Archive | 2021/12/12

Kto nie z Mieciem, tego zmieciem. Historia Mieczysława Moczara [ 2 ]

Kto nie z Mieciem, tego zmieciem. Historia Mieczysława Moczara cz. 2

Piotr Osęka


Moczar jako minister spraw wewnętrznych wyreżyserował antysemicką czystkę w latach 1967-68. Wiele wskazuje na to, że chciał w ten sposób osłabić pozycję Władysława Gomułki i przejąć faktyczną kontrolę nad państwem. Moczar na fotografii z 1960 r. (EAST NEWS/ARTUR STAREWICZ)

Na początku lat 60. wokół Moczara zaczęła się krystalizować frakcja partyjna nazywana ?partyzantami?. Jej trzon stanowili funkcjonariusze SB oraz drugo i trzeciorzędni dygnitarze PZPR. Tak jak Moczar wyznawali oni nacjonalizm wyrażony językiem doktryny komunistycznej, nie cierpieli Żydów oraz towarzyszy, którzy wojnę spędzili w ZSRR

19 marca 1968 r. – w apogeum studenckich protestów ogarniających Polskę – Władysław Gomułka wygłosił słynne przemówienie do warszawskiego aktywu partyjnego zebranego w Sali Kongresowej Pałacu Kultury. Potępiając “inspiratorów i wichrzycieli”, I sekretarz KC PZPR w istocie walczył o przetrwanie, starając się zachować kontrolę na biegiem wydarzeń i potwierdzić swoją pozycję jako szef partii. W PRL podobne imprezy z reguły oznaczały spektakl poparcia dla władzy, jednak tym razem słuchacze okazali się zdumiewająco niezdyscyplinowani. W miarę jak Gomułka przemawiał, na sali narastał szum zniecierpliwienia, niektórzy skandowali: “Wiesław, śmielej!”, krytykując zbyt ugodowy ich zdaniem ton przemówienia. Zdezorientowany I sekretarz nerwowymi gestami próbował uciszyć audytorium, podnosząc głos, starał się przekrzyczeć tłum. Wysoki rangą radziecki dygnitarz do spraw polskich napisze potem we wspomnieniach: Nikt w Sali Kongresowej nie wymienił Moczara, ale echo niosło dźwięk tego nazwiska…

Gwiazda MSW…

Powrót generała Mieczysława Moczara do elity władzy rozpoczął się wraz z odwilżą 1956 r. Zmuszony w okresie stalinowskim do złożenia upokarzającej samokrytyki i odsunięty na boczny tor, teraz szybko piął się po szczeblach kariery. W kwietniu objął stanowisko ministra Państwowych Gospodarstw Rolnych, w lipcu został członkiem KC PZPR, w listopadzie otrzymał nominację na stanowisko wiceszefa MSW. Władysław Wicha, formalnie kierujący resortem, był politykiem niezbyt energicznym i niezbyt popularnym wśród funkcjonariuszy, na jego tle gwiazda Moczara błyszczała coraz mocniej. Generał nie krył, że jego celem jest naprawienie zszarganej reputacji aparatu bezpieczeństwa, a następnie jego rozbudowa i zwiększenie znaczenia. Dzięki takiej polityce zyskał sympatię podwładnych i zdołał pokonać najpoważniejszego konkurenta w kierownictwie MSW – w 1962 r. do dymisji podał się wiceminister Antoni Alster, związany z dawną grupą “puławian” i reprezentujący liberalne skrzydło PZPR. A dwa lata później Wicha został sekretarzem KC, zwalniając dla Moczara stanowisko ministra.

…i przywódca kombatantów

W tym samym roku “Mietka” (partyzancki pseudonim Moczara) spotkał jeszcze jeden ważny awans, tym razem na prezesa zarządu głównego Związku Bojowników o Wolność i Demokrację. Stając na czele potężnej organizacji kombatanckiej, Moczar zyskał możliwość rozszerzania wpływów i pozyskiwania zwolenników poprzez odwoływanie się do etosu partyzanckiego i wartości “wspólnych wszystkim Polakom, którzy walczyli z hitlerowskim najeźdźcą”.

Kreowaniu własnej legendy służyły także pamiętniki z czasów partyzanckich opublikowane w 1961 r. pod tytułem “Barwy walki”. Szeptano, że ghostwriterem generała był któryś ze znanych pisarzy, chociaż książka raziła drętwym, propagandowym stylem. Wkrótce “Barwy walki” stały się obowiązkową lekturą w szkołach, a także kanwą niezliczonych inscenizacji i akademii organizowanych przez władze na prowincji.

“Mietek” dużo jeździł po kraju i uczestniczył w spotkaniach z mieszkańcami, podczas których zręcznie grał na patriotycznych sentymentach. Pod hasłami narodowymi udało mu się skupić wokół siebie wielu kombatantów nie tylko z AL, lecz także z AK – pisze historyk Jerzy Eisler. Zaczęto organizować wspólne AL-owsko-AK-owskie biwaki i ogniska. Były partyzanckie śpiewy, wspomnienia, była wódka, bigos, kiełbaski na patyku. Moczar umiejętnie wykorzystywał wspólnotę kombatancką tych, którzy dla Ojczyzny tracili młodość, walcząc po lasach z hitlerowcami, oraz fakt powojennych represji wśród byłych AK-owców – przecież w tym samym czasie w więzieniach siedziało również niemało byłych żołnierzy AL .

Ci, którzy mieli okazję zetknąć się z Moczarem, zapamiętali go jako człowieka obdarzonego “charyzmą” i “postać magnetyczną”. Chociaż nie był wybitnym mówcą, potrafił zjednywać wielu ludzi bezpośrednim stylem bycia. Inni mieli go za człowieka pełnego sprzeczności: prostaka w eleganckim ubraniu, który pod maską jowialności skrywa ubeckie wyrachowanie.

Człowiek prymitywny, któremu wypowiedzenie na głos słów charge d’affaires w brzmieniu fonetycznym nastręczało mnóstwo trudności. Ubrany w dobrze skrojony garnitur, w koszuli nieskazitelnej bieli i z elegancko zawiązanym krawatem, pouczał podkomendnych wyszukanymi słowy: “K… wasza mać, koniec z drętwotą, idźcie do kawiarni, do organizacji, a jak trza, to i do burdelu! Do mas, towarzysze, frontem do mas! K… wasza…” – opisywał Moczara korespondent paryskiej “Kultury”.

“Partyzanci”

Na początku lat 60. wokół Moczara zaczęła się krystalizować nowa frakcja partyjna, szybko ochrzczona mianem “partyzantów”. Trzon tej grupy stanowili funkcjonariusze SB oraz drugo- i trzeciorzędni dygnitarze partyjni – sekretarze komitetów miejskich i dzielnicowych. Ludzie związani z grupą “partyzantów” tworzyli rodzaj piramidy wspierających się wzajemnie koterii, na której wierzchołku stał Moczar.

Jak się wydaje, światopogląd “partyzantów” stanowił wierne odbicie poglądów politycznych ich protektora, był odmianą nacjonalizmu wyrażoną językiem doktryny komunistycznej. Mieścił się w nim antysemityzm (na razie skrywany) i niechęć do wszystkiego, co w życiu kulturalnym i naukowym zostało uznane za niepolskie. “Partyzanci” cenili sobie mundury, wojskowy dryl i przaśną swojskość, gardzili natomiast inteligencją z jej rozterkami i skłonnością do buntów.

Gorliwie eksponowali swoją przynależność do AL, a w rozmowach prywatnych kombatancką przeszłość przeciwstawiali biografiom tych działaczy partyjnych, którzy wojnę spędzili w ZSRR. I tylko temu – jak utrzymywali – zawdzięczali późniejsze znaczenie i władzę. Odżywał więc zadawniony konflikt “krajowców” z “moskalami”.

Moczar starał się rozszerzać swoje wpływy poza krąg najbliższych współpracowników i podwładnych. W jego willi na czwartkowych kolacjach “przy winie i dobrej kawie” spotykali się dziennikarze, literaci, naukowcy. Sprzymierzeńcami “partyzantów” stali się m.in. redaktor naczelny “Prawa i Życia” Kazimierz Kąkol, prorektor Uniwersytetu Warszawskiego Zygmunt Rybicki, pisarz Wojciech Żukrowski. Do najważniejszych gości należeli naturalnie członkowie kierownictwa, podobno Moczara często odwiedzał Gomułka, chociaż można się zastanawiać, czy powodowała nim życzliwość, czy też chęć trzymania ręki na pulsie, tak by nikt z obecnych nie zapomniał, komu winien jest lojalność.

Niepodzielnie władający MSW Moczar miał ambicje, by swymi wpływami objąć również drugi resort siłowy, czyli MON. Człowiekiem “partyzantów” w kierownictwie wojska był Grzegorz Korczyński (dawny towarzysz broni Moczara), próbowano też pozyskać część wyższych oficerów, którzy nie angażowali się dotąd w partyjne spory. Spośród nas, generałów, Moczar wyróżniał Jaruzelskiego – wspominał Franciszek Szlachcic, w czasach Moczara ważny działacz MSW. Mówiono, że przed powołaniem go na szefa Głównego Zarządu Politycznego MON były jakieś obiekcje z przeszłości, lecz Moczar i Korczyński przekonali do niego Gomułkę i innych wpływowych członków kierownictwa . Faktem jest, że Jaruzelski został nawet świadkiem na ślubie Moczara w 1969 r.

Miłośnik pieśni maryjnych

Do sojuszników Moczara zaliczyć też można Bolesława Piaseckiego, postać w PRL wpływową, choć nienależącą do establishmentu partyjnego. Piasecki, przed wojną przywódca faszystowskiej, skrajnie nacjonalistycznej i antysemickiej organizacji Ruch Narodowo-Radykalny “Falanga”, po 1945 r. podjął współpracę z komunistami i stanął na czele Stowarzyszenia PAX określającego się jako “ruch katolików społecznie postępowych”. Państwo popierało PAX, traktując tę organizację jako przeciwwagę dla hierarchii kościelnej, poszukującą formuły ideologicznej łączącej katolicyzm i socjalizm. Siłą PAX-u były prasa i wydawnictwa, które miały oddać Moczarowi znaczące usługi.

Sam generał w rozmowach prywatnych dawał do zrozumienia, że nie podziela oficjalnie wrogości państwa do Kościoła (choć podległa mu SB gorliwie śledziła księży), i w ten sposób wzmacniał swój patriotyczny i narodowy wizerunek. Januszowi Zabłockiemu, posłowi Znaku, opowiadał w Sejmie, że uwielbia nabożeństwa majowe. “Kiedy jeżdżę po kraju – a trzeba wam wiedzieć, że nie lubię wysiadywać za ministerialnym biurkiem, bo ciągnie mnie w teren – to nieraz na nie trafiam. Widzi się w maju po wsiach grupy ludzi śpiewających przy polnych kapliczkach. Każę wtedy kierowcy, by zwolnił i nie naciskał klaksonu, aby im nie przeszkodzić. A sam słucham i zachwycam się: ileż piękna w tym śpiewie, jakże wzruszające są te nasze maryjne pieśni…”.

Moczarstwo

W okresie rządów Moczara styl pracy w MSW zmienił się znacząco. Wprowadzono nowoczesne metody pracy operacyjnej, zwłaszcza z wykorzystaniem technik podsłuchowych, do pracy rekrutowano ludzi młodych i wykształconych, sprowadzano za dewizy nowoczesny sprzęt. Tysiące funkcjonariuszy pozyskiwało i gromadziło informacje, inwigilowało środowiska twórcze i rozpoznawało “ośrodki dywersji ideologicznej”. “Moczarstwo” – tak z przekąsem i strachem szeptano o resorcie spraw wewnętrznych. SB penetrowała wiele dziedzin życia, jej funkcjonariusze usiłowali sprawować kontrolę nad prasą, administracją państwową, gospodarką. Powiększała się również sieć współpracowników aparatu (niekoniecznie formalnych), także w strukturach partyjnych, którzy dostarczali informacje o nastrojach, traktując kontakty z SB jako inwestycję w swoją przyszłą karierę.

Siła “partyzantów” nie ograniczała się do rozgałęzionej sieci kontaktów towarzyskich. Ich zaplecze społeczne stanowili ludzie urodzeni w latach 20., członkowie “pokolenia ZMP”, w okresie tużpowojennym zbyt młodzi, aby wejść do struktur kierowniczych. Teraz należący do partii (a także bezpartyjni) 40-latkowie niecierpliwie wyczekiwali wydarzenia, które rozbije zastygłą hierarchię i stworzy okazję do awansów.

Na początku moczarowcy przystąpili do “oczyszczania” MSW z oficerów pochodzenia żydowskiego i obsadzania najważniejszych stanowisk swoimi ludźmi.

“Przegląd kadr” odbywał się pod hasłem ochrony kontrwywiadowczej. “Partyzanci” wykorzystali sprawy Pawła Monata i Władysława Tykocińskiego, wysokich rangą oficerów wywiadu, którzy niezależnie od siebie w odstępie kilku lat uciekli na Zachód. Obaj mieli korzenie żydowskie, co – w połączeniu z przypadkiem Józefa Światły, jednego z kluczowych funkcjonariuszy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego i Żyda z pochodzenia, który pod koniec 1953 r. zbiegł na Zachód – pozwalało skonstruować tezę, iż ważne stanowiska państwowe, zwłaszcza powiązane z obronnością, powinni obejmować wyłącznie etniczni Polacy.

Już u schyłku lat 50. Moczar polecił poddać totalnej inwigilacji ambasadę Izraela. Kontrwywiad notował zwłaszcza nazwiska osób z kręgów władzy, które utrzymywały kontakty z tym przedstawicielstwem dyplomatycznym. Z okazji żydowskich świąt “Pashy”, które rozpoczęły się w końcu bieżącego kwartału, Poselstwo doręczało na adresy prywatne około 200 osób z terenu Warszawy paczki z macą i winem rytualnym. Wśród ujawnionych agenturalnie odbiorców paczek znajduje się wiele osób zajmujących często eksponowane stanowiska w instytucjach państwowych (ustalenia w toku) – pisał autor jednego z esbeckich raportów.

Za pośrednictwem podległych sobie służb szef MSW śledził zwłaszcza poczynania dawnych przeciwników z lat 40., którzy w 1956 r. zasilili szeregi frakcji “puławian” opowiadającej się za liberalizacją życia politycznego i poszerzeniem zakresu swobód obywatelskich – wśród nich przede wszystkim Romana Zambrowskiego i Leona Kasmana. Policja polityczna i jej ambitny szef potrzebowali wroga.

Piąta kolumna

Niespodziewaną szansą okazała się dla Moczara wojna sześciodniowa w czerwcu 1967 r. między popieranym przez Amerykę Izraelem a państwami arabskimi. Na żądanie Moskwy państwa Układu Warszawskiego zerwały stosunki dyplomatyczne z Izraelem, w Polsce ruszyła kampania propagandowa potępiająca “syjonistyczną agresję”, a Gomułka w transmitowanym wystąpieniu nazwał polskich Żydów “piątą kolumną” i oskarżył ich, że w skrytości solidaryzują się z wrogami PRL.

Pod koniec czerwca w MSW odbyła się specjalna narada poświęcona “zagrożeniu syjonistycznemu”. “Obecnie ujawnił się w ostrej formie przeciwnik bardzo mocno wspierany na arenie międzynarodowej przez USA i RFN – zagaił Moczar – przeciwnik bardzo trudny, o dużych wpływach, który będzie chciał szerzyć swoje hasła. (…) Może udawać sojusznika, a robić swoje, może oficjalnie wypowiadać, że zgadza się z tow. Wiesławem, a nieoficjalnie przeciwdziałać w chytry sposób. Wielu naszych przeciwników trzeba będzie umieć odróżnić”.

Była to zapowiedź czystki. Do problemu domniemanej żydowskiej nielojalności Moczar podchodził bardzo emocjonalnie, o czym świadczą jego odręczne dopiski na egzemplarzu raportu przedłożonego na czerwcowej naradzie. Fragment: większość Żydów polskich zajęła stanowisko proizraelskie, wrogie polityce partii i władz PRL, obce narodowi polskiemu, został przez Moczara tak skomentowany: nie trudno dojżeć (sic!) tych, którzy zamilkli nie z przekonania lub rozterki, lecz z nienawiści . Kiedy w raporcie wspomniano, iż Stefan Kisielewski i Władysław Bartoszewski wystąpili z inicjatywą zbierania wśród inteligencji podpisów pod listem adresowanym do opinii światowej “w obronie zagrożonego Izraela”, minister triumfalnie napisał na marginesie: Wyszło szydło z worka . Może kto mieć jeszcze wątpliwości a pro pos (sic!) V kolumny – zapytał retorycznie, zakreślając informację o odegraniu hymnu izraelskiego podczas czerwcowego zebrania warszawskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów. Na marginesie zdania proizraelską i antypolską postawę ujawniło wielu obywateli polskich pochodzenia żydowskiego zajmujących odpowiedzialne stanowiska dopisał: Nie odnotowani są ci najważniejsi .

Szef MSW domagał się też wyników prowadzonej już od kilku miesięcy intensywnej obserwacji Antoniego Zambrowskiego, asystenta na Wydziale Ekonomii UW, wyrzuconego z partii za publiczną krytykę ustroju i solidaryzowanie się z Jackiem Kuroniem i Adamem Michnikiem. Dochodzenie to w istocie wymierzone było w ojca Antoniego, Romana, który 20 lat wcześniej zmusił Moczara do złożenia upokarzającej samokrytyki.

Wszystkie wątki przewijające się w 1967 r. przez dokumenty MSW znajdą swoją kontynuację w marcu następnego roku: wymienieni w negatywnym kontekście ludzie stracą pracę i legitymacje partyjne, zostaną aresztowani lub zmuszeni do emigracji.

Nie ma żadnych poszlak ani tym bardziej dowodów, by przypuszczać, że MSW sprowokowało protesty studentów lub manipulowało nimi. Protesty rozpoczęły się 8 marca 1968 r. wiecem na Uniwersytecie Warszawskim i wkrótce ogarnęły całą Polskę. “Partyzanci” Moczara potrafili jednak skutecznie wykorzystać kryzys polityczny i połączyć go z domniemanym “spiskiem syjonistycznym”.

W prasie zaroiło się od artykułów, których autorzy, korzystając bez wątpienia z materiałów dostarczonych im przez SB, dowodzili, że bunt na uniwersytetach jest efektem spisku uknutego przez dawnych dygnitarzy stalinowskich pochodzenia żydowskiego. Nieprzypadkowo w tym kontekście najczęściej wymieniano nazwisko Romana Zambrowskiego, który nie miał nic wspólnego z protestami studenckimi.

Przez kraj przetoczyła się fala zebrań partyjnych, podczas których “partyzanci” oraz ich sojusznicy demaskowali “syjonistów” ukrytych w dyrekcjach fabryk, szkół i szpitali, a nawet w komitetach partyjnych i ministerstwach. Tysiące osób z dnia na dzień straciło pracę, dymisje dotknęły nawet polityków najwyższego szczebla – m.in. przewodniczącego Rady Państwa Edwarda Ochaba i ministra spraw zagranicznych Adama Rapackiego.

Chociaż sam Moczar trzymał się w tym okresie w cieniu i unikał wystąpień na forum partyjnym, oczywiste było, że to on stoi za czystką sterowaną z MSW. W kręgach władzy pojawiły się plotki, że “Moczar szyje Gomułce buty” i szykuje przewrót pałacowy, aby przejąć stanowisko I sekretarza. Ochab zapytany po latach przez Teresę Torańską, czy szef MSW zamierzał obalić Gomułkę, odpowiedział: “To może nie, ale na pewno chciał być pierwszy po pierwszym sekretarzu. Chciał, by Gomułka firmował wszystko formalnie, a on wszystkim kierowałby faktycznie. Taka rola by mu odpowiadała, stąd całe jego zaangażowanie w akcję policyjną, właściwie kierowanie nią”.

Kto nie z Władziem, tego zgładziem

Zapewne istotnie gra toczyła się o to, kto będzie szarą eminencją PRL. Przywódca “partyzantów” był zbyt wytrawnym graczem, by nie zdawać sobie sprawy, że nie może objąć władzy nad partią bez zgody Moskwy. Zapewne wiedział też, że na Kremlu wzbudza co najmniej dwuznaczne reakcje: uchodził za nacjonalistę i człowieka “niepewnego”; kwestionowano jego lojalność jako sojusznika, pamiętano mu antyradzieckie aluzje wplatane do wystąpień publicznych. Radziecki przywódca Leonid Breżniew ostrzegał ponoć Gomułkę przed Moczarem, nawiązując do opisanej demonstracji w Sali Kongresowej, która bardzo zaniepokoiła Moskwę. Kreml miał już wystarczające problemy z niesubordynacją czechosłowackiej partii komunistycznej.

Ostateczny finał rozgrywki nastąpił na początku lipca 1968 r. Kiedy bunt młodzieży został stłumiony, znaczenie MSW zmalało. Gomułka nie zamierzał dłużej tolerować sytuacji, w której pod bokiem partii funkcjonuje konkurencyjny ośrodek władzy prowadzący własną politykę kadrową i próbujący wpływać na obsadę najwyższych stanowisk w państwie. Podczas omawiania wniosków przed nadchodzącym plenum KC Władysław Gomułka oświadczył członkom Biura Politycznego: “Biorę pod uwagę, że jest to resort, z którym możemy mieć kłopoty. W marcu rozwiązywaliśmy pewne rzeczy, ale nie do końca. Pracownicy MSW pewne rzeczy robili na własną odpowiedzialność, ale nie powiedzieli, że dali polecenie. (…) Kierownictwo partii powinno o wszystkim wiedzieć, co tam się dzieje. Jeżeli cokolwiek jest ukrywane przed kierownictwem partii, to może stwarzać niebezpieczeństwo. (…) Niebezpieczeństwo stale istnieje, dlatego nad tym resortem trzeba mieć kontrolę. Lepiej, jeżeli będziemy mieć Moczara w KC, a w ministerstwie będzie [Kazimierz] Świtała”.

Generał musiał odejść z MSW. Formalnie awansował, obejmując funkcję sekretarza KC i zastępcy członka BP, ale nie ulega wątpliwości, że był to typowy “kopniak w górę”. Moczar tracił kontrolę nad resortem, który dotąd gwarantował mu wpływy polityczne. Wraz z nim przegrywali także “partyzanci”, w Marcu buńczucznie zapewniający: “Kto nie z Mieciem, tego zmieciem”. Wygrywała frakcja I sekretarza i hasło: “Kto nie z Władziem, tego zgładziem”. Porażka nie ugasiła jednak ambicji generała. W jego karierze wkrótce miał się rozpocząć następny rozdział.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Raport nazywa traktowanie chrześcijańskich dziewcząt i kobiet w muzułmańskich krajach “katastrofą praw człowieka”

Raport nazywa traktowanie chrześcijańskich dziewcząt i kobiet w muzułmańskich krajach “katastrofą praw człowieka”

Robert Spencer
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


“Niniejszy raport, który obejmuje badania z Egiptu, Iraku, Syrii, Mozambiku, Nigerii i Pakistanu…”

Co te kraje mają ze sobą wspólnego? Nawet w tym raporcie, choć jest bardziej otwarty niż wiele innych w sprawie tego, kto jest odpowiedzialny za prześladowania, nie ma analizy, co takiego jest w islamie, co skłania tak wielu muzułmanów do prześladowania chrześcijan i innych. Takie rozważania uważane są za “islamofobiczne”.   

“Raport nazywa traktowanie chrześcijańskich dziewcząt i kobiet w muzułmańskich krajach ‘katastrofą praw człowieka’”,CNA, 24listopada 2021 r.:

Wydany w środę raport określa traktowanie kobiet i dziewcząt z chrześcijańskiej mniejszości w częściach Afryki, Bliskiego Wschodu i Azji Południowej jako „katastrofę praw człowieka”.

Badanie, “Hear Her Cries” [Usłysz jej krzyk], opublikowane przez organizację charytatywną Aid to the Church in Need (ACN) 24 listopada stwierdza, że “w najbardziej skrajnych wypadkach” przymusowe nawrócenia są równoznaczne z „ludobójstwem”.

Raport, opublikowany w Czerwoną Środę, doroczne obchody, których celem jest podniesienie świadomości o antychrześcijańskich prześladowaniach, naświetla wypadki w krajach, włącznie z Egiptem i Pakistanem.  

Skupia się także na Nigerii, którą (ku zdumieniu zorientowanych, co się w tym kraju dzieje) Departament Stanu USA usunął z listy państw najbardziej rażąco łamiących wolność religijną.

W badaniu znaleziono liczne wypadki porwań i wykorzystywania w Egipcie; odkryto, że w Nigerii chrześcijanki stanowią 95% wśród porwanych przez islamistów kobiet i dziewcząt; oraz że 70% przymusowo nawróconych i wydanych za mąż w Pakistanie było chrześcijankami.

ACN opisuje raport jako “pierwszy tego rodzaju, który skupia się na zjawisku młodych, porywanych kobiet, które są narażone na porwania i napaści z powodu zarówno płci, jak wyznania”.  

Michele Clark, adwokatka praw człowieka, która badała los koptyjskich chrześcijanek, powiedziała CAN 24 listopada, że ten raport ma duże znaczenie, ponieważ ujawnia zakres problemu.

“Sądzę, że ten raport daje bardzo ważny wkład, ponieważ rozszerza obraz tych porwań, przymusowych nawróceń, przymusowych małżeństw, od doniesień z jednego tylko kraju do dużo szerszej, globalnej perspektywy” – powiedziała w rozmowie telefonicznej Clark, emerytowana profesor politologii z George Washington University.

“Czytamy ten raport i zdajemy sobie sprawę: ‘To nie dzieje się tylko w jednym miejscu’. To dzieje się w wielu miejscach na świecie. To dzieje się w na Bliskim Wschodzie. To dzieje się w Azji Środkowej. To dzieje się w Afryce. A więc raport rzuca światło na zakres problemu i jest bardzo ważnym wkładem”.

Raport zestawił brytyjski oddział CAN, który zainicjował petycję wzywającą do działania, by zatrzymać seksualne zniewolenie chrześcijańskich kobiet.

Tekst przedstawiono na imprezie online, której przewodniczyła działaczka praw człowieka, Caroline Cox. Wśród mówców były Michele Clark i Fiona Bruce, specjalna wysłanniczka brytyjskiego premiera ds. wolności religii i przekonań.

Raport, który obejmuje badania przypadków z Egiptu, Iraku, Syrii, Mozambiku, Nigerii i Pakistanu, stwierdza, że “dowody sugerują, że pandemia koronawirusa dostarczyła dodatkowej pożywki dla aktów seksualnej przemocy”.…


Report declares treatment of Christian women and girls in Muslim countries ‘a human rights catastrophe’

Robert Spencer – Amerykański badacz, pochodzący z rodziny arabskich chrześcijan (jego dziadkowie uciekli z tureckiego ludobójstwa chrześcijan), jest podejrzewany przez amerykańskie kręgi postępowe o wyznanie chrześcijańskie i niechęć do islamu, a w szczególności do islamu politycznego. Prowadzi stronę internetową „Jihad Wath”, gdzie złośliwie informuje o zbrodniach islamistów, jak również o uzasadnieniu tych zbrodni, które znajdujemy w Koranie i w hadisach. Napisał kilkanaście książek. Jego książki są na listach bestsellerów:

  The Truth About Muhammad: Founder of the World’s Most Intolerant ReligionRegnery Press, 2006,  (NYT bestseller list – 2006-10-29)  

The Politically Incorrect Guide to Islam (And the Crusades), Regnery Press, 2005. (NYT bestseller list – 2005-10-16[62])     


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Sounds of the Soul – The Contribution of Jewish Music

Sounds of the Soul – The Contribution of Jewish Music

irvrudy



The contribution of Jewish writers, composers and performers to the world of music. “Nobody does it better,” and some of the Jewish names will surprise you. Available in HD – 1080p. Best viewed full screen.

 


twoje uwagi, linki, wlasne artykuly, lub wiadomosci przeslij do: webmaster@reunion68.com