Archive | 2022/07/16

Izrael i kraje arabskie rok po Porozumieniach Abrahamowych

Izrael i kraje arabskie rok po Porozumieniach Abrahamowych

dr Bruno Surdel


Porozumienia Abrahamowe zostały zawarte 15 września 2020 r. pomiędzy Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, Bahrajnem a Izraelem. Otwarto ambasady, rozpoczęła się nieskrępowana wymiana handlowa, bezpośrednie loty i ruch turystyczny[1]. Jednak celem tych porozumień było nie tylko zapoczątkowanie nowego rozdziału w trudnych wzajemnych relacjach, ale przede wszystkim budowa nowej architektury bezpieczeństwa na niespokojnym Bliskim Wschodzie. Dla dyplomacji amerykańskiej prezydenta Donalda Trumpa – która przyczyniła się w sposób decydujący do zbliżenia izraelsko-arabskiego – porozumienia te miały się stać fundamentem trwałego pokoju i stabilizacji oraz zatrzymać ekspansję Iranu w regionie. Po upływie roku i zmianie władzy w Waszyngtonie przewidywania te spełniły się jedynie częściowo.

Mniej Ameryki – więcej Rosji i Chin

Kluczowym procesem, który ma obecnie miejsce na Bliskim i Środkowym Wschodzie jest ograniczenie militarnego i politycznego zaangażowania USA. Widać to wyraźnie zarówno w Syrii jak i w Iraku czy Afganistanie. Taką politykę prowadzą kolejne amerykańskie administracje – Baracka Obamy,[2] Donalda Trumpa a teraz Joe’go Bidena. Jest to związane z migracją strategicznych interesów Waszyngtonu w kierunku Indo-Pacyfiku w konsekwencji przesuwania się globalnego centrum do Azji Wschodniej i Południowej w związku z dynamicznym wzrostem potęgi gospodarczej, politycznej i militarnej Chin.[3]

Drugi ważny aspekt tego zjawiska to globalna transformacja energetyczna: zmniejsza się rola ropy naftowej i innych paliw kopalnych, a tym samym i Bliskiego Wschodu. Nie oznacza to jednak całkowitej nieobecności Stanów Zjednoczonych, które nadal mają bazy wojskowe w Katarze, Bahrajnie czy Arabii Saudyjskiej i prowadzą w regionie wielowymiarową politykę. Wśród najważniejszych spraw dla USA jest bezpieczeństwo Izraela i uniemożliwienie Iranowi uzyskania broni jądrowej, dlatego Amerykanie pozostawiają w pobliżu odpowiednie siły wojskowe i infrastrukturę umożliwiającą szybkie reagowanie.

Konsekwencją stopniowego zmniejszania zaangażowania Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie jest intensywniejsza obecność Rosji, co widać wyraźnie od interwencji w Syrii we wrześniu 2015 r. Pomimo, że sukcesy Kremla wynikają głównie z przestrzeni, jaką tworzą im Amerykanie niż z realnej siły, Rosja dziś kontroluje część wybrzeża Morza Śródziemnego, co ma bezpośrednio wpływ na sytuację Unii Europejskiej.

Nie oznacza to jednak, że Moskwa może zastąpić Waszyngton. Kraje arabskie współpracują z Rosją ze względu na chęć strategicznej dywersyfikacji, w tym zróżnicowania dostaw technologii wojskowej. Jednocześnie jednak, nie dążą do ograniczania swych relacji z USA, które są postrzegane wciąż jako gracz numer 1.

Porozumienia abrahamowe

Od czasu tzw. Arabskiej Wiosny (2011) kraje arabskie Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu przechodzą transformację polityczną, gospodarczą i społeczną. Po części, jest to także konsekwencją zmian pokoleniowych, rewolucji technologicznej i gwałtownego rozwoju sieci społecznościowych. Podobny proces trwa także w Sudanie czy Iraku. Społeczeństwa chcą zmian w skostniałym systemie politycznym i społecznym, co napotyka na ostrą reakcję establishmentu wojskowego i cywilnego.

Równolegle, w świecie arabskim zachodzą przewartościowania w polityce zagranicznej, spowodowane wycofywaniem się USA i koniecznością zbudowania nowej architektury bezpieczeństwa w regionie. Jednym z najważniejszych czynników zmiany jest odwilż w relacjach pomiędzy uwikłanymi w „odwieczny konflikt” regionalnymi potęgami: Arabią Saudyjską w sojuszu z Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi i mniejszymi państwami Zatoki a Izraelem. Ten nowy sojusz jako głównego adwersarza widzi Islamską Republikę Iranu, wspieraną przez Katar i Turcję. To odwrócenie sojuszy, ujęte w formę umowy międzynarodowej (tzw. Porozumienia Abrahamowe) nie tylko oznacza formalne uznanie Izraela przez główne stolice regionu, ale ewidentnie dzieli świat muzułmański na dwie rywalizujące opcje.

Porozumienia Abrahamowe były zwieńczeniem wysiłków administracji prezydenta USA Donalda Trumpa, mających na celu normalizację relacji pomiędzy Tel Awiwem a krajami arabskimi, szczególnie państwami Zatoki Perskiej, z którymi łączą Waszyngton szczególne więzi strategiczne [4]. To pojednanie stanowić miało jedynie wstęp do swego rodzaju efektu domina, gdyż równocześnie toczyły się rozmowy z nowym rządem w Sudanie oraz z Królestwem Maroka.

W przypadku Maroka, na drodze do normalizacji stosunków stoi sprawa Sahary Zachodniej, przejętej siłą i zarządzanej od ponad 40 lat przez rząd w Rabacie. Po drugiej stronie granicy, w Algierii, przebywają liderzy ruchu Polisario, który walczy o niepodległość tego terytorium i uważa się za rząd Islamskiej Republiki Sahary. Formalnie, takie państwo zostało uznane przez część państw świata oraz przez Unię Afrykańską, co jest solą w oku dyplomacji marokańskiej. Kontrowersyjna decyzja USA o uznająca prawa Rabatu do tego terytorium[5] zaowocowała pierwszą od 2003 r. wizytą izraelskiego ministra spraw zagranicznych w tym kraju. Kilka dekad nieuznawania Izraela, jedynie zakulisowych negocjacji, braku wymiany handlowej i technologicznej, nie było korzystne dla żadnej ze stron.

Szukanie kompromisu

W tym kontekście warto zwrócić uwagę, że 28 sierpnia w Bagdadzie miała miejsce konferencja na temat współpracy i partnerstwa, w której – prócz kraju gospodarza – uczestniczyli najważniejsi regionalni gracze: Iran, Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Kuwejt, Katar, Jordania, Egipt, Turcja a także Francja[6]. To bezprecedensowe pod względem listy uczestników spotkanie dotyczyło kwestii bezpieczeństwa, odbudowy Iraku po dekadach wojen, inwestycji zagranicznych w tym kraju, zmian klimatu, a także problemów partnerstwa politycznego, gospodarczego, i co niezwykle istotne – konstruktywnego dialogu w regionie.[7]

Konferencję w Bagdadzie można odczytywać jako ważny sygnał próby uregulowania relacji pomiędzy zwaśnionymi stronami. Jednak trudnym do wyeliminowania hamulcem trwałego i realnego zbliżenia są zasadnicze sprzeczności interesów strategicznych i tradycyjne współzawodnictwo o wpływy polityczne. Nie należy oczekiwać, że Iran zrezygnuje ze wspierania społeczności szyickich w krajach Zatoki, które mają większość sunnicką.[8] Z drugiej strony, Arabia Saudyjska będzie się starać zdobyć większy wpływ na sytuację w Iraku, a w dłuższej perspektywie także w Syrii – co jest wbrew interesom Iranu i Turcji. Ponadto, ze względów bezpieczeństwa zarówno Saudyjczycy jak i rząd Emiratów będą aktywnie wspierać walkę z szyickimi (odłam Zaidi) rebeliantami Houthi nawet bez aktywnego poparcia administracji amerykańskiej.[9]

Państwa Zatoki zdają sobie w pełni sprawę z korzyści ekonomicznych, strategicznych i rozwojowych, jakie może im dać normalizacja stosunków z Izraelem. Dynamizm nawiązywanej współpracy gospodarczej, turystycznej a także wojskowej pokazuje wagę tych porozumień i ich znaczenie dla całego regionu. Współpraca izraelsko-arabska ma także zasadnicze znaczenie w kontekście postępów, jakie poczynił Iran w zakresie technologii nuklearnej, czego obawiają się wszyscy.

Izrael, ze względu na swoje bezpieczeństwo, podejmuje regularnie działania w sąsiedniej Syrii wymierzone przeciwko rozszerzaniu irańskiej obecności na tych terenach. Stara się także ograniczać wpływy Teheranu w tak zwanym „szyickim półksiężycu” od Iraku po Syrię i Jemen[10].  Z drugiej strony jednak, ewidentna antyirańskość Porozumień Abrahamowych może się okazać niebezpieczna dla regionu, bo mobilizuje sojuszników Teheranu takich jak Turcja czy Rosja. Dodatkowym wyzwaniem może się okazać dostarczanie przez Izrael autokracjom arabskim zaawansowanych technologii, które umożliwiają lepszą inwigilację ruchów terrorystycznych, ale także większą kontrolę nad społeczeństwem, co może być użyte dla wzmacniania antydemokratycznych reżimów regionu.

Zmniejszenie znaczenia kwestii palestyńskiej

Kwestia palestyńska nie ma już tej wagi w świecie arabskim, jaką miała przed zawarciem Porozumień Abrahamowych. Kraje arabskie nie stawiają już bowiem jako warunku wstępnego rozmów z Izraelem rozwiązania sprawy państwowości palestyńskiej[11]. Znamienny jest fakt, że przedstawiciele Autonomii Palestyńskiej nie zostali włączeni do rozmów izraelsko-arabskich, nie uczestniczyły też w nich Jordania i Egipt. Nieobecność ta wiele mówi o pozycji Izraela i Palestyńczyków na arenie międzynarodowej[12]. Może jednak wywoływać wśród polityków izraelskich złudne wrażenie, że sprawa państwowości palestyńskiej umarła. Tym bardziej, że za Donalda Trumpa USA przeniosły swoją ambasadę do Jerozolimy, uznając tym samym ją za stolicę Izraela.

Jednak społeczność międzynarodowa na forum ONZ, a także Unia Europejska, niezmiennie stoją na stanowisku, że dla trwałego pokoju na Bliskim Wschodzie jedynym rozwiązaniem jest istnienie dwóch państw: Izraela i Palestyny. Nie ma pod tym względem realnej alternatywy, którą mogłyby zaakceptować wszystkie zainteresowane kraje.[13]  Pojawia się pytanie, czy takie stanowisko wymaga przedefiniowania, zwłaszcza w kontekście dysfunkcji państwa palestyńskiego.

Obecna struktura polityczna i sytuacja wewnętrzna Autonomii Palestyńskiej uniemożliwiają jej efektywne funkcjonowanie. W praktyce, nie ma jednolitej władzy i jednego ośrodka politycznego na Zachodnim Brzegu Jordanu, gdzie rządzi Fatah i w strefie Gazy, kontrolowanej przez Hamas.[14] Sprawę komplikuje jeszcze wspierane przez rząd Izraela osadnictwo żydowskie na Zachodnim Brzegu, którego losów słynne porozumienie z Camp David nie rozstrzygnęło w sposób jednoznaczny.[15] Nie sposób przewidzieć, czy ta niekorzystna sytuacja ulegnie zmianie w dłuższej perspektywie. Rządząca obecnie Izraelem koalicja jest zbyt zróżnicowana, by podejmować zdecydowane kroki w celu normalizacji relacji politycznych z Palestyńczykami[16]. Koncentruje się natomiast na kwestii wzmocnienia gospodarczego terytoriów palestyńskich. Jest to zgodne z nastawieniem opinii publicznej, która nie wykazuje obecnie dużego zainteresowania dialogiem z Palestyńczykami. Priorytetem rządu w Tel-Avivie są kwestie polityki zagranicznej, a zwłaszcza działania Iranu, sytuacja w Syrii i silna pozycja Hezbollahu[17] w Libanie.[18]

Tekst został oparty m.in. na debacie  “Middle East one year after Abraham accords”, która odbyła się 23 listopada 2021 r. w ramach cyklu „4 TAKES on the Middle EAST”, organizowanego przez ELNET-Poland i Centrum Stosunków Międzynarodowych,


[1] At the One Year Anniversary of the Abraham Accords: Normalization Agreements in Action – United States Department of State

[2] FACT SHEET: Advancing the Rebalance to Asia and the Pacific | whitehouse.gov (archives.gov)


[3] Biden’s Pivot to Asia amid China’s Expanding Influence | Reality of Aid


[4] In Trumpian Times, Israel and a Gulf State Find Common Ground – Carnegie Endowment for International Peace


[5] Israel, Morocco to upgrade relations, open embassies, Israeli FM says | Reuters


[6] Baghdad conference to establish cooperation, partnership in region – Al-Monitor: The Pulse of the Middle East


[7] Final Communiqué of the Baghdad Conference for Cooperation and Partnership – وزارة الخارجية العراقية (mofa.gov.iq)

[8] Hosting Emirati general, Israel sees airpower cooperation | Reuters


[9] Biden’s broken promise on Yemen (brookings.edu)


[10] Hosting Emirati general, Israel sees airpower cooperation | Reuters


[11] The Abraham Accords: An invitation to rethink the Arab-Israeli conflict – Stiftung Wissenschaft und Politik (swp-berlin.org)


[12] The Abraham Accords – Paradigm Shift or Realpolitik? | George C. Marshall European Center For Security Studies (marshallcenter.org)


[13] At the One Year Anniversary of the Abraham Accords: Normalization Agreements in Action – United States Department of State

[14] Fatah – utworzone w 1959 r. palestyńskie ugrupowanie polityczno-wojskowe o charakterze lewicowym,  rządzące Zachodnim Brzegiem, dominująca siła w Organizacji Wyzwolenia Palestyny (OWP). Jego przywódcą aż do swojej śmierci w 2004 r. był Jasser Arafat. Od 1988 r. Fatah akceptuje współistnienie państwa palestyńskiego i Izraela z podziałem Jerozolimy jako stolicy obu krajów. Przywódcą Fatah jest prezydent Autonomii Palestyńskiej, Mahmoud Abbas.

Hamas – radykalny ruch palestyński kontrolujący od 2007 r. Strefę Gazy, uznawany zarówno przez Izrael, USA  jak i UE za organizację terrorystyczną. Został założony  w 1987 r. przez szejcha Ahmeda Jassina i w odróżnieniu od Fatah ma charakter zdecydowanie islamistyczny, związany ideologicznie z Bractwem Muzułmańskim. Jego liderem jest Ismail Haniyeh.

[15] Porozumienia z Camp David pomiędzy Egiptem a Izraelem zostały podpisane 17 września 1978 r. po trudnych dwutygodniowych negocjacjach dzięki mediacji prezydenta USA Jimmy’ego Cartera. Umożliwiły one zawarcie w następnym roku pokoju pomiędzy obydwoma państwami, stanowiąc poważny, konstruktywny precedens w relacjach izraelsko-arabskich. Kwestia zamrożenia budowy osiedli żydowskich na Zachodnim Brzegu nie została ujęta bezpośrednio w tekście porozumień, lecz w uzgodnionym z Waszyngtonem publicznym liście premiera Izraela Menachema Begina do prezydenta Cartera. Jego interpretacja nie jest jednoznaczna i budzi nieustające kontrowersje. Co do kwestii konfliktu palestyńsko-izraelskiego i prób jego rozwiązania vide: Jerzy Wójcik: Konferencja w Camp David i jej następstwa: izraelsko-palestyński proces pokojowy po roku 2000; Forum Izrael-Polska-Europa, Kraków 2013.

[16] Israel, Morocco to upgrade relations, open embassies, Israeli FM says | Reuters

[17] Hezbollah – libański ruch szyicki o charakterze politycznym, wojskowym i społecznym, powstały w 1982 r. i wspierany przez Iran. Przywódcą Hezbollahu jest Hasan Nasrallah, a sam ruch odgrywa poważną rolę polityczną w Libanie.  Hezbollah od swojego powstania prowadzi działania wymierzone w Izrael, a w 2006 r. kulminacją tego konfliktu była trwająca 34 dni wojna. Organizacja ta aktywnie wspiera reżim Baszara Assada w Syrii, wysyłając tam swoich bojowników do walki z rebeliantami. Hezbollah jest uznawany za ruch terrorystyczny m.in. przez USA, Wielką Brytanię, Australię, Kanadę i Izrael. Unia Europejska uznaje za terrorystyczny jedynie wojskowy pion Hezbollahu.

[18] Why Israel is stepping up its planning, and its rhetoric, for a strike on Iran | The Times of Israel


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


The Washington Post Publishes Op-Ed by J Street Founder That Manipulates Facts as Biden Visits Israel

The Washington Post Publishes Op-Ed by J Street Founder That Manipulates Facts as Biden Visits Israel

Gidon Ben-Zvi


The former Washington Post building. Photo: Wikimedia Commons.

The arrival of US President Joe Biden in Israel is being used by an ostensibly “pro-Israel, pro-peace advocacy group” as a pretext for accusing the Jewish state of being responsible for the ongoing conflict with the Palestinians.

To readers of The Washington Post’s July 11 opinion piece by Jeremy Ben-Ami, founder and president of J Street, it’s as if the ceaseless Palestinian incitement and chronic rejection of Israeli peace overtures by Hamas and the Palestinian Authority (PA) simply don’t exist.

Titled, “Biden needs to address the coming crisis between Israel and Palestine,” Ben-Ami’s Washington Post piece cites Israel 77 times. Although he does mention the word ‘Palestinian’ 48 times, neither the Palestinian Authority or Hamas are referenced at all.

Such glaring omissions make it possible for Ben-Ami to suggest that Israel is to blame for the Palestinian terrorism that was unleashed against innocent civilians:

On the ground, settlements are expanding at a steady pace, demolitions and evictions of Palestinians are increasing, and settler violence is growing bolder — with almost no effective action by Israeli authorities to restrain it. Palestinian terrorism is on the rise, and the status quo on the Temple Mount is cracking…[Israel’s] policy and actions continue to push inexorably toward de facto annexation of large swaths of the West Bank. These steps violate international law and in many cases seem deliberately designed to obstruct the achievement of a two-state solution.

By not being informed of the frequent Palestinian incitement that precipitated the latest wave of terror, Washington Post readers are likely to come away with a mistaken impression that Israeli policies are the root cause for the outbreak of violence.

For example, in the days leading up to last year’s Hamas-initiated conflict that saw thousands of rockets fired from the Gaza Strip at Israeli towns and cities, Palestinian incitement sparked waves of mob violence perpetrated by Muslims at the Al-Aqsa Mosque in Jerusalem during the religious period of Ramadan.

Indeed, there is almost always an uptick in violence during the Muslim holy month, with historical data indicating a 200 percent increase in terrorist attacks around the world.

Apparently, Ben-Ami missed that salient fact.

Meanwhile in Ramallah, the incentivizing of violence against Israelis forms official Palestinian Authority policy. The Palestinian Budget Book states that payments must be made to killed or imprisoned Palestinian terrorists and their families from the Martyrs Fund because the recipients constitute a “fighting sector.”

Notably, the amount paid out increases in proportion to the severity of the crime.

Paying no heed to these grim realities, Ben-Ami doubles down on Israeli culpability:

Over one-tenth of Israel’s Jewish population now lives in occupied territory, governed by different laws and with greater rights than the millions of Palestinians who live next to them in the same territory. The seeming irreversibility of this situation is fueling instability in Palestinian politics and society.

First, there’s the issue of sourcing. The statistic Ben-Ami cites is taken from Al Jazeera, a worldwide media organization endowed by a Qatari government that has a long history of attempting to create an anti-Israel narrative within its coverage of the Jewish state.

More significant is Ben-Ami’s claim that the existence of Jewish communities in the West Bank has led to a “seeming irreversibility” that is “fueling instability in Palestinian politics and society.” He fails to even reference the Israeli government’s repeated good-faith efforts to jump-start the peace process or the Palestinian leadership’s ceaseless intransigence.

The truth is that it has been the PA’s rejection of repeated Israeli attempts to revive peace talks and non-stop incitement to violence that have led to countless rounds of war, as well as the prolonged suffering of the Palestinian people.

Jeremy Ben-Ami is entitled to his opinions. However, The Washington Post, by not checking Ben-Ami’s facts, is allowing its vast readership to be misled by J Street — a group with an evident anti-Israel agenda.

For example, this “pro-Israel, pro-peace advocacy group” came out in favor of Ben & Jerry’s decision last year to boycott Jewish communities in the West Bank. J Street even started a petition to Protect Ben & Jerry’s Right to Oppose the Occupation.

In June, J Street was one of a handful of pro-boycott organizations, including Jewish Voice for Peace and the Council on American Islamic Relations (CAIR), to speak out against a Federal appeals court decision to uphold an Arkansas state law that requires all public contractors to promise they won’t target Israel via Boycott, Divestment, and Sanctions (BDS).

And as recently as July 12, J Street expressed its support for the decision of nine member states of the European Union to continue working with the six Palestinian groups that Israel designated as terrorist organizations in October of last year.

If Jeremy Ben-Ami is serious about addressing the conflict between Israel and “Palestine,” he may want to consider that there is already a clear path to Palestinian self-rule.

The Oslo Accords forged in 1993 between Israel and the Palestine Liberation Organization led to the creation of the Palestinian Authority the following year. The agreement was based on a promise by the Palestinian leadership to renounce terrorism and resolve all outstanding issues with Israel via bilateral negotiations.

To date, the Palestinian leadership has failed to live up to its obligations.

Either way, The Washington Post has a responsibility to get the facts right on a topic as complex and nuanced as the Israeli-Palestinian conflict. As things stand, the paper is effectively normalizing sometimes violent unilateral Palestinian efforts to achieve statehood.

For there to be any chance of restarting peace talks during Joe Biden’s visit to the Middle East, prominent media outlets such as The Washington Post should refrain from uncritically pushing the agendas of known anti-Israel groups and activists.


The author is a contributor to HonestReporting, a Jerusalem-based media watchdog with a focus on antisemitism and anti-Israel bias — where a version of this article first appeared.

Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Adam Sandler and Family to Star in Bat Mitzvah Comedy Based on Young Adult Novel

Adam Sandler and Family to Star in Bat Mitzvah Comedy Based on Young Adult Novel

Shiryn Ghermezian


Adam Sandler. Photo: Glyn Lowe PhotoWorks via Wikimedia Commons.

Jewish actor Adam Sandler will star in and produce a film adaption of a 2005 young adult novel by Fiona Rosenbloom called “You Are SO Not Invited to My Bat Mitzvah!” to air on Netflix, it was announced on Wednesday.

Sandler’s “Uncut Gems” co-star Idina Menzel will also star in the comedic film, as well as “Saturday Night Live” cast member Sarah Sherman, Luis Guzman, and Sandler’s two daughters, Sunny and Sadie, and his wife, Jackie.

The film from director Sammi Cohen and writer Alison Peck is about how “a young girl’s bat mitzvah plans comedically unravel and threaten to ruin one of the most important events of her young life.” The project is currently in production.

Adam will produce with Tim Herlihy through his production company Happy Madison, along with Leslie Morgenstein and Elysa Koplovitz Dutton for Alloy Entertainment. Barry Bernardi, Judit Maull and Kevin Grady will executive produce.

Adam threw a bat mitzvah celebration for his 13-year-old daughter in May, featuring a star-studded guest list and a performance by Halsey — who afterwards said on “The Tonight Show Starring Jimmy Fallon” that the party “was the craziest bat mitzvah I’ve ever seen in my life … it was like Coachella.”


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com