Archive | 2023/02/05

TAK PAMIĘTAĆ, ŻEBY IŚĆ DO PRZODU

Bella Szwarcman-Czarnota laureatką nagrody im. Jana Karskiego i Poli Nireńskiej w 2018 r.


TAK PAMIĘTAĆ,
ŻEBY IŚĆ DO PRZODU

AGNIESZKA DROTKIEWICZ


ROZMOWA Z BELLĄ SZWARCMAN-CZAROTĄ

W życiorysach Żydówek, o których pisałam, zafascynowało mnie to, że choć żyły w różnych epokach i miały różne światopoglądy, kierowały się podobnymi wartościami


GNIESZKA DROTKIEWICZ: Czy zgodziłaby się Pani z tym, że kultura żydowska jest opowieścią?


BELLA SZWARCMAN-CZARNOTA:
 Zapewne każda kultura jest opowieścią, ale w kulturze żydowskiej jest to wzmocnione przez sztukę interpretacji – każde słowo, każda litera, mogą być interpretowane na wiele różnych sposobów. Nachman z Bracławia powiedział, że nawet najprostszy człowiek, patrząc na tekst Tory, może zobaczyć, że każda litera migoce inaczej, litery splatają się w nowe słowa, a one ukazują nowe znaczenia. W ten sposób Tora, a także każda książka, mogą być komentowane przez każdego od nowa, a ten nowy sens i nowe znaczenia są dostępne dla innych.

Poza tym kultura żydowska to olbrzymi gmach, gdzie mieści się kultura Żydów aszkenazyjskich, kultura Żydów sefardyjskich, kultura świecka, która (wbrew protestom i poglądom skrajnie lewicowych Żydów) jest wieloma nitkami powiązana z kulturą religijną i tradycją. Każda z nich opowiada swoją historię. A jednak jest w nich coś wspólnego: gdy idę do synagogi na Dżerbie, rozpoznaję modlitwy. Są śpiewane na inne melodie, ale to jest to, co znam.

W swojej książce „Znalazłam wczorajszy dzień” wspomina Pani o dość okrutnych rytuałach, takich jak policzkowanie dziewczynki w dniu jej pierwszej menstruacji, ale mam wrażenie, że zasadniczo Pani stosunek do rytuału jest pozytywny?

Mam nadzieję, że zwyczaj policzkowania już zanikł. Trzeba jednak mieć na względzie, że to jest tylko lokalny obyczaj, a nie przepisany prawem religijnym rytuał.
Rzeczywiście rytuały są dla mnie czymś istotnym, bo porządkują życie i pozwalają przez chwilę pomyśleć o czymś innym niż codzienność. Nie wiem jednak, co bym odczuwała, gdybym mieszkała w Izraelu albo w jakiejś dużej społeczności żydowskiej – czy rytuał byłby dla mnie i wtedy ważny. Tu i teraz jest on czymś doniosłym, bo chcę przenieść i zachować moją tradycję, a żyję w kulturze, która jest bardzo homogeniczna. Zachowanie tradycji żydowskiej w Polsce jest trudne, więc rodzi się we mnie pragnienie jej utrzymania. Mam poczucie odrębności, które pielęgnuję, ale które bywa też bolesnym doświadczeniem.

Myślę, że rytuały mogą być uziemiające w dobrym tego słowa znaczeniu. Przecież współczesny człowiek wielkich miast żyje często zaprzeczając temu, że są różne pory roku, pory dnia. A kiedy ktoś obchodzi szabat, nie ma wątpliwości, jaki jest dzień tygodnia.


Tak, szabat, jakkolwiek by go rozumieć, jest przerwą w codzienności. U mnie w domu nie jest przestrzegany bardzo rygorystycznie, ale przez ileś godzin – może nie całą dobę – nie jest włączany telewizor ani komputer, staramy się wtedy umawiać ze znajomymi, rozmawiać, wypoczywać. Nie jestem ortodoksyjną Żydówką, nie chodzi mi o trzymanie się litery prawa religijnego, tylko o symboliczne zaznaczenie przerwy w codziennej bieganinie. Widzę też, że moja córka, która ma już 23 lata, potrzebuje wciąż rytuału błogosławieństwa – przed kolacją szabatową rodzice kładą dziecku ręce na głowie i wypowiadają błogosławieństwo. Kiedy córka jest poza Warszawą, pisze do mnie SMS-a i ja jej też SMS-em posyłam błogosławieństwo.

Kiedy Pani pisze o jedzeniu, zwłaszcza o świątecznych potrawach, mam poczucie, że jego symbolika jest poezją wcieloną w życie. W czasie Chanuki je się potrawy smażone na oliwie na pamiątkę cudu rozmnożenia oliwy w Świątyni, na Rosz Haszana, czyli Nowy Rok, słodkie potrawy symbolizujące pomyślność, na Pesach, które upamiętnia wyzwolenie z niewoli egipskiej – macę.


I nie wolno wtedy jeść żadnych potraw na zakwasie, więc przedtem trzeba robić porządki – wymieść z mieszkania wszystkie okruszki chleba. Charoset, który podaje się w czasie uroczystej kolacji pesachowej – czyli tarte jabłka z orzechami, cynamonem i winem – ma kolorem i fakturą przypominać zaprawę murarską, którą faraon kazał Żydom robić w niewoli egipskiej.

Bardzo mnie poruszyła książka „In Memory’s Kitchen”, o której Pani pisze – zbiór przepisów kuchni żydowskiej zebranych i spisanych przez więźniarki obozu koncentracyjnego w Terezinie.


Niezwykła historia. Próba ocalenia atmosfery domu, ale i pewnych umiejętności. Jedna z kobiet, które zginęły w Terezinie, zapakowała ten zeszyt z przepisami, który po ćwierćwieczu dotarł niezniszczony do jej córki na Manhattanie. To niebywała opowieść, która w istocie mówi o tym, że pęd do tworzenia jest w człowieku niezwykle silny. Pomyślmy o literaturze, która powstawała w łagrach, o Mandelsztamie, który uczył się swoich wierszy na pamięć. Jest w tym akcie przekroczenie sytuacji, w którą jest się wrzuconym, wyjście poza nią. Niedawno przeczytałam, co napisał rabin Ouaknin: jest w tradycji żydowskiej nakaz: „Pamiętaj o dniu szabatu!”. Ale słowo zahor! – pamiętaj! – jest użyte w takiej formie, która zawiera również przyszłość. Masz pamiętać nie o tych szabatach, które były, tylko o tych, które będą kiedyś – to jest takie mesjanistyczne zwrócenie się ku przyszłości, bo jeśli stale dłubiemy w pamięci, to ona nas pęta, nie możemy iść do przodu. Musimy tak pamiętać, żeby iść do przodu. W tych przepisach z Terezina też to jest.

Tematem jednego z Pani felietonów jest menczlichkajt – czy można go nazwać kodeksem „bycia Człowiekiem”?


To jest kodeks, można go dość łatwo wychwycić. Chodzi przede wszystkim o to, by być sprawiedliwym, nie wyrokować pochopnie, mieć serce, zachować umiar. Niekoniecznie trzeba być pobożnym. Znany jest midrasz, wedle którego sam Bóg powiedział: „Nie musicie we mnie wierzyć, lecz postępować zgodnie z przykazaniami”.

Czy ten kodeks odnalazła Pani w historiach kobiet, które opisała Pani w swojej poprzedniej książce – „Mocą przepasały swe biodra”?

Tak, w życiorysach kobiet, o których pisałam, interesowało mnie między innymi to, że choć żyły w różnych epokach, miały różne światopoglądy, kierowały się podobnymi wartościami – właśnie ową menczlichkajt – w podobnych sytuacjach nawet wypowiadały często te same słowa.

Pisze Pani w tej książce, że w czasie porodu Bóg jest blisko rodzącej kobiety, więc ona może wykorzystać ten czas, by modlić się za tych, którzy są w potrzebie. Za chore, bezpłodne kobiety. Czyli wykorzystuje swój ból do czegoś innego, przekracza go.


W judaizmie mówi się, że samo cierpienie nie jest wartością, ważne jest to, co można dzięki niemu zyskać, ku czemu nas prowadzi, czy możemy z niego wyciągnąć jakieś nauki.
Bóg bywa postrzegany jako położna – ta metafora przewija się i w Biblii, i w Talmudzie. Jest midrasz o tym, jak kobiety rodziły pod drzewami i jak Bóg im pomagał w czasie porodu. To jest ciekawe w kontekście odwiecznych dyskusji o tym, że Bóg jest mężczyzną i że trzeba zmienić ten sposób myślenia. Naprawdę nie znam nikogo, kto by myślał, że Bóg to jest dziadek z brodą, który siedzi na chmurce! Bóg w judaizmie jest postrzegany jako obecność kobieca i męska, nie ma płci. To, że można o Nim pomyśleć jako o położnej, o czymś świadczy. Często zwracamy się do Boga jako do Obecności Bożej, do Szechiny. To jest aspekt Boga, sposób myślenia o Nim jak o kobiecie.
Mnie osobiście podejmowane w bardzo liberalnym judaizmie próby zastępowania „He” przez „She” wydają się niepotrzebne, a nawet trochę śmieszą. Choć oczywiście innym wolno uznać je za uprawnione.

A feministyczne sedery?


Podobają mi się nowo wprowadzone elementy, na przykład to, że na pesachowym stole kładzie się pomarańczę, co ma symbolizować akceptację homoseksualistów i innych mniejszości w społeczności żydowskiej – na przykład kobiet-rabinek. Na stole ustawia się też kielich Miriam – napełniony wodą źródlaną, na pamiątkę roli, jaką Miriam, siostra Mojżesza, i inne kobiety odegrały w wyzwoleniu z niewoli egipskiej.

Zwróciło moją uwagę to, że idealnym kandydatem na męża był uczony w Piśmie – mężczyzna, który nie zarabiał, lecz studiował księgi. To kobiety często musiały zarabiać na utrzymanie domu.


Tak bywa i dzisiaj w rodzinach ultraortodoksyjnych Żydów. Z drugiej strony jednak kobieta żydowska miała więcej praw niż kobiety w innych społecznościach. Na przykład Glikl z Hameln, autorka unikalnych pamiętników żyjąca na przełomie XVII i XVIII wieku, mogła podróżować sama, prowadzić aktywne życie zawodowe na własną rękę. Takich kobiet było sporo. Mogły pracować. To było dobre i złe. Dobre, bo można się realizować na różne sposoby, ale i trudne – trzeba zająć się gromadką dzieci, gotować, sprzątać, zarabiać.

Czy rzeczywiście jest tak, że miłość fizyczna w tradycji żydowskiej jest bardzo ważna, dopełnia, uczłowiecza?


Jest bardzo istotna, ale tylko w określonym kontekście. Przede wszystkim każdy ortodoksyjny rabin powie, że nie można mówić o miłości fizycznej, lecz o współżyciu małżeńskim. Judaizm ortodoksyjny nie wypowiada się na temat miłości fizycznej w ogóle, ale w związku zawartym wedle prawa religijnego. I o tej miłości mówi śmiało i podkreśla jej doniosłość.
Współżycie małżonków jest ważne, zbliża ich także w sensie duchowym. W traktatach kabalistycznych mówi się, że mężczyzna i kobieta, dopiero gdy są złączeni, stanowią pełnię: duchową i fizyczną. Ale to złączenie ma się odbywać w wyznaczonych dniach cyklu, w określonych przez prawo religijne ramach, a nie wedle pragnienia małżonków. Z drugiej strony ważne jest, że na gruncie judaizmu udane pożycie seksualne jest prawem kobiety, a nie mężczyzny. Kobieta może się też rozwieść, jeśli mąż jest dla niej odrażający fizycznie albo źle ją traktuje w sensie seksualnym.
Szabat – a ściślej  noc z piątku na sobotę – to najwłaściwszy czas na zjednoczenie się małżonków. Bardziej metaforycznie: na czas szabatu otrzymuje się nową duszę – duszę, która umie się radować wypoczynkiem szabatowym, i właśnie ta dusza skłania do tego, żeby połączyć się tak, aby nastąpiła odnowa miłości małżeńskiej.

W „Mocą przepasały swe biodra”, wśród portretów kobiet żydowskich, przedstawia Pani między innymi historię pisarki Anzi Yezierskiej, a poprzez nią historię emigracji żydowskiej w Ameryce. Zwróciło moją uwagę coś, o czym pisał też Tony Kushner w „Aniołach w Ameryce” – ta niezwykła siła emigrantów, która wynikała z marzeń o lepszym świecie snutych przez pokolenia, czy może z czegoś innego.


Anzia Yezierska w  końcu zrozumiała, że to tradycja i dom, z którego tak bardzo chciała się wyrwać, dawały jej siłę. W Ameryce nigdy nie poczuła się dobrze, w kulturze amerykańskiej, do której tak aspirowała, zawsze czuła się trochę gorsza.

Cytuje Pani fragment jej książki: „Dlaczego dzieci się mnie wstydzą, skąd wzięły siłę, żeby się przebić w tym świecie? Z powietrza? (…) Dlaczego dzieci urodzone z amerykańskich matek nie napiszą takiej sztuki jak mój Benny?”.

Ta siła bierze się z konieczności adaptacji, z bogactwa kultur nałożonych na siebie, które razem tworzą nową jakość. Teraz zajmuję się tłumaczeniem wierszy żydowskich poetek z jidysz na polski. Jest rzeczą ciekawą, że one wszystkie znają po kilka języków, przemierzyły po kilka krajów, a zarazem mają mocny żydowski background, który – wraz ze splotem kultur, przez które one przeszły, coś zabierając, coś odrzucając – jest ich niepowtarzalnym wyposażeniem.

W eseju Ewy Kuryluk czytałam anegdotę o tym, jak jeden żydowski emigrant mówi do drugiego, że jedzie do Urugwaju. „Tak daleko?” – pyta drugi. „Daleko skąd?” – odpowiada pierwszy.

Daleko od korzeni. Wielu moich znajomych z emigracji ’68 mówi, że gdy raz wyrwie się korzenie, to już się ich nie zapuści. W innych kulturach jest się trochę gościem. Trzeba wobec tego mieć coś, co się ze sobą zabiera – może rzeczywiście Żydzi są do tego nawykli?
Jest taki fenomen jak Księgi Pamięci – o prawie każdej miejscowości w Polsce zapisano księgi w jidysz, hebrajskim, angielskim. Opublikowali je ludzie, którzy mieli tutaj przodków, albo sami jeszcze pamiętają lata przed Zagładą. Są to wspomnienia o życiu Żydów w tych miasteczkach, odtworzone z niesłychaną precyzją, z poczuciem, że tu była mała ojczyzna. Tu nie chodzi wcale o ukazanie sielskiego obrazka bratania się dwóch nacji żyjących obok siebie. Księgi pokazują, że Żydzi mieli tu swój świat, swoje miejsce. A w nim całe mnóstwo instytucji żydowskich – bibliotek, teatrów amatorskich, chórów, partii politycznych, wiernych tego czy tamtego cadyka. Autorzy tych ksiąg utrwalają to, co w nich siedziało, tak jak w Anzi Yezierskiej tkwił Płock czy Mława.

Wspomniałam „Anioły w Ameryce”. Zastanawiam się, czy Ethel Rosenberg mogłaby być jedną z Pani bohaterek, w poczcie dzielnych kobiet żydowskich?

Trochę tak, a trochę nie. Jest książka Doctorowa o małżeństwie Rosenbergów – „Księga Daniela”. Gdy ją przeczytałam, pomyślałam, że Ethel mieści się w linii rewolucjonistek (jak Fanny Kapłan, która strzelała do Lenina), w linii żydowskich kobiet o lewicowych poglądach, walczących o słuszną Sprawę. Niestety, kierowane ideologią, szły czasem za daleko. Ślepa służba w imię ideałów, choćby najszlachetniejszych, to coś, z czym nie mogę się pogodzić. Dla mnie najbardziej przerażające w historii małżeństwa Rosenbergów było to, że oni – wiedząc, na jakie ryzyko się wystawiają – nie myśleli o tym, co stanie się z dziećmi, gdy je osierocą. Pamiętam, jak ich stracono na krześle elektrycznym, to była wielka trauma mojego dzieciństwa – synowie Rosenbergów musieli być niewiele starsi ode mnie.

Od zdania o tym „lecie, kiedy stracono Rosenbergów” zaczyna się „Szklany klosz” Sylwii Plath.

Czytałam tę książką w kółko, razem z jej listami do matki i dziennikiem, bo nie mogłam znaleźć tego pęknięcia – jak to się dzieje, że świetnie funkcjonująca, utalentowana, piękna dziewczyna z dnia na dzień osuwa się w szaleństwo. Wszystko szło wspaniale i z dnia na dzień pęknięcie – samobójstwo. Co się stało? Podobnie prześladowała mnie historia Edith Stein: u niej z kolei nie mogłam znaleźć tego pęknięcia, gdy z niewierzącej Żydówki stała się katoliczką. Jak to się odbywa? Jak przebiega proces decyzyjny prowadzący do tak radykalnych zmian?

Myślała Pani o drugim tomie portretów kobiet żydowskich? O nowych bohaterkach?

Chciałabym napisać o kobietach mniej znanych, często bezimiennych: o żonie Lota, żonie Hioba. Stale wracam do Rut i Noemi. A także do Sary, która urodziła dziecko, kiedy była już stara – Bóg uznał, że ma przed sobą jeszcze drogę, że drzemie w niej jakiś potencjał. A więc chcę napisać o tym, że można się rozwijać, nawet gdy się jest starą kobietą.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.

Bella Szwarcman-Czarnota – Filozofka, pisarka, publicystka, tłumaczka. Wieloletnia redaktorka Państwowego Wydawnictwa Naukowego w redakcji filozofii, sekretarz redakcji „Biuletynu ŻIH”, obecnie – i od początku istnienia pisma – redaktorka i felietonistka miesięcznika „Midrasz”. Tłumaczy z języka francuskiego, rosyjskiego i jidysz. Autorka książek „Mocą przepasały swe biodra. Portrety kobiet żydowskich” (2006) oraz „Znalazłam wczorajszy dzień. Moja osobista tradycja żydowska” (2009), współautorka materiałów pomocniczych dla nauczycieli programu „Przywróćmy Pamięć” realizowanego przez Fundację Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego


AGNIESZKA DROTKIEWICZ – Ukończyła stosunki międzykulturowe oraz kulturoznawstwo na Uniwersytecie Warszawskim. Autorka powieści „Paris London Dachau”, „Dla mnie to samo”, „Teraz” i „Nieszpory”, a także dramatu „Daleko od Wichrowych Wzgórz”. Opublikowała też cztery zbiory rozmów – dwa wspólnie z Anną Dziewit („Głośniej! Rozmowy z pisarkami” oraz „Teoria trutnia i inne”), a sama – zbiór rozmów „Jeszcze dzisiaj nie usiadłam” i „Piano rysuje sufit”. Przeprowadziła wywiad-rzekę z Dorotą Masłowską pod tytułem „Dusza światowa”. Prowadzi cykl „Lesen znaczy czytać” razem z Instytutem Goethego w Barze Prasowym. https://www.facebook.com/agnieszkadrotkiewcz

Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Netanyahu slams ‘explicit threat’ by protest leader to murder him

Netanyahu slams ‘explicit threat’ by protest leader to murder him

JNS


Former IAF pilot Ze’ev Raz wrote, “If a prime minister rises and assumes dictatorial powers, he is a dead man, it’s that simple.”

A rally in Tel Aviv against Israeli Prime Minister Benjamin Netanyahu’s new government, Jan. 21, 2023. Photo by Gili Yaari.

Israeli Prime Minister Benjamin Netanyahu on Saturday night harshly criticized what he said was a “growing wave” of threats directed at himself and other officials, after a leader of the anti-government protests appeared to call for his assassination.

“It seemed that all boundaries had been crossed by threats against elected officials and myself, but this is not the case, because we have now heard and seen an explicit threat to murder the prime minister of Israel,” said Netanyahu in a statement.

Netanyahu’s remarks came after former Israeli Air Force pilot Ze’ev Raz wrote on Facebook on Friday that, “If a prime minister rises and assumes dictatorial powers, he is a dead man, it’s that simple…. There’s an obligation to kill them.”

Raz, who flew one of the fighter jets that bombed Sadam Hussein’s nuclear reactor in Iraq in 1981, has long been a figurehead in the anti-Netanyahu protest movement.

“I know that there is a debate over what endangers democracy, but this is not something that is subject to dispute—this truly endangers democracy,” said Netanyahu on Saturday.

“I expect the law enforcement and security officials, who spoke out so clearly and sharply during the tenure of the previous government about phenomena that were much less serious, to come out—with the same severity and clarity— against this. I expect the law enforcement officials to take immediate action against those who are inciting to murder, and I expect the leaders of the opposition to speak out as vigorously and as strongly as I did,” he added.

In response, police said on Saturday night that they had opened a probe into Raz on “suspicion of incitement and threats.”

National Security Minister Itamar Ben-Gvir said, “I instructed the police to treat incitement that comes from left in the same way as if it came from the right. If a ‘hilltop youth’ [in Judea and Samaria] had written similar or even less serious things than he would have been arrested and placed in a detention center.”


Tens of thousands demonstrated in Tel Aviv on Saturday night for the fifth consecutive week, ostensibly against the government’s judicial reform plan.

The proposal includes changing the way judges are selected so that the Knesset members will have majority say on the Judicial Selection Committee; passing an “override clause,” a law that would give legislators the power to reverse, or “override,” the Supreme Court when it strikes down laws; abolishing the legal justification of “reasonableness” by which the court can cancel Knesset decisions; and empowering ministers to hire and fire their own legal advisers.

Netanyahu has rejected as “baseless” claims by critics that the reforms would mark the end of the country’s democracy, and vowed to implement them “responsibly.”

“The truth is that the balance between the branches of government has been violated over the past two decades. This unusual phenomenon does not exist anywhere else in the world—not in the United States, not in Western Europe and not during Israel’s first 50 years of existence,” said Netanyahu.

Lawmaker Simcha Rothman, who is chairman of the Knesset Constitution, Law and Justice Committee, expressed his openness to compromise on the proposed legislation at a press briefing hosted Thursday by the Jerusalem Center for Public Policy (JCPA).

“I am eager for a debate, I am eager for a discussion,” he said.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Netflix Film ‘You People’ Accused of ‘Erasing the Jewish Perspective’ in Its ‘Disappointing’ Portrayal of Jews

Netflix Film ‘You People’ Accused of ‘Erasing the Jewish Perspective’ in Its ‘Disappointing’ Portrayal of Jews

Shiryn Ghermezian


Jonah Hill and Lauren London in You People. Photo: YouTube screenshot.

The new film You People that debuted on Netflix last week is being accused of perpetuating anti-Jewish stereotypes and conspiracy theories as well as antisemitism in its portrayal of the Jewish community.

In the Kenya Barris–directed movie, released on International Holocaust Remembrance Day, Jewish actor Jonah Hill stars as Ezra Cohen, a Jewish man who gets in a romantic relationship with Amira Mohammed, a Black Muslim woman played by actress Lauren London, whose father is Jewish. They decide to get married but their relationship is put to the test because of their families contrasting cultures and the many stereotypical opinions they have about each other.

The film was also co-written and co-produced by Hill. It stars Eddie Murphy and Nia Long as Black Muslim parents, and Julia Louis-Dreyfus and David Duchovny as Hill’s Jewish parents.

“In You People, the ‘Jew’ is presented as ‘rich’ & ‘white,’ erasing the experiences of Black, Asian, Persian, Mizrahi, Sephardic, and the millions of Jews who are not remotely ‘rich.’ Its lame stereotypes about Jews will fuel #antisemitism,” Daniel Koren, executive director of Hasbara Canada, wrote on Twitter. 

British comedian David Baddiel, who is the author of Jews Don’t Counttweeted last week that You People is a “Jews Don’t Count fest.” He said, “The Jewish family are positioned as white, privileged and racist. The Black family just have a stern dad. At the end there’s much Jewish apologizing for racism. None for antisemitism. That word never appears.”

In one scene in the film, Murphy’s Muslim character says, “I don’t turn in the news everyday and see people in yarmulkes getting shot by police because they was out minding their business.” David Bashevkin, the director of education for the Jewish youth group NCSY, said that is completely false and “very disappointing” to see in the movie.

He tweeted: “People in Yarmulkes who are minding their business are constantly targeted w violence. Maybe not by police. But they are targeted … the scene’s dialogue framed Jewish targeted oppression as something of the past while only Black oppression is ongoing. And the movie never corrects that premise.”

The film’s Muslim family are also devotees of Nation of Islam leader and notorious antisemite Louis Farrakhan, who has a history of making derogatory comments about Jews and questioning the Holocaust. Other issues that Jewish supporters on social media have had with the film is its suggestion that Jews majorly profited from slavery in the US and its Holocaust jokes. When Hill’s Jewish character buys his fiancee a ring with a small diamond, he decides to tell her it once belonged to his grandmother and is from the Holocaust, so she will not question its size.

Allison Josephs,  the founder and executive director of the non-profit Jew in the City, talked on NewsNation on Thursday about the film’s “problematic” depiction of Jews and how “the premise of the movie is that everybody loves Black culture … and everyone in the film hates Jewish culture.” She specifically addressed the movie’s opening scene — Yom Kippur prayer services attended by Hill and his family — where “everybody is a pervert, and super off and weird,” she said.

“You see rich Jews, Jews guilting people, and that’s just kind of the cheap shots,” she added.

“Where it gets dangerous is when Farrakhan-esque tropes and conspiracy theories get added in. Like Jews profited off the slave trade in some sort of outnumbered way. [Or] this accusation that Jews were professionals all the way back … No, Jews came here running from Nazis, running from being exiled in the Middle East, penniless, facing every type of persecution. There was segregation in this country. My father went to a pool that said no Blacks, no dogs, no Jews allowed.”

She accused the film of “completely erasing” Jewish history and the “Jewish perspective.” She said that because it was co-created by Hill, who is Jewish himself, people might believe that gives the film some leeway to make jokes about Jews.

However, she explained: “The Nazis used propaganda to shift people’s perspective about the Jewish community and things that start off as funny jokes and ‘haha, can’t you just take a joke and have humor’ — when you slip conspiracy theories; when you erase a person’s identity; when there’s persecution in the past and present, and you replace that with whiteness and privilege and wealth when the story is so much more complicated, people have no idea what we’re facing right now.”

Watch the trailer for You People below. Note: the video includes profanities


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com