Archive | May 2025

Wywiad z Alanem Dershowitzem

The Preventive State: The Challenge of Preventing Serious Harms While Preserving Essential Liberties [Państwo prewencyjne: wyzwanie zapobiegania poważnym szkodom przy jednoczesnym zachowaniu podstawowych wolności]


Wywiad z Alanem Dershowitzem

Bennett Ruda
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Alan Dershowitz jest amerykańskim prawnikiem, profesorem prawa i autorem wielu książek. Wielokrotnie angażował się w obronę dysydentów. 

W tym miesiącu ukazała się jego najnowsza książka The Preventive State: The Challenge of Preventing Serious Harms While Preserving Essential Liberties . Miałem okazję porozmawiać z Alanem Dershowitzem o jego książce i bieżących wydarzeniach, których dotyczy.

Twoja nowa książka, The Preventive State, została opisana jako Twoje Magnum Opus. Jak to traktujesz?

Uczę tego przedmiotu na Harvard Law School i w innych miejscach od sześćdziesięciu lat, myślę, że to moja najbardziej kreatywna i najważniejsza książka. Dotyczy tego, jak rządy zmieniają swoje podejście z czekania na wystąpienie szkody na przewidywanie jej z wyprzedzeniem. Ta zasada opiera się na zaleceniu  Rodef Din z Tory: nie czekasz, aż ktoś zabije. Pierwszy go ścigasz. Mogę również zacytować to z innego przepisu Tory, części odczytanej podczas mojej Bar Micwy: Tzedek, Tzedek, Tirdof  [do sprawiedliwości, do sprawiedliwości będziesz dążył]. Nie mówi ona tylko raz „Tzedek”, że po fakcie szukasz Sprawiedliwości — jeśli możesz, zapobiegnij wystąpieniu niesprawiedliwości, zanim ona nastąpi.

Na przykład Tora mówi o „krnąbrnym synu” (Ben Sorer U’moreh, Księga Powtórzonego Prawa 21:18-21), a Tora zawiera również wiele środków zapobiegawczych, takich jak zapobieganie rozprzestrzenianiu się chorób poprzez umieszczanie osób chorych na trąd poza obozem. Estera i Mordechaj zaangażowali się w wojnę zapobiegawczą. Powstali i zabili zwolenników Hamana, zanim ci zdołali zabić Żydów. Tak więc kwestia zapobiegania sięga bardzo, bardzo dawno, czasów Tory.

W ostatnich latach zaczynamy to jednak widzieć w społeczeństwie obywatelskim z deportacjami, odmową zwolnienia za kaucją, wojną prewencyjną, jak potencjalny atak na irański reaktor jądrowy. Gdybyśmy mogli zapobiec 7 października, zabijając 10 przywódców Hamasu 6 października, zrobilibyśmy to i powinniśmy byli to zrobić. Więc to, czego potrzebujemy, to jurysprudencja prewencyjna. Tym, co próbowałem zrobić w The Preventive State, to skonstruowanie takiej jurysprudencji, dlatego jest to moja najważniejsza książka, moje Magnum Opus, to, które wymagało, bym stał się „Starszym” Syjonu, żeby ją napisać.


Równocześnie jednak wspominasz w książce o problemie przekroczenia granic. Można próbować przewidywać, ale są pewne ograniczenia. Jednym ze sposobów radzenia sobie z tym jest analiza kosztów i korzyści, którą wykonujesz. Mówisz o tym w całej książce, ale czy możesz krótko opisać, jak to działa?

Za każdym razem, gdy państwo robi coś, aby zapobiec szkodliwemu czynowi, odmawia komuś wolności. Pytanie brzmi: ilu osobom bylibyśmy skłonni odmówić wolności i do jakiego stopnia, aby zapobiec jakiemuś okropnemu czynowi?

Podam przykład: Izrael niedawno zaatakował szpital i według ostatnich doniesień, zabił od siedmiu do dziesięciu głównych przywódców Hamasu, którzy nielegalnie korzystali ze szpitala, ukrywając się wśród cywilów. Tak więc izraelskie wojsko musiało przeprowadzić analizę kosztów i korzyści. Zabijając przywódców Hamasu, zapobiegli zabiciu wielu, wielu ludzi, ale kosztem zabicia kilku innych. To jest rodzaj analizy kosztów i korzyści, jaką mamy.

To też zaczyna się w Torze, kiedy Abraham spiera się z Bogiem o zniszczenie Sodomy. Co jeśli jest 50 niewinnych, 40 niewinnych? Potem analizują, targują się i zawierają układ,  zatrzymując się ostatecznie na 10. Wynika z tego lekcja, że nie jest w porządku zabicie trzydziestu lub czterdziestu niewinnych osób, by ukarać winnych, ale może być konieczne zabicie siedmiu, ośmiu lub dziewięciu niewinnych osób. Nie ma nic za darmo; zawsze będzie to kompromis. I myślę, że ten kompromis jest dobrze odzwierciedlony w historii Abrahama i Sodomy.


Wspominasz w swojej książce, że ta historia stanowi podstawę tego typu analizy przyczyn.

Formuła Williama Blackstone’a, „Lepiej, żeby dziesięciu winnych uniknęło kary, niż żeby jeden niewinny cierpiał”, pochodzi bezpośrednio z tej historii, ponieważ użyto liczby dziesięć. Kiedy ludzie tacy jak Blackstone i inni, którzy bardzo dobrze znali Torę, konstruowali współczesną jurysprudencję anglo-amerykańską, zwrócili się do źródeł biblijnych.


Wspomniałeś o Hamasie i kwestii terroryzmu. Obecnie w prawie międzynarodowym jedną z najbardziej palących kwestii jest stosowanie prawa w wojnie z terroryzmem. Jak myślisz, w jaki sposób prawo międzynarodowe powinno odnosić się do terroryzmu, by mogło być zarówno skuteczne, jak i sprawiedliwe?

Cóż, nie może tego zrobić z jednego powodu: jeśli prawo stosuje się, to tylko do demokracji, a nigdy nie stosuje się do terrorystów. Hamas nawet nie udaje, że przestrzega prawa międzynarodowego. Przyklaskiwali zabiciu kobiety w ciąży, która miała urodzić. Nikt, zgodnie z prawem międzynarodowym, nie usprawiedliwiłby tego. Ale Hamas nie dba o to, więc stosowanie prawa międzynarodowego wiąże ręce demokracji, a dziś robi się to w bardzo, ale to bardzo niesprawiedliwy sposób.

Powiedziałbym, że główną funkcją prawa międzynarodowego jest dziś atakowanie Izraela i główną funkcją praw człowieka jest atakowanie Izraela. Nie widzisz prawa międzynarodowego ani praw człowieka stosowanych przeciwko Syryjczykom, gdy zabijali, ani przeciwko temu, co dzieje się w Sudanie, ani przeciwko temu, co Chińczycy robią Ujgurom. Międzynarodowe prawa człowieka są używane tylko przeciwko Izraelowi. Stały się bronią w wojnie przeciwko Izraelowi i syjonizmowi.


Masz oryginał listu Thomasa Jeffersona, w którym pisze: „Nie mamy się czego obawiać z powodu demoralizującego rozumowania niektórych, jeśli inni będą mieli swobodę pokazania ich błędów, a zwłaszcza, że prawo jest gotowe ukarać pierwszy czyn przestępczy wywołany fałszywym rozumowaniem”. Ale co się dzieje, gdy protestujący na kampusie uniemożliwiają pro-izraelskim mówcom przemawianie na terenie kampusu, a policja nie chce lub nie może ukarać tego pierwszego czynu przestępczego? 
Co powiedziałby Jefferson dzisiaj?

Cóż, Jefferson mylił się wtedy i napisałem o tym książkę zatytułowaną Finding Jefferson, w której krytykowałem to konkretne stwierdzenie widniejące w liście wiszącym na mojej ścianie. Mamy wiele do stracenia, wiele szkód, ale masz rację, rynek idei nie pomaga. Przykład: przez 11 lat odkąd przeszedłem na emeryturę z Harvardu, nie pozwolono mi ani razu mówić o Izraelu na terenie kampusu Harvardu. Rzadko zapraszano mnie na jakikolwiek kampus, aby mówić o Izraelu. Ale każdy mówca antyizraelski jest witany z otwartymi ramionami, a jego prawa wynikające z Pierwszej Poprawki są chronione, i chronione także przeze mnie. Ale moje prawo wynikające z Pierwszej Poprawki do przemawiania na terenie kampusów uniwersyteckich i prawa wynikające z Pierwszej Poprawki studentów pro-izraelskich do słuchania, jak przedstawiam swoje argumenty, nie są chronione na terenie kampusu. Dlatego zdecydowałem się napisać tę małą broszurkę i udostępniliśmy milion jej egzemplarzy rozdawanych bezpłatnie studentom w całym kraju, a właściwie na całym świecie: The 10 Big Anti-Israel Lies, and How to Refute Them With Truth [10 wielkich kłamstw antyizraelskich i jak obalić je prawdą]. Rozdajemy je, ponieważ nie mogę przemawiać na tych kampusach, ale mogę przemawiać przez moje książki. Nie mogą mnie powstrzymać ani powstrzymać grup pro-izraelskich na kampusie i Chabad przed rozdawaniem mojej broszury. Przynajmniej część moich myśli trafia na rynek idei na przynajmniej kilku kampusach uniwersyteckich.       

Jednym z narzędzi sprawiedliwego stosowania prawa międzynarodowego, jak zakładamy, są sądy międzynarodowe, MTK, MTS i sądy europejskie. Co sądzisz o pracy, jaką obecnie wykonują?

Są gorsze niż nic, dużo gorsze niż nic. Gdyby to było nic, można by przynajmniej powiedzieć, cóż, każdy kraj musi sam zdecydować, czym jest prawo międzynarodowe. Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości nie jest międzynarodowy, nie jest sądem i nie rozumie sprawiedliwości. Nie jest międzynarodowy, ponieważ wyklucza wiele krajów z możliwości zasiadania w nim. Nie jest sądem, ponieważ sędziowie są wybierani przez kraje i nigdy nie wykazywali żadnego zainteresowania sprawiedliwością. To samo stało się teraz o wiele bardziej prawdziwe w przypadku Międzynarodowego Trybunału Karnego i Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Wszystkie są stronnicze. Wszystkie są lewicowe. Wszystkie są antyizraelskie, antyamerykańskie, antychrześcijańskie i antyzachodnie i są hańbą. Byłoby lepiej, gdyby wszystkie zostały zlikwidowane. Teraz byłbym za zniesieniem Międzynarodowego Trybunału Karnego i Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości. Byłbym również za zniesieniem Organizacji Narodów Zjednoczonych. Jeśli masz organizacje, które wyrządzają więcej szkody niż pożytku, które przyczyniają się do promowania wypaczonych wartości i podwójnych standardów, o wiele lepiej jest nie mieć żadnych instytucji, niż mieć złe instytucje.


Więc raczej całkowicie byś je zlikwidował niż zastąpił czymś innym.

Zniósłbym je całkowicie. Nie sądzę, aby istniała możliwość stworzenia sprawiedliwego sądu międzynarodowego, który sprawiedliwie osądzałby Izrael, Stany Zjednoczone i zachodnie demokracje. Myślę, że wydawanie sprawiedliwych wyroków dzisiaj przekracza nasze możliwości. Pozostawiłbym sądom krajowym egzekwowanie prawa międzynarodowego. Kraje takie jak Stany Zjednoczone, Izrael i Anglia egzekwowałyby prawo międzynarodowe. Oczywiście kraje takie jak Chiny i Iran tego nie zrobiłyby, ale tak jest również dzisiaj, ponieważ te kraje ignorują Organizację Narodów Zjednoczonych.


Cytuję z twojej książki: „prawie wszystkie agresywne ataki militarne można usprawiedliwić używając gładkiego języka prewencji”. A co z drugą stroną? Dzisiaj widzimy „gładki język” oporu – opór jako usprawiedliwienie tego, co Hamas zrobił 7 października, opór używany jako usprawiedliwienie dla licznych ataków terrorystycznych. Czy istnieje coś takiego jak prawo do stawiania oporu?

Nie ma prawa do stawiania oporu poprzez zabijanie niewinnych ludzi. Przede wszystkim opór jest w umyśle obserwatora. Palestyńczycy mogli mieć państwo w 1937, 1938, 1947, 1948, 1967, 2000, 2001, 2005 i 2007 roku. Za każdym razem je odrzucali. Mieli możliwość posiadania państwa na mocy prawa i negocjacji. Powiedzieli nie i zamiast tego użyli przemocy. To nie jest prawo w żadnym moralnym, prawnym ani praktycznym systemie prawa. Palestyńczycy zrzekli się swojego prawa do stawiania oporu lub posiadania państwa, odrzucając pokojowe oferty państwowości.

Posłuchaj Billa Clintona, kiedy mówi, że w latach 2000-2001 osobiście, wraz z Ehudem Barakiem, zaoferował Palestyńczykom 96% Zachodniego Brzegu, 4% obecnego Izraela, stolicę w Jerozolimie, całą Gazę i prawo powrotu dla części uchodźców. Arafat nie tylko to odrzucił, ale także rozpoczął intifadę, w której zginęło 4000 ludzi. Nie ma prawa stawiania oporu, gdy kraj odrzucił możliwość uzyskania tego, czego twierdzi, że chce. Powodem, dla którego Palestyńczycy nie akceptują żadnych procesów pokojowych, jest to, że nie obchodzi ich własne państwo; zależy im tylko na tym, żeby nie było państwa żydowskiego. Mówimy o rozwiązaniu w postaci dwóch państw, które Palestyńczycy odrzucili. Palestyńczycy zaakceptowaliby rozwiązanie bezpaństwowe: żadnego państwa palestyńskiego – pod warunkiem, że nie będzie państwa izraelskiego. Więc, jak powiedział Bill Clinton w swoich komentarzach, Palestyńczycy nie chcą państwa. Oni po prostu chcą zabijać Żydów – to ich przywództwo, nie mówię o przeciętnym Palestyńczyku. Zatem nie, nie istnieje prawo do stawiania oporu, ani moralnie, ani prawnie.


Piszesz również: „Istotne jest także to, że Izrael nie odpowiedziałby na nuklearne zniszczenie Tel Awiwu, niszcząc Teheran”. To oznacza, że istnieją pewne granice odwetu. A co z odwetem Izraela przeciwko Hamasowi i Gazie? Czy uważasz, że istnieją granice prawne dla Izraela do odwetu, a jeśli tak, czy Izraelowi udało się utrzymać te granice?

Najpierw odpowiem na drugie pytanie. Izrael pozostał w tych granicach. Izrael zabił mniej cywilów niż jakikolwiek inny kraj w nowoczesnej wojnie, w porównaniu do liczby zabitych uczestników walki. To, co robi Izrael, jest prewencyjne, a nie odwetowe; ma na celu uniemożliwienie Hamasowi dotrzymania obietnicy. Hamas obiecał wielokrotne powtórzenie  7 października i dopóki nie zrezygnuje ze swoich tuneli i nie zrezygnuje ze swoich morderczych działań Izrael ma prawo próbować zabić jego przywódców i członków. A jeśli jego przywódcy i członkowie ukrywają się wśród cywilów, Izrael ma prawo próbować zabić tych przywódców, nawet jeśli oznacza to proporcjonalną liczbę ofiar cywilnych. Izrael działa nie tylko w ramach prawa międzynarodowego, ale także lepiej radzi sobie ze zmniejszaniem liczby ofiar cywilnych niż jakikolwiek inny kraj w historii współczesnej, który stanął w obliczu porównywalnych zagrożeń.


Ludzie oskarżają Izrael o ludobójstwo, twierdząc, że liczba ofiar świadczy o zamiarze popełnienia przestępstwa lub że jest wystarczająca, nawet jeśli nie było takiego zamiaru.

Musi być coś więcej niż zamiar; musi być ludobójstwo. Nie ma ludobójstwa. Gdyby Izrael chciał zabić wszystkich Palestyńczyków w Strefie Gazy, mógłby to z łatwością zrobić. Populacja Strefy Gazy i populacja Palestyńczyków w Izraelu na Zachodnim Brzegu dramatycznie wzrosła. Więc, jak ktoś to ujął, jeśli Izrael próbował dokonać ludobójstwa, to jest najbardziej nieudolnym narodem ludobójczym w historii świata. Ponieśli w tej rzekomej próbie żałosną porażkę, ponieważ zwiększyli liczbę Palestyńczyków na całym Bliskim Wschodzie. Więc oczywiście twierdzenia o ludobójstwie nie mają nawet najmniejszego uzasadnienia. Nawet nie ma powodu do przywoływania zamiaru. Nie ma nawet znaczenia, jaki jest zamiar; nie było żadnego aktu, który stanowiłby cokolwiek zbliżonego do ludobójstwa. Gdyby Hamas odniósł sukces 7 października i opanował Tel Awiw i wkroczył do Ber-Szewy i innych miast, doszłoby do ludobójstwa, ale tak się nie stało. Izrael nigdy nie miał zamiaru zabijać niewinnych cywilów. Niewinni cywile zginęli, bo Hamas wykorzystał ich jako żywe tarcze.


W swojej książce opisujesz to, co nazywasz kontinuum cywilności. Jak to działa i jak stosuje się do tego, co dzieje się teraz w Gazie?

To działa idealnie w przypadku Gazy. Masz prawdziwych cywilów, dzieci, bardzo starych ludzi i ludzi, którzy sprzeciwiają się Hamasowi. To są prawdziwi cywile. Z drugiej strony masz prawdziwy Hamas. Wiesz, Sinwar, przywódcy i terroryści, ludzie, którzy rzucają bombami. Pośrodku masz całą masę ludzi. Na przykład 7 października nie tylko ludzie z Hamasu przekroczyli granicę, zabijali, gwałcili i ścinali głowy, ale cywile z Hamasu brali w tym udział. Tracą swój status cywilów, gdy biorą udział w zabijaniu innych cywilów, a potem masz ludzi, którzy pozwalają, aby ich domy były używane do przechowywania broni lub wystrzeliwania rakiet i do przetrzymywania zakładników. To wszystko są ludzie, którzy znajdują się na kontinuum przestępczości i terroryzmu. Nie ma absolutnej, jasnej, czarno-białej granicy między terrorystą a cywilem. Wiele osób podających się za cywilów jest tak głęboko zaangażowanych w działalność terrorystyczną Hamasu, że ich miejsce na tym kontinuum jest bliższe terrorystom niż cywilom.

W swojej książce krytykujesz Olivera Wendella Holmesa i odnosisz się do słynnego przypadku krzyczenia „pożar” w zatłoczonym teatrze, co nawet nie mieści się w kategorii wypowiedzi, wolnej czy innej. Piszesz: „Przekaz ‘pożar’ nie jest skierowany do umysłu i sumienia słuchacza, ale raczej do jego adrenaliny i stóp. Nie jest to zaproszenie do dyskusji, kłótni lub niezgadzania się. Jest to bodziec do natychmiastowego działania, a nie do przemyślanej refleksji”. A co z dzisiejszymi wydarzeniami na kampusach i ulicach, kiedy protestujący skandują, obrażają i jasno dają do zrozumienia, że nie zapraszają ludzi do dyskusji lub przedstawiania argumentów, ale raczej tworzą bodziec do natychmiastowego działania, zastraszania i nękania? Gdzie to pasuje do wolności słowa?

Kiedy na kampusach uniwersyteckich spotykasz ludzi, którzy krzyczą: „Śmierć Żydom”, którzy nawołują do uniemożliwienia Żydom chodzenie na zajęcia, którzy wołają o natychmiastowe ataki i nękanie Żydów – to nie jest to chroniona mowa. Z drugiej strony, jeśli wygłaszasz abstrakcyjne przemówienie i mówisz, że dobrze byłoby, gdyby nie było Izraela – to taka mowa nienawiści jest chronioną mową. Nie powinno się wytyczać granicy na podstawie  [takiego zjawiska jak] okrzyk „pożar” w teatrze. To bardzo głupia analogia, jedna z najgłupszych, najbardziej mylących rzeczy, jakie Oliver Wendell Holmes kiedykolwiek powiedział. Ale jest granica między bezpośrednim podżeganiem a bardziej abstrakcyjnym argumentem. Abstrakcyjne argumenty, nawet jeśli są pełne nienawiści, są dozwolone na mocy naszej Konstytucji. Ale bezpośrednie podżeganie do zabijania lub krzywdzenia innych ludzi lub blokowania im dostępu lub odmawiania im możliwości chodzenia na zajęcia – te nie są chronione przez Pierwszą Poprawkę.


Nadal czekamy, aż uniwersytety zaczną dostrzegać ten fakt.

Nadal czekamy i myślę, że dobrze, że rząd federalny wywiera pewną presję. Myślę, że same uniwersytety nie są skłonne do zmiany i alienowania swoich radykalnych wykładowców i radykalnych studentów, chyba że nie mają wyboru. Myślę, że administracja Trumpa postąpiła słusznie, wywierając presję. Nie sądzę, że powinniśmy kiedykolwiek wycofywać finansowanie badań medycznych i naukowych, ale wycofanie finansowania dla organizacji aktywistów na terenie kampusu, takich jak Intersectionality i DEI, Black Lives Matter i Critical Race Studies – to wszystko jest dobrą rzeczą.


Mówisz o mowie nienawiści, która jest chroniona. Ale żeby było jasne, jest chroniona tylko wtedy, gdy jest abstrakcyjna.

Kiedy jest abstrakcyjna, kiedy jest częścią dyskusji. Ale nikt nie chce debatować. Zaproponowałem debatę z najgorszymi izraelożercami, ale oni nie chcą ze mną debatować. Wiedzą, że nie mogliby wygrać w debacie, ponieważ ich strona jest tak słaba. Historia jest tak bardzo przeciwko nim. Jak wytłumaczysz fakt, że tyle razy odrzucali państwowość, a teraz są gotowi zabijać?

A tak nawiasem mówiąc, nie ma ani jednego demonstranta na żadnym kampusie uniwersyteckim na świecie, ani jednego demonstranta, który kiedykolwiek wzywał do rozwiązania w postaci dwóch państw. Nie, oni nie chcą rozwiązania w postaci dwóch państw. Są w pełni zadowoleni z rozwiązania w postaci jednego państwa. Tylko Palestyna, żadnego Izraela, lub choćby rozwiązania bezpaństwowego. Ale nigdy nie zaakceptują rozwiązania, które włącza i obejmuje prawo Izraela do istnienia jako państwa narodowego narodu żydowskiego.


Krytykujesz to, co nazywasz grą etykietowania, rozróżniając miedzy sankcjami prewencyjnymi i karnymi. A co z sugestią Trumpa dotyczącą deportacji mieszkańców Gazy? Czy deportacje byłyby bardziej legalne, gdyby były przedstawiane jako prewencyjne, a nie czysto karne?

Nie, ale myślę, że byłoby to bardziej legalne, gdyby było dobrowolne, gdyby administracja oferowała coś Palestyńczykom, którzy żyją pod rządami Hamasu w Gazie w nędznych warunkach. Gdyby dano im wybór, czy przenieść się do Libii lub innego państwa arabskiego, otrzymać pomoc finansową, z rodzajem planu Marshalla, żeby zbudować społeczność gdzie indziej, czy też opuścić Gazę tymczasowo i odbudować, pozwalając na powrót tylko tym, którzy nie są zwolennikami Hamasu. To mogłoby być rozsądne podejście. Pochwalam Trumpa za przedstawienie kilku sugestii i pomysłów. Status quo w Gazie jest nie do przyjęcia, ale myślę, że można być krytycznym wobec każdej z konkretnych propozycji i trzeba uważać, aby upewnić się, że będą one zgodne z moralnością i prawidłowym stosowaniem zasad prawnych.


A co z embargiem Izraela nałożonym na Gazę, które ma charakter prewencyjny, a nie karny?

Zacznijmy od obalenia kłamstwa. Nikt nie głoduje w Gazie. Od 8 października słyszeliśmy, że mieszkańcy Gazy głodują. To po prostu kłamstwo. Nikt nie głoduje i nikt nie głodował. Trzeba pamiętać, że mieszkańcy Gazy otrzymywali wiele żywności przez miesiące i robili zapasy. Bardzo dużo żywności trafiło do Hamasu. Bardzo dużo środków medycznych trafiło do Hamasu.

Żaden kraj nie jest zobowiązany do wysyłania żywności lub leków ludziom, którzy próbują ich zabić. Ostatecznie, jeśli Hamas chce dostać więcej żywności, niech wypuści zakładników. Ale teraz zakładnicy nie dostają posiłków. Dostają kawałek chleba, a wiemy, że wielu z nich zostało zabitych, wielu z nich zmarło. Trzeba mieć ogromną tupet, żeby ci, którzy zabijają niewinnych zakładników, narzekali, że być może nie dostają wystarczającej ilości jedzenia. Są zdjęcia otwartych targowisk, otwartych straganów, sprzedających świeże warzywa i owoce, a mieszkańcy Gazy mają mnóstwo okazji do uprawy własnej żywności. Jest nawet pozwolenie na połowy ryb w niektórych rejonach. Myślę, że media muszą obnażyć kłamstwo o głodzie i niedożywieniu w Gazie. To po prostu kłamstwo, które jest powtarzane od prawie dwóch lat.


Jakieś przemyślenia na koniec?

Myślę, że pytanie, które należy zadawać cały czas, brzmi: „Dlaczego Żydzi?” Dlaczego świat, szczególnie lewica, zwrócił się tak zaciekle przeciwko Żydom? Nie można obwiniać Izraela, ponieważ było tak przed Izraelem. To wydarzy się ponownie. Jest tu podwójny standard. Ludzie pytają mnie cały czas: jaka jest twoja definicja antysemityzmu? To takie proste: stosowanie podwójnych standardów wobec wszystkiego żydowskiego – państwa żydowskiego, narodu żydowskiego i organizacji żydowskich. Wszystko, w czym stosuje się podwójne standardy, które są negatywne wobec Żydów lub państwa żydowskiego, jest antysemityzmem. To takie proste, ale niezmiernie ważne. I to właśnie dzieje się na kampusach uniwersyteckich. Nie można powiedzieć złego słowa o pewnych faworyzowanych grupach, Afroamerykanach, kobietach i gejach. Powodem, dla którego Claudia Gay została zwolniona z Harvardu, nie było to, że powiedziała, że to kwestia kontekstu, gdy ktoś wzywa do ludobójstwa Żydów. To nie był powód. Wcześniej powiedziała, że to nie jest kwestia kontekstu. Nigdy nie można powiedzieć nic negatywnego o kobietach, gejach czy czarnoskórych i ona stosowała te podwójne standardy, i to bardzo słusznie doprowadziło do jej zwolnienia.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


The Anti-Israel Right Joins the Pro-Iran Left

The Anti-Israel Right Joins the Pro-Iran Left

Lee Smith


MAGA influencers replace the mainstream media as vehicles for traditional information campaigns targeting Israel—and Trump

President Donald Trump sits down with podcaster Theo Von, August 20, 2024 /  YouTube

Donald Trump says he is going to fight to end antisemitism and the left-wing delegitimization and hatred of Israel that has plagued college campuses since Oct. 7, which led to the murder last week of two Israeli embassy employees. Standing in the way of his efforts to rid America of a violent and deadly scourge are the radical left, Democrats, federal courts, and university presidents who are determined to protect pro-Palestinian terrorists from his deportation campaign.

Everyone wants Trump to lose. This includes certain self-proclaimed MAGA influencers, who are obsessed with the idea of Israel as a uniquely evil force in world history and American Jews as a malignant fifth column. The influencers are joined by Trump officials trying to reorient the president’s Middle East policy and negate the successes of his first term. Both camps now find themselves on the same side as the globalist institutions they say they despise: the United Nations and other world bodies that threaten national sovereignty, America’s as well as Israel’s.

Since Oct. 7, the United Nations has used its monopoly on aid distribution to bring Israel’s military campaign to a halt and save Hamas. The international body has also been the leading voice in what Israeli Prime Minister Benjamin Netanyahu described as the “blood libels against Israel,” baselessly accusing the IDF of genocide and creating a climate that led to the murder of the two embassy employees. On May 20, the day before the attack, the United Nations’ under-secretary-general for humanitarian affairs Tom Fletcher said, “There are 14,000 babies that will die in the next 48 hours unless we can reach them.”

But there is no famine—only an ongoing series of reports, many produced by the same organization, warning of famine since almost immediately after Oct. 7, without ever having produced one starvation victim. It’s a blood libel meant to incite antisemitic violence, and it’s also a pro-Hamas propaganda campaign. Call it the famine hoax. It began even before Israel entered Gaza, and was designed to reshape the rules of war in ways that would ensure Hamas’ survival.

Trump was elected to hold the line and make America great again, not to implement the failed policies of his predecessors while allowing lunatics to mainstream conspiracy theories and incite hatred.

On Oct. 16, 2023, nine days after 1,200 were killed and hundreds taken hostage, the World Health Organization warned of a “catastrophe” in Gaza, claiming that there were only 24 hours of water, electricity, and fuel left. “You cannot use aid, or food and water, as an instrument of war for any political or military ends,” said Marwan Jilani, director general of the Palestine Red Crescent Society. “There is an urgent need to alleviate the suffering of Palestinian civilians in Gaza,” said Egypt’s foreign minister. But back then, Israel hadn’t invaded Gaza yet. Egypt controlled the Rafah crossing—and was fully capable of getting food into Gaza. But it didn’t. Needless to say, no international tribunals threatened Cairo with war crimes charges, nor did Palestinian activists accuse the Egyptians of genocide.

In late December 2023, the Integrated Food Security Phase Classification issued a famine warning and claimed that at least a quarter of people in Gaza were experiencing famine-level forms of deprivation. In mid-March 2024, the Biden White House’s USAID administrator Samantha Power said that Gaza was at a “serious risk of famine,” meaning that the famine predicted four months previously had not materialized. She called to “dramatically surge” humanitarian aid “as conditions continue to deteriorate.” Again, there was no famine.

That didn’t stop top Biden administration officials from using words like famine and starvation, any more than Israel’s record-low urban warfare casualty rates have prevented celebrity activists like Mark Ruffalo from repeatedly claiming that Israel was committing “genocide.” It seems Biden’s vice president didn’t understand the difference between a famine and a report forecasting a possible famine. “People in Gaza are starving,” said Kamala Harris. “The conditions are inhumane, and our common humanity compels us to act,” she continued.

In reality, of course, the people who were being starved in Gaza for the past two years were Israeli hostages who were fed a quarter of a pita per day while their captors gorged themselves on stolen food aid. After the Palestinians put their captives on parade, Trump expressed revulsion. “It looked like many years ago, the Holocaust survivors,” said the president, “and I don’t know how much longer we can take that when I watch that.”

Faminestarvation, and genocide are simply keywords in an information campaign whose goal is to generate enough outrage among the public and policymakers to ensure Hamas’ survival through Western aid packages, and thereby to ensure that Israel loses its war in Gaza. For instance, a few weeks ago, Iran regime lobbyist Trita Parsi posted a picture of what he claimed was a young Gazan girl who had died of starvation. In fact, it was a photo of a child who was being treated at a UAE hospital for a rare disease that left her emaciated. The veracity of the picture was irrelevant. The point was to advance the famine op.

It was with Parsi, vice president of the Quincy Institute, a think tank started by George Soros and Charles Koch, that the Gaza famine hoax jumped the rails from the left to the right. Quincy’s Republican and Democrat donors share the view that Israel is the destabilizing force in the Middle East and thus that an Iranian bomb will bring balance to the world’s most volatile region. Despite the president’s warnings to keep Koch associates out of the administration—the Koch network opposed Trump’s candidacy for the Republican nomination in 2016, 2020, and 2024—Trump officials continue to tap them for senior-level positions. An article from Quincy’s in-house publication reinforced Parsi’s claims of famine, quoting Cindy McCain, the director of the World Food Program, and widow of the late Arizona senator and dedicated Trump foe John McCain. She said in May 2024 that there was a “full-blown famine” in northern Gaza and that it was “moving its way south.”

Parsi’s tweet was relayed by Darryl Cooper, a social media influencer and revisionist historian of National Socialism credentialed by top-shelf MAGA podcasters Tucker Carlson and Joe Rogan. “Gaza Holodomor,” Cooper posted over Parsi’s tweet, referring to Stalin’s forced starvation of millions of Ukrainians. Podcaster Theo Von then posted a video on X, claiming there is a “genocide” in Gaza and that the United States is “complicit.” His post went viral, as millions absorbed the accusation from an entertainer who recently opened for Trump when he spoke to U.S. troops based in Qatar. Quincy’s X account tweeted approvingly of Von’s charges, as did influencer Candace Owens. “Well done, Theo,” she posted over Von’s tweet. “God will have his vengeance on those that defend what is happening in Gaza.”

Maybe nominally pro-Trump influencers didn’t know they were advancing a fake narrative initiated by the same U.N. agency that covered up the origins of COVID-19 and facilitated lockdowns and mask and vaccine mandates here at home. Maybe they didn’t know that the famine op was managed by the former head of USAID, an agency since closed down by Elon Musk that, under Samantha Power’s tenure, sent billions of U.S. taxpayer dollars to fund globalist causes. Or maybe it didn’t matter they’d taken sides with the same cohort that had threatened to starve, impoverish, and imprison Americans if they didn’t take the COVID-19 vaccine. Targeting Jews was in fact more important to them than any part of Trump’s agenda.

And the top item on Trump’s Middle East agenda is Iran’s nuclear weapons program. Trump has made the stakes clear: Iran can’t have a bomb. It can give up its nuclear program peacefully, or, he says, there will “be bombing the likes of which they have never seen before.”

Admittedly, it’s often hard to hear what Trump is saying because there are multiple players running information operations to drown out the message. There’s Iran and its domestic allies, like Parsi; there are anti-Bibi Israeli officials and activists determined to bring down the government no matter the cost; there are Arab allies, like Saudi Arabia and the United Arab Emirates that fear they have the most to lose if they’re caught in the middle of a U.S.-Iran confrontation; and there’s Qatar, a sometime U.S. ally whose media celebrated the murder of the two Israeli embassy employees.

But most significant among these foes are those who are ostensibly in Trump’s own camp.

“It’s clear that now is the worst possible time for the United States to participate in a military strike on Iran,” Carlson tweeted in April. “We can’t afford it. Thousands of Americans would die. We’d lose the war that follows. Nothing would be more destructive to our country. And yet we’re closer than ever, thanks to unrelenting pressure from neocons.”

In the paranoid version of world events concocted by Carlson and his guests, it is the “neocons” who drive the United States to war in the Middle East, motivated in turn by Netanyahu’s insatiably expansionist ambitions. And now, says Carlson, the neocons are at it again with Trump. It is true that America has repeatedly become embroiled in Middle Eastern wars over the past four decades, among many others: the bombing of the U.S. Embassy in Beirut in 1983; the First Gulf War against Iraq in 1990 following Saddam Hussein’s invasion of Kuwait; the U.S. invasion of Iraq in 2003 and its subsequent attempts to remake that sectarian tinderbox as an American-style democracy; the Libya operation in 2011; and the U.S. support of Syrian Kurdish forces aligned with Iran that began in 2014. Yet none of these operations ever had anything remotely to do with defending Israel or forwarding Israeli aims in the region, which have been focused for the past three decades on fighting Palestinian terror as well as opposing Hezbollah in Lebanon and the Iranian nuclear threat.

The idea that Netanyahu and Israel are the cause of America’s Middle Eastern wars is a paranoid fantasy. Accordingly, Carlson’s template for Trump’s foreign policy seems cribbed from the most destructive conspiracy theory in U.S. history: Russiagate. The left said Trump was controlled by the Russians; Carlson says no, it’s the Jews.

The second-term anti-Trump operation is a domestic variation on Russiagate, and it operates in much the same way—with anonymous administration officials leaking stories to the same media organizations and many of the same reporters who spread that Russiagate hoax. For example, a recent CNN story carries Natasha Bertrand’s byline. She was a leading Russiagate media operative who broke news of the letter signed by 51 former U.S. spies claiming that Hunter Biden’s laptop was Russian disinformation. CNN juiced Russiagate when, in January 2017, it reported the existence of the dossier alleging Trump’s ties to Russia. Stories leaked to Bertrand and CNN are by their nature weaponized to damage Trump policy.

Everyone wants Trump to lose. This includes certain self-proclaimed MAGA influencers, who are obsessed with the idea of Israel as a uniquely evil force in world history and American Jews as a malignant fifth column.

Bertrand’s May story, sourced to U.S. officials, reported that “the U.S. has obtained new intelligence suggesting that Israel is making preparations to strike Iranian nuclear facilities.” The point of leaking intelligence on Israel is, first, to make Jerusalem anxious by implying a wide and growing divide between Trump and Israel and to throw sand into the gears of the U.S.-Israel relationship and create distrust. More nefariously, they’re attempting to box in the president himself; if he then does what he says he’ll do, that will be evidence that the conspiracy theorists are correct and that the White House is in fact controlled by “neocons,” making Trump look like a stooge. If Trump changes course, they’ll applaud him for being far-seeing and independent-minded—i.e., adopting the worldview of the bipartisan U.S. foreign policy establishment, from Bush 43 to Barack Obama, that prioritizes the peace process and a “grand bargain” with Iran.

Early in May, The Washington Post, the central Russiagate clearinghouse, reported that Michael Waltz was moved out of his job as national security advisor because he “upset Trump after an Oval Office visit in early February by Israeli Prime Minister Benjamin Netanyahu, during which the national security adviser appeared to share the Israeli leader’s conviction that the time was ripe to strike Iran.” Further, Waltz “appeared to have engaged in intense coordination with Netanyahu about military options against Iran ahead of an Oval Office meeting between the Israeli leader and Trump.”

So what if he did? The job of the national security advisor is to coordinate the president’s policies within the U.S. government and with foreign allies. Insofar as Trump has threatened to bomb Iran if it doesn’t abandon its nuclear program, Waltz would have simply been doing his job. The purpose of the story is revealed in the use, twice, of the word appeared—which means that the sources didn’t see or hear anything directly. The story was fed to the Post to dirty Waltz as a “dual loyalist” and to reframe the president’s relationship with Netanyahu as negative and inherently oppositional.

Meanwhile, the reality of the U.S.-Israel relationship has become increasingly difficult to ascertain beneath all the noise—fulfilling at least one aim of the op, which is to obscure and negate what Trump announces as policy. In an April 22 post on Truth Social, Trump wrote, “I’ve just spoken to Prime Minister of Israel, Bibi @Netanyahu, relative to numerous subjects including Trade, Iran, etc. The call went very well—We are on the same side of every issue.” But not if you read MAGA social media accounts or the anti-Trump media administration officials use to undermine Trump policy.

Last week, one unnamed U.S. official told Axios that Vice President J.D. Vance decided against traveling to Israel for fear of suggesting that the White House endorsed Israel’s campaign in Gaza, again implying a large and widening divide. But according to a recent statement from Netanyahu’s office, “President Trump expressed support for the objectives set by Prime Minister Netanyahu: to secure the release of all our hostages, to eliminate Hamas, and to advance the Trump Plan”—which is, transferring all Palestinians out of Gaza.

So who is telling the truth about what Trump believes about the Middle East—longtime enemies like the Koch network, Cindy McCain, and CNN, or President Donald Trump himself? The question seems absurd. Yet Trump’s insistence on giving power to people in his administration who coordinate messaging with his enemies in the media and political establishment makes it hard to know.

Maybe Tucker Carlson is right to warn that war with Iran would be the equivalent of World War III. Sure, the Israelis have destroyed Iran’s air defenses and degraded its deterrence capabilities in their campaigns against Hamas and Hezbollah, but maybe it won’t be easy to bomb Iran’s nuclear facilities. Sure, Trump was elected to fix the U.S. military and return its focus to war-fighting from climate change activism and the trans agenda. But if he’s controlled by neocons, as Carlson says, then he can’t fix those problems, because the bigger problem is the Jews.

And yet Donald Trump said that the problem was the swamp. He said that the ruling establishment had betrayed Americans by shipping off our manufacturing base to China and impoverishing the middle class. He said Americans are poorer today because the corporate bosses paid the political elites to flood the country with cheap foreign labor. He said we can’t win wars anymore because our military leadership is lousy. He said Europe keeps taking advantage of us and no president has been willing to call them to account—we pay billions to defend them, and in exchange, they keep us out of their markets. We pay to protect Europe, so their kids get good cheap college education from some of the best universities in the world, while our kids have to take on debt by age 19 to go to college, and even then all the places are taken by rich foreigners who spy on our research labs, burn American flags, and chant death to the Jews.

You can put it on a podcast, but it’s the same energy that motivated town criers throughout the Middle Ages: Our harvest is spoiled, our wells are empty, and who is to blame? But American lives were upended not by metaphysical evil or even natural catastrophe. Specific people and institutions made deliberate choices that degraded our public life, from Russiagate and the plot against Trump to COVID-19 and the erosion of political norms and the rule of law, all culminating with the installation of a half-demented president sustained by a corrupt political class determined to break the will of the American public in order to maintain its own privileges and profits. Trump was elected to hold the line and give Americans a chance to get back on their feet and make America great again, not to implement the failed policies of his predecessors while allowing lunatics to mainstream conspiracy theories and incite hatred.

This is MAGA’s second chance, owing to a miracle in a field in Pennsylvania. Forfeiting our blessing to test fate seems unwise.



Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Israel Accuses Macron of ‘Crusade Against the Jewish State’ Over Gaza Aid Criticism, Settlement Sanctions Threat

Israel Accuses Macron of ‘Crusade Against the Jewish State’ Over Gaza Aid Criticism, Settlement Sanctions Threat

Ailin Vilches Arguello


French President Emmanuel Macron delivers the keynote address at the IISS Shangri-La Dialogue security summit in Singapore, May 30, 2025. Photo: REUTERS/Edgar Su

Israel has accused French President Emmanuel Macron of waging a “crusade against the Jewish state” after the French leader called on European nations to adopt a tougher stance toward Israel over its handling of humanitarian aid in Gaza.

“President Macron’s Crusade Against the Jewish State Continues,” Israel’s Foreign Ministry said in a statement on X. “The facts do not interest Macron. There is no humanitarian blockade. That is a blatant lie.” 

Speaking at a press conference in Singapore on Friday, Macron urged European countries to “harden the collective position” against Israel and warned of possible sanctions against Israeli settlers.

“The humanitarian blockade is creating a situation that is untenable on the ground,” the French leader said alongside Singapore’s Prime Minister Lawrence Wong. “If there is no response that meets the humanitarian situation in the coming hours and days, obviously, we will have to toughen our collective position.”

Israel has strongly denied allegations of causing starvation in Gaza, emphasizing that, prior to its recent blockade, it had consistently delivered substantial humanitarian aid to the enclave throughout the conflict.

In its statement, the ministry explained Israel is currently enabling two key initiatives to deliver humanitarian aid while bypassing Hamas — which Israeli officials have accused of diverting supplies to fund terrorism and profiting off the remainder.

The Israeli government has also argued that international agencies are unfit to manage aid distribution, claiming they allow Hamas to exploit the aid system.

According to the ministry, “nearly 900 aid trucks have already entered Gaza from Israel this week” as part of the first major effort to deliver humanitarian assistance to the war-torn enclave.

“Hundreds of these trucks are still waiting for the UN to collect and distribute them in Gaza,” the statement said.

The second initiative involves the newly launched Gaza Humanitarian Fund, backed by the US and international partners, which “has already distributed two million meals and tens of thousands of aid packages” since beginning operations earlier this week, the ministry said.

As part of this operation, the Israel Defense Forces (IDF) inspects the shipments at the Kerem Shalom border crossing. The aid is then distributed at designated centers in southern Gaza, secured by American contractors, while non-governmental organizations handle direct distribution to ensure Hamas does not divert the supplies.

“This direct aid to the population in Gaza — bypassing Hamas — is already changing the situation on the ground and has the potential to seriously harm the terrorists and shorten the war,” the ministry said in its statement.

The ministry also condemned Macron’s proposal for sanctions on Israeli settlers, emphasizing that Israel is “under attack on multiple fronts in an attempt to destroy it.”

“But instead of applying pressure on the jihadist terrorists, Macron wants to reward them with a Palestinian state. No doubt its national day will be Oct. 7,” the ministry said, referring to the Hamas-led invasion of and massacre across southern Israel on Oct. 7, 2023.

During his two-day state visit to Singapore, Macron reaffirmed France’s commitment to a two-state solution while addressing the Shangri-La Dialogue – Asia’s leading defense forum.

“The existence of a Palestinian state is not just simply a moral duty but also a political necessity,” the French leader said.

Macron’s latest call for a Palestinian state came as Israeli Defense Minister Israel Katz vowed on Friday to build a “Jewish Israeli state” in the West Bank, following the government’s announcement of 22 new settlements in the territory.

“This is a decisive response to the terrorist organizations that are trying to harm and weaken our hold on this land – and it is also a clear message to Macron and his associates: they will recognize a Palestinian state on paper – but we will build the Jewish Israeli state here on the ground,” the Israeli official said.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Nadieżda Mandelsztam – “Wspomnienia”

Nadieżda Mandelsztam – “Wspomnienia”

Helena Kapri


Wspomnienia Tom III Nadieżdy Mandelsztam to historia ostatnich lat życia jednego z największych poetów Rosji XX wieku Osipa Mandelsztama. Jest to również surowa ocena stalinizmu jaki zapanował po rosyjskiej rewolucji.. Wielka czystka zaowocowała przepełnionymi więzieniami i łagrami, śmiercią milionów ludzi, głodem, upadkiem wartości moralnych, utratą wolności słowa, a nawet myśli. Homo sovieticus opanował kraj; wszechobecny staje się strach, podsycany opowieściami tych, którym udało się przejść ‘drogę przez mękę’. Przerażenie wzbudzają wielogodzinne przesłuchania, kiedy nawet nie wiadomo o co pytają. Anna Achmatowa pisze:

A za kolczastymi drutami
Mój sobowtór człapiąc butami,
Od lat idzie na przesłuchanie.

Majową nocą do mieszkania Osipa i Nadieżdy Mandelsztamów zapukali agenci z Łubianki. Mogło to oznaczać, rewizję, aresztowanie, zesłanie. Tym razem pretekstem do rewizji i aresztowania był wiersz Mandelsztama zaczynający się od słów: Żyjemy tu, nie czując pod stopami ziemi

W czwartym wersie:

Tolko słyszno kriemlowskogo gorca,
Duszegubca i mużykoborca

(słychać tylko kremlowskiego górala, mordercę walczącego z chłopami)

Na osobisty rozkaz Stalina w mieszkaniu Mandelsztamów przeprowadzono całonocną rewizję, po czym skazano poetę na trzy lata zesłania, najpierw do Czerdynia, później Woroneżą. Na zesłaniu mogła przebywać z nim żona, przeciwko której na razie nic obciążającego nie znaleźli. Dzień wcześniej, jakby przeczuwając, Nadieżda wyniosła większość rękopisów męża i ukryła wśród zaufanych ludzi.

Mandelsztam się bał, wyobraźnia podsuwała mu okrutne sceny przesłuchań, bicie, tortury… Chciał uciec od życia w niebyt, miejsce gdzie nie widziałby i nie słyszał niczego, nic nie czuł. I uległ tej pokusie, rzucając się przez okno; w rękach Nadieżdy została tylko marynarka... Ale oprócz zwichnięcia barku i psychiki nic mu się nie stało. Został jeszcze kila dni w szpitalu z etykietką obłąkanego.

W Woroneżu było zimno, biednie i głodno; czasem mieli jedno jajko na dwoje, malutki pokój w większym mieszkaniu, koślawe łóżko i poezję. Mandelsztam pisał, częściej układał strofy w myślach, potem je recytował, a Nadieżda uczyła się wierszy na pamięć. Krążyły w odpisach, trafiały nawet do Moskwy, podobały się; Mandelsztam stawał się popularny, niektórzy pamiętali go sprzed rewolucji. Ale to wszystko było tajne, skrywane. Tymczasem trzeba było żyć, zdobywać pieniądze, pożyczać od takich samych biedaków jak oni. Ludzie jak mogli, ratowali się wzajemnie. Mandelsztamowie żyli na skraju nędzy. Nadieżda pisze:

O.M. nigdy nie cieszył się posiadaniem dodatkowej pary spodni. Zawsze znajdował się ktoś, kto nie miał ani jednej pary.

Ostre woroneskie zimy domagały się noszenia kożuchów. Poeta chodził w żółtym, skórzanym płaszczu, twardym i szorstkim. Potem ktoś podarował mu kurtkę podbitą psim futrem; nie chciał jej nosić, ale mróz zwyciężył.

Nie mógł znieść kolejnych przesłuchań, krzyczał, płakał, mówił bez sensu; został oskarżony o działalność kontrrewolucyjną, co równało się z długimi latami tułaczki po Rosji, pobytami w więzieniach, głodem

Ale bywały dni i noce spokojne, wtedy czytał (niezmiennie Dantego) pisał, recytował, uczył żonę swoich wierszy na pamięć, aby przetrwały zawieruchę, żartował… Po trzech latach wrócili do Moskwy, chociaż akuratnie tam nie wolno im było… Przez rok tułali się w wynajmowanych pokojach, szukali pomocy organizacjach wspierających poetów, nadal żyli skromnie, ale mieli przyjaciół, którzy dzielili się z nimi tym co mieli. Po roku przyszło niespodziewanie drugie aresztowanie i zesłanie na Kołymę. W tę podróż wyruszył samotnie…

Na Kołymę nie dotarł, zmarł po drodze „na serce”, w łagrze Wtoraja Rieczka, pod Władywostokiem. Pochowany został w zbiorowym grobie, nikt nie wie gdzie… Nadieżda długo szukała dokumentów potwierdzających jego śmierć, były niejasne, jakby podrobione. Uwierzyła, kiedy wróciły wysłane wcześniej pieniądze – z powodu uśmierci adresata. Od tego czasu celem jej życia było ocalenie spuścizny literackiej męża, doprowadzenie do druku jego wierszy, uznanie go przez świat za wybitnego twórcę rosyjskiej poezji. I tak się stało. Czterdzieści dwa lata wdowieństwa poświęciła na to, by uchronić od zapomnienia jego poezję.

Wstęp do paryskiego (1970) wydania Wspomnień napisał Josif Brodski, rosyjsko – amerykański poeta, noblista, który do końca życia Nadieżdy był jej sojusznikiem i przyjacielem w walce o miejsce Mandelsztama w gronie najwybitniejszych twórców..

W latach osiemdziesiątych XX w. Jacek Kaczmarski stworzył piosenkę pt. Zmartwychwstanie Mandelsztama – w kilku strofach charakterystyka tamtych czasów.

Po Archipelagu krąży dziwna fama
Że mają wydawać Ośkę Mandelsztama.
Dziwi się bezmiernie urzędnik nalany,
Po co go wydawać, on dawno wydany.

Tłumaczy sekretarz nowy ciężar słowa,
Dziś wydawać znaczy, tyle co drukować.
Powstał mały zamęt w pamięci strażników,
Którego Mandelsztama, mamy ich bez liku.

Jeden szyje worki, drugi miesza beton
Trzeci drzewo rąbie, każdy jest poetą.
W oczach urzędników rośnie płomień grozy,
Bo w szwach od poetów pękają obozy.

Przeglądają druki, wyroki, nic nie ma
Każda kartoteka zmienia się w poemat.
A w tym poemacie ludzi jak drzew w tajdze,
Choćbyś szczezł, to tego jednego nie znajdziesz.

Stary Zek wspomina, że on dawno umarł,
Lecz po latach Zekom miesza się w rozumach.
Bo jak to być może, że ziemia go kryje,
Gdy w gazetach piszą, że Mandelsztam żyje.

Skądże mają wiedzieć w syberyjskich borach,
Że to życie to tylko taka metafora.
Patrzy z góry Osip na te wyspy krwawe
I gorzko smakuje swą spóźnioną sławę.

Po ukazaniu się Wspomnień drukiem (Nadieżda zaczęła pisać mając sześćdziesiąt pięć lat) pojawiło się wiele osób zarzucających autorce nieprawdę, obrzucanie błotem inteligencji rosyjskiej, oskarżanie systemu za samo zło, które sprowadził na ludzi. W wyniku czego posiadanie książek Nadieżdy Mandelsztam zostało uznane za ścigane prawem przestępstwo.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Global intifada makes the Haganah necessary again

Global intifada makes the Haganah necessary again

David Garrett


To suppose that this spiral of hatred and violence can be stopped by keeping everything as it is and relying on third parties is absurd.

A guard from the Hagana accompanies a truck carrying oranges in pre-state Israel on Oct. 24, 1938. Credit: Zoltan Kluger and Israel National Photo Collection via Wikimedia Commons.

Shot in front of the Capital Jewish Museum in Washington, D.C., a young couple who were to get engaged in Jerusalem saw their dreams shattered—theirs and their families—at the hands of a murderer who once belonged to the Party for Socialism and Liberation, which has expressed support for Hamas and organized marches against Israel.

Yet the group’s actions don’t seem to have done much to shake local authorities or the media out of their comfortable torpor. This recurring pattern of negligence in the West, despite having been called out by the World Zionist Organization and others on multiple occasions, once again failed to avoid the terrible consequences that were foreseen.

In many countries, the perceived happiness, security and integration of Jewish communities is no longer a barometer of democracy. Their isolation is increasingly evident, and they dread reading the daily news, in which fierce criticism and increasingly offensive public statements against Israel from politicians, journalists, influencers and ideological agitators practically compete to see who can generate the most hatred on the street. It is sad to see such wretchedness in individuals who should be an example of morality and generosity of spirit, but are instead a hub of demoralization and baseness.

Like the repeater mechanism in clocks, everyone continually claims that “the Jews have nothing to do with this, that it’s the Israeli Prime Minister Benjamin Netanyahu government’s fault,” while at the same time being hostile to everything of significance in Jewish life. Judaism is considered anachronistic. In parts of Europe, mohels and shochets are investigated as suspects. Jewish museums and communal sites are left to their own devices and self-protection.

The promotion of Jewish history is becoming an increasingly uncomfortable topic, and it is often silenced because it chronicles persecutions against the Jews everywhere, as it must. The Holocaust is presented as having arisen out of nowhere and from the mind of an individual who hated the values of the political left. And, of course, the Jewish state is defined as an oppressor of Palestinians, who are falsely confused with the ancient Philistines, and the terrorist movement that governs them by force.

The age-old antisemitic myths of Jewish selfishness and causing harm to others are thrown against Israel, cloaked in the seductive trappings of “international law” violations. The desire of Israeli citizens to exist in safety is constantly falsified and confused with a supposed “bad Jew,” Netanyahu. As was the case in the Soviet Union, the bad Jew/good Jew technique is used everywhere to destroy the most productive leaders of the Jewish cause. Neither the moral, intellectual or cultural quality of those targeted is given the slightest consideration; quite the contrary. It is no small achievement to spend a few hours each day without being taunted with insults.

The dissemination of antisemitic hatred by elites instigates others into action, committing acts of Jew-hatred, thinking that they will not be stopped or challenged.

What we are witnessing is nothing more than a global intifada that mixes ideals of radical Islam with ideological currents of the political left. Yet many Jewish organizations, instead of tackling this way of hate head-on, are surfing the political waves of the moment so as not to become pariahs in the eyes of the non-Jewish elites.

We could take the extensive catalogue of our disappointments and disillusionment so much further. The question that arises is: What to do now? To suppose that this spiral of hatred and violence can be stopped by keeping everything as it is and relying on third parties is absurd. One only needs to have the slightest notion of history to conclude that more violence will occur and at an increasing rate.

A century after its creation to protect Jews, there is a need to build a new Haganah and to ensure its presence, adapted to the circumstances of time and place, wherever there is a Jewish Diaspora. The operational model must comply with the laws of each country and work in coordination with local security authorities, similar to other Jewish institutions like the life-saving first-responders in Hatzalah. The goal would be to anticipate and stop those who believe they are now free to act as they please and who benefit from an impunity that has no end.


David Garrett – is a defense lawyer and board member of the Jewish Community of Oporto, Portugal.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com