Turecka studentka, Turku Avci w Jerozolimie.
Achillesowa pięta inteligenta
Andrzej Koraszewski
Zacznijmy ab ovo, bo trzeba to i owo wyjaśnić całej ludzkości. Wiem, że nic nie wiem, czyli mądrych nie ma, a udający mądrych to oszuści, którzy najpierw oszukują samych siebie, a potem zarabiają na chleb oszukiwaniem innych.
Wszyscy Kreteńczycy kłamią, powiedział pewien Kreteńczyk, z czego wynika, że on też skłamał, ale jeśli skłamał, to powiedział prawdę i mamy absurdalny paradoks Epimenidesa, oparty na błędzie niezbyt mądrych generalizacji. Skłonność do niezbyt mądrych generalizacji jest stałą cechą naszego gatunku. „Człowiek jest boski, bo wyciąga wnioski, lecz kłopot z tym taki, że wniosek często bywa byle jaki”, nauczał przed laty nietrzeźwy młody poeta, którego późniejszych losów nie znam, ale muszę przyznać, że towarzysko był czasem zabawny.
Paul Finlayson napisał ciekawy tekst, który właściwie jest nieprzetłumaczalny, ze względu na jego poetyckość, mało czytelne aluzje i językowe zabawy. Rzecz traktuje o narkotyku nienawiści, o tym co myśleli lub mogli myśleć ludzie, którzy zaplanowali ludobójczą orgię mordowania Izraelczyków, poprzedzoną „marszami powrotu”, podczas których oszalałe z nienawiści tłumy paliły opony, wysyłały podpalające latawce, rzucały się na płoty graniczne, próbując osiągnąć męczeństwo i dostęp do 72 dziewic, a przynajmniej kalectwo uprawniające do renty na resztę życia. Zdjęcia z tych marszów przypominają obrazy Goi.
„Powietrze jest toksyczną mieszaniną substancji rakotwórczych, ziemia pokryta dywanem popiołu, tłum tak oszalały, że masz wrażenie, że modli się, żeby Izraelczycy patrząc na ten zadymiony, pełen nienawiści chaos charczeli ‘Dość, wyjeżdżam do Portugalii’”.
Tak, to były ich „pokojowe protesty”. Mali chłopcy z procami, więksi z maskami na twarzach i koktajlami mołotowa, jeszcze inni wysyłający przez granicę podpalające latawce i balony lub rzucający się na graniczny płot z nożycami do przecinania drutu albo podbiegający do granicznego płotu z histerycznym, morderczym wrzaskiem „Allahu Akbar”.
„To wszystko jest religijnym teatrem dealerów Hamasu. Nie ma czasu na naprawę dróg ani na budowę kliniki. Rozlega się szaleńcze wycie z megafonów zainstalowanych w minaretach, to nie modlitwa, to jad.”
Większość mieszkańców Gazy doskonale wie, że Hamas to banda złodziei, którzy kradną pomoc, wykorzystując biedę mieszkańców, żeby dostać więcej. Pompowana od kołyski nienawiść do Żydów działa jednak mocniej niż fentanyl.
Zachodni dziennikarze niby są tego świadomi, „New York Times” pisze, że mieszkańcy, przeklinając kradzieże Hamasu, nadal za wszystko obwiniają Izrael. Szkoły, jak czytamy w raportach Unii Europejskiej, uczą, że Żydzi powodują wszelkie nieszczęścia, od przerw w dostawach prądu po głód. Bajki w telewizji Al-Aksa gloryfikują „męczenników” zabijających syjonistów. To narkotyk tańszy niż crack, maskujący ukradzione miliardy, cement wlany w budowę tuneli i produkcję rakiet zamiast budowania mieszkań i dróg.
Czepia się Finlayson pokolenia Z., młodych rozpieszczonych dobrobytem ignorantów, karmiących się krótkimi filmikami i pustymi sloganami, którzy w koszulkach z Che Guevarą uprawiają narcyzm jak seks.
„Historyczni analfabeci, moralnie rozleniwieni głupcy. Tragedia, która się nigdy nie skończy.”
Izraelska autorka pisze, że zagłada nie zaczęła się na ulicach, zaczęła się w salach wykładowych uniwersytetów, rewolucję kulturalną w Chinach uruchomiono mobilizując studentów, paryski maj 1968 był do bólu inteligencki.
Ręczne notatki z lektur robię na odwrocie wyciągniętych z kartonu starych wydruków. Przypadkiem spojrzałem na fragment tekstu pisanego dobrych dwadzieścia lat temu:
Żadne bogactwa, żadne surowce naturalne nie są dla społeczeństwa tak ważne jak dobre wykorzystanie potencjału intelektualnego, czyli inteligencji ludzi składających się na dane społeczeństwo. Tymczasem samo istnienie WARSTWY inteligenckiej to mechanizm blokujący dobre wykorzystanie owego potencjału. Inteligent to człowiek, który myśli, że myśli więcej niż myśli oraz, że jego myślenie całkowicie zaspakaja potrzebę myślenia innych.
Poproszono mnie o wygłoszenie wykładu pod tytułem „Kryzys czy kres inteligencji”. Odmówiłem. W kraju takim jak Polska pytanie, czy obserwujemy kres, czy tylko kryzys inteligencji jest wręcz zabawne, gdyż sam sposób postawienia tego pytania świadczy o tym, że wszyscy mamy umysły skażone inteligencką mentalnością. Czy można o kryzysie bądź upadku warstwy inteligenckiej rozprawiać rzeczowo, w oparciu o weryfikowalne fakty? Wątpię. Można tylko powiedzieć, co się na ten temat myśli, a to właśnie żywioł owej inteligenckości. Inteligencja jako cecha ludzkiego umysłu, to zdolność uczenia się, zdolność kojarzenia faktów, ale kojarzyć można tylko fakty, które się zna, tymczasem inteligencja jako warstwa społeczna zajmuje się gloryfikacją autorytetów obywających się bez faktów. Człowieka, który zdobył nasze uznanie tym, że wyreżyserował bawiący nas film, pytamy jak urządzić państwo, autora książki o powstaniach, pytamy o ekologię lub o żywość organiczną. Pasowany na inteligenta nie cofa się przed udzielaniem odpowiedzi w sprawach, w których te odpowiedzi dyktuje mu powierzchowna wiedza i intuicja. Samą istotą „inteligencji” jest pogarda dla wszelkiej fachowości. Rozwój inteligencji dziecka wymaga ćwiczenia sceptycyzmu, szacunku dla faktów, szacunku dla nauki i to takiej, która opiera się na wielokrotnym sprawdzaniu każdej hipotezy. Straszliwa inteligencka mentalność, pewność, że się wie, pochwała ignorancji, stała gotowość dawania odpowiedzi na wszelkie pytania stała się plagą szeroko pojętej warstwy nauczycielskiej – wykładowców nauk społecznych, dziennikarzy, artystów.
Nie wiem, co było wcześniej ani później, bo część tej makulatury została już zużyta, a to co jest, nie daje się uporządkować, nie wiem zresztą czy warto. Zatrzymało mnie pytanie jak ta inteligencka mentalność sprzęgła się z ruchem postmodernizmu, z dziennikarskim aktywizmem, pochwałą narracji wypierającej poszukiwanie. Pokolenie Z to nie tylko efekt dobrobytu, technologicznego rozwoju, redukującego znaczenie słowa pisanego na rzecz obrazu, ale, a może przede wszystkim, produkt wychowania w duchu postprawdy, narkotyku emocji niszczących dociekliwość.
Achillesowa pięta inteligenta to odraza do rzemiosła, odraza do nudnej przyziemnej rzetelności. Reakcją inteligentów na Oświecenie był romantyzm, rzemiosło jest nudne, rewolucyjny romantyzm odrzuca teorię poznania opartą na empirii. Czucie i wiara prowadzi do przekonania, że dobro nie musi być wypracowane, może być stanowione dekretami. Narkotyk nienawiści budzi tęsknotę do niszczenia i ochotę tworzenia świata na nowo na fundamencie trupów.
Hamasowscy dealerzy nienawiści mieliby znacznie trudniejsze zadanie, gdyby nie wsparcie zachodnich profesorów i dziennikarzy. To system edukacji, tej uniwersyteckiej, przenikającej również do szkół i tej płynącej z mediów, zmienia kolejne pokolenie w bezmyślne stworzenia chłonące jad serwowany przez tych „nauczycieli”.

Kiedy patrzę na twarze młodych ludzi z Krakowa czy Poznania, którzy z dumą paradują w palestyńskich kefijach zastanawiam się, jak zareagowaliby na pytanie „skąd wiesz to , co wiesz”. Odpowiedź nie jest trudna, właściwie nie mieli ucieczki od tej „wiedzy”, dostawali ją w domu, w szkole, w kościele i w mediach.
Przypadek tureckiej studentki opowiada o trudności ucieczki od tych młodych ludzi z Krakowa i Poznania, z Chicago, Londynu i Barcelony. Pisze o niej izraelski dziennikarz Jehudis Litvak, (patrząc na jego nazwisko z jakiegoś powodu mam przed oczyma obraz przedwojennego Wilna). Litvak pisze o Turku Avci, tureckiej studentce wychowanej w rodzinie muzułmańskiej, która dorastała słysząc, że „Żydzi są najpotężniejszymi ludźmi kontrolującymi cały świat”. Izraelczycy byli przedstawiani jako zarozumiali wyzyskiwacze, a Palestyńczycy idealizowani jako ofiary imperializmu. Przypadek zrządził, że poznała izraelskich turystów, których jacht był przycumowany obok jachtu jej rodziców. Namówili ją na dalsze studia w Izraelu.
Jak łatwo się domyśleć wszyscy byli przeciwni, ale Turku uparła się, chociaż nadal nie była pewna, co znajdzie po drugiej stronie barykady, bo przecież ostrzegano ją. Izrael, który znalazła był całkowitym przeciwieństwem obrazu, który na każdym kroku dostawała w Turcji.
Na uniwersytecie pełna integracja studentów różnych wyznań. Zagrożenie? Tak, ze strony palestyńskich terrorystów, którzy atakują każdego.
Wizyta w meczecie Al-Aksa ujawniła kolejne kłamstwo. Tureckie media twierdziły, że Żydzi zabronili muzułmanom wstępu na teren meczetu, ale Turku odkryła, że zarówno izraelscy żołnierze, jak i muzułmańscy strażnicy „upewnili się, że jestem muzułmanką, a potem mnie wpuścili”. Natomiast Żydom zabrania się wstępu do meczetu Al-Aksa i niektórych arabskich dzielnic.
Wydarzenia 7 października 2023 zaskoczyły ją w Izraelu, relacje w tureckich mediach rozwścieczyły ją, jak mówi „oni świętowali tę napaść”, dopiero kiedy Izrael przeszedł do obrony nagle byli przeciwko wojnie, zaczęli obronę nazywać ludobójstwem, teraz stali się pacyfistami.
Kompletnie wypaczony obraz świata skłonił ją do komentarzy w mediach społecznościowych i wtedy dowiedziała się, że popełniła zbrodnię wyrzeczenia się nienawiści. Straciła bliskich przyjaciół, ludzi, których znała od lat. „Jak możesz wspierać tych zabójców dzieci”, pisali ludzie, o których sądziła, że potrafią samodzielnie myśleć.
Turku mówi, że musi zabrać głos nie tylko ze względu na Izrael, ale ze względu na własny kraj, gdzie idee barbarzyńskiego Hamasu są dziś bardziej popularne niż kiedykolwiek. Ale publiczne wypowiadanie się przeciw świętym poglądom drogo kosztuje. Posypały się groźby śmierci, groźby zgwałcenia. Tak, gwałt wydaje się najbardziej oczywistą reakcją na bluźniercze obnażanie kłamstw wpojonych przez nauczycieli. Turecka studentka nie ma już możliwości powrotu do swojego kraju. Tam wszyscy są Palestyńczykami, więc byłoby to nazbyt niebezpieczne.
Nie ma kryzysu inteligencji, ani tej, która pracuje na amerykańskich uniwersytetach, ani tej, która wzoruje się na wielkim świecie w Polsce. Prawda jest piętą achillesową tych inteligentów, więc chronią ją wszelkimi sposobami przed odsłonieciem i rosną w siłę. Kryzys im nie grozi.
Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com