Archive | 2023/07/22

Widmo krąży po Europie

21 września 1970r. Ojciec narodu palestyńskiego (pierwszy z lewej), z prezydentem Egiptu Nasserem i jordańskim królem Husajnem w trakcie rozmów pokojowych w sprawie zakończenia wywołanej przez Arafata wojny domowej w Jordanii. (Źródło zdjęcia: Wikipedia)


Widmo krąży po Europie

Andrzej Koraszewski


Jak głosił Manifest komunistyczny w 1848 roku krążyło po Europie widmo komunizmu i z każdym rokiem nabierało sił, ale w ciało oblekło się dopiero w 1917 roku. W 1991 roku wszyscy sądzili, że komunizm wyzionął ducha, ale czytelnicy Harrego Pottera dobrze wiedzą, że z You-Know-Who tak dobrze nie ma.

Spisany przez dwóch intelektualistów manifest zaczyna się od zdania: „Historia wszystkich dotychczasowych społeczeństw jest historią walk klasowych” a kończy hasłem „proletariusze wszystkich krajów łączcie się”.

Pierwsze zdanie zawiera ziarno prawdy, ale przekłamuje historię, ostatnie jest wezwaniem do podpalenia świata i masowych mordów, w celu przekazania władzy w ręce uzurpatorów określających się jako awangarda proletariatu.        

Wśród krążących wówczas po Europie widm krążyło również widno antysemityzmu, które powoli przeistaczało się z wizji Żyda jako antychrysta, w Żyda jako kapitalistę i klasowego wroga, by przemienić się w Żyda-bolszewika, ale zawsze wroga postępu i wcielenie zła. Jak się wydaje dziś Żyd jest głównie wrogiem Allaha, ale fatalna reputacja jego poprzednich wcieleń trzyma się dobrze. Twierdzenie, że historia wszystkich dotychczasowych społeczeństw jest historią nienawiści i bestialstwa, też jest po części prawdą, a umysłowi proletariusze wszystkich krajów świata są nieustannie wzywani do nienawiści, zaś nienawiść do Żydów stanowi w tych wezwaniach tradycyjny punkt wyjścia, bo zaczynając od Żydów możemy zawsze pójść dalej i mamy gwarancję, że ludzie będą rozumieli o co chodzi.       

Przyjaciel przyjaciela zapytał jak można wytłumaczyć fakt, że państwo żydowskie powstało na zagrabionej ziemi. Ważne pytanie, bowiem państwo żydowskie milionom postępowych  ludzi jawi się jako ostatnie na świecie mocarstwo kolonialne, rasistowskie, żyjące z ucisku i wyzysku ludu palestyńskiego. Zastanawiał się tedy mój przyjaciel jak udzielić odpowiedzi, iżby urazy nie spowodować, a zrozumienie złożonego problemu odrobinę przybliżyć.

Nie chciałem się wtrącać, bo od razu sobie pomyślałem, że na wstępie musimy ustalić, czy w tym pytaniu ważniejsze jest to, że państwo jest żydowskie, czy to, że ziemia jest rzekomo zagrabiona? To jednak mogłoby do urazy prowadzić. Jeśli jednak podmiot jest ważniejszy niż orzeczenie winniśmy rozpatrzeć grzeszność podmiotu w pewnym kontekście. Grabież, jak pouczał nas Karol Marks z kolegą Engelsem, jest stałą cechą wszystkich społeczeństw. Grabiono ziemię i owoce pracy i ogólnie zachowywano się paskudnie. Europejczycy zagrabili Amerykę Północną i Południową, zagrabili Australię, Azji też nie oszczędzali. Wcześniej grabili Europejczycy jeden drugiego pionowo i horyzontalnie (zaś nasz polski naród grabił i był grabiony, jak to było w powszechnym obyczaju.) Nawet gdybyśmy traktowali poważnie oskarżenia Żydów, że jakieś ziemie zagrabili, to jak na grabieżców byli nawet w porównaniu z nami Polakami wyjątkowo skromnymi grabieżcami.

Krótko mówiąc wyłania się podejrzenie, że w tym pytaniu ukrywa się albo opinia, że podmiot jest tak plugawy, iż gotowi jesteśmy uwierzyć we wszystko, co  o nim mówią, albo piękna moralna postawa, iż grabież jest rzeczą tak paskudną, że z równą mocą ścigamy ją wszędzie gdziekolwiek ją widzimy.

Czy jednak żydowski podmiot coś rzeczywiście zagrabił? Żydzi w ziemi przemienionej na Palestynę są ludem rdzennym, zostali wygnani przemocą, ale szablą to oni tej ziemi odebrać nie mogli, więc przez wieki wracali po cichu, odkupując po kawałku zagrabioną ziemię ojców.

Wracali czasem, z powodu tęsknoty, częściej z rozpaczy, po prześladowaniach i doszczętnym ograbieniu już to przez pobożnych chrześcijan, już to przez pobożnych muzułmanów, potem przez światłych czytelników Goethego lub przez absolwentów kursów marksizmu-leninizmu. Jeśli przypadkiem udało im się przeżyć nazistowską zagładę, na progu ich domów witały ich siekiery katolickich sąsiadów.

Czy to znaczy, że w ogóle żydowscy pionierzy nigdy żadnej arabskiej ziemi przemocą nie zabrali? Dyktator Autonomii Palestyńskiej uwielbia publiczne występy z trzema, a czasem czterema mapami. Na pierwszej mapie jest obszar obecnego Izraela z 1946 roku. Widzimy na niej rozrzucone obszary zdominowane przez ludność żydowską (to głównie pas nad morzem, pasek na północy i Jerozolima) oraz przez ludność arabską. Na drugiej mapie (jeśli ją pokazuje) jest propozycja Zgromadzenia Ogólnego ONZ z 1947 roku podziału resztek Palestyny (Mandat Palestyński obejmował również dzisiejszą Jordanię, którą Brytyjczycy oddali dla Arabów, pozostawiając pozostałe 22 procent Mandatu Palestyńskiego dla Żydów), trzecia mapa ma datę 1967, a czwarta 2010r.

To ciekawe mapy i warto się przy nich zatrzymać.       

Legenda informuje, że na biało zaznaczone są „ziemie będące własnością żydowską”, na zielono „ziemie będące własnością palestyńską”. Problem w tym, że własność żydowska była nieodmiennie własnością prywatną, wykupioną przez jednostki lub organizacje, a własności palestyńskiej nie było  i być nie mogło, z prostego powodu. Nie było nigdy państwa „Palestyna”, znaczna część ziemi była własnością państwową (najpierw turecką, a potem pod zarządem brytyjskim), Żydom sprzedawano głównie nieużytki już to z zasobów państwowych, już to przez mających tytuły własności arabskich i tureckich ziemian, arabscy wieśniacy z reguły Żydom ziemi nie sprzedawali, a mieszkający tam Arabowie nie określali się jako jacyś Palestyńczycy.

Pokazując tę mapę dyktator Autonomii Palestyńskiej niechcący przyznaje, że do 1946 roku Żydzi żadnej arabskiej ziemi w Mandacie Palestyńskim nie zagrabili.  Nu ładno, jakby powiedzieli jego nauczyciele na uniwersytecie w Moskwie. Przechodzimy do propozycji ZO ONZ z 1947 roku. Ponieważ zbliżała się data wygaśnięcia brytyjskiego Mandatu Palestyńskiego, a kraje arabskie otwarcie groziły wymordowaniem znajdujących się na terenie tego mandatu Żydów, biurokraci z ONZ szukali kompromisu i ignorując wcześniejsze postanowienia Ligi Narodów, a potem ONZ, zaproponowali dalszy podział resztek mandatu na absurdalną szachownicę państwa arabskiego i żydowskiego. Po pierwsze rezolucje Zgromadzenia Ogólnego nie mają mocy wiążącej, więc była to tylko propozycja, po drugie, strona żydowska powiedziała, że zgadza się, mimo, że jest to złamanie wcześniejszych obietnic, zaś Liga Arabska odrzuciła tę rezolucję i zapowiedziała wojnę eksterminacji w przypadku uznania państwa żydowskiego w jakichkolwiek granicach.

Kiedy Brytyjczycy opuścili mandat, (szkoląc wcześniej armię jordańską, pozostawiając jej swoje uzbrojenie i dając dowódców), Ben Gurion ogłosił niepodległość Izraela i natychmiast pięć armii arabskich napadło na jednodniowy Izrael.

Tu pojawia się kilka ciekawych problemów. Ponieważ ta wojna była zapowiadana od dłuższego czasu, a dowódcy armii najeźdźczych wzywali ludność arabską do opuszczenia terenów walk na okres tygodnia lub dwóch, czyli do czasu oczyszczenia tych obszarów z Żydów, jeszcze przed wybuchem wojny, zaczął się masowy exodus do sąsiednich krajów arabskich. Tu ciekawy problem, kto i dokąd uciekał? Otóż w okresie istnienia Mandatu Palestyńskiego znacznie więcej osiedliło się w mandacie Arabów niż Żydów (imigracja żydowska była rygorystycznie ograniczana, arabska nie), wielu uciekających Arabów wracało do krajów, z których wcześniej wyemigrowali do mandatu. (Stąd definicja: „uchodźca palestyński” według ONZ to osoba, która przed 14 maja 1948 mieszkała nie mniej niż dwa lata w Mandacie Palestyńskim oraz jej potomkowie.) Władze izraelskie apelowały do miejscowej ludności arabskiej o pozostanie na miejscu i zachowanie neutralności. Wyganiano tylko walczących z bronią w ręku. Główna siła miejscowej ludności arabskiej biorącej udział w walkach była związana z Bractwem Muzułmańskim i z europejskim nazizmem, otwarcie deklarowała zamiar zagłady Żydów. W wyniku przegranej przez najeźdźców wojny Żydzi uzyskali suwerenność na obszarze pokazanym na mapce z 1967  roku, (zostali wygnani/wymordowani ze wschodniej Jerozolimy oraz z całego obszaru Judei i Samarii, który wraz z wschodnią Jerozolimą został anektowany przez Jordanię i nazwany „Zachodnim Brzegiem”).    

Ziemie państwowe były teraz w dyspozycji izraelskiego rządu, rząd przejął również arabską własność porzuconą.

Dokładnie tę samą procedurę obserwowaliśmy po wojnie w innych krajach. (W dzieciństwie przez krótki okres mieszkałem w poniemieckim domu pod Szczecinem, nie była to własność porzucona, właściciele zostali autentycznie wypędzeni). Prawo międzynarodowe (autentyczne, nie dziennikarskie) stanowi, że kraj może utracić terytoria w konsekwencji przegranej wojny najeźdźczej,  granice Izraela w latach 1949-1967 ustalone zostały w wojnie obronnej, ale żaden konkretny kraj nie poniósł strat terytorialnych.  (Te ziemie wcześniej były pod suwerennością Turcji, ale Turcja utraciła swoje arabskie kolonie w wyniku pierwszej wojny światowej.) Nieudaną próbę wymordowania palestyńskich Żydów świat arabski określa jako „nakbę”, a to arabskie słowo oznacza katastrofę. Kraje arabskie próbowały jeszcze dwa razy tę katastrofę naprawić. Napadając na Izrael w 1967 roku oraz w 1973 roku. Obydwie próby spaliły na panewce. (W Polsce największą radość sprawiła wojna sześciodniowa, ponieważ, jak to określali warszawscy taksówkarze, „nasi Żydzi dali w dupę ruskim Arabom”. Armia egipska i syryjska były uzbrojone i szkolone przez ZSRR i faktycznie arabska katastrofa była również katastrofą dla Związku Radzieckiego.)

W wyniku wojny 1967 roku Syria utraciła Wzgórza Golanu, Egipt stracił Gazę i Półwysep Synajski, a Jordania utraciła zajęte w 1948 roku Judeę i Samarię. Dla Izraela to był poważny problem. Wchłonięcie Gazy i nazywanej Zachodnim Brzegiem Judei i Samarii wraz z jej arabską ludnością oznaczałoby groźną zmianę demografii Izraela, który już wcześniej miał potężną mniejszość arabską. Zdecydowano się na okupację ziemi niczyjej. (Jordania nie rościła już pretensji do Zachodniego Brzegu, a Egipt nie chciał mieć nic wspólnego z Gazą.) W efekcie pojawiła się koncepcja „ziemi za pokój”. Arabowie nie chcieli jednak pokoju i nadal szukali pomysłu na realizację swoich pierwotnych planów. Rozwiązaniem było przebudowanie konfliktu arabsko-żydowskiego w konflikt izraelsko-palestyński.

Zarówno pod panowaniem Turków, jak i w okresie Mandatu Palestyńskiego, Arabowie uważali nazwę „Palestyna” za symbol europejskiego kolonializmu i Palestyńczykami nazywano Żydów mieszkających na terenie mandatu. Nowa taktyka wymagała aneksji pojęcia „Palestyna”. Idea narodu palestyńskiego pojawia się w połowie lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku, nabrała rozpędu po klęsce w 1973 roku i stała się wiodąca wraz z przekazaniem przez ONZ wyłączności reprezentowania Palestyńczyków przez międzynarodowego gangstera Jasera Arafata i jego Organizację Wyzwolenia Palestyny. Przypomnijmy w tym miejscu, że w 1976 roku Egipt zgodził się na zawarcie pokoju z Izraelem i Izrael zwrócił zajęty w 1973 roku Półwysep Synajski.     

Teraz możemy przejść do mapki numer cztery, z 2010 roku. Co na tej mapie widzimy? Kłamstwo na temat Gazy, ponieważ od 2005 w strefie Gazy nie ma żadnej obecności izraelskiej. Kłamstwo na temat Judei i Samarii, ponieważ zaznaczone na tej mapie kolorem białym i zielonym obszary nie pokazują ziemi będącej własnością żydowską i palestyńską, ta mapa jest zbliżona do obrazu podpisanych przez obydwie strony porozumień z Oslo. Autonomia Palestyńska ma wyłączną kontrolę na 40 procentach „Zachodniego Brzegu” (obszar A i B), reszta to obszar C pod administracją Izraela.   

Prezentując te mapki Mahmoud Abbas łże jak Pieskow. Obszar B to obszar wspólnej kontroli bezpieczeństwa, obszar C to obszar, o którym lewicowe i prawicowe rządy izraelskie mówią, że nie zamierzają z nich rezygnować, nie zamierza z nich rezygnować również strona palestyńska, a w Porozumieniach postanowiono, że ostateczna granica zostanie uzgodniona w negocjacjach.  Dlaczego Izrael nie chce zrezygnować z Doliny Jordanu? Ponieważ Izrael jest supermocarstwem o wielkości znaczka pocztowego, a przewężenie w środku wynosi 14 kilometrów. Artyleria z gór wokół Doliny Jordanu może spokojnie ostrzeliwać Jerozolimę, lotnisko Ben Guriona i Tel Awiw.  Oddanie tej doliny byłoby samobójstwem, więc Izrael proponuje ewentualną wymianę innych terytoriów (problem w tym, że żaden izraelski Arab nie wyraża ochoty na przeniesienie się pod władzę palestyńską). Podobnie jest ze Wzgórzami Golan, z których Syryjczycy mogliby ostrzeliwać północny Izrael. To nie jest tak, że 60 procent „Zachodniego Brzegu” to „ziemia izraelska”, żydowskie osiedla zajmują 3 procent Zachodniego Brzegu, Izrael zachowuje kontrolę administracyjną nad obszarem C do czasu zawarcia ostatecznego porozumienia w sprawie granic. Dobrowolnie ogranicza budowę nowych osiedli żydowskich i hamuje osadnictwo arabskie.     

No więc, czy Izrael powstał na palestyńskiej ziemi? Nie, bo nie było żadnej palestyńskiej ziemi. Czy powstał na ziemi arabskiej? Tak bym tego nie nazwał, raczej powiedziałbym, że Żydzi szablą odebrali, co im obca przemoc wzięła. Nie mieli innej alternatywy, ale też sama własność ziemska zagrabiona Żydom w arabskiej diasporze była czterokrotnie większa od obszaru Izraela, zaś liczba wygnanych Żydów z krajów arabskich była znacznie wyższa od liczby arabskich wychodźców z terenów, na których powstał Izrael.

Każdy, kto czuje jakiś niepokój, że ci straszni Żydzi ukradli biednym Arabom ich kraj powinien się zastanowić, jak na to wpadł i dlaczego tak łatwo to stwierdzenie zaakceptował, bez pytań, czy to aby jest prawda. 

O grabieży żydowskiego mienia przez Polaków raczej bym nie wspominał, bo przecież nie ma to nic wspólnego z zarzutem grabieży palestyńskiej ziemi przez Żydów, a wspomnienie mogłoby  spowodować urazę i zmienić tor dyskusji. Są jednak dwie inne sprawy warte wzmianki, pierwsza to biografia ojców założycieli palestyńskiego narodu: muftiego Jerozolimy, Amina al-Husajniego oraz urodzonego w Kairze jego krewnego Jasera Arafata, jak również dokumenty założycielskie narodu palestyńskiego. Ze względu na brak miejsca wspomnę tu tylko ważny fragment konstytucji irańskiej, bo dziś duch antysemityzmu karmiony jest najsilniej przez Islamską Republikę Iranu, której konstytucja głosi m. in.:

W formowaniu i wyposażaniu sił obronnych kraju należy zwrócić należytą uwagę na wiarę i ideologię jako podstawowe kryteria. W związku z tym Armia Islamskiej Republiki Iranu i Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej mają być zorganizowane zgodnie z tym celem i będą odpowiedzialne nie tylko za ochronę i zachowanie granic kraju, ale także za wypełnianie misji ideologicznej dżihadu na sposób Boży; to znaczy rozszerzenie suwerenności prawa Bożego na cały świat (jest to zgodne z wersetem Koranu: „Przygotujcie przeciwko nim, ile możecie sił i oddziałów konnicy, którymi moglibyście przerazić wroga Boga i wroga waszego, jak również innych, którzy są poza nimi” [8:60]).

Żydowski imperializm i kolonializm jest bardzo osobliwy. Skolonizowali już obszar wielkości województwa białostockiego, w swoich koloniach gdzie Żyd nie wbije łopaty, tam znajduje ślady swoich przodków, a taka sztuka jak dotąd jeszcze się żadnym kolonizatorom nie udała, ale wiadomo jacy są Żydzi. Tak więc, kto wie, może zachęcałbym do czytania Harrego Pottera, to książki również dla dorosłych, czego dowodem może być żywiołowa nienawiść do tej serii książek Watykanu.

Tak czy inaczej, widmo antysemityzmu krąży po świecie, a wampir potrafi ukąsić nawet bardzo porządnych ludzi, więc jeśli przyjaciel dobry, to pewnie bym go jeszcze ostrzegł, żeby busoli moralnej nie kupował w podejrzanych firmach.   


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Israel’s public diplomacy crisis: The impact of negative media coverage, need of change – opinion

Israel’s public diplomacy crisis: The impact of negative media coverage, need of change – opinion

LILAC SIGAN


Out of 148 articles published about Israel in the first quarter, 67% were negative, and only 4.7% were positive (the remaining 28.3% were neutral).
.

Pedestrians walk by the New York Times building in Manhattan, New York, U.S., December 8, 2022.
(photo credit: REUTERS/JEENAH MOON)

If you want the bottom line from comparing the coverage of Israel in the “New York Times in the first half of 2023, with the first half of 2022, this would be it: A “fully right-wing” government is extremely bad for ‘hasbara‘. It may sound trivial and unimportant, since ‘hasbara’ is a slightly outdated term, but the ramifications are far-reaching.

Hasbara is actually public diplomacy, and public diplomacy is critical. If simplified, then the American media influences public opinion, the public then elects its representatives to Congress and Senate, and those elected decide whether to keep arming Iron Dome.

So, when Israel’s public diplomacy is deficient, there is less legitimacy for military actions, even when we are on the right side of the conflict. When Israel’s public diplomacy is bad, it affects our ability to influence fateful matters, such as the global reaction to Iran’s nuclear program.

When Israel’s public diplomacy is lacking, we suffer the cold shoulder from our Arab friends as well. Years of hard work led to deep cooperation with Egypt as well as important cooperation with Jordan and excellent ties with the UE. However, when the “fully right” government waves towards the electoral base by building settlements and erasing Hawara, no one in the Arab world can ignore it. It also threatens the important plans vis-à-vis Saudi Arabia.

Unsurprisingly, “The New York Times” coverage of Israel was nasty in the first quarter of 2023. The country had never experienced such internal strife, and accordingly, the “Times” coverage was very intense and very negative. When events peaked in March, there were 82 articles about Israel in a single month, of which 66% were negative.

Out of 148 articles published about Israel in the first quarter, 67% were negative, and only 4.7% were positive (the remaining 28.3% were neutral).

 Graph on Op-ed's about Israel in NYTimes (credit: LILAC SIGAN)Graph on Op-ed’s about Israel in NYTimes (credit: LILAC SIGAN)

During the second quarter, when legislation was delayed and discussions began at the President’s residence, coverage became more moderate. The scope of coverage dropped by 66% to a total of 89 articles about Israel, of which “only” 57% were negative. 8% were positive and 35% were neutral.

When comparing the “Times” coverage of Israel in the first half of 2023 with the first half of 2022, the discrepancy is huge. The number of negative articles leaped from 86 in the first half of 2022 to 150 in the first half of 2023, a sharp increase of 75%. The articles presenting Israel in a more favorable light shrunk from 23 to only 14, a decrease of 40%.

The “New York Times” coverage of Israel was hostile and negative during 2022, but it turns out it can be much worse. 80% of the op-eds about Israel during the first half of 2023 were negative, and the amount of op-eds on Israel had leaped by 350%. In the first half of 2023, there were 21 op-eds about Israel, 17 of which were negative. In the first half of 2022, there were only 6 op-eds about Israel, and 4 were negative.

The differences between the current coverage and the coverage during the unity government, are highly significant. The attitude towards Israel was negative last year and reporting was selective and biased, but the overall coverage was a lot less voluminous. We simply drew a lot less fire. Perhaps this should also be one of Israel’s public diplomacy main goals – to try to be a less central subject, less spoken about, and less within the polarized political disputes. Unfortunately, the current government is doing exactly the opposite.

A service to terror organizations

The Jenin Operation was covered extensively by the Western media, with one word missing from the headlines: terror. At best, the Palestinians were described as armed or militants. At worst, they were simply called “Palestinians”.

The IDF’s efforts to distinguish between armed militias and uninvolved parties are barely recognized by the Western press. They see Israel as a strong occupier, thus guilty in every situation, while Palestinians are victims whose leaders receive no criticism whatsoever.

The framing is simplified. It doesn’t distinguish between the Palestinians and their leadership, which has proved its corruption in every possible way over the past 30 years. It therefore serves only the terror organizations, who ride on the misery of their own people.

Public diplomacy has been utterly abandoned by Israel for over a decade, and during this time the twisted framing has become automatic for too many journalists. It was always difficult to convince the Western world that the conflict is bilateral, but the situation deteriorated due to neglect.

The current extreme and religious government is only making things worse. Between the wild settler riots and the dark comments about the LGBTQ community, the government is still under the illusion that it can relay to the world a liberal, peace-loving image of Israel.

Right after the Jenin operation, the “Times” published a long article headed “Young Palestinians drawn into the struggle against Israel are writing farewell messages to their loved ones”. This was the chosen description for a culture which encourages its young to become suicidal terrorists, while blaming Israel for all their troubles.

 Graph showing the tone in coverage of Israel in NYTimes (credit: LILAC SIGAN)Graph showing the tone in coverage of Israel in NYTimes (credit: LILAC SIGAN)

Such a twisted display of reality is embarrassing, messed up, and should definitely be protested, but in an intelligent and professional manner. In the end, the government is more than a bunch of social media trolls and complaints cannot substitute actual action. The government must manage the country’s public diplomacy, but it is light years away from comprehending its job.

Erdan’s Success

In the wake of headlines about this 2022 research in cooperation with Prof. Eytan Gilboa of Bar Ilan University, Israel’s ambassador to the United Nations Gilad Erdan, sent a furious letter to the editor-in-chief of the “Times. He rightly claimed that this sort of coverage clearly contributes to hatred of Israel and to antisemitism, and set up a meeting with the paper’s senior editorial staff.

He left the meeting frustrated; the editors claimed that the negative tone was subjective and that in their opinion they were not negative. Their excuse for the obsessive coverage was the response to a “hunger for stories about Israel” that they identified among their readers.

The editorial board’s disconnect from the basic understanding that a hunger for negative stories about Israel is at some level anti-Semitic, is infuriating. Nonetheless, the meeting itself was important, as the process of changing an approach is long and exhausting. Particularly after the issue had been neglected for so many years.

The meeting may not have been easy, but according to the data of the first half of 2023 (and deducting the fact that the new government has drawn unprecedented fire due to the legal reform), it’s clear that at least some of Erdan’s message sunk in.

One of the 2022 study’s clearest findings indicated the paper’s disregard for terror organizations, who were simply not covered all year, as though they didn’t exist. Coverage of the terrorist organizations in 2023 was still far from reflecting reality, but nonetheless, it’s possible to identify a slight improvement.

Hamas, for example, was mentioned in the first half of 2023 twice as much as in the first half of 2022, and Islamic Jihad was mentioned three times as much. Hamas was also mentioned in a number of subtitles, some regarding the Israeli hostages it is holding, and some regarding its praise for terror attacks; something that was never done in 2022. It may sound obvious, but the perception of Israel in the “Times” is at an extremely low point, and it will take a lot of hard work to change this.

When the editorial board is confronted with clear complaints due to clear numbers, it’s hard to argue. Even if the change is much smaller than we’d like, it’s important to continue monitoring the coverage. It’s the only way to achieve long-term change: not through a zero-sum game of who is “for us” or “against us”, but rather continual, professional work to monitor illogical coverage, pointing out the media’s errors in order to create change.

No good way to explain

Israelis have become somewhat indifferent to how Israel is perceived, due to the internal struggles which are consuming all the attention. Apart from that, the current government seems to assume that the international media hates us anyway, so there’s no point in paying any attention to it. The numbers, however, indicate a definite reason to pay attention.

The new ministers, such as Amichai Chikli and Galit Distel Atbaryan, appear confused. They gladly adopted the rhetoric labeling anyone who is against the government as a member of the despicable left, and they think they can use it in the diaspora as well. This utter lack of understanding is a disaster – these tones only serve to worsen Israel’s problematic image.

The press Israel received during the Jenin operation was particularly horrid, and the “Financial Times” even called for a boycott of the settlements. Our public diplomacy is bleeding and the little that ministers are doing is simply to chat with their own base. But outside of the electoral base they are a herd of elephants in a china shop. It’s incomprehensible that anyone in the government still believes that this harmful rhetoric will bear any decent fruit.

The bottom line is – Netanyahu’s declarations that the legislation is good for democracy are futile. There is no good way to explain what has been going on here lately. When accused criminals are the ones changing the laws, it doesn’t look good. When pictures of protesters being trampled by horses are posted on social media, it looks more like Iran, less like a democracy. As the government clashes with hundreds of thousands who oppose the legislation, calling them “anarchists” and “terrorists”, it sounds like Putin addressing Ukraine.

Through its consistent refusal to reach a consensus, the government is shattering Israeli solidarity. This too has a negative effect because good PR depends on solidarity. In the end, we are all PR ambassadors for our country. We all need to tell our mutual story to ourselves and to the world, and when we’re divided and polarized, it weakens our narrative.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Roald Dahl Museum Apologizes For Late British Author’s Antisemitism, Calling It ‘Undeniable and Indelible”

Roald Dahl Museum Apologizes For Late British Author’s Antisemitism, Calling It ‘Undeniable and Indelible”

Shiryn Ghermezian


Roald Dahl. Photo: Wikimedia Commons.

The Roald Dahl Museum and Story Centre released a statement this week apologizing for antisemitic remarks made by the late British author of children’s books.

The museum and charity — located in Great Missenden, Buckinghamshire, in England — said in a post shared on its website that it supports an apology that the Dahl family and Roald Dahl Story Company issued in 2020 regarding its namesake’s antisemitic views about Jews.

Dahl was notorious for his antisemitic beliefs, which included his remark that “there is a trait in the Jewish character that does provoke animosity, maybe it’s a kind of lack of generosity towards non-Jews,” according to a 1983 interview the author gave to Britain’s New Statesman magazine, adding that “even a stinker like Hitler didn’t just pick on them for no reason.” Dahl died in 1990 at the age of 74.

“We do not repeat Dahl’s antisemitic statements publicly, but we do keep a record of what he wrote and said in the Museum’s collection, so it is not forgotten,” the museum said in its statement. “Roald Dahl’s racism is undeniable and indelible but what we hope can also endure is the potential of Dahl’s creative legacy to do some good.”

Apart from his controversial remarks about Jews, Dahl’s hatred of Israel and Zionism is also well documented.“I’m certainly anti-Israeli, and I’ve become antisemitic in as much as that you get a Jewish person in another country like England strongly supporting Zionism,” he told The Independent in 1990. “It’s the same old thing: we all know about Jews and the rest of it. There aren’t any non-Jewish publishers anywhere, they control the media—jolly clever thing to do—that’s why the president of the United States has to sell all this stuff to Israel.”

The museum also noted that since 2021 it has worked with the Jewish organizations such as the Board of Deputies of British Jews, the Jewish Leadership Council, the Community Security Trust and the Antisemitism Policy Trust to further educate themselves and train its staff about antisemitism. The institution is also developing teaching resources for schools that aim “to combat prejudice by championing universal children’s rights, explored through the experiences of characters in Roald Dahl’s stories.”

“We want to keep listening and talking to explore how our organization might make further contributions towards combatting hate and prejudice, supporting the work of experts already working in this area, including those from the Jewish community,” the museum added. “Roald Dahl’s racism is undeniable and indelible but what we hope can also endure is the potential of Dahl’s creative legacy to do some good.”

The new statement from the Roald Dahl Museum and Story Centre will also be displayed on a panel outside of the institution’s entrance, according to Variety.

Dahl penned some of the most popular children’s books around the world, including Matilda, Fantastic Mr. Fox, James and the Giant Peach, The BFG and Charlie and the Chocolate Factory, which is the basis of the upcoming film Wonka starring Timothée Chalamet. A number of his books have been adopted into films. Netflix acquired the Roald Dahl Story Company in September 2021, and after that released the film version of Matilda the Musical. Wes Anderson’s The Wonderful Story of Henry Sugar, based on Dahl’s 1977 short story collection, is expected to be released on Netflix in the fall.

Earlier this year, Dahl’s publisher Puffin hired sensitivity readers to rewrite parts of the author’s books to remove language that the publishing house found offensive.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com