15 lat temu zmarł Czesław Miłosz. Człowiek wśród skorpionów

15 lat temu zmarł Czesław Miłosz. Człowiek wśród skorpionów

Adam Michnik


Czesław Miłosz, Kraków 2002 r. (Fot. Grażyna Makara / Agencja Gazeta)

Był Polakiem szczególnego rodzaju – obcy był mu nacjonal-katolicyzm, ale też snobizm na Paryż czy Londyn

Traktat poetycki (wstęp)

Czesław Miłosz

Mowa rodzinna niechaj będzie prosta.
Ażeby każdy, kto usłyszy słowo,
Widział jabłonie, rzekę, zakręt drogi,
Tak jak się widzi w letniej błyskawicy.

Nie może jednak mowa być obrazem
I niczym więcej. Wabi ją od wieków
Rozkołysanie rymu, sen, melodia.
Bezbronną mija suchy, ostry świat.

Niejeden pyta dzisiaj, co to znaczy
Ten wstyd, jeżeli czyta księgę wierszy,
Jakby do gorszej natury w nim samym
Zwracał się autor w niejasnym zamiarze,
Myśl odsuwając i myśl oszukując.

Z przyprawą żartu, błazeństwa, satyry,
Jeszcze się umie podobać poezja.
Jej znakomitość wtedy się docenia.
Ale te walki, gdzie stawką jest życie,
Toczy się w prozie. Nie zawsze tak było.

I niewyznany dotychczas jest żal.
Służą, nie trwają, romanse, traktaty.
Bo więcej waży jedna dobra strofa,
Niż ciężar wielu pracowitych stronic.

***

„Zgodne w radości są wszystkie instrumenty
Kiedy poeta wchodzi w ogród ziemi”.

Tak Czesław Miłosz witał debiutancki tom Tadeusza Różewicza. Ale kiedy z ogrodu ziemi odchodził on sam, twórca na miarę Kochanowskiego, Słowackiego i Norwida, odprowadzały go nie tylko podziw i żal, ale też jazgot podłości i festiwal nienawiści.

Jedno i drugie towarzyszyło mu przez całe życie. Za swój talent, niezależność i nonkonformizm płacił bardzo wysoką cenę.

Naznaczył polską duchowość tak samo jak Mickiewicz; też był ukształtowany przez klimat Wilna. I tak jak Mickiewicz pozostawił dzieło cudownie bogate. Wiele pokoleń będzie uczyć się zeń mądrości, wrażliwości, prawości, wiary, nadziei i miłości.

Miłosz nie chciał zajmować się polityką; ten świat był mu obcy. Był homo poeticus i homo religiosus. Zmagał się z Bogiem, szukał Boga, chciał być wierny Bogu. Miał niezwykłe wyczucie diabelstwa. Pisał:

Czemuż bym, matko, miał nie wierzyć w Piekło
Jeżeli uścisk wymieniałem dłoni
Z tymi, co w swoich niepatrzących oczach
Noszą niepokój i fałsz potępieńców?
O psy przeklęte, oprawcy człowieka,
Zapytujący ze śmiechem: cóż człowiek?
Albo wrzeszczący: człowiek, człowiekowi,
Z nogą opartą bliźniemu na gardle.
O nieszczęśliwi, co nie znają nawet
Chwili bojaźni pod obszarem nieba
I nie przyznają się nigdy przed sobą
Do wiedzy, którą mogą mieć o sobie.
Nieprawda, matko, że w ludzkim rodzaju
Nie ma zbawionych ani potępionych.
Któż jednak powie: jestem sprawiedliwy,
Kiedy z tchórzostwa rośnie obojętność,
Z obojętności o zbrodni milczenie,
Z milczenia tylko śmierć i oskarżenie

(„Grób matki”)

Ta gniewna reakcja na nieludzkość naszych czasów dawała Miłoszowi moc, by nie stać się niewolnikiem dziejów. Zmagał się z totalitaryzmami wszystkich warstw, także z polskim faszyzmem i z polskim komunizmem. Miał odwagę mówić Polakom prawdy gorzkie, a przecież kochał swoją ojczyznę. Pisał:

Moja wierna mowo,
Służyłem tobie.
Co noc stawiałem przed tobą miseczki z kolorami,
Żebyś miała i brzozę i konika polnego i gila
zachowanych w mojej pamięci.

Trwało to dużo lat.
Byłaś moją ojczyzną bo zabrakło innej.
Myślałem, że będziesz także pośredniczką
pomiędzy mną i dobrymi ludźmi,
choćby ich było dwudziestu, dziesięciu,
albo nie urodzili się jeszcze.

Teraz przyznaję się do zwątpienia.
Są chwile kiedy wydaje się, że zmarnowałem życie.
Bo ty jesteś mową upodlonych,
mową nierozumnych i nienawidzących
siebie bardziej może od innych narodów,
mową konfidentów,
mową pomieszanych,
chorych na własną niewinność.

(„Moja wierna mowo”)

Tak odpowiadał na wyzwiska, których nie szczędzili mu nacjonaliści i komuniści. Nienawidzili go, nazywali dezerterem i zdrajcą, odmawiali mu prawa do miana polskiego pisarza.

A przecież był prawdziwym mistrzem w tej konfraterni literackiej, jego wiersze i eseje, jego „Zniewolony umysł” i „Rodzinna Europa” opowiadały światu i nam samym o polskich losach, o tej Europie, którą zawładnął stalinowski terror. W pamiętnej mowie noblowskiej wykrzyczał całemu światu prawdę o zbrodni katyńskiej i upomniał się o los narodów bałtyckich.

Miłosz zawsze stał po stronie słabych, skrzywdzonych i poniżonych. Był, myślę, chrześcijaninem ekumenicznym, pisał jeszcze przed wojną „Do księdza Ch.”:

Pogodzeni jesteśmy po długim skłóceniu,
wiedząc, że z szczęścia ludzi kamień na kamieniu
nie zostanie.
Ziemia usta rozewrze, w jej dudniącej katedrze
Chrzest odbiorą ostatni poganie

Był Polakiem szczególnego rodzaju – obcy był mu nacjonal-katolicyzm, ale też snobizm na Paryż czy Londyn. Identyfikował się z Wielkim Księstwem Litewskim, ojczyzną wielu narodów, języków i religii. Tak postrzegał swą obecność, ale i samotność w literaturze polskiej i europejskiej. Czy dlatego stał się „człowiekiem wśród skorpionów” – jak zatytułował książkę o Stanisławie Brzozowskim?

Szkoda, że już odszedł. Dobrze, że był.


Esej Adama Michnika ukazał się po raz pierwszy w „Magazynie Świątecznym Gazety Wyborczej” 16 sierpnia 2014 r. Fragment „Traktatu poetyckiego” za oficjalną stroną internetową Czesława Miłosza prowadzoną przez wydawnictwo Znak www.milosz. pl


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com