Archive | 2022/11/13

Breżniew ostatnie lata bełkotał i przysypiał. Trwał u władzy w epoce starców

Leonid Breżniew i Erich Honecker (z tyłu) w drodze na polowanie, 1971 r. (Bundesarchiv, Bild 183-W0910-327 / CC-BY-SA 3.0, CC BY-SA 3.0 DE)


Breżniew ostatnie lata bełkotał i przysypiał. Trwał u władzy w epoce starców

Andrzej Brzeziecki


Śmierć Leonida Breżniewa 40 lat temu i wybór na jego następcę szefa KGB Jurija Andropowa nie zapowiadał wielkich zmian w Związku Radzieckim. A jednak uruchomiła proces, który zaowocował rozpadem “imperium zła”.


Wiktoria Petrowna Breżniewa obudziła się wcześniej od męża – ten spał na boku. Poszła do pielęgniarki, by zrobiła jej zastrzyk przed śniadaniem. Żona przywódcy ZSRR cierpiała na cukrzycę. Poprzedniego wieczoru Leonid Breżniew przed snem włączył wentylator i gdy w nocy naciągał na siebie kołdrę, Wiktoria Petrowna narzekała: „najpierw włączasz wentylator, bo ci gorąco, a potem ściągasz ze mnie kołdrę i będę odkryta”. Była to ostatnia małżeńska pretensja, jaką w pożyciu z Leonidem miała okazję wygłosić. Nie wiedziała, że gdy ona wstawała z łóżka, ciało jej męża już stygło.

Gdy kilkanaście minut później pani Breżniew jadła samotnie śniadanie, do sypialni na daczy w Zarzeczu weszli ochroniarze. Była godzina 8:58, 10 listopada 1982 r. Zdziwiło ich, że szef jakoś nienaturalnie leży w łóżku, ale jeszcze bardziej ich zdziwiło, że nie obudził się, gdy rozsuwali zasłony – a właśnie wtedy zazwyczaj otwierał oczy. Ochroniarz Władimir Miedwiediew potrząsnął ciałem Breżniewa, ale nie było żadnej reakcji. Powiedział do kolegi: „Wołodia! Leonid Iljicz jest gotów…”. Ten zapytał, w jakim sensie. „Zdaje się, że umarł” – odparł Miedwiediew.

Ochroniarze zadzwonili gdzie trzeba, sami jeszcze próbowali reanimować Breżniewa. Wkrótce zjawił się Jurij Władimirowicz Andropow, druga osoba w państwie i wieloletni szef służb specjalnych. Twarz miał bladą. Ku zdziwieniu ochroniarzy nie zadawał wielu pytań. Poszedł szukać żony Breżniewa, która wciąż jadła śniadanie. Wkrótce przyjechali lekarze, ale ich starania także na nic się nie zdały. Osiemnastoletnie panowanie Breżniewa nad imperium radzieckim właśnie się kończyło – przyczyną był zawał serca. Ale Leonid był tak schorowany, że umrzeć mógł już na cokolwiek. O jego stanie zdrowia krążyły okrutne dowcipy.

Pijany czy tylko schorowany?

Epoka Breżniewa różnie jest oceniana – dla jednych to czas „zastoju”, czyli stagnacji, dla innych, choćby dla jego biografa i zwolennika Borysa Sokołowa, była to złota epoka. Czas, gdy skończyły się ideologiczne szaleństwa i czystki, które nieobce jeszcze były Nikicie Chruszczowowi, a zapanowała stabilność i pewność jutra. Sympatia dla Breżniewa, analogicznie do nostalgii za Gierkiem, najsilniejsza była, gdy Rosjanom doskwierał dziki kapitalizm w latach 90. XX w.

Breżniew był zwolennikiem polityki odprężenia w Europie. To za jego czasów Związek Radziecki zaczął na wielką skalę eksportować surowce i budować rurociągi. Co prawda, w 1968 r. najechał na Czechosłowację, a dekadę później na Afganistan. Ale w pierwszym przypadku uważał, że broni imperium zewnętrznego, w drugim zakładał, że daleki kraj w sercu Azji niezbyt interesuje najważniejszych politycznych partnerów w Europie. Nie mylił się – atak na Afganistan zirytował Waszyngton, ale nie Niemcy, Francję czy Włochy.

Leonid Breżniew i Richard Nixon, 1973 r.

Leonid Breżniew i Richard Nixon, 1973 r.  The Central Intelligence Agency, Public domain, via Wikimedia Commons

.

Właśnie nadzieje na ożywienie détente miały powstrzymać Breżniewa przed najechaniem Polski, w której od lata 1980 r. „szalała kontrrewolucja” w postaci “Solidarności”. Ponadto Moskwa, czego nikt wówczas nie wiedział, nie była w stanie wziąć na siebie kosztów zaprowadzenia porządków nad Wisłą. Ten sam Jurij Andropow, który straszył polskich towarzyszy, przekonywał na posiedzeniach Biura Politycznego w Moskwie, że o żadnej interwencji nie może być mowy. Martwiły go nastroje w samym Związku Radzieckim. „Niepokoiła go możliwość niepokojów podobnych do tych, które miały miejsce w Nowoczerkasku w 1962 r. Bunt polskich robotników kazał Andropowowi zastanowić się, na ile starczy cierpliwości radzieckiej klasie pracującej” – pisał rosyjski historyk Władysław Zubok. Szef KGB, który wcześniej optował za interwencjami na Węgrzech, w Czechosłowacji i w Afganistanie, teraz mówił, że limit interwencji zagranicznych został wyczerpany. Szykował się do przejęcia schedy po Breżniewie i nie chciał, by ten zostawił mu w spadku jeszcze jedną kosztowną wojenną awanturę. Teraz był zwolennikiem umiarkowania i delikatnej liberalizacji – trochę jak Ławrientij Beria po śmierci Stalina.

Inna sprawa, czy Breżniew był na siłach podejmować jeszcze jakieś decyzje. Tu relacje są sprzeczne. Jedni twierdzą, że ostatnie lata gensek był właściwie warzywem. Podczas rozmów coś bełkotał, często przysypiał. Inni zaś, że w ostatnich miesiącach odzyskał kondycję. Borys Sokołow uważa, że śmierć Breżniewa przyspieszył wypadek w Taszkiencie wiosną 1982 r. Tam na Breżniewa, podczas odwiedzin w jednej z fabryk, pod naporem tłumu zwaliła się drewniana trybuna. Breżniew wyszedł z tego ze złamanym obojczykiem. Był także w szoku. Gdy wkrótce potem wygłaszał transmitowane przez telewizje przemówienie – dziwnie się ruszał i dziwnie mówił. Wszyscy wokoło pytali – ile dał w szyję? Bo że dał – wszyscy byli pewni.

Stara gwardia odchodzi

Nawet krytycy Breżniewa przyznają, że jego zasługą był brak walki o schedę po nim. Rzeczywiście, Jurij Andropow płynnie przejął stery państwa. Wcześniej to się nie zdarzało. Po śmierci Stalina brutalnie rozprawiono się z Ławrientijem Berią, Chruszczowa też trzeba było zmusić do odejścia.

Breżniew jednak wcześniej namaścił Andropowa i zapewnił mu poparcie najważniejszych polityków. Gdy z początkiem 1982 r. zmarł Michaił Susłow, Breżniew poprosił Andropowa, by wygłosił referat z okazji urodzin Lenina. Taki przywilej był namaszczeniem go na stanowisko drugiego sekretarza KC, w przyszłości na następcę – Leonid Iljicz swoją wolę objawił, polecając Andropowowi prowadzić posiedzenia Sekretariatu KC.

Andropow utrzymał się u sterów ZSRR bardzo krótko. Od końca 1982 roku do początku 1984
Andropow utrzymał się u sterów ZSRR bardzo krótko. Od końca 1982 roku do początku 1984  domena publiczna

Co prawda pojawiła się teoria, że to Andropow stał za śmiercią Breżniewa, ale nie została ona udowodniona. Tym bardziej że po śmierci Breżniewa wszystko poszło zgodnie z planem. Był za to inny problem: Andropow był tylko osiem lat młodszy od poprzednika, ale przejmował władzę w wieku już znacznie poważniejszym. Breżniew w 1964 r. był dziarskim 58-latkiem, Jurij Władimirowicz w czerwcu 1982 r. skończył 68 lat. I był ciężko chory na nerki.

Zmarł dwa lata później, a jego następca, starszy odeń o trzy lata Konstantin Czernienko, rządził jedynie 14 miesięcy.

Trzy pogrzeby w trzy lata – to najlepiej oddawało stan państwa.

Tak naprawdę początek epoki starców zapoczątkowały śmierci premiera Aleksieja Kosygina w 1980 r. oraz ideologa partyjnego i strażnika doktryny Michaiła Susłowa. Obaj byli na szczytach władzy od czasów Stalina. Jak pisał Andriej Graczow, „śmierć Susłowa nie tylko przypomniała pozostałym członkom Biura Politycznego, jego rówieśnikom, o kruchości ich ziemskiego istnienia, ale postawiła pytanie o następcę generalnego sekretarza”.

To pytanie odsuwano, jak długo tylko się dało. Miało to swoje przyczyny. Najbliższe otoczenie Breżniewa stanowili jego rówieśnicy. Pytanie o jego sprawność fizyczną i umysłową w takim samym stopniu dotyczyło więc ich. Dlatego woleli nie dostrzegać niedomagań kolegi.

Leonid Breżniew na otwarciu XVIII Zjazdu Komsomołu. Kremlowski Pałac Kongresów, 25 kwietnia 1978 r.

Leonid Breżniew na otwarciu XVIII Zjazdu Komsomołu. Kremlowski Pałac Kongresów, 25 kwietnia 1978 r.  RIA Novosti archive, image #417888 / Yuryi Abramochkin / CC-BY-SA 3.0, CC BY-SA 3.0

Nie jest tak, że w ocenie historyków ludzie ci nie mieli żadnych zasług. Zubok uważa, że po inwazji na Czechosłowację właśnie oni zrozumieli, iż możliwości imperium są ograniczone. „Pomimo grożącego »starej gwardii« starczego uwiądu, zdołała ona dokładnie zweryfikować radzieckie interesy i cele polityki zagranicznej. Jednak dokonawszy tego, dalej już nie była w stanie pójść. W poszukiwaniu wyjścia z sytuacji starzejący się liderzy ZSRR wciąż patrzyli wstecz, a nie do przodu i wyjścia nie dostrzegli”.

Strach przed Reaganem

Nie widział go też Andropow, który od 12 listopada 1982 r. oficjalnie przejął stery w partii i w państwie. Ten wieloletni szef KGB stał się symbolem wszechmocy służb. Co prawda, nie stosował już masowych represji i rozstrzeliwań, ale cofnął zmiany, które dokonały się za Chruszczowa. W pełnej inwigilacji społeczeństwa pomagała mu technika, której Beria nie miał. Ponoć wpadł na pomysł, by podsłuchiwać wszystkie telefoniczne rozmowy w Moskwie. Specjaliście mieli jednak mu powiedzieć, że choć technicznie to byłoby wykonalne, to jednak na spisywanie tych rozmów z taśm potrzebny byłby personel większy, niż KGB ma w całym kraju.

Andropow największe zagrożenie widział w Ronaldzie Reaganie i jego antykomunistycznej retoryce. To właśnie wtedy prezydent USA nazwał Związek Radziecki „imperium zła” i ogłosił nowy wyścig zbrojeń. Waszyngton po wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce wprowadził sankcje wobec Związku Radzieckiego i namawiał do nich kraje Europy Zachodniej. To zagrażało budowie rurociągów, a więc bezpośrednio finansom Kremla.

W Moskwie bano się Reagana – Andropow widział w nim zwolennika nowej krucjaty Zachodu. Już Breżniew i Ustinow w 1982 r. publicznie zapewniali, że nie zamierzają pierwsi użyć broni jądrowej, a Amerykanie, ignorując to, szykowali się do wojny. Nie była to prawda – Reagan wysyłał pokojowe sygnały, ale zaślepiony Andropow ignorował je. Sytuację pogorszyło zestrzelenie 1 września 1983 r. południowokoreańskiego samolotu pasażerskiego, który obrona radziecka wzięła za amerykański samolot szpiegowski. Zginęło wówczas 269 pasażerów.

Andropow początkowo chciał sprawę wyjaśnić. Był wściekły na tępych wojskowych, którzy spowodowali tragedię, ale Ustinow miał go przekonać, że nikomu nie uda się dojść prawdziwych przyczyn katastrofy. Cały Zachód jednak obwiniał Moskwę za śmierć niewinnych ludzi. Ameryka przodowała w moralnym potępianiu „imperium zła”. W odpowiedzi Andropow – niewychodzący właściwie już ze szpitala i szykujący się na tamten świat – pod koniec września 1983 r. opublikował w „Prawdzie” tekst, w którym oskarżył USA o pozbawioną wszelkich hamulców politykę imperialną, która lada chwila może przekroczyć granicę i przed którą powinien zatrzymać się każdy myślący człowiek.

„Było to uznanie przez Biuro Polityczne i Andropowa, że obecny kryzys w relacjach radziecko-amerykańskich jest największym od czasów kryzysu kubańskiego” – ocenia Zubok.

I choć Reagan wysyłał pojednawcze sygnały, na Kremlu wciąż uważano, że ten prowadzi przeciw Związkowi Radzieckiemu krucjatę. Już po śmierci Andropowa Andriej Gromyko, który spotkał się z prezydentem USA, twierdził, że „faszyzm podnosi głowę w Ameryce”, a Reagan chce zniszczyć obóz socjalistyczny. Wytworzyła się poniekąd śmieszna sytuacja, w której obie strony chciały złagodzenia napięć, ale do tego stopnia nie ufały sobie nawzajem, że tylko eskalowały konflikt.

Andriej Gromyko przemawia w Sztokholmie na konferencji na temat środków budowy zaufania, bezpieczeństwa i rozbrojenia w Europie, 1984 r.Andriej Gromyko przemawia w Sztokholmie na konferencji na temat środków budowy zaufania, bezpieczeństwa i rozbrojenia w Europie, 1984 r.  RIA Novosti archive, image #404643 / Sizov / CC-BY-SA 3.0, CC BY-SA 3.0

Amerykański program zbrojeń wyglądał efektownie w zapowiedziach. W rzeczywistości „gwiezdne wojny” pozostawały kwestią przyszłości. Tego jednak radzieccy przywódcy nie wiedzieli. Wiedzieli natomiast, że nie mają już środków, by odpowiedzieć adekwatnie.

To idzie młodość

Andropow wiedział, że gospodarka ledwo zipie. Jego pomysły czasem przełamywały ideologiczne ramy narzucone przez ludzi takich jak Susłow. Na początku urzędowania ogłosił kilka kampanii społecznych mających na celu zwiększenie dyscypliny w pracy, zwalczanie korupcji i ogólne patriotyczne wzmożenie. Poniósł jednak porażkę, bo nowe pokolenia obywateli radzieckich już nie traktowały serio partyjnych haseł i wezwań. Nawet jego image srogiego kagiebisty nie sprawił, by obywateli ogarnął zapał. Bardziej zajmowały ich kłopoty z zaopatrzeniem.

Andropow nie zreformował Związku Radzieckiego, za to przeszedł do historii jako ten, który namaścił Michaiła Gorbaczowa na przywódcę ZSRR. Znał młodszego towarzysza od dawna i poniekąd przyuczał go do wielkiej polityki. Wiosną 1983 r. wskazał młodego sekretarza ze Stawropolu jako mówcę podczas kolejnej rocznicy Lenina. Ale przyszły twórca pierestrojki nie był jedynym. „Nie można zaprzeczyć, że główną zasługą krótkich rządów Jurija Władimirowicza było pozyskanie dla kierownictwa kraju nowego pokolenia” – uważa Andriej Graczow. Ludzie ci „byli gotowi zerwać z breżniewizmem” i posunąć się dalej niż sam Andropow obarczony brzemieniem dawnych czasów.

Czas młodego pokolenia nie przyszedł od razu – na następcę Andropowa wybrano 70-letniego Konstantina Czernienkę. Dopiero jego śmierć sprawiła, że aparat partyjny dojrzał do pokoleniowej zmiany.

Andropow po śmierci miał więcej szczęścia od swego poprzednika, a także następcy. Jeszcze w 1982 r. imieniem Breżniewa nazwano miasto Nabierieżnyje Czełny, w którym produkowano słynne Kamazy, oraz wiele różnych fabryk. Jednak jeszcze w czasach pierestrojki przywrócono starą nazwę, zaś samego Breżniewa pozbawiono pośmiertnie wielu odznaczeń. Podobnie było z Czernienką. Po śmierci Andropowa przemianowano na jego cześć miasto Rybinsk i choć wkrótce przywrócono starą nazwę, to były szef KGB dalej jednak ma swoje ulice w miastach Rosji z Moskwą na czele. „Za Gorbaczowa i Jelcyna z Jurija Władimirowicza robiono reformatora, za Putina zaś zaczęto podkreślać obraz Andropowa jako władcy z silną ręką. Za każdym razem przeciwstawiano go Breżniewowi, choć przecież należał do jego ekipy, a gdy został gensekiem, był tak samo schorowany jak Breżniew” – pisał z goryczą Sokołow.

Sokołow, pisząc swą książkę 20 lat temu, nie mógł zrozumieć, dlaczego w demokratycznej Rosji czczono człowieka, który prześladował dysydentów i zaostrzał cenzurę. Dziś by się temu już nie dziwił.


Korzystałem m.in. Andrzej Graczow, “Gorbaczow: (Warszawa 2001), Borys Sokołow, “Leonid Breżniew. Zołotaja epocha” (Moskwa 2004), Władisław Zubok, Nieudawszajsja Imperja. Sowietskij Sojuz w chołodnoj wojnie ot Stalina do Gorbaczewa (Moskwa 2011).


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Israel unearths ivory comb from 1700 BCE inscribed with plea to stop lice

Israel unearths ivory comb from 1700 BCE inscribed with plea to stop lice

JUDY SIEGEL-ITZKOVICH


‘May this [ivory] tusk root out the lice of the hair and the beard’ is the first sentence written in the Canaanite language to be discovered at Tel Lachish.
.

The ivory comb.
(photo credit: DAFNA GAZIT/ISRAEL ANTIQUITIES AUTHORITY)

Ancient Canaanites suffered from lice, pediculus humanus capitis, on their beards and not just on their heads as do young children in Israeli schools today. The first sentence ever written in their language from 1700 BCE appears on an ivory comb inscribed with a hopeful plea to wipe out the lice: “May this [ivory] tusk root out the lice of the hair and the beard.”

The alphabet was invented around a century before and was used by the Canaanites and later included in most other languages in the world. Until recently, no meaningful Canaanite inscriptions had been discovered in the Land of Israel, except for two or three words here and there.

The comb was dug up at Israel’s Tel Lachish by a team from the Hebrew University of Jerusalem (HU) and Southern Adventist University in Tennessee under the direction of professors Yosef Garfinkel, Michael Hasel and Martin Klingbeil. The inscription was deciphered by semitic epigraphist Dr. Daniel Vainstub at Ben-Gurion University of the Negev (BGU) in Beersheba. The ivory was tested by HU Prof. Rivka Rabinovich and BGU Prof. Yuval Goren and found to originate from an elephant tusk.

Their findings were published in the peer-reviewed journal Jerusalem Journal of Archaeology under the title “A Canaanite’s Wish to Eradicate Lice on an Inscribed Ivory Comb from Lachish.”

Aerial view of Tel Lachish. (credit: EMIL ALADJEM/ISRAEL ANTIQUITIES AUTHORITY)

Where was Lachish?

Lachish was an ancient Canaanite and Israelite city in the lowlands of Judea on the southern bank of the Lakhish River. It was mentioned several times in the Hebrew Bible. To date, 10 Canaanite inscriptions have been found there, more than at any other site in Israel. The city was the major center for the use and preservation of the alphabet for more than 600 years, from about 1800 BCE to 1150 BCE.

In the Book of Joshua, it is mentioned as one of the cities destroyed by the Israelites for joining the league against the Gibeonites (Joshua 10:31-33). The territory was later assigned to the tribe of Judah (15:39) and became part of the United Kingdom of Israel. Following the kingdom’s partition, Lachish emerged as one of the most important cities in the Kingdom of Judah, second only to the capital, Jerusalem.

Today, Lachish is a national park run and cared for by the Israel Nature and Parks Authority.

The letters of the inscription were engraved in a very shallow manner. It was excavated in 2017, but the letters were noticed only in subsequent post-processing in 2022 by Dr. Madeleine Mumcuoglu, a research associate at HU’s Institute of Archaeology. It was cleaned and preserved by Miriam Lavi.

The ivory comb is small, measuring roughly 3.5 by 2.5 centimeters. The comb has teeth on both sides. Although their bases are still visible, the comb teeth were broken in antiquity. The central part of the comb is somewhat eroded, possibly by the pressure of fingers holding the comb during haircare or removal of lice from the head or beard. The side of the comb with six thick teeth was used to untangle knots in the hair, while the other side, with 14 fine teeth, was used to remove lice and their eggs, much like the two-sided lice combs sold today in Israeli pharmacies and other stores.

There are 17 Canaanite letters – archaic in form from the first stage of the invention of the alphabet script – on the comb, and they form seven words in Canaanite.

“This is the first sentence ever found in the Canaanite language in Israel,” the researchers wrote. “There are Canaanites in Ugarit in Syria, but they write in a different script – not the alphabet that is used today. The Canaanite cities are mentioned in Egyptian documents, the Amarna letters that were written in Akkadian and in the Hebrew Bible. Amarna letters are an archive written on clay tablets primarily consisting of diplomatic correspondence between the Egyptian administration and its representatives in Canaan and Amurru or neighboring kingdom leaders, during the New Kingdom, spanning a period of just three decades from 1360 BCE.”

The comb’s inscription is direct evidence for the use of the alphabet in daily activities some 3,700 years ago.

“This is a landmark in the history of the human ability to write,” Garfinkel said.

Ancient combs were made from wood, bone or ivory, which was a very expensive material and likely an imported luxury object. As there were no elephants in Canaan during that time period, the comb likely came from nearby Egypt. These factors indicate that even people of high social status suffered from lice.

The research team analyzed the comb for the presence of lice under a microscope, and photographs were taken of both sides. Remains of head lice, 0.5 to 0.6 millimeters in size, were found on the second tooth. The climatic conditions of Lachish, however, did not allow the preservation of whole head lice but only those of the outer chitin (polymer) membrane of the nymph-stage head louse.

Despite its small size, the inscription on the comb from Lachish has very special features, some of which are unique and fill in gaps in our knowledge of many aspects of the culture of Canaan in the Bronze Age.

For the first time, we have an entire verbal sentence written in the dialect spoken by the Canaanite inhabitants of Lachish, making it possible for us to compare this language in all its aspects with the other sources for it. Second, the inscription on the comb sheds light on some aspects of the routine of life at the time that were unknown until now, including haircare and dealing with lice.

It is also the first discovery in the region of an inscription referring to the purpose of the object on which it was written, unlike dedicatory or ownership inscriptions on objects.

The engraver’s skill in successfully executing such tiny letters is a fact that from now on should be taken into account in any attempt to summarize and draw conclusions on literacy in Canaan in the Bronze Age, the archaeologists wrote.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


TV7 Israel News


TV7 Israel News

TV7 Israel News


1) IDF Chief of General Staff Lieutenant General Aviv Kochavi reveals that many dozens of terror operatives were killed since the month of March, as Operation Waves Breaker continues to yield operational fruit.
2) The United States deplores Jewish Power Chairman Itamar Ben-Gvir for attending a memorial ceremony commemorating Rabbi Meir Kahane, slain leader of the Kach faction, which is a designated terror organization.
3) The International Atomic Energy Agency Director General Rafael Mariano Grossi voices the alarm over Iran’s nuclear advances and refusal to cooperate.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com