(Żołnierze wyklęci – NSZ)Brygada Świętokrzyska. Zakłamana legenda

Brygada Świętokrzyska. Zakłamana legenda

Rafał Wnuk*


Fot. IPN

Mit, jakoby Brygada Świętokrzyska przedostała się na Zachód, klucząc w przesuwającym się pasie przyfrontowym narażona na ataki Niemców bądź Sowietów, nie ma nic wspólnego z prawdą. Przeszli na teren Czech pod opieką Niemców i ani przez chwilę nie walczyli z regularnymi oddziałami Armii Czerwonej.

W reklamie hagiograficznej powieści “Legion” Elżbiety Cherezińskiej o Brygadzie Świętokrzyskiej Narodowych Sił Zbrojnych czytamy: Mieli być wyklęci. Okazali się zwycięscy. Walcząc z Sowietami i Niemcami, dawali dowody, że państwo polskie trwa – karze przestępców, likwiduje zdrajców, chroni ludność i przygotowuje kadry dla niepodległego kraju. Byli solą tej ziemi, wyrośli w polskich lasach – liczyli tylko na siebie. Nie mieli broni ani z Londynu, ani z Moskwy. Ich jedynym orężem była odwaga.

To główne elementy złotej legendy żołnierzy NSZ i Brygady Świętokrzyskiej, według której byli rycerzami bez skazy walczącymi jednocześnie z III Rzeszą i ZSRR, chroniąc bezbronnych cywilów i stojąc na straży niepodległego państwa. Zgodnie z tym mitem NSZ przewyższał organizacje tworzące Polskie Państwo Podziemne oraz Armię Krajową starającą się unikać walk z komunistami. Artykuły o Brygadzie Świętokrzyskiej często noszą tytuły w stylu “Jedyni sprawiedliwi” czy “Najbardziej wyklęci z wyklętych”. Wielu młodych ludzi zakłada T-shirty z napisem “NSZ – chwała bohaterom” i emblematem Brygady, która dla części Polaków stała się symbolem heroicznego patriotyzmu i ucieleśnieniem tego, co najlepsze w tradycji prawicy. W wielu głowach zadomowiła się fraza: “Bohaterowie z AK i NSZ”, zrównująca na poziomie semantycznym obie organizacje. W oparciu o mity przeszłości rozmaite ruchy społeczno-polityczne budują tożsamość grupową oraz wspólnotę wartości. To rzecz normalna. Źle się jednak dzieje, gdy mit opiera się na wyobrażeniach oderwanych od faktów, a tak właśnie jest w przypadku Brygady Świętokrzyskiej.

Polska ONR-ABC

Zanim opowiemy o dokonaniach Brygady, cofnijmy się do 1934 r., kiedy to w ramach Stronnictwa Narodowego (SN) powstała tajna Organizacja Wewnętrzna, zdominowana przez młodych, skrajnie prawicowych radykałów. Lucyna Kulińska, historyczka i apologetka NSZ, określiła ją jako “ściśle zakonspirowany związek typu mafijnego”. To właśnie krytyczni wobec demokratycznych tradycji SN członkowie tej grupy dokonali rozłamu w partii i w kwietniu tamtego roku powołali Obóz Narodowo-Radykalny (ONR). Ruch ten, podważający podstawy prawne II RP i stosujący przemoc, został bardzo szybko zdelegalizowany, a wielu oenerowców trafiło do obozu w Berezie Kartuskiej. W 1935 r. w ONR nastąpił rozłam na ONR “Falanga” i zdominowany przez członków Organizacji Wewnętrznej ONR “ABC”.

O programie ONR “ABC” Kulińska pisze tak: Była to ideologia socjalnarodowa, jak określali ją sami twórcy. (…) Ustrój ten przewidywał zlikwidowanie różnic klasowych, a na to miejsce zjednoczenie całego narodu wokół ideologii Organizacji Wewnętrznej. Jednym z najważniejszych punktów programu OW było wyeliminowanie i likwidacja mniejszości narodowych. Za mniejszości najbardziej niebezpieczne i wrogie uznano Niemców, Ukraińców i Żydów. (…) Mieli być ustawowo wysiedleni poza granice, a jednostki znane z działalności na szkodę narodu miały być zlikwidowane. (…)

Kierownicze stanowiska w państwie mogliby obejmować wyłącznie członkowie Organizacji Wewnętrznej potrafiący udowodnić czysto polskie, w sensie rasowym, pochodzenie cztery pokolenia wstecz. Oni mieli decydować o selekcji ludzi na wyższe stanowiska i tworzeniu z nich elitarnej hierarchii. W przyszłym państwie nie było mowy o uznawaniu jakiejkolwiek partii, stowarzyszenia czy organizacji społecznej. Nie zamierzano też tolerować rozwoju społecznego czy kulturalnego innych narodowości – pisał Rafał Sierchuła, badacz IPN, któremu trudno zarzucać uprzedzenia do ONR lub NSZ.

Z AK w żadnym razie

Wybuch II wojny światowej nie zmienił poglądów ludzi ze środowiska ONR “ABC”. Po klęsce wrześniowej jej liderzy przeszli do konspiracji i byli określani Grupą “Szańca”, od tytułu swojego najważniejszego pisma. Odmówili podporządkowania się rządowi na uchodźstwie, a ich zbrojna bojówka – Organizacja Wojskowa Związek Jaszczurczy – nie scaliła się z AK, jedyną organizacją uznawaną za konspiracyjne Wojsko Polskie.

W końcu 1942 r. członkowie Związku Jaszczurczego oraz rozłamowcy z Narodowej Organizacji Wojskowej (NOW) powołanej przez konspiracyjne SN utworzyli Narodowe Siły Zbrojne. Bardzo szybko zaczęła się rywalizacja o kontrolę nad NSZ pomiędzy grupą wywodzącą się z NOW i skłaniającą się do podporządkowania AK a ludźmi ze Związku Jaszczurczego odrzucającymi porozumienie z władzami Państwa Podziemnego.

Na początku 1944 r. reprezentujący ugodowców Zbigniew Stypułkowski podpisał w imieniu NSZ umowę scaleniową z AK, co wywołało sprzeciw Związku Jaszczurczego. W kwietniu 1944 r. osoby z tego kręgu postanowiły siłą przejąć władzę nad NSZ i unieważnić ustalenia Stypułkowskiego. Wykorzystali śmierć komendanta głównego NSZ płk. Tadeusza Kurcyusza i wydali kilka antydatowanych i fałszywych rozkazów podpisanych rzekomo przez zmarłego. Ustanawiały one nowym dowódcą NSZ rotmistrza Stanisława Nakoniecznikowa (na którym ciążył wydany przez AK wyrok śmierci za dezercję) i przekazywały organizację pod kontrolę osób ze Związku Jaszczurczego. Co więcej, rozłamowcy porwali płk. Albina Raka, którego komendant główny AK wyznaczył na dowódcę NSZ i pełnomocnika ds. scalenia. Przystawili mu pistolet do głowy i zmusili do podpisania zrzeczenia się dowództwa nad NSZ, odwołania rozkazów scaleniowych i złożenia samokrytyki. Wypuszczony na wolność natychmiast unieważnił wymuszone decyzje.

Powstałą po rozłamie konspirację określa się mianem NSZ-ONR. Jej przywódcy postanowili też pozbyć się głównych oponentów i wkrótce doszło do skrytobójczych mordów oficerów NSZ, którzy przeszli do AK. Obsesja zdrady i tropienie “piątej kolumny” doprowadziły do tego, że również Nakoniecznikow został oskarżony o sprzyjanie komunistom i zastrzelony.

Wbrew budowanemu dziś mitowi NSZ-ONR wcale nie bronił ciągłości II RP, ale przeciwnie – robił wiele, by zniszczyć autorytet legalnych władz, by na gruzach przedwojennego systemu zbudować nacjonalistyczną monopartyjną dyktaturę. Stawianie znaku równości między AK i NSZ-ONR jest manipulacją sugerującą, jakoby ta ostatnia była częścią składową Państwa Podziemnego. Nie była.

Fałszywe jest też wyobrażenie, że stanowiła najważniejsze ugrupowanie prawicowe w podziemnym życiu politycznym. Tę rolę odgrywało Stronnictwo Narodowe, stanowiące jeden z fundamentów Państwa Podziemnego oraz władz emigracyjnych. Członkowie NSZ-ONR rozbijali jedność prawicy, posuwając się do mordowania swych kolegów szukających porozumienia z SN czy AK.

W “Deklaracji” NSZ znalazła się zapowiedź bezwzględnej walki z każdym wrogiem Państwa Narodu Polskiego, a także zdecydowanego przeciwdziałania próbom uchwycenia władzy przez komunę. “Deklaracja” w równym stopniu uznawała za wroga III Rzeszę i ZSRR, podczas gdy rząd emigracyjny i podległe mu podziemie od układu Sikorski-Majski z 30 lipca 1941 r. traktowała Sowiety jako alianta, a po zerwaniu stosunków przez Moskwę 25 kwietnia 1943 r. – jako “sojusznika naszych sojuszników”.

Brygada do walki z komuną

Radzieckie sukcesy militarne sprawiły, że w połowie 1943 r. dowództwo NSZ skorygowało swój program. Zwycięstwo Sowietów oznaczałoby dla Polski kompletną katastrofę. Dlatego musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, by do niego nie dopuścić. A już przede wszystkim nie wolno nam uczynić niczego, co mogłoby dopomóc Sowietom. Dlatego też musimy chwilowo powstrzymać się od szerszej akcji czynnej przeciwko Niemcom – pisała “Wielka Polska”, organ NSZ . 

Głównym wrogiem stawał się teraz ZSRR oraz jego “komunistyczna agentura w Polsce” w postaci GL-AL, PPR oraz partyzantów sowieckich. I ich należało zacząć zwalczać.

W przeciwieństwie do AK czy AL skrajni narodowcy nie dysponowali dużą jednostką partyzancką i dlatego postanowili zorganizować Brygadę Świętokrzyską – rozkaz o jej utworzeniu został wydany 11 sierpnia 1944 r. Liczącą 850 ludzi formację tworzyli członkowie mniejszych oddziałów partyzanckich z Kielecczyzny i zachodniej Lubelszczyzny. Brygada Świętokrzyska unikała walk z Niemcami (choć incydentalnie do nich dochodziło) i koncentrowała się na “oczyszczaniu terenów polskich z czerwonego bandytyzmu”. Największą operacją stało się rozbicie pod Rząbcem na Kielecczyźnie (8 września 1944 r.) oddziału AL im. Bartosza Głowackiego i liczącej 250 ludzi sowieckiej grupy partyzanckiej Iwana Karawajewa. NSZ-owcy zamierzali rozstrzelać jeńców, ale ci w drodze na egzekucję rzucili się do ucieczki – 67 radzieckich partyzantów zginęło od ognia strażników, kilku zdołało ujść z życiem. W zamieszaniu od kul kolegów straciło życie dwóch członków Brygady, co dowódcy NZS wykorzystali, by twierdzić później, że Sowieci zginęli w czasie “pacyfikacji buntu”. To kłamliwe stwierdzenie bezrefleksyjnie powtarzali niektórzy historycy.

Pododdziały Brygady “likwidowały” też pojedynczych przeciwników politycznych, zabijając w sumie kilkuset członków i sympatyków PPR i AL. Trzeba w tym miejscu podkreślić, że AL i partyzanci sowieccy działali z nie mniejszą brutalnością, w efekcie na Kielecczyźnie rozgrywała się krwawa wojna domowa między komunistami i skrajnymi narodowcami.
Pod rękę z gestapo
Nieco lepiej członkowie Brygady traktowali działaczy Stronnictwa Ludowego, partii stanowiącej kolejny filar Państwa Podziemnego. NSZ-owcy oskarżali ich o sympatie prokomunistyczne, zastraszali, a partyzantów Batalionów Chłopskich (BCh) – rozbrajali. Każdy, kto służy w Narodowych Siłach Zbrojnych – Brygadzie Świętokrzyskiej – nie jest żołnierzem polskim. (…) Z chwilą jednak kiedy stało się jasne, że Narodowe Siły Zbrojne – Brygada Świętokrzyska kontaktuje się z Niemcami i cieszy się ich poparciem, wzburzyła się nasza chłopska krew. To już nie warcholstwo i głupota. To jawna zdrada – można było przeczytać w październikowym numerze “Chłopskiej Drogi”, gazety BCh.Inny periodyk ludowców, “Ziemia”, pisał: NSZ łamie wspólny front społeczeństwa polskiego przeciwko Niemcom – kontaktuje się z nimi i pomaga im. (…) NSZ jest politycznym tworem faszystowskim – w stosunku do przeciwników używa środków gwałtu. W ten sposób NSZ zakwalifikował się jako grupa, której działalność w państwie demokratycznym winna być zabroniona. 

W jednym z raportów AK czytamy: Oddział ten [Brygada Świętokrzyska] jest dobrze uzbrojony i wyszkolony. Ćwiczy i obozuje niemal na oczach Niemców, którzy nie atakują go. Gdzie indziej kielecka AK informowała: Stosunek ludności cywilnej do oddziałów NSZ jest wyraźnie wrogi, ze względu na rekwizycje żywności i zdarzające się przy tym rabowanie ubrań i bielizny. Akowców szczególnie oburzał fakt, że członkowie Brygady, podszywając się pod żołnierzy AK, przywłaszczali sobie zmagazynowaną dla nich żywność. Dopuszczała się tego formacja, która odmówiła wystąpienia przeciwko Niemcom w ramach Akcji “Burza”.

Miażdżącą opinię wystawił też szef wywiadu Inspektoratu Kieleckiego AK : Współpraca [NSZ] z gestapo była w zasadzie jawna i poszczególni dowódcy nie kryli się z tym, że otrzymują broń i amunicję do walki z komuną od władz okupacyjnych. Znany jest przypadek (styczeń lub luty 1944), gdzie oficerowie NSZ z bronią przyjeżdżali na gestapo w Ostrowcu [Świętokrzyskim], tam omawiali obławy na PPR i przekazywali gestapo materiał odnośnie komórek PPR. (…) Niemcy już wówczas uważali NSZ za polski “narodowy socjalizm” prowadzący jawną walkę z Rosją, robiący dywersję w ugrupowaniach politycznych Polski podziemnej i rozbijający spoistość Armii Krajowej. (…) Jawna współpraca z gestapo, lekkomyślne wyskoki poszczególnych dowódców, zwłaszcza po pijanemu, poderwały zaufanie społeczeństwa do NSZ.

Informacji i opinii dowódców AK i ludowców o NSZ nie da się zbyć stwierdzeniem, że to “komunistyczna propaganda”. W świetle tych przekazów Brygada nie chroniła polskiej wsi przed bandytami i Niemcami, lecz przeciwnie – to wieś trzeba było chronić przed partyzantami z tej jednostki.

Wojna “Toma”

Najcięższym zarzutem jest kwestia kolaboracji Brygady z Niemcami i roli, jaką odegrał jej żołnierz Hubert Jura, ps. “Tom”. Apologeci NSZ określają go często mianem “tajemniczej postaci” i dodają, że “jego życie mogłoby się stać kanwą scenariusza filmowego”. Takie figury retoryczne pozwalają uniknąć oceny działań “Toma”.

Pochodzący z Pomorza Hubert Jura w 1943 r. otrzymał zadanie utworzenia na Kielecczyźnie oddziału Akcji Specjalnej NSZ, czyli stałej grupy leśnej do zadań specjalnych. Utworzony przez niego oddział “Sosna” przeprowadził pierwszą w okupowanej Polsce akcję przeciwko komunistycznej partyzantce – 22 lipca 1943 r. ludzie “Toma” zabili siedmiu partyzantów z oddziału GL im. Ludwika Waryńskiego złożonego w większości z Żydów zbiegłych z gett. Według NSZ był to odwet za mordy GL na działaczach ruchu narodowego.

Jesienią 1943 r. “Tom” nawiązał kontakt z hauptsturmführerem SS Paulem Fuchsem, gestapowcem odpowiedzialnym za zwalczanie ruchu oporu w dystrykcie radomskim. “Tom” wystawiał Niemcom ludzi lub sam ich likwidował. Jego ofiarami byli członkowie GL-AL, osoby podejrzewane o sympatie komunistyczne, ukrywający się Żydzi i członkowie narodowego podziemia, których “Tom” uznał za wrogów. Z czasem oddział “Sosna” przekształcił się w jego prywatną bojówkę. Dowództwo NZS zarządziło w końcu śledztwo, w wyniku którego “Tom” został uznany za zdrajcę i skazany na śmierć. Otrzymał jednak od Fuchsa ochronę i samochód z kierowcą. Po kilku nieudanych próbach zespół egzekucyjny NSZ w Radomiu zdołał ostrzelać kolaboranta, ale ranny “Tom” przeżył, trafił do szpitala dla Niemców, gdzie był chroniony przez gestapo.

W międzyczasie w NSZ nastąpił rozłam i ci, którzy wydali wyrok na “Toma”, znaleźli się w części organizacji scalonej z AK. Natomiast “Tom” po dojściu do zdrowia związał się z tworzoną właśnie Brygadą Świętokrzyską, gdzie jego przeszłość nikomu nie przeszkadzała. Przeciwnie, ten współpracownik gestapo został dokooptowany do Sztabu Głównego NSZ-ONR i dowództwa Brygady, stając się prawą ręką Otmara Wawrzkowicza, szefa wywiadu Brygady i członka kierownictwa NSZ-ONR. Równocześnie Niemcy zrobili “Toma” szefem pracującej dla gestapo częstochowskiej “firmy budowlanej” – w piwnicach siedziby przedsiębiorstwa jego ludzie torturowali i mordowali komunistów oraz oponentów z organizacji niekomunistycznych. On sam stał się egzekutorem zabijającym przeciwników dowództwa Brygady, w tym członków NSZ-ONR. Podwładni “Toma” zamordowali szefa wywiadu KG NSZ-ONR mjr. Wiktora Gostomskiego, bo sprzeciwiał się współpracy z Niemcami, a także kpt. Stanisława Żaka, szefa wywiadu krakowskich struktur NSZ, które podporządkowały się AK. W Wigilię 1944 r. “Tom” zastrzelił por. Władysława Pacholczyka, który kilka miesięcy wcześniej otrzymał rozkaz wykonania na nim wyroku śmierci. Co najmniej część dowódców Brygady wiedziała o tych zabójstwach.

Zwalczenie przez Brygadę Świętokrzyską komunistycznej partyzantki bardzo Niemcom odpowiadało, a to, że w jej kierownictwie mieli agenta, gwarantowało przyjazną neutralność jednostki NSZ wobec sił niemieckich. W zamian Brygada dostawała broń i miała zapewnione bezpieczeństwo, zyskując komfort nieosiągalny dla innych polskich organizacji. Sporadycznie dochodziło do potyczek z niezorientowanymi w sytuacji oddziałami niemieckimi, jednak zasadniczo żołnierze Brygady unikali walki z Niemcami.

Pod niemiecką opieką

NSZ planowały pierwotnie opanowanie ziem niemieckich po Odrę i Nysę, co miało stanowić krok do utworzenia Wielkiej Polski Katolickiej, ale na końcowym etapie wojny plany te z oczywistych względów zostały porzucone – Armia Czerwona zbliżała się do Polski i przywódcy NSZ-ONR postanowili ewakuować Brygadę na obszary mające znaleźć się pod kontrolą zachodnich aliantów. Zakładali, że po upadku III Rzeszy szybko wybuchnie III wojna światowa i oddziały NSZ wrócą do Polski u boku Amerykanów i Brytyjczyków jako wyzwoliciele, zyskując silny mandat do ubiegania się o władzę w odrodzonej Polsce.

W nocy z 13 na 14 stycznia 1945 r. Brygada Świętokrzyska wyruszyła w kierunku Czech. Ponieważ akcja została podjęta bez akceptacji Niemców, ci ostrzelali partyzantów i Brygada straciła kilku ludzi. Wykorzystując kontakty “Toma” i Wawrzkowicza, 15 stycznia dowództwo Brygady uzyskało od Niemców pozwolenie na cofanie się u boku Wehrmachtu. Od końca stycznia partyzanci zaczęli otrzymywać regularne racje żywnościowe i przyjęli też niemieckich oficerów łącznikowych do utrzymywania bezpośredniej łączności z dowództwem Wehrmachtu. Niemców reprezentował m.in. gestapowiec Fuchs, a wszystkie ważniejsze decyzje dotyczące formacji akceptowało berlińskie dowództwo SD i Abwehry. Nie było mowy o żadnym kluczeniu w przesuwającym się pasie przyfrontowym i przebijaniu się przez linie Sowietów czy Niemców.

Zmiana strony

W Czechach dowództwo Brygady skorzystało z niemieckiej propozycji i do ośrodków SD-Abwehry skierowało na kursy około stu ludzi. Program zajęć opracowali czołowi specjaliści od wywiadu i dywersji – brigadeführer SS Walter Schellenberg (szef wywiadu SD), obersturmbannführer SS i słynny komandos Otto Skorzenny czy gen. Reinhard Gehlen, szef wywiadu Wehrmachtu na froncie wschodnim. Od lutego do kwietnia 1945 r. Niemcy przerzucili do centralnej Polski cztery grupy spadochroniarzy – w sumie 29 ludzi, którzy mieli podjąć działalność partyzancką na radzieckich tyłach, a 50 kolejnych wyruszyło do Polski drogą lądową. Członkowie Brygady stali się uczestnikami ostatniego ambitnego projektu nazistów polegającego na tworzeniu pod ich skrzydłami antybolszewickiej międzynarodówki dywersyjno-wywiadowczej. Znaleźli się w towarzystwie Łotewskiej i Estońskiej Waffen SS, Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA), Żelaznej Gwardii (rumuńscy faszyści) czy Strzałokrzyżowców (węgierscy faszyści).

Na początku maja 1945 r., gdy III Rzesza była już pokonana, licząca 1400 ludzi Brygada dotarła do posterunków amerykańskich i wówczas zwróciła się przeciwko dotychczasowym opiekunom. 5 maja 1945 r. NSZ-owcy wyzwolili obóz koncentracyjny w Holiszowie w którym przebywało 1000 kobiet. Wydarzenie to pozwoliło im przedstawiać się jako formacja walcząca przeciw Niemcom, a to, że w obozie była grupa Żydówek, którym nie zrobili krzywdy, miało dowodzić o braku uprzedzeń antysemickich.

Niechciani kombatanci

Brygada Świętokrzyska starała się dołączyć do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, władze londyńskie nie zgodziły się jednak, by formacja, która nie podporządkowała się AK, nie uznawała zwierzchnictwa Państwa Podziemnego i kolaborowała z Niemcami, zasiliła szeregi Wojska Polskiego. Alianci członków Brygady skierowali do kompanii wartowniczych. W późniejszych latach kombatanci Brygady wielokrotnie zwracali się do rządu emigracyjnego o status byłych żołnierzy WP, co oznaczałoby zrównanie ich z kombatantami z AK. Wnioski te były konsekwentnie odrzucane i dopiero w 1988 r., już po śmierci czołowych polskich oficerów i polityków, którzy po 1945 r. nie wrócili do kraju, prezydent RP na uchodźstwie Kazimierz Sabbat uznał członków NSZ za kombatantów. Wielu z pokolenia starej emigracji uznało tę decyzję za kontrowersyjną, ale nie spotkała się ona z szerszym protestem.

Tuż po wojnie Hubert “Tom” Jura i gestapowiec Paul Fuchs znaleźli się w tworzonej przez Amerykanów siatce mającej prowadzić działania wywiadowcze na obszarach opanowanych przez ZSRR. Później “Tom” wyjechał do Ameryki Południowej, gdzie związał się ze znanym z jadowitego antysemityzmu biznesmenem Janem Kobylańskim. Otmar Wawrzkowicz kilka lat po wojnie popełnił samobójstwo.

Mają rację ci, którzy twierdzą, że historia Brygady Świętokrzyskiej jest gotowym scenariuszem filmowym. Musiałoby to być mroczne, pełne przemocy kino rozliczeniowe. Na heroiczną, krzepiącą, patriotyczną epopeję losy Brygady nie nadają się wcale.


*dr hab. Rafał Wnuk – prof. KUL, pracownik Muzeum II Wojny Światowej. Laureat konkursu Książka Historyczna Roku o Nagrodę im. Oskara Haleckiego za “Atlas polskiego podziemia niepodległościowego 1944-1956”, 2007; laureat Nagrody im. Jerzego Giedroycia za książkę “Wojna po wojnie. Antysowieckie podziemie w Europie Środkowo-Wschodniej w latach 1944-1953”, 2012 (współautorzy: Grzegorz Motyka, Tomasz Stryjek, Adam Baran) 

 


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com