Dżinsy z Pewexu, bluzki z firanek. Uliczna moda lat 50. i 60.

Kadr z filmu "Lunatycy" Bohdana Poręby, 1959, fot. Andrzej Brustman / Filmoteka / www.fototeka.n.org.plKadr z filmu “Lunatycy” Bohdana Poręby, 1959, fot. Andrzej Brustman / Filmoteka / www.fototeka.n.org.pl


Dżinsy z Pewexu, bluzki z firanek. Uliczna moda lat 50. i 60.

Anna Legierska


Tenisówki przerabiały na modne baleriny, firany na bluzki, a z plastikowych opakowań i pieluch tetrowych szyły eleganckie suknie wieczorowe. Do tego oryginalna biżuteria – najlepiej z nasion fasoli i kolorowego makaronu. Tak elegantki lat 50. i 60 walczyły z komunizmem.

– A na czele armii odzianej w z trudem zdobyte modne szaty i zbrojnej w igły jako pierwsi stanęli Barbara HoffLeopold Tyrmand – pisze Agnieszka L. Janas we wstępie do książki “Elegantki. Moda ulicy lat 50. i 60. XX wieku”. Zebrała w niej barwne anegdoty i wspomnienia 13 kobiet: arystokratek, aktorek, pielęgniarek, nauczycielek, rehabilitantek i modelek, które połączyła miłość do mody i nienawiść do komunistycznego reżimu. Oto one.

Ewa Wiśniewska: Polska Brigitte Bardot

Ewa Wiśniewska, fot. Jerzy Troszczyński / Filmoteka / www.fototeka.fn.org.pl www.fototeka.fn.org.pl

Aktorka teatralna i filmowa, ikona stylu. W latach 50. i 60. to ona nadawała ton szarej,warszawskiej ulicy. Potrzeba tworzenia była u niej tak silna, że już jako studentka szybko nauczyła się kroić i szyć, a potem przerabiała wszystko, co tylko wpadło jej w ręce. Ku przerażeniu rodziców, rozgrzanym żelazkiem wypalała finezyjne wzory na zachodnich sweterkach, czarne kalosze malowała w  panterkę, a białe włoskie szpilki w czarno-czerwone pasy.

Jej ubrania grały też w filmach, Ewa Wiśniewska chętnie współpracowała z doceniającymi jej styl kostiumografami. W “Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz” Stanisława Barei nosi uszytą własnoręcznie różową sukienkę z przywiezionego z Chicago materiału i ozdobionego ufarbowaną w herbacie beżową koronką. Bo,jak przyznaje w rozmowie z autorką książki, w ubieraniu najbardziej fascynuje ją moc kreacji:

Wymyślałam ubrania, rysowałam je, a potem ozdabiałam. Kretony farbowałam na różne kolory. Pożyczałam od kolegów z ASP farby i tworzyłam na tkaninach wzory. Raz wymalowałam na spódnicy w czterech miejscach Afroamerykanina pod palmą. Miałam kolegę, który farbował tkaniny w taki sposób, że wiązał na nich supły i wkładał do farb. Powstawały takie kolorowe, nierówno rozlewające sie koła. Szyłam z nich sukienki, spódnice,  Miałam także sukienki wieczorowe, który powstawały  z tetrowych pieluch dla niemowląt – farbowane w zakładzie na tyłach Nowego Światu.

Szafa Ewy Wiśniewskiej to także wzbudzające zachwyt warszawskich salonów sportowe bluzki obszyte koronką po babci, spódnice z dorabianymi falbanami czy też mała czarna z frędzlami upolowana przez ojca podczas zagranicznych koncertów Filharmonii Narodowej.

Krystyna Mazurówna: W klapkach na balu w Monte Carlo

Krystyna Mazurówna w filmie "Małżeństwo z rozsądku", fot. Filmoteka / www.fototeka.fn.org.plKrystyna Mazurówna w filmie “Małżeństwo z rozsądku”, fot. Filmoteka / www.fototeka.fn.org.pl

Ekscentryczna tancerka, choreografka, wieloletnia solistka Teatru Wielkiego Opery Narodowej i słynnego Casino de Paris. Na balu podczas swojego pierwszego zagranicznego tournee w Monte Carlo zrobiła furorę łącząc krótką sukienkę uszytą z zielonej kotary w srebrne ciapki ze stylowymi atłasowymi…klapkami ozdobionymi kryształkami. Zwracała uwagę wszystkich. Jednego ze swoich partnerów uwiodła szeroką spódnicą uszytą z koła i wciągniętego w rąbek fiszbin hula-hoopa. W książce wspomina:

Na Chmielnej był szewc, który robił buty, ale tylko z powierzonego materiału. Wzięłam kiedyś starą teczkę tatusia i poszłam z nią do niego. Powiedział mi, że to jest tak sztywna i gruba świńska skóra, że może zrobić z niej tylko sandałki na plażę. I zrobił je: podeszwa, kilka rzemyków, sznurowane aż do kolan. Były to modne rzymianki.

Mazurówna sama projektowała kostiumy dla swojego zespołu lub po prostu wyjmowała je ze swojej szafy. Gdy  rzucali do sklepów białe swetry kupowała 12 sztuk, dziewczynom doszywała mini do kompletu, a panom spodnie. – Mieliśmy cały numer w białych swetrach do muzyki Kurylewicza. Tańczyliśmy w białych pepegach, które zresztą też było bardzo trudno dostać. Kiedyś rzucili pepegi nr 35. Musiałam więc dobrać tancerki, które miały małe stopy”. A potem oszołomił ją Paryż.

Beata Tyszkiewicz: Gen elegancji

Beata Tyszkiewicz, fot. Jerzy Troszczyński / Filmoteka Narodowa / www.fototeka.fn.org.plBeata Tyszkiewicz, fot. Jerzy Troszczyński / Filmoteka Narodowa / www.fototeka.fn.org.pl

Aktorka i artystokratka, dama polskiego kina. Przyznaje, że elegancji nauczył ją ojciec, Krzysztof Tyszkiewicz, który przywiązywał ogromną wagę do wyglądu:

W czasie Powstania Warszawskiego dzielnie walczył na Woli ubrany we …flanelowy garnitur i łososiowe irchowe rękawiczki!Zdobył w nich niemiecki czołg i został odznaczony Krzyżem Virtuti Militari. Przestrzegał zasad nawet w czasach okupacji – tak zapamiętali go towarzysze broni” – wspomina aktorka. Jej matka też była przedwojenną elegantką, szyła suknie u “Telimeny”.

Pierwszą sukienkę w kolorze Adriatyku dostała z okazji swojego filmowego debiutu w “Zemście” w reżyserii Antoniego Bohdziewicza, ale modą zainteresowała się dopiero na studiach w warszawskiej PWST. Sweter kupiony za bajońską wówczas sumę 600 złotych spłacała przez cztery miesiące dorabiając telewizyjnymi rozmowami o literaturze, a na prywatkach tańczyła rock’n’rolla wystrojona w sztruksową spódnicę do kostek i korale z fasoli. Inspirowała ją Brigitte Bardot.W książce przyznaje, że moda lat 60. była najszykowniejsza:

Miałam piękną szyfonową suknię w kolorze kawy z mlekiem. Zamawiałam dla siebie u jubilera guziczki do bluzeczek. Były oprawiane cieniutkim złotem. Bardzo starannie przygotowywałam też stroje na festiwale w Moskwie, San Sebastian, Rzymie.

Monika Dzienisiewicz-Olbrychska: Polowanie na tweed

Monika Dzienisiewicz-Olbrychska w filmie "Illuminacja" Krzysztofa Zanussiego, fot. Renata Pajchel / Filmoteka / www.fototeka.fn.org.plMonika Dzienisiewicz-Olbrychska w filmie “Illuminacja” Krzysztofa Zanussiego, fot. Renata Pajchel / Filmoteka / www.fototeka.fn.org.pl

Aktorka, indywidualistka, zawsze z oryginalnym pomysłem na strój. To o niej słynna projektantka Barbara Hoff miała powiedzieć,  że wszędzie gdzie się pojawia, następuje wśród zebranych wyładowanie elektryczne. Ubrania szyła u zaprzyjaźnionej łódzkiej krawcowej lub zdobywała w komisach i podczas zagranicznych występów teatru. Pomysły czerpała z zamawianych we Francji magazynów i modowej rubryki w “Przekroju”.

Największy modowy sukces wiąże się ze światem dyplomacji i występem na wydawanym przez ambasadora Włoch balu w pałacu w Jabłonnej na początku lat 60. W sukni swojego projektu została wybrana najlepiej ubraną kobietą. Po latach wspomina:

Zainspirowało mnie zdjęcie Twiggy w welurowej sukience z szerokim pasem spiętym wielką, okrągłą klamrą. Moja sukienka była wieczorowa i miała koronkowy  kołnierz ufarbowany w herbacie . Miał sarannie powycinane brzegi, co dodało mu elegancji i klasy. Z czarnej welurowej spódnicy mojej mamy uszyta została góra, długie rękawy wykańczała również koronka. Miałam do tego szeroki pasek atłasowy zapięty na zakupioną w pasmanterii klamrę z perłowego plastiku.Od tego elementu zaczęło sie tworzenie ubrania.

Ewa Maria Morelle: Telimena ubiera się w Łodzi

Ewa Maria Morelle w stroju domu mody Telimena fot. Jerzy NeugebauerEwa Maria Morelle w stroju domu mody Telimena fot. Jerzy Neugebauer

Malarka, modelka słynnego Domu Mody “Telimena”, pierwszej przedwojennej warszawskiej firmy szyjącej na miarę stroje kobiece.  Założony przez Krystynę Dębczyńską w 1958r. Dom Mody w Łodzi słynął z najpiękniejszych modelek w kraju. Jedną z nich była właśnie oryginalna Ewa Maria Morelle
( Frykowska, z domu Kwaśniewska). To tam pierwszy raz założyła pantofle na obcasie, wąską spódnicę i wizytową sukienkę na halkach. Zachwycała ją Brigitte Bardot i Audrey Hepburn, a gdy obcięła włosy jak włoska aktorka Lucia Bose, wyrzucono ją ze szkoły.

Kupowałam rzeczy z paczek zagranicznych, odkupowałam to, co nosiłam na pokazach mody, a jak to nie wystarczało – mama szyła mi ubrania. Do tego nosiłam pantofle od Gejderowicza, kapelusze, rękawiczki i sztuczną biżuterię projektowaną przez studentki ASP.


źródła: “Elegantki. Moda ulicy lat 50. i 60. XX wieku” Agnieszki L. Janas, wyd. BOSZ, oprac. AL


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com