Przed obozami zagłady były sale wykładowe

Przed obozami zagłady były sale wykładowe

Judean Rose
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Żydowska studentka Uniwersytetu Wiedeńskiego, Eva G., w 1938 roku  wsunęła naszyjnik z Gwiazdą Dawida pod bluzkę, zanim weszła na salę wykładową. Przywitały ją swastyki nabazgrane na ścianach i szepty „Juden raus”. Osiemdziesiąt sześć lat później, w 2024 roku, żydowski student Uniwersytetu Columbia naciąga kaptur na jarmułkę, by przejść obok demonstrantów skandujących „Wracajcie do Polski”.

Choć te zdarzenia dzielą dekady, podobieństwo tych chwil jest przerażające — niemal jak zatrzymana klatka filmowa. Eva prawdopodobnie dawno nie żyje i jest pochowana, ale strach, który kiedyś czuła — przed nękaniem, znęcaniem się i nienawiścią — pozostaje przerażającą rzeczywistością dla dzisiejszych żydowskich studentów. Kampusy, kiedyś uważane za bastiony nauki i tolerancji, stały się miejscami, w których Żydzi nie są bezpieczni, gdzie muszą ukrywać, jeśli nie siebie, to swoją tożsamość.

Od 7 października liczba antysemickich incydentów na amerykańskich kampusach uniwersyteckich wzrosła o 477%. Już sama ta liczba wymaga uwagi. Ale to atmosfera — pełne nienawiści okrzyki i symbole w połączeniu z milczeniem administracji — sprawia, że przeszłość wydaje się niebezpiecznie bliska. Dokąd prowadzi cała ta nienawiść do żydowskich studentów?

Podczas rozkwitu nazizmu niemieckie uniwersytety były jednymi z pierwszych instytucji, które przyjęły politykę antysemicką. W Heidelbergu bojkot żydowskich studentów zaczął się  w 1933 r. W 1935 r. sale wykładowe zdobiły swastyki. W 1938 r. Żydzi całkowicie zniknęli z kampusów — zostali wyrzuceni lub spotkało ich coś gorszego. Przemoc nie zaczęła się w obozach zagłady; zaczęła się od studentów, profesorów i rektorów, którzy albo dołączyli do tłumów, albo stali i patrzyli w milczeniu.

Aula Uniwersytetu w Heidelbergu ozdobiona swastykami.

W raporcie Żydowskiej Agencji Telegraficznej z 1933 r. opisano jeden z takich incydentów:

„Dwustu nazistowskich studentów otoczyło żydowskich studentów w stołówce na terenie kampusu i, używając krzeseł, stołów i szkła jako pocisków, zaatakowało Żydów. Pięciu żydowskich studentów odniosło obrażenia… Rektor Uniwersytetu Berlińskiego nie interweniował”.

Dr Elana Yael Heideman, historyczka Holokaustu i dyrektorka generalna Israel Forever Foundation mówi:

„Wykorzystanie środowiska akademickiego do promowania ekstremistycznych poglądów i działań przeciwko Żydom było niezbędne do sukcesu nazistów w dotarciu do elementów społeczeństwa, które można było pobudzić, zainspirować i rozpalić do gwałtownej ekspresji przez systematyczną logikę stosowaną w nienawiści do Żydów. Kiedy to się zaczęło w dekadzie poprzedzającej powstanie hitlerowskiej Trzeciej Rzeszy, nikt nie mógł sobie wyobrazić, że antysemickie zamieszki przeciwko studentom na kampusach uniwersyteckich w Austrii i Niemczech w latach 20. i 30. XX wieku rozwiną się w pełnowymiarowe ludobójstwo Żydów. Tak, były na to oznaki, ale nikt nie widział przysłowiowego pisma na ścianie. Kiedy reżim nazistowski osiągnął pełną moc w 1935 r., społeczna akceptacja nienawiści przesiąkła do mentalności publicznej, umożliwiając w ten sposób późniejszą bierność, która z kolei umożliwiła przerażające prześladowania i morderstwa przy użyciu kul lub gazu”.

Dzisiaj w Stanach Zjednoczonych nie wydala się żydowskich studentów na mocy prawa. Ale są obiektem mowy nienawiści, podstawianych pod oczy swastyk i okrzyków takich jak „intifada rewolucja”, wywrzaskiwanych na elitarnych kampusach od Princeton do Tufts. Na Cornell, Russell Rickford, adiunkt historii, krzyknął do podekscytowanego tłumu studentów, że był rozradowany masakrą z 7 października.

Na Harvardzie i Stanfordzie żydowscy studenci są nękani, ujawnia się ich dane osobiste lub spycha na margines życia kampusu. A zbyt często przywódcy uniwersytetów odpowiadają moralnymi wykrętami lub biurokratycznymi banałami i nie robią nic, aby powstrzymać falę nienawiści.

Czasami historia odbija się echem, ale nie całkiem powtarza. Wtedy i teraz porażka moralnego przywództwa nie tylko pozwala nienawiści się rozwijać, ale daje jej pozwolenie na rozkwit i wzrost. To nie to samo, co w Europie w latach 30. ubiegłego wieku — ale nienawiść jest dokładnie taka sama i wciąż jest równie niebezpieczna. Jak zeznawał przed Senatem USA ocalały z Holokaustu David Schaecter, prezes Holocaust Survivors Foundation USA:

„Wyraźnie pamiętam, jak słowaccy koledzy z klasy dokuczali żydowskim dzieciom, takim jak ja, a to, co dzieje się dzisiaj, wygląda i odczuwa się tak samo”.

Kiedy protesty przeradzają się w skandowanie haseł zaprzeczających prawu Żydów do istnienia, gloryfikujących terroryzm lub zastraszających żydowskich studentów, granica zostaje przekroczona. Grożenie Żydom zagładą nie jest „wolnością słowa” i nigdy nią nie było.

Najbardziej dręczącym pytaniem oczywiście nie jest to, co dzieje się teraz — ale dokąd to wszystko może doprowadzić. W Niemczech radykalizacja uniwersytetów pomogła znormalizować ideologię nazistowską. Współudział akademicki nie tylko odzwierciedlał faszyzm; on go podsycał. Profesorowie szkolili biurokratów i strażników obozowych. Rektorzy wstępowali do partii nazistowskiej. Przemoc na uniwersytetach, kiedyś ignorowana, przerodziła się w coś o wiele gorszego.

Tym razem jest inaczej mówi Elana Heideman:

„Ponieważ obecna administracja nie napędzała antysemityzm na kampusach do coraz większej przemocy, istnieje tymczasowe poczucie bezpieczeństwa, poczucie, że nie będzie gorzej niż to, co już ma miejsce. Że rozpłynie się, gdy sankcje za ich działania wzrosną. Istnieje jednak i powinno istnieć wyraźne wahanie przed opieraniem się na tak bezpodstawnej pewności, że festiwale nienawiści i publiczna demonizacja Żydów ustaną lub przygasną. Zamiast tego musimy zaakceptować, że to, co nadejdzie, nie będzie wyglądać tak samo ani nie będzie tak samo ustrukturyzowane jak 100 lat temu.

Sam Elie Wiesel powiedział kiedyś, że następny rozdział nie będzie wyglądał jak wagony bydlęce i komory gazowe. Jak będzie wyglądał, nikt nie może być pewien. Ale rzeczywiście Żydzi, Izraelczycy i nasi sojusznicy będą nadal coraz częściej umieszczani na listach, atakowani, zastraszani, by apatycznie podporządkować się wszelkim żądaniom stawianym Żydom, żeby ich/siebie uratować”.

Ujawnianie danych jest zjawiskiem szczególnie przerażającym i niebezpiecznym. „Wiele z tych list – mówi Heideman – już jest ujawniona, na przykład w Mapping Project, który teraz nawet nie maskuje swoich intencji i publicznie ujawnił się jako Mapa Wyzwolenia, na której wszystkie żydowskie domy, firmy i instytucje powiązane z Izraelem są zidentyfikowane. Ale nawet przy wysiłkach włożonych w ujawnienie tej jawnej koordynacji tego współczesnego, ludobójczego zamiaru mocniejszych działań przeciwko Żydom, listy, etykiety, systematyczne ataki społeczne i medialne na prawdę nadal rosną w liczbę i siłę”.

Dokąd to zmierza? Wiemy, dokąd to doprowadziło w Berlinie, Heidelbergu i Wiedniu. Czy dzisiejsze ujawnianie danych, protesty i antysemickie okrzyki na kampusie mogą przerodzić się w horrory podobne do Holocaustu?

Prawdopodobnie nie. „W rezultacie – mówi Heideman – będzie wzrastająca izolacja Żydów wszędzie. Dojdzie do nasilenia walk wewnętrznych między grupami Żydów, jak widzieliśmy podczas Holokaustu i jak już widzimy, zwłaszcza od masakry 7 października, narastające próby wskazywania palcami winnych i dzielenia, co oczywiście osłabia nas przed wrogiem. A tym wrogiem nie jest pojedynczy reżim, ale raczej cały świat jednostek o totalitarnej mentalności ukształtowanej przez propagandę islamofaszyzmu, któremu pozwolono na osiągnięcie dominacji. Mogą to zaś kontynuować tylko wtedy, gdy połączą siły z innymi elementami ekstremistycznymi, które uważają Żyda za wspólnego wroga”.

„Jak może wyglądać następna faza? – pyta Heideman. – Już w niej jesteśmy. Jest więcej ataków, o których się nie informuje z chęci zachowania anonimowości lub uniknięcia kłopotów, jakie przyniesie konieczność ścigania każdego żydożercy, który rzuca na nich obelgi lub krzyczy ‘wolna Palestyna’”.

Tymczasem Żydzi będą kontynuować to, co zawsze robili, czyli znajdą sposoby, aby pozostać w cieniu i zachować bezpieczeństwo. „Coraz więcej Żydów będzie szukać mniejszych, intymnych społeczności, w których będą mogli znaleźć lub stworzyć bezpieczną przestrzeń – — mówi Heideman. – Są tacy, którzy będą chcieli emigrować, wielu będzie próbowało wybrać inne miejsce niż nasza ojczyzna w Izraelu. Są tacy, którzy będą próbowali nawrócić się religijnie, tj. na islam, politycznie lub społecznie, jakby cokolwiek z tego było sposobem na uratowanie się”.

Ale są też inni, mówi Heideman, „Ci, w których zbudzi się ich tożsamość, których dusze zostaną wzmocnione. Nadal będzie wzrastał syjonizm jako zbiorowe marzenie i Alija, ponieważ Izrael stanie się ponownie jedyną bezpieczną przystanią, jaką wyobrażaliśmy sobie, gdy nasz 2000-letni sen spełnił się dzięki politycznemu syjonizmowi i odrodzeniu żydowskiej suwerenności pod koniec brytyjskiego mandatu 14 maja 1948 r., w Dniu ogłoszenia Deklaracji Niepodległości.

 Heideman pyta:

„Co stanie się z Ameryką, którą znamy? Albo z kampusami i ulicami publicznymi każdego kraju lub społeczeństwa, które pozwala na takie nękanie i publiczne wyklinanie Żydów, judaizmu, żydowskiej historii, człowieczeństwa i narodowości? Przemoc będzie trwać, podobnie jak milczenie.

Ale jeśli Holocaust nas czegoś nauczył, to musimy mieć nadzieję, że żydowska odpowiedź będzie inna. Istnienie państwa żydowskiego i żywy głos dumy i pasji w tej wojnie o przetrwanie ludzkości określą, jak będzie wyglądała nadchodząca katastrofa, która spadnie na świat”.

Czy presja finansowa administracji Trumpa na instytucje Ivy League coś zmieni? Czy też sądy staną na drodze tym wysiłkom w imię wolności słowa, pozostawiając żydowskich studentów na pastwę losu? Nikt nie wie, ale jeśli jest jedna rzecz, której uczy nas historia, to jest to: to, co zaczyna się od słów, może skończyć się okrucieństwami. Czas na działanie nie jest po tragedii, ale teraz.


Judean Rose – izraelska blogerka.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com