Żadna Żydówka w Żywcu nie urodzi


Żadna Żydówka w Żywcu nie urodzi

Wieść o kobiecie, która z mężem zatrzymała się w hotelu Polonia, do żywego oburzyła mieszkańców. Wdarli się i wynieśli ją na rękach za Sołę. Nie chcieli pozwolić na to, by urodziła w ich mieście, bo była Żydówką

Dariusz Paczkowski, współprezes fundacji Klamra i od kilku lat mieszkaniec Żywca, o tej historii dowiedział się podczas rozmowy z pewną zasiedziałą już w tym mieście kobietą.

Wydała mu się tak niesamowita, że zaczął rozpytywać historyków. No bo to przecież niemożliwe, żeby w porządnym cesarsko-królewskim mieście takie rzeczy się wyprawiały. I to nie w jakichś zamierzchłych czasach, ale prawie wczoraj, w trakcie I wojny światowej.

Kiedy wreszcie do końca w opowieść tamtej kobiety uwierzył, wziął się do pracy. Efekt, teraz, w środku wiosny, każdy już sam może ocenić niedaleko kolejowego dworca w Żywcu.

Habsburżanka się nie zgadza

W czasie gdy się to wszystko wydarzyło, sto lat temu, w Żywcu obowiązywał zakaz osiedlania się Żydów. Owszem, jak można przeczytać w starych kronikach, pojawili się tu na początku XVII wieku, uciekając przed prześladowaniami z Austrii, ale bardzo szybko mieli napotkać przeszkodę nie do pokonania. Stało się to w 1626 roku na mocy przywileju, jaki żywieckim mieszczanom nadała Konstancja Habsburżanka (żona polskiego króla Zygmunta III Wazy, a od 1624 roku właścicielka miasta). Zgodnie z jej wolą w Żywcu mieszkać wolno było tylko tym Żydom, którzy już się tu urodzili, ale osiedlać się nowym zabraniano.

W następnych wiekach Żywiec zmieniał przynależność państwową, ale zakazu Konstancji nikt nie uchylał i wygląda na to, że ściśle się do niego stosowano. Dowodem może być np. zapis w aktach z wizytacji biskupiej przeprowadzonej w 1839 roku, że w mieście nie ma ani jednego Żyda.

Czytaj wiecej TU