Stalin wyznaczył termin III wojny światowej

Józef Stalin na tle mapy Związku Radzieckiego. W 1951 r. wyznaczył termin III wojny światowej (Heritage Art)


Stalin wyznaczył termin III wojny światowej

Aleksandr Gogun
Tłum. Sergiusz Kowalski 


Życiowym celem Stalina była nie tyle władza na świecie, ile władza nad światem. Wyznawał zasadę: “Jak możesz, uderzaj. A jak nie, to nie stawaj do walki”. I cały czas przygotowywał atak na Stany Zjednoczone i Europę Zachodnią, czyli III wojnę światową.

.

Wojna Rosji z Ukrainą, której towarzyszy wyrachowana apokaliptyczna histeria propagandzistów Putina, przywodzi na myśl poprzedników obecnego neoradzieckiego reżimu. Po zwycięstwie nad Niemcami Stalin szykował się na „ostatni bój”, oczywiście nie z myślą o jakimś samopoświęceniu. Przez dziesięciolecia jego życiowym celem była nie tyle władza na świecie, ile władza nad światem.

Jeszcze podczas wojny domowej, kiedy Armia Czerwona parła na Warszawę, na forum Kominternu Stalin radził Leninowi „postawić kwestię zorganizowania powstania we Włoszech i w nieokrzepłych jeszcze państwach jak Węgry i Czechy (Rumunię przyjdzie rozbić)”. Konkretny plan zajęcia kilku krajów był ewidentnie wstępem do dalszych podbojów – nie europejska, ale globalna „dyktatura proletariatu” była w latach 1917-20 na ustach całego bolszewickiego kierownictwa, w tym Ludowego Komisariatu do spraw Narodowości.

Józef Stalin, marzec 1935Józef Stalin, marzec 1935 Fot. domena publiczna

W latach 20. i 30. już jako jedynowładca Stalin raz po raz zapowiadał światową rewolucję, a nawet „nieuchronną” wojnę z kapitalistycznym światem. W rozmowie 9 września 1927 r. z delegacją amerykańskich robotników zrobił czytelną aluzję do przyszłego starcia ze Stanami Zjednoczonymi: „(…) w toku dalszego rozwoju rewolucji międzynarodowej i reakcji międzynarodowej będą się kształtować dwa ośrodki w skali światowej: ośrodek socjalistyczny skupiający kraje ciążące ku socjalizmowi i ośrodek kapitalistyczny skupiający kraje ciążące ku kapitalizmowi. Walka tych dwóch obozów rozstrzygnie o losach kapitalizmu i socjalizmu na całym świecie”.

Sowiecka sieć światowa

W połowie lat 30. uruchomiono szeroki program budowy floty oceanicznej wstrzymany na początku II wojny światowej, kiedy siły i środki przekierowano na produkcję broni i amunicji dla sił lądowych. Ale nawet w obliczu rychłego starcia z nazizmem, faszyzmem i japońską juntą horyzonty Stalina nie ograniczały się do Eurazji. W sierpniu 1940 r. wywiad marynarki wojennej ZSRR przygotował „Perspektywiczny plan budowy światowej sieci nadawczo-odbiorczej na lata 1940-1943″. Przewidywał on instalację tajnych odbiorników i nadajników m.in. w strefie Kanału Panamskiego, w Nowym Jorku, San Francisco, Argentynie, Brazylii i Afryce. Plan budowy tak wielkiej sieci musiał być uzgodniony ze Stalinem.

Wojna z Niemcami nie poszła po myśli radzieckiego kierownictwa, ale gdy tylko zamajaczył w oddali kres zmagań z III Rzeszą, na konferencji w Teheranie Stalin próbował skłonić aliantów do eksterminacji pojmanego dowództwa Wehrmachtu. Zaproponował egzekucję 50-100 tys. oficerów i sierżantów, co Roosevelt próbował obrócić w żart, a przerażony Churchill kategorycznie odrzucił. Nasuwa się jedyne możliwe wyjaśnienie tej inicjatywy wodza – chęć zapobieżenia szybkiej odbudowie armii niemieckiej przez aliantów. Stalin zdawał sobie sprawę z tego, jak trudną byłaby przeszkodą podczas marszu na Lizbonę.

Podbój Europy jest realny

Pod koniec stycznia 1945 r., kiedy Armia Czerwona kontynuowała operację wiślańsko-odrzańską, były szef Kominternu Gieorgij Dymitrow opisał w dzienniku przyjęcie na daczy Stalina. Obecnych było wielu czołowych komunistów jugosłowiańskich i bułgarskich i wielu radzieckich popleczników wodza, który w jednym z toastów zdobył się na szczerość: „Kryzys kapitalizmu przejawił się podziałem kapitalistów na dwie frakcje – faszystowską i demokratyczną. Zawarliśmy sojusz z demokratyczną frakcją kapitalistów, bo mieli interes w zapobieżeniu dominacji Hitlera, jako że to brutalne państwo doprowadziłoby klasę robotniczą do skrajności i do obalenia samego kapitalizmu. Teraz mamy sojusz z jedną frakcją przeciw drugiej, ale w przyszłości zwrócimy się też przeciw tej pierwszej frakcji kapitalistów”.

O podobnych nastrojach w armii przypomniał walczący na froncie poeta i pisarz Dawid Samojłow: „Wariant dalszego pochodu przez Europę – wojna z obecnymi sojusznikami – nie wydawała się niemożliwa ani mi, ani wielu moim braciom żołnierzom. Sukces militarny, smak zwycięstwa i niezwyciężoności, jeszcze niewygasły ofensywny zapał – wszystko to rodziło myśl, że podbój Europy jest możliwy i realny. Z takimi nastrojami w wojsku można było nie zatrzymać się w Berlinie”.

Winston Churchill, Harry Truman i Józef Stalin w Poczdamie, lipiec 1945 r.Winston Churchill, Harry Truman i Józef Stalin w Poczdamie, lipiec 1945 r. Fot. domena publiczna

Ale Stalin był wyrachowany i daleki od hurraoptymizmu. Rozumiał, że najpierw trzeba lizać rany i przygotować kraj i armię do wojny z nowym przeciwnikiem. O tej perspektywie mówił ezopowym językiem 9 lutego 1946 r. na zebraniu stołecznego okręgu wyborczego. Opublikowane nazajutrz w „Prawdzie” przemówienie obfitowało w wojowniczą retorykę, ale najszczerszy był wstęp: „Wojna była nieuchronnym skutkiem rozwoju światowych sił ekonomiczno-politycznych na bazie współczesnego monopolistycznego kapitalizmu. (…) Światowy kapitalistyczny system gospodarczy niesie w sobie elementy powszechnego kryzysu i militarnych konfliktów. (…) Wojennej katastrofy dałoby się może uniknąć, gdyby możliwa była okresowa redystrybucja surowców i rynków zbytu między krajami zgodnie z ich ekonomicznym potencjałem drogą uzgodnionych pokojowych decyzji. Uniemożliwiają to obecne kapitalistyczne warunki rozwoju światowej gospodarki”.

Odpowiedzią na mowę Stalina było przemówienie Churchilla w Fulton, 5 marca 1946 r., gdzie padły słowa opadnięciu żelaznej kurtyny.

Gdzie dwóch się bije…

W 1948 r. Stalin przedstawił jasno komunistycznym przywódcom Bułgarii i Jugosławii perspektywy rozwoju sytuacji międzynarodowej i konieczność wsparcia bojowników wojny domowej w Grecji: „Nie bójcie się jakiegoś »imperatywu kategorycznego« w kwestii obowiązku moralnego. My nie mamy takich imperatywów. Cały problem sprowadza się do równowagi sił. Jak możesz, uderzaj. A jak nie, to nie stawaj do walki. Walczymy nie wtedy, kiedy chce wróg, tylko kiedy to jest w naszym interesie”.

Stalin, kiedy uruchomił produkcję broni chemicznej i biologicznej i miał własną bombę jądrową, już w 1950 r. nie wykluczał przystąpienia do ostatniego boju. Ściślej mówiąc, zrozumiał, że wojna, którą wszczął w Korei, może przerodzić się w masakrę globalną. Pisał o tym szczerze do Mao Zedonga na początku października 1950 r.: „Ze względów prestiżowych USA mogą wdać się w wielką wojnę, (…) potem wciągnąć w nią Chiny, a wtedy do wojny przystąpi ZSRR. (…) Czy mamy się tego bać? Według mnie nie, bo razem będziemy silniejsi niż USA i Anglia. (…) Jeśli wojna jest nieunikniona, niech będzie teraz”.

Po ataku Korei Północnej na Koreę Południową dowództwo sił powietrznych USA zasugerowało kontratak nie na Phenian, tylko na zakłady zbrojeniowe na Uralu i Syberii.

Ale ostrożni politycy odrzucili ten pomysł. Przecież na początku 1950 r. ZSRR i ChRL podpisały układ o wzajemnej pomocy i z końcem 1950 r., wraz z pojawieniem się „ochotników” Mao, konflikt na Dalekim Wschodzie przerodził się w wojnę chińsko-amerykańską. Tego właśnie chciał Stalin, który zręcznie przeciwstawił najliczniejszy naród świata najbogatszemu. Podobną metodę testował już w latach 1939 i 1941, kiedy paktami o nieagresji z Niemcami i Japonią sprowokował globalną jatkę.

Stalin, Ulbricht i Mao Zedong, 1949 rokStalin, Ulbricht i Mao Zedong, 1949 rok domena publiczna

W 1950 r. ponownie postawił się w roli trzeciego, który cieszy się, gdy dwóch się bije. Co więcej, według doniesień, które miał na biurku w grudniu, odrzutowce MiG-15 okazały się skuteczne przeciwko „latającym superfortecom”, a także eskortującym je myśliwcom. Amerykański odwet jądrowy stał się mniej straszny. Wkrótce kontyngent amerykański w Korei przewyższył liczebność oddziałów USA stacjonujących w Europie. ZSRR zwiększył też dostawy broni dla wietnamskich powstańców – zarówno rękami Mao, jak i bezpośrednio – żeby odciągnąć część wojsk francuskich z Europy, której pragnął.

Stalin wyznaczył termin III wojny światowej

Związek Radziecki zyskał kolejną „pięciolatkę” na prace nad bombą termojądrową i przygotowywanie uderzenia, w którym dużą rolę miały odegrać siły satelitarne. Późnym wieczorem 9 stycznia 1951 r. na Kremlu rozpoczęła się odprawa wojskowo-politycznego kierownictwa ZSRR i pięciu środkowoeuropejskich krajów „demokracji ludowej”. Jak zanotował minister obrony Rumunii Emil Bodnaras, Stalin wyznaczył termin III wojny światowej: „To, że przez najbliższe dwa-trzy lata USA będą związane w Azji, jest okolicznością bardzo sprzyjającą dla nas, światowego ruchu rewolucyjnego. Musimy te dwa-trzy lata dobrze wykorzystać”. Potem wódz wydał „młodszym braciom” wiele poleceń sprowadzających się do tego, że mają zmienić swoje kraje w koszary i zakłady zbrojeniowe. Jak wspominał w rozmowie z Teresą Torańską uczestnik spotkania Edward Ochab: „Z ciężkim sercem przyjmowaliśmy te »sugestie« i wynikające z nich perspektywy”.

Swietłana Allilujewa, córka Stalina, wspominała, że podówczas wódz „(…) zawziął się na cały świat. (…) Zimą z 1952 na 1953 r. zapadły najmroczniejsze ciemności. (…) Do całego szaleństwa doszedł szczęk oręża. Z byle powodu z Moskwy wydalony został ambasador USA George Kennan. Jeden pułkownik, artylerzysta, towarzysz moich braci [zapewne adoptowany syn Stalina Artiom Siergiejew], rzekł mi wtedy poufnie:

»Och, teraz czas zacząć, żeby się odegrać, dopóki żyje twój ojciec. Teraz jesteśmy niezwyciężeni!«.

Trudno było myśleć o tym serio, ale takie faktycznie były nastroje w kierownictwie. Ludzie bali się mówić, to było jak cisza przed burzą”.

Nagły koniec dyktatora

Józef StalinJózef Stalin Fot. Domena publiczna

Ale 1 marca 1953 r. piorun trafił Stalina. Atak apopleksji, wylew, wezwani przez ochronę przerażeni towarzysze zwlekali z wezwaniem lekarza. Czego bali się bardziej – tego, że generalissimus ozdrowieje i urządzi im sądny dzień, czy że odzyskawszy przytomność, uzna przywołanie medyka za próbę odsunięcia go od władzy? Z czasem wyłoniła się obawa, że wszystkim grozi śmierć – wódz mógł dojść do siebie i rozgniewać się na tych, którzy nie udzielili mu pomocy. W końcu wezwano lekarzy, ale nie umieli już uratować despoty. Blisko pięć dni cierpiał straszne męki łącznie z krwawymi wymiotami.

Niemniej według świadectwa córki nawet na łożu śmierci próbował pracować: „Oddychał coraz szybciej. Od 12 godzin było jasne, że narasta niedotlenienie organizmu. Twarz mu pociemniała i zmieniła się, rysy stawały się trudne do rozpoznania, usta poczerniały. Przez ostatnią godzinę-dwie powoli się dusił. Agonia była straszna. Udusił się na oczach wszystkich. W pewnym momencie – nie wiem, czy naprawdę tak było, ale tak się wydawało – w ostatniej chwili nagle otworzył oczy i omiótł wzrokiem stojących wokół. To było straszne spojrzenie, jakby obłąkane lub wściekłe, pełne strachu przed śmiercią i przed pochylonymi nad nim obcymi twarzami lekarzy. Patrzył na nich przez niecałą minutę. I nagle – to było niepojęte i straszne, nadal tego nie rozumiem, ale nie umiem zapomnieć – nagle podniósł lewą rękę, tę, którą mógł poruszać, i jakby wskazał coś w górze albo pogroził nam wszystkim. Gest był niezrozumiały, ale straszny”.

Psychologowie zauważyli, że w objęciach Morfeusza człowiek najczęściej widzi to, co chciałby wyprzeć z pamięci, o czym na jawie usilnie stara się zapomnieć. Pewnie z tego powodu, odpowiadając na pytanie dziennikarza Feliksa Czujewa, czy Stalin nawiedza go w nocy, Wiaczesław Mołotow opisał scenę z Armagedonu: „Czasami śnię. W jakichś całkiem dziwacznych okolicznościach. Jakieś zrujnowane miasto. Nie mogę się wydostać. A potem spotykam jego”.


Aleksander Gogun – (ur. w 1980 r.) rosyjski historyk, pracuje w Instytucie im. Friedricha Meineckego na Wolnym Uniwersytecie w Berlinie. Zajmuje się II wojną światową i historią ZSRR okresu stalinowskiego. Patrz też: www.gogun.org


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com