Archives

Zanim Wowa Cynamon winiarzem bez winnicy został, do Izraela z Polski wyjechał

Fot. Władysław Czulak / Agencja Wyborcza.pl


Zanim Wowa Cynamon winiarzem bez winnicy został, do Izraela z Polski wyjechał

Izabela Budakowska


Według mojej filozofii całe życie to jest przypadek. Przypadkiem pracowałem na Uniwersytecie Jerozolimskim na fakultecie rolniczym, gdzie odbywał się kurs chemii wina. Zapisałem się – mówi Zeev Cynamon, który zahaczył o zielonogórskie winobranie. – A teraz wam powiem, jak się nie robi wina.

.

Zielona Góra, czas wrześniowego winobrania. Piwnica winiarska na ulicy Wodnej. Zeev Cynamon siedzi na jednym z plastikowych krzeseł. Na głowie kaszkiet, do jeansów i sportowych butów dobrał marynarkę.

Fot. Władysław Czulak / Agencja Wyborcza.pl

Wowa ma posturę człowieka, który wiele przeszedł, delikatnie pochyloną do przodu. Wzrokiem omiata piwnicę, ale wygląda, jakby spoglądał w rzeczywistość niedostępną dla obecnych. Jest winiarzem. Za chwilę opowie swoja historię. Widzowie się powoli zbierają. Z każdym wita się mocnym uściskiem ręki. Mówi ze śpiewnym, przedwojennym akcentem.

W Zielonej Górze – mówi – znalazł się przypadkiem.

Lechaim, czyli za życie

– Moja historia jest mikrohistorią żydowskiego narodu po wybuchu drugiej wojny światowej. To nie tylko ja, to tysiące innych przeszło tę samą włóczęgę, którą przeszli moi rodzice. Urodzili się na Mazowszu, w miejscowości Zieluń, to jest gdzieś w okolicy Mławy. I tatuś i mamusia to roczniki 1909. Kiedy Niemcy wkroczyli do Polski, część tamtejszych Żydów wyczuła, że idzie coś złego. Mieli jedno wyjście, przebrnąć się przez granicę, która już wtedy była radziecka. Za pozostałymi albo Niemcy, albo Ukraina, albo morze. Zostali ci, którzy myśleli „co oni nam zrobią?”. Znamy ich los. Zagadką jest, jak ci wszyscy ludzie dostali się do Kirgistanu, do Kazachstanu. Moja żona urodziła się w dzisiejszym Uzbekistanie. Jak oni się tam dostali? A dostali się, bo władza radziecka wywiozła ich od frontu wagonami. Z przyczyn jakich? Nie wiadomo. Może zobaczyli młodych ludzi, którzy przydaliby im się do pracy? Myśmy na Uralu nie mieli kolonii, ale też nie było obozu pracy. Po prostu tam się żyło, pracowało. Tam myśmy, pokolenie drugiej wojny światowej, się urodzili.

Cynamon na chwilę zawiesił głos.

– Na wiele pytań nie będę mógł odpowiedzieć, bo mój dom był jak klasztor milczków. Moi rodzice byli zamknięci, nie opowiadali, nie mówili. Ja się mogę tylko domyślać, co robili tam, jak pracowali. Tam było dużo jeńców niemieckich, może tatuś tam z nimi chodził? Mama może pracowała w kopalni niklu, nie mam żadnych dokumentów, nie wiem o tym nic.

Powroty

Do Polski wrócili w 1946 roku, do Pietrolesia, dzisiejszych Pieszyc.

– Pierwsze spotkania i wspomnienia mam jednak z Dzierżoniowa. To było miasto, gdzie większa część, to byli ludzie, którzy wrócili ze Związku Radzieckiego. I większa część była Żydami. Myśmy jeszcze znaleźli ciepłe łóżka i kredensy, tamci ludzie odeszli, wysiedlali ich. Długo tam jednak nie zabawiliśmy. Najważniejsza przyczyna to była praca dla rodziców, bo oni nie mieli specjalnych zawodów. W Dzierżoniowie pewnie pracy dla nich nie było. Mama miała brata z Wrocławia i pomyślała, że lepiej będzie, jak tam się zbliżymy. Tam myśmy mieszkali od 1948 do 1957 roku i było nam bardzo dobrze.

Opowieść przerywa pytanie o religijność rodziców. Zeev Cynamon zamyśla się.

Fot. Władysław Czulak / Agencja Wyborcza.pl

– To wszystko należy do gałęzi, co nie bardzo ja wiem. Co ja wiem, to że dziadek miał bardzo dużą brodę, babcia perukę. Mogli być ortodoksi. Tata zdaje się, próbował być chazarem, czyli modlić się śpiewem. Po wojnie u nas nie było Boga. Jest sądny dzień, raz na rok w Izraelu, kiedy większa część bije się w pierś „Mea culpa, mea culpa, mea culpa” i proszą wybaczenia od Boga. U mnie na drzwiach jest napisane, że niech Bóg prosi wybaczenia ode mnie. Za co wziął sześć milionów – łamie mu się głos. – Wtedy może ja się do niego odezwę.

 „Żałowali my, że opuścili Polskę”

We Wrocławiu mama Cynamona pracowała w spółdzielni, tkała firanki. Pamięta z tego okresu haftki wyszywane w domu na rozległych firankach. O tacie mówi, że nie miał wielu zawodów, w tamtym czasie pracował w skupie metali.

– Z tego żeśmy żyli. I jeszcze z Joint, organizacji żydowskiej z Ameryki, która przesyłała nam paczki. Pamiętam z tych paczek Chesterfieldy.

W Polsce skończył ósmą klasę. Wtedy z kraju wyjechali jego krewni i rodzina. Z rodzicami zdecydowali się na taki sam krok.

– Żałowali, że opuścili Polskę. To był 9 czerwca 1957 roku, kiedy wyjechaliśmy do Izraela. Nie chciałem wyjeżdżać, miałem 16 lat, więc zaczynało się życie. Były dziewczyny, obozy, zabawy, papierosy w ubikacjach i się piło jakieś luje. Cała klasa mnie wtedy przyszła pożegnać. Do mieszkania przyszli mnie odwiedzić, na dworcu machali. Mnie było żal, im było żal. Mam wciąż listy, które wysyłali. Pisali – jak tam palmy, wyślij nam trochę pomarańczy, my ci wyślemy kiełbasy. Potem dostałem zdjęcie. No, nie można tego ciągnąć w nieskończoność, każdy ma swoje rodziny, każdy ma swoje problemy. Ale do dzisiaj mam kontakt z koleżanką z Wrocławia – oboje mamy swoje lata, nie bardzo słyszymy, nie bardzo widzimy, ale w porządku, dajemy sobie radę jeszcze.

W Izraelu zaczęli wszystko od początku. Dostali, tak jak inni przydział żywności w paczkach, ich nowy dom był pokryty blachą. Jedyne meble, jakie mieli, to były trzy łóżka. Do Izraela zjeżdżali wtedy wszyscy. Wszyscy zaczynali od zera.

– Brat mój, już nie żyje, do końca żył Polską. Do końca jej nie odżałował.

Całe życie jest przypadkiem

Po przyjeździe do Izraela chodził z bratem do kibucu. Musieli zrezygnować, wtedy Zeev poszedł do wojska.

– Służyłem tam dwa i pół roku. Potem pojawiła się żona i dzieci. Ale po wojsku szukałem pracy i tak trafiłem na taki kurs, żeby pracować z młodzieżą w internatach. Ja pracowałem w takiej wiosce dzieci, gdzie trafiały dzieci, których rodzice nie mogli utrzymywać. To było socjalne. Tam potem biologii uczyła moja żona, wychowały się nasze dzieci. Nade mną mieszkał sąsiad, który powiedział kiedyś do mnie: „Wowa (zdrobnienie od Włodzimierza, jak miał na imię w Polsce), zobacz, dostałem jakąś receptę, jak się robi wino”. Według mojej filozofii całe życie to jest przypadek. Przypadkiem pracowałem na Uniwersytecie Jerozolimskim na fakultecie rolniczym, między innymi odbywał się tam kurs chemii wina. Pracowałem w ten czas w akademiku, a że miałem mało pracy, kiedy każdy student miał łóżko i poduszkę, zapisałem się na kurs chemii wina.

– A teraz ja wam powiem, jak się nie robi wina – mówi, a w piwnicy słychać śmiech. – Winogrona potrzeba, siarkę potrzeba. Sąsiad miał winogrona, mieliśmy stary zlew, a dzieciarnia wskoczyła do środka i wycisnęliśmy sok. A tacy zadowoleni z życia, żeś nas takich nie widział! No i siarkę żeśmy wsadzili, korek i taka rurka jednokierunkowa, żeby dwutlenek węgla wyskakiwał. Postawiliśmy to pod drzewem i poszliśmy spać, z nadzieją, że jak wstaniemy, zacznie się fermentacja. Wstajemy, nie ma bąbelków. No i co się stało? No nic nadzwyczajnego, bo wina nie robi się z byle jakich winogron ani nie robi się go w 40 stopniach na zewnątrz.

Każdy ma swoją szramę

– Każdy ma jakiegoś bzika na sobie, szramę się mówi. Próbowałem kiedyś śpiewać w chórze. I panie tam zawsze chwaliły się wypiekami, a jeden kolega przyniósł wino. Ja zauważyłem, że on winem nie gardzi i kiedyś mnie tam do siebie zaprosił. Miał taką oborę na podwórzu, oglądnęliśmy ją i powiedziałem mu, że my tu będziemy robić wino.

Cynamon do dzisiaj nie ma winnicy. Winogrona skupuje i z nich tłoczy wino. Pierwsze zabutelkowane ma 26 lat.

– Pierwsze nasze wino, że mogliśmy powiedzieć, że robimy wino to był 2001, z pierwszych trzech lat, to się nawet nie opłacało tego soku pić.

Uśmiecha się pod nosem.

– Wino ma swoją tajemnicę, którą ja wam powiem, a której nikomu nie opowiadajcie. Tu jest 85 proc. wody, dodamy 14 proc. alkoholu, dodamy 0,5 proc. kwasów i kolorów. I jak nie zajmiemy się tym 0,5 proc., to mamy sok, a nie wino, bo te ostatnie 0,5 proc. to czysta magia. Magia zawarta w skórkach winogron. To jest ekspresja ziemi. Z prochu wino wychodzi i tych najbardziej jałowych zim.

Zeev Cynamon kończy opowieść. Mówi, że już więcej się nie da pociągnąć za język. Trochę w ten sposób żartuje, a trochę mówi poważnie. Wychodzi z piwnicy na Wodnej, goście powoli wychodzą za nim. Niektórzy łapią go na zewnątrz, pytają o rodzinę, o dzieci, o więcej wspomnień.

Są go ciekawi, on – zmęczony. Z boku obserwuję jego wzrok. Znów patrzy tam, gdzie ludzie obok nie mają wstępu.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Speech at rally for judicial reform

Speech at rally for judicial reform

Caroline Glick


On September 7, I spoke outside the Supreme Court in Jerusalem at a mass rally in favor of judicial reform. The event was held on the eve of the Supreme Court hearing last week on a petition from a U.S.-funded far left group asking it to abrogate an amendment to Basic Law: The Judiciary. The Supreme Court has no power to adjudicate Basic Laws. It certainly has no power to adjudicate Basic Laws that relate to its own powers.

Here is the video of my speech with English subtitles.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


SZANA TOWA

Rosz Ha Szana

SZANA TOWA – wszystkim rodzinom Reunion’68.



Rosz Haszana to początek żydowskiego roku, rocznica stworzenia świata i jedno z najważniejszych świąt w żydowskim kalendarzu. Obchodzone jest pierwszego i drugiego dnia miesiąca Tiszrei. W tym roku (według kalendarza gregoriańskiego) rozpocznie się w 25  września po zachodzie słońca. Według kalendarza żydowskiego zakończy się rok 5783 i zacznie 5784. W Rosz Haszana Bóg ocenia ludzi i zapisuje ich losy w dwóch księgach: w Księdze Życia – sprawiedliwych i w Księdze Śmierci – zatwardziałych grzeszników. Wszystkich pozostałych Bóg jeszcze osądzi i zdecyduje o ich losach. Tym ostatnim wyznacza się czas na poprawę do Jom Kipur (Dnia Pojednania). Dziesięć dni dzielące Rosz Haszana od Jom Kipur to tzw. Jamim Noraim (Straszne Dni). Stąd życzenia „Obyście zostali zapisani na dobry rok” składane w dniu nowego roku.

“Kiedyś, w późny wieczór letni, rabbi Icchak Meir przechadzał się ze swoim wnukiem po dziedzińcu uczelni. Księżyc był na nowiu, zaczynał się pierwszy dzień miesiąca Elul. Cadyk zapytał, czy dęto dziś w róg, jak to należy czynić na miesiąc przed Nowym Rokiem. Po czym rzekł: “Kiedy ktoś jest przywódcą, musi mieć wszystko, co potrzeba: uczelnię i pokój, i stoły, i krzesła, ktoś musi być zarządcą, ktoś służącym i tak dalej. I wtedy przychodzi zły przeciwnik i wyciąga tkwiący najgłębiej punkcik, a wszystko inne pozostaje nadal jak było, i koło kręci się, tylko brak tego najgłębiej tkwiącego punkcika”. Rabbi podniósł głos: “Ale z Bożą pomocą nie wolno dopuścić, aby to się zdarzyło”.

[Buber M., Opowieści chasydów, przeł. P.Hertz, W Drodze, Poznań 1986, s. 275]


Rabbi Icchak Meir z Góry Kalwarii wskazał na “tkwiący najgłębiej punkcik” – punkt, z którego wyrasta cały żydowski świat; na tajemnicę tego, co dzieje się między Bogiem a człowiekiem. Między Bogiem a duszą ludzką. Straszne Dni (Jamim Noraim), czyli Dziesięć Dni Pokuty (Aseret Jemaj Tszuwa) to czas sądu Boga nad światem i ludźmi, szczególny okres pokuty i skruchy (hebr. tszuwa – wyznanie winy i wyrażenie żalu). Intymnie przeżywany, zajmuje najważniejszy odcinek okręgu symbolicznego koła wieczności i cyklu życia, ponieważ wtedy właśnie odradza się ono duchowo i religijnie. Dni Pokuty przypadają na tiszri – siódmy miesiąc kalendarza hebrajskiego. Rozpoczynają się pierwszego tiszri, w Nowy Rok (Rosz Haszana), w Polsce zwany również, jak w tytule znanego obrazu Aleksandra Gierymskiego, “świętem trąbek”, a kończą dziesiątego, w Dzień Pojednania (Jom Kipur). Tego dnia Mojżesz przyniósł Izraelitom drugie Tablice Praw – znak przebaczenia Boga za grzech “złotego cielca”.

Cały poprzedni miesiąc elul przeznaczony jest na to, by człowiek poprzez pokutę przygotował się do przyjęcia Bożego wyroku, który zgodnie z tradycją żydowską zapada pomiędzy Rosz Haszana a Jom Kipur, przedłużając życie ludzkie na następny rok lub kończąc je w czasie jego trwania. W tym czasie, jak czytamy w pismach chasydzkich, nawet “ryba drży w strumieniu”.

Cytowana opowieść przypomina, że od pierwszego dnia miesiąca elul – tak jak w Nowy Rok (za wyjątkiem sytuacji, gdy któryś z dni Rosz Haszana przypada na sobotę, co wyklucza użycie rogu) i na koniec Dnia Pojednania – należy słuchać szofaru (to micwa, obowiązek Żyda), rogu baraniego, z którego muszą wydobywać się ściśle określone tony. Barani róg upamiętnia ofiarę Abrahama (rogi wołu czy krowy jako symbole grzechu “złotego cielca” nie mogą być użyte), jego krzywa linia oznacza, że człowiek ugina swą wolę przed Bogiem, a dĄwięki jak gdyby otwierają bramy Nieba, symbolizują Boże miłosierdzie oraz budzą ludzkie sumienia i wzywają do skruchy. Jak czytamy w jednym z opowiadań Icchoka Pereca, “po dęciu w szofar piorun traci na cały rok władzę nad nami…”…

Rabbi Pinchas powiedział: “W Nowy Rok Bóg trwa w ukryciu, które zwie się > zasiadaniem na tronie < i każdy może Go widzieć zależnie od własnego usposobienia: jeden w płaczu, inny w modlitwie, a znów inny w pieśni pochwalnej”.

[Buber M., Opowieści chasydów, przeł. P.Hertz,W Drodze, Poznań 1986, s. 124]


Rabbi Pinchas z Korca, uczeń Baal Szem Towa, przywołał wywodzącą się z Tory, tradycyjną myśl o Bogu zasiadającym na tronie, by zdecydować o losie każdego człowieka. Ten – w płaczu, modlitwie lub w pieśni pochwalnej – “widzi” Go wtenczas jako Króla Światłości, przed którym otwarte są trzy księgi: życia, śmierci oraz ta przeznaczona dla wszystkich oczekujących jeszcze przez dziesięć dni pokuty na rozstrzygnięcie swego losu. W myśl żydowskiej tradycji należy myśleć o sobie jako o jednym z tych ostatnich i od Dnia Sądu (Yom Ha-Din), bo i tak nazywany jest Nowy Rok, skruchę swą uczynić jeszcze bardziej szczerą. Ma to również przypominać o nadejściu kresu życia, takiego, jakim znają go ludzie, o początku ery mesjańskiej i o Dniu Sądu ludzkości.

Rosz Haszana jest więc czasem, w którym człowiek przeżywa swą duchową odnowę oraz pozostaje świętem upamiętniającym początek aktu stworzenia świata przez Boga (stąd też od pierwszego tiszri rozpoczyna się żydowski nowy rok); świata widzianego jednocześnie w perspektywie eschatologicznej (hebr. acharit ha-jamim, czyli “koniec dni”). W modlitwach przeznaczonych na Nowy Rok podkreśla się to, że Bóg jest Stwórcą, Królem i Sędzią wszystkiego, co powołał do życia. Nawiązują one do trzech zasad judaizmu: wiary w Boga, w karę bądĄ nagrodę, jakie przeznacza On dla ludzi, oraz w objawienie (to dĄwięk rogu oznajmił, że Tora została dana Hebrajczykom na górze Synaj).

Ważna jest symbolika potraw, które spożywa się podczas uroczystej kolacji pierwszego wieczoru Rosz Haszana. Odmienna niż w inne święta, okrągła chała, którą stawia się na środku stołu, oznacza pełnię, pomyślność oraz kolisty roczny cykl żydowskiego życia. Kawałki ciasta macza się w miodzie, tak jak i plasterki marchwi oraz jabłek, by następny rok był pomyślny, równie “słodki”. Konieczne są daktyle, bo zgodnie z ich hebrajską nazwą (tamar) w czasie, który nadchodzi, “skończy się gorycz”. Podaje się również rybę z zachowaną głową, gdyż Rosz Haszana jest jakby “głową roku” (hebr. rosz – głowa), a jedno z życzeń noworocznych brzmi: “Niechaj Bóg sprawi, żebyśmy byli głową, a nie ogonem”, symbolicznym początkiem a nie końcem spraw nadchodzącego czasu. Z Rosz Haszana związany jest także XIII-wieczny obyczaj taszlich (hebr. “wyrzucisz”), który odnosi się do słów Księgi Micheasza i kabalistycznego Zoharu. W noworoczne popołudnie Żydzi idą nad rzekę czy jezioro i z kieszeni wyrzucają do wody okruchy chleba – symbolicznie oczyszczają się z grzechów.

Pod koniec Dnia Pojednania rabbi Lewi Icchak powiedział do jednego ze swoich chasydów: “Wiem o co modliłeś się w to święto. Wczoraj z wieczora prosiłeś Boga, żeby te tysiąc rubli,które zarabiasz w ciągu całego roku, dał ci od razu z jego początkiem, a wtedy kłopoty i trudy związane z interesami nie będą ci przeszkadzały w nauce i w modlitwie. Ale rankiem pomyślałeś, że jak od razu dostaniesz te tysiąc rubli,to z pewnością zaczniesz jakiś wielki interes i że to ci zajmie dużo czasu; poprosiłeś więc, żeby dostawać te pieniądze co pół roku. Ale przed modlitwą końcową i to wydało ci się niezbyt korzystne, i pomyślałeś, że lepiej by było dostawać pieniądze co kwartał,aby tym sposobem móc bez przeszkód uczyć się i modlić. Ale skąd wiesz, że Niebo potrzebuje twojej nauki i twojej modlitwy? Może właśnie trzeba Mu twoich trudów i kłopotów?”

Rabbi Lewi Icchak z Berdyczowa zadał swemu uczniowi pytanie, które miało zmienić jego sposób myślenia o życiu i zbliżyć go do istoty największego święta żydowskiego, stanowiącego kulminację Dziesięciu Dni Pokuty – do Jom Kipur. Trudy i kłopoty człowieka są może Bogu potrzebne, powiedział rabbi, by – jak można dodać – ludzie żyli głębiej i pełniej, byli bardziej zdolni do wewnętrznej odnowy oraz – jak twierdzą niektórzy komentatorzy – by zaznali tej najdrobniejszej cząstki bólu swego Boga.

Jom Kipur to wyjątkowy dzień w roku, ponieważ jedna ludzi z Najwyższym. Dwudziestopięciogodzinny post sprzyja duchowemu oczyszczeniu i przygotowuje do pojednania. Nie wolno wtenczas pracować, jeść ani pić. Bóg przebacza człowiekowi te grzechy, których ten dopuścił się wobec Niego, natomiast o wybaczenie wykroczeń względem ludzi trzeba prosić ich samych. Talmud mówi: Jeśli kto powiada: Zgrzeszę i odpokutuję, i znowu zgrzeszę i odpokutuję – nie będzie mu dana możność odbycia pokuty. Jeśli powiada: Zgrzeszę, a Jom Kippur mnie oczyści i odpuści, tego Jom Kippur nie oczyści, temu nie odpuści. Przekroczenia człowieka wobec Stwórcy Jom Kippur oczyszcza i odpuszcza. Przekroczeń człowieka wobec drugiego człowieka Jom Kippur nie oczyści i nie odpuści, dopóki nie przebłaga on bliĄniego.

[Jomma 8, w: Z mądrości Talmudu, przeł. Sz. Datner i A. Kamieńska, PIW, Warszawa 1988, s. 82]


Modlitwy w synagodze rozpoczynają się od śpiewu Wszystkich Zobowiązań (Kol Nidre), czyli prośby o zwolnienie ze wszelkich niedotrzymanych przyrzeczeń wobec Boga. Zmarłych krewnych wspomina się poprzez odmówienie Izkor (hebr. “Wspomnij”, “Pamiętaj”), grzechy wyznaje się intonując Aszamnu (hebr. “Zgrzeszyliśmy”), po czym błaga się Boga o miłosierdzie. Po południu czyta się Księgę Jonasza, zgodnie z którą Najwyższy wybacza wszystkim tym, którzy prawdziwie przeżywają skruchę. Neila (hebr. “zamknięcie”) jest modlitwą zamykającą, bo podczas jej odmawiania jak gdyby zamykają się bramy Nieba.

Słowniczek przydatnych terminów:

SZANA TOWA
Dobrego Roku!
(mówi się w ciagu dziesięciu sądnych dni ( mięzy Rosz Haszana i Jom Kipur))

LE-SZANA TOWA TIKATEWU (WE TEHATEMU)
Obyś był zapisany (i zapieczętowany) na Dobry Rok!
(mówi się w ciagu dziesięciu sądnych dni ( mięzy Rosz Haszana i Jom Kipur))

KETIWA TOWA
Dobrego zapisu (w Księdze Życia)!
(mówi się w ciagu dziesięciu sądnych dni ( mięzy Rosz Haszana i Jom Kipur))

HATIMA TOWA
Obyś był dobrze zapieczętowany!
(mówi się w Jom Kipur)

GEMAR HATIMA TOWA
Pomyślnego ostatecznego zapieczętowania (w Księdze Życia)!
(mówi się w Jom Kipur)

GAM LE-MAR
Nawzajem!


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Israel-Russia Film Production Deal Hit With Heavy Criticism Amid Ukraine War

Israel-Russia Film Production Deal Hit With Heavy Criticism Amid Ukraine War

Shiryn Ghermezian


Russian President Vladimir Putin attends a news conference. Photo: Reuters/Sergei Bobylyov

The Biden administration, the Ukrainian Embassy in Israel, and members of the Israeli entertainment industry, among others, have criticized the Jewish state for signing an agreement on joint film production with Russia on Wednesday as the Russian military continues its ongoing invasion of Ukraine.

Sharon Levi, managing director of Tel Aviv-based producer and distributor Yes Studios, told The Algemeiner on Thursday that Israel’s new filmmaking agreement with Russia is poorly timed.

“Understanding that these discussions have been ongoing for several years, I would expect our government officials, aware of the current situation in Ukraine, to have put on hold any collaboration initiatives with Russia,” said Levi, whose production company is behind some of Israel’s biggest shows such as FaudaYour Honor and The Beauty Queen of Jerusalem.

Levi added that Israel “in general, and the entertainment industry in particular, are known for our global creative partnerships. As such, with the understandable strength of international feeling, we should be standing alongside those creative allies that help take our stories and content to the world.”

More than 50 representatives from the Israeli film industry signed an open letter on Thursday calling the agreement with Russia “shameful.”

“We, Israeli filmmakers, consider the cooperation agreement signed by the Minister of Culture of the Russian Federation and the Israeli Ambassador to the Russian Federation as shameful. It is devoid of moral legitimation and meaning; we will in no way cooperate with the film production of an authoritarian country,” read the open letter initiated by Israeli writer and screenwriter Ilan Sheinfeld, according to the Russian-language news agency Vesty.

“We want to express our solidarity with our Ukrainian filmmaking colleagues who are suffering from this barbaric attack, and we expect and hope that all Israeli filmmakers will do the same with regard to this immoral document of cooperation,” the letter’s signatories added.

The letter’s signatories include Oscar-winning director Guy Nativ (Golda,Tatami), among others.

The bilateral cooperation agreement was inked by Russian Culture Minister Olga Lyubimova and Israel’s Ambassador to Russia Alexander Ben Zvi at a ceremony on Wednesday. Lyubimova said that Israel first initiated the collaboration in 2009 and that it has been in the works for 15 years.

“I know how much the professional community has been waiting for this document, and how useful it will be for joint work,” Lyubimova noted during the signing ceremony. “There are a lot of plans ahead, and I am sure this agreement will help take our joint work to a new level.”

The Russian minister added in a post on the social media platform Telegram: “Now colleagues from Russia and Israel can exchange experiences, create films together, and work with film archives. We look forward to seeing Israeli filmmakers in the competition programs of our international film festivals and in public discussions. We are also preparing to expand the distribution capabilities of Russian-Israeli films.”

Ben Zvi said, “I’m sure there will be a lot of joint films. Producers are interested in sharing experiences with each other. Israeli films are very strong and shot at a high level. The Russian public will be able to appreciate them.”

Since Russia invaded Ukraine in February 2022, many international film companies suspended business with Russia,  including Netflix, Disney, WarnerMedia, Amazon, Sony, Paramount, and Universal Pictures. The country’s representatives continue to be banned from some international events, including film festivals like Cannes and the Eurovision Song Contest.

A day before the agreement was signed, Russian President Vladimir Putin accused “Western curators” of putting “an ethnic Jew” as Ukraine’s president, referring to Volodymyr Zelensky, to “cover up the anti-human essence” of modern Ukraine. He further claimed Zelensky “is covering up the glorification of Nazism and those who led the Holocaust in Ukraine.”

The Ukrainian Embassy in Israel expressed outrage over the signing of Israel’s film production agreement with Russia.

“On the very same day when a Russian rocket struck a crowded market in the Donetsk region of Ukraine, killing and injuring dozens of innocent civilians, the Israeli government signed a cooperation agreement in the field of cinema with the Russian propaganda perpetrators,” the embassy wrote on Facebook. “Russia is sanctioning its attacks in Ukraine on a daily basis and robbing the lives of innocent people [and] Israel cooperates with this brutal country, known for its cinematic efforts aimed at spreading war propaganda.”

The embassy asked why Israel is “offering more platforms to the aggressive country to spread its toxic ideas,” and called on the Israeli government to focus its attention “on the injustice done by the Russian leadership is the right course of action, rather than signing dubious agreements with them.”

A spokesperson for the US State Department told Axios on Friday there are concerns over alleged funding by the Russian Ministry of Culture of antisemitic propaganda in Ukraine and questions regarding Russia’s trustworthiness as an ally. The spokesperson also pointed out the fact that Lyubimova is sanctioned by the US, European Union, and the Ministry of Culture in Canada due to Russia’s war on Ukraine.

“We discourage official cooperation between other countries and Russia, especially Russian individuals who are sanctioned like the Minister of Culture,” the spokesperson said. “Russia is not a trustworthy ally. The Kremlin creates and spreads disinformation in an attempt to manipulate people about Russia’s real actions against Ukraine and elsewhere that are designed to destabilize and weaken sovereign nations.”

Anna Zharova, co-founder and CEO of the Israeli-Ukrainian Alliance, wrote on Facebook that the agreement comes “in the midst of a full-scale war, where a terrorist country with a dictatorial regime invaded the territory of an independent state, and in which cinema and theater today became the main instruments of fascist propaganda?”

“Have our Ministry of Culture and Foreign Affairs completely lost their minds?!” she added, while also calling for the deal to be frozen.

Ukrainian-born Israeli human rights activist Natan Sharansky — who spent nine years as a political prisoner in the Soviet Union and was a minister in four Israeli governments — told Haaretz, “Why would a democratic Israel be interested in cooperating with the Russian propaganda machine?”


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Gantz could have joined Netanyahu, now he’s complaining about the result

Gantz could have joined Netanyahu, now he’s complaining about the result – opinion

YARON SCHWARTZ


The Israeli opposition could have become a part of the coalition, yet opted to boycott the option. Now they’re complaining about the government that did form.
.

MK BENNY GANTZ addresses the Knesset plenum last month. / (photo credit: YONATAN SINDEL/FLASH90)

MK Benny Gantz can boycott Prime Minister Benjamin Netanyahu’s government or complain about it, but he can’t do both.

For more than four years, Gantz and other opposition leaders have insisted that they would not join a coalition with a “prime minister under indictment.”

There are two problems with that policy.

The first is that after more than seven years of investigations into alleged wrongdoing and a trial that has been ongoing for three years and counting, the key case against Netanyahu is unraveling – and this without a single defense witness having been called to the stand.

The state of the trial was revealed in June 2023 when the three distinguished Jerusalem District Court judges hearing the case informed the  prosecution that it would be “very difficult to establish the bribery charge against Netanyahu.”

It emerged that the very charge that had sparked national turmoil – leading to five senseless rounds of Knesset elections and hindering the momentum of Mideast peace brought about by the historic Abraham Accords – does not hold water.

The second problem with the opposition’s boycott of Netanyahu is that the voters grew as weary of it as they were distrustful of the indictments. Fully informed of all the charges against him, the lion’s share of the public gave Netanyahu and the parties that would end up as his coalition partners a solid parliamentary majority of 64 out of 120 seats.

Rather than spurring Gantz and company to reconsider their intransigent stance and attempt, for the good of the country, to become a part of Netanyahu’s coalition-in-formation, they chose to opt out and to whine about the one that he did forge.

Worse, they dusted off an old mantra used for years by Netanyahu’s detractors at home and abroad – that the government is “the most extreme in Israel’s history.” Indeed, there is nothing new in that label. In a 2009 op-ed in Foreign Policy, for instance, former Israeli peace negotiator Daniel Levy referred to Netanyahu’s government as “the most right-wing… in Israel’s history.” In a 2013 piece for the Daily Beast, journalist Ali Gharib wrote that Israel had “just sworn in perhaps its most right-wing government ever.” In 2014, Jeffrey Heller of Reuters stated that Netanyahu was “well-positioned to form what would likely be the most right-wing government in Israel’s 66-year history.” In 2015, Ishaan Tharoor wrote in The Washington Post: “An 11th-hour deal on Wednesday led to Israeli Prime Minister Benjamin Netanyahu forming the most right-wing government in his country’s history.” And in a farewell speech in 2016, then-outgoing-US Secretary of State John Kerry called Netanyahu’s coalition “the most right-wing in Israeli history, with an agenda driven by its most extreme elements.”

Other examples abound. Today’s chanting of the tired mantra is simply more of the same.

The noise has been drowning out a crucial point, however: The Israeli opposition could have become a part of the coalition, yet opted to boycott the option. And now that Netanyahu has formed a government with other parties, the opposition is complaining.

Although in Israel’s vibrant democracy it is legitimate to simultaneously boycott and complain, after 33 weeks of protests, it’s time for Gantz and his gang to reach a candid compromise with the government.


The writer is a former head of the International Institute for Counter-Terrorism’s office in Washington and a senior analyst at Acumen Risk Ltd., a risk management firm.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com