Joe Biden: Izraelowi wojna w Gazie szkodzi, nie pomaga


Joe Biden: Izraelowi wojna w Gazie szkodzi, nie pomaga

Marta Urzędowska


Prezydent USA Joe Biden skrytykował izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu, przekonując, że kontynuowanie wojny w Gazie bez skutecznego chronienia cywilów szkodzi Izraelowi i jest “sprzeczne z tym, co Izrael reprezentuje”.

– Premier Izraela Benjamin Netanjahu ma prawo bronić Izraela, ma prawo kontynuować walkę z Hamasem – przyznał amerykański prezydent Joe Biden w weekendowym wywiadzie dla telewizji MSNBC. Odnosił się do wojny w Strefie Gazy rozpętanej atakiem Hamasu na Izrael z 7 października, podczas którego palestyńscy terroryści zabili 1,2 tys. osób, a 250 porwali do Gazy.

W odpowiedzi izraelska armia prowadzi na miejscu naloty i inwazję lądową, w których zginęło już – według źródeł Hamasu – ok. 31 tys. Palestyńczyków, w większości cywilów.

Biden do Izraela: Rafah będzie czerwoną linią

Biden odniósł się do doniesień o ogromnej liczbie cywilnych ofiar, podkreślając, że Izraelczycy muszą skuteczniej chronić palestyńskich cywilów. – Netanjahu musi, po prostu musi zwracać baczniejszą uwagę na śmierć niewinnych ludzi będącą konsekwencją podejmowanych działań – przekonywał amerykański przywódca. – Szkodzi tym Izraelowi, bo to sprzeczne z tym, co Izrael reprezentuje, uważam, że jest to duży błąd – dodał.

Słowa Bidena pokazują, że sojusznicy Izraela coraz bardziej niepokoją się o Palestyńczyków w Gazie, których sytuacja w najbliższych dniach może się jeszcze pogorszyć. 10 marca rozpoczął się ramadan, a izraelskie władze zapowiadały wcześniej, że  jeśli do tego czasu nie uda się zawiesić broni, przypuszczą atak na Rafah. To miasto na południu Strefy Gazy, w którym w tej chwili przebywa ok. 1,5 mln cywilów, w większości koczujących w namiotach uchodźców z innych części enklawy.

Świat ostrzega, że inwazja lądowa w takich warunkach musi oznaczać dużą liczbę cywilnych ofiar, Izraelczycy odpowiadają, że zaatakować muszą, bo na miejscu pozostają tysiące aktywnych terrorystów z Hamasu, a celem prowadzonej przez Izrael wojny jest całkowite wyeliminowanie grupy – przynajmniej w samej Gazie.

Amerykański prezydent odniósł się w wywiadzie do kwestii ewentualnej inwazji na Rafah. Stwierdził, że byłaby to „czerwona linia”, choć jednocześnie zaznaczył, że „nigdy nie opuści Izraela”. – Obrona Izraela nadal pozostaje kluczowa, nie ma więc takiej linii, za którą odciąłbym ich od całej broni, tak, że nie chroniłaby ich nawet Żelazna Kopuła – przekonywał Amerykanin, odnosząc się do izraelskiej superskutecznej tarczy antyrakietowej.

Netanjahu w trudnej sytuacji. Izraelczycy zaczynają protestować

Izraelski premier nie traci rezonu, mimo krytyki ze strony najważniejszego sojusznika. W niedzielę wieczorem, w rozmowie z portalem Politico, w ostrych słowach skomentował wypowiedź Bidena. – Jeśli chodzi mu o to, że realizuję jakąś prywatną politykę wbrew woli większości Izraelczyków, i że szkodzi to interesom Izraela, to w obu kwestiach się myli – skwitował. Odniósł się też do liczby ofiar w Strefie Gazy. Przekonywał, że wśród zabitych co najmniej 13 tys. to terroryści z Hamasu i innych ugrupowań, choć nie poinformował, skąd pochodzą te szacunki.

Sytuacja Netanjahu nie jest obecnie łatwa. Choć wśród Izraelczyków nie spada poparcie dla samej wojny w Gazie i wyeliminowania Hamasu, jednocześnie narasta oburzenie, że izraelskie władze przez blisko pół roku nie były w stanie doprowadzić do zwolnienia wszystkich zakładników przetrzymywanych przez palestyńskich terrorystów.

W ramach siedmiodniowego rozejmu, który udało się wynegocjować w listopadzie ubiegłego roku, Hamas zwolnił ponad setkę porwanych w zamian za kilkuset palestyńskich więźniów siedzących w izraelskich zakładach karnych. Terroryści wciąż nie zwolnili ok. 130 zakładników. Według źródeł cytowanych przez izraelskie media kilkudziesięciu z nich nie żyje – najpewniej zginęli z rąk terrorystów albo w izraelskich nalotach.

Pod koniec lutego załamały się prowadzone przez ostatnie tygodnie negocjacje w sprawie kolejnego rozejmu z udziałem pośredników z Ameryki, Kataru i Egiptu. Według Izraelczyków powodem fiaska jest stanowisko Hamasu: nie chciał przekazać listy kolejnych izraelskich zakładników, którzy w ramach zawieszenia broni mieliby odzyskać wolność.

W efekcie w Izraelu zaczynają się antyrządowe protesty – w ostatnią sobotę demonstrowali m. in. mieszkańcy Tel Awiwu, domagając się przeprowadzenia wcześniejszych wyborów.

Świat zastanawia się, jak pomóc mieszkańcom Gazy

Sytuacja humanitarna w całej Strefie Gazy wciąż jest dramatyczna. ONZ i Światowa Organizacja Zdrowia alarmują w kolejnych oświadczeniach, że mieszkańcom enklawy brakuje jedzenia, wody i leków, a dzieci zaczynają umierać z głodu. W ostatnią sobotę ministerstwo zdrowia Strefy Gazy – powiązane z Hamasem – podało, że w ciągu ostatnich dziesięciu dni z niedożywienia i odwodnienia zmarły 23 osoby, wśród nich kilkoro dzieci.

Dostarczanie pomocy na miejsce jest bardzo trudne. Izraelczycy i Egipcjanie blokują enklawę od lat, a odkąd wybuchła wojna, przejściem w Rafah wpuszczana jest jedynie minimalna ilość pomocy, która – zdaniem ekspertów – zaspokaja jedynie ułamek potrzeb miejscowych Palestyńczyków. Teraz narasta niepokój, że jeśli Izrael uderzy w Rafah, pomoc w ogóle ustanie.

W dodatku na północ enklawy, gdzie nadal przebywają setki tysięcy cywilów, pomoc nie dociera od miesięcy. W ostatnich tygodniach dostawy wstrzymał nawet Światowy Program Żywnościowy, tłumacząc, że nie jest w stanie zapanować nad chaosem przy dostarczaniu pomocy, a do mediów trafiła dramatyczna historia z okolic miasta Gaza, gdzie ponad sto osób zginęło, próbując dostać się do ciężarówek z pomocą. Nie jest jasne czy zginęli zadeptani przez tłum i rozjechani przez ciężarówki, czy zostali zabici przez izraelskich żołnierzy.

Z powodu kłopotów z dostarczeniem pomocy lądem, świat próbuje wesprzeć Palestyńczyków na inne sposoby. Zrzucanie pomocy z samolotów w ostatnich dniach skończyło się tragicznie – kilka osób zginęło przygniecionych zrzuconymi paczkami, nad którymi nie otworzyły się spadochrony. 

Amerykanie zapowiedzieli w ubiegłym tygodniu, że zbudują w enklawie przystań, poprzez którąbędzie docierała pomoc wysyłana morzem. Przystań zbudują żołnierze, którzy już zmierzają w region.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com