Kanada cuchnąca miłością

Kanada cuchnąca miłością


Andrzej Koraszewski


Kanadyjskie pro-hamasowskie demonstracje (Zrzut z ekranu)

Gdzie jesteśmy? Dokąd idziemy? Instytut MEMRI zajmuje się śledzeniem mediów głównie w muzułmańskich krajach. Niedawno sporządził raport na temat reakcji arabskich publicystów na wprowadzony w Jordanii zakaz działalności Bractwa Muzułmańskiego. Wyłącznie głosy dysydentów gorąco popierających ten krok. Trudno powiedzieć, czy słowo „dysydenci” jest w tym przypadku właściwe. Naczelnego dyrektora saudyjskich kanałów telewizyjnych Al-Arabiya i Al-Hadath trudno nazwać dysydentem, chociaż większość arabskich mediów zdecydowanie nie podziela jego opinii. Mamdouh Al-Muhaini pisze, że Bractwo trzeba wyeliminować tak, jak wyeliminowano nazizm i faszyzm. Ta założona sto lat temu (dokładniej w 1928 roku) ponadnarodowa organizacja, która wykorzystuje religię do szerzenia ekstremistycznych idei i zmierzająca do obalenia władz państwowych w celu ustanowienia kalifatu, ma bardzo wiele cech nazizmu i wyrastała w ścisłej symbiozie z niemieckim nazizmem.

Arabski dziennikarz zastanawia się jakim cudem ta organizacja przetrwała. Rządy arabskich krajów obawiały się konfrontacji i próbowały Bractwo dla różnych celów wykorzystywać.

„Pozwolenie Bractwu Muzułmańskiemu i jego ideologii, członkom i działaniom na niekontrolowany rozkwit od długiego czasu zasadniczo zatruwa społeczeństwo od wewnątrz, podkładając miny ekstremizmu. To niebezpieczna gra. Pobłażliwość wobec grup ekstremistycznych, zawieranie z nimi kompromisów lub próba ich powstrzymania jest jak przebywanie w towarzystwie jadowitego węża. Historia uczy nas, że Bractwo Muzułmańskie często odwracało się od swoich sponsorów w krytycznych, kluczowych momentach…”

Korupcja, klanowość, klasowa pogarda i wyzysk, świadomość pogłębiającego się zacofania to wszystko wzmacniało islamonazistowską ideologię obiecującą rewolucyjną odnowę i podbój świata. Na domiar złego, Bractwo w bardzo wielu krajach arabskich całkowicie zdominowało systemy oświatowe, od przedszkoli do uniwersytetów. Niemal pełna monopolizacja oświaty i silne wpływy w mediach pozwalały na indoktrynowanie społeczeństw muzułmańskich przez pokolenia. To w jednych krajach prowadziło do przejęcia struktur państwowych, a w innych groziło ich obaleniem.

Dziś Bractwo Muzułmańskie jest zakazane w Jordanii, w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, w Egipcie, w Arabii Saudyjskiej, ma natomiast pełną swobodę działania w Turcji i Katarze, w wielu krajach arabskich ma praktycznie monopol na nauczanie. Na Zachodzie najpotężniejsze medium Bractwa Muzułmańskiego, nadająca ze stolicy Kataru Al Dżazira, traktowane jest często jako kompetentne i wiarogodne źródło informacji.    

Credo Bractwa, które widnieje na jego sztandarze brzmi: “Allah jest naszym ideałem, Prorok jest naszym przywódcą, Koran jest naszą konstytucją”. Ci arabscy dziennikarze, którzy zareagowali radością na decyzję jordańskiego rządu, doskonale wiedzą, że ideologia Bractwa odrzuca koncepcję państw narodowych, instytucji demokratycznych, że promuje walkę o podbój świata przez islam. Wiele wskazuje na to, że arabska sekcja BBC jest całkowicie pod wpływem ideologii Bractwa Muzułmańskiego, zaś BBC jako całość nie tylko nie protestuje, ale zaledwie listkami figowymi maskuje fakt, że te idee przeniknęły do całej korporacji. (Doskonałą ilustracją ideologii propagowanej przez arabską sekcję BBC był ich wywiad, a raczej desperacka próba zamknięcia ust zaproszonej tam izraelskiej badaczce Idid Bar: https://www.youtube.com/watch?v=9CmQiGx_6HE.)

Czy nazistowskie idee Bractwa Muzułmańskiego mogły przeniknąć do zachodnich uniwersytetów? Podobnie jak w niemieckim nazizmie antysemityzm był centralnym filarem walki z demokracją, tak samo jest najważniejszym narzędziem walki islamskiego fundamentalizmu z niewiernymi i z  ich „zachodnim zepsuciem”.

Izraelska blogerka Judean Rose pisze o przerażających podobieństwach dzisiejszego uniwersyteckiego motłochu w USA do tego europejskiego w latach mobilizacji morderczego, nazistowskiego barbarzyństwa:

„W 1938 roku Eva G., żydowska studentka Uniwersytetu Wiedeńskiego, wsunęła naszyjnik z Gwiazdą Dawida pod bluzkę, zanim weszła na salę wykładową. Przywitały ją swastyki nabazgrane na ścianach i szepty „Juden raus”. Osiemdziesiąt sześć lat później, w 2024 roku, żydowski student Uniwersytetu Columbia naciąga kaptur na jarmułkę, by przejść obok demonstrantów skandujących ‘Wracajcie do Polski’”.

Judean Rose zauważa coś, na co już wielu innych zwróciło uwagę, że bestialstwo Hamasu 7 października 2023 roku wyzwoliło globalny zachwyt dla morderczego barbarzyństwa. Ten zachwyt przybiera formę antysemityzmu ubranego w pozę morderczej szlachetności, która dostarcza radości zbiorowej nienawiści. Jak przypomina Judean Rose, od tamtej pamiętnej daty w USA, „liczba antysemickich incydentów na amerykańskich kampusach uniwersyteckich wzrosła o 477%. Już sama ta liczba wymaga uwagi. Ale to atmosfera — pełne nienawiści okrzyki i symbole w połączeniu z administracyjną ciszą — sprawia, że przeszłość wydaje się niebezpiecznie bliska.”

Czy może być dla jeszcze trzeźwych Amerykanów pociechą fakt, że w sąsiedniej Kanadzie jest znacznie gorzej? Izraelskie Ministerstwo do Spraw Diaspory opublikowało 6 maja 2025 raport o antysemityzmie, w którym znajdujemy informację, że w Kanadzie liczba zarejestrowanych antyżydowskich incydentów w okresie od 7 października 2023 do końca grudnia 2024 r. wzrosła o 670 procent. W samym Toronto w ciągu roku po 7 października było ponad 1500  propalestyńskich wieców. 

Z pewnym zdumieniem i niedowierzaniem przeczytałem na stronie „Jihad Watch” informację, że lewicowy rząd kanadyjski zapłacił zewnętrznej firmie 128 tysięcy dolarów za monitorowanie kont w mediach społecznościowych pro-izraelskich Kanadyjczyków. Wikipedia i META uważają, że „Jihad Watch” to niewiarygodne źródło. Wikipedia deklaruje to wprost, META pośrednio, utrudniając przekazywanie ich treści. Robert Spencer, założyciel i dyrektor „Jihad Watch”, to obywatel amerykański, chrześcijanin pochodzący z Libanu, doskonale znający historię islamu oraz ideologię i praktyki islamskich fundamentalistów. Jego stosunek do islamskiego ekstremizmu jest jednoznacznie wrogi, zachowuje jednak dziennikarską rzetelność i starannie sprawdza fakty, które są przekazywane przez jego portal. W tym konkretnym przypadku źródłowy link prowadził do strony „Rebel News”, co natychmiast wzbudziło moje podejrzenia. Oni sami przedstawiają się jako kanadyjska grupa, która przeciwstawia się radykalnym pro-hamasowskim zamieszkom i wysyła swoich reporterów na demonstracje w całej Kanadzie. 

Brzmi dobrze, ale jeszcze nie znaczy, że są rzetelni, że w ferworze walki nie ulegają pokusie drobnych przeinaczeń. Piszą i dokumentują, że kanadyjski Departament Dziedzictwa Narodowego zatrudnił człowieka fanatycznie oddanego „palestyńskiej sprawie”, który o Żydach powiedział, że to „rozwrzeszczane worki gówna”. Rządowe zlecenie dla brytyjskiej firmy dotyczyło monitorowania  “prawicowych reakcji na konflikt”. Zleceniobiorca miał dostarczać raportów na temat „ekstremizmu, nienawiści i dezinformacji”. „Rebel News” twierdzi, że ich reporter zdobył dostęp to tych raportów i opisują, że znaleźli tam koncentrację uwagi na organizacjach żydowskich, na influencerach, którzy kwestionowali politykę kanadyjskiego rządu i pisali krytycznie o antysemickich marszach.

Nie mogę tego wszystkiego sprawdzić, ale zarzut, że rząd zatrudnia agentów Hamasu, nie reaguje na skrajnie prawicową islamską propagandę i używa pieniędzy podatników na śledzenie aktywności krytykujących rząd pod paranoicznym pretekstem, że jest to skrajna prawica, brzmi prawdopodobnie i znajomo.    

The Free Press publikuje esej kanadyjskiego naukowca Casey’a Babba, który pisze, że Kanada stała się jednym z najbardziej antysemickich krajów świata zachodniego.

„Podczas gdy wybuch antysemityzmu na Zachodzie obserwowany jest  praktycznie we wszystkich krajach, to w Kanadzie, przemoc i ekstremizm nienawiści do Żydów osiągnęły poziom, jakiego nie doświadczyło wiele innych miejsc na Ziemi.”

Autor eseju przedstawia garść przykładów. Wielbiciele Hamasu pojawili się pod żydowskim domem starców w Ottawie wznosząc po angielsku okrzyki „wracajcie do Europy”, a po arabsku „Chcemy kul i pocisków”. Wielokrotnie zdarzało się, że w dzielnicach zamieszkanych głównie przez Żydów protestujący przebierali się za palestyńskich terrorystów, w tym za Jahję Sinwara, pomysłodawcę zamachów z 7 października. W marcu 2024 r. setki pro-palestyńskich protestujących otoczyło Muzeum Holokaustu w Montrealu, gdzie krzyczeli: „Śmierć Izraelowi” i „Śmierć ŻydomW kwietniu w Winnipeg odbył się wiec popierający Hamas, zaledwie kilka kroków od żydowskiego ośrodka, w którym dzieci uczęszczają do szkoły i żłobka.Na początku tego miesiąca w Montrealu protestujący zostali sfilmowani, jak skandują przez megafony hasło „Wszyscy syjoniści to rasiści” przed szkołą dla uczniów w wieku od 4 do 16 lat z niepełnosprawnością intelektualną i zaburzeniami ze spektrum autyzmu.


Casey Babb przytacza tych przykładów znacznie więcej, pisze, że to nie są protesty, to nie jest krytyka polityki Izraela, „są to wojenne akty agresji mające na celu zastraszenie kanadyjskiej społeczności żydowskiej, zmuszenie jej do milczenia i ostatecznie stłumienie jej obecności publicznej.”

Czasem próbują ukryć kto jest obiektem ich niekłamanej miłości, czasem nie widzą powodów, by to ukrywać.

„W Vancouver w Kolumbii Brytyjskiej protestujący zebrali się w pierwszą rocznicę masakry z 7 października 2023 r. i zadeklarowali: „Jesteśmy Hezbollahem i jesteśmy Hamasem”, paląc jednocześnie kanadyjską flagę.”

Kanadyjskie władze nie reagują na otwarte poparcie terroryzmu, ani na wrogość do kanadyjskiego państwa, ani wreszcie na wandalizm i jawną przemoc. Zastanawiam się czy autor poprawnie ocenia rozmiary tych demonstracji? Pisze, powołując się na źródła, że w listopadzie 2024 r. około 50 000 studentów i wykładowców z wielu uniwersytetów demonstrowało na terenach swoich uczelni i na ulicach miast, niszczyli mienie, wandalizowali budynki, wznosili hasła „Niech żyje intifada”, jeden z tych demonstrantów powiedział wprost do mikrofonu: „ostateczne rozwiązanie nadchodzi”.

To nie były tylko słowa. Policja udaremniła kilka planowanych zamachów, ale żydowska szkoła w Toront została ostrzelana trzykrotnie,  było kilka strzelanin w żydowskiej szkole w Montrealupodpalono synagogę w Montrealupodpalono inną synagogę  nieopodal tego miasta, swastyki malowane na żydowskich domach, palenie izraelskich flag, niszczenie afiszy wyborczych podejrzanych o żydowskość kandydatów. 

Autor pisze, że to, co dzieje się w Kanadzie, nie jest oddolnym, spontanicznym wyrazem solidarności z Palestyńczykami, chociaż tak przedstawia to prasa.

„To zorganizowany wysiłek, aby znormalizować podżeganie antysemickie pod przykrywką aktywizmu politycznego. Co więcej zmierza to wyraźnie do pogromów, które zazwyczaj zaczynały się od „tolerowanego podżegania, bezkarności tłumów i niechęci władz do zdecydowanych działań z obawy przed politycznymi reperkusjami”.

Palestyńskie kefije stały się modne, są wszechobecne, informują o narastającej zbiorowej miłości do barbarzyństwa i nazistowskiej ideologii, miłości skrywanej pod płaszczykiem ociekającego fałszem współczucia.  

Czy władze są zastraszone, czy podzielają te nowe namiętności? Do politycznego establishmentu przeniknęło wielu zwolenników tej ideologii, inni są tylko postępowi, a jeszcze inni tylko zastraszeni i niezdecydowani.   

Wątpliwe, czy w Kanadzie istnieje jeszcze jakaś siła zdolna to zatrzymać. 

Polska jest dziś spokojna jak lej po bombie, chociaż mamy już na uniwersytetach nauczycieli przekazujących studentom miłość do ideologii Bractwa Muzułmańskiego, wspierających się autorytetami ONZ i jego trybunałów, nasze media ochoczo powielają propagandę Hamasu i Al Dżaziry, ale nadal jesteśmy daleko w tyle. Inne kraje europejskie wydają się iść śladami Kanady. Informacji o stosunku arabskich dysydentów do ideologii Bractwa Muzułmańskiego w polskich mediach nie zauważyłem. Kanada cuchnie miłością do tej ideologii, u nas czuć dopiero paskudny smrodek.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com