Zdumiewa mnie patriarchalny ton profesora Jana Grabowskiego

Karolina Wigura – [Widok z K2] Kontrowersyjna polityka historyczna (Fot. Youtube)


Zdumiewa mnie patriarchalny ton profesora Jana Grabowskiego

Karolina Wigura


Profesor Jan Grabowski domaga się ostrej rozmowy. Osobiście preferuję styl zgodny z łacińskim “fortiter in re, suaviter in modo” – zdecydowanie w treści, łagodnie w formie. Mam świadomość, że nie jest to obecnie popularne stanowisko.

.

Bardzo dziękuję panu profesorowi Janowi Grabowskiemu za to, że w dziale „Ale Historia” „Gazety Wyborczej” podzielił się swoim komentarzem na temat podcastu „Widok z K2”, który od kilku miesięcy mam zaszczyt i przyjemność prowadzić wraz z doktor Katarzyną Kasią. Podcast nosił tytuł: „Kontrowersyjna polityka historyczna”. Gościnią była wiceminister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu, profesor Magdalena Gawin.

W artykule kilka spraw domaga się odpowiedzi.

Zacznijmy może od sprawy podstawowej. Profesor Grabowski jest znanym ekspertem od relacji polsko-żydowskich. Ostatnio opinia publiczna dowiedziała się o orzeczeniu w procesie Barbary Engelking i Jana Grabowskiego, oskarżonych o naruszenie czci jednego z bohaterów książki „Dalej jest noc”. W „Kulturze Liberalnej” natychmiast opublikowaliśmy na ten temat materiał – rozmowę z prof. Dariuszem Stolą – pod znamiennym tytułem, do którego odsyłam.

Wiadomo, że naukowiec ma inne oczekiwania wobec rozmowy niż zwykli zjadacze chleba.

Nic może zatem dziwnego, że prof. Grabowski stosuje w naszej debacie publicznej argument tyle nieśmiertelny, ile subiektywny, który najłatwiej można streścić słowami „czegoś mi zabrakło”.

Nie wystarczyły profesorowi Grabowskiemu pytania, które padły w 25-minutowym programie, m.in. o kontrowersje związane z „Lex Gross”, czyli nowelą ustawy o IPN, zmiany w ekspozycji Muzeum II Wojny Światowej ani o zmiany na stanowisku dyrektora Muzeum Polin.

Chciałby usłyszeć więcej pytań. Oczywiście. Zawsze komuś czegoś brakuje. Więcej pytań i tak nie zmieściłoby się w tak krótkim programie. Poczucie zaś, że „czegoś zabrakło” – i to czegoś ważnego – jest wypowiadane z perspektywy widza i jego przygotowania. Niemniej, jak widać, pozwala na to, by krytykować czyjąś pracę ze swojej perspektywy, w tym przypadku bez dostatecznej, jak się wydaje, próby zrozumienia, z jakim materiałem ma się do czynienia.

Ponieważ jednak zakładam dobrą wolę Jana Grabowskiego, jestem w stanie zgodzić się, że lepiej byłoby zadać więcej pytań. Na pewno zawsze lepiej jest zadać więcej trudnych pytań, jeśli tylko ma się na to czas.

Profesor Grabowski domaga się wywiadu w innej konwencji. Rozmowy powinny być bardzo ostre, jak sugeruje, nieomal w stylu walki. Prof. Grabowski sięga do przykładu gry w baseball i jest łaskaw przypomnieć, że trzeba odróżniać „softball” od „hardball” i że trzeba było grać z profesor Gawin w „hardball” – i tak dalej.

Jak sądzę, inni mają prawo nie podzielać tego przekonania. Te porównania są mi zresztą obce. Osobiście preferuję styl rozmów, zgodny z łacińskim „fortiter in re, suaviter in modo” – zdecydowanie w treści, łagodnie w formie. Mam świadomość, że nie jest to obecnie popularne stanowisko. Niemniej czytam ostatnio tekst Pauli Sawickiej o naszej codziennej nienawiści, wzajemnym infekowaniu się wysoką temperaturą sporu i myślę, że wolę pozostać przy swoim zdaniu, choć rozumiem punkt widzenia profesora Grabowskiego. Nie wątpię, że ostre stawianie sprawy znajdzie on bez trudu w wielu programach publicystycznych.

Na jedną rzecz jednak przystać trudno. Jest nią osobliwy styl artykułu prof. Grabowskiego. To zdumiewające, że w dzisiejszych czasach ukazuje się taki tekst.

Trudno bowiem przystać na patriarchalny, wyższościowy ton, na który publicznie pozwala sobie „starszy kolega badacz”, jak sam prof. Grabowski o sobie pisze.

Nie miejsce tutaj na licytowanie się statusem akademickim ani naukowym doświadczeniem zagranicznym (który prof. Grabowski mógł łaskawie sprawdzić na stronach Uniwersytetu Warszawskiego). Albowiem – co najważniejsze – sam status przez się nie pozwala na okazywanie ostentacyjnego lekceważenia drugim osobom, ani na takie sposoby perswazji o wątpliwej uprzejmości.

Trudno uwolnić się od myśli, że prof. Grabowski rzeczywiście pomylił baseball z patriarchatem. Rozumiem, że sam znajduje się w szczególnej sytuacji prowadzenia sporu, współczuję mu i popieram w tej sprawie, ale w przypadku podcastu bardzo mocno pomylił adresatki swojej krytyki – a także sam uchybił pewnym standardom.

Czy dlatego, że prowadzimy – dodam, że słusznie – spór z przeciwnikami politycznymi i ich polityką historyczną, mamy hołdować takim standardom po naszej stronie? Dyskusja ad rem – proszę bardzo. Możemy rozmawiać o bolesnych sprawach dla Polaków tak, jak rozmawiałam choćby z Janem Tomaszem Grossem i wieloma innymi osobami. Tekstów na ten temat na łamach „Kultury Liberalnej” jest bez liku.

Skąd więc ten wyższościowy, lekceważący ton w artykule prof. Grabowskiego? Skąd to pragnienie przywoływania do porządku kobiet poprzez analogie do męskich sportów? Co to w ogóle za standardy debaty?

Miałam przyjemność współpracować między innymi z wybitną historyczką, prof. Margaret MacMillan i wieloma innymi osobami, zapewniam, że na pewno nie są to standardy uczelni kanadyjskich, o których prof. Grabowski tak łaskawie wspomina. I tu wolałabym się w tym punkcie zatrzymać.

Artykuł profesora Grabowskiego jest o tyle zdumiewający i przykry, że w ostatniej wypowiedzi profesor Gawin zapytała mnie o jedną z niedawnych prezentacji profesora Grabowskiego. Odpowiedziałam, zgodnie z prawdą, że prezentacji nie widziałam i chętnie się z nią zapoznam.

Jednocześnie dodałam, że ludzie tacy, jak wspomniany prof. Grabowski mają prawo wyrażać zarzuty o hipokryzję obecnej ekipy rządzącej w sprawach, dotyczących polityki historycznej.

Mam wrażenie, że prof. Grabowski nie dosłuchał rozmowy do końca.

Drodzy Państwo, a jaki był ten podcast, jakie nasze pytania, i czy można było więcej/mocniej, uprzejmie proszę przekonajcie się i oceńcie sami. Oto i on.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com