Wielka Synagoga w Gdańsku. Na ostatnim nabożeństwie ludzie rwali włosy, rozdzierali ubrania.

Wielka Synagoga w Gdańsku. Na ostatnim nabożeństwie ludzie rwali włosy, rozdzierali ubrania. Wiedzieli, że to koniec

Marek Górlikowski


Wielka Synagoga w Gdańsku na barwnej pocztówce z początku XX w (Domena Publiczna)

Ostatnie nabożeństwo Wielkiej Synagodze w Gdańsku odbyło się 15 kwietnia 1939 r. Kilka dni później naziści otoczyli świątynię murem i powiesili transparent z napisem: “Przybądź, kochany maju, i uwolnij nas od Żydów”.

Czarny plaster kamieni na szarym tle nawierzchni – to jedyny ślad, jaki pozostał po Wielkiej Synagodze w Gdańsku przy ówczesnej ulicy Reitbahn, a dziś Bogusławskiego. Biegnie wzdłuż dawnych murów świątyni zbudowanej w 1887 r. staraniem pięciu gdańskich gmin żydowskich zjednoczonych w jednym związku.

8 października 2018 r., prawie 80 lat po nocy kryształowej w Gdańsku, w miejscu oryginalnej świątyni stanie jej makieta z brązu w skali 1:70.

Bożnica wielofunkcyjna

Na XIX-wiecznej panoramie Gdańska widać wysoką, potężną kopułę z latarnią i wieże zakończone hełmami. Nad wejściem mienił się w słońcuogromny witraż z ażurową gwiazdą Dawida. Żaglowe sklepienie otaczały arkadowe galerie wsparte na kolumnach. Na ścianie wschodniej, wskazującej kierunek Jerozolimy, umieszczono ozdobną aron ha-kodesz, czyli szafę ołtarzową, w której przechowywane były zwoje Tory. Nad nią znajdowała się tablica dziesięciorga przykazań trzymana przez dwa lwy.

Synagoga mieściła 2 tys. osób, oprócz tego miała specjalną galerię dla kobiet i dla chóru śpiewającego do muzyki z organów wykonanych przez firmę Terleckiego z Elbląga, która zrobiła podobny instrument dla bazyliki Mariackiej w Gdańsku.

– To była synagoga gminy reformowanej, obrządki były tu nieco luźniejsze niż w synagogach ortodoksyjnych. Charakterystyczne są właśnie organy i chór, a śpiewały również kobiety – mówi Mieczysław Abramowicz, pisarz, reżyser, historyk teatru i rzecznik prasowy Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w Gdańsku.

Od pierwszego dnia istnienia, czyli od 15 września 1887 r., gdy w procesji wniesiono święte zwoje Tory, było to nie tylko miejsce modlitwy, ale też punkt spotkań gdańskich Żydów, co jest normą dla każdej synagogi. Stała się również salą koncertową, teatralną, a od 1904 r. czymś w rodzaju muzeum, w którym umieszczono prawdopodobnie największą wtedy na świecie kolekcję judaików.

Gdański ryt

Tu rodziła się sztuka. Do dziś kantorzy mianem gdańskiego rytu określają specyficzny rodzaj muzyki, która powstała właśnie przy Reitbahn i była częścią mniej ortodoksyjnej formy modlitwy przy akompaniamencie organów i chóru. Jest wykonywana współcześnie w synagogach gmin reformowanych w Izraelu i USA. W gdańskiej gościli najwybitniejsi kantorzy dwudziestolecia międzywojennego: „król kantorów” Mosze Kusewicki i Gerszon Sirota z Warszawy oraz Karl Neumann z Berlina. Zapraszano chóry synagogalne z Niemiec, ale można było również posłuchać koncertów muzyki świeckiej, np. gdańskiego zespołu kameralnego Henry’ego Prinsa.

Przy Reitbahn panowała wyjątkowa atmosfera; wielka hala Domu Bożego, głośne modły, śpiew kantora i przede wszystkim wspaniała muzyka organowa – tak wizyty w Wielkiej Synagodze opisywał Mieczysławowi Abramowiczowi Horst Salzmann, przed wojną gdański adwokat.

Z okazji świąt żydowskich zapraszano do świątyni zespoły teatralne, a wykłady wygłaszali wybitni rabini z Berlina, ale też prof. Majer Bałaban z Warszawy czy wielki filozof z Frankfurtu – prof. Martin Buber.

Z prawej na górze: Napis wywieszony przez nazistów w 1939 r.: ‘Przybądź, kochany maju, i uwolnij nas od Żydów’ Domena Publiczna

Dar Giełdzińskiego

Z Wielką Synagogą w Gdańsku związane jest też nazwisko bogacza, handlarza zbożem i drewnem Lessera Giełdzińskiego, marszanda, kolekcjonera sztuki i rzemiosła, ale też judaików. W latach 80. XIX w. jeździł do małych, często nieczynnych synagog na wschodzie dawnej Rzeczypospolitej i na Ukrainie. Zbierał eksponaty nawet z XVI czy XVIII w.: menory, ponad 20 zwojów Tory, tzw. parochety, czyli bogato haftowane zasłony zdobiące miejsce przechowywania Tory, i inne przedmioty religijne Żydów. W 1904 r. przekazał kolekcję Wielkiej Synagodze w Gdańsku; w testamencie zapisał, że ma się zwać „Darem Giełdzińskiego” i być eksponowana „po wsze czasy”. W Domu Bożym mieściły się też biblioteka i archiwum z cennymi zbiorami żydowskimi sięgającymi XVI w.

A dzięki wydrukowanemu po polsku nekrologowi w niemieckojęzycznej gazecie gdańskich Żydów, „Jüdisches Gemeindeblatt”, wiemy, że 17 maja 1935 r. Zjednoczenie Żydów Polskich i Związek Samodzielnych Kupców i Rzemieślników Żydów Obywateli Polskich modliły się w Wielkiej Synagodze na nabożeństwie żałobnym po śmierci marszałka Józefa Piłsudskiego. W każdą rocznicę jego śmierci organizowano takie modlitwy, zapraszając również nie-Żydów.

Krzyże Żelazne przeciw nazistom

Życzenie Lessera Giełdzińskiego, by jego kolekcja oglądana była „po wsze czasy”, unicestwił Hitler. W Wolnym Mieście Gdańsku po dojściu w 1933 r. nazistów do władzy Żydów zaczęto prześladować jak w całych Niemczech. Napady na żydowskich kupców przy hali targowej, pobicia, wybijanie szyb w sklepach przez oddziały młodzieńców z Hitlerjugend stawały się coraz częstsze. W grudniu 1935 r. bojówka 15 umundurowanych nazistów raniła nożami portiera Teatru Żydowskiego przy ul. Szerokiej w Gdańsku i pobiła publiczność.

Od 1938 r. Żydzi byli pozbawiani pracy, wyrzucani z mieszkań, tracili depozyty bankowe. Po nocy kryształowej z 9 na 10 listopada 1938 r. zamordowano w Niemczech 91 Żydów i spalono 181 synagog. Gdańscy naziści nie chcieli być gorsi. W nocy z 12 na 13 listopada napadli na synagogi w Sopocie, we Wrzeszczu i przy ulicy Szopy. Sopocką bożnicę podpalili i doszczętnie zniszczyli. To samo mogło spotkać Wielką Synagogę, ale Wolne Miasto Gdańsk to nie była jednak jeszcze III Rzesza. Żydzi zwrócili się do policji z prośbą o ochronę i oficer dyżurny wysłał funkcjonariuszy przeciwko nazistowskim bojówkom, które otoczyły synagogę. Było to o tyle łatwiejsze, że kilka minut piechotą od świątyni mieściło się Prezydium Policji.

W noc kryształową Wielką Synagogę chroniły też patrole złożone ze starszych już mężczyzn. Pod płaszczami mieli mundury. Byli to weterani wielkiej wojny odznaczeni za bitwy stoczone za Niemcy, często Krzyżami Żelaznymi.

To jednak tylko odsunęło Zagładę, która wielkimi krokami dochodziła również do Gdańska.

Wymuszona likwidacja

Miesiąc po nocy kryształowej władze Wolnego Miasta dały Żydom ultimatum: zapewnią im bezpieczeństwo i kupią od nich cały majątek w zamian za likwidację gminy oraz emigrację poza Gdańsk, w przeciwnym razie trafią do obozów koncentracyjnych. Taką obietnicę „ochrony” zapewnił im m.in. prezydent policji Helmut Froboess. Wielu, np. robotników żydowskich, nie było na to stać, bo wyjazd do Palestyny kosztował od 600 do 700 dolarów, a oni nigdy nie widzieli takich pieniędzy. Głównie z myślą o nich gmina zgodziła się na propozycję Senatu Wolnego Miasta, by się rozwiązać, sprzedać cały majątek, a pieniądze wykorzystać na emigrację. Przez nazistów akcja Wolnego Miasta Gdańska została szyderczo nazwana „popieraniem żydowskiej emigracji”.

Do likwidacyjnego zebrania gminy doszło właśnie w Wielkiej Synagodze 17 grudnia 1938 r. Wzięło w nim udział ponad 2 tys. osób.

Po dramatycznych przemówieniach, m.in. Kurta Itziga i Hermanna Segala, zgromadzeni zgodzili się, że najważniejsze jest ratowanie życia. Gestem zgody na likwidację było wstanie z miejsc kolejnych osób w milczeniu.

Samuel Echt, izraelski historyk, pisze, że wielu Żydów w synagodze mdlało czy płakało, zdając sobie sprawę, że to koniec wielowiekowej obecności Żydów w Gdańsku.

Na mocy porozumienia gminy z władzami Wielką Synagogę sprzedano za 330 tys. gdańskich guldenów, mimo że nawet po ogołoceniu budynek wart był ponad 2 mln guldenów. Po zaniżonych cenach kupowano również majątki, firmy i sklepy gdańskich Żydów. Gmina przeforsowała obietnicę, że synagoga nie zostanie zburzona, spalona czy wysadzona, lecz tylko rozebrana cegła po cegle – i tak się stało. Udało się też uzyskać pozwolenie na wywiezienie jej wyposażenia. Dzięki temu zbiory Giełdzińskiego w marcu 1939 r. w 10 skrzyniach popłynęły do Nowego Jorku, gdzie stały się zalążkiem największego na świecie Muzeum Żydowskiego.

Z prawej na dole: Kontur dawnej synagogi widoczny jest dziś na chodniku Fot. Zbiory: Mieczysław Abramowicza

Dziś jest tam cała kolekcja Giełdzińskiego, ale kilka lat temu na ekspozycji widziałem zaledwie kilka eksponatów, w tym żydowską sofę ślubną z 1838 r. i wzruszającą tablicę z nazwiskami 56 gdańskich Żydów, którzy zginęli za niemiecką ojczyznę w czasie pierwszej wojny światowej. Wisiała wewnątrz Wielkiej Synagogi. To ich frontowi koledzy chronili świątynię w noc kryształową przed nazistami. Archiwum udało się wywieźć do Jerozolimy, bibliotekę – do Żydowskiego Instytutu Naukowego w Wilnie, a potem również do Nowego Jorku. Organy firmy Terlecki znalazły się w Krakowie, świeczniki pojechały do Warszawy, ławki – do kościoła ewangelickiego w gdańskiej dzielnicy Nowy Port, ale prawdopodobnie spłonęły w czasie wojny jak całe wnętrze kościoła.

„Przybądź, kochany maju, i uwolnij nas od Żydów”

Ostatnie nabożeństwo odbyło się w Wielkiej Synagodze 15 kwietnia 1939 r. Ludzie rwali włosy, rozdzierali ubrania, w następnych dniach doszło do kilkunastu samobójstw.

Naziści otoczyli kilka dni później świątynię murem i powiesili transparent z napisem: „Przybądź, kochany maju, i uwolnij nas od Żydów”. 2 maja 1939 roku przystąpiono do rozbiórki. W Gdańsku zdaniem Mieczysława Abramowicza w listopadzie 1938 r. było około 30 tys. Żydów, a 1 września 1939 r. zostało ledwie 1666. Pięć miesięcy przed wybuchem wojny ich gazeta „Jüdisches Gemeindeblatt” żegnała się z czytelnikami relacją z ostatniego nabożeństwa: Światło wpada przez piękne okna, wnętrze oddycha nastrojem spokoju – odczuwa to każdy. Tutaj stawali głosiciele Słowa, rabini i kantorzy, by w mowie i modlitwie kierować ku nam słowa pociechy. Końca wojny w Gdańsku w getcie na Wyspie Spichrzów doczekały 22 osoby.

Wysyłce judaików Giełdzińskiego towarzyszyła adnotacja, że kolekcja ma wrócić do Gdańska, jeśli w ciągu 15 lat powrócą tam Żydzi i będzie działała niezależna gmina żydowska. Nie wróciła nigdy.


Korzystałem z: Mieczysław Abramowicz „Wielka Synagoga”, w „30 Dni”, 2001 r.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com