Archive | 2025/05/02

Koszmarne dziedzictwo kolonializmu

W 2024 roku ponad 45 milionów mieszkańców Afryki było uchodźcami przebywającymi poza swoimi krajami. Podczas gdy większość szukała schronienia na afrykańskim kontynencie, miliony próbowały się dostać do Europy i Azji. Nielegalne migracje do Europy nieco zmniejszyły się w związku z wzmocnioną ochroną granic. (Zdjęcie: statek z afrykańskimi migrantami zatrzymany przez patrol władz Malty. Źródło zdjęcia: Wikipedia)


Koszmarne dziedzictwo kolonializmu

Andrzej Koraszewski


Czy dziedzictwo kolonializmu może zakończyć krótki epizod demokracji parlamentarnych? Zakończenie drugiej wojny światowej jedni będą świętować ósmego maja inni dziewiątego maja. Kiedy czytasz o walce amerykańskiego prezydenta z dziesiątkami milionów nielegalnych imigrantów, kiedy dowiadujesz się o strefach przemocy, do których policja boi się wchodzić w miastach zachodniej Europy, kiedy oglądasz zdjęcia wielkich pontonów z uciekinierami z Afryki, nie kojarzysz tego z dniem zwycięstwa. A jednak obydwie wojny światowe były wojnami o nowy podział świata. Koniec drugiej wojny światowej oznaczał początek wielkiej dekolonizacji, rozpad brytyjskiego imperium, kres kolonialnych ambicji Niemiec i Japonii, nowe ambicje ZSRR, żeby pod hasłem wojen narodowo-wyzwoleńczych zdobyć nowe strefy wpływów. Islamski imperializm zaczął ponownie podnosić  głowę dopiero w latach 80. ubiegłego stulecia.

Czy niekontrolowany napływ imigrantów z byłych kolonii może rozsadzić demokracje parlamentarne? Takie obawy nie są pozbawione podstaw. Polski odbiorca medialnej strawy otrzymuje solidne informacje o tym, co dzieje się za naszą wschodnią granicą, o krwawej wojnie Rosji z Ukrainą, równie dużo (a może nawet jeszcze więcej) ale już znacznie mniej rzetelnych informacji dociera o wojnie w Gazie, o największym dziś froncie wojny (czy raczej wojen) media informują sporadycznie i praktycznie nie istnieje on w świadomości społecznej. A jednak, jak pisze Alberto M. Fernadez, najdłuższy front jest dziś w Afryce i rozciąga się na tysiące kilometrów od Afryki Zachodniej do wybrzeży Oceanu Indyjskiego. To głównie wojna prowadzona przez muzułmańskie grupy terrorystyczne, przez muzułmańskie plemiona, przez zwyczajnych bandytów, korzystających z chaosu. Ofiarami tej wojny są zwykle bezbronni czarni chrześcijanie i animiści. W mediach, jeśli w ogóle coś się pojawia, to doniesienia na dalszych stronach gazet prezentujące tę wielką wojnę jako odrębne konflikty, spory plemienne i waśnie narodowe.

„Gdyby narysować linię od Bamako w Mali przez Demokratyczną Republikę Konga do Cabo Delgado w Mozambiku, odległość wynosiłaby blisko 6500 kilometrów – pisze Fernadez  – I chociaż konflikty w Mali, Burkina Faso, Nigerii, Nigrze, Kamerunie, Republice Środkowoafrykańskiej, Demokratycznej Republice Konga i Mozambiku różnią się pod względem lokalnych cech politycznych, ekonomicznych, etnicznych i wojskowych, istnieją pewne bardzo ogólne podobieństwa. Jest to walka między pasterzami a rolnikami, między muzułmanami (nie wszyscy z nich są dżihadystami) a chrześcijanami, między różnymi grupami etnicznymi, między tymi, którzy mają władzę ekonomiczną, a tymi, którzy mają władzę polityczną, walczącymi o ograniczone zasoby.”

Ci którzy interesują się koszmarami Afryki, zwracają uwagę na rolę islamskich centrów (Turcji, Iranu, Kataru), oraz Rosji i Chin, zainteresowanych bogactwami mineralnymi tego kontynentu.

W procesie dekolonizacji Zachód popełnił wszystkie możliwe błędy, a dzisiejsze interwencje bardzo ograniczone i odziane w podejrzane peleryny humanitaryzmu są nie tylko nieskuteczne, ale nierzadko pogłębiają problemy. (Tym których interesuje mechanizm tej zachodniej pomocy polecam nadal aktualną książkę sprzed 34 lat, byłego pracownika ONZ Roberta KlitgaardTropical Gangsters: One Man’s Experience With Development And Decadence In Deepest Africa).

Historia dekolonizacji nie jest czymś co interesuje ekonomistów lub polityków. Ich recepta na inwazję imigrantów z byłych kolonii, to zatrzymanie fali uciekinierów. Czasem gdzieś pojawia się jakiś pomruk, że jedynym skuteczny sposobem byłoby uzależnienie jakiejkolwiek pomocy od głębokich reform gospodarczych i społecznych w państwach, z których ludzie masowo uciekają. W samej Afryce kilka krajów zaczęło sobie zdawać sprawę z faktu, że jedyną szansą jest wzmocnienie drobnych rolników, powtórzenie europejskich reform, tych kiedy Unia Europejska była jeszcze gospodarczą wspólnotą, przymuszającą swoich nowych członków do rezygnacji z kultywowania tradycji życia na kradzionym chlebie, gdzie wieś i miasto żyją w różnych epokach historycznych.

Możemy się zastanawiać nad pytaniem, co polski uczeń wie o Afryce. Dopiero co były długie dyskusje czy zachować, czy usunąć W pustyni i w puszczy z listy obowiązkowych lektur szkolnych. Ostatecznie usunięto i chyba słusznie. Podobno licealistom niektórzy nauczyciele zalecają Jądro ciemności Conrada. Jak wielu potrafi się przedrzeć przez prozę pisaną w końcu XIX wieku, w tłumaczeniu pozostawiającym dziś wiele do życzenia? Conrad opisywał sceny, które widział osobiście pływając w młodości jako oficer na statku na rzece Kongo:

„Czarne kształty czołgały się, leżały siedziały między drzewami, opierając się o pnie, tuliły się do ziemi — to widzialne, to przesłonięte mętnym półmrokiem — we wszelkich możliwych pozach wyrażających ból, zgnębienie i rozpacz. Rozległ się znowu wybuch miny w skale i ziemia wzdrygnęła się lekko pod moimi nogami. Praca posuwała się naprzód. Praca! A tutaj było miejsce, gdzie niektórzy jej wykonawcy usunęli się na ziemię, żeby umrzeć.

…zobaczyłem twarz tuż koło mojej ręki. Czarny szkielet leżał wyciągnięty na ziemi, opierając się ramieniem o drzewo; jego powieki podniosły się z wolna i zapadłe oczy spojrzały na mnie, olbrzymie i nieprzytomne; w głębi orbit zatliło się jakby ślepe, białe światełko i gasło powoli. Wyglądał na młodego — prawie chłopiec. Nie miałem pojęcia, co bym mógł zrobić dla niego, i tylko podałem mu suchar. Palce biedaka zamknęły się powoli wkoło suchara i trzymały go — był to ostatni ruch, jaki dostrzegłem, ostatnie spojrzenie.” 

Być może niektórzy nauczyciele podsuwają swoim uczniom Heban Kapuścińskiego.

Prawdopodobnie niewielu ma szanse dowiedzieć się o wojnie w Sudanie, o głębszej analizie tego, co dzieje się na czarnym kontynencie nie ma co marzyć. Historia powojennej Afryki jest białą plamą, prawdopodobnie nawet dla studentów historii gospodarczej.

Kraje afrykańskie, podobnie jak kraje azjatyckie zdobywały niepodległość wbrew woli mocarstw kolonialnych, ich przywódcy często byli pod wpływem propagandy komunistycznej, bez umiejętności zarządzania. Powstawały niepodległe kraje będące sztucznymi zlepkami wrogich plemion, bo trzeba zachować granice byłych kolonii.

W Afryce ginęły dziesiątki milionów ludzi, ale to była „zimna wojna”. Nazwy takie jak Katanga czy Biafra młodym ludziom dziś nic nie mówią i nie ma się czemu dziwić. Symbolem Afryki czasów dekolonizacji stali się ludzie tacy jak Idi Amin czy Joseph-Désiré Mobutu. Świat zachodni patrzył z podziwem na Nelsona Mandelę, ale ani przez chwilę nie interesował się pierwszym prezydentem Botswany, który zdołał przeprowadzić proces dekolonizacyjny, zachowując z kolonialnej tradycji to, co najlepsze, chroniąc kraj przed pokusą radzieckiego socjalizmu i przeprowadzając strukturę społeczną Botswany od kamienia łupanego do współczesności. Seretse Khama pokazał, że pokojowa dekolonizacja  Afryki była możliwa, ale ta droga została odrzucona zarówno przez rządy rozpadających się mocarstw kolonialnych, jak i przez afrykańskich polityków, którzy zbyt często dochodzili do władzy przez przewroty wojskowe i utrzymywali władzę, dzięki wsparciu już to ZSRR, już to Zachodu.

Czy Zachód mógł rozmontować kolonializm inaczej? Dziś to pytanie jest bez znaczenia. Deng Xiaoping doskonale wiedział, że uwolnienie kraju od obłędu komunistycznej gospodarki wymaga najpierw wyzwolenia chłopów od socjalizmu. Wiedział to również Michaił Gorbaczow, ale nie zdobył wystarczającego poparcia, ani nie był wystarczająco brutalny, żeby rozprawić się z przeciwnikami. W Afryce zwyciężali ci, którzy umieli zawierać kontrakty na dostawy broni w zamian za obietnice dostępu do minerałów. Czy politycy zachodni mogli się domyślać, że to droga do globalnej katastrofy?

W marcu 1930 roku londyński „Times” opublikował list otwarty afrykańskiego działacza z Kenii. Uczeń kolonialnej misyjnej szkoły, Jomo Kenyatta, próbował przekonać brytyjskich polityków, że bez reform dojdzie w Afryce do straszliwego rozlewu krwi. Jego pięciopunktowy program reform mówił o konieczności zabezpieczenia praw do wynajmu ziemi dla czarnych rolników, poprawę możliwości edukacyjnych dla czarnej ludności, zniesienie podatku podymnego, przedstawicielstwo czarnej ludności w Radzie Legislacyjnej, a wreszcie swobodę praktykowania tradycyjnych zwyczajów (takich jak obrzezanie dziewczynek).

List wywołał burzę w szklance wody i nawet kilka osób postanowiło udzielić czarnemu autorowi odpowiedzi. Kwestia prawa do wynajmu ziemi była poza wszelką dyskusją, w sprawie edukacji polecono mu rozmowy z Kościołem Szkockim, który miał monopol na oświatę tubylców w Kenii, nie było również mowy o dyskusji na temat podatków i reprezentacji politycznej, więc skoncentrowano się na zasadnej krytyce jego obrony barbarzyńskich obyczajów.

Kenyatta postanowił studiować w Londynie antropologię i uczył się później o życiu seksualnym dzikich u Bronisława Malinowskiego, zaś możliwy rozpad kolonialnego imperium, w tym czasie jeszcze w żaden sposób Brytyjczyków nie niepokoił.

Joseph Conrad pisze o ckliwym raporcie kolonialnego zbrodniarza Kurtza:

Zaczynał się od dowodzenia, że my, biali, na osiągniętym przez nas szczeblu rozwoju musimy z natury rzeczy wydawać się im (dzikim) istotami nadnaturalnymi — „zbliżamy się do nich z potęgą, jak gdyby bóstwa” — i tak dalej, i tak dalej. „Przez prosty wysiłek woli możemy rozwinąć dodatnią działalność o potędze iście nieograniczonej”, itd. itd. Od tego punktu wznosił się coraz wyżej i uniósł mnie z sobą. Przemoc była wspaniała, choć, wiecie, trudna do zapamiętania. Wywołała we mnie obraz jakiegoś egzotycznego Bezmiaru rządzonego przez wzniosłą Dobrotliwość. Porwał mnie zapał. Był to skutek bezgranicznej potęgi wymowy — słów — płomiennych, szlachetnych słów. Żadne praktyczne wskazówki nie przerywały magicznego toku zdań, chyba że uznamy za rozwinięcie metody coś w rodzaju notatki przy końcu ostatniej strony, notatki nagryzmolonej niepewną ręką widać dodanej znacznie później. Była bardzo prosta, i u końca tego wzruszającego wezwania do wszelkich altruistycznych uczuć gorzała, jaśniejąca i przeraźliwa jak błyskawica wśród pogodnego nieba: „Wytępić te wszystkie bestie!”

Pogarda dla nie całkiem ludzi, samouwielbienie, bezkresne zadufanie wychowanych na kradzionym chlebie nie kończy się wraz z rozpadem kolonialnych mocarstw.

Na długo przed upadkiem komunizmu w Polsce słyszałem z ust skądinąd inteligentnego i sympatycznego człowieka, dowcip o powtórnym ujarzmianiu krajów przedwcześnie wyzwolonych. W kontekście szalejącego barbarzyństwa w krajach, które tak niedawno wybiły się na niepodległość w Afryce i Azji, to odrażające marzenie o powtórnym ujarzmianiu wydawało się niemal zrozumiałe i niemal humanitarne.

Zachód ani nie umiał, ani nie chciał wymuszać zmian, które pozwalałyby na zmniejszenie dolegliwości życia w piekle, nie zdając sobie sprawy z faktu, iż przyczynia się do tego, iż setki milionów ludzi marzy o przeniesieniu się do byłych mocarstw kolonialnych bez konieczności zmiany własnej kultury.

Dziś rozmiary nieszczęścia częściej dostrzegają ci uciekinierzy z byłych kolonii, którzy porzucili kulturę swoich społeczeństw, akceptując i broniąc wartości Oświecenia, niż ci, którzy udają, że nadal walczą z kolonializmem i proponują demokracji parlamentarnej samobójstwo.    

Dla doświadczonego, emerytowanego dyplomaty, jakim jest Alberto M. Fernadez, pierwszym celem Ameryki i reszty Zachodu powinno być zatrzymanie muzułmańskiej inwazji i powstrzymanie chaosu w Afryce (nawet kosztem współpracy z Rosją). Fernandez proponuje dyplomację na rzecz reform i współpracy. On jednak również wydaje się nie zauważać tego, że celem (i to w samoobronie) jest przebudowa podzielonych społeczeństw, w których część żyje w średniowieczu, a część karmi się odpryskami  nowoczesności. Świat, w którym posiadanie karabinu daje lepsze perspektywy dostępu do żywności niż posiadanie kawałka ziemi, to świat, który przeniesie swoje piekło do naszego schludnego ogródka.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


‘When Israel Is Strong, America Is Strong’: US Politicians Mark Israel’s 77th Independence Day

‘When Israel Is Strong, America Is Strong’: US Politicians Mark Israel’s 77th Independence Day

Corey Walker


US Rep. Elise Stefanik (R-NY) addressing the Israeli parliament on May 24, 2024. Photo: Office of Congresswoman Elise Stefanik.

US politicians across the political aisle congratulated Israel as the Jewish state celebrated the 77th anniversary of its independence, noting the importance of the relationship between the two allies.

On Tuesday night, Israel began observing Yom HaZikaron, its annual Memorial Day which commemorates soldiers killed in battle and victims of terrorism since the state’s founding in 1948. Then on Wednesday night, Israel began celebrating Yom HaAtzmaut, its Independence Day. However, many celebrations were canceled or postponed throughout the country as massive wildfires continued to engulf the Jewish state.

This year’s observance comes at a time of heightened political debate and security concerns amid the war in Gaza escalating tensions with Iran, prompting renewed dialogue on unity and national direction. 

US Rep. Elise Stefanik (R-NY) acknowledged Israel’s Independence Day, stating that the holiday represents a testament to the Jewish state’s “strength, spirit, and resilience.”

Stefanik has established herself as a strong ally of the Jewish community. While serving on the House Education and the Workforce Committee, she has lambasted administrators of elite universities for their allegedly mealy-mouthed condemnations of antisemitism and tolerance of anti-Jewish discrimination at their schools. In December 2023, Stefanik engaged in a fiery back-and-forth with the presidents of Harvard University, the University of Pennsylvania, and the Massachusetts Institute of Technology over their handling of a surge in antisemitism on campus.

“As the sun sets and Yom HaZikaron comes to a close, Israel transitions from mourning to joy —honoring the cost of freedom and celebrating its independence and honoring 76 years of strength, spirit, and resilience,” Stefanik said in a statement.

New York City Mayor Eric Adams (D) also issued a statement celebrating Israel’s Independence Day, vowing to continue to use his platform to support the Jewish community.

“Tonight, NYC City Hall shines blue & white as we honor Israel’s 77th Independence Day. We illuminate in celebration of Yom Ha’atzmaut and stand with Israel and our Jewish community today and always,” Adams said.

In recent weeks, Adams has attempted to salvage his fledging mayoral reelection campaign by underscoring the importance of combatting antisemitism. Last week, reports surfaced that he plans on running on an “EndAntiSemitism” ballot line. Adams, who secured his 2021 mayoral victory with a significant amount of Orthodox Jewish support, has repeatedly spoken out about antisemitism in the aftermath of the Oct. 7, 2023, terror attacks throughout Israel.

Sen. Ted Cruz (R-TX) also commemorated Israel’s Independence Day, stating that a strong Israel benefits the United States, and that he will always be a supporter of the Jewish state.

“When Israel is strong, America and the world are strong. I will always stand unequivocally and unapologetically with Israel, our friend and ally,” Cruz said.

Cruz has long been a vocal supporter of Israel, emphasizing the nation’s right to self-defense and sovereignty. In a 2025 address to the Sovereignty Conference in Jerusalem, Cruz affirmed that Israel’s presence in the West Bank is rooted in biblical history and modern legal rights. During a 2021 visit to Israel, he met with Prime Minister Benjamin Netanyahu, stating that Israel not only has the right but a responsibility to defend itself, particularly against threats from Iran and Hamas. Additionally, Cruz has been vocal in criticizing US policies he perceives as undermining Israel’s security, including the administration’s financial dealings with Iran, which he argues have indirectly funded terrorist activities.

New York Gov. Kathy Hochul (D) expressed pride in New York’s substantial Jewish community, adding that she stands “in solidarity” with Israel.

“Tonight, we celebrate Yom Ha’atzmaut and Israel’s 77th Independence Day! New York is proud to be the home of the largest Jewish population outside of Israel, and we’re proud to stand in solidarity with the Israeli people,” Hochul wrote. 

Hochul has demonstrated strong support for Israel, particularly in the wake of the Oct. 7 Hamas-led attacks. She led a bipartisan coalition of 17 governors in condemning the massacre and expressing solidarity with Israel, emphasizing the unbreakable bond between the US and the Jewish state. Hochul also visited Israel during the conflict, meeting with victims and officials to reaffirm New York’s commitment. Domestically, she has taken steps to honor victims, such as directing state landmarks to be lit in Israel’s colors and ordering flags at half-staff.

Rep. Brian Mast (R-FL), chairman of the House Foreign Affairs Committee, also marked Israel’s Independence Day with a statement on X/Twitter.

“Seventy-seven years ago, the Jewish people declared sovereignty over their ancestral homeland. Happy Independence Day to Israel — our greatest ally in the Middle East,” Mast posted.

Mast has established himself as one of Israel’s most vocal supporters in Congress, intertwining personal experience with legislative advocacy. Mast, a US Army veteran who lost both legs during a tour in Afghanistan, volunteered with the Israel Defense Forces in 2015. Following the October 2023 Hamas attacks on Israel, Mast donned his IDF uniform on Capitol Hill to express support with the Jewish state. As chair of the House Foreign Affairs Committee, he has championed measures to bolster US-Israel ties, including legislation to prevent US funds from supporting antisemitic education in Gaza.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


DOJ Says UNRWA Can Be Sued In American Court

DOJ Says UNRWA Can Be Sued In American Court

Hugh Fitzgerald


Lawfare may now be about to have its finest hour. For UNRWA could face a potential loss of one billion dollars in a lawsuit brought against it by relatives of people murdered by Hamas, the terror group with which some UNRWA staff, we know now, had such close ties, while the organization itself permitted its facilities in Gaza to be used as command-and-control centers, and as places to hide both combatants and weapons. Several hundred staff members of UNRWA were discovered by the IDF, from documents it seized in Gaza, to be full-fledged Hamas members; dozens of UNRWA staff accompanied the 6,000 Hamas operatives who smashed into Israel on October 7, 2023, and they participated in the atrocities committed that day, of rape, torture, mutilation, and murder. UNRWA allowed Hamas to build its tunnels right under its buildings, including its main Gaza headquarters; it knew about the Hamas tunnel network, but revealed nothing to the IDF.

Now that lawsuit may proceed, because the US DOJ has rejected UNRWA’s claim to be immune from lawsuits in the U.S. The immunity from such a suit extends to the UN and its “subsidiary organs,” but according to the DOJ, does not extend to UNRWA, which is classified as a mere “affiliate or instrumentality” of the UN. Having had UNRWA’s claim to immunity from suit in American courts dismissed, the plaintiffs can now proceed with their lawsuit. More on this threshold victory, one with such potentially damaging consequences for UNRWA, can be found here: “DOJ strips UNRWA of immunity, clears way for lawsuit over Oct. 7 attack,” Jerusalem Post, April 25, 2025:

The US Department of Justice submitted a letter on Thursday [April 24] arguing that the UN Relief and Works Agency for Palestine Refugees in the Near East (UNRWA) is not entitled to immunity from lawsuits in the United States.

This filing is part of an ongoing case in which the families of over 100 victims of the October 7, 2023 Hamas-led attack are seeking $1 billion in damages, alleging that UNRWA supported Hamas by allowing its facilities to be used for weapons storage, the construction of tunnels and command centers, and the transfer of funds to the group through employee payments in US dollars.

The lawsuit, filed last June in the Southern District of New York, accuses UNRWA, which coordinates much of the aid to Gaza, of enabling Hamas’s operations. The plaintiffs argue that the agency’s activities played a direct role in facilitating the October 7 attacks.

Previously, in September, the Department of Justice under the Biden administration had contended that UNRWA was immune from prosecution in US courts, citing that the UN itself had not waived immunity. This stance blocked the lawsuit from advancing….

Quite something, isn’t it, that the Biden administration took the side of Hamas’ loyal helpmeet in Gaza, UNRWA, arguing that it was immune from being sued in an American court. Why were the Bidenites so determined to block the lawsuit by relatives of those whom Hamas had murdered? What can conceivably explain such sympathy for the devil? Was the anti-Israel animus of Biden’s appointees that profound?

Dozens of UNRWA staff members took part in Hamas’ atrocities committed inside Israel on October 7, 2023. Hundreds of UNRWA staff have been discovered to be members of Hamas. UNRWA collaborated with Hamas in providing the use of its buildings, especially its schools, as places to hide both men and weapons and from which to launch rockets at Israel. UNRWA did nothing to prevent Hamas from building tunnels under its buildings, including a massive tunnel dug right under UNRWA’s Gaza headquarters, with UNRWA’s full knowledge. At no time did UNRWA cooperate with the IDF in pointing out buildings that Hamas was using; nor did it help the IDF locate tunnels. UNRWA was fully committed to protecting Hamas from the IDF.

Now that UNRWA’s claim to enjoy immunity to lawsuit in American courts has been denied, the case can now proceed. May it end in UNRWA losing and left penniless. That most public loss should raise in the minds of many a question: why, alone among the hundreds of millions of refugees created since World War II, are the “Palestinian refugees” uniquely allowed to pass on their status as an inherited trait, to their children, grandchildren, great-grandchildren, and so on ad nauseam? Isn’t it time to end this privileged treatment of the “Palestinians,” and make them subject to the same rules as very other group of refugees? And no matter what the final verdict, the trial itself will be a public relations nightmare for the organization, as its many ties to Hamas are laid bare and held up for public inspection. UNRWA is about to enter a well-deserved world of woe.


A torn UNRWA logo is seen among destruction in Rafah, in southern Gaza, January 22, 2025 / © (photo credit: ABED RAHIM KHATIB/FLASH90)

Być może teraz, zbliża się najlepszy moment w wojnie prawnej. UNRWA, pozwana  przez krewnych ludzi zamordowanych przez Hamas może ponieść potencjalną stratę w wysokości miliarda dolarów. Bowiem Hamas, grupa terrorystyczna, miał bliskie powiązania z pracownikami UNRWA, a jak wiemy teraz, z niektórymi bardzo bliskie, sama zaś organizacja zezwalała na wykorzystywanie swoich obiektów w Gazie jako centrów dowodzenia i kontroli oraz jako miejsc do ukrywania zarówno terrorystów, jak i broni. IDF odkryła na podstawie dokumentów przejętych w Gazie, że kilkuset pracowników UNRWA, było pełnoprawnymi członkami Hamasu; dziesiątki pracowników UNRWA towarzyszyło 6000 terrorystów Hamasu, którzy 7 października 2023 r. wdarli się do Izraela i uczestniczyli w okrucieństwach popełnionych tego dnia, gwałtach, torturach, okaleczeniach i morderstwach. UNRWA pozwoliła Hamasowi budować tunele tuż pod swoimi budynkami, w tym pod główną siedzibą w Gazie; wiedziała o sieci tuneli Hamasu, ale nic z tego nie ujawniła.

 

Teraz można kontynuować ten pozew, ponieważ amerykański Departament Sprawiedliwości odrzucił twierdzenie UNRWA, że przed pozwami w USA chroni ją immunitet. Immunitet przed takimi pozwami chroni ONZ i jej „organy pomocnicze”, ale według Departamentu Sprawiedliwości nie rozciąga się na UNRWA, która jest klasyfikowana jako zaledwie „podmiot stowarzyszony lub narzędzie” ONZ. Po uchyleniu twierdzenia UNRWA o immunitecie przed pozwami w sądach amerykańskich, składający pozew mogą go teraz kontynuować. Więcej na temat tego przełomowego zwycięstwa, mającego tak potencjalnie daleko idące konsekwencje dla UNRWA, można znaleźć tutaj: DOJ strips UNRWA of immunity, clears way for lawsuit over Oct. 7 attack [Departament Sprawiedliwości pozbawia UNRWA immunitetu, otwiera drogę do pozwu o atak z 7 października], Jerusalem Post, 25 kwietnia 2025 r.:

Departament Sprawiedliwości USA przesłał w czwartek [24 kwietnia] pismo, w którym twierdzi, że Agencja Narodów Zjednoczonych ds. Pomocy Uchodźcom Palestyńskim na Bliskim Wschodzie (UNRWA) nie jest uprawniona do immunitetu przed pozwami w Stanach Zjednoczonych.

Wniosek ten jest częścią trwającej sprawy, w której rodziny ponad 100 ofiar ataku przeprowadzonego przez Hamas 7 października 2023 r. domagają się odszkodowania w wysokości 1 miliarda dolarów, zarzucając UNRWA wspieranie Hamasu poprzez zezwalanie na wykorzystywanie jego obiektów do przechowywania broni, budowę tuneli i centrów dowodzenia oraz przekazywanie środków grupie za pośrednictwem wypłat dla pracowników w dolarach amerykańskich.

Pozew, złożony w czerwcu ubiegłego roku w Southern District of New York, oskarża UNRWA, która koordynuje znaczną część pomocy dla Gazy, o umożliwienie działań Hamasu. Powodowie twierdzą, że działania agencji odegrały bezpośrednią rolę w umożliwieniu ataków z 7 października.

Wcześniej, we wrześniu, Departament Sprawiedliwości pod rządami Bidena twierdził, że UNRWA posiada immunitet przed ściganiem w sądach USA, powołując się na fakt, że sama ONZ nie zrzekła się immunitetu. To stanowisko zablokowało dalszy tok postępowania sądowego….

Coś niesamowitego, prawda, że administracja Bidena stanęła po stronie lojalnej pomocnicy Hamasu w Gazie, UNRWA, argumentując, że posiada ona immunitet przed pozwem w amerykańskim sądzie. Dlaczego administracja Bidena z taką determinacją blokowała pozew krewnych ludzi zamordowanych przez Hamas? Co może wyjaśnić taką sympatię do samego diabła? Czy niechęć do Izraela ludzi nominowanych przez Bidena była aż tak głęboka?

Dziesiątki pracowników UNRWA brało udział w okrucieństwach Hamasu popełnionych w Izraelu 7 października 2023 r. Odkryto, że setki pracowników UNRWA są członkami Hamasu. UNRWA współpracowała z Hamasem, udostępniając swoje budynki, zwłaszcza szkoły, jako miejsca do ukrywania ludzi i broni oraz do wystrzeliwania rakiet w kierunku Izraela. UNRWA nie zrobiła nic, aby zapobiec budowaniu przez Hamas tuneli pod swoimi budynkami, w tym ogromnego tunelu wykopanego tuż pod siedzibą UNRWA w Gazie, za pełną wiedzą UNRWA. W żadnym momencie UNRWA nie współpracowała z IDF w celu wskazania budynków, z których korzystał Hamas; nie pomogła też IDF w zlokalizowaniu tuneli. UNRWA była w pełni zaangażowana w ochronę Hamasu przed IDF.

Teraz, gdy roszczenie UNRWA do immunitetu przed pozwami w amerykańskich sądach zostało odrzucone, sprawę można kontynuować. Oby skończyło się przegraną UNRWA i pozostawieniem jej bez grosza. Ta publiczna przegrana UNRWA powinna wywołać w umysłach wielu ludzi pytanie: dlaczego, jako jedyni spośród setek milionów uchodźców uciekających od wojen od czasu II wojny światowej, „palestyńscy uchodźcy” mają wyjątkowe prawo do przekazywania swojego statusu jako odziedziczonej cechy swoim dzieciom, wnukom, prawnukom itd. aż ad nauseam? Czy nie nadszedł czas, aby zakończyć to uprzywilejowane traktowanie „Palestyńczyków” i poddać ich tym samym zasadom, co inne grupy uchodźców? I bez względu na ostateczny werdykt, sam proces będzie koszmarem public relations dla organizacji, ponieważ obnaży i wystawi na publiczny widok jej liczne powiązania z Hamasem. UNRWA stoi w obliczu zasłużonej katastrofy.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com