Archive | 2024/04/08

Wojna jakiej dotąd nie było


Wojna jakiej dotąd nie było

Hillel Fuld
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Ostrzeżenie!!!

To bardzo niepopularna opinia, która z pewnością rozgniewa wielu ludzi.

.

Jedną z rzeczy, która najbardziej niepokoi mnie w tej wojnie, jest fakt, że tak długo trwa likwidowanie Hamasu.

Po tych wszystkich wojnach, które wygraliśmy z wieloma armiami, a niektóre trwały zaledwie kilka dni, jak to się dzieje, że od tylu miesięcy toczymy wojnę z organizacją terrorystyczną, która nie jest nawet armią?

Czy Armia Obronna Izraela traci przewagę? Czy już straciła? Czy dawna, silna, odważna IDF należy już do przeszłości?

Nie wiem jak wy, ale mnie ten problem dręczy od miesięcy.

Cóż, porozmawiajmy o tym.

Nie. Armia Obronna Izraela nie jest słabsza niż była. Armia Obronna Izraela jest teraz znacznie silniejsza niż kiedykolwiek wcześniej.

Jak więc wytłumaczyć fakt, że jesteśmy w tej wojnie od sześciu miesięcy i nie widać jej końca?

Odpowiedź jest prosta. Armia Obronna Izraela nie zmieniła się, zmienił się charakter wojny.

Zapamiętajcie moje słowa. Izrael nie tylko wygra tę wojnę, ale Izrael staje się światowym autorytetem w dziedzinie wojny miejskiej. Wszystkie kraje zwrócą się w przyszłości do Izraela, aby nauczyć się, jak prowadzić wojnę w XXI wieku.

Dlaczego więc trwa to tak długo?

Cóż, z wielu powodów.

Zacznijmy od wroga.

Istnieją reguły wojny. Zasady walki. Pewnych rzeczy nie wolno robić na wojnie. Są zbrodnie wojenne. Kiedy dwie strony wojny grają według tych samych zasad, może być wyraźny zwycięzca i wyraźny przegrany. Zwycięstwo jest jasno określone.

Ale nie w tej wojnie.

Nasz wróg w tej wojnie nie ma żadnych ograniczeń ani wytycznych. Nie ma niczego, czego nie mogą, nie chcą zrobić i czego nie zrobili.

Nie muszę wam o tym mówić. Czytaliście o tym.

– Używanie niewinnych kobiet i dzieci jako tarcz podczas ataku na żołnierzy IDF? – TAK

– Zakładanie baz w szpitalu? – TAK

– Atakowanie z budynków przedszkoli? – TAK

– Ukrywanie broni i amunicji w pokojach dziecinnych? – TAK

To oni.

A nasza strona?

– Ignorowanie ludzkich tarcz i atakowanie? – NIE

– Zrównanie z ziemią szpitala, w którym znajduje się baza terrorystów? – NIE 

– Bombardowanie przedszkoli, z których atakuje nasz wróg? – NIE

– Niszczenie pokoi dziecinnych, bo jest tam broń i amunicja? – NIE

Widzicie, my gramy w szachy, a oni w koszykówkę.

Mają swoje zasady, a my nie będziemy grać według ich zasad. A oni z pewnością nie będą grali według naszych.

Ale to dopiero początek.

Co miała wspólnego każda wojna, czego nie ma ta wojna?

Hm, wszystkie były prowadzone nad ziemią. Wiecie, jak wygląda pole bitwy…

Nie tym razem.

Nigdy nie było wojny, która toczyłaby się głównie pod ziemią.

Nie wiem, czy ktokolwiek z nas rozumie tę złożoność.

Przyjaciel walczący w Gazie powiedział mi, że nie może przejść dziesięciu kroków bez natrafienia na otwór prowadzący do tunelu terroru. Stworzyli pełnowymiarowy system metra, który jest większy niż londyńskie metro.

Dodajmy do tego, że Hamas miał dziesięciolecia na przygotowanie się do izraelskiej inwazji naziemnej. Zastawianie pułapek w tunelach, skomplikowane kryjówki i nie tylko to. Mieli pełno czasu i góry pieniędzy, by zapewnić maksymalną liczbę ofiar IDF.

Ale na tym nie koniec. Nie jesteśmy nawet w pobliżu końca.

Ponownie wyobraźcie sobie staroświeckie pole bitwy. A jeśli chcecie spojrzeć na bardziej współczesne wojny, są czołgi, artyleria, piechota i siły powietrzne, wszystkie z wyraźnym celem i jasną misją.

Teraz zapomnij o tym wszystkim.

Nie ma pola bitwy. Nie ma wyraźnego celu. Jest jasna misja, ale całkowity brak jasności, jak ją zakończyć, ponieważ na każdym rogu na żołnierzy czekają niespodzianki.

Nie istnieje rozdział między budynkami cywilnymi a obiektami wojskowymi. Tutejsze pole bitwy jest jednym z najgęściej zaludnionych obszarów na świecie i to jest najlepsza broń Hamasu, jego własna ludność.

Powtarzam, gramy w szachy, gdzie celem gry jest zminimalizowanie ofiar cywilnych i maksymalizacja eliminacji terrorystów. Oni grają w grę, której celem jest maksymalizacja liczby ofiar cywilnych, a tym samym skłonienie świata do wywarcia presji na Izrael, by wycofał się i zakończył wojnę.

Żołnierze IDF w Gazie stoją w obliczu bezprecedensowej złożoności, jakiej nigdy nie widziano w historii wojen.

Pomyślcie o tym.

Nie mogą przejść ani centymetra bez groźby ataku.

Mogą zostać zaatakowani z góry przez RPG lub snajpera. Mogą zostać zaatakowani od dołu za pomocą granatów i broni automatycznej. Mogą zostać zaatakowani za pomocą pocisków przeciwpancernych i przeciwlotniczych z wnętrza budynków. Mogą zostać zaatakowani, wchodząc do struktury-pułapki. I pamiętaj, że nie mogą po prostu strzelać na oślep, aby oczyścić teren przed wejściem. Ponieważ mogą tam być cywile.

Dodajmy do tego, że Hamas nie obawia się strat w ludziach. Rozkwita na tym, ponieważ każdy zabity jest przedstawiany jako niewinny cywil, a jest to kłamstwo, które świat całkowicie przyjął i wykorzystał do wywierania nacisku na Izrael. Tak więc Izrael chce zminimalizować ofiary śmiertelne. Hamas chce maksymalnej liczby zabitych. Szachy i koszykówka.

A także: my definiujemy zwycięstwo jako odzyskanie zakładników i wyeliminowanie Hamasu. Oni definiują zwycięstwo jako dosłownie wszystko inne. Jeśli jeden terrorysta Hamasu pozostanie przy życiu, to według ich reguł oznacza to, że wygrali tę wojnę. W rzeczywistości, w chory i pokrętny sposób, ich przywódcy już myślą, że wygrali wojnę przez sam fakt, że Izrael wciąż walczy.

Na koniec porozmawiajmy o technologii.

Ilość technologii użytej w tej wojnie po raz pierwszy w historii jest naprawdę szalona. 

Weźmy na przykład drony.

Drony mają potencjał, by zmienić zasady gry.

Mogą wlatywać w ciasne przestrzenie. Mogą wykrywać terrorystów w miejscach, w których ludzie nie są w stanie tego zrobić. Mogą dać IDF widok z lotu ptaka na dany obszar. Drony są oczywistym atutem w takiej wojnie. Jedynym problemem jest to, że nikt nie wie, jak zmaksymalizować skuteczność dronów bez przeszkolenia.

Istnieje bardzo dużo rodzajów dronów.

Istnieją maleńkie drony wielkości owadów. Są też większe drony, które wykorzystują GPS do utrzymania stabilności. Cóż, to nie może działać. Musimy więc usunąć chipy GPS ze wszystkich dronów. W przeciwnym razie stanowią zagrożenie i mogą zostać wykorzystane przeciwko nam. Są też większe drony, które mogą przenosić ciężary. Są też drony FPV, które mogą latać w znacznie ciaśniejszych przestrzeniach, ale wymagają więcej treningu. Są też komercyjne drony. Drony termowizyjne. Drony dalekiego zasięgu. A lista jest długa.

A to tylko drony.

A co z robotyką? Robotyka jest również szeroko wykorzystywana w tej wojnie. Jest też nieskończona ilość technologii wizyjnych, z których część została opracowana przez izraelskie startupy. Jest technologia, która widzi przez ściany. Jest technologia, która widzi za rogiem.

Wszystko to wymaga szkolenia i ćwiczeń.

Podsumujmy to.

Mamy wojnę między dwiema stronami, które grają w zupełnie różne gry, z innymi zasadami i różnymi definicjami tego, co stanowi zwycięstwo.

Masz jedną stronę bez żadnych ograniczeń i zero ambicji moralnego zachowywania się. Jest druga strona, od której wymaga się wyższych standardów moralnych niż od kogokolwiek innego, a jeden mały błąd może spowodować kryzys międzynarodowy. Jest jedna strona, która chce zminimalizować liczbę ofiar wśród ludności cywilnej i druga, która zrobi wszystko, aby ją zmaksymalizować. Jest jedna strona, która zachowuje się jak karaluchy i ukrywa się w każdym kącie i pod każdym kamieniem, i druga strona, która musi korzystać z najnowocześniejszej technologii, żeby zniszczyć wroga.

Najważniejsze jest to.

To, co IDF osiągnęła w tej wojnie, jest nie tylko niewiarygodne, ale także bezprecedensowe w historii. W tej chwili wszyscy fałszywie twierdzą, że Izrael popełnia ludobójstwo lub zabija na oślep, ale kiedy ta wojna się skończy i prawdziwe liczby zostaną ujawnione, świat będzie w całkowitym szoku z powodu tego, jak Izrael wygrał tę wojnę z historycznie niską liczbą ofiar po swojej stronie i całkowitym zniszczeniem organizacji terrorystycznej, która miała dziesięciolecia na przygotowanie się do wojny.

Nieliczni stratedzy wojskowi, którzy już analizują tę wojnę, powiedzieli jasno, że to, co Izrael robi teraz w Strefie Gazy, graniczy z cudem i nigdy wcześniej tego nie zrobiono.

Jeśli chcesz uzyskać jasny obraz tego, jak złożona jest ta wojna i jak wyrafinowana jest IDF, pomyśl tylko o wszystkich likwidacjach wrogów przeprowadzonych przez Izrael, a nawet spójrz na tę ostatnią operację w Syrii.

Za mało powiedziano o tej operacji.

Trzeba pamiętać, że było to bardzo wysokie rangą i ściśle tajne spotkanie między najwyższym rangą irańskim funkcjonariuszem poza Iranem wraz z jego zastępcą, a wieloma innymi wysokimi rangą terrorystami z Iranu i Islamskiego Dżihadu.

Pamiętajmy, że to nie było pierwszy zamach Izraela. Robimy to od dziesięcioleci. Świat uznaje ponadprzeciętne zdolności wywiadowcze Izraela. Ci funkcjonariusze jasno zdawali sobie sprawę z groźby zamachu ze strony Izraela i podjęli odpowiednie kroki.

Nikt nie wiedział o tym spotkaniu. Spotkanie celowo odbyło się w bardzo newralgicznym i wybuchowym (przyznam sobie dziesięć punktów za tę grę słów) obszarze, wokół którego znajduje się kilka budynków rządowych, w tym konsulat Iranu i Kanady. To nie był przypadek.

A jednak Izrael był w stanie, i naprawdę nie umiem zrozumieć, w jaki sposób, zdobyć informacje o tym, kto był na spotkaniu i gdzie się ono odbywało. Byli w stanie wystartować z Izraela, wlecieć w przestrzeń powietrzną wroga bez wykrycia, a następnie przeprowadzić precyzyjny atak, który zniszczył wszystkich w pomieszczeniu i nie powodując żadnych szkód w budynkach rządowych w jego pobliżu.

Czytamy o tej wiadomości i przechodzimy do następnej. Niewielu ludzi zdaje sobie sprawę z tego, jak skomplikowana była to misja i jak cudowne jest to, że zakończyła się ona pełnym sukcesem. Teraz uważamy to za coś oczywistego, ale stratedzy wojskowi będą nauczać i analizować to wydarzenie przez dziesięciolecia w przyszłości.

Więc nie, IDF nie jest słabsza niż w przeszłości. Siły Obronne Izraela uczą się w akcji, jak prowadzić wojnę, która jest prawie niemożliwa do wygrania, odnosząc sukcesy, utrzymując historycznie niską liczbę ofiar po swojej stronie. Nie ma kraju ani wojska, które mogłoby nauczyć Izrael, jak wygrać tę wojnę. Nigdy wcześniej tego nie robiono.

Izrael nie jest słabszy. Natura wojny zmieniła się dramatycznie, a Izrael pisze jej zasady w czasie rzeczywistym, wytrzymując bezprecedensową presję ze wszystkich stron. Presja militarna. Presja polityczna. Presja dyplomatyczna.

Nie wspomniałem nawet o Hezbollahu na północy.

To nowy świat, do którego Izrael dostosowuje się w czasie rzeczywistym.

Stwierdzenie, że Izrael jest doskonałą i najbardziej moralną armią na świecie, nigdy nie było prawdziwsze niż dzisiaj!


Hillel Fuld izraelsko-amerykański doradca biznesowy w dziedzinie technologii, bloger i vloger.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


A Bad Taste in the Mouth

A Bad Taste in the Mouth

Ben Cohen / JNS.org


The New York Times newspaper. Photo: Wikimedia Commons.

For several years now, my media consumption habits have been guided in part by what I call my “escape routes.”

As someone who spends his days immersed in reports and analysis of news events that are extraordinarily depressing—war and conflict in Europe and the Middle East, the inexorable rise of antisemitism and other forms of prejudice, the historical precedents for the difficult political questions we confront today and much else on similar lines—I need these escape routes for the good of my mental health. They also remind me that while I’m paid for the privilege of writing and thinking about politics and international affairs, millions of people pursue careers and projects that have nothing to do with my concerns, which is precisely why I use the term “escape routes” when I read about their endeavors. They are a window onto the calmer and more leisurely world that exists out there, and my visits fortify me when I go back to the issues that matter to me both professionally and personally.

It’s why I read the sports pages, to monitor the teams I follow and read what the coaches and players are saying. It’s why I read music reviews, to check up on whether my favorite bands are in the studio or if they are touring, and hopefully, discover some new gems. It’s why I adore restaurant reviews, not just of establishments in the cities where I live or work but of eateries further afield. This—all of this—is a harmless escape, a chance to read some decent writing that isn’t about politics, allowing me to return to my own writing feeling refreshed.

But I have to tell you, this method isn’t really working anymore.

In the last six months, since the Oct. 7 Hamas pogrom in southern Israel unleashed a war that has dominated the media, I’ve seen my escape routes pulled into my professional concerns. The sports pages have been littered with reports of discrimination against Jewish athletes, such as the firing of South Africa’s U-19 cricket team captain because he is Jewish, or the refusal of the Irish women’s basketball team to stand respectfully for the “Hatikvah,” Israel’s national anthem, immediately prior to a contest in which, happily, they were trounced by their Israeli opponents. Music has become a cesspool of artists, including some whose songs I love, with them signing up to various boycott initiatives targeting Israel alone, leaving cutting-edge Israeli acts—like the electronic duo Red Axes, whom I interviewed recently—feeling isolated and rejected. And now, I’ve discovered that even restaurant reviews, of all things, are no longer immune from any mention, let alone criticism of, Israel’s military actions in Gaza. The disapproval and the resentment are pervasive, seeping into the corners of websites and news outlets that would normally have no business discussing Israel and the Palestinians, or any other conflict (and, of course, they don’t tend to discuss those other conflicts.)

Over the last week, I’ve encountered two items on the food pages like this. The first was the eagerly awaited New York Times list of the top 100 restaurants in the city. I clicked on that in order to see whether I’d visited any that made this year’s selection, as well as choose some of the establishments where I’d like to go. I didn’t think (because there was no reason to think) that the Gaza war would show up here, but it did.

The food critic at the Times, Pete Wells, classified one restaurant—Falafel Tanami, in the Midwood section of Brooklyn, at number 65—as “Israeli.” In the accompanying paragraph describing the food, Wells didn’t mention the word “Israel” or talk about the conflict once. Instead, he waxed lyrically about the quality of the falafel balls served there. But that wasn’t the case with the restaurant that came in at number 74—Ayat, an eatery that is also in Brooklyn that Wells classified as “Palestinian.” In this case, Wells used half of his allotted paragraph to tell us that its main location features a mural of “Palestinian children behind bars under the Aqsa Mosque, between the phrases ‘down with the occupation’ and ‘live in peace,’” adding that as “Ayat has multiplied locations, it has kept up its paired messages of peace and support for the people of Palestine.” I came away from reading that wondering whether the recommendation was for the food or for the politics. Needless to say, none of the other cuisines emanating from countries that are also global trouble spots—Nigeria, Mexico and Korea, among them—warranted similar treatment.

After the Times, it was The Guardian. That paper, which is known for its harsh coverage of Israel, published a review last weekend of a non-kosher, Ashkenazi-style deli in North London by its food critic, Jay Rayner. I knew that Rayner was Jewish, in part because I’d seen some good-natured joshing from some of his Jewish readers about his fondness for pork and seafood dishes. But that didn’t prepare me for what I read.

Rayner did spend most of the review talking about the food, which he said he enjoyed, while noting that the chicken-soup broth needed more salt. But then came the clincher: “Could I really write about a Jewish restaurant given the current political turmoil? Would I get abuse for doing so?” Rayner wrote. “Surely better to keep shtum. At which point I knew I had no choice: I had to write about it. The horrendous campaign of the government and armed forces of Israel in Gaza cannot be allowed to make being Jewish a source of shame.” He proceeded to berate Israel for allegedly making “life for Jews who live outside Israel and have no responsibility for the decisions its government takes, so very much harder,” before concluding: “And so I sit here with my terrific salt beef sandwich and my chocolate mousse, indulging that bit of my Jewish identity which makes sense to me. It’s not much, but it’s all I have.”

It’s nearly impossible to imagine Rayner, or any other food critic, mentioning the persecution of the Uyghur minority by the Beijing regime in a review of a Chinese restaurant or asserting that a reviewer of Chinese origin is obliged to invoke this crisis of conscience in a discussion of Peking duck. Not so with Jewish cuisine, especially when some Jewish writers are all too willing to join in the chorus of opprobrium. One has to ask, if a Jewish restaurant was serving Sephardic staples like kubbeh or chicken with couscous, instead of Ashkenazi ones like chopped liver or latkes, would a review of that establishment contain a barb about how these dishes have been appropriated by the Jewish colonizers from the Arabs, without mentioning the long, largely unhappy sojourn of Jewish communities in Arab countries? If so, it’s safe to say that none of the editors would bat an eyelid upon receiving such copy.

I am not, of course, asking for sympathy now that my media escape routes have been closed down; there are far more pressing matters of life and death to worry about. My point is that if we have really reached a juncture where a discussion of eating out necessitates critical mention of Israel but no other country—a trend likely to worsen following the tragic deaths of seven World Central Kitchen (WCK) aid workers in Gaza last week—it’s further proof that the Palestinian issue dominates the Western conscience more than any other. And because of its naked one-sidedness, it leaves a bad taste in the mouth.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Muslim security guard harasses freed Israeli hostage at Amsterdam airport

Muslim security guard harasses freed Israeli hostage at Amsterdam airport

World News


Sources at the airport said the officer, of Pakistani origin, had previously faced complaints for harassing Israelis passing through Schiphol Airport.

.
Travelers at Schiphol Amsterdam Airport in the Netherlands, Nov. 23, 2015. Photo by Nati Shohat/Flash90.

The Israeli Embassy in the Netherlands will be filing a formal complaint with Dutch authorities after two Israeli citizens, including a former Hamas hostage, were mistreated by a security officer at Amsterdam’s Schiphol Airport, local media reported.

According to Israel’s Ynet news outlet, the two women were attempting to board an El Al flight back to Tel Aviv on Friday when the officer, reportedly of Pakistani origin, approached them in an aggressive way.

“He placed them in front of dozens of waiting passengers, deliberately humiliated them by loudly accusing them of fraud and ordering their arrest. He also loudly identified them as Israelis,” the outlet wrote.

“It was evident that he saw the Israeli passport and got ticked off,” said the Dutch-Israeli woman accompanying the released hostage, adding that “he had sadism in his eyes.”

Sources at the airport said the Muslim officer had previously faced complaints for harassing Israelis passing through Schiphol, according to Ynet.

A spokesman for Israeli Ambassador Modi Ephraim told the Dutch De Telegraaf daily on Monday that the two women were only allowed to board their flight after the embassy intervened.

“They had all the necessary documents, yet he detained them and humiliated them in front of many people,” he said. “This is especially painful considering all the trauma the abductee has already suffered.”

The former hostage, who asked not to be identified, and her travel companion were visiting the Netherlands on a speaking tour organized by the Israeli Defense Ministry, according to Ynet.

Geert Wilders, who has been trying to form a coalition government since his pro-Israel Freedom Party won a landslide victory in last year’s general election, called on outgoing Prime Minister Mark Rutte to urge the airport to fire the security guard.

Last month, two survivors of the Hamas-led massacre in southern Israel on Oct. 7 were discriminated against upon their arrival at Manchester Airport, leading the U.K. government to launch an investigation.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com