Archive | 2025/06/08

Nikt ich nie przekona, że białe jest białe, a czarne jest czarne


Wypowiedź Abu Marzouka, jednego z przywódców Hamasu, który 27 października 2023 roku powiedział w wywiadzie dla „Russia Today” niczego nie owijając w bawełnę:„Zbudowaliśmy tunele, ponieważ nie mamy innego sposobu, aby chronić się przed atakiem i śmiercią. Te tunele mają nas chronić przed samolotami [izraelskimi]… a ONZ ma obowiązek chronić [cywilów z Gazy]”.



Nikt ich nie przekona, że białe jest białe, a czarne jest czarne

Andrzej Koraszewski


Jarosław Kaczyński okazał się prorokiem naszych czasów. Kiedy w lipcu 2006 roku, jako premier polskiego rządu oznajmił, że „Żadne krzyki nas nie przekonają, że białe jest białe, a czarne jest czarne”, tłumaczył się później, że się troszkę przejęzyczył. Czy mógł wiedzieć, że jest prorokiem ogólnoświatowego ruchu postprawdy? Prawie dwie dekady później polskie media całkowicie zignorowały informację o zawetowanej przez Stany Zjednoczone rezolucji wzywającej do”natychmiastowego, bezwarunkowego i trwałego zawieszenia broni między Izraelem a Hamasem, do uwolnienia wszystkich zakładników i niezakłóconego dostępu pomocy w całej enklawie.”

Mógłby ktoś powiedzieć, że skoro rezolucja nie została zatwierdzona, to nie ma o czym mówić, bo przecież to tylko udawanie pracy przez tabuny ludzi zarabiających bajońskie pieniądze na mieleniu ozorami.   

Przedstawicielka Stanów Zjednoczonych dała jasno do zrozumienia, że jej kraj  nie poprze żadnej rezolucji, która nie potępia Hamasu i nie wzywa Hamasu do rozbrojenia i opuszczenia Gazy. A jednak ciekawy jest fakt, że wszyscy pozostali członkowie Rady Bezpieczeństwa ONZ poparli rezolucję mającą przywrócić Hamas do władzy, gwarantującą mu bezpieczeństwo i kontrolę nad rozdawaniem zagranicznej pomocy. Wśród stałych członków Rady Bezpieczeństwa za takim pomysłem były nie tylko Chiny i Rosja, ale również Francja oraz Wielka Brytania. Niestali członkowie Rady też byli stali w swoim gorącym poparciu idei pozostawienia mieszkańców Gazy pod władzą Hamasu. Twierdzenie, jakoby ci dyplomaci proponowali taką rezolucję w dobrej wierze, troszcząc się o życie i dobrobyt Palestyńczyków, powinno budzić wyłącznie pusty śmiech. Zignorowanie tego cyrku przez media jest jednak wiele mówiące. Wielkie redakcje, takie jak BBC, NYT, czy Reuters dały o tym wydarzeniu wzmianki na dalszych miejscach, większość innych pominęła tę sprawę całkowitym milczeniem.

Ta sama rezolucja ma zostać przedstawiona Zgromadzeniu Ogólnemu tej demokratycznej organizacji tyranów, autokratów i demokratycznych sympatyków Hamasu i tam zapewne okaże się, że lwia większość ją poprze, kilkanaście krajów się wstrzyma, przeciwników będzie można policzyć na palcach jednej ręki. Dziennikarze w swojej mądrości uznają taką rezolucję za prawo międzynarodowe, a jej zignorowanie przez Izrael za kolejną zbrodnię.

ONZ przez lata uznawała za zbrodnię ograniczenie dostaw cementu na budowę tuneli terroru w Gazie (zapewniając, że cały cement przekazywany hamasowskim władzom przeznaczony jest na budowę domów dla palestyńskich uchodźców z wojny 1948 roku).

Izraelski dziennikarz Khaled Abu Toameh przypomina wypowiedź Abu Marzouka, jednego z przywódców Hamasu, który 27 października 2023 roku powiedział w wywiadzie dla „Russia Today” niczego nie owijając w bawełnę:

„Zbudowaliśmy tunele, ponieważ nie mamy innego sposobu, aby chronić się przed atakiem i śmiercią. Te tunele mają nas chronić przed samolotami [izraelskimi]… a ONZ ma obowiązek chronić [cywilów z Gazy]”.

Jak widzimy ONZ robi co może, żeby spełnić ten obowiązek, jak i poczuwa się również do obowiązku tuszowania zabrodni Hamasu wobec własnej ludności, jak i ludobójczych zamiarów oraz działań wobec mieszkańców Izraela. Toameh przypomina, że zarówno Marzouk jak i inni będący miliarderami przywódcy Hamasu mieszkają w Katarze, że to oni, a nie Izrael odrzucają kolejne propozycje zawieszenia broni, a mogą sobie na to pozwolić zarówno dlatego, że są całkowicie bezpieczni, żyjąc w bajecznym luksusie z dala od wojny, jak i dlatego, że cieszą się poparciem świata, więc przegrywając wojnę i narażając swoją ludność na cierpienia wygrywają na polu politycznym i są przekonani, że ostateczna wygrana będzie po ich stronie, a co więcej, że przyniesie to kolejne miliardy, które trafią na ich prywatne konta.

Toameh jest Arabem, doskonale wie co mówią  przywódcy Hamasu, dobrze zna również ich mentalność. 

Inna zignorowana przez szefów serwisów informacyjnych informacja, to podpalenie w Kolorado grupy starych Żydów (w wieku od 52 do 88 lat). Sprawca użył prowizorycznego miotacza ognia i koktajli Mołotowa. Gdyby sprawcą  tego czynu był jakiś amerykański Grzegorz Braun oczywiście widzielibyśmy wielkie tytuły we wszystkich mediach. Ponieważ tego bohaterskiego czynu dokonał nielegalny imigrant z Egiptu, decydenci w serwisach informacyjnych doszli do wniosku, że właściwie nie ma o czym mówić.

Jaka jest różnica między propagandystą a dziennikarzem? Propagandysta ocenia ważność wiadomości pod kątem tego, czy informacja o niej wzmocni jego obóz względnie zaszkodzi obozowi wroga. Wielkość proroctwa Jarosława Kaczyńskiego polega na tym, że serwisy informacyjne od bardzo wielu lat nie zatrudniają już dziennikarzy informujących o tym, że białe jest białe, a czarne jest czarne.

Brytyjski dziennikarz Brendan O’Neill napisał artykuł pod tytułem Palenie Żydów w Kolorado świadczy o tym, że Zachód zwraca się ku faszyzmowi. Pochodząca z RPA była muzułmanka Anjuli Pandavar pisząc o tym samym zjawisku przywołuje słowa George’a Orwella z 1943 roku:

…Przeciwko temu …światu, w którym czarne jutro może być białe, …istnieją w rzeczywistości tylko dwa zabezpieczenia. Jedno jest takie, że bez względu na to, jak bardzo zaprzeczasz prawdzie, prawda nadal istnieje, jakby za twoimi plecami, i w konsekwencji nie możesz jej naruszyć… Drugie jest takie, że dopóki niektóre części ziemi pozostaną niezdobyte, liberalna tradycja może być podtrzymywana przy życiu. Niech faszyzm, a może nawet kombinacja kilku faszyzmów, podbije cały świat, a te dwa warunki przestaną istnieć.

Wtedy ta kombinacja kilku faszyzmów to był faszyzm niemiecki i włoski, nacjonalizm japoński, religijny i socjalistyczny nacjonalizm arabski, nacjonalizm turecki a „po drugiej stronie” internacjonalizm radziecki. Totalitaryzm nacjonalistyczny i internacjonalistyczny żywiły do siebie śmiertelną nienawiść, a łączyła je nienawiść do wolnego świata, w którym już wówczas wielu zerkało z sympatią już to na nazizm, już to na komunizm. Wolny świat był jednak gotów do walki o swoje przetrwanie. Dziś preferuje samooszustwo, czwarta władza jest piątą kolumną, która z heroicznym wysiłkiem próbuje uniemożliwić społeczeństwu dostrzeżenie zwycięskiego marszu kombinacji faszyzmów.

Stalin za wolne słowo rozstrzeliwał, dziś w Iranie za wolne słowo wieszają. Aleksiej Nawalny został zamordowany przez siepaczy Putina za mówienie, że białe jest białe, a czarne jest czarne. Na Zachodzie ostatnim człowiekiem, którego powieszono, mimo, że nikogo nie zabił, a zaledwie korzystał z wolności słowa, był redaktor naczelny tygodnika „Der Stürmer”, Julius Streicher. Stracony 16 października 1946 roku na mocy wyroku Międzynarodowego Trybunału w Norymberdze, za zbrodnię podżegania do morderczej nienawiści, którą uznano za zbrodnię przeciw ludzkości.       

Jadowicie antysemickie publikacje w „Der Stürmer”, odczłowieczające karykatury miały jeden cel: usprawiedliwić, a wręcz uszlachetnić ludobójstwo. W dzisiejszych mediach znajdujemy dziesiątki artykułów i karykatur wyraźnie nawiązujących do tradycji tego tygodnika. Czasem widzimy spory, czy bliżej im do radzieckiej antysyjonistycznej propagandy, czy do tej nazistowskiej, czysto antysemickiej. (Trudno to rozstrzygnąć, gdyż przenikały się wzajemnie i korzystały ze znacznie starszych wzorców.)

Ojcowie Stanów Zjednoczonych byli przekonani, że niczym nieograniczona wolność słowa gwarantuje ostateczne zwycięstwo prawdy. Mark Twain miał na ten temat inne zdanie mówiąc, że zanim prawda zawiąże sznurówki, kłamstwo obiegnie cały świat”. Dziś, w czasach Internetu i sztucznej inteligencji, media stały się największym wspólnikiem szarżujących totalitaryzmów. Podobnie jak sto lat temu, mobilizacja sił ciemności do walki ze słabnącym Oświeceniem toczy się pod sztandarem antysemityzmu. Dziś Żydem narodów jest Izrael, a kolejne tsunami dehumanizacji Żydów pozwala na usprawiedliwianie i uszlachetnianie ludobójczych idei.

Ciekawym dowodem na stan światowych mediów jest najnowsze badanie Pew Research Center z 3 czerwca br. Większość badanych w 20 z 24 przebadanych krajach ma negatywną opinię o Izraelu i jego premierze. Najbardziej rozpowszechnione negatywne opinie o Izraelu i jego premierze są w Turcji (93%), a w krajach europejskich w Holandii (78%), Polska plasuje się na 12 pozycji (62%).

Opinie społeczeństwa informują nas bardziej o opiniotwórczych mediach tych krajów niż o poziomie poinformowana społeczeństwa. (Wysyłałem swego czasu książkę do Izraela. Pani na poczcie zapytała czy Izrael jest w Europie, czy w Afryce, kiedy powiedziałem, że w Azji, stwierdziła, że ten Netanjahu powinien siedzieć. To drobne zdarzenie, które jak się wydaje stanowi właściwy komentarz do wyników tych badań.)     

Zach Goldberg, amerykański badacz z Institute for Governance and Civics (IGC) na Florida State University, korzystając z możliwości, jakich dostarcza nowoczesna technologia, zbadał jak media wykreowały nowe rozumienie terminu „ludobójstwo”.  

Goldberg zbadał częstotliwość występowania sława „ludobójstwo” w połączeniu z nazwą kraju w publikacjach sześciu czołowych mediów. Po ataku Hamasu na Izrael nastąpił lawinowy wzrost liczby publikacji, w których występowało słowo ”ludobójstwo”.

Aby potwierdzić, że te ostatnie wzrosty były spowodowane przede wszystkim konfliktem Izrael-Gaza — i umieścić je w kontekście historycznym — przeanalizowałem, jak często każde z sześciu mediów łączyło ludobójstwo z krajami lub grupami historycznie kojarzonymi z zarzutami lub aktami ludobójstwa. Korzystając z Nexis Uni, śledziłem  relacje łączące ludobójstwo z dobrze udokumentowanymi przypadkami historycznymi, w tym Rwandą (1994), Darfurem (2003-2008), Bośnią (1995), Mjanmą (2017-obecnie) i Jazydami (2014-2017).

Wyniki były uderzające i jednoznaczne: relacje łączące Izrael z ludobójstwem wzrosły znacznie ponad każdy inny historyczny przypadek ludobójstwa we wszystkich badanych mediach.

Jak pisze ten autor, w „New York Times” artykuły łączące Izrael z ludobójstwem osiągnęły poziom ponad dziewięciokrotnie wyższy niż szczyt dla ludobójstwa w Rwandzie i niemal sześciokrotnie wyższy niż dla Darfuru. „Podobnie w ‘Guardianie’ ponad 1 procent wszystkich artykułów odnosi się teraz zarówno do Izraela, jak i ludobójstwa — częstotliwość niespotykana w przypadku żadnego innego połączenia kraju i ludobójstwa w ostatnich dekadach.”

Komentując te wyniki autor badań pisze:

Jeśli wojna Izraela w Strefie Gazy kwalifikuje się jako ludobójstwo, stanowiłaby uderzający wyjątek historyczny: być może pierwszy przypadek ludobójstwa wobec grupy ludzi, którzy dokonali masowego ataku terrorystycznego na oskarżony o ludobójstwo kraj, obejmującego rzeź cywilów i branie zakładników; pierwszy, w którym domniemany ludobójca pozwolił na napływ żywności, paliwa i pomocy humanitarnej na terytorium domniemanych ofiar; i potencjalnie jedyny przypadek, w którym sprawcy nie mieli żadnego wcześniejszego planu ani ideologicznego zaangażowania w eksterminację.

Zach Goldberg nie ma wątpliwości, że mamy tu do czynienia z świadomymi i celowymi zabiegami, które  zmierzają do wywołania określonego efektu emocjonalnego. Media nigdy nie były święte i podobnie jak instytucje religijne zawsze lubiły się prezentować jako wzór cnót. Dziś dominację propagandy nad informacją zdecydowanie przyspieszyła digitalizacja mediów i teatralizacja sceny politycznej.     

Informacja została zastąpiona nieustanną manipulacją nastrojami mas, grą świateł i iluzji wspaniałości własnego obozu i aureoli nad głowami kochanych przywódców.

Pisany w 1948 roku „Rok 1984” Georga Orwella pokazywał świat, w którym, rozwój techniki pozwalał na pełną kontrolę  języka i umysłów przez totalitarną władzę. W faktycznym roku 1984 mogło się wydawać, że to właśnie technika wybiła zęby totalitarnej cenzurze. Magnetofon i kopiarka zniszczyły moc cenzorskiego nadzoru. Po kolejnych czterech dekadach orwellowska wizja powraca z całą mocą, a polski żałosny demagog okazał się jej prorokiem.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


How the Media Manufactured a ‘Genocide’

How the Media Manufactured a ‘Genocide’

Zach Goldberg


A data-driven investigation into the way coverage of Israel’s war in Gaza surpasses actual genocides in Darfur, Rwanda, and beyond

A young woman holds a sign that reads: “Stop the genocide” during a gathering of pro-Palestinian demonstrators on October 18, 2023 in Berlin, Germany, days before Israel invaded Gaza. /  Sean Gallup/Getty Images

Concept creep describes the phenomenon in which morally potent terms expand beyond their original definitions into ever broader applications. As these terms become more diluted, they also become politically weaponized, shifting public perceptions, priorities, and policy.

In August 2020, I illustrated in these pages how terms like racismwhite supremacy, and privilege saw a dramatic surge in media usage, significantly reshaping public and political perceptions and discourse. The same dynamic, I feared, was beginning to reshape another crucial term: genocide.

Genocide is going the way of racism and white supremacy, I observed on Oct. 19, 2023. Israel hadn’t yet invaded Gaza, but the mainstream media template for response to Hamas’ murderous Oct. 7 attacks was already set. Sure enough, by 2024, mentions of genocide in The New York Times (1.43% of all articles) had eclipsed the paper’s earlier peak for white supremacy (1.41% in 2020) and, though not matching the peak for racism/racist(s) (7.2% in 2020), still reflected a similar pattern of conceptual escalation.

Upon closer examination, however, much like the widespread surge in race-related terminology during the “Great Awokening,” The New York Times was far from alone, as references to genocide reached unprecedented highs across numerous major news outlets, including The Guardian and the Associated Press.

To confirm that these recent spikes were driven primarily by the Israel-Gaza conflict—and to place them in historical context—I analyzed how frequently each of the six outlets paired genocide with countries or groups historically associated with genocide allegations or acts. Using Nexis Uni, I tracked annual coverage associating genocide with well-documented historical cases, including Rwanda (1994), Darfur (2003-2008), Bosnia (1995), Myanmar (2017-present), and the Yazidis (2014-2017).

The results were striking and unambiguous: Coverage linking Israel with genocide has surged far beyond every other agreed-upon historical case of genocide across all examined outlets. In The New York Times, for example, articles pairing Israel and genocide reached levels more than nine times higher than the peak for Rwanda and nearly six times greater than for Darfur. Similarly, in The Guardian, more than 1 percent of all articles now reference both Israel and genocide—a frequency unmatched by any other pairing in recent decades.

Lines represent the annual percentage of New York Times articles (as indexed by Nexis Uni) that include the terms shown in each panel. Annual article volume was estimated by counting how many NYT articles contained the word “the,” used as a proxy for total output. Term frequencies are expressed as percentages of this total. Data covers the period from January 1, 1980 through May 21, 2025.Zach Goldberg

This is not a minor anomaly. It marks a profound shift in how the concept of genocide is being applied in public discourse.

If Israel’s war in Gaza qualifies as genocide, it would constitute a striking historical outlier: perhaps the first such case of genocide triggered by a mass terrorist attack involving the slaughter of civilians and the taking of hostages; the first in which the genocider permitted food, fuel, and humanitarian aid to flow into the territory of its purported victims; and potentially the only instance in which the perpetrators lacked any prior plan or ideological commitment to extermination. It may also be unique in that the targeted group’s combatants have deliberately embedded themselves in civilian infrastructure and sought to increase civilian casualties for strategic and propaganda purposes. And it could be the only genocide that might plausibly be halted on the spot—not by the genocider, but by the group claiming victimhood. Specifically, were Hamas to release the hostages and lay down its arms, Israel’s military campaign—having achieved its core objectives—would likely cease.

Yet doing so would mean relinquishing a central propaganda asset: the ability to frame Israel’s actions as a genocidal assault on a defenseless population, a framing that is in turn made possible only by concept creep. Hamas’ casualty figures suggest that far more than half of the dead in Gaza are either Hamas fighters or young men of military age. A ratio of combatants to civilians anywhere close to 1:1 is unrivaled in the history of urban warfare. Does this mean that all past instances of urban warfare—such as U.S. operations in Iraq’s Mosul and Fallujah, let alone Allied bombing attacks on German cities or the Battle of Manila against the Japanese—must retroactively be treated as genocides? Surely, the dropping of atomic bombs on Hiroshima and Nagasaki must be considered a genocide, even though historians commonly estimate that the subsequent Imperial Japanese Armed Forces surrender saved at least 2 million lives.

The answers are highly troubling either way. If the new math of genocide is correct, then we have a press teaching a large public that warfare of any kind is always a hideous crime, even when waged in response to murderous attacks by genocidal maniacs and Nazis on defenseless civilians. No means there is to be one rule for Jews and a different rule for everyone else.

Why has the genocide framing of the Gaza conflict dominated media coverage to a far greater extent than conflicts with far clearer claims to that label?

Traditional factors such as access or transparency do not offer satisfactory explanations for the sudden expansion of the term genocide or for the escalation in its use by mainstream outlets. Israel’s open media environment, combined with its geographic proximity to Gaza and the steady stream of imagery and testimony emerging from the territory—often via NGOs and local sources, some affiliated with Hamas—enables consistent and detailed, if often false or misleading, reporting. Far from inoculating Israel against baseless charges, this openness perversely amplifies them, making the country a uniquely visible and morally charged target.

While anti-Israel prejudice in the mainstream media is long-standing and certainly plays a role, framing the problem as one of bias fundamentally misunderstands its nature. The rapid escalation in the use of the term genocide is not the product of ignorance; rather, it is entirely purposeful, with mainstream reporters and essayists engaging in frequent linguistic and legalistic contortions to justify their usage of an inflammatory term in order to delegitimize the actions of one side in a conflict and legitimize the actions of the terrorist organization that started the Gaza war.

In ‘The New York Times,’ articles pairing Israel and genocide reached levels more than nine times higher than the peak for Rwanda and nearly six times greater than for Darfur.

Reporters are willingly serving as the delivery mechanism for targeted information operations—a formerly novel role that U.S. media has adopted on ideological grounds in conflicts at home and abroad over the past decade.

The digitalization of news media is undoubtedly a contributing factor to this new ideologically driven role. As became clear during the rise of Black Lives Matter and the broader Great Awokening, emotionally charged and often graphic content now spreads rapidly across social media—frequently stripped of context or lacking verification—amplifying visceral reactions and shaping siloed public sentiment in real time. In these moments, the role of news media is understood by practitioners not as fact-checking or sense-making, but as amplifying and validating slogans and propaganda lines presented by the virtuous parties. The job of the media is not to separate fact from fiction: Rather, it is to draw halos on the virtuous parties and then mobilize the public on their behalf and against their oppressors.

This dynamic stands in sharp contrast to earlier cases of genocide like Darfur or Rwanda, which unfolded largely in the pre-smartphone, pre-social media era, when the speed, reach, and emotional immediacy of conflict-related imagery were far more limited. In contrast, today’s digital ecosystem, in which traditional media operates symbiotically with social media, places mounting pressure on mainstream outlets to engage and respond, often reinforcing moralized framings that resonate with viral narratives more than with legal precision or empirical balance.

Digital engagement powerfully influences which frame dominates the global discourse, with consequences far beyond rhetoric: shaping historical memory and, most immediately, weaponizing the framing to enact policy targeting Israel, looking to destabilize its government and pressure it to concede to Hamas.

Domestically, the genocide framing solidifies political organization, primarily on the Democratic side, but increasingly in a faction of the right looking to shape Donald Trump’s policy in the Middle East. Consistent with this top-down mobilization, a March 2025 Pew survey found that unfavorable views of Israel among Americans rose sharply over just three years—from 42 percent in 2022 to 53 percent in 2025. The increase was especially pronounced among Democrats, with unfavorable views jumping from 53 to 69 percent, compared to a more modest rise from 27 to 37 percent among Republicans. Gallup data echo this trend: The share of Americans whose sympathies lie more with the Israelis than with the Palestinians fell from 54 percent in 2023 to a record low of 46 percent in 2025. Among Democrats, the drop was steep—from 38 percent siding with Israelis in 2023 to 21 percent in 2025, while support for Palestinians rose to a record 59 percent. Republican attitudes shifted less dramatically, with pro-Israel sympathies dipping slightly from 78 to 75 percent and support for Palestinians hovering around 10 percent.

In short, media coverage does not dictate public opinion, but it helps set the tone and frame the moral stakes. Moreover, similar to the BLM riots, the mainstreaming of the genocide frame provides political top cover for an activist vanguard, such as the pro-Palestinian movement, which began on college campuses and has grown increasingly violent. A similar tactic has emerged among so-called influencers on the right, which similarly has attached itself to the frames of genocidestarvation, and killing Christians, to promote an anti-Israel and even anti-Jewish line. The unprecedented volume of atrocity rhetoric attached to Israel in mainstream outlets is not merely a mirror of preexisting outrage; it is a megaphone, broadcasting the idea that Jews are collectively and unambiguously guilty of the darkest of crimes. It is unsurprising that assertions of collective guilt on the part of “Israelis” and “Zionists” bleed into even broader attitudes toward Jews, resulting most recently in two back-to-back deadly attacks, which took the lives of a young couple and torched an 88-year-old Holocaust survivor.

We need our moral language to retain its clarity and gravity, not to mention its anchoring in legal and historical reality. Once terms like genocide and ethnic cleansing become routine descriptors for controversial wars or asymmetric conflicts, they lose their power to name the world’s most unspeakable crimes. That erosion weakens our ability to recognize and respond to real genocides when they occur—and distorts our understanding of those that already have, while diminishing the agency and true horror of genocidal actions.


Zach Goldberg is a Research Faculty member at Florida State University’s Institute for Governance and Civics (IGC). He holds a PhD in Political Science from Georgia State University. Before joining IGC, he was a policy analyst and research fellow at the Manhattan Institute. Follow him on X @ZachG932


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


French Rabbi Tells of Two Attacks in One Week as Hate Crimes Rise

French Rabbi Tells of Two Attacks in One Week as Hate Crimes Rise

Reuters and Algemeiner Staff


French rabbi Elie Lemmel talks with people after being attacked at a cafe terrace in the Paris suburb of Neuilly-sur-Seine, France, June 6, 2025. Photo: REUTERS/Antony Paone

A French rabbi was attacked on Friday for the second time in a week, he told Reuters, reflecting a broad rise in hate crimes across France that has included high-profile antisemitic assaults.

Elie Lemmel said he was sitting at a cafe in the Paris suburb of Neuilly-sur-Seine on Friday when he was hit in the head by a chair.

“I found myself on the ground, I immediately felt blood flowing,” he said.

He was stunned and unsure what exactly had happened, he said, initially thinking something must have fallen from a window or roof, before it occurred to him he had been attacked.

“Unfortunately, given my beard and my kippah, I suspected that was probably why, and it’s such a shame,” he said.

Friday’s incident follows another in the town of Deauville in Normandy last week, when Lemmel said he was punched in the stomach by an unknown assailant.

Lemmel said he was used to “not-so-friendly looks, some unpleasant words, people passing by, spitting on the ground,” but had never been physically assaulted before the two attacks.

The prosecutor’s office in Nanterre said it had opened an investigation into the Neuilly attack for violence aggravated by the fact that it was committed on religious grounds.

A man being held for questioning at the Neuilly-sur-Seine police station underwent a psychiatric examination that required his hospitalization, it said.

According to German-language identity documents found in his possession, the 28-year-old man was born in the city of Rafah in the Gaza Strip.

“This act sickens us,” former Prime Minister Gabriel Attal wrote on X regarding Friday’s incident involving Lemmel. “Antisemitism, like all forms of hatred, is a deadly poison for our society.”

Last week, five Jewish institutions were sprayed with green paint in Paris.

“Attacking a person because of their faith is a shame. The increase in anti-religious acts requires the mobilization of everyone,” Interior Minister Bruno Retailleau said on X.

France has seen a rise in hate crimes. Last year, police recorded an 11% rise in racist, xenophobic or antireligious crimes, according to official data published in March. The figures did not include a breakdown by attacks on different religions.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com