Wojna w Strefie Gazy zmienia rynek narkotyków. Marokański haszysz nie dla Izraela

Mężczyzna na polu marijuany w wiosce Azila w Maroku. (Fot. FADEL SENNA/AFP/East News)


Wojna w Strefie Gazy zmienia rynek narkotyków. Marokański haszysz nie dla Izraela

Tomasz Skowronek


Marokańscy handlarze i eksporterzy haszyszu odmawiają dostarczania narkotyków izraelskim dealerom. Stosunki handlowe zerwali w imię solidarności z Palestyńczykami.

– Handlarze haszyszu w Maroku nie chcą nam sprzedawać towaru ani bezpośrednio, ani przez pośredników – żali się izraelskiemu portalowi informacyjnemu Mako diler z Sharon. – Postanowili, że przez wojnę nas zbojkotują. Przez tę wojnę straciliśmy mnóstwo pieniędzy, miliony szekli!

Informację potwierdzają producenci. – Nie sprzedajemy już haszyszu Izraelczykom – przyznaje w rozmowie z Channel 12 News marokański sprzedawca, kryjący się pod inicjałem R. – Dlaczego Izraelczycy mieliby móc zarabiać na życie, sprzedając marokański haszysz, podczas gdy nasi palestyńscy bracia cierpią głód? Niech kupują gdzie indziej. Powtarzam, nie sprzedajemy już haszyszu Izraelczykom. Przed wojną robiliśmy z nimi interesy. Przyjeżdżali tu i przemytnicy i sprzedawcy, i nieźle zarabiali. To już koniec – podkreśla.

Haszysz był jednym z narkotyków stale przemycanych do Izraela. Organizacje przestępcze do tej pory regularnie zatrudniały izraelskich przemytników, w tym studentów jesziwy, którzy ukrywali narkotyki między innymi w specjalnych schowkach w swoich walizkach. Haszysz z Maroka trafiał do Izraela najczęściej z Syrii, Libanu, Jordanii, rzadziej z Egiptu.

Zakup finansowali izraelscy przestępcy, z których część działa w Maroku i w Hiszpanii. Narkotyk przemycali samochodami, którymi kurierzy podróżowali z Tangeru promem do Hiszpanii, lub samolotami z Casablanki do Madrytu, Lizbony i Berlina. Niedawno kilku studentów jesziwy, którzy otrzymywali po 3–5 tysięcy euro za każdy przemyt, zostało aresztowanych i skazanych na karę więzienia w owianym złą sławą zakładzie karnym Oukacha w Casablanc

.
Marokański haszysz. Fot. UCG / Getty

Jak powstaje marokański haszysz? Tajemnica żywicznego koncentratu

Marokański haszysz jest poszukiwany na całym świecie jako produkt premium. Proces tworzenia autentycznego haszyszu jest tam bowiem prawdziwą sztuką. Jego powodzenie zależy w dużej mierze od doboru gatunku konopi indyjskich – w grę wchodzą tylko te o wysokiej zawartości żywicy i wysokiej procentowo zawartości THC, odpowiedzialnego za efekt narkotyczny. Podczas zbiorów rolnicy dzielą rośliny na mniej wartościowe liście oraz trichomy – żywiczne gruczoły, wyglądem przypominające nieco włoski. Trichomy są później starannie ściskane razem, dzięki czemu powoli stają się charakterystycznymi cegłami lub kulkami haszyszu. Inaczej mówiąc, jest to forma narkotycznego koncentratu, o charakterystycznym zapachu i smaku.

Od stuleci głównym ośrodkiem upraw konopi są góry Rif, rozciągające się od miasta Tanger aż do wschodniej granicy Maroka z Algierią. Według Organizacji Narodów Zjednoczonych Maroko do dziś jest największym producentem żywicy konopnej na świecie.

W regionie Rif mieszkańcy nie mają zbyt wielu opcji poza hodowlą konopi – możliwości gospodarcze są tam bardziej ograniczone niż w pozostałej części kraju ze względu na górzysty teren i historycznie trudne powiązania z państwem. W 2016 roku kwestie te doprowadziły nawet do powstania Ruchu Hirak Rif, który wzywał Rabat do przeprowadzenia reform społeczno-gospodarczych. Ostatecznie protest został stłumiony przez służby bezpieczeństwa.

Haszysz w Maroku. Produkcja ratuje gospodarkę

Według danych agencji informacyjnej Agence France-Presse co najmniej 700 tysięcy osób w Maroku, co oznacza ok. 90 tysięcy rodzin, utrzymuje się z produkcji konopi indyjskich.

Możliwe, że właśnie dlatego w lipcu 2021 roku rząd Maroka częściowo zatwierdził uprawę konopi, starając się poprawić gospodarkę jednego z najbiedniejszych regionów kraju – królestwo zdecydowało się oficjalnie przyjąć ustawę legalizującą produkcję konopi indyjskich do zastosowań przemysłowych, leczniczych i kosmetycznych w trzech prowincjach Rif. Jednocześnie utworzono Krajową Agencję Regulacyjną do spraw Działalności Konopnej (Agence Nationale de Réglementation des Activités relatives au Cannabis – ANRAC), monitorującą produkcję legalnej marihuany.

Jak dotąd rolnicy, którzy zdecydowali się na legalną uprawę konopi indyjskich, są nieliczni. Nielegalne uprawy i handel ciągle są bardziej opłacalne.

– Nielegalna produkcja nie jest aż tak niebezpieczna, jeśli masz godną zaufania sieć nabywców. Z naszej strony konopie sprzedajemy wyłącznie czterem znajomym rodziny, których znamy od lat, a oni zajmują się sprowadzeniem towaru do innych miast w kraju i do Europy – powiedział Anouar, producent haszyszu w rozmowie z francuskim „Le Monde”.

Od lat krążą też plotki, że władze przymykają oko na niesankcjonowanych plantatorów, by na uprawach mogły zarabiać osoby powiązane z królem Muhammadem VI. Procent od sprzedaży mają podobno dostawać także policjanci i żołnierze armii marokańskiej. We wrześniu 2021 roku algierska gazeta „L’Expression” oskarżyła nawet króla Muhammada VI bezpośrednio o zyski z upraw.

– Kolumbia miała swojego Escobara, Panama – Noriegę, w Maroku to król chroni producentów z Rif i przymyka oczy na produkcję ponad 700 ton konopi rocznie. Królestwo ugruntowało swoją pozycję jako centrum handlu ludźmi, ponieważ 72 proc. konopi konfiskowanych na świecie jest produkowane na jego [Muhammada VI – T.S.] ziemiach” – napisali dziennikarze.

Embargo na haszysz. Maroko dużo nie straci, Izrael – wręcz przeciwnie

Cena marokańskiego haszyszu kupowanego bezpośrednio od handlarzy w górach Rif wynosi około 5 tysięcy euro za kilogram, lecz gdy narkotyk dociera na przykład do Izraela lub Strefy Gazy, cena sięga nawet powyżej 50 tysięcy euro.

Haszysz nie jest jednak sprowadzany wyłącznie dla rozrywki i zarobku. Według izraelskich mediów terroryści z Nukhba – zbrojnego skrzydła Hamasu – oraz wojskowego skrzydła Islamskiego Dżihadu często używają haszyszu przed atakami. Część terrorystów odpowiedzialnych za masakrę 7 października, podczas której zginęło 1500 osób, miała być pod wpływem narkotyków.

Do Strefy Gazy haszysz trafił w latach 90. za sprawą izraelskich żołnierzy, którzy kontrolowali terytorium. Żołnierze i handlarze narkotyków przemycali go i sprzedawali miejscowym rybakom, rolnikom, robotnikom budowlanym, mechanikom, a nawet właścicielom firm i restauracji po wysokich cenach. Narkotyk był wówczas zmieszany i nieczysty, co powodowało, że handlarze narkotyków i współpracujący z nimi żołnierze osiągali bardzo duże zyski ze sprzedaży. Haszysz marokański mieszali z tańszym synajskim, przy czym większa część mieszanki pochodziła z Synaju.

Nieco ponad 20 lat po tym, jak siły zbrojne Izraela opuściły tę strefę, popyt na marokański haszysz bije rekordy nie tylko w Izraelu, ale i w Palestynie. Lata 2022 i 2023 charakteryzowały się przy tym dramatycznym wzrostem liczby – zarówno udanych, jak i nieudanych – prób przemytu narkotyków do Izraela. Oficjalne dane dostarczone przez Siły Obronne Izraela wskazują, że w sumie na granicach kraju miało miejsce około 800 „incydentów operacyjnych”, co daje prawie dwukrotny wzrost w porównaniu z 2021 rokiem.

Według Izraelczyka mieszkającego w Maroku i zaangażowanego w przemyt haszyszu do Hiszpanii i Francji, z którym wywiad przeprowadził dziennik „Haaretz”, Izrael nie stanowi jednak dużego odsetka marokańskiej działalności eksportowej tego narkotyku.

– Setki ton haszyszu sprzedaje się handlarzom narkotyków w Europie i Skandynawii – wyjaśnia. – W najlepszym wypadku do Izraela dociera zaledwie kilkaset kilogramów marokańskiego haszyszu.

Mimo to przed bojkotem narkotyk był nadal niezwykle lukratywnym towarem dla izraelskich handlarzy.

Cena kilograma marokańskiego haszyszu może w Izraelu osiągnąć 300 tysięcy NIS (około 81 720 dolarów). Popyt na ten haszysz w Izraelu jest szalony, ponieważ jest bardzo wysokiej jakości, czysty i mocny

– kontynuuje mężczyzna, jednocześnie przyznając, że bojkot może być sporym ciosem dla izraelskich grup przestępczych. Może się okazać, że poszukiwany w Izraelu narkotyk będzie trafiał do Europy bądź krajów Sahelu.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com