Przewidywania i prowokacje o Bliskim Wschodzie

Daniel J PipesPrzewidywania i prowokacje o Bliskim Wschodzie

Daniel Pipes


Bliski Wschód to jeden z najbardziej wybuchowych, niestabilnych i dręczonych problemami regionów; z tego też powodu jest on powodem wielu najintensywniejszych debat politycznych – wystarczy wspomnieć o konflikcie izraelsko-arabskim czy umowie z Iranem. Poniższy przegląd problemów jest zbiorem spekulacji i interpretacji problemów Iranu, ISIS, Syrii i Iraku, Kurdów, Turcji, Arabii Saudyjskiej, Egiptu, Izraela i islamizmu, a zakończony jest moimi przemyśleniami w kwestii wyborów strategicznych. W skrócie, pod całą masą pomyłek, błędów i tragedii znaleźć można też i iskierkę nadziei.

Iran

Iran to temat numer jeden, w szczególności po podpisaniu umowy nuklearnej w Wiedniu 14 lipca. Umowa ma przywrócić Teheranowi miejsce na arenie międzynarodowej i zakończyć dekady wrogości, skłaniając Iran do przekształcenia w normalne państwo. Jest to jak najbardziej szczytny cel.

Problem jednak leży w wykonaniu, którego efekty są tragiczne. Agresywny rząd jest nagradzany uznaniem międzynarodowym i dodatkowymi funduszami bez żadnych gwarancji dotyczących programu zbrojeniowego. Dodatkowo umowa zezwala na rozwój tego programu za około dekadę. W dziejach dyplomacji nigdy jeszcze nie odnotowano takiej kapitulacji mocarstw wobec słabego, izolowanego kraju.

Irańscy przywódcy mają apokaliptyczne zapatrywania, których brak było Korei Północnej, Stalinowi, Mao, Pakistanowi czy komukolwiek innemu. Najwyższy przywódca Ali Chamenei może chcieć użyć broni nuklearnej poza normalnym kontekstem militarnym. /Tym bardziej powinien zostać powstrzymany.

Ali Chamenei (po prawej) jest często przedstawiany obok ajatollaha Chomeiniego na irańskiej ikonografii

Jednak sankcje ekonomiczne są tylko na pokaz. Irański rząd może równać się z Koreą Północną w oddaniu jakie poświęca budowie tej broni i gotowości poświęcenia wszystkiego, co niezbędne by osiągnąć swój cel. Dlatego, niezależnie od tego jak silne będą sankcje wyłącznie utrudnią one irańskim przywódcom budowę bomby, ale ich nie powstrzymają.

Jedynym sposobem powstrzymania ich jest użycie siły. Mam nadzieję, że rząd izraelski – jedyny, który może podjąć odpowiednie kroki – zdecyduje się wykonać tą trudną i niewdzięczną robotę. Może to zrobić przez bombardowanie, operacje specjalne lub broń atomową, przy czym opcja numer dwa jest najatrakcyjniejsza i najtrudniejsza jednocześnie.

Jeśli Izraelczycy nie powstrzymają bomby, to może to mieć straszne konsekwencje dla Bliskiego Wschodu i poza nim, w tym dla Ameryki Północnej, gdzie trzeba będzie liczyć się z atakami elektromagnetycznymi.

Jeśli Irańczycy nie zdołają zbudować bomby to jest możliwe, że zwiększony kontakt ze światem zachodnim i polityka państw Zachodu może obalić reżim.

ISIS

Państwo Islamskie (znane jako ISIS, ISIL, Daesz) jest jednym z najgorętszych tematów, zaraz po Iranie. Zgadzam się z Ronem Dermerem, izraelskim ambasadorem w Waszyngtonie, że Iran jest znacznie bardziej niebezpieczny niż ISIS. Jednak ISIS jest bytem bardziej interesującym. Co więcej, administracja Obamy używa go jako straszaka, który ma usprawiedliwić konszachty z Teheranem.

ISIS pojawiło się jakby znikąd, oparte na islamskiej nostalgii posuniętej poza granice rozsądku. Saudowie, ajatollahowie, Taliban, Boko Haram i Szabaab narzucały swoją wersję średniowiecznego porządku. Jednak ISIS poszło jeszcze dalej, starając się odtworzyć islamski świat z siódmego wieku, włączając w to niewolnictwo i publiczne ścięcia.

Sprowokowało to dwa rodzaje reakcji ze strony muzułmanów. Jedna jest pełna poparcia i manifestuje się poprzez rzesze muzułmanów z Tunezji i Zachodu spieszących dla wsparcia ISIS. Jednak drugi rodzaj reakcji, znacznie ważniejszy, był negatywny. Przytłaczająca większość muzułmanów (nie mówiąc już o nie muzułmanach) sprzeciwia się brutalnemu fenomenowi, jakim jest ISIS. W dłuższej perspektywie ISIS zaszkodzi ruchowi islamistycznemu (który chce stosowania prawa islamskiego w całej jego rozciągłości) a nawet samemu islamowi, bowiem duża część muzułmanów sprzeciwia się ISIS.

Jednak po ISIS może pozostać jeden element: pojęcie kalifatu. Ostatni kalif, który faktycznie dzierżył władzę, rządził około roku 940. Ponad tysiąc lat temu. Ponowne pojawienie się kalifa o realnej władzy, po całej serii figurantów, wielce podekscytowało islamistów. Z punktu widzenia Zachodu to tak, jakby ktoś odnowił Cesarstwo Rzymskie w oparciu o fragment terytorium Europy: z pewnością przyciągnęłoby to uwagę każdego. Spodziewam się, że kalifat będzie miał długotrwały i negatywny wpływ.

Syria, Irak i Kurdowie

Czytaj dalek tu: Przewidywania i prowokacje…


twoje uwagi, linki, wlasne artykuly, lub wiadomosci przeslij do: webmaster@reunion68.com