Czy pogromy we wschodniej Europie przybliżyły decyzję o Holocauście?
Maciej Kozłowski
Antyżydowski pogrom we Lwowie, do którego doszło w lipcu 1941 r., tuż po zajęciu miasta przez armię niemiecką (Domena publiczna)
Holocaust – początek. Wiele wskazuje na to, że pierwsze tygodnie po agresji III Rzeszy na Związek Radziecki miały wpływ na podjęcie przez nazistów decyzji o “ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej”.
.
7 stycznia – Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holocaustu
Operacja „Barbarossa” rozpoczęła się w nocy z 21 na 22 czerwca 1941 r. Na długim na ponad 3 tys. km froncie wojska niemieckie, węgierskie i rumuńskie szybko przełamały sowiecką obronę. Na wielu obszarach władze ewakuowały się jeszcze przed wkroczeniem agresorów. W ten sposób powstawała administracyjna próżnia, gdyż nowa władza okupacyjna nie powstała od razu, a jej budowa była skomplikowana. W państwach bałtyckich, na dawnych Kresach II RP oraz na Rusi Zakarpackiej, w Mołdawii i Besarabii ta próżnia trwała co najmniej do końca lata 1941 r. W tym czasie doszło tam do serii antyżydowskich pogromów i zajść, które w wielu przypadkach przybrały rozmiary masowych morderstw. Wydarzenia te pochłonęły dziesiątki tysięcy ofiar i przez wielu badaczy uważane są za początek zagłady europejskich Żydów.
To kluczowy okres dla historii Zagłady, gdyż najprawdopodobniej wtedy konkretyzowała się idea „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”. Dotąd nikt nie określił, w ilu miejscowościach doszło do pogromów, ani nie oszacował liczby ofiar. Powstało wiele monografii poszczególnych pogromów, niektóre, np. w Kownie czy Lwowie, nie tylko zostały szczegółowo opisane, istnieje też ich bogata niemiecka dokumentacja. Inne, jak pogrom w Jedwabnym, także zostały zbadane, jednak w wielu przypadkach szacunki ofiar, a także liczebność czy charakterystyka sprawców różnią się diametralnie. Tacy badacze jak Tomasz Szarota, Andrzej Żbikowski, Mirosław Tryczyk czy Witold Mędykowski wskazują na trudności w dotarciu do źródeł, a także problemy z ich wiarygodnością i weryfikacją.
Natomiast w wielkich monografiach poświęconych Holocaustowi ten szczególny okres przedstawiany jest wybiórczo i skrótowo.
Cechy zbrodni
Do pogromów doszło na wielkim obszarze zróżnicowanym geograficznie, ludnościowo i politycznie. Miały różny charakter: od grabieży, gwałtów, pojedynczych zabójstw aż po masowe mordy nawet tysięcy ludzi. Łączą je jednak pewne cechy i podobieństwa.
* Do wszystkich doszło między 23 czerwca a połową lipca 1941 r., gdy ustabilizowały się władze okupacyjne na podbitych terenach.
* We wszystkich głównymi wykonawcami była ludność miejscowa: Litwini, Łotysze, Polacy, Białorusini, Ukraińcy.
* Oddziały niemieckie – poza nielicznymi wyjątkami – były najczęściej bierne. Ograniczały się do zachęt, nieraz pomocy organizacyjnej, a także, jak we Lwowie i w Kownie, do dokumentacji fotograficznej czy filmowej.
Nie oznacza to, że – jak ujął to w podsumowaniu śledztwa dotyczącego zbrodni w Jedwabnym prokurator Radosław Ignatiew – nie byli w szerokim znaczeniu sprawcami tych zbrodni. Wszystkie bowiem odbywały się według podobnego schematu i były działaniem zaplanowanym.
Bez zostawiania śladów
Już 13 marca 1941 r., ponad trzy miesiące przed atakiem na ZSRR, zapadła decyzja o użyciu na zapleczu przyszłego frontu podległych Heinrichowi Himmlerowi oddziałów Einsatzgruppen. Były to specjalne formacje o charakterze policyjnym, które wcześniej użyte zostały podczas anszlusu Austrii i kampanii wrześniowej w Polsce.
W kwietniu SS-Gruppenführer Reinhard Heydrich, szef Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA), oraz główny kwatermistrz armii gen. Eduard Wagner ustalili, jakie będą kompetencje dowódców tych oddziałów na zajmowanych przez Wehrmacht terenach. Einsatzgruppen miały zabijać komisarzy politycznych i wszystkie osoby zagrażające bezpieczeństwu Rzeszy. A ponieważ propaganda niemiecka nieustannie posługiwała się zbitką „judeobolszewizmu” czy „żydokomuny”, wśród wrogów wymieniano też Żydów.
Zapewne taki był ton odprawy dla wyższych dowódców Einsatzgruppen 17 czerwca 1941 r. w siedzibie RSHA przy Albertstrasse w Berlinie. Nie zostały wydane żadne rozkazy pisemne, jednak Heydrich mówił o „akcjach samooczyszczających” (Selbstreinigungsaktionen), bowiem w dalekopisie z 29 czerwca odwołał się do swych wytycznych z tej odprawy. Jego instrukcja jest jednoznaczna:
„W nawiązaniu do już ustnie udzielonych 17 czerwca w Berlinie wskazówek przypominam co następuje:
Nie należy stawiać przeszkód dążeniom do samooczyszczenia, występującym w antykomunistycznych i antyżydowskich kręgach na nowo zajętych obszarach. Przeciwnie należy je wywoływać nie zostawiając śladów, intensyfikować, a jeśli to potrzebne kierować na odpowiednie tory (…)”.
Takie instrukcje znalazły się też w pisemnym rozkazie z 2 lipca. W obu dokumentach pojawia się słowo „spurenlos”, czyli „bez pozostawiania śladów”.
Prof. Szarota o roli Einsatzgruppen pisze tak: „Miały do wykonania dwa podstawowe zadania: pierwszym było oczyszczenie zaplecza, tyłów wojska z rzeczywistego i potencjalnego przeciwnika, drugim bądź udzielenie poparcia już wcześniej rozpoczętej przez miejscową ludność rozprawie z komunistami i Żydami czyli akcjom »samooczyszczającym« bądź zainicjowanie tych akcji i nadanie im »właściwego kierunku«.
Pogromowe nastroje
Jak rozkazy te były wykonywane, wiemy ze sprawozdania dowódcy Einsatzgruppe A SS-Brigadenführera Waltera Stahleckera z 15 października 1941. Szczegółowo opisuje on w nim zagładę Żydów w państwach nadbałtyckich:
„Już w pierwszych godzinach po wkroczeniu, chociaż nie bez znacznych trudności, nakłoniono miejscowe siły antysemickie do pogromów Żydów. Stosownie do rozkazu Policja Bezpieczeństwa była zdecydowana rozwiązać kwestę żydowską przy pomocy wszelkich środków i z całą stanowczością. Nie było jednak pożądane i konieczne jej objawienie się w trybie natychmiastowym, przy nadzwyczaj surowych środkach, które nawet w kręgach niemieckich musiały wywoływać oburzenie. Na zewnątrz musiano pokazać, że to ludność miejscowa sama z siebie podjęła pierwsze kroki w naturalnej reakcji przeciw trwającemu przez dziesięciolecia uciskowi ze strony Żydów oraz terrorowi komunistycznemu z minionego okresu”.
Niemcy mieli dobre rozeznanie w nastrojach ludności na terenach okupowanych przez Związek Radziecki. Wszędzie – choć z różnym natężeniem – dominowała chęć zemsty na okupancie, a także na tych, którzy z nim kolaborowali. Wielką rolę odgrywał mający tu długie tradycje antysemityzm.
W krajach bałtyckich i na dużej części Ukrainy witano Niemców jak wyzwolicieli, którzy pomogą odbudować własną państwowość. Inni, jak Polacy czy Białorusini, takich nadziei nie mieli, niemniej poczucie bezkarności czy niemiecka zachęta wyzwoliły nastroje pogromowe.
Towarzyszyła im chęć zemsty za rzeczywiste czy wyobrażone krzywdy, wreszcie zwykła chęć rabunku.
Litwa i Łotwa już w ciągu kilku dni po ataku Wehrmachtu znalazły się pod okupacją niemiecką. Jako pierwsze stały się też widownią antyżydowskich akcji „samooczyszczających”. Niektóre z tych wydarzeń, np. w Kownie, są dobrze zbadane, inaczej jest w przypadku mniejszych miejscowości. W obu krajach główną rolę najpierw w spontanicznych pogromach, a później w systematycznej zagładzie odgrywały uzbrojone oddziały działające początkowo z przyzwoleniem i zachętą Niemców, a później zorganizowane w kolaboracyjne formacje zbrojne.
Kraje bałtyckie
W 1923 r. Litwę zamieszkiwało ok. 157 tys. Żydów, co stanowiło ponad 7,9 proc. całej populacji. W 1939 r., głównie z powodu emigracji, odsetek ten spadł poniżej 7 proc. Antysemityzm przed wojną był mniej widoczny niż w Polsce, nie było akcji pogromowych. Zmieniło się to po zajęciu kraju przez Armię Czerwoną. Skrajnie antysemicko nastawieni byli polityczni emigranci, którzy znaleźli schronienie w III Rzeszy.
Pogromy w Kownie i jego okolicach rozpoczęły się jeszcze przed wkroczeniem Niemców. Najwięcej morderstw popełniono jednak po 24 czerwca. Stahlecker pisał w raporcie, że w Kownie działało ponad 3360 „partyzantów”, którzy nie mieli jednak jednolitego dowództwa. Wszystkich wziął pod opiekę, zapewnił wyżywienie i środki transportu. Otrzymali legitymacje in blanco zaświadczające, że są członkami litewskiej jednostki partyzanckiej na służbie policji bezpieczeństwa. Wszystkie oddziały niemieckie miały zapewnić im opiekę i pomoc.
W lakonicznym raporcie z początku lipca czytamy, że „zlikwidowano 7800 Żydów częściowo przez pogromy, częściowo przez rozstrzelanie przez komanda litewskie. Wszystkie zwłoki usunięto”
Stahlecker podaje, że w innych miejscowościach pogromy odbywały się „według wzoru podanego w Kownie”. Po rozbrojeniu partyzantów zgodnie w rozkazem akcje samooczyszczające przerwano.
Łotwę zamieszkiwało około 96 tys. Żydów, którzy stanowili ponad 5 proc. ludności. Najwięcej, około 40 proc., mieszkało w Rydze. Tu również Niemcy zachęcali do pogromów, jednak ich skala nie była zadowalająca. Autorzy raportów tłumaczyli to słabością przywództwa organizacji nacjonalistycznych. Wyróżniało się Kommando Arajs (od nazwiska stojącego na jego czele byłego policjanta Victora Arajsa), podporządkowane SS-Sturmbannführerowi Rudolfowi Langemu z Einsatzkommando 2. Bojówka Arajsa spaliła m.in. w Rydze synagogę, w której schroniło się 300 uchodźców żydowskich z Litwy.
Łotewskie oddziały partyzanckie zostały w drugiej połowie lipca rozbrojone, a część wcielona do dowodzonej przez Niemców policji.
Estonia, gdzie mieszkało niecałe 5 tys. Żydów, znalazła się pod okupacja później. Tallinn został zajęty dopiero 27 sierpnia 1941 r. Połowa Żydów, w tym niemal wszyscy zdolni do służby wojskowej mężczyźni, się ewakuowała lub poległa w walkach z Niemcami, a także antykomunistyczną partyzantką.
Dowódcy pododdziałów Einsatzgruppe narzekali w raportach na trudności w organizowaniu akcji „samooczyszczających”. Partyzanci uczestniczyli jednak w aresztowaniach Żydów i wykorzystywaniu ich do prac przymusowych. Czy także w samych egzekucjach? Nie wiemy. Po wymordowaniu Żydów oddziały te zostały rozbrojone i rozformowane. Część zasiliła dowodzoną przez Niemców estońską policję.
We wszystkich krajach bałtyckich niemal natychmiast po akcjach pogromowych doszło do masowych rozstrzeliwań Żydów. Zaczęły też powstawać zamknięte getta. Ich likwidacja odbyła się wcześniej niż na terenie Generalnego Gubernatorstwa, zapewne jeszcze przed decyzją o „ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej”.
W przesłanym w styczniu 1942 r. raporcie Walter Stahlecker wymienia Estonię jako pierwszy kraj całkowicie „wolny od Żydów” (Judenfrei).
Ukraina
Spośród obszarów zajętych w 1939 r. przez Armię Czerwoną najwięcej Żydów mieszkało na terenach, gdzie przeważała ludność ukraińska: na Wołyniu, w Galicji Wschodniej, Bukowinie i Besarabii. Bardzo silny był tam ukraiński ruch narodowy, którego przywódcy i sympatycy liczyli na to, że Niemcy wesprą ich niepodległościowe dążenia. Wcześniej pomagali przecież ukraińskim emigrantom, pozwalając im tworzyć zalążek własnych sił zbrojnych, czyli bataliony Nachtigall i Roland. Długą tradycję na tych terenach miał też antysemityzm, oficjalnie propagowany przez nacjonalistów. W eskalacji nastrojów antyżydowskich dużą rolę odegrały również popełnione przez NKWD zbrodnie, a zwłaszcza wymordowanie więźniów politycznych tuż przed wkroczeniem Niemców.
To spowodowało, że w czerwcu i lipcu 1941 r. pogromy były tu najliczniejsze i najbardziej krwawe. Sprzyjał im też fakt, że w pierwszych tygodniach wojny doszło tu do swoistej próżni władzy. Największy pogrom we Lwowie rozegrał się według wytycznych Heydricha. Siły niemieckie były tu jednak zbyt szczupłe, by organizować pogromy, zwłaszcza w małych miejscowościach. Operująca na tym obszarze Einsatzgruppe C liczyła tylko około 700 ludzi. To nie znaczy, że formacje niemieckie nie brały bezpośredniego udziału w masowych morderstwach. Z zachowanych relacji wynika, że m.in. w Tarnopolu, Drohobyczu czy Skałacie aktywnie w nich uczestniczyli. Pogromy miały jednak też miejsce na terenach wiejskich, gdzie nie było żadnych formacji niemieckich.
Według Andrzeja Żbikowskiego w zajętej przez Niemców sowieckiej strefie okupacyjnej obejmującej dawną Małopolskę Wschodnią do pogromów doszło w 31 miejscowościach. Niemiecki Historyk Dietrich Pohl, autor opracowania o Einstatzgruppen, podaje, że na Ukrainie zginęło około 24 tys. Żydów. Jednak słabo zbadane i udokumentowane są mordy w mniejszych miejscowościach i na wsiach.
Łomżyńskie i Białostocczyzna
Łomżyńskie i zachodnia Białostocczyzna zostały zajęte przez wojska niemieckie już w pierwszym tygodniu agresji. Pod względem demograficznym obszar ten nie odbiegał od reszty Polski – wsie zamieszkiwała tu ludność polska, a miasta i miasteczka mniej więcej po połowie Polacy i Żydzi. Bardzo silne były tu wpływy Narodowej Demokracji, a co za tym idzie, powszechny i radykalny antysemityzm. Podczas okupacji sowieckiej on się jeszcze pogłębił, ponieważ udział części Żydów w aparacie administracyjnym wpasowywał się w stereotyp „żydokomuny”.
Na wzrost nastrojów antysemickich wpłynęła też dekonspiracja bazy antysowieckiej partyzantki tuż przed niemiecką inwazją, po której nastąpiły represje. Notabene dekonspiracji dokonał Polak. Wreszcie, 20 czerwca, więc przed samym wkroczeniem Niemców, rozpoczęły się aresztowania i wywózki „elementów antysowieckich”, czyli Polaków.
W pogromach Żydów uczestniczyli potem często ludzie uwolnieni z sowieckich więzień lub transportów. Antyżydowskie zajścia miały różny charakter i przebieg. Dwie największe zbrodnie – w Radziłowie i w Jedwabnym – przypominały schemat z rozkazu Heydricha.
Bywały jednak przypadki, jak w Szczuczynie, gdy po pierwszych rabunkach i morderstwach wkraczające do miasteczka oddziały Wehrmachtu zaprowadziły porządek, kładąc kres pogromom. Bywało też, że niemieccy żołnierze zapobiegli im, jednak pojawiające się później oddziały policyjne czy SS dokonywały masowych mordów we współpracy z miejscową ludnością.
Różna była postawa polskich elit. W Knyszynie ksiądz wsparty przez przedstawicieli inteligencji nie dopuścił do pogromu na szerszą skalę. Podobnie było w Grajewie i Jasionówce.
Według prof. Żbikowskiego w Łomżyńskiem i na Białostocczyźnie doszło na pewno do 26 akcji pogromowych lub ludobójczych, ale zapewne to nie wszystko.
Liczba ofiar zbrodni w Radziłowie i Jedwabnym mogła sięgnąć wielu setek zamordowanych. Trudności z precyzyjnym odtworzeniem przebiegu wydarzeń, a także ogromne emocje i spory towarzyszące badaniu obu tych wydarzeń sprawiają, że pełnej ich skali zapewne nie poznamy nigdy.
Fundamenty decyzji o Holocauście
Przez lata badacze toczyli spór o to, czy zagłada Żydów była od początku elementem zaplanowanego przez nazistów nowego porządku świata, czy decyzja o jej dokonaniu dojrzewała stopniowo, w miarę rozwoju wydarzeń, a kluczowy okazał się wybuch wojny ze Związkiem Radzieckim. Jeśli przyjmiemy, że bliższa prawdy jest ta druga teza, do czego przychyla się większość młodszych badaczy, poznanie i zrozumienie tego, co wydarzyło się na zapleczu niemieckiego frontu w pierwszych tygodniach wojny, ma kapitalne znaczenie. Przybliży nas bowiem do odpowiedzi na pytanie, w którym momencie i w jaki sposób naziści zdecydowali o „ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej”.
Wiemy, że już w sierpniu 1941 r. Einsatzgruppen dokonywały masowych mordów mężczyzn kobiet i dzieci wyłącznie według kryterium rasowego, bez figowego listka w postaci „likwidacji wrogich elementów”. We wrześniu te zbrodnie były już masowe. A 13 października SS-Gruppenführer Odilo Globocnik, jeden z głównych wykonawców „ostatecznego rozwiązania”, otrzymał ustny rozkaz budowy pierwszego obozu Zagłady w Bełżcu.
Pomiędzy drugą połową lipca a początkiem października zapadła więc polityczna decyzja o wymordowaniu Żydów. Konferencja w Wannsee, na której omawiano jej biurokratyczne, prawne i techniczne szczegóły, została zwołana na 9 grudnia 1941 r., ale z powodu japońskiego ataku na Pearl Harbor przeniesiono ją na 20 stycznia 1942 r.
Znamy ramy czasowe podejmowania decyzji, wiemy też, że dojrzewała ona stopniowo. To każe zadać ważne pytanie: czy, a jeśli tak, to w jakim stopniu fala morderstw i pogromów w końcu czerwca i na początku lipca była czynnikiem, który uzmysłowił przywódcom III Rzeszy, że zagłady Żydów można dokonać przy milczącej zgodzie bądź obojętności świata.
I w skali powszechnej bez obawy o konsekwencje.
Korzystałem m.in. z: Tomasz Szarota „U progu Zagłady. Zajścia antyżydowskie i pogromy w okupowanej Europie”, Warszawa 2000, Peter Longerich „Vom Massenmord zur»Enlosung«” w „Zwei Wege nach MoskauVomHitlet-Stalin Pakt zum Unternehmen Barbarossa” Munchen-Zurich 1991, Witold Mędykowski „W cieniu gigantów. Pogromy w 1941 r. w byłej sowieckiej strefie okupacyjnej”, Warszawa 2018, Andrzej Żbikowski „Pogromy i mordy ludności żydowskiej w Łomżyńskiem i na Białostocczyźnie latem 1941 w świetle relacji ocalałych i dokumentów sądowych” w „Wokół Jedwabnego” pod red. Pawła Machcewicza i Krzysztofa Persaka, Warszawa 2002, Mirosław Tryczyk „Miasta śmierci. Sąsiedzkie Pogromy Żydów” Warszawa 2015.
Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com