Mam kłopot z “Babim Jarem” Siergieja Łoźnicy

‘Babi Jar. Konteksty’. Reżyseria Siergiej Łoźnica (Fot. materiały prasowe / Docs Against Gravity)


Mam kłopot z “Babim Jarem” Siergieja Łoźnicy

Grzegorz Motyka


W filmie Siergieja Łoźnicy “Babi Jar. Konteksty” nie ma mowy o represjach sowieckich, a bez informacji o nich nie sposób zrozumieć ludzi witających radośnie oddziały Wehrmachtu.

.
Mam kłopot z dokumentalnym obrazem znanego reżysera Siergieja Łoźnicy „Babi Jar. Konteksty”. Film odnosi się do rozstrzelania we wrześniu 1941 r. w kijowskim Babim Jarze prawie 34 tysięcy Żydów. Była to największa egzekucja II wojny światowej.

„Babi Jar. Konteksty”

Łoźnica słusznie jest dumny z dotarcia do nieznanych taśm filmowych. Istnieją, jak się okazuje, filmowe migawki pokazujące serię wybuchów niszczących kijowski Chreszczatyk. Niemcy wykorzystali wysadzenie tej centralnej arterii miasta przez sowieckie grupy dywersyjne jako pretekst do rozprawy z ludnością żydowską. Mocne wrażenie robi publiczna egzekucja 12 Niemców straconych w 1946 r. w Kijowie za popełnione zbrodnie wojenne. Łoźnica pokazuje ją w tak naturalistyczny sposób, że można bez mała ulec złudzeniu, iż samemu stoi się w tłumie gapiów. Skazańców dopada ręka sprawiedliwości, jednak jest ona na tyle okrutna, że pamięć o tych kadrach kładę na półkę z argumentami przeciwko karze śmierci. Po raz pierwszy mogłem też zobaczyć, jak wyglądał Babi Jar po zalaniu go wodą i mułem w czasie powojennej sowieckiej rozbudowy miasta. Jednak już sceny pogromu we Lwowie są od lat znane i nie do końca jest zrozumiałe, czemu akurat one zostały wykorzystane w filmie. Albo co wspólnego z mordem w Babim Jarze dokonanym przez Sonderkommando IVa Paula Blobela mają galicyjscy Ukraińcy witający we Lwowie Hansa Franka?

.


„Babi Jar. Konteksty” – zwiastun

.

Podobnych pytań można postawić więcej, bo film jest dość hermetyczny. Za wysadzenie Chreszczatyka odpowiadali Sowieci, ale czy widzowie to zrozumieją, czy też raczej przypiszą winę Niemcom? Podobnie pokazanie wzburzonej błotnistej mazi, którą wypełniono Babi Jar, nie mówi, co stało się z tym sztucznym zbiornikiem. Tymczasem napierająca woda przerwała zabezpieczenia i zalała część miasta, zabijając setki mieszkańców Kijowa. Tragedię odebrano jako niemal metafizyczną przestrogę przed naruszaniem spokoju ciał pomordowanych. Łoźnica o tym wszystkim wie, wychował się wszak koło Babiego Jaru, ale jak mają się tego domyślić widzowie?

Najsłabszą stroną filmu jest jednak… kontekst. Łoźnica zaczyna opowieść 22 czerwca 1941 r. uderzeniem Niemiec na ZSRS, a kończy momentem powrotu Armii Czerwonej do Kijowa i Lwowa, wymierzeniem sprawiedliwości w 1946 r. oraz powojenną budową nowych osiedli.

Siłą rzeczy mamy więc do czynienia z poradzieckim punktem widzenia na historię regionu. Filmowe kadry sugerują, iż napad Niemców przerwał zgoła radosną sielankę, która powróciła wraz ze zwycięstwem wojsk sowieckich.

Sceny mityngu we Lwowie z lata 1944 r., kiedy Nikita Chruszczow zapewnia, iż nastąpił kres waśni narodowościowych, nic nam nie mówi o polityce komunistów. Ten sam Chruszczow parę dni po pokazanym w filmie przemówieniu poprosił Stalina o zgodę na wywózkę wszystkich Polaków ze Lwowa do Donbasu. Lwowiacy ocaleli, ponieważ Stalin nie wyraził na to zgody. W filmie nie ma mowy o represjach sowieckich z lat 1939-41, a bez informacji o nich nie sposób zrozumieć ludzi witających radośnie oddziały Wehrmachtu w czerwcu 1941 r.

Niepełny kontekst tragedii w Babim Jarze

Poradziecką wizję pamięci podkreśla w filmie nieobecność głównego egzekutora – Paula Blobela. Rozstrzeliwania dziesiątek tysięcy kobiet i dzieci doprowadziły go do rozstroju nerwowego. Gdy z prośbą o skierowanie do innych zadań dotarł przed oblicze szefa Głównego Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy Reinharda Heydricha, ten nie uwierzył w jego kłopoty zdrowotne. Zwolnił go co prawda z obowiązku kierowania mordami, lecz karząc za próbę uchylenia się od obowiązków, polecił stworzenie komanda niszczącego ciała ofiar masowych mordów. Blobel kierował więc i egzekucjami, i późniejszym paleniem zwłok, jego obecność w filmie byłaby zatem czymś naturalnym. A ponieważ został skazany w 1948 r. przez międzynarodowy trybunał na karę śmierci i w 1951 r. stracony, reżyser nie miałby kłopotu ze zdobyciem materiału filmowego na jego temat. Tyle że pokazanie zachodnich aliantów wymierzających sprawiedliwość zbrodniarzowi rozbijałoby osadzoną w poradzieckiej pamięci narrację reżysera. Choć to nie ZSRS w pojedynkę, ale cała antyhitlerowska koalicja pokonała Niemcy i zatrzymała zagładę Żydów.

Pokazany przez Łoźnicę kontekst tragedii w Babim Jarze jest więc dość niepełny i w dodatku dyskusyjny. Ale czyż zmuszenie widzów do myślenia nie jest cechą charakteryzującą dzieła wybitnych twórców?


Prof. Grzegorz Motyka – historyk, politolog, pracownik Instytutu Studiów Politycznych PAN


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com