami, ale oni nie chcą ze mną debatować. Wiedzą, że nie mogliby wygrać w debacie, ponieważ ich strona jest tak słaba. Historia jest tak bardzo przeciwko nim. Jak wytłumaczysz fakt, że tyle razy odrzucali państwowość, a teraz są gotowi zabijać?

A tak nawiasem mówiąc, nie ma ani jednego demonstranta na żadnym kampusie uniwersyteckim na świecie, ani jednego demonstranta, który kiedykolwiek wzywał do rozwiązania w postaci dwóch państw. Nie, oni nie chcą rozwiązania w postaci dwóch państw. Są w pełni zadowoleni z rozwiązania w postaci jednego państwa. Tylko Palestyna, żadnego Izraela, lub choćby rozwiązania bezpaństwowego. Ale nigdy nie zaakceptują rozwiązania, które włącza i obejmuje prawo Izraela do istnienia jako państwa narodowego narodu żydowskiego.


Krytykujesz to, co nazywasz grą etykietowania, rozróżniając miedzy sankcjami prewencyjnymi i karnymi. A co z sugestią Trumpa dotyczącą deportacji mieszkańców Gazy? Czy deportacje byłyby bardziej legalne, gdyby były przedstawiane jako prewencyjne, a nie czysto karne?

Nie, ale myślę, że byłoby to bardziej legalne, gdyby było dobrowolne, gdyby administracja oferowała coś Palestyńczykom, którzy żyją pod rządami Hamasu w Gazie w nędznych warunkach. Gdyby dano im wybór, czy przenieść się do Libii lub innego państwa arabskiego, otrzymać pomoc finansową, z rodzajem planu Marshalla, żeby zbudować społeczność gdzie indziej, czy też opuścić Gazę tymczasowo i odbudować, pozwalając na powrót tylko tym, którzy nie są zwolennikami Hamasu. To mogłoby być rozsądne podejście. Pochwalam Trumpa za przedstawienie kilku sugestii i pomysłów. Status quo w Gazie jest nie do przyjęcia, ale myślę, że można być krytycznym wobec każdej z konkretnych propozycji i trzeba uważać, aby upewnić się, że będą one zgodne z moralnością i prawidłowym stosowaniem zasad prawnych.


A co z embargiem Izraela nałożonym na Gazę, które ma charakter prewencyjny, a nie karny?

Zacznijmy od obalenia kłamstwa. Nikt nie głoduje w Gazie. Od 8 października słyszeliśmy, że mieszkańcy Gazy głodują. To po prostu kłamstwo. Nikt nie głoduje i nikt nie głodował. Trzeba pamiętać, że mieszkańcy Gazy otrzymywali wiele żywności przez miesiące i robili zapasy. Bardzo dużo żywności trafiło do Hamasu. Bardzo dużo środków medycznych trafiło do Hamasu.

Żaden kraj nie jest zobowiązany do wysyłania żywności lub leków ludziom, którzy próbują ich zabić. Ostatecznie, jeśli Hamas chce dostać więcej żywności, niech wypuści zakładników. Ale teraz zakładnicy nie dostają posiłków. Dostają kawałek chleba, a wiemy, że wielu z nich zostało zabitych, wielu z nich zmarło. Trzeba mieć ogromną tupet, żeby ci, którzy zabijają niewinnych zakładników, narzekali, że być może nie dostają wystarczającej ilości jedzenia. Są zdjęcia otwartych targowisk, otwartych straganów, sprzedających świeże warzywa i owoce, a mieszkańcy Gazy mają mnóstwo okazji do uprawy własnej żywności. Jest nawet pozwolenie na połowy ryb w niektórych rejonach. Myślę, że media muszą obnażyć kłamstwo o głodzie i niedożywieniu w Gazie. To po prostu kłamstwo, które jest powtarzane od prawie dwóch lat.


Jakieś przemyślenia na koniec?

Myślę, że pytanie, które należy zadawać cały czas, brzmi: „Dlaczego Żydzi?” Dlaczego świat, szczególnie lewica, zwrócił się tak zaciekle przeciwko Żydom? Nie można obwiniać Izraela, ponieważ było tak przed Izraelem. To wydarzy się ponownie. Jest tu podwójny standard. Ludzie pytają mnie cały czas: jaka jest twoja definicja antysemityzmu? To takie proste: stosowanie podwójnych standardów wobec wszystkiego żydowskiego – państwa żydowskiego, narodu żydowskiego i organizacji żydowskich. Wszystko, w czym stosuje się podwójne standardy, które są negatywne wobec Żydów lub państwa żydowskiego, jest antysemityzmem. To takie proste, ale niezmiernie ważne. I to właśnie dzieje się na kampusach uniwersyteckich. Nie można powiedzieć złego słowa o pewnych faworyzowanych grupach, Afroamerykanach, kobietach i gejach. Powodem, dla którego Claudia Gay została zwolniona z Harvardu, nie było to, że powiedziała, że to kwestia kontekstu, gdy ktoś wzywa do ludobójstwa Żydów. To nie był powód. Wcześniej powiedziała, że to nie jest kwestia kontekstu. Nigdy nie można powiedzieć nic negatywnego o kobietach, gejach czy czarnoskórych i ona stosowała te podwójne standardy, i to bardzo słusznie doprowadziło do jej zwolnienia.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Battle to Defeat Hamas Apologist Francesca Albanese

Battle to Defeat Hamas Apologist Francesca Albanese

UN Watch



“Nothing to Hide”
How the UN and Francesca Albanese Engaged in a Concerted
Cover-Up to Conceal Her Funding by Pro-Hamas Lobby Groups


Download the PDF file .


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


The pope’s ‘divisions’ and the war against the Jews

The pope’s ‘divisions’ and the war against the Jews

Jonathan S. Tobin


Non-Catholics need to respect the powerful symbolism of the papacy. But neutrality about a genocidal struggle against Israel’s existence is neither moral nor acceptable.

Pope Leo XIV attends an audience with thousands of journalists and media workers at Paul VI Hall in Vatican City, Vatican, on May 12, 2025. The audience with journalists has become a tradition among newly elected popes. Photo by Vatican Media via Vatican Pool/Getty Images.

In an era when religion seems to be in steep decline throughout Europe and North America, it might strike some people as curious that the election of a new pope would be treated as such an earth-shaking event. But even as secularism increasingly dominates public discourse, the persistence of faith and the attention devoted to the leadership of a denomination so integral to the history of Western civilization as Catholicism is a reminder that some things transcend popular culture—and that is something all people of goodwill should celebrate.

So, it is understandable that the accession of Pope Leo XIV, the first American pope, should be greeted with universal respect. That should also apply to the Jewish community, which now approaches the papacy with the sort of expectations of understanding and support that would have been unimaginable before the second half of the 20th century. The question is not where the church stands on the points of contention of the past, but how its spiritual leadership will be deployed in the present.

Soviet dictator Joseph Stalin’s much-quoted comment, in which he derisively asked “how many divisions” the pope had in his time, is generally and rightfully thought of as a clueless dismissal of the power that can stem from spiritual leadership. The Catholic Church and its new leader face many challenges, not least the fact that a growing percentage of its estimated 1.4 billion believers are in the Third World rather than Europe or the United States. It must also grapple with the conflicting demands that it be more accessible and modern while at the same time staying true to its core doctrines.

Yet the question is not whether Pope Leo XIV will be able to exercise considerable influence over world opinion on a variety of topics or whether it will be well-meaning, regardless of where people stand on the issues. Rather, it is whether the Vatican and the church it leads will play a role in combating one particularly pernicious problem with which its institutions were once closely associated. While we should not assume anything but good intentions from the pope, it is still apt to ask whether his “divisions” can or will be deployed to stem the rising tide of antisemitism sweeping across the globe as opposed to merely paying lip service to this plague—or worse, unwittingly abetting it.

Transcending the past

After the groundbreaking stands of the Second Vatican Council and then the papacy of John Paul II (1978-2005), the historic antagonism between the Church and the Jews, as well as the State of Israel, was put aside and replaced with a more open and respectful relationship. The publication of “Nostra Aetate,” the 1965 Catholic declaration on the relationship of the Church with non-Christian religions, rejected the deicide myth and established a new norm; the assumption that Catholics hated Jews became a relic of the past. That was followed up by the open philosemitism of John Paul II and the historic decision of the Vatican to recognize Israel in 1993. That put the unhappy history of relations between the papacy and the Jews firmly behind them.

Nevertheless, most Jews and Israelis were disappointed by the Church’s somewhat feeble response to the unprecedented increase in antisemitism that followed the Hamas-led Palestinian Arab terror attacks in southern Israel on Oct. 7, 2023.

To be fair, the late Pope Francis condemned antisemitism and the increase in Jew-hatred after Oct. 7. But in the last year and a half, the Vatican appeared as critical of Israel’s war of self-defense against genocidal Hamas terrorism as it was in stating its horror about the Oct. 7 atrocities against Israelis.

To many of its constituents in Europe, around the world, and particularly in the Middle East, that morally ambivalent stand about a conflict fundamentally rooted in a desire to destroy the Jewish state seems fair. It also conforms to the Church’s general opposition to war, no matter the cause or circumstances. So, it was not surprising that Pope Leo issued a call for a ceasefire in the Gaza Strip (as well as in the war between Russia and Ukraine) as part of his first Sunday sermon, even though that would essentially allow a terrorist regime to emerge triumphant from the destructive war it began.

Even more troubling, at times during the past 19 months, the Church has either seemed to endorse the false Hamas narrative about Israeli war crimes or harkened back to symbolism that is a reminder of its antisemitic past.

Some of this is connected to the Church’s worries about Middle Eastern Catholics, including the small remnant living under Islamist rule in Gaza, as well as the Latin Patriarchate in Jerusalem, which seems far more interested in promoting anti-Israel Palestinian nationalism than anything else.

In this case, an understandable concern for Catholic safety in a region where, outside of Israel, religious freedom is tenuous or non-existent has most often given way to something far more troubling: a belief that the Vatican’s chief obligation there is to not contradict Arab and Muslim hatred for Jews and the Jewish state.

That is the context for any discussion about the new pope and the future of Catholic-Jewish relations.

Assumptions about papal politics

Pope Leo is in a difficult position in speaking out on any issue, let alone one as fraught as antisemitism and the global war on Israel.

His election has led to a torrent of commentary in which he is being shoehorned into various secular and political debates. That is particularly true in the United States, where some on the left are hoping that he will assume the stance of a spiritual leader to the “resistance” to President Donald Trump, as, for example, New York Times columnist David French—a rabid Never Trumper—seems to want him to be. In turn, some on the political right are making the same assumption because of his background in advocating for illegal immigrants. Yet his stands on other issues, particularly those relating to traditional morality and gender ideology, may put him on the same side of the aisle as pro-Trump conservatives.

All those attempts to inject the papacy into U.S. cultural and political warfare are likely futile. The papal version of “soft power” can be formidable, but it doesn’t translate well into American partisan disputes. That is something that will likely prove to be true, even if Pope Leo dislikes Trump or Vice President JD Vance, who converted to Catholicism as an adult. The left may fantasize about Leo assuming the same role in aiding their campaigns against Trump that Pope John Paul II had in opposing Soviet despotism in Eastern Europe in the last years of the Cold War. But the papacy and the American church simply aren’t set up to be a religious auxiliary to the Democrats or any political party.

His need to avoid being drawn into partisan arguments in a democracy, however, is not the same thing as reluctance to play a role in stemming the current rising tide of antisemitism and support for Israel’s destruction.

Contemporary Jew-hatred

No one should expect the pope to endorse any military campaign or government. But the connection between those in the Catholic world who have embraced “liberation theology”—a Marxist-influenced variant of faith that is linked to other “progressive” causes aligned with the international movement to destroy the one Jewish state on the planet—and antisemitism is something that directly concerns the Church. That’s especially true since, while his predecessor was not an adherent of liberation theology, many of his positions, as well as those of the current pope, seem adjacent to them in some ways.

Contemporary antisemitism is something that is different from the sort of hatred of Jews with which the Church was long associated. That was also true of the racist prejudice of the Nazis, which directly contradicted Catholic doctrine. Today’s antisemites target Jews not because they think Jews killed Jesus or should convert to Christianity. Instead, they are part of a bizarre red/green alliance of Marxists and Islamists.

They view Jews as part of the class of “white oppressors” according to the tenets of woke ideology like critical race theory, intersectionality and settler-colonialism, who must be defeated. Or they despise them as a dhimmi minority of second-class citizens condemned to perpetual subjugation to Muslims, as well as having no right to sovereignty in the Middle East, even in their ancient homeland, where they are the indigenous people.

And as much as the Vatican opposes hatred of Jews, in general, it has been awfully quiet about specifically condemning the way supposed sympathy for the Palestinian Arabs has weaponized these ideas, as well as traditional antisemitic tropes.

A general abhorrence for all wars and concern about the fate of those who live in Gaza may have led many to wrongly condemn Israel’s justified effort to eradicate Hamas. Still, there is no excuse for allowing that to cause the Church to refuse to see how such moral equivalence is the foundation for an international movement that demonizes Jews and their state.

Anyone who comments on the papacy must do so with both respect and deference to its enormous symbolic importance to Catholics—something that transcends politics and culture. And there is no question that the contemporary Church is an institution that is vastly different from the one in the past that was rightly distrusted by Jews.

Nevertheless, neutrality about a war being fought by Palestinian terrorists and other Iranian proxies for the genocide of Jews and the end of Israel is neither moral nor in the interests of non-Muslim minorities in the Middle East. It is not unreasonable to expect the pope to use his influence to oppose those who act as the witting or unwitting allies of this despicable cause, whether or not they cloak themselves in the language of “human rights.”

It is a tribute to the courage and the righteousness of some of Pope Leo’s predecessors who fought against antisemitism that contemporary Jews can feel that they have a right to expect more from him than moral equivalence about a new war on the Jews. We should wish him well and hope he proves equal to their example.


Jonathan S. Tobin is editor-in-chief of the Jewish News Syndicate, a senior contributor for The Federalist, a columnist for Newsweek and a contributor to many other publications. He covers the American political scene, foreign policy, the U.S.-Israel relationship, Middle East diplomacy, the Jewish world and the arts. He hosts the JNS “Think Twice” podcast, both the weekly video program and the “Jonathan Tobin Daily” program, which are available on all major audio platforms and YouTube. Previously, he was executive editor, then senior online editor and chief political blogger, for Commentary magazine. Before that, he was editor-in-chief of The Jewish Exponent in Philadelphia and editor of the Connecticut Jewish Ledger. He has won more than 60 awards for commentary, art criticism and other writing. He appears regularly on television, commenting on politics and foreign policy. Born in New York City, he studied history at Columbia University.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com