Christoph Meili, pracownik banku, który w 1997 r. ujawnił, że Union Bank of Switzerland niszczy dokumentację z czasów II wojny światowej (Fot. EDDY RISCH / AP Photo)
Szwajcarskie banki kupiły większość złota zrabowanego przez hitlerowskie Niemcy
Szwajcarzy robili lukratywne interesy zarówno z Bankiem Rzeszy (Reichsbankiem), jak i z nazistowskimi dygnitarzami. Nawet tantiemy z “Mein Kampf” Hitlera zostały zdeponowane na szwajcarskim koncie bankowym.
Od początku wojny w Ukrainie świat zastanawia się, jak powstrzymać machinę wojenną Putina. Ukraińcy dostają z Zachodu coraz więcej uzbrojenia, a na Rosję spadają sankcje. Pod koniec czerwca wprowadzona zostały kolejna – Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Japonia nałożyły embargo na rosyjskie złoto. Rosja jest potentatem w produkcji tego kruszcu – wytwarza około 330 ton złota rocznie, ustępując jedynie Chinom. Znaczną część eksportuje na Zachód.
Eksperci ostrożnie oceniają wpływ, jaki to embargo będzie miało na finansowanie wojny. A może go mieć, jednak w znaczenie dłuższej perspektywie, gdy konflikt potrwa kilka lat.
Embargo ma też wymiar symboliczny, przywodzi bowiem na myśl II wojnę światową, kiedy Trzecia Rzesza finansowała wojnę, wykorzystując do tego właśnie pieniądze ze sprzedaży złota. Fatalną rolę w tym procederze odegrały szwajcarskie banki.
Szwajcaria. Krocie z wojny
Szwajcarzy zarobili na wojnie krocie. Skupowali ogromne ilości złota zarówno od aliantów, jak i hitlerowskich Niemiec. I jedni, i drudzy byli zainteresowani istnieniem wolnego rynku franka szwajcarskiego, który był drugą, obok dolara, w pełni wymienialną walutą. Ale to naziści czerpali największe korzyści z usług helweckich bankierów. Gdyby nie oni, Niemcy nie mieliby jak upłynnić złupionego kruszcu.
Szwajcarzy robili lukratywne interesy zarówno z Bankiem Rzeszy (Reichsbankiem), jak i z nazistowskimi dygnitarzami.
Nawet tantiemy z „Mein Kampf” Hitlera zostały zdeponowane na szwajcarskim koncie bankowym.
Szwajcarzy kupili blisko cztery piąte ogółu złota upłynnionego za granicą przez III Rzeszę, z czego 90 proc. trafiło do Szwajcarskiego Banku Narodowego, a pozostała część do banków komercyjnych.
Szwajcarskie banki kupiły od nazistów kruszec z rezerw walutowych podbitych państw, zwłaszcza Austrii, Belgii, Holandii i Norwegii, oraz monety i wyroby złotnicze skonfiskowane osobom prywatnym i ofiarom Zagłady.
Według estymacji USA z 1946 r. przez Szwajcarię przeszło nazistowskie złoto o wartości około 200 mln dolarów, a według tych z lat 90. ponaddwukrotnie więcej.
Dopiero pół wieku po zakończeniu II wojny światowej, w grudniu 1996 r., Szwajcarski Bank Narodowy publicznie przyznał, że zarabiał na wojennych transakcjach z Bankiem Rzeszy. Jednocześnie zarząd oświadczył, że nie posiada już sztabek ostemplowanych przez Reichsbank. To o tyle istotne, że według relacji świadków kruszec zrabowany przez Niemców był komasowany w Berlinie, oznaczany jako złoto niemieckie i dopiero wysyłany do Szwajcarii. Oświadczenie zarządu miał w oczach świata obalić tezę, jakoby Szwajcaria nadal czerpała zyski z nienależnego jej bogactwa, którego stała się depozytariuszem.
(Nie)świadomi paserzy
Drugi problem, niezwykle nośny medialnie i rujnujący dla reputacji alpejskiej federacji, dotyczy złota odebranego Żydom eksterminowanym w obozach koncentracyjnych. W oświadczeniu z 1996 r. Szwajcarski Bank Narodowy bronił się, że miał do czynienia ze sztabkami, co do których nie sposób ustalić, skąd pochodził przetopiony kruszec, nie ma więc dowodów, że przez jego skarbiec przepływało złoto Żydów.
Wiadomo jednak, że Niemcy masowo kradli swoim ofiarom złotą biżuterię, zegarki i plomby dentystyczne. Musiało to częściowo trafić do masy kruszcu przetapianego przez Reichsbank na sztabki i wymienianego na franki, a częściowo do prywatnych depozytów, jakie „zapobiegliwi” nazistowscy notable składali w szwajcarskich bankach.
Uśpione konta i skrytki
I wreszcie trzecia kwestia. Przed II wojną światową, wraz z rozwojem nazizmu, zamożni Żydzi z Europy chcieli chronić swoje majątki przed wywłaszczeniem. Wydawało się, że nie ma lepszego miejsca niż słynąca z dyskrecji w sprawach finansowych Szwajcaria. Walutę deponowali więc na szwajcarskich kontach, a kosztowności w skrytkach sejfowych. Aby zachęcić do takich transferów, w 1934 r. Szwajcarzy wzmocnili przepisy dotyczące tajemnicy bankowej, które ułatwiały zachowanie anonimowości. Jak na ironię, po wojnie miało to się obrócić przeciwko deponentom, a ściślej mówiąc – ich spadkobiercom.
Po ataku Hitlera na ZSRR Szwajcaria rzeczywiście była w kontynentalnej Europie oazą wolności.
Niestety kraj, który tak chętnie brał w depozyt żydowskie mienie, równocześnie blokował przyjmowanie żydowskich uchodźców, w tym swoich klientów.
Po tych, którzy najpierw powierzyli Szwajcarii dorobek życia, a potem zginęli w Zagładzie, zostały uśpione konta, a na nich aktywa szacowane na miliardy dolarów.
Porozumienie waszyngtońskie
Lwią część nazistowskiego łupu zatrzymały szwajcarskie instytucje finansowe. Na mocy porozumienia waszyngtońskiego z 1946 r. Szwajcarzy zgodzili się zwrócić 58 mln dolarów, tj. zaledwie 12 proc. złota skradzionego przez Niemców. Specjalnie powołana Sojusznicza Komisja Trójstronna ds. Złota rozdysponowała tę kwotę między splądrowane przez nazistów banki centralne w Europie kontynentalnej. Dopiero po latach okazało się, że dwie tony tego złota przeleżały pół wieku w skarbcu Rezerwy Federalnej w Nowym Jorku, co z kolei obciąża Amerykanów.
Szwajcaria zobowiązała się zadośćuczynić finansowo pokrzywdzonym państwom i zidentyfikować uśpione konta. W podziale złota objętego porozumieniem pominięto jednak ocalonych z Holocaustu i spadkobierców ofiar. Musieli oni na własną rękę dochodzić swoich praw majątkowych, napotykając mur biurokracji. Szwajcarskie banki ściśle przestrzegały surowej litery prawa bankowego, jakby nie rozumiejąc szczególnej sytuacji, w jakiej znaleźli się ci, którzy cudem przeżyli, i spadkobiercy tych, którzy zginęli (np. wymóg dostarczenia aktu zgonu osób zamordowanych w komorach gazowych). Tylko nielicznym udało się odzyskać dziedzictwo materialne swoje czy przodków.
Ustawa z ograniczoną odpowiedzialnością
Ustawa z 1962 r. zmusiła banki do podjęcia próby identyfikacji nieaktywnych kont należących do ofiar. Banki obsługiwały jednak tylko zgłoszone roszczenia, co od razu wyeliminowało przypadki, w których beneficjenci nie mieli wiedzy o istnieniu należnych im aktywów. W ten sposób zwróconych zostało tylko 15 mln dolarów. Ustawa nie objęła skrytek depozytowych. Wykluczyła także deponentów z Europy Środkowo-Wschodniej, spośród których rekrutowała się większość ofiar, a które znalazły się pod komunistycznym jarzmem.
Jak rozwiązano tę kwestię? Szwajcaria zawarła umowy dwustronne z reżimami komunistycznymi w Polsce i kilku innych krajach Europy Wschodniej. Doszło do swego rodzaju barteru. Środki z części uśpionych kont bankowych obywateli polskich zostały przekazane na rzecz szwajcarskich przedsiębiorców w celu zaspokojenia ich roszczeń z tytułu znacjonalizowanego w Polsce mienia.
Kwestia szwajcarskiej odpowiedzialności za bogacenie się na ofiarach Zagłady wypłynęła ponownie w latach 80. W 1987 r. Union Bank of Switzerland przekazał darowiznę w wysokości 40 mln dolarów na rzecz Międzynarodowego Czerwonego Krzyża jako symboliczne wywiązanie się ze zobowiązań wobec nieżyjących klientów. Media i organizacje żydowskie ironizowały, że beneficjentem dobroczynności UBS stała się organizacja obojętna na zagładę Żydów podczas wojny.
Oddajcie, co nasze!
Batalia Żydów o odzyskanie uśpionych aktywów rozgorzała na dobre w latach 90. Szwajcarzy nie docenili fali wzbierającej po drugiej stronie Atlantyku i zapłacili za to najpoważniejszym kryzysem w polityce zagranicznej od czasu wojny. Pokolenie dzieci tych, którzy złożyli swoje kosztowności i pieniądze w szwajcarskich bankach, powoli odchodziło z tego świata. To był ostatni moment, by zadbać o dobrobyt familii.
Symbolem Żydów walczących ze szwajcarskim systemem bankowym stała się Greta Beer – Rumunka żydowskiego pochodzenia, urodzona w 1921 r. w Czerniowcach na granicy II Rzeczypospolitej z Rumunią. Przed wojną jej ojciec był zamożnym przemysłowcem w Niemczech z kontami bankowymi w Szwajcarii. Greta Beer, która zmarła w ubiegłym roku, wyemigrowała po wojnie do USA i stamtąd próbowała rewindykować szwajcarski majątek ojca.
W atmosferze lawinowo rosnącej liczby prywatnych pozwów wzmagała się międzynarodowa presja na Szwajcarię, aby przeprowadziła transparentny audyt. W 1996 r. Stowarzyszenie Bankierów Szwajcarskich podpisało porozumienie ze Światowym Kongresem Żydów (WJC) i Światową Organizacją ds. Restytucji Żydowskich (WJRO) w sprawie ustanowienia komisji złożonej z wybitnych historyków i prawników w celu zbadania relacji finansowych Helwetów z nazistowskimi Niemcami i ustalenia liczby uśpionych kont i restytucji mienia. W tym samym roku Szwajcarski Bank Narodowy przyznał się do czerpania zysków z handlu z nazistowskim Reichsbankiem, podtrzymując jednak tezę, że nie wiedział, skąd pochodził kruszec. Natomiast szwajcarskie banki komercyjne zmieniły swoje sztywne dotąd stanowisko w kwestii uśpionych aktywów, choć zdaniem organizacji żydowskich nadal zaniżały ich wartość.
Jednak decydujący cios wymierzył Szwajcarom upubliczniony w 1997 r. ponad 200-stronicowy raport, oparty na milionach stron dokumentów rządu USA i przygotowany pod kierunkiem ówczesnego podsekretarza stanu ds. handlu Stuarta Eizenstata. Dostarczył on niezbitych dowodów na to, że naziści sprzedali Szwajcarii złoto skradzione ofiarom Holocaustu.
Pragmatyczna skrucha
Dopiero wtedy Szwajcarzy posypali głowy popiołem. Skąd się wzięła nagle ta skrucha? Ważny jest kontekst. W 1997 r. dwa największe szwajcarskie banki komercyjne – Union Bank of Switzerland oraz Swiss Bank Corporation – przeprowadziły fuzję, tworząc UBS – ówcześnie drugi pod względem wielkości, po Bank of Tokyo-Mitsubishi – bank na świecie. Zarząd skonsolidowanego podmiotu wiedział, że dostęp do rynku amerykańskiego jest kluczowy dla przyszłości UBS. Tymczasem na czele Komisji Bankowej Senatu USA stała osoba, która mogła im pomieszać szyki. Alfonse „Al” D’Amato nieustępliwie bronił interesów amerykańskich obywateli pokrzywdzonych przez szwajcarski system bankowy.
W 1998 r. osiągnięto porozumienie. Szwajcarskie banki zgodziły się wypłacić ofiarom lub spadkobiercom ofiar Holocaustu odszkodowania o łącznej wartości 1,25 mld dolarów. Ostatnie wypłacono w… 2020 r.
Wobec dóbr majątkowych niepodlegających dziedziczeniu z braku żyjących krewnych deponenta przyjęła się praktyka cedowania go na państwo Izrael i naród żydowski.
Dystrybucja środków trwała latami. Ostatnia taka wypłata nastąpiła w 2013 r.
Szwajcarzy spuścili więc z tonu i złamali pielęgnowane przez dekady tabu z dwóch głównych powodów. Po pierwsze, z troski o pomyślną globalną ekspansję wspomnianego bank UBS. Po drugie, z obawy o eskalację szykującego się kryzysu dyplomatycznego.
„Szwajcarzy mają tendencję do rozgrywania długiej strategii, której ostatecznym celem jest ochrona ich reputacji. W 1998 r. poczuli, że muszą wykonać ruch, aby chronić swoją reputację w przyszłości. Fakt pozostaje faktem, że umożliwili nazistom ukrycie swoich aktywów w szwajcarskich bankach. I nie sądzę, żeby mogli uciec od swojej historii” – podsumowuje Stuart Gibson, znawca i praktyk prawa podatkowego, który pracując w amerykańskim Departamencie Sprawiedliwości, walczył m.in. z bankiem UBS o ujawnienie sekretnych kont amerykańskich podatników.
Rachunek sumienia zajął Szwajcarom pół wieku, a i tak nigdy się nie dowiemy, jak naprawdę wygląda ich rachunek ekonomiczny.
* Na początku wojny dolar był warty 4,46 franka (ok. 5,31 zł). Dla porównania: polskie okręty podwodne ORP „Orzeł” i ORP „Sęp” kosztowały 21 mln zł, czyli 17,5 mln franków.
Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com