Kraju Republik nowe twórz bajki…

Student Stanford University z przepaską Hamasu na głowie. ((Zrzut z ekranu konta X)


Kraju Republik nowe twórz bajki…


Andrzej Koraszewski


Kraj Republik zniknął z mapy, ale nie z rzeczywistości. Dziś powrócił do pierwotnej imperialnej nazwy. Nazywa się Rosja. Najtrwalszym wkładem literatury rosyjskiej w kulturę ludzkości pozostają Protokoły mędrców Syjonu, których wpływ nadal rośnie. Obecność mitu nie pozostawia wątpliwości, a próby kwestionowania jego podstaw wywołują ostracyzm, gniew i otwartą wrogość.      

„Przegraliśmy wojnę z obłędem. Być może nigdy jej nie wypowiedzieliśmy. Tak czy inaczej, świat znowu oszalał.” – pisze amerykańska emerytowana profesor psychologii Phyllis Chesler.    

Leo Igwe jest Nigeryjczykiem, doktoryzował się w Niemczech, w zachodnim świecie piszą o nim najczęściej ateiści, zbuntował się przeciw religii w seminarium dla katolickich duchownych, znaczną cześć swojego życia poświęca obronie dzieci oskarżanych o czary. Próbuje również popularyzować  krytyczne myślenie.

Jego najnowszy artykuł opublikowany na łamach „Modern Ghana” traktuje o potrzebie uczenia dzieci od najwcześniejszych lat odpowiadania pytaniem na pytanie. Krytyczne myślenie wymaga nieustających uściśleń, sztuki dociekania, ucieczki od zadawalających formułek i ślepej wiary. Przekonania oparte na zaufaniu do autorytetów podtrzymują przesądy. Ale właśnie tego uczą szkoły, a tradycja, zarówno ta afrykańska, jak i pozostałych części świata, zazwyczaj wdraża dzieciom świętą zasadę, że nie odpowiada się pytaniem na pytanie. Leo chciałby to odwrócić, chciałby, żebyśmy uczyli dzieci od najwcześniejszych lat dociekliwości, nieustającej wędrówki od pytania do pytania. Nasza wiedza nie jest nigdy pełna, ani nawet zadawalająca.  Kapłani wyznań religijnych i świeckich codziennie dostarczają nam Prawdę pisaną przez duże P;  Prawdę, którą należy akceptować bez pytań.

Jeśli nie nauczymy dzieci odpowiadania pytaniem na pytanie, będziemy je dalej skazywać na trwanie w posłuszeństwie jednej wierze lub przechodzenie od jednej wiary do drugiej, bez zdolności samodzielnego krytycznego myślenia.

Wiara podsycająca oburzenie z powodu zagrożenia wiary mobilizuje wiernych do czynu. Zafałszowane przez ideologię przekonania pozwalają mordować w głębokim przekonaniu o własnej szlachetności. Tradycyjnie przypisujemy tego typu manipulacje i płynące z nich zachowania zbiorowe religijnemu fanatyzmowi. Od czasów Rewolucji Francuskiej doskonale wiemy, że fanatyzm ideologiczny nie potrzebuje bogów, a wiek XX był wiekiem morderczych świeckich totalitaryzmów.

Żyjemy w dziwnym momencie historii. Czy przyszłe pokolenia będą go uważały za złoty wiek? Nigdy w dotychczasowej historii nie było takiej obfitości dóbr, takiego dostatku i takich możliwości indywidualnego rozwoju. Źródłem tego dostatku jest demokracja, jednostkowa wolność, oświata i wykorzystanie ludzkiego potencjału – krótko mówiąc kapitalizm, który umożliwił rozwój nauki i wytwórczości.

Skąd zatem ten odwrót, skąd eksplozja, niechęci, czy wręcz nienawiści do systemu, który pozwolił uwolnić się od zniewolenia, od głodu, od przekleństwa ciągłej niepewności jutra?

Żaden system nie jest i nigdy nie będzie doskonały, nie brakuje powodów do frustracji, nie brak sfrustrowanych gotowych do rewolucji.   

Upadłe imperia chcą odzyskać swoją wielkość. Wielkość jest ważniejsza od dobrobytu poddanych. Władcy raz jeszcze przekonują, że dogonią i przegonią, obiecując rabunek i podbój. Eksportują ideę zniewolenia, która chwyta również za serca głównych beneficjentów wolności. Rewolucyjne sztandary powiewają na ulicach miast krajów, których mieszkańcy są zmęczeni problemami wynikającymi z dobrobytu. 

Dewiza Orderu Łabędzia, która widniała również na klamrach pasów żołnierzy Wehrmachtu,  jest odrobinę zmieniona: Allah mit uns. Jutro będzie lepsze jeśli tylko zniszczymy dzisiejszy świat. Śmierć Ameryce, ale najpierw Śmierć Izraelowi, bo ten cel porywa najbardziej.

Hasło Śmierć Izraelowi pozwala zewrzeć szeregi przeciw wrogom ludzkości, którzy podstępnie chcą nas skłonić do zadawania pytań, do krytycznego myślenia, do nauki, do rzetelności wobec innych. Precz z rasistowskim racjonalizmem. Czucie i wiara silniej mówią do mnie… Kiedy znikną problemy z rachunkami za gaz, wodę i elektryczność, bo nie będzie już gazu, wody, ani elektryczności, okaże się, że złoty wiek już był, a teraz wracamy do normalności. Przez lwią  część historii normalność oznaczała niepewność, brutalność, nieufność i nienawiść. Wolność wyzwoliła pomysłowość i zarabianie na zaspakajaniu potrzeb innych. Kapłani wszelkiej maści zaspakajają potrzebę bajek o doskonałym świecie. Wygłaszają kazania o miłości, dyskretnie podsuwając siekierę.  Powszechne braterstwo wymaga rozprawy z wrogami ludu. Nie wszyscy mówią wprost, że Hamas dał nam przykład, lepiej powiedzieć, że „nie działał w próżni”, wspomnieć o dzieciach i o ludobójstwie, dać do zrozumienia, a ludzie sami będą wiedzieć, że powrót do normalności wymaga zakupienia kefiji.      

Zimna wojna nigdy nie była zimna, każdego dnia umierali ludzie, zabito miliony w wojnach ładne nazywanych zastępczymi. Te wojny wymagały idei, bo walczący chcą wiedzieć, za co umierają, samo prawo do gwałtów i rabunków nie wystarcza. Kraj Rad był długo głównym dostawcą idei świata, w którym nie ma bogatych ani biednych, a państwo mówi wszystkim, co mają myśleć  i co mają robić. Socjalizm zwyciężał rujnując kraj za krajem i budził nadzieje kolejnych pokoleń, że pewnego dnia nie będzie już ani demokracji, ani kapitalizmu.

Muzułmańskie marzenie, to marzenie, że pewnego dnia cały świat będzie chwalił Allaha. Jeśli zastanawiasz się dlaczego Mein Kampf jest dziś najbardziej popularną zachodnią książką w świecie islamu, to prawdopodobnie znaczy, że nie czytałeś Koranu, że nie interesowałeś się historią tej religii, ani muzułmańską frustracją po upadku imperium osmańskiego.

Wiele razy cytowałem słowa muzułmanina, Zakarii Fellaha, który w artykule „Tracąc moją religię” pisał:

Islamscy Übermenschen, islamofaszyści, oto czym oni są. Nowi barbarzyńcy w marszu przeciwko ludzkiej cywilizacji i postępowi w imieniu dżihadu, który podjęli… nie pytając mnie o zdanie.

Nowa forma totalitaryzmu czerpiącego swoje upoważnienie z początków nowej religii, ,,ostatecznego objawienia”.

Mają jeden cel. Mrożący krew w żyłach – planeta ma się poddać, bo jeśli nie… Ostatecznie samo słowo islam jest synonimem poddania się. Śmierć różnorodności, śmierć nauce i technologii, śmierć prawom człowieka, śmierć prawom kobiet, prawom psów. Precz ze sztuką! Precz z muzyką. Nie, dla seksu! Nie, dla piękna! Nie, dla przyjemności!… Haram, haram, haram… Śmierć każdemu, kto nie jest z nami!

Te słowa, pisane w czasach Islamskiego Państwa Iraku i Syrii są dziś jeszcze bardziej aktualne. Nowe barbarzyństwo wyzwoliło gwałtowną potrzebę milionów mieszkańców Zachodu „bycia z nimi”. U jednych zupełnie otwartą i niczym nie skrywaną z okrzykiem „Jesteśmy Hamasem”, u innych ograniczoną do okrzyku „Od rzeki do morza Palestyna będzie wolna”,  u jeszcze innych zaledwie śladową, ukrytą za szlachetnością i dobrocią. Czytelnik pod moim artykułem „Co widzą, ci, którzy nie widzą” pisze:

Czy obrona życia przez Żydów rzeczywiście uzasadnia konieczność śmierci tylu dzieci w Gazie – o tym nie potrafię nie myśleć…

Naprawdę? Na czym ten i miliony podobnych dobrych ludzi opierają swoje głębokie współczucie? Na informacjach tych, którzy kryją się za własną cywilną ludnością, na świadomym lub podświadomym przekonaniu, że nie można ufać informacjom izraelskim (bo przecież Żydzi zawsze kłamią), na łapczywym połykaniu wszystkich kłamstw o Izraelu, bo mają podświadomą, nieprzepartą potrzebę uwierzenia w te kłamstwa.

To jednak nie wszystko. Nie tylko stare bajki Kraju Rad są nadal opowiadane. Kapitalizm przez dziesięciolecia rozwijał się i potrzebował do rozwoju ogromnych ilości energii. Złoża ropy naftowej znajdują się głównie w krajach, które nie potrafią się rozwijać, których władcy nie myślą o dobrobycie swoich obywateli, którzy nie rozumieją zasad pokojowego współżycia, ani między sobą, ani między narodami. Mieszkańcy Zachodu nie rozumieli dla odmiany, że z każdym tankowaniem samochodu płacą daninę muzułmańskim, rosyjskim i południowo amerykańskim terrorystom, których ambicją jest zniszczenie demokratycznego świata. Mieszkańcy Zachodu nie zauważyli, kiedy ludzie mówiący „Śmierć Ameryce” zaczęli kupować za miliardy dolarów wpływy na zachodnich uniwersytetach, w mediach, w dyplomacji, budując nowe elity idące ramię w ramię z śmiertelnym wrogiem pod hasłem „Za naszą nienawiść i Waszą”.        

Ogłaszający swoje braterstwo z barbarzyńcami studenci nie mają pytań, mają tylko formułki odpowiedzi, które wcześniej możemy przeczytać w palestyńskiej prasie, w mediach głównego nurtu, w uniwersyteckich podręcznikach nauk o sprawiedliwości. (Uproszczoną wersję można pobrać z Tik Toka lub Instagramu.)

Katarskie, saudyjskie, tureckie a nawet (proszę się nie śmiać) palestyńskie pieniądze wpłacane do uniwersyteckich kas zrobiły bardzo dużo, znalazły chętnych a nawet gorliwych wykonawców zleceń. Równocześnie jedyny kraj, który znalazł drogę do rozwoju bez zamiaru zaakceptowania demokracji, dolewa oliwy do ognia, z nadzieją, że postępująca destabilizacja Zachodu otworzy drogę do chińskiej hegemonii. Dla nich islamski terroryzm jest tylko narzędziem i są przekonani, że w razie potrzeby potrafią sobie z nim poradzić.       

Zachodnie szkoły całkowicie zrezygnowały z uczenia sztuki krytycznego myślenia, dociekania przez przechodzenie od pytania do pytania. Władze uniwersyteckie w Ameryce mają teraz pewien problem, ponieważ przemoc wobec próbujących stawiać pytania przekroczyła wszystkie granice i musiały zacząć reagować.  (Pojawił się drobny problem, rektorzy, którzy byli zbyt stanowczy narażają się na votum nieufności z strony zatrudnionych nauczycieli akademickich, kilku rektorów już straciło pracę.)

Kiedy Leo Igwe  był na studiach doktoranckich w Niemczech odwiedził również Polskę. Rozmawialiśmy o Afryce, wyrażał ostrożną nadzieję, że ludzie przestaną wreszcie wierzyć w czary. W kolejnych latach w jego artykułach coraz częściej pojawiał się problem islamskiej przemocy, biurokratycznego konformizmu władz, ucieczki od racjonalizmu. Leo nie traci energii, uczy krytycznego myślenia.

Obserwując to wszystko przyglądam się aktywności naszych rosyjskich sąsiadów. To oni wymyślili hasło „antysyjonizm to nie antysemityzm”, oni nakłonili dyktatora Ugandy Idi  Amina, żeby wniósł projekt rezolucji ONZ „Syjonizm = rasizm”, oni wymyślili zmianę taktyki Palestyńczyków. W nowych czasach tworzą nowe bajki tak potrzebne dla podtrzymania wielkoruskich marzeń. Jest popyt, są umiejętności i jest długa tradycja jeszcze z carskich czasów.

P.S. Rosjanie na amerykańską oświatę nie płacą, zawsze mieli inną drogę infiltracji amerykańskich elit.   


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com