Archive | 2024/04/07

35 lat temu w Morzu Norweskim zatonął sowiecki okręt podwodny K-278 “Komsomolec”

Sowiecki okręt podwodny K-278 “Komsomolec”. Źródło: Wikimedia Commons


35 lat temu w Morzu Norweskim zatonął sowiecki okręt podwodny K-278 “Komsomolec”

Maciej Replewicz


7 kwietnia 1989 r. zatonął okręt podwodny K-278 “Komsomolec”. Miał być ukoronowaniem sowieckiej myśli technicznej. Głównym powodem katastrofy był niski poziom wyszkolenia załogi zastępczej – powiedział PAP ekspert Zespołu Badań i Analiz Militarnych w Warszawie Tomasz Grotnik.

“W latach zimnej wojny flota podwodna była przez władze ZSRR traktowana priorytetowo. Sowieci nie mieli lotniskowców, ich dowództwo dążyło więc do rozbudowy i rozwoju jakościowego floty podwodnej” – wyjaśnił ekspert Zespołu Badań i Analiz Militarnych w Warszawie Tomasz Grotnik. Na przykład ich okręt K-162 ustanowił niepobity do dziś rekord prędkości, osiągając 44,7 węzła (ok. 82,7 km/h) w zanurzeniu, podczas gdy większość okrętów NATO rozwijała prędkość ok. 30 węzłów” – przypomniał.

“Zwiększenie prędkości okrętów okazało się jednak ślepą uliczką – wraz ze wzrostem prędkości zespół napędowy emitował więcej szumów, przez co sowiecka jednostka była łatwiejsza do wykrycia przez natowskie sonary” – dodał Grotnik.

“Torpedy z okrętów NATO mogły skutecznie razić do głębokości 300-400 m. Celem sowieckich konstruktorów było więc osiągnięcie bezpiecznego zanurzenia ok. 1000 m. Udało się to uzyskać w K-278. To był rekord – do dziś nie pobił go żaden inny okręt podwodny. Na tak dużą głębokość schodzą jedynie nieliczne batyskafy” – mówił.

Okręt podwodny K-278 z napędem jądrowym należał do najnowocześniejszych jednostek sowieckiej floty. W październiku 1972 r. dowództwo zatwierdziło do realizacji projekt znany jako “Pławnik 685” biura konstrukcyjnego Rubin w Leningradzie (ob. Petersburg). 22 kwietnia 1978 r. w stoczni nr 402 w Siewierodwińsku położono stępkę. Budowa trwała ponad pięć lat – okręt zwodowano 3 czerwca 1983 r. Do służby w 6. Dywizjonie Okrętów Podwodnych Floty Północnej ZSRR, stacjonującym w Murmańsku, K-278 wszedł 28 grudnia 1983 r. W kodzie NATO jednostka nosiła kryptonim “Mike”.

Jednostka była uważana za ukoronowanie sowieckiej myśli technicznej i była dumą Floty Północnej – miała być szybka, trudno wykrywalna i zdolna do operowania na głębokościach nieosiągalnych przez okręty podwodne NATO.

Do budowy kadłuba użyto blachy ze stopów tytanu. Jej zaletą była większa niż w przypadku tradycyjnej stali okrętowej odporność na uszkodzenia mechaniczne – np. zderzenia z lodową krą – czy korozję oraz wysoka “amagnetyczność” chroniąca przed minami. Długość jednostki wynosiła 118,4 m, szerokość 11,1 m, a wyporność podwodna – 8,5 tys. ton. Okręt był zasilany energią cieplną, generowaną przez siłownię nuklearną, która wytwarzała parę dla dwóch turbin o mocy 50 tys. koni mechanicznych.

“W K-278 zastosowano innowacyjny system szasowania – usuwania wody ze zbiorników balastowych. Oprócz sprężonego powietrza użyto prochowego generatora gazu – jednorazowych silników rakietowych stosowanych wcześniej w lotnictwie do wspomagania startu samolotów” – wyjaśnił Tomasz Grotnik.

Jednostka była uważana za ukoronowanie sowieckiej myśli technicznej i była dumą Floty Północnej – miała być szybka, trudno wykrywalna i zdolna do operowania na głębokościach nieosiągalnych przez okręty podwodne NATO.

4 sierpnia 1985 r. podczas testów okręt osiągnął rekordową głębokość ok. 1027 metrów – większość jednostek bojowych NATO oraz pozostałych okrętów floty ZSRR z kadłubami z blachy stalowej zanurzała się maksymalnie na 400 m.

W zanurzeniu K-278 mógł się poruszać z prędkością 30 węzłów (ponad 55,5 km/h), a na powierzchni – 14 węzłów (ok. 26 km/h). Tym samym należał do grupy najszybszych okrętów podwodnych świata.

Pierwsze zdjęcia K-278 eksperci NATO otrzymali na przełomie 1985 i 1986 r. – wykonano je z pokładu samolotu rozpoznawczego Lockheed P-3 Orion z 333. Dywizjonu Luftforsvaret (norweskie siły powietrzne). Jednostkę uznano za konkurenta amerykańskich szybkich, szturmowych okrętów podwodnych o napędzie atomowym SSN 688 znanych jako typ “Los Angeles”.

Nazwę “Komsomolec” okręt otrzymał w październiku 1988 r. Cztery miesiące później dowodzony przez kmdr. Jewgienija Wanina wypłynął w swój ostatni rejs. Bazę Zapadnaja Lica na Półwyspie Kolskim opuścił 28 lutego 1989 r.

Jak podkreślił Tomasz Grotnik, przebieg zdarzeń w dniu katastrofy wciąż pozostaje “hipotetyczny”.

7 kwietnia 1989 r. jednostka znajdowała się na Morzu Norweskim, ok. 250 km na południowy zachód od Wyspy Niedźwiedziej, na głębokości 340-385 m. “Ustalenia oficjalne tuż po katastrofie jednoznacznie wskazywały na to, że do pożaru i zatonięcia doszło z przyczyn technicznych. Jednak z późniejszych rosyjskich badań wynikało, że głównym powodem zdarzenia był niski poziom wyszkolenia załogi zastępczej, która obsadzała K-278 w trakcie feralnego rejsu” – wyjaśnił.

“Po godzinie 11 w siódmym, czyli rufowym przedziale okrętu wybuchł pożar rozlanego oleju lub innej łatwopalnej substancji. Prawdopodobnie nie zadziałały prawidłowo urządzenia do pomiaru składu atmosfery, więc nie znano faktycznej, czyli zwiększonej ponad normę zawartości tlenu we wnętrzu okrętu. Załoga popełniła wiele błędów w trakcie akcji gaśniczej – za późno uruchomiono system gaśniczy wykorzystujący freon, z opóźnieniem zdecydowano się na zamknięcie hermetycznych grodzi między przedziałami w celu ich odcięcia od źródła ognia. Po wynurzeniu okrętu popełniono błędy przy stabilizacji jednostki, która zbyt gwałtownie przechyliła się na burtę. Jedna z dławic wału napędowego zaczęła przepuszczać wodę od strony rufy” – opowiadał ekspert. “Prawidłowo zadziałało zabezpieczenie reaktora, który został wyłączony jeszcze w czasie pożaru” – dodał.

“O godzinie 11 marynarz Nodari Bukhnikashvili melduje, że w przedziale 7 wszystko jest w porządku. Chwilę później przewód sprężonego powietrza łączący się z głównymi zbiornikami balastowymi, umożliwiający okrętowi podwodnemu kontrolowanie głębokości, pęka właśnie w siódmym przedziale. (…) Rozpoczyna się gwałtowny pożar. Trzy minuty potem kapitan trzeciego stopnia Wiaczesław Judin, inżynier wachtowy w sterowni, zauważa gwałtowny wzrost temperatury na rufie (…). Bukhnikashvili jest pierwszą osobą, która ginie. Ogień jest już nie do opanowania” – pisał George Montgomery w monografii “The Komsomolets Disaster”.

42 marynarzy zmarło podczas pożaru na pokładzie i na skutek hipotermii lub utonięcia. Wśród ofiar był Wanin, który wraz z kilkoma innymi członkami załogi zginął w pływającej komorze ratunkowej. 27 rozbitków uratował sowiecki statek-przetwórnia “Aleksiej Chłobystow”. Wrak “Komsomolca” osiadł na dnie na głębokości ok. 1685 m.

Amerykanie o katastrofie dowiedzieli się od norweskich sojuszników niemal natychmiast i nagłośnili ją, tak by światowa opinia publiczna jak najszybciej została poinformowana o radioaktywnym wycieku z reaktora we wraku okrętu. Kilkanaście godzin po wydarzeniu “New York Times” opublikował na pierwszej stronie artykuł “A Soviet Nuclear Sub Catches Fire and Reportedly Sinks off Norway” (Sowiecki nuklearny okręt podwodny zapalił się i natychmiast zatonął koło Norwegii). Autorem był Richard “Dick” Halloran – oficer US Navy i korespondent “NYT” odpowiedzialny za kontakty z Pentagonem. Cytował on norweską agencję informacyjną NTB, która informowała, że strona sowiecka potwierdziła zatonięcie, lecz nie podała szczegółów. Powołując się na norweskiego oficera marynarki, napisał, że około godziny 18 “w rejon zdarzenia przyleciał norweski samolot obserwacyjny i załoga samolotu widziała dwa gumowe pontony, ale żadnego okrętu podwodnego”.

“Region, w którym doszło do wypadku, jest regularnie patrolowany przez sowieckie okręty szturmowe i rakietowe próbujące chronić bastiony na Morzu Barentsa, gdzie stacjonują sowieckie okręty podwodne wyposażone w rakiety balistyczne” – wyjaśniał Halloran.

“Część załogi – nie wiemy, jak liczna – wsiadła na łodzie i została zabrana przez sowieckie statki, które przybyły na miejsce zdarzenia” – poinformował na antenie publicznej rozgłośni radiowej NRK ówczesny norweski minister obrony Johan Joergen Holst.

“Największe niebezpieczeństwo ma charakter długoterminowy. Być może za kilka lat lub dziesięcioleci woda morska zniszczy zbiornik reaktora i powłokę paliwową. Z biegiem czasu pierwiastki radioaktywne będą wyciekać, rozprzestrzeniać się i staną się długotrwałym źródłem skażenia” – oceniał tuż po katastrofie emerytowany admirał amerykańskiej marynarki wojennej Eugene J. Carroll, ekspert Center for Defense Information (CDI).

12 maja 1989 r. moskiewska “Prawda” poinformowała o odznaczeniu całej załogi Oderami Czerwonego Sztandaru. Jedenaście miesięcy później ministerstwo obrony ZSRR opublikowało raport specjalnej komisji, który w znacznej mierze obciążał konstruktorów i stocznię. Polemizował z nim jeden z konstruktorów okrętu, inżynier Romanow. Wykazywał, że podczas akcji gaśniczej i wynurzania załoga “Komsomolca” popełniła liczne błędy.

W latach 1991-96 wrak był kilkakrotnie badany przez rosyjskie ekspedycje. Wykorzystano w nich cywilne podwodne jednostki typu Mir i Mir-2 użytkowane przez Instytut Oceanologii Akademii Nauk Rosji. Podjęto próby spenetrowania wraku, jednak udało się wydobyć tylko nieliczne przedmioty. Wskazówki zegara wyłowionego z wraku zatrzymały się na godzinie 17.43. Czasomierz znajduje się w zbiorach Centralnego Muzeum Marynarki Wojennej w Petersburgu.

12 lipca 1994 r. agencja Reuters donosiła: “Rosja oświadczyła wczoraj, że zabezpieczyła zatopiony nuklearny okręt podwodny u wybrzeży Norwegii, aby zapobiec wyciekom radioaktywnym”. Wrak osłonięto ołowianym sarkofagiem.

W latach 90. wykryto, że poziom promieniowania radioaktywnego 100 tys. razy przekroczył normy – po wycieku z reaktora jądrowego zasilanego wzbogacanym uranem 235 i z dwóch rakietotorped Wjuga, w które okręt był uzbrojony. Według ekspertów NATO w każdej z głowic rakietotorped znajdowało się około 3 kg radioaktywnego plutonu 239.

Podczas badań wykonywanych wspólnie przez stronę rosyjską i norweską w 2019 r. z okolicy wraku ponownie pobrano próbki wody. “Przez długi czas sytuacja wokół wraku okrętu podwodnego K-278 “Komsomolec” była spokojna. Niestety, w ostatnich latach dane zrobiły się dużo bardziej niepokojące. Rekonesans w pobliżu wraku pozwolił ustalić, że emituje on bardzo wysoki poziom promieniowania” – informuje specjalistyczny portal Divers24.pl.

“Komsomolec” nie jest jedynym sowieckim okrętem podwodnym z napędem jądrowym, który spoczywa na dnie mórz Arktyki. 30 sierpnia 2003 r. na Morzu Barentsa podczas holowania zatonął wycofany ze służby okręt typu K-159. Zginęło dziewięciu marynarzy. Wrak tej jednostki z prętami zasilającymi reaktory atomowe (co najmniej 800 kg radioaktywnego ładunku) leży na głębokości 238 m. Na dnie Morza Karskiego spoczywa z kolei wrak zatopionego 6 września 1982 r. okrętu K-27.

Od 1963 r. łącznie zatonęło pięć atomowych okrętów podwodnych ZSRR i Rosji oraz dwie jednostki Stanów Zjednoczonych – USS “Thresher” i USS “Scorpion”. (PAP)


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Israel’s Mental Health Tsunami

Israel’s Mental Health Tsunami

HILLEL KUTTLER


In the aftermath of the Hamas massacre, rates of depression, anxiety, and PTSD are climbing fast, even for those who weren’t directly affected. People who experienced earlier traumas—particularly sexual assault—find themselves newly triggered by the Oct. 7 attacks.

DAN KITWOOD/GETTY IMAGES

The question I asked Mor Peretz to open our recent phone interview was a standard ice-breaker: “Where do you live?”

Her response was jarring: “Now, I’m not living.”

That’s because, Peretz explained, “after what happened”—surviving Hamas’ Oct. 7 murder of 360 people at the Nova music festival, where she helped run a food stand—she couldn’t function in her job working for a clothing designer and went on unpaid leave. That led to Peretz losing her apartment in Netanya and moving in with a friend.

Little by little, Peretz is recovering, including through weekly therapy sessions with a psychologist at the Lev Hasharon Mental Health Center, near Netanya.

“She gives me homework, and I do it because I want to help myself,” Peretz said.

Peretz, 54, is hardly alone as an Israeli dealing with emotional challenges related to the Oct. 7 massacre, when Hamas terrorists invaded the western Negev, murdered 1,200 people throughout the region, and kidnapped 250 more.

It’s trauma upon trauma, hardship upon hardship.

“We are facing a mental health tsunami because there’s such a big increase in mental health needs, and the Israeli mental health system was neglected for so many years,” said Inbal Brenner, a psychiatrist at Lev Hasharon.

In the month following the attacks, Israel’s leading health maintenance organizations (HMOs) reported record levels of requests by patients for sleeping pills, painkillers, and tranquilizers.

On March 6, Tel Aviv’s Ichilov Hospital opened a department for treating trauma and post-traumatic stress disorder (PTSD) experienced by civilians and soldiers. At the dedication ceremony that day, President Isaac Herzog said that the department grew out of “the terrible fracture that cut us” on Oct. 7. “We well understand, today more than ever, that the acute need to strengthen and perfect Israel’s mental health system must stand atop the national list of priorities in the long years of rehabilitation ahead of us,” he said.

A statistical model appearing in late February in medRxiv, a medical journal of unpublished manuscripts, predicts that 5.3% of Israelis, or more than 520,000 people, will develop PTSD tied to Oct. 7 and Israel’s ongoing war against Hamas in the Gaza Strip.

And a study published in January in the journal eClinicalMedicine found that the massacre has had “a broad and significant impact … on the mental health of the Israeli population”—not only those who survived the rampage—and that the findings “underscore the need to provide rapid, nationwide assessments and triage for interventions.” The study surveyed the same 710 Israeli adults approximately six weeks before and six weeks after the massacre. (The first survey was conducted to understand Israelis’ mental health connected to stress over the judicial-reform crisis. After the war broke out, the researchers decided to survey the same respondents in the new context.) The researchers concluded that the prevalence of PTSD doubled, generalized anxiety disorder (GAD) increased 18%, and depression increased 13.5%. Thirty-eight percent thought about committing suicide, although it’s unclear whether Israel’s suicide rate has changed, said Yossi Levi-Belz, the study’s co-author and a professor of psychology who chairs the Ruppin Academic Center’s department of suicide and mental health studies.

President Isaac Herzog and his wife, Michal (to his right), at the March 6 dedication ceremony of Ichilov Hospital’s new department for treating trauma and post-traumatic stress disorder (PTSD) experienced by civilians and soldiers / JENNY YERUSHALMI

Only 30 of the study’s 710 participants experienced the attacks directly, while 131 had loved ones murdered, kidnapped, or wounded. The increases in PTSD, GAD, and depression even in Israelis more removed from the trauma is attributable to people’s fears of another Oct. 7 in such a small country and their sense of betrayal by the political and military systems tasked with protecting civilians, Levi-Belz said.

Mental health professionals interviewed for this article unanimously stated that Israel’s mental health system had been woefully underfunded and on the verge of collapse before the attacks. Post-Oct. 7, a reassessment is in order, they said, as is a dramatic increase in funding for the higher demand for mental health services covered by the universal system of HMOs.

The 2024-25 budget, which the Knesset hasn’t yet passed, contains an increase of nearly 1.4 billion shekels ($392.2 million) for mental health services provided on an outpatient basis by HMOs and public hospitals, a 70% jump from the 2023-24 figure of 2 billion shekels ($560.2 million), said psychiatrist Gilad Bodenheimer, the ministry’s director of mental health services.

Proposed improvements Bodenheimer mentioned in an interview with Tablet include doubling the 2,500 social workers now in the public health system, expanding community-based mental health services, and expanding local centers for strengthening the resilience of traumatized citizens. The current system lacks sufficient numbers of psychiatrists and psychologists, he said, adding that salaries need to be increased for them, social workers, occupational therapists who work within the mental health system, and art therapists.

Bodenheimer called the mental health system in Israel “poor,” but said it’s improved since HMOs began offering services in 2015, and again in 2020 during the coronavirus crisis, when Israeli officials realized that “mental health is not something affecting a small part of the population,” he said.

“The understanding of the need was there, but the budget wasn’t enough. Then the 7th of October came. Of course, the need for mental health support was obvious,” Bodenheimer said. “This serious change is more needed now, of course, because of the 7th of October. We started rethinking the structure of mental health services.”

Ask mental health professionals why more Israelis require mental health treatment despite not directly experiencing the Oct. 7 attacks, and one verb consistently emerges, stated in English within conversations otherwise held in Hebrew: “triggering.” By triggering, they mean that Hamas’ rampage exacerbated, even revived, one’s emotional pain from previous traumas—including rape.

That’s the case in the clinic the Lev Hasharon hospital set up post-Oct. 7 to provide therapy for those who endured sexual trauma at the Nova festival. But none of the clinic’s current 25 or so patients were raped, or witnessed rape, by Hamas that day; they are survivors of trauma, including sexual trauma, prior to the Hamas attack.

“For sexual-trauma survivors, [Oct. 7] is very triggering,” said Brenner, the director of Lev Hasharon’s sexual-trauma clinic, which is known as the Nova Anchor.

Gilad Bodenheimer
SHLOMI AMSALEM/GOVERNMENT PRESS OFFICE

A report called Silent Cry: Sexual Crimes in the October 7 War,” published on Feb. 21 by the Association of Rape Crisis Centers of Israel, covered testimonies and evidence related to four locations where rape and genital mutilation were perpetrated against men and women: the Nova festival, Gaza-area communities, Israel Defense Forces bases, and places in the Gaza Strip where Hamas brought those it kidnapped from Israel.

For Hamas, “sexual abuse was not an isolated incident or sporadic cases but rather a clear operational strategy,” it stated.

Orit Sulitzeanu, the association’s chief executive officer, said that many who call and receive care “are undergoing triggering due to Oct. 7.” She’s spoken with first responders and others in emotional distress from witnessing the victims of Hamas’ sexual assaults: police officers, paramedics, soldiers, those retrieving body parts, and forensics investigators.

“Whoever is resilient is resilient. Whoever isn’t, it’s very hard. Someone with trauma in the past will be triggered by what happened,” she said.

Levi-Belz said that some of his other findings have not been published. For example, he and his co-authors determined that since Oct. 7, twice as many Israeli women than men feel fearful, which he attributed to news reports of the sexual crimes perpetrated that day.

He mentioned, too, a former patient of his who, in the aftermath of Oct. 7, returned to treatment to discuss his son’s suicide five years ago—pain that he told Levi-Belz Hamas’ massacre triggered.

“It’s trauma upon trauma, hardship upon hardship,” Levi-Belz said. “I have many patients for whom the fear increases. They finished treatment a year or two ago, returned to functioning, and now are back in treatment.”

Peretz, the Nova survivor, is open to treatment options, all of which she prefers to medication. She’s been to several retreats in Israel to commiserate with fellow Nova survivors. This month, along with her one-on-one sessions, she’ll begin group therapy.

“I feel safe with these people. They smile, embrace, are empathetic, and try to help,” she said of Lev Hasharon’s staff. “It’s not fun. It’s really not. It’s heavy and it hurts. It’s a process. To be in psychological care is hard, but it’s meant to help.”


Hillel Kuttler, a writer and editor, can be reached at hk@HillelTheScribeCommunications.com.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Izrael odzyskał ciało Elada Katzira ze Strefy Gazy. “Był także obywatelem Polski”

Izrael odzyskał ciało Elada Katzira ze Strefy Gazy. “Był także obywatelem Polski”

Tomasz Jakubowski


Elad Katzir (Archiwum Bring Them Home Now)

Siły bezpieczeństwa Izraela odzyskały ze Strefy Gazy ciało Elada Katzira. Pochodził z kibucu Nir Oz, był także polskim obywatelem – poinformował w sobotę ambasador Izraela w Warszawie Jakow Liwne.
O odzyskaniu ciała zamordowanego mężczyzny ambasador Izraela poinformował we wpisie na platformie X. “Dziś w nocy siły bezpieczeństwa Izraela uratowały ciało Elada Katzira ze Strefy Gazy. Elad, z kibucu Nir Oz, był także obywatelem Polski. Został porwany 7 października i zamordowany w niewoli przez organizację terrorystyczną Islamski Dżihad” – przekazał.


Jakow Liwne dodał, że Alex Danzig, kolejny polski obywatel z Nir Oz wciąż jest przetrzymywany w Gazie. Dyplomata podkreślił, że kibuc Nir OZ “dramatycznie ucierpiał” w wyniku ataku 7 października 2023 r.

Rzecznik polskiego MSZ Paweł Wroński potwierdził, że informacja o odzyskaniu ciała dotarła do polskiego MSZ oraz konsula RP. W rozmowie z “Wyborczą” powiedział, że Katzir “był przede wszystkim obywatelem Izraela”. – Jego ciało leżało porzucone przez wiele dni, nie wiadomo dokładnie jak zginął. Strona izraelska oskarża o zabójstwo Hamas – dodał. 

W platformie X MSZ opublikowało też kondolencje: “Ze smutkiem przyjęliśmy wiadomość o śmierci obywatela Elada Katzira. […] Rodzinie i przyjaciołom zmarłego przekazujemy najszersze wyrazy współczucia. Niech spoczywa w spokoju” – przekazano.



Wojna w Strefie Gazy trwa od 7 października 2023 r., rozpoczęła się od ataku organizacji terrorystycznej Hamas na Izrael. W jej wyniku zaledwie pierwszego dnia zginęło około 1200 osób, w większości cywilów, około 240 zostało uprowadzonych. W odpowiedzi Izrael rozpoczął naloty na Strefę Gazy. W konflikcie zginęło już blisko 33 tys. Palestyńczyków, blisko 80 tys. zostało rannych.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com