Tajemnica śmierci Bohdana Piaseckiego. Pozostały trzy hipotezy

Bolesław Piasecki (stoi z tyłu w środku) podczas komunii młodszego syna Jarosława, stojącego z przodu po lewej. Obok niego zamordowany sześć lat później brat Bohdan (FOT. EAST NEWS)


Tajemnica śmierci Bohdana Piaseckiego. Pozostały trzy hipotezy

Jan Król


Organy ścigania zachowywały się tak, jakby nie chciały złapać sprawców porwania i zabójstwa, tylko zatrzeć za nimi ślady.


Miałem 7 lat, gdy do mojego rodzinnego Mielca dotarła wiadomość o porwaniu w Warszawie chłopca czarną Wołgą przez nieznanych osobników. Wzbudziła u mnie wtedy nie tylko strach, ale też zaciekawianie. Skąd mogłem przypuszczać, że 15 lat później poznam ojca porwanego i zamordowanego młodzieńca i że będę z nim współpracował przez kolejnych kilka lat.

Stąd moje zainteresowanie niewyjaśnioną sprawą uprowadzenia i zabójstwa Bohdana Piaseckiego, syna Bolesława, nietuzinkowego, aczkolwiek kontrowersyjnego polityka obecnego w polskim życiu publicznym od przedwojnia aż do śmierci w 1979 r.

Profesor Szymon Rudnicki znaczną część swojej naukowej pasji poświęcił właśnie Bolesławowi Piaseckiemu i jego działalności – w obszernej monografii „Falanga. Ruch Narodowo-Radykalny” (2018) oraz w wydanej w tym roku książce „Zagubiony Bohdan Piasecki – Najdłuższe śledztwo PRL”. Trudno bowiem rozdzielić dramat, który rozgrywał się od 22 stycznia 1957 r. z udziałem syna, od politycznej aktywności ojca, przed wojną lidera skrajnie nacjonalistycznego RNR-Falanga, a po niej szefa koncesjonowanego przez komunistów katolickiego Stowarzyszenia „Pax”.

Szukając odpowiedzi na wiele pytań związanych z tą zbrodnią, prof. Rudnicki sięgnął do tysięcy dokumentów, artykułów i prac badawczych. Przedstawił je w sposób uporządkowany, klarowny, co nie było łatwe wobec wielości wątków, tez, hipotez. Z tekstu wyłania się przerażający obraz śledztwa prowadzonego przez 25 lat przez różne ekipy w zmieniających się warunkach politycznych.

MAMY PAŃSKIEGO SYNA

Bohdan Piasecki, 16-letni uczeń liceum św. Augustyna, wracając ze szkoły z czterema kolegami, kilkaset metrów od domu został zaczepiony przez nieznanego mężczyznę. Pokazał on chłopcu jakiś dokument, po czym Bohdan, nie żegnając się z kolegami, wsiadł z nim do taksówki, granatowej warszawy, i odjechali. Koledzy zapamiętali numer auta: T75-222. 

Samochód marki Warszawa, 1957-1958Samochód marki Warszawa, 1957-1958  fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Półtorej godziny później ojciec odebrał telefon z informacją, że z poczty Warszawa I ma odebrać list. Jego treść brzmiała tak: „Szanowny Panie! 1. Syn pański został przez nas uwięziony. 2. Uwolnienie syna nastąpi tylko w przypadku złożenia przez pana okupu w wysokości czterech tysięcy dolarów USA (w banknotach nie mniejszych niż 20 dolarów) oraz 100 tysięcy złotych (w banknotach stuzłotowych, używanych). 3. W wypadku nie złożenia powyższej sumy syn zostanie zamordowany. 4. Ponieważ ta sprawa nie związana jest z ogólną kampanią polityczną prowadzoną przeciwko panu, a jest jedynie naszymi porachunkami sprzed kilku lat, wyżej ustalona suma będzie ostatecznym rozliczeniem między nami” [wszystkie cytaty z książki prof. Rudnickiego].

CZARNA TECZKA I ROGI JELENIA

Porywacze przygotowali się do zbrodni dużo wcześniej, pozostawiając w 20 różnych punktach stolicy pudełka po zapałkach z instrukcjami, dokąd należy doprowadzić posłańców z gotówką, aby mogła im zostać bezpiecznie przekazana. Instruowali, że w prawej ręce ma on trzymać czarną teczkę z pieniędzmi, a w lewej „małe rogi jelenia”. Ta zabawa w kotka i myszkę trwała osiem dni, po czym porywacze zamilkli, twierdząc, że skoro powiadomiona została milicja, to nie mają już jak bezpiecznie odebrać pieniędzy.

Jednocześnie rozpoczęło się dochodzenie pod kryptonimem „Zagubiony”. Znając numer taksówki, ustalono nazwisko kierowcy. Był nim Ignacy Ekerling, Polak narodowości żydowskiej pracujący wcześniej w Centralnym Komitecie Żydów w Polsce, a następnie w Żydowskim Instytucie Historycznym. Stał się głównym świadkiem w sprawie aż do swojej śmierci w 1977 r.

Ekerling kluczył, zmieniał zeznania, w czym pomagał mu III Departament MSW, któremu powierzono śledztwo. I to, że szukaniem sprawców zajęli się ludzie na co dzień zajmujący się głównie ściganiem opozycji, było według prof. Rudnickiego kluczowym błędem. Lepiej do tego przygotowana Milicja Obywatelska odgrywała jedynie rolę uzupełniającą

KŁODY POD NOGI

Zaczęło się więc gubienie dowodów. Przepadły gdzieś instrukcje od porywaczy, anonim informujący o liście do odebrania na poczcie i list z odciskami palców. A prokuratura została włączona do śledztwa dopiero po kilku miesiącach. „Są istotne stwierdzenia – pisze prof. Rudnicki – ukazujące trudności pierwszych tygodni śledztwa, bałagan, niekompetencję i brak ośrodka decyzyjnego kierującego śledztwem, mimo formalnie istniejącego sztabu”. Dopiero w styczniu 1961 r. kierownik grupy operacyjno-śledczej płk Kwiatkowski przyznał, że wykryciu sprawców nie sprzyjał fakt, iż w decydującym okresie pracowały nad tym aż trzy ośrodki, „co nie sprzyjało koordynacji”.

Bolesław Piasecki i jego najbliżsi współpracownicy: Ryszard Reiff, Jerzy Hagmajer, Zygmunt Przetakiewicz, Ryszard Sienkiewicz, Mieczysław Lipko, ksiądz Mieczysław Suwała, od początku czuli, że gotowość władz do wykrycia sprawców pozostawia wiele do życzenia. To oni chodzili z pieniędzmi na fałszywe miejsca spotkań, to oni znaleźli taksówkę i to oni nie dopuścili do opuszczenia Polski przez Ekerlinga, i to pomimo tego, że z MSW mieli wiadomość, iż chce on przekroczyć granicę w Szczecinie, a został zidentyfikowany w Zebrzydowicach w pociągu Warszawa – Wiedeń. To ludzie Piaseckiego stworzyli charakterystykę Ekerlinga i jego środowiska, a nie organy ścigania.

HAJDA NA SOWIECKIEGO AGENTA

Jednocześnie w prasie zaczęły się pojawiać publikacje mające na celu zacieranie śladów. Podawano, że Bohdan żyje, że przebywa z matką (Halina Piasecka zginęła w powstaniu warszawskim) za granicą. W takim duchu napisany był artykuł „Zagadka cichej uliczki” Leszka Moczulskiego, Zdzisława Szakiewicza i Jerzego Wojdyłły zamieszczony 10 lutego 1957 r. w „Dookoła świata”. Przesłuchiwany w więzieniu Moczulski (zatrzymany w innej sprawie) zeznał, że tekst oparty był na plotkach, a jego początek brzmiał tak: „Dziecku nie grozi nic. Jest niedaleko Warszawy. Ojca czekają przykrości…”.  Ciekaw jestem, czy dzisiaj Leszek Moczulski podtrzymałby swoje zeznania. Czy źródłem tej nieprawdziwej publikacji nie była zewnętrzna inspiracja?

Podglebiem dla takich publikacji były ataki na Piaseckiego prowadzone w związku z jego artykułem „Instynkt państwowy”, który ukazał się 16 października 1956 r. Szef Stowarzyszenia „Pax” przestrzegał w nim przed możliwością „brutalnego realizowania racji stanu w okolicznościach podobnych do ogłoszenia stanu wyjątkowego”, jeśli „nie ujmiemy dyskusji w ramy odpowiedzialności”. Artykuł został odczytany jako groźba środowiska przeciwników październikowych przemian. A w mojej ocenie było to ostrzeżenie przed interwencją radziecką.

Piasecki w tekstach autorstwa Leopolda Tyrmanda, Wiesława Górnickiego czy Tomasza Atkinsa traktowany był jako sowiecki agent, faszysta, sprawca mordów na Żydach podczas wojny. Jednym słowem: potwór.

Dlatego sprawa porwania Bohdana od początku wiązana była z jego aktywnością polityczną. Pojawiło się nawet absurdalne podejrzenie, że sam je zaaranżował, by odwrócić od siebie uwagę.

ZAMORDOWANY TUŻ PO PORWANIU

Zwłoki Bohdana odnalazły się 8 grudnia 1958 r., bez mała po dwóch latach od zaginięcia. Leżały w piwnicach bloku przy ulicy Świerczewskiego 82a (dzisiaj Al. Solidarności), w ustępie, którego drzwi zabite były kowalskimi gwoździami do mocowania podków. Odnaleźli je konserwatorzy z administracji budynku, badający stan przeciwatomowego schronu. Zwłoki były zmumifikowane. W piersi – po lewej stronie – tkwił sztylet. Pod ciałem leżały książki i zeszyty, pantofle gimnastyczne, wieczne pióro i cyrkiel. 

Budynek w Warszawie przy al. 'Solidarności' 82a (dawna al. Świerczewskiego), w którego podziemiach znaleziono ciało zamordowanego Bohdana Piaseckiego
Budynek w Warszawie przy al. ‘Solidarności’ 82a (dawna al. Świerczewskiego), w którego podziemiach znaleziono ciało zamordowanego Bohdana Piaseckiego  Adrian Grycuk, CC BY-SA 3.0 PL , via Wikimedia Commons

Interesujące, że w tym budynku pod numerem 120 znajdowało się konspiracyjne mieszkanie MSW, „z którego korzystali funkcjonariusze pełniący wysokie stanowiska, w innym lokalu mieszkała kochanka oficera MSW”.

Dla rodziny, a szczególnie dla ojca, ale także dla przyjaciół i opinii publicznej był to ogromny szok. Sekcja wykazała, że Bohdan został zamordowany zaraz po uprowadzeniu, a przed wbiciem sztyletu został dwa razy mocno uderzony w tył głowy. Cała operacja z żądaniem okupu była więc zwykłym kamuflażem mającym na celu zyskanie czasu na zatarcie śladów.

Gdy okazało się, że porwanie i mord zostały przygotowane i przeprowadzona „fachowo”, zapewniając sprawcom ochronę, natychmiast zaczęły się pojawiać przeróżne hipotezy.

Rozpracowywano środowisko przeciwników politycznych Piaseckiego, tropiono jego współpracowników, podejrzenia padły na osoby pochodzenia żydowskiego, zarówno spośród znajomych Ekerlinga, jak i z wysokich szczebli władzy. Analizowano środowisko byłych podkomendnych Piaseckiego, a nawet trop radziecki. W sumie rozpatrywano kilkaset wersji. Liczba badanych spraw wzrosła do 1459, a obserwacją, przesłuchaniami, badaniem objęto bez mała 15 tys. osób.

Według przytoczonych przez prof. Rudnickiego opinii osób analizujących, po latach, przebieg śledztwa tych wątków było zbyt wiele. Tak jakby chodziło bardziej o zgubienie tropu niż odkrycie sprawców i ich mocodawców, bo tacy bez wątpienia byli.

UKRĘCONA SPRAWA

Bolesław Piasecki najpierw szukał syna, a po odnalezieniu jego zwłok – zbrodniarzy. Pisał memoriały do organów ścigania i władz, łącznie z najwyższymi (I sekretarz KC PZPR Władysław Gomułka, premier Józef Cyrankiewicz), wykazując opieszałość, brak koordynacji i profesjonalizmu prowadzących dochodzenie.

A gdy się wydawało, że w końcu Ekerling stanie przed sądem, na polecenie Cyrankiewicza oraz sekretarza KC PZPR Jerzego Albrechta sprawę wycofano. Albrecht „mówił Gomułce, że przygotowany akt oskarżenia skompromituje sąd i prokuraturę i odbije się w opinii międzynarodowej jako akt antysemityzmu”.

Pogrzeb Bohdana PiaseckiegoPogrzeb Bohdana Piaseckiego  Public domain, via Wikimedia Commons

Do takiej decyzji miał przekonywać Gomułkę także Roman Zambrowski – członek Biura Politycznego KC PZPR, który argumentował, że proces może wywołać nastroje antysemickie w społeczeństwie. Do rozprawy nigdy nie doszło.

W grudniu 1976 r. jako członek prezydium Stowarzyszenia „Pax” brałem udział w jego posiedzeniu. Bolesław Piasecki przeszytym bólem głosem poinformował nas, że wystąpił do Stanisława Kani – członka Biura Politycznego i sekretarza KC PZPR, odpowiedzialnego za resorty siłowe – o przedłużenie śledztwa, gdyż po 20 latach od porwania zbliżało się przedawnienie. Domagał się wniesienia aktu oskarżenia przeciwko Ekerlingowi. W liście do Kani pisał: „Po rozważeniu całości problemu w sumieniu obywatelskim, a nie ojcowskim, z całą siłą wyrażam przekonanie, że niedopuszczalną byłaby bezkarność przestępcy mającego udział w zbrodni zabójstwa. Sprawa morderstwa Bohdana ma wymiar moralny w skali opinii powszechnej, która oczekuje i domaga się przestrzegania praworządności”.

Odpowiedzi nie otrzymał.

TRZY HIPOTEZY

15 listopada 1961 r. Jerzy Smoleński z Prokuratury Generalnej, kierownik Wydzielonej Grupy Prokuratorów, podpisał 57-stronicową analizę stanu śledztwa. Wymienia w niej dziesiątki błędów, m.in. trzymanie się przez MSW bezzasadnych wersji, rezygnacja z procesu Ekerlinga, brak woli wykrycia i ujęcia sprawców po stronie organów MSW czy „utrudnianie, a nawet przeciwdziałanie w ujawnieniu prawdy”.

Profesor Rudnicki w zakończeniu książki napisał: „każdy przyzwoity kryminał stara się odpowiedzieć na 7 podstawowych pytań: 1. kto? 2. kiedy? 3. gdzie? 4. po co? 5. chciał? 6. mógł? 7. potrafił? (…). A mamy odpowiedź tylko na pytanie drugie i trzecie. (…).

Po odrzuceniu wersji kryminalnej pozostały nam trzy: Żydzi, służby radzieckie i służby polskie. Ale może się one nie wykluczały, a wzajemnie się przenikały? (…) Z braku jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, kto zabił, posługujemy się mniej lub bardziej prawdopodobnymi roboczymi hipotezami. Rozumiem, że przedstawiona konstrukcja jest jedną z możliwych, ale mnie wydaje się najbardziej logiczną. Czy sprawa porwania i zamordowania Bohdana Piaseckiego znajdzie swoje ostateczne rozwiązanie? Zawsze istnieje możliwość, że polskie Archiwum X kiedyś podejmie tę sprawę”.

I po 65 latach od tej zbrodni tylko taka nadzieja nam pozostaje.


Zagubiony Bohdan Piasecki. Najdłuższe śledztwo PRL – Szymon Rudnicki
Aspra 2022

Szymon Rudnicki, 'Zagubiony Bohdan Piasecki. Najdłuższe śledztwo PRL', Aspra 2022
Szymon Rudnicki, ‘Zagubiony Bohdan Piasecki. Najdłuższe śledztwo PRL’, Aspra 2022  materiały prasowe


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com