Narobili bałaganu, winę zrzucili na Żydów.

Narobili bałaganu, winę zrzucili na Żydów. Ostatni lot rosyjskiego szpiega

Antoni Rybczyński


Ił-20M ma silniki mniejszej mocy, zredukowaną masę i zasięg zwiększony do 5400 km, co pozwala mu długi czas znajdować się w powietrzu (fot. arch.PAP/ITAR-TASS)

Pocisk odpalił Syryjczyk za zgodą Rosjanina. Zestrzelił rosyjski samolot. Moskwa twierdzi, że to wina Izraela. I przedstawia własną wersję wydarzeń. Problem w tym, że mnóstwo w niej luk, znaków zapytania i zwyczajnych kłamstw. Co się naprawdę wydarzyło u brzegów Syrii?

Siedemnastego września izraelski wywiad wojskowy potwierdził informację, że w jednym z syryjskich państwowych obiektów w nadmorskim mieście Latakia pojawiły się irańskie materiały służące do produkcji rakietowych pocisków balistycznych. Stąd miały być przetransportowane do bazy Hezbollahu w Libanie. Natychmiast padł rozkaz zniszczenia transportu. Dotychczas izraelskie lotnictwo miało swobodę w atakowaniu takich celów w Syrii – za cichą zgodą Rosji.

Wieczorem z jednej z baz w Izraelu wystartowały cztery myśliwce F-16I Sufa, uzbrojone w specjalne bomby, które miały zniszczyć cel: Instytut Przemysłowo-Techniczny w Latakii. Samoloty z elitarnej 107. eskadry Izraelskich Sił Powietrznych (IAF) z przestrzeni powietrznej Izraela skierowały się nad neutralne wody Morza Śródziemnego.

„Łysucha” nad Syrią

Niedługo później z rosyjskiej bazy w Chmejmim, 25 km od Latakii, wystartował szpiegowski samolot Ił-20M. Jak później podało rosyjskie dowództwo, jego celem było namierzenie w prowincji Idlib miejsc, w których rebelianci mają produkować bojowe drony (w przeszłości kilka razy takich dronów użyto do ataków na rosyjskie obiekty w prowincji Latakia). Ił-20M „Łysucha” to sowieckiej produkcji czterosilnikowy turbośmigłowy samolot opracowany na bazie pasażerskiego Ił-18, przeznaczony do prowadzenia wywiadu radioelektronicznego i walki radioelektronicznej. Na pokładzie ma stację zwiadu radiotechnicznego, aparaturę do przechwytu sygnału radiowego, aparaturę optyczną, system chronionej satelitarnej łączności specjalnej. Na pokładzie zwykle jest pięciu członków załogi i ośmiu operatorów systemów radiotechnicznych. Ił-20M ma silniki mniejszej mocy, zredukowaną masę i zasięg zwiększony do 5400 km, co pozwala mu długi czas znajdować się w powietrzu.

(fot. Alex Beltyukov/ Wikipedia)

Późnym wieczorem Rosjanie poinformowali, że samolot zniknął z radarów. Początkowo nie było informacji, co się wydarzyło. Jednak na ogólnie dostępnym internetowym serwisie MarineTraffic można było zauważyć, że około 20 km od wybrzeży syryjskich pojawił się nagle rosyjski wojskowy statek ratunkowy „Profesor Nikołaj Muru”. Kiedy nieco później Moskwa potwierdziła, że Ił-20M został zestrzelony, stało się jasne, że statek wysłano w tamten rejon, by szukać ocalałych członków załogi samolotu. Pytanie, co rosyjski zwiadowczy Ił-20M robił właśnie w tym rejonie, skoro miał patrolować rejony w głębi lądu, wiele kilometrów na wschód od miejsca katastrofy?

Początkowo w rosyjskich mediach pojawiła się wersja, że samolot zestrzelili… Francuzi. W pobliżu wybrzeży Syrii znajdowała się akurat fregata Auvergne, która miała wykonywać w tym czasie strzelania rakietowe. Ale już kilka godzin później, 18 września rano, rosyjskie ministerstwo obrony ogłosiło, że winę za zestrzelenie Iła ponoszą Izraelczycy: atakujące cel w Latakii myśliwce miały rzekomo wykorzystać wolno poruszający się turbośmigłowy samolot rosyjski jako żywą tarczę. Minister Siergiej Szojgu w rozmowie telefonicznej ze swym izraelskim odpowiednikiem Awigdorem Liebermanem oświadczył, iż „wina za zestrzelony samolot rosyjski i śmierć załogi leży całkowicie po stronie izraelskiej”.

Rosjanin, Izraelczycy i syryjska rakieta

Ił-20M wystartował z Chmejmim o godzinie 21.31. Osiem minut później cztery izraelskie samoloty nad neutralnymi wodami Morza Śródziemnego wyszły na pozycje, z których mogły odpalić przeznaczone dla celu w Latakii szybujące bomby lotnicze GBU-39. Jednocześnie Izrael poinformował Rosjan o początku ataku. Znajdując się około 90 km od Latakii samoloty zrzuciły bomby. Była 21.40. Dziesięć minut później GBU-39 dosięgły celu – transport uzbrojenia dla Hezbollahu został zniszczony, a reżimowe media syryjskie donosiły, że w nalocie rannych zostało 10 osób.

Dopiero w tym momencie, o 21.50 dowództwo w Chmejmim – jak twierdzi rzecznik rosyjskiego resortu obrony – wydało załodze Iła rozkaz powrotu do bazy. Maszyna była w tym momencie na północ od bazy, na pułapie 6 km. Pojawia się pytanie: dlaczego Ił-20M dostał rozkaz lądowania w Chmejmim, skoro wiedziano, że w pobliżu doszło do nalotu i mogą tam jeszcze krążyć izraelskie maszyny? Teoretycznie można było samolot skierować do bazy lotnictwa syryjskiego Kuweires niedaleko Aleppo – jak zdarzało się już w przeszłości. Odpowiedź kryje się w dalszym locie Iła. Otóż wcale nie skierował się on na lotnisko. Położenie Iła (pułap plus odległość od bazy) w momencie jego trafienia kilkanaście minut później wskazuje, że samolot nawet nie szykował się do lądowania. Ił-20M, zamiast lądować w Chmejmim, przeleciał z północy na południe, jakieś 25 km na wschód od lotniska, po czym skręcił na zachód i wyszedł nad morze na dystans 25-30 km, przybliżając się do izraelskiej grupy myśliwców. Po czym skręcił na północ i wciąż zbliżał się do Izraelczyków.

czytaj dalej tu: Narobili bałaganu, winę zrzucili na Żydów. Ostatni lot rosyjskiego szpiega


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com