Licytacja w niemieckiej prasie na liczbę ofiar “żydowskich” i “nieżydowskich”

Licytacja w niemieckiej prasie na liczbę ofiar “żydowskich” i “nieżydowskich”

Jan Grabowski
[ 2 maja 2021 ]


Hanna Radziejowska – kierowniczka oddziału Instytutu Pileckiego w Berlinie (Fot. Franciszek Mazur / Agencja Gazeta)

Magiczną liczbę “trzy miliony zabitych Polaków” stworzył na użytek partyjnej propagandy Jakub Berman w 1945 r. Jak widać po lekturze wywiadu z Hanną Radziejowską, dla polskich urzędników od historii ustalenia Bermana najwyraźniej są już niewystarczające.

.

Na łamach prestiżowego niemieckiego tygodnika „Der Spiegel” ukazał się wywiad Jana Puhla z Hanną Radziejowską, szefową filii Instytutu Pileckiego (tłumaczenie na stronie IP) w Berlinie. Dla mniej obeznanych z tematem czytelników śpieszę wyjaśnić, że IP to taki IPN light, kolejna instytucja rzucona przez władze na front walki ideologicznej prowadzonej na polach historii w ramach Polskiej Polityki Historycznej (PPH).

Wywiad nosi tytuł „Niemcy nie wiedzą prawie nic” („Die Deutschen wissen fast nichts”), co – w kontekście wcześniejszych wypowiedzi p. Radziejowskiej – jest zabiegiem dość ryzykownym. Tak się bowiem składa, że kilka miesięcy temu szefowa filii IP w Berlinie oznajmiła tryumfalnie w mediach (polskich i niemieckich), że wraz z pracownikami swej placówki odkryła nieznane dotąd historykom źródła, które rzucają światło na wcześniej nieznany wymiar pomocy niesionej Żydom przez Polaków podczas wojny.

W rzeczywistości źródła te (świetnie znane od wielu lat badaczom Zagłady) przekazywały polskie władze komunistyczne władzom RFN w latach 60. i 70. ubiegłego wieku. W sposób konsekwentny polska strona usuwała z nich wówczas jakiekolwiek wzmianki o udziale Polaków w zbrodniach na Żydach. Gdyby ktoś dziś chciał na podstawie tych akt zrozumieć, co tak naprawdę wydarzyło się w Jedwabnem, to doszedłby do wniosku, że mordu dopuścili się Niemcy bez jakiegokolwiek udziału Polaków. Co było oczywiście zgodne z linią partyjną za czasów Moczara – i co niestety nadal jest zgodne z linią partyjną dzisiaj, w 2021 r.

„Przebicie” liczby wymordowanych polskich Żydów

Mając w pamięci niedawny popis niewiedzy p. Radziejowskiej, z tym większym zainteresowaniem oddałem się lekturze wywiadu ze „Spiegla”. Szefowej IP w Berlinie nie podoba się to, że mało kto w Niemczech zdaje sobie sprawę, że „wśród sześciu milionów ofiar Holokaustu, trzy miliony były polskimi obywatelami”. Z kolejnego zdania dowiadujemy się, że Niemcy nie wiedzą, że podczas wojny zginęło „ponad trzy miliony nieżydowskich Polaków”.

Niemiecki dziennikarz mógłby w tym miejscu zauważyć, że po pierwsze, polscy Żydzi nie dlatego ginęli, że mieli polskie obywatelstwo, lecz dlatego że byli Żydami.

A po drugie nikt poważny nie twierdzi, że podczas wojny zginęły „ponad trzy miliony nieżydowskich Polaków”. To już jest czysty wymysł, którego jedynym celem jest „przebicie” liczby wymordowanych polskich Żydów.

Magiczną liczbę „trzy miliony zabitych Polaków” stworzył na użytek partyjnej propagandy Jakub Berman w 1945 r. Jak widać, w 2021 r. dla polskich urzędników od historii ustalenia Bermana najwyraźniej są już niewystarczające.

„Nasze” ofiary to „księża i intelektualiści”

Wywiad jest dość przypadkową zbitką nieskładnych komentarzy, które niejednokrotnie stoją w sprzeczności same do siebie. Pomimo licytacji na liczbę „żydowskich” i „nieżydowskich” ofiar Radziejowska zapewnia w chwilę później, że Polacy nie są zainteresowani konkurowaniem na liczbę ofiar. Naprawdę?

Urzędniczka IP postuluje też, aby pamięci o Annie Frank towarzyszyła pamięć o „doświadczeniach Żydów ze wschodnich sztetli”. To ładnie, ale już w następnym zdaniu Radziejowska sama sobie przeczy, ubolewając nad tym, że Niemcy z podejrzliwością traktują kategorię „narodu”, chętniej mówiąc o tragedii Żydów, Romów czy homoseksualistów. I przypomina, że „nasze ofiary miały narodowość – polską”. „Nasze” ofiary w pojęciu szefowej berlińskiej filii IP to „księża i intelektualiści”, ofiary terroru okupanta skierowanego przeciwko polskim elitom. To ciekawe, jak szybko okazuje się, że w oczach polskich propagandystów spod znaku PPH „nasze” ofiary definiowane są w sposób etniczny, na gruncie pochodzenia i krwi.

Hanna Radziejowska i polska polityka historyczna

Na trafne pytanie dziennikarza o to, że IP jest po prostu narzędziem polityki historycznej polskich prawicowych i populistycznych władz, Radziejowska odpowiada, że przecież powołanie IP odbyło się za zgodą wszystkich partii, również opozycyjnych.

Niestety, to prawda – PPH cieszy się poparciem wychodzącym poza granice ław poselskich zajmowanych przez polskich nacjonalistów

Nie tak w końcu dawno opozycja głosowała ramię w ramię z rządem w sprawie oddania honoru żołnierzom Brygady Świętokrzyskiej NSZ, przypominając wszystkim, że wiara w historyczne mity stanowi jeden z ostatnich obszarów, gdzie Polacy wszystkich zapatrywań schodzą się jak jedna rodzina. Sursum corda!

Na sam już koniec p. Radziejowska w odpowiedzi na pytanie o procesy wytaczane dziś w Polsce historykom śmiało odparła, że pozew cywilny wytoczony mnie i prof. Barbarze Engelking to zwykła sprawa, jakich wiele (choćby i w Niemczech), i że chodzi po prostu o obronę czci pewnego wujka i jego bratanicy. Czyżby szefowa IP w Berlinie nie słyszała o atakach na niezależnych historyków prowadzonych od dawna przez IPN, MSZ, ministra Ziobrę czy też przez jej własną instytucję? Czyżby nie słyszała o tym, że w procesie nie chodzi o „godność wuja”, lecz o przyszłość badań historycznych w Polsce?

Jako że nie bardzo wypada mi się odnosić do własnej sprawy, pozostawię to bez dalszego komentarza, ale chciałbym, żeby pozostał na papierze ślad tych przemyśleń. Rolą historyka jest również dokumentowanie słów i czynów ludzi biorących udział w ataku na polską historię. A poza tym, jak już przyjdzie czas likwidowania instytucji takich jak IPN czy IP, to wypowiedzi ich urzędników będą miały wagę dowodową.


Prof. Jan Grabowski – historyk, badacz Holocaustu; pracuje na University of Ottawa


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com