Pół wieku temu odbyła się premiera filmu „Potop”

Małgorzata Braunek i Daniel Olbrychski na planie filmu “Potop”, fot. PAP/CAF/Archiwum


Pół wieku temu odbyła się premiera filmu „Potop”

Paweł Tomczyk (PAP)


„Stan oblężenia w kinach wyświetlających ekranizację przygód Kmicica” – informował „Express Wieczorny” 4 września 1974 roku. Dwa dni wcześniej w warszawskim szerokoformatowym kinie „Relax” odbyła się premiera „Potopu” w reżyserii Jerzego Hoffmana.

Na ten film czekała niecierpliwie cała Polska. W sylwestrowy wieczór 31 grudnia 1972 roku, a więc ponad półtora roku wcześniej, telewizja pokazała premierowy odcinek „Spotkań z Balladą” – w doborowej krakowskiej obsadzie – poświęcony właśnie ekranizacji „Potopu”. Kmicica udającego się, by wysadzić kolubrynę, udawał Mieczysław Grąbka, a publiczność mającą imitować „gwar w obozie szwedzkim” konferansjerzy Jerzy Stuhr i Bogusław Sobczuk uczyli na gorąco „popularnych, typowych szwedzkich słów”, które brzmiały: „seks, porno, skool!”. Program miał charakter satyryczny i złośliwie dość komentował ciągnącą się już od przeszło roku – pierwszy klaps pod Jasną Górą rozległ się na początku grudnia 1971 roku – produkcję.

„Sporządzono rekordową liczbę 75 kopii, w tym 5 na szerokiej 70-milimetrowej taśmie. Film wyświetlany jest w miastach wojewódzkich i większych ośrodkach przemysłowych” – donosiła stołeczna popołudniówka. Jak podała PAP, każdego dnia oglądało go ponad 150 tysięcy widzów. W Warszawie można było obejrzeć „Potop” – dozwolony od lat 11 – prócz „Relaksu” jeszcze w czterech innych kinach: „Moskwie”, „Skarpie”, „Pradze” i „Kongresowej”. Żadne z nich dziś nie istnieje.

Samą premierę stołeczna prasa ówczesna odnotowała dość powściągliwie – w wydrukowanych repertuarach kin na 2 września zaznaczono jedynie, że seanse w „Relaksie” o godz. 16 i 19.30 są „zarezerwowane”. W relacjach nie ma śladu „ścianek” ani czerwonych chodników – pisano o filmie, a o nie o tym, kto i jak ubrany się zjawił na imprezie.

Reżyserowi bardziej od premiery utkwił w pamięci wcześniejszy pierwszy pokaz świeżo zmontowanego i udźwiękowionego filmu odbywający się w Wytwórni Filmów Fabularnych w Łodzi.

„Nie robiłem z tego tajemnicy, więc największa sala w WFF była nabita ludźmi, niektórzy oglądali na stojąco przez pięć godzin – bo tyle trwały obie części” – powiedział PAP Jerzy Hoffman. „A po skończonym seansie Wojciech Has powiedział: to jest amerykańskie kino” – dodał. Przypomniał też pokaz przedoscarowy – w Hollywood. „Wielką reklamę zrobił mi Artur Rubinstein, który, zakochany w Sienkiewiczu, na wieść o wyświetlaniu +Potopu+ odwołał koncert w Nowym Jorku, powiadamiając w ten sposób o istnieniu filmu całą Amerykę” – opowiadał Jerzy Hoffman. „Przed seansem osobiście, ze sceny mnie przedstawił, a że był trochę zdenerwowany, to zaczął mówić po polsku. +Idioto, przecież oni cię nie rozumieją!+ – krzyknęła jego żona Nelly siedząca na widowni. +To niech się uczą!+ – odkrzyknął jej Artur, całkiem już wkurzony” – wspominał reżyser.

Walkę o Oscara „Potop” ostatecznie przegrał. Statuetkę dostał „Amarcord” Federico Felliniego.

W artykule „Oblężenie Częstochowy pod stołecznymi kinami” opublikowanym w „Expressie…” 6 września, prócz Krzysztofa Teodora Toeplitza, Jerzego Wittlina oraz szefa Centrali Rozpowszechniania Filmów Henryka Olszewskiego, wypowiedziała się Vesna Vetulovic, studentka drugiego roku filologii polskiej, która dwukrotnie przeczytała „Trylogię”. „Film mi się podobał i jest nie gorszy od naszej +Sutjeski+ czy +Bitwy nad Neretvą+, choć to zupełnie inne epoki. No główny bohater mógłby być dorodniejszy, skoro z taką łatwością bije przeciwników. Taki jak Richard Burton czy Steve McQueen” – oceniła.

„Sutjeska” (obecny polski tytuł to „Piąta ofensywa”) i „Bitwa nad Neretwą” to ówczesne jugosłowiańskie megaprodukcje, opowiadające o walkach partyzantki Josipa Broz-Tity podczas II wojny światowej.

Jugosłowiańska studentka odniosła się też do rozpowszechniania filmu w innych krajach. „Trzeba koniecznie na początku dać komentarz historyczny. Nie wiadomo zupełnie, skąd wracają żołnierze na początku, z jakiej wojny. Scena kapitulacji pod Ujściem jest również przejrzysta tylko dla Polaków” – wyjaśniła. „Żaden cudzoziemiec nie zorientuje się również, dlaczego Jana Kazimierza i Karola Gustawa gra ten sam aktor” – palnęła na koniec ewidentne głupstwo, które autor relacji, krytyk filmowy Stanisław Wyszomirski, redakcja popołudniówki i peerelowska cenzura skwapliwie przepuścili. Jana Kazimierza zagrał Piotr Pawłowski, natomiast Karola Gustawa – Leon Niemczyk.

„Wstyd mi się staremu bykowi przyznać, ale wzruszyłem się. W niektórych scenach zwyczajnie łzy mi płynęły do oczu. Piękny patriotyczny film” – powiedział Wyszomirskiemu Zdzisław Nowakowski, inżynier z huty „Warszawa”. „Ten film powinni zobaczyć wszyscy. Od dzieci szkolnych do emerytów” – podkreślił.

Piosenkarka Sława Przybylska poskarżyła się, że nie dostała biletu, profesor Marcin Czerwiński oznajmił, że „z trudem zachowuje zimną krew, nie widząc Kmicicowych zmagań”, natomiast Wiech, człek przebiegły odpalił, że odpowie we własnym felietonie.

„Warszawska jesień na konto zabawy i rozrywki umysłowej zaczęła się nam z Gienią i szwagrem niemożebnie fartownie. Byliśmy na +Potopie+, w wygodnem, przyjemnem kinie +Moskwa+. Pomimo kompletu publiki cicho było jak makiem zasiał, tak ludzie patrzyli i słuchali” – napisał kilka dni później Stefan Wiechecki, podszywając się pod niejakiego Walerego Wątróbkę. „Tylko jakiś podkropiony troszkie nam przeszkadzał, zrywał się co chwile z miejsca i krzyczał: – Gdzie jest arka, gdzie jest Noe? Dawać cwaniaka Noego! Ja mu tłumacze: – Panie, nie na ten potop żeś pan przyszedł. Pies z niem tańcował i z Noem, patrz pan na Kmicica! Ale koniec końcem musieliśmy go wyprowadzić, bo utrudniał” – podsumował.

Premiera rozstrzygnęła polską narodową dyskusję – czy Daniel Olbrychski powinien grać Kmicica?…

„Daniel z wroga publicznego numer jeden stał się bohaterem narodowym” – powiedział PAP Jerzy Hoffman.

Wcześniej jednak był tym wrogiem od momentu ogłoszenia, że to on zagra chorążego orszańskiego – trwało to kilka ładnych lat, bo sama realizacja zdjęć do filmu zajęła 535 dni.

„Cała Polska, z inspiracji kilku ważnych krytyków, stwierdziła, że się do tego kompletnie nie nadaję i odbywał się wielki, masowy bunt przeciwko temu. Wprawdzie nie było kolorowych pisemek, ale to się rozniosło do tego stopnia, że grożono Hoffmanowi i mnie” – wspominał Daniel Olbrychski. „Bardzo boleśnie to odczuwałem i byłem już na krawędzi odmówienia, zrezygnowania, mimo że Hoffman mówił, że beze mnie tego kręcić nie będzie” – podkreślił w RMF FM (2023).

Do przyjęcia roli przekonał go Kirk Douglas w rozmowie telefonicznej. „Kochany, żyjesz w jakimś niebywale pięknym kraju dla aktora. Kiedy ja, jeden z kilku bardzo znanych aktorów Hollywood, gram w filmie pierwszym, drugim, trzecim, to napiszą w prasie: +Douglas był dobry+, albo +Douglas był zły+. I co? Nic, żyję dalej – i to całkiem nieźle… Ale żeby przed zagraniem jakiejkolwiek roli całe społeczeństwo dyskutowało, czy ma grać, czy nie, no to takiego zaszczytu – tak, zaszczytu – jeszcze nigdy nie dostąpiłem… Żeby z powodu filmu wybuchła niemal wojna secesyjna, to mogę ci tylko zazdrościć, że żyjesz w tak pięknym kraju. Jeżeli uważasz, że dasz radę – zagraj” – powiedział Olbrychskiemu Douglas, cytowany przez Sławomira Kopra w książce „Gwiazdy kina PRL”.

Chyba tylko piszący o filmie w „Życiu Warszawy” krytyk Stanisław Grzelecki przyznał się do błędnej oceny. „Pomyliłem się przed laty, twierdząc, że DANIEL OLBRYCHSKI nie udźwignie roli Kmicica, ponieważ prezentuje inny typ psychofizyczny niż wymagają nasze wyobrażenia o chorążym orszańskim. Daniel Olbrychski przekonał nas wszystkich. Wykorzystał swój nieprzeciętny talent aktorski oraz swoją wysokiej klasy sprawność fizyczną. To jest pan Andrzej Kmicic” – napisał Grzelecki w artykule pt. „Romans i dzieje” opublikowanym w „Życiu Warszawy” 1 września 1974 roku. „Niestety, Oleńka rozczarowuje. MAŁGORZATA BRAUNEK nie udźwignęła tej roli” – dodał akapit niżej.

„+Potop” to – dla mnie – film Olbrychskiego. Wystarczy za sukces” – pisał w tygodniku „Film” Tadeusz Sobolewski, który również skrytykował Braunek. „Może gdybym mniej starała się grać Polskę, a raczej dziewczynę z zaścianka, wyszłoby lepiej” – ocenił.

„Przed trzema laty wszczęła działalność organizacja PLOKO (Pseudospołeczna Liga Ochrony Kmicica i Oleńki) z zadaniem obrzydzenia życia aktorowi Olbrychskiemu, który miał grac role Kmicica” – przypomniał Rafał Marszałek w artykule pt. „Bawimy się w Sienkiewicza” opublikowanym w tygodniku „Literatura” 5 września 1974 roku. „Mimo energicznej działalności (artykuły prasowe pisane w imieniu +rzeszy obywateli+, listy do redakcji, anonimy z obelgami i pogróżkami etc.) PLOKO osiągnęła tylko połowiczny sukces; bo Olbrychski bardzo się zdenerwował, ale Kmicica jednak zagrał” – napisał. „W takiej sytuacji PLOKO zawiesiła działalność swojej wiodącej sekcji Olbrychsko-Kmicicowej, zachowując tylko drugą sekcję resortową – tę gdzie oprotestowuje się obsadę Oleńki przez Braunek. Po premierze +Potopu+ frekwencja w sekcji Oleńkowej wzrosła znacznie – niestety jednak bez konsekwencji” – ocenił krytyk.

Generalnie jednak film się podobał zarówno – co podkreślano – widzom, jak i większości krytyków.

„I dobrze, że Jerzy Hoffman nie oglądał się na różne intelektualne rewizjonizmy, ponieważ kino jest maszynką do oglądania a nie do filozofowania” – pisał Krzysztof Mętrak w recenzji pt. „+Potop+ zwycięski” opublikowanej w tygodniku „Kultura”. „I dzięki temu mamy +Potop+ skąpany w dobrze nam znanej aurze emocjonalnej: pełen żywych postaci, choć są to tylko +typy+, +znaki+, a nie psychologicznie podbudowane sylwetki ludzkie” – dodał. „I Kmicic w filmie Hoffmana to swoisty +wizerunek Polaka+: jest nieustannie podochocony, wszystkiego chciałby natychmiast, w stanie wrzenia, nieustannej rewolty decyzji; rządzi nim rzeczywistość odruchów a nie jakakolwiek głębsza rzeczywistość duchowa. I to jest właśnie kreacja Olbrychskiego: z minuty na minutę zmienia siebie, przedzierzga w inną rolę życiową, z impulsu bowiem a nie z medytacji została ta postać ulepiona. Wszystko zawarte jest w odruchu, machnięciu ręki i straceńczej brawurze. Oto Kmicic – jaki narodził się w powieści a ucieleśnił w kinie” – podsumował Krzysztof Mętrak.

„Nie ma przecież +Potopu+ bez Kmicica” – pisał w „Trybunie Ludu” Zbigniew Klaczyński. „Teraz zaś po sukcesie te roli nie będzie Kmicica bez Olbrychskiego” – ocenił.

Odnotowano oczywiście obecność na ekranie innych znanych aktorów m.in. Wiesławy Mazurkiewicz, Władysława Hańczy, Kazimierza Wichniarza, Wiesława Gołasa i Tadeusza Łomnickiego, który – jak żartował Gustaw Holoubek – dopiero w połowie zdjęć zorientował się, że nie gra głównej roli.

„Chciałem, żeby Holoubek zagrał Janusza Radziwiłła, żeby omotał Kmicica, ale on chciał rolę Bogusława. Nic z tego nie wyszło. Rolę Janusza dostał Hańcza, który zrobił z niego szlachciurę, ale kreacja jest świetna” – powiedział Hoffman w rozmowie z Piotrem Świątkowskim („W drodze”, 2016).

„Prawdziwym zaskoczeniem, jedną z głównych atrakcji filmu jest Kiemlicz, którego gra Pieczka. Trudno tu mówić o wierności. Sienkiewicz pisze o nim zdawkowo. Jaki jest ten filmowy Kiemlicz? Łotrzyk? Spryciarz? Mędrzec? Kpi sobie? Dwuznaczna postać. Przekomiczna! Pieczka całe partie filmu podrywa do góry, bo czasami widowisko osiada na poziomie dosłowności i rąbanki” – napisał Tadeusz Sobolewski.

Wybitną kreację Franciszka Pieczki dostrzegł też Stanisław Grzelecki – a po zmianie ustrojowej również twórcy reklamy pewnego proszku do prania.

Oczywiście spora grupa krytyków nie czułaby się chyba spełniona zawodowo nie szukając dziury w całym. Utyskiwano m.in. na obsadę postaci Jana Sakowicza, zaufanego nikczemnego sługi księcia Bogusława Radziwiłła. „Powierzenie tej roli Leszkowi Herdegenowi miałoby sens, gdyby +Potop+ był filmem o Sakowiczu” – pisano.

„Marksistowscy recenzenci wytykali nam apoteozę kultury szlacheckiej i religianctwo. No cóż, o nich już dzisiaj nikt nie pamięta, a film istnieje” – powiedział PAP Jerzy Hoffman.

Dwuczęściowy „Potop” w kinach obejrzało ponad 27 milionów widzów. 10 lat temu odbyła się premiera „Potopu Redivivus” – filmu skróconego przez reżysera i montażystę Marcina Bastkowskiego do 185 minut.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


‘They Are Death Threats’: Kosher Restaurant in France Vandalized With Anti-Israel Graffiti

‘They Are Death Threats’: Kosher Restaurant in France Vandalized With Anti-Israel Graffiti

Algemeiner Staff


The O’Laffa kosher restaurant in Villeurbanne, near Lyon in eastern France, was vandalized with anti-Israel graffiti on the night of Sept. 2-3, 2024. Photo: Screenshot

A kosher restaurant in France was defaced early Tuesday morning with red paint and tagged with the message “Free Gaza,” continuing the historic surge in antisemitism that has devastated the French Jewish community since the outbreak of the Israel-Hamas war last fall.

The O’Laffa restaurant, which opened a little over a year ago, was targeted in Villeurbanne, near Lyon in eastern France. According to French media, the manager of the kosher establishment was preparing to file a complaint with authorities over the incident.

“These are not just tags but significant damage that reflects a very deep hatred,” Cindy Fevre, 34, told Le Figaro. “When you discover this, you ask yourself a million questions. Should you stay or leave? These red marks represent blood stains. It’s very serious; they are death threats.”

The restaurant’s windows and sign were also damaged in the vandalism.

The O’Laffa kosher restaurant in Villeurbanne, near Lyon in eastern France, was vandalized with anti-Israel graffiti on the night of Sept. 2-3, 2024. Photo: Screenshot

Seeing the damage was both shocking and angering for Fevre, who noted to Le Figaro that she employs a Muslim employee and added, “In my restaurant, the door is open to everyone.”

The defacing of O’Laffa came as France has experienced a record surge of antisemitism in the wake of the Palestinian terrorist group Hamas’s Oct. 7 massacre across southern Israel, amid the ensuing war in Gaza.

Fevre said that, although she has been called “a few names since Oct. 7,” nothing suggested she or her kosher establishment would be targeted in such a way. However, many French Jews have been targeted with violence, harassment, and intimidation over the past 11 months.

For example, this week’s incident in Villeurbanne came days after French police arrested a 33-year-old Algerian man suspected of trying to set a synagogue ablaze in the southern French city of la Grande-Motte.

The restaurant vandalism also came two months after an elderly Jewish woman was attacked in a Paris suburb by two assailants who punched her in the face, pushed her to the ground, and kicked her while hurling antisemitic slurs, including “dirty Jew, this is what you deserve.”

In another egregious attack that has garnered international headlines, a 12-year-old Jewish girl was raped by three Muslim boys in a different Paris suburb on June 15. The child told investigators that the assailants called her a “dirty Jew” and hurled other antisemitic comments at her during the attack. In response to the incident, French President Emmanuel Macron denounced the “scourge of antisemitism” plaguing his country.

Around the same time in June, an Israeli family visiting Paris was denied service at a hotel after an attendant noticed their Israeli passports.

In May, French police shot dead a knife-wielding Algerian man who set fire to a synagogue and threatened law enforcement in the city of Rouen.

One month earlier, a Jewish woman was beaten and raped in a suburb of Paris as “vengeance for Palestine.”

Such incidents are part of an explosion of antisemitic outrages across France that has continued since Oct. 7. Last week, French Interior Minister Gérald Darmanin warned that incidents targeting the country’s Jewish community spiked by about 200 percent since Jan. 1.

“Two-thirds of anti-religious acts … are against Jews,” the interior minister added, according to French broadcaster BFM TV.

Darmanin’s followed him stating earlier last month that antisemitic acts in France have tripled over the last year. In the first half of 2024, 887 such incidents were recorded, almost triple the 304 recorded in the same period last year, he said.

In the final three months of 2023, antisemitic outrages rose by over 1,000 percent compared with the previous year, with over 1,200 incidents reported — greater than the total number of incidents in France for the previous three years combined.

Amid the wave of attacks, France held snap parliamentary elections in July which brought an anti-Israel leftist coalition to power, leading French Jews to express deep apprehension about their future status in the country.

“It seems France has no future for Jews,” Rabbi Moshe Sebbag of Paris’ Grand Synagogue told the Times of Israel following the ascension of the New Popular Front (NFP), a coalition of far-left parties. “We fear for the future of our children.”

The largest member of the NFP is the far-left La France Insoumise (“France Unbowed”) party, whose leader, Jean-Luc Melenchon, has been lambasted by French Jews as a threat to their community as well as those who support Israel.

Despite widespread concern among French Jews, senior officials including Macron and Darmanin have repeatedly said they are committing to combating antisemitism and supporting the country’s Jewish community.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Rosyjska propaganda wykorzystuje wojnę w Izraelu i uderza w opozycję

Rosyjska propaganda wykorzystuje wojnę w Izraelu i uderza w opozycję

IAR, fot.Contributor


Rosyjska propaganda wykorzystuje wojnę w Izraelu i uderza w opozycję, fot. Contributor / Getty Images

Rosyjska propaganda wykorzystuje wojnę w Izraelu, żeby uderzyć w opozycję i przeciwników inwazji na Ukrainę. Kremlowski reżim w Moskwie i Petersburgu rozpędza ludzi, którzy składają kwiaty obok izraelskich misji dyplomatycznych. Jednocześnie moskiewska dyktatura nie potępiła terrorystów z palestyńskiego Hamasu, którzy napadli na Izrael.

Przedstawicielka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa w oficjalnym komentarzu stwierdziła, że konflikt izraelsko-palestyński trwa od 75 lat.

Rzeczniczka reżimowej dyplomacji nie potępiła terrorystów z Hamasu, ale wezwała Izrael i Palestynę do przerwania działań zbrojnych i podjęcia rokowań. Jednocześnie kremlowscy propagandyści wyśmiewają Rosjan, którzy w obawie o swoje bezpieczeństwo uciekli z Rosji do Izraela.

Część niezależnych rosyjskich komentatorów podkreśla, że wojna izraelsko-palestyńska jest na rękę Moskwie, ponieważ odciąga uwagę światowej opinii publicznej od rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Ponadto według nich w związku z wojną w Izraelu może osłabić się pomoc Zachodu, głównie Stanów Zjednoczonych dla Ukrainy.

Władze Estonii: Liderzy Hamasu dwa razy w ciągu ostatniego roku byli w Moskwie

Przywódcy Hamasu dwukrotnie w ciągu ostatniego roku udawali się do Moskwy na konsultacje; Rosja chce odwrócenia uwagi od Ukrainy – ocenił w minioną sobotę Marko Mihkelson, przewodniczący komisji ds. zagranicznych parlamentu Estonii.

„Moment i przyczyny ataku Hamasu są powiązane z interesami Rosji i Iranu. Wiadomo, że Hamas jest silnie wspierany przez oba kraje. W ciągu ostatnich 12 miesięcy przywódcy Hamasu dwukrotnie odbywali konsultacje w Moskwie i jest całkiem oczywiste, że Rosja jest zainteresowana zarówno odwróceniem uwagi od Ukrainy, jak i skomplikowaniem zbliżenia Izraela z Arabią Saudyjską poprzez wywołanie napięcia w regionie” – powiedział podczas rozmowy z telewizją ERR Mihkelson.

„Aktywności wojenne będą kontynuowane przez dłuższy okres” – ocenił polityk. Przypomniał, że Rosja już wielokrotnie wykorzystywała Palestyńczyków do destabilizacji bezpieczeństwa regionalnego i międzynarodowego.

„W szerszym kontekście to bezprecedensowe wydarzenie przyczyni się do dezintegracji istniejącego porządku międzynarodowego” – oświadczył estoński poseł.

W sobotę nad ranem ze Strefy Gazy wystrzelono w kierunku Izraela dziesiątki rakiet. Odpowiedzialność za atak wziął radykalny Hamas, ugrupowanie kontrolujące Strefę Gazy.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Listy do izraelskich bliźnich

Listy do izraelskich bliźnich


Andrzej Koraszewski


Członkowie Hamasu otwarcie prezentują swoją ideologię w słowach gestach i czynach.

Za oknem kwitną róże, ogród kusi spokojem i ogłupiającym pięknem. Komputer łączy mnie ze światem. Od świtu kolejność jest oczywista: Izrael, Ukraina, Sudan, reszta świata. Polska jest na samym końcu, trochę z dziwacznego obowiązku mieszkańca spokojnego kraju. W chorym świecie szukam bliskich ludzi. Jest ich sporo, chociaż wydaje się, że są znikomą mniejszością. Piszą o kłopotach z otaczającymi ich ludźmi, o swojej samotności, o swoim niepokornym uporze. Ta samotność ma różne poziomy, czasem czai się za nią groźba śmierci z rąk sąsiadów, czasem z rąk własnej rodziny. Tę samotność opisuje mieszkaniec Zachodniego Brzegu w liście do „rzekomych wrogów”. Nie znamy jego imienia, pisze, że nie może go ujawnić, bo to byłoby zbyt groźne.

Nazwijmy go P. P – jak Palestyńczyk, bo P. czuje się Palestyńczykiem. Pisze, że mieszka  w małej wiosce w odległości zaledwie kilku kilometrów od Izraela. Przejście graniczne od 7 października jest zamknięte, więc ta odległość niepomiernie się zwiększyła. P. zaczyna od tego, że wie, że to były dla jego izraelskich sąsiadów najmroczniejsze dni. Dla niego też były mroczne. Pisze, że tam, skąd pochodzi, ludzie tacy jak on nazywani są zdrajcami, nie mają prawa do współczucia.  

„Zawsze byłem dumny z tego, że jestem Palestyńczykiem. To się zmieniło 7 października. Widząc zdjęcia kobiet, dzieci i starców branych jako zakładnicy lub zabitych przez Hamas, czułem głęboki wstyd, że taka nienawiść może mieć miejsce wśród mojego ludu. I powiedziałem to. Wypowiedziałem się publicznie w mediach społecznościowych — mówiąc, że masakra była jednoznacznym złem — i wyrażając moją miłość do moich przyjaciół w Izraelu.

Teraz próbuję uciec z miejsca, które przez całe życie nazywałem domem, ponieważ ludzie wokół mnie nie rozumieją, jak mogłem mieć takie przekonania. Ponieważ bycie nazwanym zdrajcą znaczy tu, gdzie mieszkam, że grupy takie jak Hamas będą próbowały cię zabić.”

P. odrzuca etykietę zdrajcy przypiętą za sprzeciw wobec mordowania niewinnych ludzi, za gniew i płacz w związku z zamordowaniem kolejnych sześciu ofiar. Jeśli to jest zdradą, nazywajcie mnie zdrajcą. Pisze, że ten jego list jest anonimowy, ponieważ boi się o swoje życie. To jest sytuacja Palestyńczyka, który publicznie wyraża swoją sympatię dla Izraelczyków.

„Ten list to mały gest, ale to wszystko, co mogę teraz zrobić.” Takie gesty są próbą ratowania własnego człowieczeństwa w tragicznych sytuacjach. Autor pisze o zamordowanym Herszu Goldbergu-Polinie: „Pamiętam, że w tamtych wczesnych dniach [po 7 października]  widziałem post na Facebooku ze zdjęciem sypialni Hersza. Na ścianie wisiał plakat — zdjęcie Jerozolimy — z hasłem w języku hebrajskim, arabskim i angielskim: ‘Jerozolima należy do wszystkich’”. 

P. pisze, że płakał w swojej sypialni, kiedy dowiedział się o zamordowaniu Hersza i innych. To był płacz w samotności, którego nikt nie powinien zobaczyć. Palestyńscy sąsiedzi byli zadowoleni, cieszyli się, że zakładnicy wrócili w trumnach. Jedni pisali, że to „najlepsza rzecz jaką Hamas zrobił”, inni, że „to kłamstwo i oszczerstwo, bo  bojownik oporu nie zabija więźniów”. Jeszcze inny palestyński komentator napisał: „Gratulacje Bibi, pozbyłeś się kolejnych 6. Nie zostało ich wielu.”

P. nie może tego zrozumieć, nie potrafi zaakceptować. Stwierdza, że to przekracza jego pojęcie.

„Ale wiem też, jak to się dzieje: dzieci tutaj są uczone od najmłodszych lat, aby nienawidzić Izraelczyków, postrzegać ich jako wrogów, jako okupantów, którzy nie powinni nigdzie być na tej ziemi. Spędzają całe życie z tą nienawiścią i nie znają niczego innego. Miałem szczęście, że miałem w życiu doświadczenia z Żydami i Izraelczykami, które dały mi radykalnie inne zrozumienie.

Nie mogę mówić w imieniu mojego ludu, podobnie jak pojedynczy Izraelczyk nie może mówić w imieniu wszystkich, ale mimo to czuję się zobowiązany, by powiedzieć: przepraszam. Proszę przyjąć moje szczere przeprosiny. Żałuję, że was zawiedliśmy. Być może jestem tylko jednym głosem, ale dla mnie jako Palestyńczyka, ważne jest, aby powiedzieć, że jestem z wami w żałobie i stoję po waszej stronie.”

P. kończy swój list do izraelskich bliźnich, pisząc że nie ma znaczenia, po której stronie barykady żyjesz, jest zło i jest dobro. On chce stać po stronie dobra, bez względu na cenę.   

Luai Ahmed nie musi już ukrywać swojego nazwiska, mieszka w Szwecji, ale urodził się i dorastał w Jemenie. Porzucił islam, jest dziś ateistą. Na swoim koncie X pisze:

„Mogłem być Hamasem. To była osobowość, na którą mnie wychowali. Kiedy nadszedł 7 października, to było dla mnie traumatyczne przeżycie, ponieważ nie tylko widziałem mordowanie niewinnych, pięknych ludzi. Moi przyjaciele i koledzy, naród żydowski, którego nauczyłem się kochać, również mógł zostać wymordowany. A co ważniejsze, to był moment, w którym zrozumiałem prawdę o Holokauście. Ponieważ przez całe życie jedyną rzeczą, jakiej dowiedziałem się o Holokauście, było to, że była to tylko „żydowska propaganda” i że nigdy nie miał miejsca. Ale potem,  zobaczyłem rzeź, która miała miejsce i wszyscy klaskali – ludzie w Nowym Jorku, Londynie, w Malmö, świętowali morderstwo Żydów. Wtedy to do mnie dotarło. Nagle całe to pranie mózgu się skończyło i uświadomiłem sobie głęboki antysemityzm, który jest obecny nie tylko w miejscu, z którego pochodzę, ale także w Europie i na Zachodzie. Odwiedziłem Izrael dwa razy i jestem zakochany w Izraelu, Żydach i Izraelczykach. Nie potrafię wyrazić, jak bardzo kocham moich izraelskich i żydowskich przyjaciół, których poznałem od 7 października i wcześniej. Obiecałam, że będę się codziennie kłócić z rodziną i przyjaciółmi, bo oni nienawidzą i nie rozumieją Izraela. I choć straciłem wielu przyjaciół i członków rodziny, powiedziałem, że spędzę resztę życia pokazując prawdę o moich żydowskich i izraelskich przyjaciołach.”

Mam wrażenie, że Luai jest skazany na porażkę, być może uda mu się otworzyć oczy kilku osobom, może kilkunastu, kto wie, może nawet kilkuset, chociaż to ostatnie jest mało prawdopodobne. Pozostaną miliony, do których dołączą miliony z kolejnego pokolenia, zarażonych zarazą podejrzliwości  i nienawiści przekazywaną z ambon, przez propagandę z radia, telewizji i mediów społecznościowych, płynącą szerokim strumieniem z lewa i z prawa. Luai jest niestrudzony, pisze po arabsku, po angielsku i po szwedzku, ma tysiące czytelników, ale nawet, gdyby przekonał tylko jedną osobę to ten jego wysiłek nie jest stracony.       

Qanta Ahmed jest brytyjską lekarką, jej rodzice przyjechali z Pakistanu, nie porzuciła islamu, należy do ludzi, których nazywam „pięknie wierzącymi”.  Nienawidzi islamskiego terroru i wszystkiego, co nazywa „islamizmem”. Szuka islamu z ludzką twarzą i chce wierzyć w możliwość głębokiej reformy swojej religii. Naiwność? Wszyscy jesteśmy w ten lub inny sposób naiwni, ratując się przed szaleństwem. Qanta uważa, że antyjudaizm jest straszliwą chorobą islamu. Mówi o sobie, że jest muzułmańską syjonistką.

W jej najnowszym artykule z 2 września pisze, że od blisko roku razem z mieszkańcami Izraela jest na emocjonalnej huśtawce, przerzucając się między rozpaczą i nadzieją. Zaledwie tydzień temu udało się uratować zakładnika, Izraelczyka, muzułmanina, który przetrwał 10 miesięcy w lochach i dzięki niesłychanej operacji izraelskich żołnierzy mógł powrócić żywy do swojej rodziny.

Eksplozję radości w kilka dni później zdmuchnęła wiadomość o bestialskim mordzie szóstki innych porwanych, w odległości niespełna kilometra od miejsca, w którym znaleziono Farhana al-Kadiego.

„Jako muzułmanka oddana islamowi, a tym samym ostro sprzeciwiająca się kłamliwemu, totalitarnemu oszustwu, jakim jest islamizm, który jest podstawą  słów, czynów i diabolicznych aspiracji Hamasu, ja i niezliczeni inni muzułmanie na całym świecie, którzy widzieli skromnego muzułmańskiego Izraelczyka uratowanego przez IDF tylko po to, by być świadkiem tej przerażającej egzekucji innych zakładników, wołamy w naszej misji ujawnienia zła: Wyrzeknijcie  się, odrzućcie i rozmontujcie islamizm wszelkimi możliwymi środkami.”

Qanta Ahmed pisze, że jest to konfrontacja z nikczemnym złem i bezwzględnością Hamasu. Chce wierzyć, że przemawia w imieniu „niezliczonych muzułmanów”, chociaż wie,  że to co nazywa „islamizmem” jest głównym nurtem islamu, ideologią przekazywaną przez główne instytucje religijne i przez lwią większość imamów w meczetach. Ci „niezliczeni” liberalni muzułmanie liczą się w tysiącach, setki milionów są codziennie wystawiane na ideologię tego, co ona nazywa „islamizmem”.

W Iraku ma swoją siedzibę Światowa Rada Imamów. Przedstawia się jako „pierwsza i największa na świecie międzynarodowa organizacja pozarządowa islamskich przywódców religijnych ze wszystkich wyznań islamskich”. Opowiada się za pokojowym współistnieniem, tolerancją i dialogiem międzywyznaniowym, a także za zwalczaniem ekstremistycznych ideologii i wojującego islamu. Większość muzułmanów nie ma pojęcia o jej istnieniu, nie interesuje się nimi ani al-Azhar, uniwersytet uważany za najwyższy autorytet sunnickiego islamu, ani ajatollahowie w Kum, sprawujący pieczę nad poprawnością islamu szyickiego. 

Światowa Rada Imamów wydała oświadczenie, w którym nazywa egzekucję zakładników przez Hamas pogwałceniem wszystkich zasad człowieczeństwa, nauk religijnych i prawa międzynarodowego”, dodając, że było to „rażące naruszenie świętych praw konfliktu ustanowionych przez wszystkie główne tradycje wiary, w tym islam”W ich oświadczeniu czytamy m. in.:

„Uważamy, że Hamas jest bezpośrednio odpowiedzialny za śmierć i cierpienie wszystkich niewinnych istnień utraconych od 7 października, ponieważ jego działania nie tylko przyniosły śmierć i zniszczenie regionowi, ale także doprowadziły do ogromnego cierpienia narodu palestyńskiego. Nieodpowiedzialne i nieludzkie taktyki Hamasu, wykorzystujące cywilów jako tarcze i eksploatujące ich położenie, jedynie zaostrzyły cykl przemocy i podważyły sprawę sprawiedliwości i pokoju.”

Te słowa wypowiadane w Iraku wymagają niesłychanej odwagi, wielu ich sąsiadów należy do fanatycznych szwadronów śmierci. W Iraku nigdy nie wiesz, czy człowiek z którym rozmawiasz należy do Al-Kaidy, do ISIS, do Hezbollahu czy Hamasu. Prawdopodobieństwo, że jest liberalnym muzułmaninem jest dość ograniczone.

W Polsce mogę bez obaw krytykować katolickich biskupów, kpić z papieża i z Światowej Rady Kościołów, mogę również bez obaw pisać, co myślę o „islamistach”, chociaż wielu moich rodaków krzywi się na pomysł traktowania Izraelczyków jak bliźnich, ponieważ z jakiegoś powodu obraża to ich uczucia religijne (te lewicowe i te prawicowe).


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Iran’s War Against Israel – From the West Bank


Iran’s War Against Israel – From the West Bank

Khaled Abu Toameh


  • Armed and funded by Iran, the “battalions,” whose members are affiliated with PIJ, Hamas and the ruling Fatah faction headed by Palestinian Authority (PA) President Mahmoud Abbas, began operating in the northern West Bank more than three years ago.
  • “Iran seeks as a strategic objective to surround Israel with a crescent of active fronts maintained by Iran and supported by Islamist client militias. As part of this, the [Iranian] regime is seeking to find a way to add an eastern component to this crescent – through Jordan to the West Bank… Tehran has succeeded in establishing and maintaining an arms route in which military materiel, brought from Iran into Lebanon, is then transported across the Syrian-Lebanese border, via Jordan, into the West Bank. “The maintenance of this route is of strategic importance to Iran. It is intended, over time, to flood the West Bank with weaponry, and by so doing, to eventually make this area a third front in the ongoing long war against Israel.” — Jonathan Spyer, journalist, expert on radical Islamic groups, Jerusalem Post, July 5, 2024.
  • The PA’s failure to crack down on the “battalions” means that Iran now has a small army in the West Bank. It will not be long before members of this army attack Israel in the same way as the October 7, 2023 Hamas-led invasion of Israel, in which 1,200 Israelis were murdered, with many raped, tortured and burned alive. In addition, more than 240 Israelis, including babies, women and the elderly, were abducted to the Gaza Strip, where 109 of them are still being held as hostages.
  • Those who persist in advocating for the establishment of a Palestinian state next to Israel must take into consideration that doing so would lead to the rise of more Iran-backed “battalions” in the West Bank and other areas over which the PA is given control. Since the gunmen are frequently praised as “heroes” by many Palestinians, neither Abbas nor anyone who replaces him would have the courage to take them on.
  • Even if Abbas does go back to the Gaza Strip, it is not probable that he would be able to confront Hamas and other Palestinian armed groups there. As in the West Bank, new “battalions” and militias will no doubt spring up in the Gaza Strip under Abbas’s PA to pursue the Jihad (holy war) to eliminate Israel and replace it with an Islamist state.

Armed and funded by Iran, new armed terrorist groups, whose members are affiliated with PIJ, Hamas and the ruling Fatah faction of the Palestinian Authority, began operating in the northern West Bank cities of Jenin, Tulkarem and Tubas more than three years ago. Since then, gunmen belonging to these groups have carried out countless attacks against Israeli civilians and soldiers. Pictured: Palestinian terrorists in Jenin on March 8, 2023, at the funeral of fellow terrorists who were killed the previous day when they attacked Israeli soldiers. (Photo by Jaafar Ashtiyeh/AFP via Getty Images)

The armed wing of the Iran-backed Palestinian Islamic Jihad (PIJ) announced on August 26 that five of its members were “martyred while performing their combat duty in the West Bank.” One of the gunmen, Yazan Daraghmeh, a commander of the Tubas Battalion militia, was killed in a “work accident”: while planting an explosive device that was supposed to be used against Israel Defense Forces (IDF) soldiers in his hometown of Tubas in the northern West Bank. The four other gunmen, Oday Abu Naasa, Ahmed al-Anteer, Taher Raddad, and Mosab al-Muqasqas, were killed in recent clashes with the IDF. They belonged to similar armed groups in the cities of Jenin and Tulkarem, also located in the northern West Bank.

Armed and funded by Iran, the “battalions,” whose members are affiliated with PIJ, Hamas and the ruling Fatah faction headed by Palestinian Authority (PA) President Mahmoud Abbas, began operating in the northern West Bank more than three years ago.

Since then, gunmen belonging to these groups have carried out countless attacks against Israeli civilians and soldiers.

Recently, the gunmen started using improvised explosive devices (IEDs) against Israeli civilian and military vehicles. It is worth noting that some of these militias are based only a few hundred meters away from Israeli communities, both in the West Bank and inside Israel.

In May, Hamas terrorists in Tulkarem recorded themselves shooting toward Bat Hefer, an Israeli town near the border of the West Bank.

“Iran-supported Islamist militias are currently engaged in war against Israel on two fronts,” wrote British-Israeli analyst and journalist Jonathan Spyer, an expert on radical Islamic groups.

“The main focus of combat remains, of course, the Hamas-controlled Gaza Strip.

“A ‘support front,’ as is the preferred term, has been maintained by Lebanese Hezbollah since October 8 in the Israel-Lebanon border area.

“Iran seeks as a strategic objective to surround Israel with a crescent of active fronts maintained by Iran and supported by Islamist client militias. As part of this, the [Iranian] regime is seeking to find a way to add an eastern component to this crescent – through Jordan to the West Bank…

“Tehran has succeeded in establishing and maintaining an arms route in which military materiel, brought from Iran into Lebanon, is then transported across the Syrian-Lebanese border, via Jordan, into the West Bank.

“The maintenance of this route is of strategic importance to Iran. It is intended, over time, to flood the West Bank with weaponry, and by so doing, to eventually make this area a third front in the ongoing long war against Israel.”

Many gunmen are said to have joined the “battalions” in the West Bank, especially in areas controlled by Mahmoud Abbas’s Palestinian Authority (PA). The PA security forces, however, haven’t really done anything to disband or disarm the militias. This is the same PA that, since its establishment 30 years ago, did nothing except watch while Hamas expanded throughout the Gaza Strip, eventually taking control over the entire coastal enclave in 2007.

The PA’s failure to crack down on the “battalions” means that Iran now has a small army in the West Bank. It will not be long before members of this army attack Israel in the same way as the October 7, 2023 Hamas-led invasion of Israel, in which 1,200 Israelis were murdered, with many raped, tortured and burned alive. In addition, more than 240 Israelis, including babies, women and the elderly, were abducted to the Gaza Strip, where 109 of them are still being held as hostages.

Those who persist in advocating for the establishment of a Palestinian state next to Israel must take into consideration that doing so would lead to the rise of more Iran-backed “battalions” in the West Bank and other areas over which the PA is given control. Since the gunmen are frequently praised as “heroes” by many Palestinians, neither Abbas nor anyone who replaces him would have the courage to take them on.

Instead of ordering his security forces to crack down on the “battalions,” Abbas appears to have other priorities. He is evidently planning to return to the Gaza Strip. In a recent speech before Turkey’s Parliament, Abbas declared:

“I have decided to head with all members of the Palestinian leadership to the Gaza Strip, and I will work with all my energy to be with our people, as our lives are not more precious than the life of any Palestinian child.”

On August 25, a committee set up by Abbas to prepare for the return of the Palestinian Authority to the Gaza Strip decided to “contact the political bureau of Hamas and other Palestinian factions in order to agree and reach an understanding with them” on Abbas’s plans to head to the coastal enclave. Abbas, it seems, believes that he can reach an advantageous deal with Hamas, whose members staged a bloody coup against his PA in 2007 and were preparing to assassinate him.

The PA will never be able to assume control of the Gaza Strip as long as Hamas’s military capabilities have not been destroyed. Even if Abbas does go back to the Gaza Strip, it is not probable that he would be able to confront Hamas and other Palestinian armed groups there. As in the West Bank, new “battalions” and militias will no doubt spring up in the Gaza Strip under Abbas’s PA to pursue the Jihad (holy war) to eliminate Israel and replace it with an Islamist state.

Under the current circumstances, handing the Gaza Strip over to the Palestinian Authority would not only be seen as a big reward to Iran and its terror proxies but most likely lead to a major war.


Khaled Abu Toameh is an award-winning journalist based in Jerusalem.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com