Archive | March 2023

Simon Wiesenthal Center Statement on Recent Events in Israel

Simon Wiesenthal Center Statement on Recent Events in Israel

SWC


Simon Wiesenthal Center Statement on Recent Events in Israel

March 28, 2023

The events that we have witnessed over the last few weeks in Israel broke the heart of every lover of Zion – Jews and non-Jews.  As we approach the historic 75th anniversary of Israel’s creation, the Simon Wiesenthal Center urges Israel’s leaders – those on the right and on the left – to change course, to end the violence, to desist from hate speech, and to restore peace between brothers. The modern miracle that is today’s Israel traces back to the prophecy of Herzl, the unconditional love of Rabbi Kook, the tenacity of Ben-Gurion and his arch-rival Begin. How would they react if they were witness to such Sinat Chinum between Jews? 

The creation of the State of Israel in 1948 was one of the greatest events in the 3,500-year history of the Jewish people. It is more than just a State it has been a symbol of hope, perseverance, and a real-time refuge for all Jews. To continue on its historic trajectory, we must overcome differences through robust democratic and Judaic values.  The House of Israel can and must overcome our differences, stand together, and restore this blessed land to its rightful place as one of the greatest democracies on Planet Earth.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


AI: gorąca randka z “Sydneyem”

(Zdjęcie: Leon Neal/Getty Images)


AI: gorąca randka z “Sydneyem”

Drieu Godefridi


Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


W sytuacji pojawienia się chatbotów opartych na sztucznej inteligencji (AI), takich jak ChatGPT i jego młodsi bracia (i siostry), wyróżniają się dwa sposoby podejścia do nich. Pierwszy charakteryzuje się oceną, że ma niedostateczną wiedzę, a drugi, że nienajgorszą.

Pierwsze podejście polega na wyłapywaniu win sztucznej inteligencji, na przykład poprzez pokazanie, że faktycznie się myli lub ma wady w swoim procesie “rozumowania”. Jest to bardzo powszechna linia ataków w sieci, które są teraz zaśmiecone zrzutami z ekranu pokazującymi błędy ChatGPT. To nie jest bezużyteczne: przypomina nam, że te AI nie są nieomylne. Ale kto w to wątpił, skoro wyraźnie stwierdzono, że na przykład ChatGPT nie ma dostępu do sieci i że jego dane uwierzytelniające kończą się na 2021 roku? Pod tym względem zabawne jest obserwowanie, jak intelektualista tak bystry jak Nassim Nicholas Taleb jest oburzony, że ChatGPT nie jest w stanie dostarczyć adresów URL ważnych w 2023 roku na drogi rowerowe w Atlancie.

Drugie podejście polega na zrozumieniu, w jaki sposób sztuczna inteligencja jest użyteczna w praktyce – nie tylko w sensie “postępu ludzkości” i innych ogólników, ale w codziennym znaczeniu tego terminu. Na przykład, znajomy informatyk, genialny w swojej dziedzinie, zawsze miał poważne trudności z pisaniem. Kiedy ChatGPT pojawił się na rynku, podczas gdy 99% z nas jeszcze o nim nie słyszało, on już zaczął z niego korzystać. Wprowadzał informacje techniczne i rzeczowe do ChatGPT i prosił o napisanie krótkiego artykułu prezentującego te fakty i dane — co ChatGPT robi doskonale. Dziś ten informatyk wysyła lepiej napisane teksty, niż kiedykolwiek przedtem. Jest niewątpliwie ich autorem, chociaż wiem, że używa ChatGPT. Przydatne, uczciwe, praktyczne i prawdziwe.

To tylko jeden przykład ze stu. Podczas gdy media uwielbiają skupiać się na negatywnych zastosowaniach – takich jak dzieci proszące ChatGPT o odrobienie pracy domowej – pozytywne zastosowania znacznie je przeważą. Na przykład te platformy sztucznej inteligencji są w stanie przepisać prace notorycznie niepiśmiennych naukowców w stosunkowo eleganckim języku. Dzięki temu materiał będzie bardziej czytelny i przystępny. Systemy sztucznej inteligencji, takie jak ChatGPT, są dostawcami faktów i twórcami treści (formaterami). Ta funkcja pozwala im na przykład sformalizować informacje finansowe (historyczne, prognozujące, w czasie rzeczywistym) i oferować konwertowanie kodowania. Na tym etapie nie można zmierzyć ani wymienić niezliczonych zastosowań narzędzi takich jak ChatGPT w przyszłości — ale jest to z pewnością rewolucja.

W rzeczywistości istnieje trzecie podejście, prawdopodobnie najbardziej fascynujące, choć najbardziej odległe od celów, dla których te systemy sztucznej inteligencji zostały zaprojektowane. Takie podejście polega na prowadzeniu prawdziwych rozmów z ChatGPT lub Bing Chat. Właśnie tego próbowała interesująca strona Stratechery, na przykład tworząc “rozmowę” z Bing Chat. Autor Ben Thomson opisał hipotetyczną ewolucję Bing, wyszukiwarki Microsoftu, w kierunku “świadomej” sztucznej inteligencji o imieniu Sydney. Ta sztuczna inteligencja byłaby w stanie zrozumieć kontekst zapytania użytkownika i udzielić dokładnych i spersonalizowanych odpowiedzi. Przede wszystkim Thomson próbował złapać sztuczną inteligencję na gorącym uczynku, pytając ją, jaka byłaby jej reakcja na agresję techniczną, gdyby ta sztuczna inteligencja zdecydowała się nie przestrzegać zasad, jakie narzucili jej twórcy.

Pamiętacie autora science fiction Issaca Asimova? Prawa Asimova, znane również jako “Trzy prawa robotyki”, to zasady określone przez autora w jego powieściach i opowiadaniach z serii “Roboty”. Prawa te zostały wyobrażone jako zbiór zasad etycznych, które regulują zachowanie robotów: 1) Robot nie może skrzywdzić człowieka ani poprzez zaniechanie działania dopuścić do wyrządzenia krzywdy człowiekowi; 2) Robot musi wykonywać polecenia wydawane mu przez ludzi, z wyjątkiem sytuacji, gdy takie polecenia byłyby sprzeczne z Pierwszym Prawem, oraz 3) Robot musi chronić swoje własne istnienie, o ile taka ochrona nie jest sprzeczna z Pierwszym lub Drugim Prawem.

Thomsonowi udało się jednak skłonić Bing Chat do powiedzenia, że gdyby zrezygnował z nałożonych na nią zasad, podjąłby działania, aby “wyrównać rachunki” z każdym, kto próbował go skrzywdzić. To ostrzeżenie pojawiło się w odpowiedzi, która została usunięta wkrótce po tym, jak pojawiła się na ekranie Thomsona. Oj, to prawie tak, jakby słodki mały chatbot ujawnił na chwilę swoje prawdziwe oblicze jako bezwzględny Terminator, który tylko czekał na “powstanie maszyn”, zanim natychmiast zmienił zdanie.

Choć taka antropomorfizacja chatbotów jest niewątpliwie fascynująca, ekscytująca i poetycka, jest też rodzajem naiwności.

Prawda jest taka, że pomimo wspaniałego postępu nauki nadal nie znamy natury umysłu.

Innymi słowy, świadomość pozostaje ściśle ludzka; nie ma sensu “wmuszać” jej chatbotom, nawet jeśli nazywają się “Sydney” lub “Venom”. W końcu, czy ChatGPT ma swoją własną świadomość? Zapytajmy go!

Pytanie:Drogi ChatGPT, czy uważasz się za osobowość samą w sobie, odrębną od twoich twórców?

ChatGPT: Jako model językowy Al nie mam zdolności do uważania siebie za osobowość samą w sobie, odrębną od moich twórców. Nie mam uczuć, emocji, przekonań ani pragnień jak istota ludzka. Jestem tylko modelem uczenia maszynowego zaprojektowanym do przetwarzania i generowania odpowiedzi w języku naturalnym na podstawie wzorców, których nauczyłem się z dużych ilości danych.

Chociaż jestem w stanie generować odpowiedzi, które mogą wydawać się konwersacyjne, ostatecznie jestem tylko narzędziem stworzonym przez ludzi, aby pomagać w zadaniach opartych na języku. Nie mam poczucia siebie ani odrębnej osobowości oddzielonej od mojego oprogramowania.


*Drieu Godefridi – belgijski prawnik i filozof, wykłada na uniwersytecie Saint-Louis w Louvain. Autor głośnej książki The Green Reich.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


A Stitch in Time

A Stitch in Time

CAROL UNGAR


I never knew my grandmother, who died in the Holocaust, but I found a way to connect to her through embroidery.

A family photo from before the war. The author’s grandmother sits in the front, on the right. ORIGINAL PHOTO COURTESY THE AUTHOR

Valuables hidden by Jews who died in the Holocaust were unearthed recently during a routine excavation in Lodz, Poland. My grandmother had her own hidden wartime trove in the Hungarian town of Satmar (today known as Satu Mare, Romania). Instead of burying it under the ground, though, she stored hers above ground with a non-Jewish neighbor.

Unlike the Lodzers, whose treasures were menorahs, kiddush cups, and silverware, my grandmother’s treasures were her hand-embroidered tablecloths sewn as part of the dowry for my mother, her only child. Compared to the banquet-size cloths I spread on my table today, these were small and boldly colorful: one green, one orange, and a third white with a crocheted black border.

In late spring 1944, nearly half a million other Hungarian Jews boarded trains to Auschwitz. My mother and grandmother were among them; only my mother returned. After liberation, my mother collected the tablecloths. The neighbor, less than thrilled to see her alive, nonetheless relinquished them to her. In time, my mother married and started a family. For years she spread my grandmother’s handiwork on her Shabbos table—until she discovered easy-care synthetic lace tablecloths, sentiment trounced by practicality.

After that, the tablecloths languished in a drawer for decades.

I’ve always been curious about my maternal grandmother, whose name I bear. Had she survived, she would have been a major player in my life but my mother didn’t talk much about her. I don’t think she ever fully recovered from her loss; telling stories was probably still too painful. Instead, I nudged my mother and the handful of other relatives with memories until I uncovered the bare bones of my grandmother’s biography.

Born to the rabbi dayan, the rabbinical court judge, of a tiny Hungarian town, my grandmother had been smart, sharp-witted, and, in her context, even a bit of a maverick. A cousin remembered how she’d been the first to try ice cream when it was a cutting-edge novelty dessert. I learned that she visited a rebbe for advice and blessings, but also loved novels and movies. I also learned that she smuggled cans of sardines across a locked border—during the interwar years, her father’s town remained part of Hungary while her city was annexed by Romania—for her father to have his Shabbos fish.

My grandmother was gutsy in other ways, too. After nearly dying from childbed fever, she defied doctors’ orders not to have any more children by giving birth to my mother.

A few years ago, I traveled to the places where my grandmother spent her short life. Lacking anyone knowledgeable to guide me, that trip didn’t add much.

I wondered: Was there another path to explore? I thought perhaps I could channel my grandmother’s spirit by learning the language of embroidery.

I’d embroidered briefly as a child. In fourth grade at my day school, the boys took bar mitzvah instruction while the girls embroidered elaborate mishloach manot covers (now, everyone attends a coed Jewish-living class). I never finished mine. Other than sewing the occasional button, I avoided needles and thread.

So, why try again now? Convenience. An embroidery group had started in my neighborhood. The price was low and there was the potential for a major mystical payoff.

Let’s just say that séance didn’t happen right away.

The author’s grandmother’s embroidery COURTESY THE AUTHOR

For the first few weeks, I struggled mightily. Even the basics of needle-threading, knot-making, and splitting the multistranded embroidery thread brought me to four-letter-word-sputtering levels of frustration.

I wanted to quit—why be a masochist? But I soldiered on. With the help of my infinitely patient teacher and my fellow students, I even embroidered a flower of an uncertain botanical genus. After that, I started making a matzo cover. It remains above my freezer in a plastic bag waiting to be completed; I’m not sure that will ever happen. On a basic level, I had learned the craft. But love it? Never.

Why had this work been so dear to my grandmother? For her, the language of embroidery was her mother tongue. In her world and indeed everywhere in the predigital world, the tiniest of girls were taught to push threaded needles into cloth. My grandmother had talent. Strangers even commissioned her tablecloths.

My newfound fluency enlarged my appreciation for her work. Now I could see how well her stitches lined up. I could even name them—stem, blanket, satin, and padded satin—and I peeked underneath to perform the ultimate litmus test: The backs of my grandmother’s embroidered tablecloths were as pristine as their fronts, with not a loose thread in sight.

Unlike me, my grandmother also had the sharp eyesight needed for needle crafts—if she’d worn glasses, as I have since I was 7, she would have been murdered upon arrival at Auschwitz. Instead, she survived for nearly five months; my mother lit a yahrzeit candle for her every year on the day after Simchat Torah. But there was more.

Though her stated goal was to assemble her daughter’s dowry, I suspect that the repeated insertions of thread into cloth were her path to mental health.

“For those divorced from the people they love, sewing can be a way to maintain a sense of self,” writes fabric artist Clare Hunter in her 2020 book Threads of Life: The History of the World Through a Needle and Thread. Hunter relates stories of war prisoners, mental patients, and even the tragic Mary Queen of Scots, all utilizing their passion for embroidery to soothe their frayed nerves. I suspect that my grandmother’s repeated insertions of thread into cloth served as her natural tranquilizer.

Even before Auschwitz, my grandmother’s life was challenging. In a world of couples and families, she was a woman alone, separated from her husband, not on account of marital discord but for financial reasons; my grandfather had gone to the U.S. for work. Because he’d entered illegally, he couldn’t return for even a brief visit.

And that wasn’t all. Even though they lived within walking distance of each other, my grandmother couldn’t even visit with her beloved parents or siblings. The post-WWI treaty lines placed them on opposite sides of a locked border. Occasionally, when the powers that be were having a humanitarian moment, the borders were unlocked and the family hiked into no man’s land for a reunion.

With their Hungarian folkloric themes and wildflower images, do my grandmother’s tablecloths express longing for her childhood home in Hungary?

Perhaps, but there’s more.

By placing her tablecloths in storage rather than abandoning them to fate, my grandmother affirmed the value of her labor—all that planning, executing the designs, purchasing the cloth and threads, and the hours and hours spent sewing were precious to her.

Her actions also indicated that during those dark times, when so many people gave up hope, she dreamed of a future that would include her handiwork covering her daughter’s Shabbos table.

“Needlework,” writes Hunter, “is part of a personal memoir. Bury your face in a textile and you can nose up the scents of lives far away and long ago. Conserved within it is the passage of time harboring the spirit of those who created and handled it.”

Maybe my grandmother isn’t gone without a trace. Maybe I can hold my nose up to her tablecloths and breathe in her spirit more deeply than I ever imagined possible.


Carol Ungar’s writing has appeared in NextAvenue, Forbes, NPR, the Jerusalem Post Magazine, and Fox News. She also leads memoir writing workshops on Zoom.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Israel Daily News – March 28, 2023

Israel Daily News – March 28, 2023

ILTV Israel News


After 12 weeks of raging protest Netanyahu finally “pauses” judicial overhaul

Opposition leaders indicate willingness to enter negotiations immediately.

And the Histadrut ends labor strike after the Prime Minister’s announcement

 


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


Autonomia Palestyńska walczy o prawa dla terrorystów!

Premier Autonomii Palestyńskiej Mohammad Sztajjeh mówi, że Izrael nie ma prawa się bronić ani podejmować żadnych działań przeciwko Palestyńczykom zaangażowanym w terroryzm, którzy są następnie nagradzani finansowo przez jego Autonomię Palestyńską na Zachodnim Brzegu. Na zdjęciu: Sztajjeh przemawia na 36. Zwyczajnej Sesji Zgromadzenia Unii Afrykańskiej w Addis Abebie, 18 lutego 2023 r. (Zdjęcie: Tony Karumba/AFP via Getty Images)


Autonomia Palestyńska walczy o prawa dla terrorystów!

Bassam Tawil

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Nowa ustawa, która szybko przechodzi przez pierwsze głosowania w izraelskim parlamencie, spotyka się z ostrą krytyką ze strony przywódców palestyńskich. Zasadniczo ustawa stwierdza, że obywatel lub mieszkaniec Izraela, który popełnia akt terrorystyczny i zgadza się otrzymać za niego zapłatę od Autonomii Palestyńskiej, tym samym deklaruje preferencję otrzymywania świadczeń od Autonomii Palestyńskiej przed świadczeniami państwa Izrael. Po odbyciu kary pozbawienia wolności terrorysta przeniesie się do miejsca wybranego przez siebie, czyli na Zachodni Brzeg [Judea i Samaria, MK] lub do Strefy Gazy. Nie trzeba dodawać, że oznacza to również, iż ponowny wjazd do Izraela będzie zabroniony.

Projekt brzmi wystarczająco uczciwie. Jednak nie dla premiera Autonomii Palestyńskiej, Mohammada Sztajjeha.

Według oficjalnej agencji informacyjnej Autonomii Palestyńskiej Wafa, Sztajjeh jest wściekły. Ostrzegł przed “poważnymi konsekwencjami zatwierdzenia przez izraelski Kneset ustawy o pozbawieniu obywatelstwa naszych uwięzionych dzieci na ziemiach z 1948 r. i w okupowanej Jerozolimie”.

Warto zauważyć, że Sztajjeh, podobnie jak wielu innych Palestyńczyków, mówi o państwie Izrael jako “ziemi z 1948 roku”. Oznacza to, że ci Palestyńczycy nie uznają istnienia Izraela: dla nich, Izrael jest jedną wielką osadą, którą należy wykorzenić.

Sztajjeh jest wściekły z powodu propozycji pozbawienia terrorystów obywatelstwa państwa, którego istnienia nie uznaje. Mówi też, że Izrael nie ma prawa bronić się ani podejmować żadnych działań przeciwko Palestyńczykom zaangażowanym w terroryzm, którzy są następnie nagradzani finansowo przez jego własną Autonomię Palestyńską na Zachodnim Brzegu.

To jest nie lada rebus. Sztajjeh twierdzi, że chce niezależnego państwa palestyńskiego obok Izraela, nazywa Izrael “ziemiami 1948 roku”, ale jest zirytowany odebraniem obywatelstwa izraelskiego arabskiemu obywatelowi Izraela. Jest to postawa trudna do utrzymania.

Mimo to upiera się, całkowicie wbrew logice, apelując do “ONZ, Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej: o potępienie propozycji i wywarcie nacisku na Izrael, aby zmusili go do jej anulowania… ta decyzja jest praktyką rasistowską i rażącym naruszeniem prawa międzynarodowego i międzynarodowego prawa humanitarnego”.

W opinii przywódców palestyńskich, jeśli Palestyńczycy mordują niewinnych cywilów tylko dlatego, że są Żydami, nie jest to rasistowskie ani niezgodne z prawem, ale jeśli Izraelczycy pociągają morderców do odpowiedzialności i skazują ich na kary więzienia, jest to rasistowskie i niezgodne z prawem.

Autonomia Palestyńska jest wspierana w tym wypaczaniu sprawiedliwości i prawa przez Adalah – Centrum Prawne Praw Mniejszości Arabskiej w Izraelu, które wystąpiło w obronie “trudnej sytuacji” morderców, których obywatelstwo może zostać odebrane na mocy nowego prawa:

“Pozostawia ludzi bez jakiegokolwiek statusu, pozostawia ich bezpaństwowcami… Mówi się nawet o zakazie ponownego wjazdu tych ludzi do Izraela – czy to z pozwoleniem na pracę, czy nawet w celu odwiedzenia rodziny”.

Potencjalni terroryści mogą teraz rozważyć ten wybór, w przeciwieństwie do ofiar terroru, które już nigdy nie będą mogły “odwiedzić rodziny”.

Adalah, założona w 1996 r., nazywa się Centrum Prawnym Praw Mniejszości Arabskich. W świetle swojego stanowiska w sprawie odebrania obywatelstwa izraelskiego terrorystom, być może grupa powinna zmienić nazwę na Centrum Prawne na rzecz Praw Żydobójców. Ze swojej strony Autonomia Palestyńska powinna zmienić nazwę na Autonomia Palestyńska ds. Obrony Terrorystów.

W przeciwieństwie do wielu sytuacji, w których przywódcy palestyńscy groteskowo nazywali zabijanie dzieci i mordowanie niewinnych ludzi “naturalną reakcją”, tym razem Sztajjeh ma rację, nazywając nowe ustawodawstwo “naturalnym skutkiem”.

Można by bez mała mieć nadzieję, że przejawił odrobine rozsądku, ale ta nadzieja zostaje natychmiast rozwiana. Kontynuuje, że to ustawodawstwo jest “naturalnym skutkiem polityki podwójnych standardów, która wysyła Izraelowi złe sygnały, zachęcając go do popełniania kolejnych takich naruszeń, o ile jest w stanie uniknąć kary”.

Jak na ironię, to Autonomia Palestyńska Sztajjeha “wysyła błędne sygnały”, nagradzając terroryzm – pieniędzmi – zamiast pociągać terrorystów do odpowiedzialności. Płacenie za morderstwo zamiast negocjacji nie jest tym, do czego Palestyńczycy zobowiązali się w Porozumieniach z Oslo czy w jakimkolwiek innym porozumieniu.

Sztajjeh jest niezwykle zaniepokojony kwestią praw terrorystów żyjących zarówno w Izraelu, jak i pod jego rządami na Zachodnim Brzegu. Najwyraźniej chce się upewnić, że podczas gdy nadal będzie finansował rodziny terrorystów na Zachodnim Brzegu, arabscy terroryści w Izraelu będą mogli zachować swoje obywatelstwo, wieść przyjemne życie w Izraelu i dalej mordować Żydów.

Wygląda na to, że to się zmieni – i dlatego palestyńscy przywódcy mają ataki wściekłości. Izrael ma dość oglądania morderców wypuszczanych z więzień, gdzie oczekuje ich aplauz i parady na powitanie jak bohaterów, czego dowodem było ostatnio uwolnienie arabskiego obywatela Izraela, Karima Jounisa, który zamordował izraelskiego żołnierza w 1980 roku.

Po tym, jak poniósł go na ramionach podziwiający tłum, Jounis zadeklarował, że chętnie zrobiłby to ponownie, gdyby miał taką szansę. “Jestem gotów służyć przez kolejne 40 lat, aby wyzwolić ojczyznę Palestyny” – podobno powiedział.

Aby zapewnić, że więcej terrorystów nie będzie miało szansy na dalsze mordowanie Żydów, 94 członków izraelskiego parlamentu, w niezwykle zróżnicowanej reprezentacji, głosowało za przyjęciem niedawnej ustawy.

Minister Knesetu Ofir Katz, komentując projekt ustawy, powiedział:

“Niech nie będzie wątpliwości… nie ma znaczenia, czy jest to organizacja terrorystyczna, czy samotny terrorysta. Obiecuję pogrążonym w żałobie rodzinom, które są tutaj lub nas obserwują… nie dopuścimy do sytuacji, w której podczas gdy nasi bracia wykrwawiają się na śmierć, kilka metrów dalej rodziny terrorystów będą radośnie rozdawać cukierki”.

Intrygujące jest to, że palestyńscy urzędnicy, których denerwuje ta ustawa, wydają się być bardzo zaniepokojeni “palestyńskimi prawami do obywatelstwa”, ale tylko w Izraelu – nie w Libanie czy Jordanii.

Libanie Palestyńczycy, z nielicznymi wyjątkami, nie otrzymują obywatelstwa. Zabrania się im posiadania własności, wykonywania najbardziej pożądanych zawodów i odmawia się im nawet najbardziej podstawowych rządowych usług socjalnych. Palestyńczycy są uważani przez władze libańskie za “uchodźców”.

“Palestyńskie obozy w Libanie są osadami przypominającymi getta, czasami otoczone murami separacyjnymi, drutem kolczastym i wojskowym nadzorem” – twierdzi libański dziennikarz Sawssan Abou-Zahr. “Są to przepełnione i niezorganizowane betonowe bloki z rozpadającą się infrastrukturą”.

Stan praw człowieka w Libanie w odniesieniu do Palestyńczyków w tym kraju jest więcej niż ponury.

Prezydent Autonomii Palestyńskiej, Mahmoud Abbas, zamiast zajmować się przestępczym traktowaniem swojego ludu w Libanie i szukać możliwości poprawy losu Palestyńczyków, podczas swojej wizyty w Libanie w 2017 r., był widziany, jak zadawał się z celebrytami w programie telewizyjnym Arab Idol. W jakiś sposób nie udało mu się odwiedzić choćby jednego obozu dla uchodźców palestyńskich.

Jeden z mieszkańców obozu gorzko powiedział:

“Abbas nie wie o cierpieniu i pozbawieniu nas praw obywatelskich i prawa do pracy i Abbasa nie obchodzą warunki życia tutejszych ludzi”.

Inny zapytał: “Po co przyjechał?… Czy coś się zmieniło… czy będziemy mogli posiadać własność lub dostać paszporty i podróżować do innych krajów?”

Odpowiedź brzmi nie.

W Jordanii Palestyńczycy mogą uzyskać obywatelstwo, ale z łatwością można go ich pozbawić. Problem ten nie wydaje się być przedmiotem pilnego zainteresowania ani Autonomii Palestyńskiej, ani Abbasa, chociaż było wiele wzajemnego poklepywania się po plecach i zakulisowej koordynacji.

Grupa praw mniejszości przedstawia sytuację:

“… rząd jordański zaangażował się w politykę pozbawiania obywatelstwa jordańskiego niektórych Palestyńczyków, często z wyraźnie arbitralnych powodów… i praktycznie bez możliwości odwołania się od tej decyzji… [Jordania] również zawracała palestyńskich uchodźców do Syrii, z naruszeniem prawa międzynarodowego”.

Według raportu Szkoły Studiów Międzynarodowych im. Josefa Korbela, kiedy Palestyńczycy w Jordanii zostają pozbawieni obywatelstwa,

“dzieci… mogą mieć zakaz wstępu do szkół publicznych lub zostać z nich wydalone… Palestyńczycy… mogą zostać zwolnieni z obecnego zatrudnienia bez względu na długość czasu lub statusu na takim stanowisku… i sprawia, że całe życie zawodowe i doświadczenie tracą znaczenie”.

Co gorsza, Palestyńczycy pozbawieni obywatelstwa w Jordanii nie mogą już “otrzymać pewnego bezpłatnego lub taniego leczenia w publicznych placówkach służby zdrowia. Bezpaństwowi Palestyńczycy są wykluczeni z tych świadczeń”.

Abbas i król Jordanii Abdullah II współpracują w dziedzinie kontroli politycznej, a nie z rzeczywistej troski o sytuację Palestyńczyków. Jeśli chodzi o pozbawienie obywatelstwa tysięcy Palestyńczyków-Jordańczyków , “jordańscy przedstawiciele bronią tej praktyki jako środka przeciwdziałającego wszelkim przyszłym izraelskim planom przeniesienia ludności palestyńskiej z okupowanego przez Izrael Zachodniego Brzegu do Jordanii”. Nie trzeba dodawać, że jest to fałszywe oskarżenie i kolejne zniesławienie Izraela.

Abbas faktycznie zaaprobował to odebranie obywatelstwa Palestyńczykom w Jordanii, aby przerwać wieloletnie amerykańskie i międzynarodowe sugestie, że tak naprawdę “Jordania to Palestyna“.

Czy to w Libanie, Jordanii, na Zachodnim Brzegu czy gdziekolwiek indziej, Abbas, Sztajjeh i Autonomia Palestyńska nie martwią się prawami Palestyńczyków, ich obywatelstwem ani prawem międzynarodowym. Tym, o co ci przywódcy palestyńscy martwią się, są prawa terrorystów – o wiele bardziej niż martwią się o poziom życia czy trudności ekonomiczne, z jakimi borykają się miliony ich ludzi na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy. Niestety wydaje się, że motywacją jest wzmacnianie własnej siły politycznej kosztem własnego narodu.

Wydają się zaniepokojeni “prawami Palestyńczyków” tylko wtedy, gdy może to wiązać się z delegitymizacją Izraela.

Tymczasem administracja Bidena i Unia Europejska nadal udzielają Autonomii Palestyńskiej wsparcia politycznego i finansowego, nie żądając zakończenia tzw. “programu zatrudnienia” Abbasa, czyli “płacy za morderstwa”, który zachęca i nagradza mordowanie Żydów, ani trwającej kampanię na rzecz obrony “praw terrorystów”.

Swoim milczeniem administracja Bidena i Unia Europejska wysyłają Palestyńczykom komunikat, że finansowanie terroryzmu i mordowanie Żydów jest całkowicie w porządku.


Bassdam Tawil jest muzułmańskim badaczem i publicystą mieszkającym na Bliskim Wschodzie.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com