Izraelska tajna broń, czyli nie tylko o dronach

Izraelska tajna broń, czyli nie tylko o dronach

Stanisław Obirek


Dla wielu czytelników to może być zaskoczenie, bo ja ani na broni, ani na terroryzmie się nie znam, a właśnie o tym chciałbym napisać. Powód jest prozaiczny. Przeczytałem na ten temat fascynującą książkę i chciałbym się podzielić kilkoma wrażeniami. Właśnie jako kompletny ignorant w tej materii, ale jednak jako człowiek niestroniący od poznawczych wyzwań. Za takie uznaję tajemnicę sukcesu izraelskiej armii. Ale zacznijmy od początku.

Znajomy zdecydował, że byłoby dobrze, gdybym porozmawiał z Izraelczykiem, który wpadł na kilka dni do Polski. Interesuje się filozofią i religią. Poza tym opublikował jakąś książkę po angielsku z zakresu socjologii religii, więc na pewno mnie to zainteresuje.

Wszystko się zgadzało. Interesuję się filozofią i religią i bardzo byłem ciekaw, co na ten temat ma do powiedzenia Izraelczyk, specjalista z socjologii religii. Wiadomo, nasze kraje sporo dzieli, ale też łączy jeden poważny problem. Zarówno w Polsce, jak i w Izraelu religia odkrywa dwuznaczną rolę, która nie wszystkich cieszy, poza ortodoksyjnymi rabinami w Izraelu i katolickim klerem w Polsce. Zdecydowana większość naszych społeczeństwa ma na ten temat zdanie odmienne. Jednak okazało się, że na umówione spotkanie przyszedł młody człowiek, który zajmuje się przede wszystkim terroryzmem i nowinkami technologicznymi związanymi z uzbrojeniem izraelskiej armii. Gdy wyraziłem wątpliwość czy aby jestem odpowiednim partnerem do rozmowy, skoro w Polsce ma zamiar spędzić tylko kilka dni, to może lepiej się rozejrzeć za bardziej kompetentnym rozmówcą. Odpowiedział rezolutnie, że jego cieszy każdy kontakt i jest przekonany, że zostaniemy przyjaciółmi. Tak też się stało.

A było to tak.

Umówionym Izraelczykiem okazał się Amir Bohbot, współautor książki, która ukazała się nie tylko po angielsku, ale również po polsku. Drugim autorem jest redaktor naczelny „The Jeruzalem Post” Yaakov Katz. Jej tytuł brzmi niezwykle tajemniczo: Czarodzieje broni. Izrael – tajne laboratorium technologii militarnych, a co ciekawsze jest dokładnie o tym, co mówi tytuł. Dla każdego, kto interesuje się nie tylko Izraelem, ale w ogóle Bliskim Wschodem to lektura wprost obowiązkowa. No, chyba że ktoś poprzestaje na wrażeniach z pielgrzymek do Ziemi Świętej (a Polacy tak właśnie określają Izrael) i miejsc związanych z życiem Jezusa z Nazaretu, to oczywiści może sobie jej lekturę darować. Nie będzie tam nic z pobożnych uniesień, raczej twarde trzymanie się ziemi.

Wracajmy do Amira Bohbota, z którym spędziłem blisko dwie godziny w upalne, iście izraelskie popołudnie. To jednak była Warszawa. Ale to nie miało znaczenia; równie dobrze mogła to być Ber Szewa, gdzie Amir pracuje na tamtejszym uniwersytecie Ben Guriona. Ale to tylko jedno z jego miejsc pracy. Najbardziej pochłania go aktywność dziennikarska dla największego portalu internetowego „Walla!”, w którym jest redaktorem działu wojskowego i ekspertem ds. obronności. Niezrażony moją kompletną ignorancją w sprawach wojskowych i brakiem wtajemniczenia w metody zwalczania terroryzmu, zaczął mi przybliżać treść książki, którą mi zaraz wręczył. Zresztą z piękną dedykacją, o którą go poprosiłem i to w języku hebrajskim! Nie ograniczał się przy tym do słów, zaczął rysować plany, pokazywał zdjęcia przez siebie zrobione na smartfonie.

To był jednak tylko wstęp. W trakcie rozmowy opowiedział mi dużo o sobie, o pracy na wielu uniwersytetach, o wspólnych projektach badawczych ze światowej sławy autorytetami. O swojej pasji dziennikarskiej i o tym, jak bardzo ceni odmienne punkty widzenia. Jest też przekonany, że Polska to wspaniały i ważny dla Izraela kraj. Dostrzegając moje kpiące spojrzenie, szybko dodał – nie przejmuj się tym, co mówią politycy. To naprawdę nie ma znaczenia. Najważniejsze jest to, co robimy my, ty i ja.

Pomyślałem, że może ma rację.

Wróciłem do domu i zacząłem czytać Czarodziejów broni. Czytam i pewnie przestanę, aż dotrę do ostatniej strony. Tymczasem odsyłam potencjalnych czytelników do tzw. blurbów, czyli opinii ludzi naprawdę kompetentnych. Oto co napisał o niej dyrektor CIA R. James Woosley: „Fascynująca analiza niezwykłej serii twórczych rewolucji w uzbrojeniu i strategii izraelskiej armii oraz organizacji technicznych. Katz i Bohbot znakomicie opisują, w jaki sposób narody mogą trwać i zwyciężać: wspierając swych buntowniczych innowatorów”. Albo minister obrony Izraela generał Szaul Mofaz: „Obowiązkowa lektura dla każdego, kto pragnie zrozumieć Izrael i jego siły zbrojne. Katz i Bohbot, dwaj czołowi reporterzy specjalizujący się w tematyce obronności tego kraju, przedstawiają fascynującą opowieść o tym, jak Izrael, wśród nieustającego konfliktu i na przekór wszystkiemu, stał się militarnym supermocarstwem”.

Ja od siebie dodam, że mimo iż od 1984 roku, gdy po raz pierwszy spędziłem miesiąc w Izraelu, nie przestaję czytać wszystkiego, co mi w rękę wpadnie na jego temat, to ta lektura otworzyła mi oczy na coś, co jest niewidoczne dla oczarowanego niezwykłością tego kraju turysty. Jego tajną bronią jest nie tyle armia i niezwykła wprost innowacyjność, ile wola przeżycia. Małe żydowskie państwo otoczone milionami wrogich mu Arabów od 1948 roku walczy o przeżycie, co oznacza niemal nieustanne zmagania się ze wcale nie teoretycznymi próbami jego unicestwienia.

Być może, jak twierdził podczas naszej rozmowy Amir Bohbot to inna wersja przykazania „nigdy więcej”, jakie powtarzają Żydzi po tragedii Holocaustu.


Stanisław Obirek – Profesor Teolog, historyk, antropolog kultury, profesor nauk humanistycznych, profesor zwyczajny Uniwersytetu Warszawskiego, były jezuita. Ur. 1956


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com