Polskie dzieci pozdrawiają inne dzieci

Polskie dzieci pozdrawiają inne dzieci

Piotr Osęka


18 kwietnia 1951 r. Bolesław Bierut obchodzący 59. urodziny w towarzystwie dzieci. Rok później, gdy dobiegł sześćdziesiątki, prasa cytowała życzenia rzekomo od dzieci zaczynające się od słów: ”Ukochany Towarzyszu i Nauczycielu! Wszyscy ludzie Cię kochają, bo wiedzą, jak pod Twoim… (Fot. Wikipedia)

Małym Bułgarom, Węgrom i Niemcom (tym z NRD) mali Polacy gratulowali sukcesów w budowie socjalistycznej ojczyzny. Koreańczyków i Wietnamczyków zapewnili o solidarności w walce z imperialistycznymi agresorami. Żyjącym w nędzy dzieciom z USA wysłali współczujące listy. A najwięcej atencji okazali dzieciom radzieckim. Był 1 czerwca 1951 r.

Z okazji Międzynarodowego Dnia Dziecka odbyła się w Warszawie uroczysta akademia pod hasłem walki o pokój i zabezpieczenie jasnej i szczęśliwej przyszłości młodemu pokoleniu” – obwieszczał w 1950 r. spiker Polskiej Kroniki Filmowej. 

W jej trakcie Irena Piwowarska, sekretarz Centralnej Rady Związków Zawodowych, omówiła sytuację dziecka w Polsce Ludowej. Okazało się, że o ile podczas rządów burżuazji istniały w Polsce zaledwie 32 żłobki, to teraz, w Polsce Ludowej, liczba żłobków dochodzi do 500, a w blisko 8 tys. przedszkoli korzysta z opieki 340 tys. dzieci. Co więcej Plan Sześcioletni przewiduje budowę tysięcy nowych żłobków i przedszkoli, w których zatrudnione będą wykwalifikowane wychowawczynie. 

Kamera Polskiej Kroniki Filmowej pokazała też salę widowiskową wypełnioną dziećmi słuchającymi referatu. Najmłodsi siedzą na kolanach opiekunów i wiercą się ze znudzonymi minami, ale gdy tylko z mównicy padało słowo “Stalin”, wszyscy odpowiadali gorączkowymi oklaskami. 


PKF na Dzień Dziecka

Dzień Dziecka – święto państwowe

Pod koniec lat 40., kiedy w podporządkowanym ZSRR obozie postępu totalitarne rytuały przeniknęły do wszystkich sfer życia, również dzieciństwo znalazło się we władzy ideologii. Międzynarodowy Dzień Dziecka miał być nie tylko pretekstem do sprawiania dzieciom przyjemności, ale też urastał do rangi jednego ze świąt państwowych. I podobnie jak 1 Maja lub rocznica rewolucji październikowej miał służyć propagandowej mobilizacji. 

W 1952 r. Dzień Dziecka obchodzono w Polsce jako “dzień wzmożonej walki o pokój i lepsze jutro”. W Warszawie odbył się wiec harcerski, na który ściągniętych zostało 10 tys. dzieci, a uczennica jednej ze szkół odczytała taki oto apel: 

Dziś nasze wielkie i radosne święto. Razem z dziećmi z całej Polski, dziećmi z ZSRR i krajów demokracji ludowej radujemy się, bo dobrze nam jest w naszej ukochanej Ojczyźnie Ludowej. Rząd nasz robi wszystko, abyśmy wyrośli na zdrowych, mocnych ludzi, na dobrych obywateli. Nasz drogi i kochany Prezydent Bolesław Bierut troszczy się o nas jak najlepszy ojciec. Naszym podziękowaniem za wszystko są piątki na cenzurach, piątki, których musi być coraz więcej. 

Następnie dzieci uformowały pochód i śpiewając “Międzynarodówkę”, pomaszerowały złożyć kwiaty pod pomnikiem Feliksa Dzierżyńskiego. 

Wszystkie dzieci witają premiera

Rok wcześniej 1 czerwca 1951 r. władze zorganizowały przyjęcie dla przodowników nauki z całego kraju. Jak donosiły media Premier Rządu RP Józef Cyrankiewicz gościł w Pałacu Wilanowskim 500 dziewczynek i chłopców. Dzieci górników śląskich, włókniarek łódzkich, dzieci z Ziem Zachodnich i Białostocczyzny, z pięknych gór polskich i z Wybrzeża, z polskich miast i wsi burzą żywiołowych oklasków i śpiewem witają Premiera, który w imieniu Rządu i własnym serdecznie pozdrawia swoich miłych gości. Stary, piękny park wypełnia się radosnym gwarem. Mali goście Premiera otaczają go, jak również obecnych na przyjęciu przedstawicieli najwyższych władz państwowych i czołowych działaczy politycznych i społecznych. Dzieci z zapałem opowiadają o swym życiu i nauce, w której osiągają tak dobre postępy. 

Kamera Polskiej Kroniki Filmowej uchwyciła sceny, w których dziewczęta w zetempowskich mundurach przytulają się do Jakuba Bermana, jednego z trzech obok Bolesława Bieruta i Hilarego Minca najważniejszych osób w państwie, albo wiążą czerwoną chustkę na szyi chichoczącego premiera Cyrankiewicza. 

Dzieci dzieciom

Obowiązkowym rytuałem towarzyszącym obchodom Dnia Dziecka było wysyłanie pozdrowień dla dzieci z całego świata. Małym Bułgarom, Węgrom i Niemcom (naturalnie tym z NRD) gratulowano sukcesów w budowie socjalistycznej ojczyzny. Koreańczyków i Wietnamczyków zapewniano o solidarności w ich walce z imperialistycznymi agresorami. Żyjącym w nędzy dzieciom amerykańskim wysyłano listy pełne współczucia. 


USA w PKF z 1953 r.

Na największą atencję mogły liczyć dzieci radzieckie żyjące w bohaterskiej ojczyźnie socjalizmu – wysyłano im nawet paczki przygotowane przez polskich uczniów – pytanie, czy adresaci na pewno się cieszyli, skoro przesyłki zawierały gazetki ścienne, modele wybudowanych szkół i świetlic, lalki w strojach krakowskich, albumy z ilustracjami obrazującymi piękno wsi, miasteczek i zakładów pracy. 

Zabawa w plan

Stalinowska propaganda odmawiała dzieciom prawa do zabawy dla samej przyjemności. Wszystko, co robiły, miało być świadectwem zaangażowania ideowego – ich świat miał być imitacją świata dorosłych. Zabawy organizowane pod egidą Towarzystwa Przyjaciół Dzieci w przedszkolach, szkołach i świetlicach fabrycznych miały łączyć rozrywkę z indoktrynacją.

Szczególną atrakcję stanowiła wielka, pomysłowo wykonana mapa Polski – pisała “Trybuna Ludu”. – W tych miejscowościach, gdzie powstają wielkie budowle socjalizmu, dzieci umieszczały odpowiednio dobrane obrazki przedstawiające poszczególne budujące się obiekty. Widowisko sceniczne “Dwaj Panowie z Lumbakuku”, które zakończyło zabawę, w sposób doskonale dostosowany do poziomu i zainteresowań dziecięcych obrazowało walkę światowego obozu pokoju z podżegaczami wojennymi.

Jedną z rozrywek była też “zabawa w wykonanie planu”. Malcy uczyli się np. budować mur z ogromnych klocków imitujących cegły. Na ścianach świetlicy wieszano hasła zagrzewające do przekraczania norm i sławiące osiągnięcia socjalistycznej gospodarki, dzieci otrzymywały dyplomy przodowników pracy. Zabawa naśladująca życie dorosłych miała kształtować przyszłych obywateli. 

Walka trwa

Do swych wymagań propagandyści dopasowywali także bajki i opowiadania drukowane w dziecięcym piśmie “Płomyczek” i młodzieżowym “Płomyk”. Zwierzęta zakładały w lesie spółdzielnię produkcyjną, szewczyk, zamiast zabijać smoka, wypędzał z królestwa czarodzieja oszusta niepozwalającego mieszkańcom korzystać ze zdobyczy nauki. 

Polscy komuniści wzorowali się na radzieckiej propagandzie, która już od połowy lat 30. przedstawiała Stalina jako wielkiego przyjaciela dzieci.

Plakaty Stalina tulącego do piersi małych pionierów upowszechniane były na masową skalę.

W opowiadaniu “Pionierskie słowo honoru” młody Wołodia dotrzymał przyrzeczenia i na czas wykonał okolicznościową gazetkę ścienną, dzięki czemu odzyskał zaufanie kolektywu klasowego. Redaktorzy drukowali w odcinkach opowieść o młodych latach Stalina, a także wiersze o walce klasowej: 

Jeśli traktor nie może orać
jeśli siew nie osiągnie skutku,
jeśli łamie się w ręku norma,
a od majstra zalatuje wódką,
jeśli zamarł warsztatu ruch,
spalił serce motor – to fakt,
że działa klasowy wróg.
Walka trwa. 

Lenin i dzieci

Żelazną pozycją w repertuarze przewidzianym na Dzień Dziecka było opowiadanie “Lenin wśród dzieci”, gdy wódz rewolucji z najmłodszymi świętował nadejście nowego roku.

Wokół przystrojonego drzewka powstało taneczne koło. Lenin sam wśród dzieci bawi się zachwycony, zagradza drogę kotkowi, ułatwia ucieczkę myszce. Dzieci zrozumiały, że Lenin, którego widziały po raz pierwszy, jest ich największym przyjacielem i towarzyszem. Dzieci odłączyły się od dorosłych i poszły wraz z Leninem na herbatkę; nakładały mu konfitury. A on częstował je orzechami, nalewał im herbatę, opiekował się nimi, jak gdyby to były jego dzieci. Lenin gorąco i szczerze kochał dzieci, a one czuły to i odwzajemniały się głęboką miłością. 

Przedszkolaki na pochód

Już przedszkolaki zmuszano do udziału w ideologicznych ceremoniałach. Pięcio- i sześciolatki rysowały piece Nowej Huty i słuchały pogadanek o rewolucji październikowej i uchwaleniu Konstytucji PRL.

Często bardzo tematyka zajęć, zwłaszcza z zakresu wychowania patriotycznego, była nie na miarę możliwości psychicznych dziecka – wspominała pewna nauczycielka. – Pamiętam zajęcia prowadzone na temat Stalina i jego zasług dla Polski – nazywano go dobrym dziadziusiem. Dzieci nie interesowała taka tematyka. 

Kuratoria zalecały też, by przedszkolaki angażować do pierwszomajowych zobowiązań produkcyjnych. W sprawozdaniu z takiej akcji można przeczytać, że grupa starszaków przyrzekła zacerować fartuszki w grupie maluchów. Maluchy z kolei obiecały, że aby uczcić Święto Pracy, zrobią porządek w kredkach i zabawkach.

Z kolei uczniowie VI i VII klasy z Grabówka pisali do “Płomyka”: 

My, dzieci, jesteśmy do Partii za mali. Ale ona o nas pamięta i dla nas stworzyła naszą organizację – harcerstwo, żebyśmy nauczyli się żyć społecznie, wzmacniać nasze charaktery, dojść do lepszej nauki i wykonywania przyszłego zawodu. 


Więc, “Płomyku”, nasz nowy wzmocniony zastęp podjął takie zobowiązanie: w klasie, która cała zapisała się do harcerstwa, nie będzie trójek, bo o dwójkach to nie ma co mówić. A jeżeli komuś trójka się zdarzy, to my ją temu koledze czy koleżance poprawimy wspólnymi siłami. 


PKF z 1950 r., 1 maja – dzieci odwiedzają Belweder

Samokrytyki i narady

Władza starała się upowszechnić w szkołach obyczaj składania samokrytyki. “Płomyk” opisywał “narady wytwórcze”, podczas których uczniowie zastanawiali się, dlaczego ich klasa ma słabe wyniki w zbiórce makulatury lub nie przygotowała dekoracji na pochód pierwszomajowy. Dzieci miały publicznie przyznawać się do błędów i obiecywać poprawę, a kolektyw klasowy oceniał, czy samokrytyka była szczera. 

Dziękujemy ci, tow. Prezydencie

Dziecięce postacie stawały się swoistym ornamentem w spektaklu władzy. Propaganda przy każdej sposobności podkreślała, że dzieci uwielbiają przywódców partii i państwa, a oni nade wszystko cenią sobie towarzystwo najmłodszych. 

W ten sposób narodził się jeden z kluczowych rytuałów powtarzanych podczas pochodów pierwszomajowych w Warszawie. Oto do trybuny, z której przywódcy pozdrawiali defilujący tłum, podbiegało dziecko niosące bukiecik kwiatów. Strzegący obiektu ubecy usłużnie brali dziecko na ręce i podnosili tak, by mogło przekazać swój dar Bierutowi. Prezydent i towarzyszący mu dygnitarze chwytali kwiaty, całowali malca w policzek i głaskali po włosach. 

Przywódcę pozdrawiali też maszerujący uczniowie, niosąc portrety ukochanego wodza i nauczyciela, a także transparenty z hasłami w rodzaju: “Dziękujemy Ci za szczęśliwe dzieciństwo, tow. Prezydencie”. 

Z okazji 60. rocznicy urodzin Bieruta prasa drukowała listy z życzeniami – rzekomo od dzieci. 

Ukochany Towarzyszu i Nauczycielu! Wszyscy ludzie Cię kochają, bo wiedzą, jak pod Twoim mądrym kierownictwem wzrasta i coraz piękniejszy staje się nasz kraj. W dniu Twych urodzin wszyscy ślą gorące i serdeczne życzenia. Myślimy jednak, że najgorętsze będą one od nas – dzieci, które tak bardzo kochasz i troszczysz się bezustannie o to, abyśmy byłe szczęśliwe i mogły spokojnie uczyć się w jasnych, pięknych szkołach. Pragniemy naśladować Twoje życie, bo chcemy wyrosnąć na mądrych i dzielnych obywateli. Chcemy uczyć się od Ciebie, jak mamy pracować i kochać swój kraj. 

Bierut całuje w usta

Specjalne wydanie Polskiej Kroniki Filmowej zarejestrowało z tej okazji przebieg akademii w Teatrze Wielkim. Kiedy zakończyły się przemówienia, a jubilat odebrał życzenia od delegatów, na salę wbiegł orszak dzieci niosących naręcza goździków. Rozpromienieni członkowie Biura Politycznego oklaskiwali “niespodziewanych” gości, orkiestra grała marsza, marszałek Konstanty Rokossowski chusteczką ocierał łzy. 

W pewnym momencie Bierut przechylił się przez stół prezydialny, chwycił w objęcia najmłodszą z dziewczynek, przycisnął do piersi i długo całował w usta. Scenie tej towarzyszył aplauz stojących obok dygnitarzy. Następnie dziewczęta zawiązały prezydentowi na szyi czerwoną chustkę, a pozostałe dzieci podbiegły do Bieruta i zarzuciły go bukietami kwiatów… 

Minęło kilka lat i dzieci uczone miłości do partyjnych przywódców i zagrzewane do walki z imperializmem zdały maturę i poszły na studia. W marcu 1968 r. dziesiątki tysięcy spośród nich wzięło udział w wielkim buncie przeciwko partyjnej dyktaturze i kłamstwom propagandy. Komunistyczny plan “wychowania nowego człowieka” zakończył się fiaskiem. 


Autor jest adiunktem w Instytucie Studiów Politycznych PAN, wykładowcą Collegium Civitas 


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com