Obraz Williama z Norwich nadal eksponowany w kościele św. Piotra i św. Pawła w Saffolk.
List otwarty do dziennikarskiej braci
Andrzej Koraszewski
W Waszyngtonie członek skrajnie socjalistycznej partii zamordował pod żydowskim muzeum parę Żydów. Kiedy go aresztowano, machał wyjętą zza pazuchy kefiją i krzyczał „wolna, wolna Palestyna”. Dzień wcześniej, podsekretarz generalny ONZ ds. humanitarnych i koordynator ds. pomocy w sytuacjach kryzysowych, Tom Fletcher przekazał dziennikarzom następującą informację:
“Po drugiej stronie granicy stoi teraz pięć ciężarówek” – powiedział we wtorek (20 maja 2025) w wywiadzie dla BBC. “Nie dotarły do społeczności, do których powinny dotrzeć. To jest jedzenie dla niemowląt, żywienie niemowląt. Jest 14 000 dzieci, które umrą w ciągu najbliższych 48 godzin, jeśli nie uda nam się do nich dotrzeć”.
W Polsce natychmiast uderzono w dziennikarskie tam-tamy. Podnieceni dziennikarze Super Expressu pisali: „ONZ mówi, że 14 tysięcy dzieci może umrzeć w Gazie w ciągu 48 godzin”, dziennikarze TOK-FM krzyczeli: „14 tysięcy dzieci może zginąć z głodu przez następne dwie doby”. Komentarzy nie warto cytować, łatwo je sobie wyobrazić.
W kolejnym dniu ONZ próbowała zatuszować tę wypowiedź, BBC ostrożnie wycofała się, wielkie agencje prasowe nie próbowały dociekać, czy w Gazie w kolejnych dniach umarło z głodu chociaż jedno niemowlę. Dziennikarze pracowali dalej, nie trapiąc się tym, co powiedzieli dzień wcześniej.
To nie jest odosobniony przypadek, to jest stały wzór. Dziennikarz przychodzi rano do redakcji, przegląda doniesienia BBC, Reutersa, AFP i pisze swój materiał. Te kompetentne źródła nie mogą przecież wprowadzać w błąd. Czy zastanawiacie się, dlaczego najwięcej fałszywych oskarżeń, lub jeśli wolicie to tak nazwać „nieścisłości”, dotyczy właśnie Żydów, tej samej grupy ludzi, szkalowaniem której przekazujący informację zajmują się przez stulecia? Jak ważne są te wasze nieścisłości? Jak bardzo pchają świat w kolejną przepaść?
Dziennikarz to prestiżowy zawód, niektórzy wolą ten zawód nazywać powołaniem, czują się namaszczeni, wspaniali jak średniowieczni zakonnicy, niemal święci, zawsze dziewice.
Czy macie czasem chociażby cień wyrzutów sumienia?
Danny Danon, izraelski ambasador przy ONZ zażądał przeprosin od Toma Fletchera. Nie, nie za tę brednię o 14 tysiącach niemowląt z Gazy, które miały umrzeć w ciągu 48 godzin. Za inną wypowiedź tego ważnego urzędnika ONZ. Fletcher 13 maja na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ, raz jeszcze oskarżył Izrael o ludobójstwo. Tłumaczył się później, że to nie ONZ zawyrokowało, a sądy.
W liście skierowanym do tego oenzetowskiego biurokraty izraelski ambasador pisał:
„Miałeś czelność, jako wysoki rangą urzędnik ONZ, stanąć przed Radą Bezpieczeństwa i postawić zarzut ludobójstwa bez dowodów, mandatu i bez żadnych zastrzeżeń”.
Izrael odmawia dalszej współpracy z tym biurokratą, jak długo Fletcher nie powie wyraźnie, że Izrael nie dopuszcza się ludobójstwa. Jednak wypowiedzi biurokratów, orzeczenia kapturowych sądów w rodzaju Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości, czy Międzynarodowego Trybunału Karnego nie miałyby tak wielkiego wpływu na opinie społeczeństw, gdyby dziennikarska brać nie stała się zakonem kultu nienawiści, gdybyście nie powtarzali oświadczeń o rzekomym ludobójstwie jako prawdy, gdybyście nie powtarzali informacji urzędników Hamasu jako faktów, tak jak gdybyście je mogli lub przynajmniej chcieli osobiście sprawdzić. Pytanie, czy macie chociażby przelotne wyrzuty sumienia, wydaje się być pozbawione sensu. Zarabiacie na życie ufając, że jesteście uczciwi, wyrzuty sumienia są niebezpieczne, jakikolwiek protest stanowiłby zagrożenie wyrzuceniem z zakonu.
Rzadko, niesłychanie rzadko, po przekazaniu fałszywej informacji, czujecie się zmuszeni do mglistych sprostowań. Czy możecie nie zdawać sobie sprawy z tego, że nawet wtedy nie zmienia to piorunującego wrażenia jakie na ludziach zrobiło wasze kłamstwo? Kiedy piszecie, że Izrael zburzył szpital zabijając 500 niewinnych osób, a po miesiącu zamieszczacie notkę, że jak się wydaje spadła tam na parking wadliwa palestyńska rakieta i zabiła kilka osób, to nie była tylko pomyłka, a sprostowanie nie miało na celu naprawienia zbrodniczej dezinformacji.
Czy informując o orzeczeniu Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości, że wniesione przez RPA oskarżenie może mieć jakieś uzasadnienie, świadomie wybraliście bardziej wyraziste stwierdzenie, że Izrael popełnia ludobójstwo? Czy mogliście nie wiedzieć ani o powiązaniach rządu RPA z Hamasem, ani o powiązaniach ówczesnego przewodniczącego tego trybunału z islamskimi antyizraelskimi grupami? Czy mogliście nie znać życiorysu prokuratora Międzynarodowego Trybunału Karnego, który w oparciu o orzeczenie tamtego trybunału zażądał aresztowania izraelskiego premiera i ówczesnego ministra obrony Izraela? Obawiam się, że mogliście, że nie szukaliście tych informacji, strach przed narażeniem się przeorowi zakonu dyktuje unikanie wiedzy niepożądanej.
Wasza praca oparta jest na autorytetach. Twierdzenie, że dziennikarz nie ma żadnych autorytetów, że dąży do przekazania prawdy i tylko prawdy, to tylko teoria. Przekonujecie samych siebie, że ONZ to niekwestionowany autorytet, czy jest możliwe, że nigdy nie słyszycie żadnych dzwonków alarmowych, że nigdy, nawet w rozmowach z przyjaciółmi nie odważacie się kwestionować tego autorytetu? Nie, zawsze widzimy wasz konsensus w tej jednej sprawie.
Dziennikarka Sky News prowadząca wywiad z izraelskim dziennikarzem Elonem Levy chce się dowiedzieć dlaczego Izrael wstrzymuje pomoc. Przez 9 minut izraelski dziennikarz wyjaśnia, że Hamas przechwytuje pomoc, że ta pomoc staje się nie tylko narzędziem kontroli palestyńskiego społeczeństwa w Gazie, ale jest źródłem dochodów Hamasu, który sprzedaje dostarczoną za darmo żywność po bajońskich cenach, że obecny mechanizm dostarczania pomocy to wspieranie Hamasu, tak jak przed 7 października naciski na Izrael, żeby ciągle zwiększał dostawy cementu do Gazy, były wsparciem Zachodu w budowie gigantycznej terrorystycznej twierdzy pod cywilną infrastrukturą tej enklawy. Elon Levy wyjaśniał, że Izrael nie głodzi mieszkańców, że dostarczył podczas tej wojny więcej żywności wrogiej populacji niż dostarczono w jakimkolwiek innym konflikcie zbrojnym. Po dziewięciu minutach zdumiona dziennikarka prestiżowego medium pyta „czy papież nie ma racji domagając się wpuszczenia pomocy do Gazy?”.
Jeśli sam papież tego chce, to o czym my rozmawiamy? Jej wyraz twarzy nie pozostawia wątpliwości, najprawdopodobniej jest ateistką, ale jest głęboko wierząca w autorytet katolickiego papieża na temat perfidnych Żydów. Dziennikarz donoszący o śmierci kolejnego palestyńskiego dziecka w siódmym akapicie wspomina, że chodzi o siedemnastoletniego mordercę zlikwidowanego podczas nożowniczego zamachu. Wyjątek? Sprawa wywołująca natychmiastowe oburzenie i potępienie ze strony kolegów? Przeciwnie, całkowity brak reakcji, środowisko, stowarzyszenia dziennikarskie całkowicie aprobują ten gatunek podżegającego dziennikarstwa. Nikt się nie oburza, nikt nie protestuje. Dziennikarz bredzący „Tel Awiw mówi” (Tel Awiw nigdy nie był i nadal nie jest stolicą Izraela), nie staje się przedmiotem kpin i żartów kolegów, dziennikarka dostarczająca ckliwą opowieść opartą na rozmowie ze zwolennikiem Hamasu, który wciska jej kit, że żołnierze izraelscy ćwiczą się na strzelaniu zza muru do palestyńskich dzieci, nie wylatuje z redakcji, przeciwnie dostaje pochwały za znakomity reportaż.
Czy umiemy to wszystko zrozumieć, czy jest jakieś wytłumaczenie tego kultu nienawiści wśród dziennikarskiej braci? Tego unikania jak ognia informacji o ideologii dżihadu, tego co znajdujemy w arabskiej, tureckiej czy irańskiej prasie? Jak zrozumieć ten dziennikarski konsensus? Czy jest tu wskazówką fakt, że często, kiedy przekazujecie informacje fałszywe i podżegające do nienawiści, na wszelki wypadek zamykacie możliwość komentowania, żeby przypadkiem zalew nienawistnych komentarzy nie ujawnił, że odbiorcy waszych wiadomości czekają na tę dobrą nowinę i odbierają ją dokładnie tak, jak to sobie zaplanowaliście?
Wiem, dziennikarska brać nie czeka na mój list, nie zamierza go czytać, a jeśli któryś czy któraś przypadkiem przeczyta, pewnie dojdzie do wniosku, że nic nie rozumiem, bo przecież jesteście tacy śliczni i idylliczni. Wspaniali dziennikarze w ich wspaniałych redakcjach dostarczają codziennie w najróżniejszych postaciach to samo hasło: „Żydzi znów zabili chrześcijańskie palestyńskie dziecko”.
Udajecie, że współczujecie Palestyńczykom, ale nigdy tym, którzy pragną wyzwolenia od Hamasu, udajecie że chcecie pokoju, ale takiego, który zachowa Hamas i Fatah przy władzy, udajecie uczciwych dziennikarzy nie odważając się na dyskusje o faktach, które świadomie i z premedytacją zniekształcacie.
Bestialska napaść na izraelskie osiedla 7 października z waszą walną pomocą gwałtownie wzmocniła odwieczną nienawiść. Mordowani Izraelczycy to byli głównie najwięksi zwolennicy pokoju, którzy świadomie zamieszkali w pobliżu Gazy, żeby budować mosty. Zamordowani w środę pracownicy izraelskiej ambasady w Waszyngtonie jak na ironię szli na spotkanie w sprawie pokoju z Palestyńczykami. Kielecki pogrom to odległa historia, dziś wy z miłością i oddaniem powtarzacie nowe wezwania mające na celu wzmocnienie odwiecznej nienawiści.
Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com