Chciałbym zobaczyć w Marszu Żywych w Oświęcimiu polskich piłkarzy i kibiców
Dariusz Stola
Oświęcim. Marsz Żywych 2018 (fot. Jakub Włodek / Agencja Gazeta)
Dariusz Stola
Nate Leipciger, który przeżył getto w Sosnowcu i obóz Auschwitz, przestrzega: “Nie możesz nosić w sercu nienawiści, która by nie obróciła się przeciwko tobie”.
Gdy przegląda się album „Świadkowie: Światło pamięci niosą następne pokolenia”, trudno uniknąć emocji. Fragmenty wspomnień osób ocalałych z Zagłady, ich zdjęcia i apele do następnych pokoleń, historie bezinteresownej pomocy i słowa o utracie najbliższych – wszystko to porusza i skłania do refleksji. Poruszyć i skłonić do refleksji to także cel Marszu Żywych – międzynarodowego programu służącego edukacji i pamięci, który album ten przedstawia.
W ramach Marszu Żywych tysiące młodych ludzi z całego świata przyjeżdża co roku do Polski, by poznać historię Zagłady w miejscach, gdzie historia ta się wydarzyła. Kulminacją programu jest milczący marsz od bramy obozu Auschwitz do pomnika przy ruinach krematoriów obozu Birkenau. Od pierwszego Marszu Żywych w 1988 r. przeszło tą drogą już ponad dwieście tysięcy osób. Są to głównie młodzi Żydzi z różnych skupisk diaspory, ale coraz częściej także Polacy i zainteresowane osoby z innych krajów – ludzie o różnych kolorach skóry, narodowości i wyznaniu. W zeszłym roku szedłem w nim na przykład obok szeregu dyplomatów i polityków z kilku krajów, kilkunastu chrześcijańskich duchownych różnych wyznań i grupy Japończyków.
Album „Świadkowie” składa się z kilku części. Po krótkim wstępie, w którym zawarto między innymi przesłanie papieża Franciszka do uczestników Marszu, znajdujemy część historyczną – zarys historii Zagłady. Przedstawia ona podstawowe informacje, a zwłaszcza czynniki prowadzące do zbrodni: od nowoczesnego antysemityzmu i jego roli w ideologii nazistowskich Niemiec, przez opis wielorakich prześladowań Żydów, którzy znaleźli się pod władzą III Rzeszy, kulminację tych prześladowań w programie „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej” w Europie, po ostatni etap ludobójstwa – „marsze śmierci”, w których w końcowych miesiącach wojny zginęły tysiące więźniów obozów koncentracyjnych ewakuowanych w głąb Niemiec. To właśnie jako symboliczne zaprzeczenie tych marszów powstała nazwa Marsz Żywych.
Czytamy w tej części o obozach zagłady i obozach koncentracyjnych, o różnych formach oporu przeciw machinie zniszczenia, w tym o pomocy udzielanej Żydom przez nieżydowskich świadków prześladowań – czasem sąsiadów, a czasem ludzi obcych.
Redaktorzy tomu uwypuklili zwłaszcza postaci Polek i Polaków, przedstawiając między innymi poruszające relacje ze spotkań ocalonych z ich ratownikami: Sydneya Zoltaka i Zygmunta Kryńskiego z Siemiatycz czy Miriam Zakrojczyk i Czesławy Żak z Krasnosielca.
Część druga to wypowiedzi ocalałych – słowa, które kierują do nas i do następnych pokoleń. Uderzające jest, że pomimo tak strasznych doświadczeń i zetknięcia się twarzą w twarz z radykalnym złem wielu z nich zdołało zachować wiarę w możliwość zwycięstwa dobra i wytrwałość w jego głoszeniu. Max Glauben przeżył getto warszawskie i szereg obozów koncentracyjnych, w tym Majdanek. Ośmiokrotnie przyjeżdżał na Marsz Żywych, aby dzielić się swymi doświadczeniami. „Jestem przekonany, że musimy młodym ludziom opowiadać tę historię, bo to oni będą naszymi świadkami – powiedział. – Przekazujemy im nasze doświadczenia w taki sposób, aby nie zagrzewały ich do nienawiści, takiej jak my doświadczyliśmy”. Wezwanie do młodych, aby stali się „świadkami świadków”, i ostrzeżenia przed nienawiścią powtarzają też inni ocalali biorący udział w Marszu. Nate Leipciger, który przeżył getto w Sosnowcu i obóz Auschwitz, przestrzega:
„Nie możesz nosić w sercu nienawiści, która by nie obróciła się przeciwko tobie”.
Roman Kent, były więzień łódzkiego getta i obozu Auschwitz, ujął to najzwięźlej: „Nienawiść nigdy nie ma racji, a miłość nigdy się nie myli”. Obok takich głosów świadków historii znajdujemy też wypowiedzi i zdjęcia młodych ludzi, którzy wzięli udział w Marszu Żywych.
Warto dodać, że album jest interaktywny – ma także część wirtualną, obszerniejszą, zdaje się, niż jego postać drukowana. Gdy pobierzemy bezpłatną aplikację i skierujemy obiektyw smartfona na któreś z zamieszczonym w albumie zdjęć ocalałych, aplikacja połączy nas z nagraniem rozmowy z tą właśnie osobą. Filmy te bywają jeszcze bardziej poruszające niż ich spisane fragmenty, w niektórych możemy usłyszeć i zobaczyć osoby już nieżyjące.
Od kilku lat grupy Marszu Żywych odwiedzają Muzeum Polin, bywa ich coraz więcej, spędzają też w muzeum więcej czasu. Jest to wyrazem tendencji do zmiany akcentów w programie edukacyjnym Marszu: lepszego ukazania wielusetletniej historii Żydów w Polsce (i w ogóle historii diaspory żydowskiej w Europie), tak by nie skupiać się wyłącznie na Zagładzie i kontraście między naznaczoną piętnem historii Europą a Izraelem. Dzięki temu grupy młodych Żydów oprócz Auschwitz, Treblinki czy Majdanka odwiedzają także krakowski Kazimierz, Tykocin czy Lublin – miejsca, które przez stulecia były ośrodkami żydowskiego życia i kultury, gdzie zachowały się cenne zabytki żydowskiej historii. Notabene jednym z rzeczników takiej edukacji jest Eli Rubenstein, redaktor albumu i lider Marszu Żywych z Kanady.
Wśród uczestników zeszłorocznego przemarszu od bramy Auschwitz była grupa kilkunastu piłkarzy z angielskiego klubu FC Chelsea, który zorganizował ich przyjazd w ramach specjalnego programu przeciwdziałania rasizmowi na stadionach.
Patrząc na tych młodych ludzi, wyraźnie poruszonych tym, co zobaczyli, pomyślałem o polskich stadionach, gdzie problem rasizmu i antysemityzmu daje wszak także często znać o sobie.
Nie wiem, czy jest większy, czy mniejszy niż w Anglii, ale wiem, że ze stadionów Krakowa, Łodzi czy Śląska jest do Oświęcimia znacznie bliżej niż z Wielkiej Brytanii. Chciałbym kiedyś zobaczyć w Marszu polskich piłkarzy i kibiców. Jestem przekonany, że to, co by zobaczyli, byłoby lepsza szczepionką przeciw chorobie rasizmu i antysemityzmu niż najlepsze nawet lekcje szkolne.
Eli Rubenstein, ‘Świadkowie: Światło pamięci niosą następne pokolenia’ Fot. Agora
*Dariusz Stola – historyk, profesor w Instytucie Studiów Politycznych PAN, w latach 2014-2019 dyrektor Muzeum Polin, w maju 2019 r. wygrał ponownie konkurs na to stanowisko, ale do tej pory minister kultury Piotr Gliński zwleka z podpisaniem decyzji
Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com