Drugiego arabskiego przebudzenia nie będzie

Drugiego arabskiego przebudzenia nie będzie

Z Katarzyną Górak-Sosnowską rozmawia Błażej Popławski


„Demokracje nieliberalne, fasadowe, ustroje hybrydowe – to moim zdaniem polityczna przyszłość świata muzułmańskiego”, mówi ekonomistka i islamolog ze Szkoły Głównej Handlowej.

Błażej Popławski: Dlaczego w rankingu Freedom in the World świat arabski wypada tak fatalnie? Według amerykańskich analityków, którzy co roku przygotowują to zestawienie, sprawniej działającymi demokracjami są nawet Rosja, Białoruś czy Węgry.

Katarzyna Górak-Sosnowska: Na nasze postrzeganie świata arabskiego składa się wiele czynników natury politycznej i gospodarczej, które tak naprawdę są pokłosiem arabskiej wiosny. W grudniu minie pięć lat od wybuchu fali demokratycznych rewolucji. Ich bilans jest jednoznaczny – nadzieje na zmianę polityczną zostały całkowicie zniweczone. Dziś we wszystkich krajach, z wyjątkiem Tunezji, do głosu dochodzą osoby, delikatnie mówiąc, sceptyczne wobec demokracji. Choć ostatnie wydarzenia z Tunisu – atak terrorystyczny na Muzeum Bardo, w wyniku którego zginęło też kilku Polaków – dowodzą braku stabilności także i w tym kraju.

Wcześniej było lepiej?

Inaczej. Poprzednie ustroje bliższe były autorytarnym. Dziś nowe demokracje są tylko fasadami, za którymi często kryje się łamanie praw obywatelskich. Państwa te są niestabilne, dopiero szuka się tam nowych standardów. Kosmetyczna liberalizacja ograniczyła się do zmian w gospodarce, ale i w tym obszarze ciężko mówić o jakiejkolwiek stabilizacji.

 Fot. Ramy Raoof_Źródło: Flickr

Podczas zeszłorocznej Debaty Tischnerowskiej Shalini Randeria, charakteryzując przemiany ustrojowe w Azji, zwróciła uwagę na znaczenie sekwencji transformacyjnej: najpierw demokratyzacja, następnie sekularyzacja, a dopiero potem indywidualizacja. Zdaniem indyjskiej antropolożki, taki model ewolucji ustrojowej zmniejsza prawdopodobieństwo kryzysu.

Doświadczenia świata arabskiego częściowo potwierdzają ten model transformacyjny, co nie oznacza, że kończy go zwycięstwo demokracji liberalnej. Dziś większość państw Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej zaliczyłabym raczej do demokracji fasadowych. Sytuacja najbardziej stabilna jest w Turcji, ale tam transformacja zaczęła się przed stu laty. Największy chaos panuje w Libii – którą nazwałabym po prostu państwem upadłym. Ciekawym przykładem do naszej rozmowy są kraje położone na zachodnim brzegu Zatoki Perskiej – monarchie konstytucyjne, czyli Kuwejt i Bahrajn oraz monarchie absolutne, czyli Katar i Arabia Saudyjska. Ich ustroje nie są oczywiście demokratyczne.

Mieszkańcy tych państw nie dążą do zmiany ustrojowej?

W sytuacji, gdy żyje im się relatywnie dobrze – oczywiście mówię tu o obywatelach państw Zatoki, a nie o imigrantach przybywających do tego regionu – ich aspiracje wolnościowe nie są wyraźnie artykułowane. Jakiś czas temu uczestniczyłam w konferencji w Katarze, w której głos zabrały kolejno Egipcjanka, Tunezyjka i Katarka. Dwie pierwsze prelegentki uporczywie, wręcz martyrologicznie, podkreślały znaczenie walki o demokrację. Katarka odniosła się ich wystąpień lakonicznym stwierdzeniem: „Władze mojego państwa doskonale wiedzą, jakie mamy potrzeby i są w stanie za nas je zrealizować”.

Czytaj dalej tu: Drugiego arabskiego…


twoje uwagi, linki, wlasne artykuly, lub wiadomosci przeslij do: webmaster@reunion68.com