Archive | 2024/06/14

Dwulicowość Egiptu, milczenie świata

Gdyby Egipcjanom rzeczywiście zależało na Palestyńczykach, zamiast blokować napływ pomocy do Strefy Gazy, mogliby z łatwością koordynować działania z Izraelem poprzez alternatywne przejścia graniczne. Najwyraźniej Egipcjanie wolelą, żeby Gazańczycy głodowali; wówczas społeczność międzynarodowa, jak zwykle, obarczyłaby odpowiedzialnością wyłącznie Izrael. Na zdjęciu: żołnierze armii egipskiej stoją na straży na przejściu granicznym w Rafah na granicy Egiptu ze Strefą Gazy, 20 października 2023 r. (Zdjęcie: Ali Moustafa/AFP via Getty Images)



Dwulicowość Egiptu, milczenie świata

Bassam Tawil
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Dwunastego maja Egipt ogłosił, że poprze sprawę Republiki Południowej Afryki przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości (MTS), w której Izrael jest oskarżony o “ludobójstwo” za obronę swoich obywateli przed mordercami i gwałcicielami Hamasu, którzy 7 października 2023 r. najechali społeczności izraelskie. Oświadczenie to było odpowiedzią na trwającą izraelską operację wojskową przeciwko terrorystom i bazom Hamasu, zwłaszcza w mieście Rafah w południowej Strefie Gazy.

Gdyby mieszkańcy Republiki Południowej Afryki mieli choć odrobinę przyzwoitości, nie tylko nazwaliby Egipcjan hipokrytami i kłamcami, ale także wnieśliby sprawę do MTS przeciwko Egiptowi za jego rolę w przekształceniu Strefy Gazy w skład broni i dalszym pozbawianiu Palestyńczykom pomocy humanitarnej.

W zeszłym tygodniu Egipt odmówił koordynacji z Izraelem w sprawie napływu pomocy do Strefy Gazy przez przejście graniczne w Rafah, rzekomo z powodu “niedopuszczalnej eskalacji” działań Izraela – podała stowarzyszona z rządem telewizja satelitarna Alqahera News. Powiedziano również, że Egipt obarcza Izrael odpowiedzialnością za pogorszenie sytuacji w Strefie Gazy.

W rzeczywistości Egipcjanie są zdenerwowani faktem, że 7 maja siły izraelskie zajęły przejście graniczne w Rafah między Egiptem a Strefą Gazy.

Przez ostatnie 15 lat palestyńska strona terminalu była kontrolowana przez Hamas i obie strony z zyskiem wykorzystywały ją do przemytu broni i terrorystów.

W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat Egipt za znacznym wynagrodzeniem umożliwiał przemyt broni ze swojego terytorium do Strefy Gazy.

“Oczekiwanie, że Egipt położy kres ruchowi w tunelach pod granicą Egiptu i Gazy, jest nierealne – ze względów strategicznych, politycznych i wewnętrznych” – wynika z raportu Centrum Studiów Strategicznych Begin-Sadat na Uniwersytecie Bar-Ilan.

Raport, mimo że opublikowany w 2009 r., pozostaje nadal aktualny:

“Na poziomie strategicznym Egipt postrzega Izrael jako konkurenta w dążeniu do hegemonii na Bliskim Wschodzie i od lat przymyka oko na zbrojenie się Hamasu przez tunele. Mówiąc najprościej, był i nadal jest zainteresowany wykrwawianiem Izraela…

Dwulicowa polityka prowadzona przez administrację Mubaraka służy również pożytecznemu celowi w wewnętrznej polityce Egiptu. W przeciwieństwie do Europejczyków i innych obcokrajowców, obywatele Egiptu z łatwością rozpoznają i rozumieją dwulicowość swojego rządu. Wszyscy w Kairze rozumieją, że rząd ułatwia uzbrojenie Hamasu, a przymykanie oczu na tunele osłabia argument islamskiej opozycji, że rząd współpracuje z syjonistami. Co więcej, ograniczenie ruchu w tunelach pogorszyłoby sytuację gospodarczą w Gazie. Obrazy cierpiących z Gazy lub Palestyńczyków, którzy wspinający się przez płot graniczny, aby dostać się do Egiptu, tylko pomagają opozycji islamistycznej.

Wreszcie, podwójna gra Egiptu jest również wynikiem złożonej rzeczywistości na Półwyspie Synajskim. Podobnie jak w przypadku innych państw Trzeciego Świata, rząd egipski nie ma w pełni kontroli nad swoim terytorium. Tym samym międzynarodowe porozumienie w sprawie położenia kresu przemytowi broni z Synaju do Gazy napotka poważne problemy z wdrożeniem, nawet jeśli reżim egipski tego chce.

Warto zauważyć, że większość przemytu do Gazy prowadzona jest przez egipskich Beduinów mieszkających na północnym Synaju. Plemiona te nie mówią egipskim arabskim, nie stanowią w rzeczywistości integralnej części egipskiej kultury i społeczeństwa i nie podzielają egipskiego poglądu na politykę. Zarabiają na życie przemytem kobiet i narkotyków do Izraela, a także broni, amunicji i rakiet do Strefy Gazy.

Egipskie próby rozszerzenia prawa i porządku na obszary Beduinów napotkały zbrojny opór. Za każdym razem, gdy reżim egipski próbuje ograniczyć działalność przemytniczą Beduinów, przeprowadzają oni atak terrorystyczny na kurort na Synaju, jak to miało miejsce w Taba w Szarm el-Szejk (dwukrotnie), Nueiba i Ras al-Satan Takie ataki negatywnie wpływają na turystykę do Egiptu, będącą ważnym źródłem dochodów, i wydają się być skutecznym sposobem ‘przekonania’ władz Kairu, aby żyły i pozwalały żyć.

Przekupstwo, ważny element egipskiego sposobu prowadzenia interesów, także ułatwia przemyt broni do Gazy. Nisko opłacani urzędnicy egipscy na Synaju nie mogą oprzeć się olbrzymim łapówkom. Banknot studolarowy czyni cuda z egipskim funkcjonariuszem policji na blokadzie drogowej na Synaju, który przechwytuje ciężarówkę wypełnioną ‘rurami’. Prawdopodobieństwo, że policjanci na egipskich punktach kontrolnych przestaną przyjmować łapówki od obsługi ciężarówek przewożących broń do Gazy, jest bardzo niskie – chyba że rząd egipski zdecyduje się na surowe ukaranie takiego zachowania. Jedynie egzekucje przemytników mogłyby mieć skutek odstraszający, ale taka determinacja egipskiego rządu jest również mało prawdopodobna.”

Przymykając oczy na szeroko rozpowszechniony przemysł przemytniczy, Egipt znacząco przyczynił się do przekształcenia rządzonej przez Hamas Strefy Gazy w główną bazę islamskiego terroryzmu.

Gdyby Egipcjanom rzeczywiście zależało na Palestyńczykach, zamiast blokować napływ pomocy do Strefy Gazy, mogliby z łatwością koordynować działania z Izraelem poprzez alternatywne przejścia graniczne, takie jak pobliski terminal Kerem Szalom.

Egipcjanie odmawiają jednak wysłania pomocy do Strefy Gazy przez przejście graniczne Kerem Szalom. Przez ostatni tydzień Egipcjanie blokowali pomoc dla Strefy Gazy, odmawiając koordynowania wjazdu ciężarówek przez przejścia graniczne Rafah i Kerem Szalom.

Wydaje się, że Egipcjanie wykorzystują “kartę pomocy humanitarnej”, żeby wywrzeć presję na Izrael, aby zaprzestał wojny z Hamasem. Wydaje się, że wierzą, być może słusznie, że blokowanie pomocy dla Palestyńczyków doprowadzi do eskalacji kryzysu humanitarnego w Strefie Gazy i świat będzie obwiniał Izrael, a nie Hamas lub Egipt, za ciągłe cierpienia tamtejszej ludności. Najwyraźniej Egipcjanie woleliby, aby Gazańczycy umierali z głodu; wówczas społeczność międzynarodowa, jak zwykle, obarczy odpowiedzialnością wyłącznie Izrael.

Oto prawdziwy problem: gdzie jest żądanie społeczności międzynarodowej, by Egipt dostarczył pomoc Strefie Gazy? Gdzie są posty w mediach społecznościowych, protesty na kampusach amerykańskich uczelni i artykuły potępiające Egipt za celowe wstrzymywanie pomocy dla Palestyńczyków w Gazie?

Dlaczego administracja Bidena nie wywiera presji na Egipt, a nie tylko na Izrael, aby pozwolił na wjazd do Gazy środków pomocowych dla Palestyńczyków?

Zamiast wywierać presję na Izrael, by nie walczyli z terrorystami Hamasu w Rafah, prezydent USA Joe Biden mógł już porozmawiać przez telefon z prezydentem Egiptu Abdelem Fattahem el-Sisim i nalegać, by pomógł swoim palestyńskim braciom.

Decyzja Egipcjan o przyłączeniu się do MTS w sprawie Republiki Południowej Afryki przeciwko Izraelowi, a także decyzja o zablokowaniu pomocy dla Palestyńczyków wskazują, że wydają się zdenerwowani tym, co Izrael odkryje o przemycie broni wzdłuż granicy Egiptu w rejonie Rafah.

Egipcjanie mogą zasadnie obawiać się, że Izrael odkryje dziesiątki tuneli przemytniczych, które przez wiele lat działały pod nosem władz egipskich i były wykorzystywane do zwiększania potencjału wojskowego Hamasu w Strefie Gazy.

Gdzie są samozwańczy propalestyńscy protestujący na kampusach uniwersyteckich w USA wypowiadający się negatywnie o Egipcie, który aktywnie blokuje pomoc, podczas gdy Izrael próbuje ją dostarczyć?

W rzeczywistości Egipt nakładał blokadę Strefy Gazy przez ostatnie 15 lat. Egipt pozwala na wjazd na swoje terytorium jedynie Gazańczykom, którzy płacą wygórowane łapówki, i wyklucza wszystkich innych, łącznie z tymi, którzy chcą uciec ze Strefy Gazy. Gdzie są posty w mediach społecznościowych z napisem “Pieprzyć Egipt?” Gdzie protestujący wzywający do wstrzymania wielomiliardowej pomocy dla Egiptu?

Oczywiście, że nie istnieją. Celem protestów nigdy nie jest pomoc Palestyńczykom. Zawsze chodzi tylko o atakowanie Żydów.

Czy antyizraelscy protestujący na amerykańskich kampusach wiedzą, że połowa miasta Rafah znajduje się na terenie Egiptu? Czy wiedzą, że Egipcjanie zburzyli dosłownie tysiące domów po egipskiej stronie granicy “ze względów bezpieczeństwa”?

To ten sam Egipt, który wysiedlał tysiące Palestyńczyków z Rafah po zburzeniu ich domów, a obecnie blokuje pomoc dla Palestyńczyków, i który świętoszkowato postanowił przyłączyć się do południowoafrykańskiej sprawy przeciwko Izraelowi przed MTS.

Według raportu Human Rights Watch (HRW) 29 października 2014 r., pięć dni po ataku islamistycznej grupy terrorystycznej Ansar Beit al-Maqdis na punkt kontrolny w pobliżu Rafah, premier Egiptu Ibrahim Mehleb wydał dekret nakazujący “eksmisję i izolację” strefy buforowej rozciągającej się od pięciu do siedmiu kilometrów od granicy z Gazą i obejmującej całe Rafah.

W raporcie HRW napisano:

“Dekret Mehleba obejmował znacznie większy obszar, niż urzędnicy rządowi opisywali wcześniej w publicznych oświadczeniach na temat wyburzeń domów, które wojsko przeprowadzało w latach 2013 i 2014. Mapa zawarta w dekrecie wyznaczała strefę rozciągającą się wzdłuż całej 13-kilometrowej granicy [Egiptu] ze Strefą Gazy i obejmował w przybliżeniu 79 kilometrów kwadratowych terytorium Egiptu. Dekret [premiera] nakazał zapewnić osobom zmuszonym do opuszczenia ‘należne odszkodowanie’ i alternatywne mieszkania [prawdopodobnie zapewnione przez Egipt]”.

Według HRW w latach 2013–2014 egipskie wojsko zburzyło co najmniej 540 budynków. Większość znajdowała się w promieniu 500 metrów od granicy, ale niektóre znajdowały się dalej niż kilometr od granicy. Pomiędzy 25 października 2014 r. a 15 sierpnia 2015 r. analiza zdjęć satelitarnych wykazała, że władze zburzyły co najmniej 2715 dodatkowych budynków.

W sumie egipskie wojsko zniszczyło co najmniej 3255 budynków mieszkalnych, handlowych i społecznych, w tym szkoły, meczety i szpitale. Wszystkie zniszczone budynki nosiły wyraźne ślady celowej rozbiórki przy użyciu kombinacji ciężkiego sprzętu i niekontrolowanej detonacji materiałów wybuchowych.

Raport HRW ujawnił:

“Rozpoczęcie wyburzeń rozpoczęło się w lipcu 2013 r., ale dziennikarze zaczęli donosić o wyburzeniach dopiero we wrześniu, opisując je jako możliwy początek strefy buforowej. Egipscy urzędnicy cytowani w tych doniesieniach mediów twierdzili, że strefa buforowa ochroni bezpieczeństwo narodowe Egiptu, zapobiegając przemycania przez grupy w Gazie wojowników i broni na Synaj i podsycania tam powstania zbrojnego…”

Jednak według rodzin, które rozmawiały z HRW, władze egipskie nie konsultowały się z mieszkańcami Rafah przed wydaniem dekretu o eksmisji w dniu 29 października 2014 r. i nie powiadomiły odpowiednio, że mieszkańcy będą zmuszeni do opuszczenia domu. Spośród 11 rodzin, z którymi przeprowadzono wywiady, tylko pięć otrzymało ostrzeżenie o zbliżającej się eksmisji. Rodziny te stwierdziły, że otrzymały ostrzeżenie od patroli wojskowych, które poinformowały je, że mają od 36 do 48 godzin na opuszczenie domu. Twierdzili, że władze nigdy nie wydały pisemnego zawiadomienia. Sześć innych rodzin twierdziło, że nie otrzymało żadnego zawiadomienia lub dowiedziało się o eksmisji jedynie z mediów lub od sąsiadów.

Jeden z mieszkańców powiedział, że próbował omówić z grupą sąsiadów, jak zorganizować zbiorową akcję przeciwko eksmisjom, ale inna osoba mająca powiązania z władzami ostrzegła go, że w takim przypadku grozi im aresztowanie, oskarżenie o terroryzm i utrata szansy na otrzymanie odszkodowania. Dwóch mieszkańców powiedziało, że słyszeli o aresztowaniu innych mieszkańców pod zarzutem terroryzmu.

Um Mohamed, która mieszkała z trójką dzieci w trzypiętrowym budynku należącym do rodziny jej męża, powiedziała, że po południu 27 października 2014 r. siedziała w domu krewnej, prawie 250 metrów od granicy, kiedy oficer w towarzystwie 10 żołnierzy zapukał do drzwi domu sąsiada.

Um Mohamed powiedziała, że oficer powiedział starszej kobiecie, która otworzyła drzwi, że następnego dnia zburzą jej dom. Kiedy starsza kobieta odpowiedziała, że jej rodzina mieszkała tam przez całe życie, funkcjonariusz odpowiedział: “To wszystko, nie ma czasu na rozmowy. Zacznij przenosić swoje rzeczy”.

Um Mohamed powiedziała, że powiedzieli oficerowi, że nie ma zasięgu telefonii komórkowej, którą władze regularnie wyłączają w ramach działań przeciw powstańcom, i nie wiedzą, w jaki sposób będą mogli powiedzieć swoim krewnym, aby przenieśli ich rzeczy. “Nie ma problemu, wysadzimy to w powietrze z tym, co jest w środku, nie musicie niczego brać” – powiedział.

Starsza kobieta zmówiła modlitwę i powiedziała: “Wyrzucacie nas z ojczyzny”.

“Idź poszukać innej ojczyzny. Nie chcę już słyszeć ani słowa. Przyjdę jutro, żeby wysadzić dom” – powiedział oficer. Kilka dni później władze egipskie odcięły dopływ prądu, wody i linii telefonicznej prowadzącej do domu, powiedziała Um Mohamed, a sklepy w okolicy zostały zamknięte. Pięć dni później przyszło wojsko i oznajmiło, że zburzą jej dom. Dwa dni później zrobili to.

To tylko kolejny przykład tego, że kiedy Palestyńczycy stają się ofiarami represji stosowanych wobec nich przez ich arabskich braci, świat ani trochę się tym nie przejmuje. Mniej więcej dziesięć lat temu, kiedy Egipt zburzył dziesiątki domów i budynków w Rafah w ramach kampanii zwalczania terroryzmu, nikt nie powiedział ani słowa przeciwko Egipcjanom – ani nawet nie zadał sobie trudu, by spojrzeć w tę stronę.

Teraz, gdy Izrael próbuje rozbić grupę terrorystyczną, której głównym celem jest likwidacja Izraela, administracja Bidena i wielu członków społeczności międzynarodowej nagle stwierdza, że są “oburzeni”.

Jeśli naprawdę chcą pomóc Palestyńczykom, mogliby zacząć od wniesienia spraw przeciwko Egiptowi i państwom arabskim w regionie, które przez wiele dziesięcioleci odwracały się od Palestyńczyków i płaciły miliardy za dalsze złe ich traktowanie.


Bassam Tawil – muzułmański badacz i publicysta mieszkający na Bliskim Wschodzie.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Thanks to Biden, China Could Start World War III Here

Thanks to Biden, China Could Start World War III Here

Gordon G. Chang


  • China is swarming the waters of the Philippines, hoping to intimidate Manila into surrendering territory. US President Joe Biden and the State Department keep on issuing warnings, but Chinese President Xi Jinping continues to ignore them, suggesting deterrence is failing….
  • [R]ecently, China took Scarborough Shoal …. Washington then brokered an agreement for both sides to withdraw their craft, but only Manila complied. Beijing has been in firm control of Scarborough ever since.
  • When Chinese leaders, generals and admirals saw Washington’s failure to act, they began moving against Second Thomas Shoal and other Philippine reefs and islets in the South China Sea, went after Japan’s islets in the East China Sea, and began reclaiming and militarizing features in the Spratly chain. Biden as vice president legitimized the worst elements in the Chinese political system by showing everyone that aggression works.
  • Beijing has been waging proxy wars on three continents: Europe in Ukraine, Africa across its northern rim, and Asia in Israel and surrounding areas.
  • Xi apparently now believes he is boss of the world. “Change is coming that hasn’t happened in 100 years,” the Chinese leader told Russian President Vladimir Putin after their 40th in-person chat, in Moscow on March 22 last year. “And we are driving this change together.”
  • Biden is now trying to reestablish deterrence. Britain and France desperately attempted to do that in late summer 1939 when they warned Germany that they would declare war if it invaded Poland. Then, German leaders did not believe the British and the French would in fact fight because for three years they had failed to make good on previous warnings.

China is swarming the waters of the Philippines, hoping to intimidate Manila into surrendering territory. On March 5, China wounded four Filipino sailors at Second Thomas Shoal, in the South China Sea. Unfortunately, the Biden administration’s words and displays of solidarity with the Philippines have not impressed Chinese President Xi Jinping. His maritime militia, coast guard, and navy have stepped up aggressive tactics. Pictured: A China Coast Guard ship (top) sails dangerously close to Filipino fishermen aboard two wooden boats (center), as a Philippine Fisheries and Aquatic Resources inflatable boat observes, near the Scarborough Shoal, in the South China Sea, on February 16, 2024. (Photo by Ted Aljibe/ AFP/Getty Images)

Philippine’s navy announced that, during the afternoon of April 15, it had observed 55 Chinese vessels in the West Philippine Sea, Manila’s designation for the South China Sea.

China is swarming the waters of the Philippines, hoping to intimidate Manila into surrendering territory. US President Joe Biden and the State Department keep on issuing warnings, but Chinese President Xi Jinping continues to ignore them, suggesting deterrence is failing and an incident leading to war could occur at any time.

Of the craft spotted Monday, 48 were from China’s maritime militia, six from the Chinese Coast Guard, and one was from the People’s Liberation Army Navy.

China’s intrusions that day were spread across the South China Sea. Twenty-six of the vessels were spotted at Scarborough Shoal, six at Second Thomas Shoal, 20 near Pagasa Island, two near Panata Island, and the remaining one at Lawak Island.

Beijing claims all the features and waters inside its infamous “cow’s tongue,” now defined by ten dashes on official maps, which encloses about 85 percent of the South China Sea. Those waters, the Chinese proclaim, are its “blue national soil.”

China’s expansive claims to Philippine features in that body of water were invalidated in 2016 by a tribunal adjudicating Philippines vs. China, brought under the U.N. Convention on the Law of the Sea. The US Secretary of State at the time, John Kerry, said that Beijing should accept the 2016 ruling, but unfortunately also announced that Washington would not take sides. Backing Beijing’s position on talks, he then pressured Manila to negotiate with China. Kerry, in short, could not bring himself to uphold the centuries-old American policy of defending international waters and airspace.

Beijing, with virtually no legal support, has consistently maintained that the decision in favor of Manila “is illegal, null, and void.” “We do not accept or acknowledge the so-called award,” the Chinese Foreign Ministry declared on X on the 18th of this month.

Second Thomas Shoal, where Manila in 1999 grounded the Sierra Madre, a World War II-era vessel, is now a flashpoint. There, Chinese vessels have recently engaged in rammings, water cannon attacks, and other dangerous acts. On March 5, China wounded four Filipino sailors at Second Thomas.

In response, the Biden State Department issued written warnings — two last month on March 5 and 23 — that the U.S. would use force against China to discharge its obligations pursuant to Article IV of the 1951 U.S.-Philippines Mutual Defense Treaty.

Biden has orally issued similar warnings, for instance on October 25 of last year and the 11th of this month. On the 11th, Philippine President Ferdinand Marcos Jr. and Japanese Prime Minister Fumio Kishida visited the White House for defense talks, the first ever Japan-Philippines-U.S. trilateral summit.

Unfortunately, the Biden administration’s words and displays of solidarity have not impressed Xi. His blue, white, and gray hulls — the maritime militia, coast guard, and navy, respectively — have stepped up aggressive tactics.

Has deterrence failed? True, China has not recently landed troops at a Philippine island, shoal, or reef. Yet the persistent pressure applied to the Philippines suggests Xi is not terribly worried about America opposing his adventurism.

Why would he feel so bold? For one thing, the Clinton administration in 1995 did nothing after China seized and later fortified Mischief Reef, 130 nautical miles from the Philippine island of Palawan and in the exclusive economic zone of the Philippines.

More recently, China took Scarborough Shoal. Philippine authorities there had lawfully detained Chinese poachers in early 2012, and China’s vessels then swarmed the feature, only 124 nautical miles from the main Philippine island of Luzon and about 550 nautical miles from China’s Hainan.

Washington then brokered an agreement for both sides to withdraw their craft, but only Manila complied. Beijing has been in firm control of Scarborough ever since. The Obama administration, while Vice President Biden was in charge of foreign policy, did not oppose the audacious Chinese seizure.

When Chinese leaders, generals and admirals saw Washington’s failure to act, they began moving against Second Thomas Shoal and other Philippine reefs and islets in the South China Sea, went after Japan’s islets in the East China Sea, and began reclaiming and militarizing features in the Spratly chain. Biden as vice president legitimized the worst elements in the Chinese political system by showing everyone that aggression works.

Now, Biden as president has legitimized hostile acts elsewhere. His foreign policy collapsed after the disastrous withdrawal from Afghanistan in August 2021. Since then, Beijing has been waging proxy wars on three continents: Europe in Ukraine, Africa across its northern rim, and Asia in Israel and surrounding areas.

Biden’s failure to oppose China’s wars — he seems much more interested in restraining victim Israel than aggressor Iran — must be convincing Xi that he has a green light to do whatever he wants. After all, Xi apparently now believes he is boss of the world. “Change is coming that hasn’t happened in 100 years,” the Chinese leader told Russian President Vladimir Putin after their 40th in-person chat, in Moscow on March 22 last year. “And we are driving this change together.”

Biden is now trying to reestablish deterrence. Britain and France desperately attempted to do that in late summer 1939 when they warned Germany that they would declare war if it invaded Poland. Then, German leaders did not believe the British and the French would in fact fight because for three years they had failed to make good on previous warnings.

The United States, therefore, is left with only risky options to deter China in the South China Sea. “Once a country loses credibility and prestige, it must fall back on military force to achieve its aims,” Gregory Copley, the president of the International Strategic Studies Association and editor-in-chief of Defense & Foreign Affairs Strategic Policy, told this author. “The U.S. has lost both around the world.”

Thanks to Biden, America is now the Britain and France of our decade, and the world is again on the brink of global conflict. Some 55 craft in Philippine waters tells us that China thinks it has a free hand.


Gordon G. Chang is the author of The Coming Collapse of China and China Is Going to War, a Gatestone Institute distinguished senior fellow, and a member of its Advisory Board.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


British Rock Band Radiohead Threatened by BDS Supporters After Guitarist Performs in Tel Aviv With Israeli Musician

British Rock Band Radiohead Threatened by BDS Supporters After Guitarist Performs in Tel Aviv With Israeli Musician

Shiryn Ghermezian


Radiohead’s Jonny Greenwood performs at Manchester Emirates Stadium in the United Kingdom on July 4, 2017. / Photo: Sakura/WENN.com

Supporters of the boycott, divestment, and sanctions (BDS) movement against Israel threatened the British rock band Radiohead last week after a band member performed in Tel Aviv with Israeli Mizrahi musician Dudu Tassa.

Radiohead guitarist and award-winning composer Jonny Greenwood performed with Tassa at the Barby Club on May 26, a day after he was spotted at a protest in the city where demonstrators called for the Hamas terrorist organization to release the hostages abducted on Oct. 7, Israeli Prime Minister Benjamin Netanyahu to be removed from office, and the Israeli government to hold elections.

Greenwood is married to Israeli visual artist Sharona Katan, whose family member died while serving in the Israel Defense Forces during the ongoing Israel-Hamas war. Greenwood released an album with Tassa last year titled “Jarak Qaribak,” which features vocalists and musicians from across the Middle East, including Cairo, Ramallah, and Beirut. The album’s title means “Your Neighbor Is Your Friend” and in each song on the album, the singers give their own spin on a tune from a country other than their own. Greenwood and Tassa performed songs from “Jarak Qaribak” during their concert in Tel Aviv.

On May 30, the Palestinian Campaign for the Academic and Cultural Boycott of Israel (PACBI) denounced the performance and said Radiohead will be targeted with “grassroots measures” if it continues to support Israel.

“Palestinians unequivocally condemn Jonny Greenwood’s shameful artwashing of Israel’s genocide. We call for peaceful, creative pressure on his band Radiohead to convincingly distance itself from this blatant complicity in the crime of crimes, or face grassroots measures,” PACBI wrote in a post on the official website of the BDS movement. “We call on Palestinian/Arab musicians to refuse to act as a figleaf for international artists who artwash military occupation, apartheid and genocide. To do so is to abrogate their moral duty.”

PACBI also claimed that performing in “apartheid Tel Aviv” is “profoundly immoral” and accused Greenwood of promoting Israel’s alleged “76-year-old regime of settler-colonial apartheid.” Radiohead has not responded to the threats issued by PACBI.

The BDS movement seeks to isolate Israel from the international community as a step toward the Jewish state’s eventual elimination.

Radiohead has performed in Israel for over 20 years and most recently in 2017, which was the band’s longest set in 11 years and its second-longest concert ever. The 2017 show caused an uproar and garnered protests from supporters of the BDS movement, including fellow musicians and film director Ken Loach.

Israel supported Radiohead beginning in late 1992, not long after the band released its debut album. The success of Radiohead’s hit song “Creep” has also been attributed to Israel, when a radio DJ played the song on repeat on the Israeli army station Galei Tzahal.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com