Weronika Kostyrko – “Tancerka i zagłada. Historia Poli Nireńskiej”

Pola Nireńska w tańcu "Niechciane dziecko", fot. wydawnictwo Wydawnictwo Czerwone i Czarne.Pola Nireńska w tańcu “Niechciane dziecko”, fot. wydawnictwo Wydawnictwo Czerwone i Czarne.


“Tancerka i zagłada. Historia Poli Nireńskiej”

Marcelina Obarska


To nie jest książka o tańcu. A z pewnością nie tylko o nim – biografia Poli Nireńskiej, tancerki znanej niestety przede wszystkim jako żona Jana Karskiego, zostaje w książce Weroniki Kostyrko ujęta w ramy fascynującej narracji: o rozpaczy, miłości i świecie, którego już nie ma.

Obsesja detektywa

“Tancerka i zagłada” dowodzi, że istotniejszy od samego życiorysu (jako zbioru zdarzeń) jest sposób opowiadania o nim. Jako pierwszy przy obcowaniu z tą obszerną biografią rzuca się w oczy research – bardziej niż imponujący. Kostyrko skrupulatnie wyłuskuje ze zdobytych materiałów i źródeł informacje pozwalające na zbudowanie wielowymiarowego portretu. Sięga głęboko – nie tylko do źródeł stylu Nireńskiej, po której nie pozostały żadne nagrania, lecz także do postaci jej słynnych nauczycielek.

Okładka książki “Tancerka i zagłada. Historia Poli Nireńskiej” Weroniki Kostyrko, fot. wydawnictwo Wydawnictwo Czerwone i Czarne

Dociekliwość autorki przypomina momentami obsesję, w której najdrobniejszy szczegół nie może zostać pominięty (przykładem może być próba zdobycia informacji o pierwszym mężu Nireńskiej, po którym we wspomnieniach artystki i jej przyjaciół nie została nawet wzmianka). Chwilami Kostyrko, niczym Witold Gombrowicz w “Kosmosie”, z fragmentów, przypadkowo odnalezionych “strzałek” i domysłów próbuje tworzyć spójny obraz rzeczywistości – w tym wypadku tą całością jest życie ukształtowane przez traumę i zderzenie z bezwzględnością totalitarnych reżimów.

Głodowała, żeby tańczyć

Pola Nireńska zapisała się na kartach historii jako ikona tańca modern. Żeby tańczyć, szantażowała rodziców, organizując np. “strajki głodowe”. Nie interesował ją jednak sam kunszt czy warsztat – ale emocjonalna ekspresja. Nazywa się ją artystką “tańca wyzwolonego”. Uczyła się w słynnej szkole Mary Wigman w Dreźnie, emigrowała do Londynu, a następnie do Stanów. W Holokauście straciła ponad siedemdziesięciu członków rodziny. Trauma naznaczyła całe jej dorosłe życie, które zakończyła samobójczym skokiem z balkonu swojego mieszkania.

Atutem jest to, że autorka pokazuje nie tylko nieznane szerzej fakty dotyczące Nireńskiej, ale także drogę do nich, odsłaniając swój warsztat reporterki i nie obawiając się emocji. Czytając “Tancerkę i zagładę”, można odnieść wrażenie, że praca nad książką była osobistą przygodą, przeżytą przez autorkę świadomie i z pełnym zaangażowaniem. Kostyrko nie unika prywatnych wtrąceń, nie ukrywa swojego “ja piszącego” – wręcz przeciwnie, niektóre akapity są jak notatki z podróży, jaką – w przenośni, ale i całkiem dosłownie – odbyła podczas tworzenia książki.

Jednocześnie Kostyrko nie sytuuje siebie w pozycji wszechwiedzącej narratorki, ale pozwala sobie na niepewność. W “Tancerce i zagładzie” wiele jest pytań i domysłów. Te momenty niewiedzy czy zawahania mogą być dla czytelnika inspirujące i zachęcać do własnych spekulacji. Taka postawa autorki świadczy o otwarciu na czytelników i czytelniczki, chęci włączenia ich w dialog. “Do którego kina mogła chodzić Pola?”, pyta na przykład, przybierając ton, jak gdyby zapraszająco mówiła “zastanówmy się wspólnie”.

Rozdeptany kanarek, horror na ulicach

Wspomniana skrupulatność może jednak momentami przytłaczać – gęsta od szczegółów narracja rozrzedzona jest wieloma dokładnymi opisami postaci pobocznych, np. sylwetkami przodków drugiego męża Nireńskiej. Gdzie indziej zaś owa szczegółowość ujmująco łagodzi tragiczną przecież historię tancerki – Kostyrko porusza się jak po nanizanych na sznurek koralikach, przyglądając się z pozoru błahym faktom, gdy wspomina np. o rozdeptanym przez babcię Poli kanarku. Niekiedy obszerne dygresje są fascynujące – taki jest opis popularnych w czasach Wielkiego Kryzysu maratonów tanecznych.

Ślub kościelny Jana Karskiego i Poli Nireńskiej, Waszyngton 1965 rok. Obok Karskiego stoi jego świadek, były ambasador RP w Waszyngtonie Jan Ciechanowski, fot. Wydawnictwo Czerwone i Czarne.

Skala mikro opisywanych zdarzeń spotyka się zatem z szerokim kontekstem historycznym, politycznym, kulturowym i społecznym. Książka nie jest zbiorem atrakcyjnych dykteryjek, jak to nierzadko bywa z biografiami, ale próbą rzetelnego naszkicowania obrazu świata, który bezpowrotnie przeminął. Osiemdziesiąt dwa lata życia Nireńskiej opisane zostały przy tym z rysem artystycznym – styl biografii przywodzi na myśl elegancję i wyważenie reportaży Hanny Krall. Kostyrko pisze sugestywnie i plastycznie, przez co “Tancerkę i zagładę” czyta się jak dobrą powieść.

Autorka niczym wytrawna montażystka tworzy angażującą emocjonalnie narrację z dostępnych fragmentów, obszernie przedstawiając tło biografii tancerki. Porażające są np. opisy brutalnych antysemickich aktów przemocy w Warszawie w latach 20. mimo swojej zwięzłości i lapidarności. Przypominają raport, ale – z racji  nagromadzenia – tworzą obraz horroru. Dzięki tym zabiegom “Tancerka i zagłada” nie jest książką jedynie o Poli Nireńskiej, ale też wprowadzeniem w krajobraz XX wieku.

Pola Nireńska na jednym z kilku portretów, które zrobiła jej słynna fotografka Lee Miller (1941), fot. wydawnictwo Wydawnictwo Czerwone i Czarne.

Miłość życia

Z książki wyłania się obraz nie tylko pochłoniętej tańcem artystki, ale i kobiety obdarzonej intensywnym życiem emocjonalnym. Pola Nireńska była biseksualna, a zakochiwała się głównie w kobietach – to w “Tancerce i zagładzie” zostaje powiedziane wprost. Miłość nienormatywna zyskuje w książce widzialność i równouprawnienie. Wątki romansu Poli Nireńskiej z Mary Wigman czy z kompozytorką Priaulx Rainier nie zostają “taktownie pominięte” ani poddane umniejszającym zabiegom. “Myślę, że miłością życia Poli była Priaulx Rainier”, pisze bez zbędnych zawiłości autorka. Tworzy tym samym rodzaj przeciw-historii – opowieści zgoła odmiennej od tej powszechnie funkcjonującej, w której Nireńska sytuowana jest u boku męża, legendarnego kuriera Polskiego Państwa Podziemnego. Karski, jak pisze Kostyrko, o orientacji seksualnej swojej ukochanej wiedział i ją akceptował. Mężowi Poli poświęcony jest w książce cały osobny rozdział.

Biografia jak film

Na uznanie zasługuje gracja, z jaką autorka zdecydowała się zakończyć biografię Nireńskiej. Mimo że lwia część książki przypomina drobiazgowe śledztwo, samobójstwo artystki zostało potraktowane z niezwykłym wyczuciem. To jedyny bodaj moment, w którym autorka rezygnuje z dociekania. Nie drąży tego tematu i – okazując szacunek swojej bohaterce – oddaje głos jej bliskim i rodzinie. O możliwych przyczynach samobójczej śmierci w “Tancerce i zagładzie” wypowiadają się tylko oni, Kostyrko usuwa się w cień. Książka kończy się nagle, z podobną dynamiką, z jaką z życiem pożegnała się Nireńska.

To nie jest książka o tańcu i nie tylko do zainteresowanych tańcem powinna być adresowana. Długi, naznaczony grozą totalitaryzmów życiorys tancerki został przedstawiony w sposób angażujący na tyle, że może jawić się jako świetny materiał na film dokumentalny.

Biografię Nireńskiej autorstwa Weroniki Kostyrko niewątpliwie warto przeczytać – nawet jeśli nie dla samego poznania życia i twórczości artystki – to dla warsztatu biografistki i ujmującego języka. To bowiem także książka erudycyjna, zahaczająca o wiele dziedzin kultury, przez co ma szansę usatysfakcjonować szerokie grono odbiorców.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com