Komentarz do art.” The Untold Story of How Israel Failed on October 7
Beata Lewkowicz
Komentarz do art. “The Untold Story of How Israel Failed on October 7” – facebook Beata Lewkowicz
Ten tekst dedykuję tym, którzy uważają, że piszę o Izraelu wyłącznie w konwencji czarno-białej, a wręcz postrzegam go przez różowe okulary.
Znalazłam niezwykle interesujące opracowanie Jonathana Foremana „The Untold Story of How Israel Failed on October 7”, opublikowane w magazynie Commentary w majowym numerze 2025 roku. To nie jest tekst łatwy, ale bardzo potrzebny, uczciwy wobec Izraela i bezlitosny wobec błędów, które doprowadziły do tragedii. Dla izraelskiej opinii publicznej wiele elementów może być znanych, dla odbiorców spoza Izraela niekoniecznie, ponieważ w przekazie głównego nurtu pojawiają się rzadko. Foreman opisuje błędy wywiadu i wojska, ale też czynniki instytucjonalne, które sprzyjały zaskoczeniu.
Hebrajskie słowo mechdal nie ma dokładnego odpowiednika w języku angielskim. Oznacza wielką katastrofę, za którą odpowiedzialni są ludzie – poprzez zaniechanie, błąd lub nieodpowiedzialność. Wojna Jom Kippur z 1973 roku, która rozpoczęła się, gdy nieprzygotowana armia izraelska została zaskoczona jednoczesnym atakiem Syrii i Egiptu, była często określana właśnie jako mechdal. Foreman przywołuje to pojęcie jako klucz do zrozumienia 7 października 2023 roku, który, jego zdaniem, był jeszcze większym mechdalem.
Jonathan Foreman to brytyjsko-amerykański dziennikarz, historyk i korespondent wojenny, z wykształcenia prawnik i historyk (Cambridge i Columbia University). Pisał m.in. dla The Times, The Telegraph, Standpoint, The Spectator, The New York Post i The Wall Street Journal. Współpracował także z londyńskim think tankiem Policy Exchange i był korespondentem wojennym w Afganistanie oraz Iraku.
Znany jest z proizraelskiego, ale niezależnego podejścia, broni zachodnich wartości, nie unikając jednak krytyki izraelskich błędów strategicznych i politycznych. W przeszłości pisał również o Wielkiej Brytanii, USA i kulturze Zachodu w kontekście upadku instytucji oraz moralnej dezorientacji liberalnych elit.
Jego ojcem był Sir Carl Foreman, scenarzysta filmu High Noon („W samo południe”), ofiara czarnej listy Hollywood w czasach maccartyzmu. Jonathan dorastał więc w środowisku, w którym polityczna presja i wolność słowa były tematami codziennymi. To tłumaczy jego niechęć do ideologicznych schematów i fascynację odwagą jednostki wobec systemu – coś, co widać w jego analizie wydarzeń z 7 października.
Z tego kompleksowego tekstu wybrałam cztery mniej znane (jak mi się wydaje) elementy:
1. Trzy policyjne bitwy, które zatrzymały marsz na północ
Foreman wskazuje, że w przeciwieństwie do armii, izraelska policja miała plan awaryjny na wypadek masowego ataku Hamasu i ćwiczyła go miesiąc wcześniej, we wrześniu 2023 roku.
Dzięki temu miasta Netivot i Sderot zostały obronione do godziny ósmej rano, a policja zdołała zatrzymać terrorystów, zanim przedostali się dalej.
Co więcej, gdyby nie trzy mało znane bitwy stoczone przez policję – pod Reim, przy Pomniku Czarnej Strzały i na skrzyżowaniu Yad Mordechai – konwoje Hamasu mogłyby ruszyć na północ. Te trzy zablokowane węzły drogowe przerwały potencjalny marsz kolumn Hamasu w głąb Izraela, w stronę Netivot, Aszkelonu i dalej. Na ich drodze nie było już niczego, ani wojsk, ani barykad, co mogłoby powstrzymać je przed dotarciem do Tel Awiwu, Hajfy czy Jerozolimy.
Gdyby choć kilka samochodów z terrorystami przedostało się tak daleko, skutki psychologiczne byłyby katastrofalne. Jeden z dowódców powiedział autorowi, że mogłoby to doprowadzić do powstania w miastach arabsko-żydowskich, jak w maju 2021 roku, a nawet do pełnoskalowej inwazji Hezbollahu z północy.
Nie wiemy, jakie były ostateczne cele Yahyi Sinwara. Fakt, że bojownicy nieśli ze sobą duże zapasy jedzenia i amunicji, wskazuje, że planowali utrzymać zdobyte tereny i wykorzystywać zakładników jako tarcze.
Wielu izraelskich analityków uważa, że nie chodziło o „prowokację”, lecz o pierwszy etap zniszczenia Izraela, uderzenie, które miało obnażyć jego kruchość wobec wrogów i własnych obywateli.
2. Festiwal Nova był celem przypadkowym
Według rekonstrukcji Foremana, atak na festiwal muzyczny Nova nie był zaplanowanym elementem operacji Hamasu. Konwój ciężarówek terrorystów zboczył z pierwotnej trasy w drodze do miasta Netivot i przypadkiem natknął się na miejsce imprezy, która znajdowała się w pobliżu bazy Reim. O istnieniu samego festiwalu nie wiedzieli ani napastnicy, ani izraelskie oddziały, które przybywały do strefy walk.
Armia wiedziała o imprezie, zatwierdziła ją wcześniej, ale informacja nie została przekazana jednostkom terenowym. W rezultacie żaden z oddziałów IDF nie był świadomy, że w pobliżu setki młodych ludzi bawią się pod gołym niebem.
Gdy napastnicy odkryli miejsce, natychmiast przekierowali kolejne ciężarówki z uzbrojonymi terrorystami, którzy przybyli wzmocnić siły pierwszego konwoju. Na miejscu znajdowało się zaledwie 31 funkcjonariuszy policji oraz niewielkie grupy żołnierzy, które przybyły później. Wobec przytłaczającej przewagi liczebnej i ogniowej Hamasu, festiwal został błyskawicznie zaatakowany. Terroryści, wspierani przez cywilów ze Strefy Gazy, mieli pełną swobodę działania aż do południa.
Zginęły 344 osoby, a 44 uczestników zostało uprowadzonych do Gazy. Foreman zauważa, że jeśli potraktować ten atak jako osobny epizod, był to najbardziej śmiercionośny atak terrorystyczny w historii Izraela.
3. Systemowe nieprzygotowanie wojska
To wynik wieloletnich decyzji i zaniedbań. Zredukowano stałą obsadę posterunków przy Strefie Gazy, porzucono poranne stand-to, osłabiono fortyfikacje baz, uzależniono się od systemów elektronicznych, zmniejszono nacisk na wyszkolenie i gotowość jednostek lądowych.
Foreman pisze, że kluczowa praktyka poranna, tzw. stand-to, czyli obowiązkowe zajęcie pozycji obronnych o świcie, przestała być systematycznie przeprowadzana na posterunkach przy Strefie Gazy. W armiach zachodnich to podstawowa procedura: żołnierze o brzasku i o zmierzchu zajmują swoje stanowiska bojowe, sprawdzają broń, amunicję i łączność, przygotowując się na ewentualny atak, właśnie te pory dnia są tradycyjnie uznawane za najbardziej niebezpieczne.
Zaniechanie tej rutyny oznaczało, że w chwili ataku wiele załóg nie miało wartowników przy bramach, żołnierze nie stali na pozycjach, a dostęp do broni był utrudniony, bo karabiny i amunicja znajdowały się w zamykanych magazynach.
W święto religijne obsady były minimalne, a brak dyscypliny i koordynacji pogłębił chaos. Foreman podkreśla, że gdyby praktyka stand-to była utrzymana, wyszkolony batalion ciężkiej piechoty z granatnikami i karabinami maszynowymi mógłby rozbić większość kolumn Hamasu w ciągu minut.
Zamiast tego pierwsze godziny wyglądały jak paraliż. Działali ochotnicy, policja i niektóre dobrze przygotowane oddziały kibuców. Tam, gdzie dowódcy zignorowali centralne rozkazy i rozdzielili broń między ludzi, jak w Yad Mordechai, udało się odeprzeć napastników i uratować mieszkańców.
W bazie Reim obronę zorganizowała improwizowana drużyna beduińskich tropicieli, ostrzeżona przez cywilów uciekających z festiwalu Nova. Beduini ustawili stanowiska ogniowe przy wjeździe do bazy i obsadzili karabiny, powstrzymując pełne przejęcie obiektu przez Hamas.
To był jedyny przypadek, gdy baza dowodzenia nie została całkowicie opanowana. Ta lokalna interwencja, przeprowadzona bez rozkazów i wsparcia, uratowała południowy odcinek frontu przed całkowitym załamaniem.
4. Rola decyzji Sądu Najwyższego
Foreman zauważa, że orzeczenia izraelskiego Sądu Najwyższego, ograniczające użycie siły wobec zgromadzeń przy ogrodzeniu granicznym dopóki nie istniało bezpośrednie zagrożenie życia, sprawiły, że żołnierze przywykli do widoku tłumów przy płocie.
Hamas wykorzystał to do wieloletniego rozpoznania: fotografował, mierzył odległości, testował czasy reakcji i słabe punkty zabezpieczeń.
W miesiącach poprzedzających atak trwał spór o reformę sądownictwa. Sąd Najwyższy, od lat posiadający uprawnienia pozwalające uchylać decyzje rządu i wojska, znajdował się w centrum ideologicznego konfliktu. Foreman przypomina, że jego orzeczenia w duchu „praw człowieka” miały bezpośrednie konsekwencje dla bezpieczeństwa, w praktyce paraliżowały możliwość reagowania na prowokacje przy ogrodzeniu granicznym.
Decyzje sądu miały też efekt psychologiczny. Zmieniły sposób, w jaki armia postrzegała własne uprawnienia, z pola walki przeniosła się w logikę prawa cywilnego. Każde użycie broni groziło konsekwencjami prawnymi, dlatego dowódcy i obserwatorzy z czasem zaczęli reagować z opóźnieniem, czekając na zgodę przełożonych. W efekcie paraliż decyzyjny utrwalił się jako część systemu.
W całości artykuł Foremana pokazuje mechanizm katastrofy jako wynik wielu nakładających się na siebie czynników. Nie był to pojedynczy błąd, lecz splot mylnej oceny przeciwnika, nadmiernej wiary w technologię, osłabienia praktyk obronnych i ograniczeń prawnych, które spowolniły reakcję.
Jednocześnie Foreman podkreśla odwagę cywilów i policji w pierwszych godzinach – tych, którzy walczyli, zanim wojsko zdążyło zareagować.