Archive | 2023/03/11

Prof. M. Wołos: niezależnie od skali zbrodni taki ludobójca jak Stalin dla Putina i jego otoczenia będzie punktem odniesienia

Prof. Mariusz Wołos. Fot. PAP/M. Obara


Prof. M. Wołos: niezależnie od skali zbrodni taki ludobójca jak Stalin dla Putina i jego otoczenia będzie punktem odniesienia

Michał Szukała


Niezależnie od skali zbrodni taki ludobójca jak Stalin dla Putina i jego otoczenia będzie punktem odniesienia jako przywódca, który prowadził kraj ku wielkości – mówi PAP prof. Mariusz Wołos, historyk z Instytutu Historii PAN oraz Uniwersytetu Pedagogicznego im. KEN. 70 lat temu, 5 marca 1953 r., zmarł dyktator ZSRS Józef Stalin.

Polska Agencja Prasowa: Czy Stalin był w większym stopniu wyznawcą komunizmu, budującym imperium sowieckie, czy raczej Wielkorusem, zapatrzonym w imperium carów i budującym je w kostiumie kraju komunistycznego? Czy dla dyktatora wzorem był w większym stopniu Lenin, czy wybitni i brutalni władcy dawnej Rosji, tacy jak Iwan Groźny?

Prof. Mariusz Wołos: Myślę, że te wzory, do których odwoływał się Stalin, nie są z sobą sprzeczne. Jeśli Stalin byłby wyłącznie ortodoksyjnym komunistą, który uważa, że to najlepszy ustrój na świecie, to po pakcie Ribbentrop-Mołotow nie wydałby Hitlerowi na śmierć niemieckich komunistów. To „drobiazg”, ale symboliczny.

W mojej opinii Stalin był wielkoruskim szowinistą, który chciał odbudować imperium rosyjskie. W dużej mierze udało mu się tego dokonać, ponieważ rozszerzył granice swojego państwa i jego strefę interesów do rozmiarów, o których Lenin i carowie mogli tylko pomarzyć.

W mojej opinii Stalin był wielkoruskim szowinistą, który chciał odbudować imperium rosyjskie. W dużej mierze udało mu się tego dokonać, ponieważ rozszerzył granice swojego państwa i jego strefę interesów do rozmiarów, o których Lenin i carowie mogli tylko pomarzyć. Proszę zauważyć, że do budowy imperium i supermocarstwa wykorzystywał ideologię komunistyczną, ale wyłącznie w swojej interpretacji. Nie tolerował komunistów od siebie niezależnych. Krwawa rozprawa z trockizmem jest tego najlepszym dowodem. Ta sama uwaga odnosi się do mordowania starych bolszewików-leninowców czy tzw. kosmopolitów, wśród których nie brakowało przecież ideowych komunistów, tyle tylko, że myślących innymi kategoriami. Stalin nie był więc ortodoksyjnym komunistą. Bez wątpienia był wielkoruskim szowinistą, tolerującym wyłącznie poglądy zgodne ze swoimi.

PAP: Mówi się, że Rosjanie przywiązani są do zasady „dobry car, źli bojarzy”. Czy z tej zasady, jeśli obowiązuje ona także po upadku ZSRS, wynika zapomnienie zbrodni Stalina lub ich „uświęcenie” w imię budowy przez Stalina potężnego imperium”?

Prof. M. Wołos: System totalitarny bazuje na kilku filarach, m.in. na propagandzie, wywoływaniu euforii mas, kulcie jednostki i strachu. Te wszystkie elementy nie tylko współistniały, ale i wpisywały się w retorykę zgodną z zasadą „dobry car, źli bojarzy” i opartą na przekonaniu, że Stalin twardą ręką dobrze kieruje wielkim krajem. Ta idea osiągnęła swój szczyt po zwycięstwie ZSRS w „wielkiej wojnie ojczyźnianej”. Świadomie używam tego określenia wojny niemiecko-sowieckiej, skądinąd bardzo popularnego w propagandzie obecnego reżimu na Kremlu, które pozwalało społeczeństwu ZSRS i współczesnej Rosji widzieć tylko to, na co pozwoli dyktator. To przekonanie, wzmocnione propagandą, w latach II wojny światowej sprawiało, że żołnierze Armii Czerwonej umierali z imieniem Stalina na ustach. Wówczas Stalin odwołał się również do carskiej przeszłości i tradycji walki z najeźdźcami z Zachodu. Komunizm to system, który potrafi się błyskawicznie przepoczwarzyć pod wpływem zagrożenia. Stalin natychmiast po 22 czerwca 1941 r. użył nacjonalizmu, przywrócił tradycyjne stopnie wojskowe, w propagandzie zaprzestano opluwania dziejów Rosji przed 1917 r.

W ten sposób Stalin stworzył wśród żołnierzy wrażenie, że walczą przede wszystkim za swoją ojczyznę, a nie za urzeczywistnienie imperialistycznych idei. Na przykład w grudniu 1941 r., w czasie wizyty w Moskwie gen. Władysława Sikorskiego, pokazał własnym współobywatelom i międzynarodowej opinii publicznej, że czasy, gdy Polaków opluwano i eksterminowano, należą do przeszłości. Było to działanie koniunkturalne, niezbędne w danym momencie, właśnie w okresie największego zagrożenia dla przetrwania państwa sowieckiego. Komuniści w sowieckim wydaniu sztukę propagandy opanowali lepiej niż dr Joseph Goebbels.

PAP: Co w postrzeganiu Stalina w Rosji zmieniło się po rozpoczęciu pierwszego etapu wojny z Ukrainą w 2014 r.?

Prof. M. Wołos: Wiosną 2014 r. uczestniczyłem w konferencji naukowej w Omsku na Syberii i tam byłem świadkiem pierwszej agresji Rosji na Ukrainę. Wśród Rosjan, mimo ogromnej odległości od Ukrainy, dostrzegłem błyskawiczny wzrost nastrojów nacjonalistycznych. Tak zadziałał przekaz propagandowy o wielkiej, niezwyciężonej imperialnej Rosji, która może zrobić wszystko. Dziś moje stosunki z tamtejszymi historykami zostały ograniczone do minimum. Mam przyjaciół wśród rosyjskich elit intelektualnych, głównie humanistycznych, którzy jako ludzie wykształceni doskonale wiedzą, na czym polega ten system. Wiedzą to co ja, ale boją się. Raczej nie żyją w strachu przed utratą życia, lecz utratą pracy, ograniczeniem zarobków i zepchnięciem na margines. Utrzymywanie kontaktów, choćby mailowych, z przyjaciółmi z „wrażego Zachodu”, przedstawianego jako zagrożenie dla istnienia Rosji, może być dla nich bardzo groźne. Rozumiem ten punkt widzenia, ale ich nie rozgrzeszam.

Dziś wzoruje się na jego metodach Putin. Odwołuje się do „wielkiej wojny ojczyźnianej” i przedstawia dokonaną przez siebie agresję jako obronę wartości Rosji przed całym światem, zwłaszcza zdegenerowanym Zachodem. Ta narracja to wielka kalka dawnego przekazu sowieckiego.

Wciąż jednak niektórzy z grona moich rosyjskich znajomych czasami nadal się do mnie odzywają. To wyraz odwagi z ich strony. Część wyjechała z Rosji jeszcze przed wojną i w mojej opinii też są ofiarami tego konfliktu, ponieważ nie godzą się na powrót do państwa, którego metody działania w ich przekonaniu przypominają jako żywo ustrój faszystowski.

Od osób, które znałem od lat, słyszałem wówczas wiele słów o „małej Polsce” w cieniu wielkiej Rosji. Nawet ci, którzy znali Polskę i Europę, ulegali podbijaniu bębenka nacjonalistycznego, wręcz szowinistycznego. Tak robił towarzysz Stalin, aby sterować masami. Dziś wzoruje się na jego metodach Putin. Odwołuje się do „wielkiej wojny ojczyźnianej” i przedstawia dokonaną przez siebie agresję jako obronę wartości Rosji przed całym światem, zwłaszcza zdegenerowanym Zachodem. Ta narracja to wielka kalka dawnego przekazu sowieckiego, który niestety oddziałuje na społeczeństwo rosyjskie, będące przecież przez siedem dekad, czyli przez trzy pokolenia, zanurzone kompletnie w systemie sowieckim. Obowiązujące wówczas wzory mogą być więc z łatwością wykorzystywane przez dzisiejszych władców Rosji. Tak się też dzieje. Szczególnie istotne jest propagowanie przekonania o wyższości Rosjan i dążenie do odbudowy systemu bipolarnego z czasów zimnej wojny, który był wielkim osiągnięciem Stalina spełnionym pod koniec jego życia.

PAP: Czy kiedykolwiek po rozpadzie ZSRS w roku 1991 zaistniała możliwość całkowitej destalinizacji i desowietyzacji Rosji, nie takiej jak za czasów Jelcyna, a nawet za rządów Putina – tylko ograniczonego upamiętniania i dokumentowania zbrodni Stalina i całego systemu sowieckiego?

Prof. M. Wołos: Wiele osób odpowiedziałoby, że szansa na spełnienie się takiego scenariusza zaistniała na początku lat dziewięćdziesiątych, gdy otwierano częściowo archiwa, m.in. dotyczące zbrodni katyńskiej. Moim zdaniem pełna desowietyzacja i destalinizacja nie była możliwa nawet wówczas. Na przeszkodzie stało wtedy i nadal stoi m.in. podczepienie Stalina do „wielkiego zwycięstwa” nad Niemcami w 1945 r. Mit „wielkiej wojny ojczyźnianej”, kultywowany zwłaszcza od czasów Breżniewa, jest niezwykle potrzebny społeczeństwu rosyjskiemu, ponieważ stanowi nie tylko element świadomości historycznej, ale również obywatelskiej, kształtujący stosunek do państwa i państwowości. Jeśli „rozstajemy się” z towarzyszem Stalinem, to rzucamy cień na ten mit, bo to przecież Stalin stał wówczas na czele zwycięskiego mocarstwa i tworzył nowy porządek w ramach Wielkiej Trójki. W powszechnej opinii Stalin był także twórcą potęgi gospodarczej, której symbolem jest choćby metro w Moskwie i setki miast oraz dzielnic zbudowanych w stylu „baroku stalinowskiego”. Wszędzie widać „rękę Stalina” i wpływa to na myślenie o tej postaci.

Jest coś jeszcze, o czym mało się mówi. Prawdziwa destalinizacja i desowietyzacja wymagałyby odsłonięcia do końca mechanizmów sprawowania władzy, począwszy od czasów Lenina i Stalina aż po 1991 r., a może i dalej. Mam na myśli niepomiernie rozbudowane donosicielstwo, również w ramach najbliższych członków rodzin, szpiegomanię, zagraniczną agenturę i agenturę wpływu oraz inwigilację cudzoziemców. Ukazanie skali tych zjawisk byłoby i dzisiaj szokujące, a zarazem przerażające dla Rosjan. System ten nigdy nie został do końca ujawniony. Właśnie dlatego archiwa otwarto tylko częściowo. Z wypracowanych w czasach Związku Sowieckiego mechanizmów korzysta dziś pełną garścią putinizm. Sam Putin jest najlepszym ucieleśnieniem przeniesienia sowieckich wzorców sterowania społeczeństwem do współczesności, ale i ucieleśnieniem siły oraz trwałości ludzi wywodzących się z sowieckich służb specjalnych.

Niezależnie od skali zbrodni taki ludobójca jak Stalin dla Putina i jego otoczenia będzie punktem odniesienia jako przywódca, który prowadził kraj ku wielkości, odbudował imperium i stworzył strefę zależności w Europie Środkowej. Rosjanom więc nie tak łatwo rozstać się z mitem wielkości Stalina, bo jest on potrzebny i nawet jeśli nie będzie wykorzystywany zbyt często w sposób bezpośredni, to będzie się krył w myśleniu elit rządzących Rosją, a nie tylko skrajnych wyznawców kwestionujących jego zbrodnie. Jestem bardzo sceptyczny i sądzę, że to rozstanie będzie bardzo trudne. Wielu Rosjan myśli kategoriami imperialistycznymi, które sprawiają, że w centrum ich pamięci historycznej są władcy, którzy rozszerzali granice Rosji i umacniali jej znaczenie na arenie międzynarodowej: Iwan Groźny, Piotr Wielki, Katarzyna II, Aleksander I, Mikołaj I oraz właśnie towarzysz Stalin. Ludzie tacy jak Putin chcieliby do tego grona „wielkich” dołączyć, zbierając „ziemie ruskie” i kreując Rosję na supermocarstwo, stanowiące o losach świata, abstrahując przy tym od realnych możliwości osiągnięcia tak określonych celów (ubóstwo niemałej części obywateli, problemy demograficzne, brak alternatywy dla ropy i gazu jako absolutnie podstawowego źródła dochodu do budżetu itd.). Wielu Rosjanom takie działania bardzo odpowiadają.

Skutkiem trwania tego imperializmu jest także obecna wojna przeciwko Ukrainie. Nawet jeśli zakończy się w 2023 r., to nadal będzie trwała ukraińska pamięć o popełnionych przez Rosjan zbrodniach.

Z drugiej strony pamiętajmy, że skutkiem trwania tego imperializmu jest także obecna wojna przeciwko Ukrainie. Nawet jeśli zakończy się w 2023 r., to nadal będzie trwała ukraińska pamięć o popełnionych przez Rosjan zbrodniach. Co równie istotne, w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy dokonał się proces jednoczenia i przyspieszonego tworzenia nowoczesnego narodu ukraińskiego na całym terytorium tego państwa, a nie wyłącznie na zachodzie czy w centralnej części. To są procesy nieodwracalne. Po wojnie po obu stronach pozostanie nienawiść. W tym sensie nienawiść Ukraińców jest i będzie największą klęską Rosji.(PAP)


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Comet the size of Jerusalem’s Old City flying by Earth – and you can watch

Comet the size of Jerusalem’s Old City flying by Earth – and you can watch

AARON REICH


The comet was designated C/2022E3 (ZTF) and it was discovered in early March 2022 by the Zwicky Transient Facility. It isn’t going to hit us, but it will be visible with the naked eye.

A comet is seen flying by the Earth (Illustrative). / (photo credit: PIXABAY)

A large newly-discovered comet roughly the size of the Old City of Jerusalem is set to pass by Earth next month, approaching so close that it will be visible to the naked eye.

The comet was designated C/2022E3 (ZTF) and it was discovered in early March 2022 by the Zwicky Transient Facility. However, it isn’t necessarily new, with NASA’s Jet Propulsion Laboratory (JPL) claiming that based on its orbit, the comet may have last passed by Earth around 50,000 years ago, during the end of the last ice age when Neanderthals still walked the Earth and when homo sapiens first started to emerge.

The comet in question is estimated to be around a kilometer in diameter, according to Purnea University in India. This is definitely large, though not as large as the comet NEOWISE that passed Earth in 2020.

Currently, it is already on approach to our direction, hurtling through space, and has been characterized for its very unusual greenish color in the front of the comet, but not in its tail. As for why this color is present, there are possible reasons. Notably, a 2021 study on green comets published in the peer-reviewed academic journal PNAS explained that this is likely due to the presence of C2, which is diatomic carbon, in the head. Solar UV radiation causes it to be broken down by the solar radiation’s photons, a process known as photodissociation. This in turn causes the green glow in the comet’s head, though not in its tail. 

Comet (illustrative). (credit: Wikimedia Commons)

What is a comet?

Originally, astronomers thought C/2022 E3 (ZTF) was an asteroid. However, it was later determined to be a comet.

Comets, like asteroids, are one of the most iconic objects found floating around space.

Unlike asteroids, however, which are large rocks, comets are mostly composed of ice and dust, along with some rocky particles. This, in turn, gives them an atmosphere of sorts around the nucleus, though extinct comets lack this and look like small asteroids

When a comet flies close to the Sun, the heat causes it to warm and release gases. This subsequently forms a large bright trail known as a coma and sometimes even a tail. These can help make the comets much brighter – which, in turn, makes them much easier to spot, even with the naked eye. 

Comets, like asteroids, can still theoretically be dangerous, however, should they impact the Earth

And at a size of around one kilometer, comet C/2022 E3 (ZTF) would certainly be very destructive if it hit the planet.

For context, the Old City of Jerusalem has an area of around one square kilometer, meaning its length and width are each roughly around one kilometer.

But fortunately, NASA has confirmed that comet C/2022 E3 (ZTF) is in no danger of hitting us. 

The comet will reach its perihelion, meaning when it is closest to the Sun, on January 12. However, it is on February 1 that it gets its closest to Earth.

This isn’t to say it’s particularly close enough to be dangerous, since it would be around 42 million kilometers away from the planet at its closest. But because comets are so bright, it does mean that it will be visible at night with the naked eye, assuming you have a dark enough sky. 

And of course, having the right equipment on you will make your viewing experience even better. Otherwise, while the comet will be visible, it will be faint.

But you don’t need to wait until then to try and see it. If you have a powerful enough telescope, stargazers can already start trying to spot this large comet in the night sky.

And if you still can’t wait, don’t worry. The Virtual Telescope Project is going to set up a livestream starting January 12 for you to watch the comet as it shoots through Earth’s night sky.

When will comet C/2022 E3 (ZTF) come back toward Earth?

Here’s the bad news.

While many comets do have orbits that see them return to Earth every now and then, that doesn’t mean this comet will be one of them.

As noted by Paris Observatory astrophysicist Nicolas Biver, the comet may just be headed on a course to exit our solar system entirely, being flung on an intergalactic journey throughout the reaches of the Milky Way Galaxy, AFP reported.

So come watch comet C/2022 E3 (ZTF) and get ready to say goodbye. The last time it was here was 50,000 years ago, and this may be its final journey past our humble planet before it shoots off into the greater cosmos.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Israeli Singer Noa Kirel Officially Releases 2023 Eurovision Song Contest Entry Titled ‘Unicorn’

Israeli Singer Noa Kirel Officially Releases 2023 Eurovision Song Contest Entry Titled ‘Unicorn

Shiryn Ghermezian


Noa Kirel in a clip from the music video for “Unicorn.” Photo: YouTube screenshot

Israeli pop singer Noa Kirel revealed on Thursday the song that she will be performing when she represents Israel at the 2023 Eurovision Song Contest later this year in Liverpool in the United Kingdom.

The 21-year-old shared a clip from the music video for her new English-language song Unicorn and explained the message behind the track in an Instagram post.

“It’s sometime hard to keep up with this fast-paced world,” she wrote. “After the coronavirus and everything that is happening in Israel and all over the world, we are faced with so many challenges and for that we need a special power. The power of a unicorn.
The unicorn wins, thanks to his delicate power and his beauty. Maybe if we stop hating each other and believe in fairytales a little more, we will have a phenomenon phenomenon phenomenal world.”

Kirel sings in the chorus of the three-minute track: “I’m gonna stand here like a unicorn/Out here on my own/I got the power of a unicorn/Don’t you ever learn?/That I won’t look back/ I won’t look down/I’m going up/You better turn around.” The song also includes a few Hebrew language lines which translate to: “I’m not like everybody else/in front of the rest of the world … You can call me queen/I’m not trying to impress.”

Unicorn was co-written by Kirel, Yinon Yahel, May Sfadia and Doron Medalie — who co-wrote Israeli singer Netta Barzilai’s 2018 Eurovision-winning song Toy.

At an event in Eilat where Unicorn was first unveiled, Kirel further explained the decision to focus the song on a mythological creature. She said, “We chose a character that is also mythological but is very strong and stands with its horn outward to anyone coming — and I see our country as such a strong country. There’s something so innocent and pure about a unicorn, that in this period, we had to choose something that exists only in fairytales, in fantasies.”

Kirel was chosen by a panel, convened by Israel’s public broadcasting network Kan News, to represent Israel in the 2023 Eurovision Song Contest. She will perform Unicorn in the first Eurovision semifinal on May 9 and if she gets enough votes she will advance to the grand final on May 13.

Watch the music video for Unicorn below.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com