Izrael: bunt rezerwistów nie będzie łatwy. “Kiedy armia wezwie, trudno będzie się nie zgłosić”

Izrael. Protest przeciwko zmianom w sądownictwie, Jerozolima, 24 lipca 2023 r. (Fot. Ohad Zwigenberg / AP Photo)


Izrael: bunt rezerwistów nie będzie łatwy. “Kiedy armia wezwie, trudno będzie się nie zgłosić”

Marta Urzędowska


Rezerwiści elitarnych jednostek izraelskiej armii po kontrowersyjnej reformie sądownictwa grożą, że przestaną stawiać się na służbę. Ale dla wielu to trudna decyzja.

Do rezerwistów izraelskiej armii, którzy zastanawiają się dziś, czy sumienie pozwoli im zrealizować powtarzane od miesięcy groźby i nie stawiać się na obowiązkowe szkolenia w proteście przeciwko zmianom w sądownictwie, dotarli dziennikarze brytyjskiego dziennika „Financial Times”.

Zmiany, przeciwko którym protestują dziś Izraelczycy, przy wsparciu armii, to głównie ograniczenie wpływu sądu najwyższego na decyzje polityków, co – zdaniem krytyków – zagraża demokracji, a według rządu pozwoli ograniczyć samowolę sędziów.

Reforma, po miesiącach protestów, w ostatni poniedziałek ostatecznie została przegłosowana w parlamencie przy bojkocie deputowanych opozycji.

Izrael. Protest przeciwko zmianom w sądownictwie, Jerozolima, 23 lipca 2023 r. Fot. Ohad Zwigenberg / AP Photo

Rezerwiści przestaną służyć? To „uszczerbek w gotowości całej armii”

Sasi Menachem, który w wojsku spędził połowę życia, przyznaje, że dziś rozważa dołączenie do protestujących i niezgłaszanie się na służbę.

– Służyłem na wszystkich wojnach w ciągu ostatnich 25 lat. Straciłem na nich przyjaciół, dlatego nawet trudno jest mi wypowiedzieć słowa: „Kiedy armia wezwie, nie zgłoszę się” – przyznaje w rozmowie z dziennikiem „Financial Times”. – Ale musimy pamiętać, że służymy królestwu, nie królowi – dodaje, odnosząc się do premiera Beniamina Netanjahu, który wraz ze swym skrajnie prawicowym rządem od miesięcy parł do zmian, nie oglądając się na protesty obywateli i połajanki zachodnich sojuszników.

W ciągu ostatniego pół roku, odkąd rząd ogłosił, że planuje reformę, dziesiątki tysięcy rezerwistów zagroziło, że – jeśli politycy nie odstąpią od zmian – dołączą do protestów. A w ostatnich dniach ich liczba wyraźnie wzrosła. Tuż przed poniedziałkowym głosowaniem w Knesecie grupa ok. 10 tys. rezerwistów ogłosiła, że jej członkowie przestają zgłaszać się na służbę. Dzień wcześniej takie samo oświadczenie wydało 1,1 tys. rezerwistów, wśród nich kilkuset pilotów myśliwców.

Izraelscy żołnierze na Zachodnim Brzegu Jordanu, 25 lipca 2023 r.  /  Fot. Majdi Mohammed / AP Photo

Sytuacja w armii wywołana obecnym kryzysem martwi jej dowódców. Herzi Halevi, szef sztabu sił zbrojnych, wydał oświadczenie, ostrzegając, że „bez silnej i zjednoczonej armii Izrael nie będzie w stanie istnieć w regionie”.

Także rzecznik armii adm. Daniel Hagari przyznał we wtorek, że rośnie liczba wniosków od rezerwistów, którzy chcą zakończyć służbę.

– Jeśli w dłuższym okresie nie będą się oni zgłaszać, oznacza to wyraźny uszczerbek w gotowości naszej armii – stwierdził Hagari.

Jedni buntują się przeciwko reformie. Innym nie pasuje, co wyprawia Izrael na Zachodnim Brzegu

Jak opisuje „Financial Times”, rezerwiści podają różne powody swojej decyzji. Część protestuje przeciwko reformie, która – jak się obawiają – pozwoli skrajnie prawicowemu rządowi i jego religijnym sojusznikom narzucać społeczeństwu ich światopogląd.

– Ten rząd jest szalony – przyznaje anonimowo rezerwista artylerii, który protestował w ostatnich dniach pod parlamentem w Jerozolimie. – Uważam, że oni naprawdę wierzą, iż powinniśmy mieć fundamentalistyczne prawo, i boję się, że porwą ze sobą cały kraj.

Wtóruje mu Gal, dowódca czołgu w rezerwie, który przyznaje, że choć to walka o sądownictwo skłoniła go do protestowania, to już wcześniej nie pasowały mu działania armii na okupowanym Zachodnim Brzegu Jordanu, gdzie Izrael rozbudowuje swoje osiedla i nasila operacje wojskowe w palestyńskich miastach, w odpowiedzi na rosnącą liczbę ataków ze strony tamtejszych terrorystów.

– Jestem przeciwny osiedlom i wszystkiemu, co dzieje się na Zachodnim Brzegu – tłumaczy w rozmowie z dziennikiem. – Ekstremiści, osadnicy, tacy jak Smotrich czy Ben-Gwir [ministrowie finansów i bezpieczeństwa narodowego], kontrolują dziś politykę całego rządu.

– Nie wiem, czy pewnego dnia nie dojdzie do tego, że zaczną przywracać osiedla także w Strefie Gazy, a to już stoi w sprzeczności ze wszystkim, w co wierzę – dodaje Gal. Izrael ewakuował się z okupowanej strefy w 2005 r., likwidując wszystkie tamtejsze osiedla.

„Z tym rządem trzeba postępować siłą. To jedyne, co rozumieją”

Rezerwiści mają też bardzo praktyczne powody, by bać się zmian. Jak tłumaczy cytowany w dzienniku Szaja Ben-Jehuda z grupy weteranów, uważają oni, że reforma sądownictwa i osłabienie izraelskich sądów mogą zwiększyć ryzyko stawiania żołnierzy przed międzynarodowymi sądami.

– Dopóki Izrael ma silny sąd najwyższy i całe sądownictwo, możemy mówić, że sami sądzimy swoich ludzi i nie ma powodu, by oskarżać ich przed międzynarodowym trybunałem – tłumaczy. – Ale teraz może się okazać, że nasz system jednak nie potrafi się samodzielnie obronić.

Choć na razie władze unikają ostrego krytykowania protestujących rezerwistów, we wtorek armia potwierdziła, że nałożyła grzywnę na jednego żołnierza i wyrok w zawieszeniu na innego za niestawienie się na szkolenie.

Jednak ich koledzy, którzy nie uczestniczą w proteście, popierają decyzję demonstrujących. – Kiedy negocjujesz z takimi ludźmi jak nasz rząd, musisz działać jak oni, bo jedyne, co oni rozumieją, to siła – tłumaczy Yonatan, rezerwista marynarki, cytowany przez „Financial Times”.

Jak wyjaśnia dziennik, istnieją obawy, że protesty rezerwistów zaszkodzą armii na trzy sposoby: brak szkolenia obniży gotowość żołnierzy i pilotów do walki; protest może wywołać spory między żołnierzami o różnych poglądach; wreszcie informacja, że tysiące rezerwistów przestały się szkolić, może ośmielić wrogów Izraela.

Iran i Hamas: Zachowamy spokój, nie damy Netanjahu szansy obarczenia nas winą za kryzys

Ci ostatni uważnie obserwują obecny kryzys w IzraeluW poniedziałek, tuż po informacji o przyjęciu kontrowersyjnych zmian w prawie, szef libańskiego Hezbollahu z wyraźną satysfakcją obwieścił w telewizyjnym przemówieniu, że Izrael właśnie przeżywa swój „najgorszy dzień”, który – „jeśli Bóg pozwoli – doprowadzi go do upadku, fragmentacji i unicestwienia”.

Jak opisuje Reuters, powołując się na anonimowego irańskiego dyplomatę, nie tylko Hezbollah interesuje się sytuacją w Izraelu. W ostatnich dniach przedstawiciele radykalnego palestyńskiego Hamasu spotkali się z wysłannikami Teheranu – ich najważniejszego sojusznika i sponsora, a przy okazji zaciekłego wroga Izraela – by rozmawiać o obecnym kryzysie.

W dyskusjach, w których uczestniczyli przedstawiciele Al-Kuds, elitarnych jednostek irańskiej Gwardii Rewolucyjnej, odpowiedzialnych za operacje poza granicami Iranu, palestyńscy radykałowie i Irańczycy zgodzili się, że najlepiej zachować spokój i nie podejmować antyizraelskich działań. Tłumaczą, że dałoby to rządowi Netanjahu okazję, by o kryzys obwinić zewnętrznego wroga i ponownie zjednoczyć naród.

Rezerwiści, z którymi rozmawiał dziennik „Financial Times”, podkreślają, że nawet jeśli w ramach protestu odmawiają dziś uczestniczenia w szkoleniach, jeśli kraj znajdzie się w niebezpieczeństwie, natychmiast stawią się na służbę.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com