Archive | 2023/02/10

Waldemar Piasecki: Szewach Weiss odszedł, ale pozostaje

Kawalerowie Orderu Orła Białego Jan Karski i Szewach Weiss. Foto: Waldemar Piasecki


Waldemar Piasecki: Szewach Weiss odszedł, ale pozostaje

Waldemar Piasecki


W wieku 87 lat odszedł na zawsze Szewach Weiss, sztandarowa postać relacji polsko-żydowskich, kapłan dialogu, człowiek widzący więcej, bo patrzący dalej. Jan Karski mawiał o nim, że widzi las, podczas gdy inni zdolni są dostrzec tylko drzewa. Rozumiejący, że dla Polaków i Żydów nie ma wspólnej, a może nawet żadnej przyszłości, jeżeli nie zdołają wysłuchiwać siebie nawzajem, ważyć wzajemne racje, fobie i stereotypy, by iść przed siebie i w podobnym kierunku.

.

Polska docenić Go potrafiła. Andrzej Duda uhonorował profesora byłego przewodniczącego parlamentu Izraela – Knesetu i byłego ambasadora państwa żydowskiego w Polsce Orderem Orderu Orła Białego. Najwyższe odznaczenie Rzeczypospolitej zostało Mu wręczone w Jerozolimie 17 stycznia 2017 roku.

Wcześniej, w 2004 roku Szewach Weiss został uhonorowany Krzyżem Wielkim Orderu Zasługi RP przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Tym samym stał się pierwszym cudzoziemcem, który nie będąc głową państwa stał się posiadaczem dwóch najwyższych orderów polskich. Był to fakt bezprecedensowy

Szewach Weiss przyszedł na świat w lipcu 1935 roku w Borysławiu w województwie lwowskim w rodzinie Meira i Gitli Weissów prowadzących tam sklep spożywczy. Po wkroczeniu hitlerowców Weissowie uciekli z getta. Najpierw schronienia udzieliła im Ukrainka Julia Lasota, potem Polacy – najpierw Michał i Anna Góralowie, a potem Maria Potężna i jej syn Tadeusz. Następnie przenieśli się do kryjówki pomiędzy ścianą ich sklepu i jego magazynem, przygotowanej potajemnie przez ojca.

Po wojnie rodzina przeniosła się do Wałbrzycha, a w 1946 roku po przekroczeniu ‘zielonej granicy’ z Czechosłowacją, przez Bratysławę, Wiedeń i Linz dotarli do Rzymu. W grudniu 1947 roku odpłynęli z Genui do Hajfy, by osiąść na ziemi żydowskiej. Już na niej trzynastoletni Szewach świętował proklamowanie w 1948 roku państwa Izrael.

Ukończył średnią szkołę rolniczą Hadassim niedaleko Netanii. Tam jego nauczycielem i mentorem został pochodzący z polski żydowski socjalista Michael Kasztan, który uformował go politycznie. Podczas służby wojskowej zaczął zajmować się oświatą i kulturą oraz dziennikarstwem. Przez ponad sześć lat prowadził audycję radiową. Studiował prawo i nauki polityczne na Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie i Uniwersytecie Telawiwskim.

W 1959 roku poślubił Esterę. Z małżeństwa urodziła się córka Ifat i syn Noam.

W tym czasie zaczął uprawiać wyczynowo sport. W 1954 był jednym z najlepszych sportowców w Izraelu (trenował lekkoatletykę i podnoszenie ciężarów). W tym samym roku rozpoczął służbę wojskową. W wojsku zaangażował się w życie kulturalne – jako podoficer do spraw kultury dla północnej części Izraela. Dzięki temu został dziennikarzem radiowym, przez 6 lat prowadził audycje. Jest także autorem szesnastu książek dla dzieci. Jednocześnie studiował na Wydziale Nauk Politycznych Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie i Wydziale Prawa w Tel Awiwie.

W latach 1969-1981 był radnym w Hajfie, od 1977 do 1999 członkiem Komitetu Centralnego izraelskiej Partii Pracy i bliskim współpracownikiem jednego z jej liderów Icchaka Rabina (drugim był rywalizujący z nim Szimon Peres). Od 1981 był parlamentarzystą wybranym do Knesetu, gdzie szybko zasłynął jako mówca i polemista. W latach 1988-1992 był wiceprzewodniczącym, a następnie w 1992 roku został wybrany zdecydowaną różnicą głosów (76:32) przewodniczącym, na kolejne cztery lata. W latach 1984-1999 był delegatem izraelskiego parlamentu do Rady Europy. Wielokroć reprezentował Izrael na forach międzynarodowych. Wykładał również na stworzonym przez siebie Wydziale Mediów Uniwersytetu w Hajfie.

Z niezwykle ważne w swoim życiu uważał Szewach Weiss spotkanie z profesorem Janem Karskim, do którego doszło w domu izraelskiego polityka w 1996 roku. Tak o tym pisał z okazji setnej rocznicy urodzin polskiego Bohatera czasu Holocaustu:

Z mojej perspektywy bardzo wyraźnie widać jak potrzebny jest światu pokój, zrozumienie i tolerancja. Widać także czym jest i jakie przynosi skutki antysemityzm, fanatyzm, brak szacunku człowieka do drugiego człowieka. Z tej perspektywy ciągle wyraźnie widzę jak arcyważnymi są heroizm i ideały Jana Karskiego, o których wciąż mamy obowiązek mówić, przypominać, uczyć.

Pamiętam, kiedy w moim domu w Hajfie zjawiła się grupa ludzi z Polski. Realizowali film o Janie Karskim. Byłem szczęśliwy, że mnie odwiedzili, tak wiele chciałem im opowiedzieć. Kierował tym przedsięwzięciem polski dziennikarz Waldemar Piasecki, bliski przyjaciel karskiego. Pamiętam wspaniałą, przyjazną i serdeczną atmosferę tego spotkania. To było ważne ponieważ wkrótce mieliśmy zacząć rozmawiać także o rzeczach trudnych i bolesnych.

Podczas tej pięknej, niepozbawionej emocji i wzruszeń dyskusji przyznaliśmy obaj, że Karski odebrał światu zachodniemu “alibi”, że w czasie wojny nie wiedział on nic o zbrodni Holocaustu i był przerażony tym, co odkryto w obozach koncentracyjnych. Świat wiedział, ale nic nie zrobił.

Było to przypomnienie misji Jana Karskiego z 1942 roku. Jako naoczny świadek zbrodni dokonywanej na narodzie żydowskim dostarczył jej dokumentację do przywódców koalicji antyhitlerowskiej w Londynie i Waszyngtonie oraz w imieniu Żydów, a także władz Państwa Podziemnego zaapelował o ratunek, o konkretną akcję. Niestety misja nie wydała rezultatów. Świat ze swoimi instytucjami pozostał obojętny. Zawiódł. Egzamin zdała ludzkość, poszczególni ludzie, którzy decydowali się ratować swoich braci bez oglądania się na cele strategii wojennej kreowanej przez Churchilla czy Roosevelta. Oni ocalili świat.

Jednocześnie ujawniona i potwierdzona została prawda polityczna, że naród bez państwa w sytuacji ekstremalnej pozostawiony zostaje sam sobie i nikt się o niego nie upomni. Młody polski dyplomata i żołnierz Podziemia Jan Karski osobiście uczestniczył w przeprowadzeniu dowodu na to, że: wielcy ówczesnego świata zawiedli, mali nie, ale więcej może się to już nie udać, gdy Żydom odmawiać się będzie prawa do państwa i ojczyzny.

Jan Karski – po tym, jak świat dowiedział się, że przeżył wojnę, mieszka w Waszyngtonie i jest znanym profesorem jezuickiego Georgetown University – został przywrócony świadomości opinii publicznej jako jeden z największych autorytetów moralnych. Instytut Pamięci Yad Vashem uhonorował go tytułem “Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata”. Był to przypadek unikatowny. Dotyczył bowiem Sprawiedliwego, który osobiście… nie uratował żadnego Żyda. Chciał uratować wszystkich, jakich jeszcze było można. Romantycznie i idealistycznie uważał, że zdoła przekonać wielkich ówczesnego świata do natychmiastowego i skutecznego działania na rzecz powstrzymania Holocaustu. Za to nominowano go do Pokojowej Nagrody Nobla w 1998 roku. Półwiecze Izraela było do tego znamienną moralnie okazją. Nagroda trafiła jednak w inne ręce. Nieoficjalnie wiadomo, że kandydatura Jana Karskiego “przegrała” nieznacznie. Szewach Weiss szczerze nad tym ubolewał.

Jako uczestnik spotkania z Karskim wspominanego przez Szewacha Weissa z pewnym zażenowaniem przyjmując jego komplementy pod moim adresem, muszę coś jeszcze z tej wizyty w gościnnym domu w Hajfie przywołać…

Jan Karski zapytał gospodarza, jakie ma plany po zakończeniu swej misji w Knesecie. Ten odpowiedział, że chciałby zostać… ambasadorem w Polsce, bowiem chce robić w polityce rzeczy konkretne i takie, które naprawdę mogą od niego zależeć. Karski odniósł się do tego entuzjastycznie. Zachęcał Weissa, aby nie ustawał w tym dążeniu. Ze swej strony, Profesor informował kogo mógł – a grono słuchaczy w Warszawie miał wyjątkowo szerokie – że jest w Izraelu wielki przyjaciel Polski, którego obecność w Warszawie jako ambasadora mogłaby mieć znaczenie przełomowe dla wzajemnych relacji.

Niestety Jan Karski nie doczekał nominacji Szewacha Weissa. Zmarł parę miesięcy przed skierowaniem go do Polski. Gdyby żył, z pewnością byłby dumny.

Trzyletnia kadencja ambasadorska Szewach Weissa przeszła do historii, a zwieńczyło ją odznaczenie wymienione na początku tekstu, przyznane w 2004 roku. Wykorzystał swój czas w Polsce znakomicie, stając się postacią niezwykle szanowaną i uważnie słuchaną na salonach władzy, ale także popularną i lubianą wśród zwykłych ludzi. Sam również publikował w polskiej prasie i bywał częstym gościem telewizji.

Po zakończeniu kadencji, co niezwykle rzadkie, a właściwie wyjątkowe, pozostał obecny w kraju swej niedawnej misji. Tym razem jako profesor wykładający historię i politykę Izraela na Uniwersytecie Warszawskim, a potem także innych uczelniach. Zaczęły się ukazywać jego książki – i o nim samym. Przestawszy być dyplomatą sensu stricto pozostał Szewach Weiss wielkim dyplomatą życiowym. Związawszy się z Polską pozostał z dala od jej wewnętrznych walk i sporów politycznych. Miał dobre relacje z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim, ale także z Lechem Kaczyńskim, Bronisławem Komorowskim oraz obecnym prezydentem Andrzejem Dudą.

Szewach Weiss był niezwykle ważnym elementem stabilizacji w stosunkach polsko-izraelskich i izraelsko-polskich. Mistrzem taktu, proporcji i umiaru. Z tej pozycji mógł nie tylko dla Polski zrobić wiele w budowaniu jej międzynarodowego wizerunku w kontekście „żydowskim”, ale mógł także o wiele więcej na ten sam temat powiedzieć kolejnym polskim ekipom i samym Polakom.

Na Order Orła Białego zasłużył sobie jak mało kto. Bowiem normalność w relacjach polsko-żydowskich nie ma ceny i zależy od niej międzynarodowy wizerunek Polski.

Mniej znanym rysem biograficznym Weissa jest również fakt, iż od 2008 roku był także posiadaczem… Orderu Uśmiechu. Był bowiem także autorem kilkunastu książek dla dzieci. Łatwość ich pisania i docierania do psychiki dziecięcej zdaje się chyba w ogóle przesądzać o jego sukcesie w dialogu z innymi i budowania poprzez ten dialog lepszego świata. Prawda świata dziecka jest bowiem czystą prawdą.

Jeżeli jest prawdą, że odchodzący w szabat trafiają wprost do Wszechmogącego, to Szewach Weiss już tam jest. Być może zdążył już spotkać się z Janem Karskim.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Who’s Afraid of Vladimir Putin?

Who’s Afraid of Vladimir Putin?


BERNARD-HENRI LÉVY


Westerners who seek only to be left in peace are courting an even more deadly war

‘The first question we should ask ourselves is how we might confront this test. Standing up or lying down?’MIKHAIL METZEL/SPUTNIK/AFP VIA GETTY IMAGES

Fear.

A shameful fear, devouring and starting to spread.
That depressing and sickening fear, that fear that wishes not for peace but rather to be left in peace, that fear that begs for peace and pleads for peace.
A fear that comes and returns—sometimes like a light tune, sometimes like the “Ride of the Valkyries”—to the most fragile of souls.

A bad fear, in the pit of one’s stomach.

You think of La Fontaine and his plague-stricken animals.

You think of that 1920s writer Charles Ferdinand Ramuz, who in Terror on the Mountain shows the marriage between the devil and fear, how the pandemonium of humanity’s basest instincts can be multiplied by irrational fear that then leads to communal suicide.

That fear that couldn’t care less, like the one from 1940, that following generations might inherit an even more deadly war, provided that we, here, might taste just five more minutes, or five years, of a terrorized peace, that peace that groaned yesteryear, “Why die for Danzig?” and today cries “Why die for Donbass?”

That is the fear that Putin wishes to inspire and capitalize on.

Paris and London, he carelessly lets drop, are just a click away for a Poseidon missile.

Putin has failed at everything, except inspiring fear.

He was defeated in Kyiv, Kharkiv, Lyman, Mykolaiv, Kherson, in short, in every theater where he has faced Ukrainian valor. But he may win this war of fear.

Putin’s threats.

Putin’s dirty bombs.

The vast party of those who are afraid and who, from right to left and from the extreme left to the extreme right, are ready, because of it, to compromise and dishonor, could become, if we’re not vigilant, the largest party in France.

That skillfully distilled fear, growing; this carnival of sweat and panic on a background of collapsology; this transformation of free spirits into curled up creatures shriveled by anxiety is becoming Russia’s master army and Ukraine’s principal enemy.

Now, I’m not saying that there is nothing to fear.

We must take into account the threats and machinations of a sick man, his power in ruins, resentful of his historic reassessment, along with his fantasies about Greater Russia and a new Rome.

But there are only two possibilities: Either we are serious or we aren’t, when we hear him say, “Since the red carpet that was supposed to be rolled out for my entry into Kyiv was pulled out from under me, I’ll head for the Baltics, for the Poles, for others.”

If we are serious, and if we take that statement seriously, then that means, first, that we are dealing with a particularly atrocious kind of dictator, and second, that faced with that kind of character—a tyrant and a strategist who, as Clausewitz would put it, is planning not an “interstate” war but an “absolute” one, then experience teaches or at least should teach us that concessions, treason, retreat are never the solution.

Needless to say, we must act with discernment and prudence. We must keep open—as Presidents Macron and Biden do, even as we work for the enemy’s defeat—the channels that will allow, when the time comes and when the Ukrainians decide to end this war. But we can’t give in to blackmail, nor to the passions of fear.

The first question we should ask ourselves is how we might confront this test. Standing up or lying down?

Should we let ourselves be subjugated by our own hauntings and scamper away like rabbits at the very moment the heir to the darkest parts of the 20th century threatens to ignite, or extinguish, the light? Or should we, in the midst of a war far more “psychological” than any other war, affirm our values and our reasons for action?

The dignity belongs to the Ukrainians, who wish to be European only insomuch as Europe is the country of those who do not wish to live as vassals, trembling, their necks out in offering to the assassins.

The honor is Zelensky’s, the European who defends, with great panache, the achievements of a democratic civilization that is, on three-quarters of the planet, just a painful hope and a dream.

The least we can ask, in France, of the animals sick with fear is to have just a fraction of the courage of Ukraine, and of her president.


Translated from the French by Matthew Fishbane.

Bernard-Henri Lévy is a philosopher, activist, filmmaker, and author of more than 30 books including The Genius of Judaism, American Vertigo, Barbarism with a Human Face, Who Killed Daniel Pearl?, and The Empire and the Five Kings. His most recent book, The Will to See: Dispatches from a World of Misery and Hope, was published on October 25, 2021 by Yale University Press.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Israeli Chief Rabbi: Earthquake Rescue Teams Should Work Through Jewish Sabbath

Israeli Chief Rabbi: Earthquake Rescue Teams Should Work Through Jewish Sabbath

Algemeiner Staff


Boxes of humanitarian aid shipped by the Israeli military to assist survivors of the devastating earthquakes in Turkey and Syria. Photo: Reuters/IDF Handout

As the death toll from Monday’s devastating earthquakes in Turkey and Syria passed the 20,000 mark on Thursday, Israel’s chief rabbi issued a letter reminding Israeli Jewish rescue workers to continue their operations through Friday night and Saturday, the Jewish Sabbath, in accordance with pikuach nefesh, the halachic concept that the saving of a life overrules the commandments in Jewish law.

In his message, Chief Rabbi David Lau urged that during the “holy shabbat,” field hospitals should “continue to function normally.”

He emphasized: “Wherever there is any chance of saving lives and finding survivors, the engineering team must continue its activities.”

Lau quoted from the Biblical Book of Isaiah as he offered a “prayer that more robbery and destruction shall not be heard in the land.”

Israel’s military has dispatched 380 of its personnel to Turkey, including search-and-rescue and medical teams. The Jewish state has also established a field hospital in the city of Kahramanmaraş, the center of the quakes’ destruction.

Earlier this week, Turkey’s chief rabbi issued a prayer on Tuesday for those affected by the destruction.

“Grant patience, fortitude and courage to our brothers and sisters who are currently waiting to be rescued under the rubble, and bestow strength, strength and success to the officials who sacrificed to bring them back to their families and society as soon as possible,” Rabbi Isak Haleva said in his message of prayer.

On Thursday, the World Health Organization (WHO) warned that survivors of the earthquakes could soon face new difficulties.

“It’s a second disaster looming unless we act very, very fast, meaning shelter, food, water, and medicine because it’s freezing cold,” Dr Hans Kluge, WHO’s regional director for Europe, told the BBC.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com