Jeśli ja, Żyd, mogę grać Wagnera, to dlaczego zachodnia lewica nie może zastanowić się dłużej niż 30 sekund nad okolicznościami wojny w Gazie? [LA REP]

Demonstranci trzymają plakaty przed Muzeum Sztuki Nowoczesnej Guggenheima w Bilbao, aby zaprotestować przeciwko ofiarom w Gazie podczas protestu zorganizowanego przez kolektyw Gernika-Palestina z regionu Basków w Hiszpanii w związku z konfliktem Izrael-Hamas, Bilbao, 8 czerwca 2024 r. (Fot. REUTERS/Vincent West)


Jeśli ja, Żyd, mogę grać Wagnera, to dlaczego zachodnia lewica nie może zastanowić się dłużej niż 30 sekund nad okolicznościami wojny w Gazie? [LA REP]

Leonetta Bentivoglio / la Repubblica


Jestem załamany powierzchownością osądów Zachodu w kwestii, która jest mi najbliższa, a mianowicie tego, co dzieje się między Izraelem a Palestyną” – mówi uznany izraelski dyrygent Omer Meir Wellber.

embed

„Do szybkiej oceny jednego z najbardziej zawikłanych konfliktów świata oraz wywołania antyizraelskich protestów wystarczą trzydziestosekundowe filmiki wyłowione na Instagramie. Partie lewicowe posuwają się do prymitywnych uogólnień i haseł. Jeśli jesteś przeciwko Netanjahu, to znaczy, że jesteś antysemitą, a jeśli jesteś przeciwko Hamasowi, to znaczy, że jesteś przeciwko Palestynie. Przecież to absurdalne!” – mówi Wellber, dyrektor muzyczny Teatro Massimo w Palermo i wróg polityki Netanjahu. Dla niego widok propalestyńskich manifestacji studentów w całej Europie jest ciosem. Sam zaś wprowadza na deski opery Wagnera, największego antysemitę wśród kompozytorów  – i wyjaśnia dlaczego.

Izraelski dyrygent Omer Meir Wellber dw Teatro Massimo w Palermo na Sycylii we Włoszech Fot. BE&W

Wellber urodził się w 1981 r. w Beer Szewy pośrodku pustyni Negew, 40 kilometrów od Gazy. Rozmawiamy w Palermo, w przerwie między próbami do „Tristana i Izoldy” Richarda Wagnera – kompozytora uwielbianego przez nazistów. Premiera odbyła się 19 maja. Omer ostro krytykuje „niebezpieczne uproszczenia”, które podsycają reakcje wielu ludzi na Zachodzie na to, co się dzieje w Izraelu i Gazie.

***

Co dokładnie pana oburza w zachodniej reakcji na wojnę w Gazie?

– To, że swobodnie krążą rasistowskie wykładnie, wspierane przez skrajną lewicę, której ugrupowania, w całej Europie, znalazły się w kryzysie, podczas gdy prawicowe partie triumfalnie kroczą do przodu. W rzeczywistości to właśnie lewica powinna pomóc uporządkować myśli tych wzburzonych wojną studentów, którzy dziś protestują przeciwko Izraelowi, nie wnikając w niuanse. To lewica powinna uświadomić im, że nie można chwalić organizacji terrorystycznej, takiej jak Hamas, która wykorzystuje ubóstwo i cierpienia Palestyńczyków.

Tragiczny wymiar tego, co stało się 7 października, nie został jeszcze zrozumiany. Moja matka uczestniczyła w pogrzebie całej rodziny, której członkowie zostali pochowani bez głów. Jak wrażliwy na zło tego świata młody chłopak z, powiedzmy, uniwersytetu w Mediolanie czy Columbii może wyrażać swoje poglądy na temat tak bolesnych i złożonych dramatów w dowolnie powierzchowny sposób, bez żadnej prawdziwej wiedzy historycznej?

Źródłami naszych radykalnych opinii nie mogą być jedynie filmy na Instagramie. Uniwersytety powinny stymulować młodych ludzi do analizowania źródeł, wszechstronnego podejścia i precyzyjnego, klarownego odróżniania prawdy od nieprawdy. W żadnym wypadku nie jest moralnie dopuszczalne gwałcenie kobiet i ścinanie głów cywilom. Skrajny brak wnikliwości psuje całą debatę i powoduje paradoksalne reakcje.

Czy może pan podać przykłady?

– Mam przyjaciół Żydów w Niemczech, gdzie często pracuję. Wielu z nich postanowiło głosować na Alternatywę dla Niemiec, populistyczne ugrupowanie skrajnej prawicy, której politycy wzywają do rehabilitacji “szeregowych” esesmanów. Żydowska wspólnota w Niemczech nie może już pozwolić sobie na głosowanie na lewicę.

Albo: jak może tak wpływowa intelektualistka jak Judith Butler, amerykańska filozofka i feministka, wyrażać publicznie poglądy na temat konfliktu izraelsko-palestyńskiego, atakując en bloc Izrael i nie potępiając masakry z 7 października? Jest zapatrzona tylko we własne teorie i wydaje się, że nie ma ochoty spojrzeć na rzeczywistość. Dziś, bardziej niż kiedykolwiek, odczuwa się potrzebę wielkich humanistów, którzy potrafiliby tłumaczyć, iż wsparcie dla społeczeństwa izraelskiego nie oznacza poparcia dla działań kryminalisty, jakim jest premier Netanjahu.

Tak pan myśli o Netanjahu?

– Oczywiście. Zniszczył braterstwo w moim kraju. Jest dyktatorem, który fatalnie zaszkodził narodowi żydowskiemu. Dlaczego nikt w Europie go nie potępi i nie ukarze? Jak to możliwe, że nadal bez przeszkód może używać swojej karty kredytowej na tym kontynencie?

Ale istnienie tej nikczemnej postaci nie może usprawiedliwić wezwań do unicestwienia Izraela. Netanjahu nie można utożsamiać z narodem izraelskim, tak jak Palestyńczyków nie wolno utożsamiać z Hamasem, który w istocie jest organizacją wrogą dla Palestyny.

W jakim sensie?

– Przecież Hamas to grupa miliarderów, której przywódcy mieszkają w pięciogwiazdkowych hotelach w Paryżu, Dubaju i Katarze, podczas gdy ludność palestyńska usycha w nędzy i ignorancji. Całe swoje bogactwo Hamas przeznacza na broń, nie buduje szkół czy szpitali, ponieważ chce utrzymać Palestyńczyków w niewiedzy. Mimo to niektórzy przywódcy w Europie wciąż rozpowszechniają ambiwalentne opinie o tych terrorystach, czyniąc z nich niemal bohaterów.

Czy nadzieja na dobre dla wszystkich rozwiązanie to mrzonka?

– W Izraelu żyją trzy miliony Żydów pochodzących z krajów arabskich. Pomyśleć, że to właśnie oni zawsze popierali Netanjahu. A przecież mogło się wydawać, że klucz do zbliżenia był w ich rękach, to znaczy w tej żydowsko-arabskiej populacji, którą tak wiele łączy z Palestyńczykami: historia, język, kuchnia… Nie spróbowali. Cały czas uważam, że jedynym ratunkiem jest przyszłość bez Hamasu i bez Netanjahu, w tej sprawie musimy zwracać się o pomoc do reszty świata.

Tymczasem zabiera się pan za dyrygowanie operą Wagnera, najbardziej antysemickiego spośród wszystkich kompozytorów…

– Wyrzucenie Wagnera z historii muzyki byłoby tym samym, co wykreślenie Odrodzenia z historii sztuki. Wagner był rewolucjonistą, dzięki niemu wszystko się zmieniło: bez niego nie byłoby ani jazzu, ani Beatlesów. Oczywiście, Wagner był rasistą, człowiekiem wulgarnym i intelektualnie przemocowym, i z tych wszystkich powodów nim pogardzam. Ale jako muzyk muszę docenić jego wielkość w dziedzinie muzyki.

Zmierzenie się z „problemem” Wagnera jest wyzwaniem, wobec którego nie można stosować uników. Jego muzyka bezpośrednio dotyka sprzecznych i mrocznych aspektów ludzkiej kondycji – a konflikt i sprzeczność stanowią terytorium, które każdy artysta musi kiedyś przemierzyć.


tłum. Bartosz Hlebowicz


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com