Archive | 2017/11/06

Sława Przybylska

Sława Przybylska

Janusz R. Kowalczyk


Sława Przybylska, 2006, fot. Adam Warzawa/ForumSława Przybylska, 2006, fot. Adam Warzawa/Forum

Piosenkarka i aktorka. Urodziła się 2 listopada 1932 roku w Międzyrzecu Podlaskim. Największe sukcesy odnosiła śpiewając ballady romantyczne. Wiele z tych utworów wykonywała akompaniując sobie na gitarze.

Córka Józefa i Marianny Przybylskich. Po II wojnie światowej wychowywała się w Domu Młodzieży w Krzeszowicach. Zgodnie z wolą ojca miała zostać zakonnicą, marzyła jednak o malarstwie i rzeźbie. Ukończyła Liceum Sztuk Plastycznych w Warszawie (1950). Absolwentka Wydziału Handlu Zagranicznego Szkoły Głównej Służby Zagranicznej w Warszawie (1954).

Udzielała się artystycznie już w czasie studiów. Założyła tercet żeński Syrenki, współpracowała jako piosenkarka z kabaretem klubu studenckiego Stodoła. Wcześniej jednak zadebiutowała jako solistka w Studenckim Teatrze Satyryków (STS-ie).

ZSP przyznało nam tym razem roboczowczasy w Dusznikach Zdroju. Wyjechaliśmy tam na dwa tygodnie podczas zimowych ferii i jak kiedyś w Karpaczu przygotowywaliśmy nowy program. Po powrocie zaczęły się intensywne próby. W składance znalazły się tradycyjnie ambitne piosenki radzieckie. Jedną śpiewała nowa piosenkarka Stanisława Przybylska [u początku kariery późniejsza Sława podpisywała się swoim pełnym imieniem]. Była drobna, mała, z grzywką jak Maria Dąbrowska. Warunki sceniczne miała kiepskie. Najlepiej wypadła, gdy z gitarą śpiewała prywatnie w pokoju. Miała ciekawy repertuar. Dziwiłem się, że Markusz [Jerzy Markuszewski] z [Markiem] Lusztigiem przyjęli ją do nas. Wielkiej przyszłości jej nie wróżyłem. Ale potrzebowaliśmy aktorów i piosenkarzy, zwłaszcza do scen zbiorowych.
[Jarosław Abramow-Newerly, “Lwy STS-u”, Warszawa 2005]

Twórcy zawiadujący STS-em nie do końca docenili jej artystyczną osobowość. “Śpiewającą Sławę (wtedy jeszcze Stanisławę) Przybylską wymieniła Hania Rek” – wspominał Edward Pałłasz [“Medal” w: “Piosenka – rocznik 2015”]. Aż tu nagle… sensacja, która nieźle namieszała w ich umysłach – w 1957 roku Sława Przybylska zwyciężyła w organizowanym przez Polskie Radio konkursie dla piosenkarzy amatorów.

Kto zajął pierwsze miejsce? – spytałem. […]
– Przybylska.
– Żartujesz chyba?! – krzyknąłem.
– Daję ci najświętsze słowo honoru! Podali dziś w dzienniku. Zrobiła dziewczyna furorę. Sam Szpilman orzekł, że to największe odkrycie Polskiego Radia. Najpiękniejszy mikrofonowy głos obok Jurka Połomskiego z PWST…
Nie! Zabić się – pomyślałem. – To ja odetchnąłem, że to biedactwo z grzywką odeszło od nas i wreszcie nie zawraca nam gitary, a tu nagle “najpiękniejszy mikrofonowy głos Polskiego Radia”. W usunięciu Przybylskiej z STS-u, jako członek Rady Artystycznej, miałem swój udział. Kolektywna wpadka – też wpadka.
[Jarosław Abramow-Newerly, “Lwy STS-u”, Warszawa 2005]

Wkrótce też w telewizyjnym konkursie “Zapraszamy na estradę” jako jedyna otrzymała od wszystkich jurorów (Stefania Grodzieńska, Lidia Wysocka i przewodniczący Jerzy Waldorff) maksymalną liczbę punktów i miano polskiej Edith Piaf. Niektórzy porównywali ją także do Juliette Greco.

Śpiewała w teatrzykach Czarna Kaczka oraz Tingel-Tangel (1961) – w którym występowali m.in. Krystyna Sienkiewicz, Zbigniew Lengren, Stanisław Młynarczyk, a grał zespół jazzowy Krzysztofa Komedy – oraz w telewizyjnym Teatrze Piosenki.

Sława Przybylska podczas II Krajowego Festiwalu Polskiej Piosenki, fot. Janusz Sobolewski/ForumSława Przybylska podczas 2. Krajowego Festiwalu Polskiej Piosenki, fot. Janusz Sobolewski/Forum

Uczyła się śpiewu u prof. Wandy Wermińskiej. W 1958 roku została słuchaczką Studium Estradowego Polskiego Radia , w którym uczyła się sztuki interpretacji piosenki m.in. pod kierunkiem Jerzego Abratowskiego i Aleksandra Bardiniego. W tym samym roku nagrała do filmu “Pożegnania” (reż. Wojciech Jerzy Has) piosenkę “Pamiętasz była jesień”, która przyniosła jej olbrzymi rozgłos, śpiewała “Czerwone maki na Monte Casino” w filmie “Popiół i diament” (reż. Andrzej Wajda). W 1960 roku wystąpiła w filmie “Zezowate szczęście” (reż. Andrzej Munk), wykonując piosenkę “Kriegsgefangenenpost”.

 

W 1960 roku Sława Przybylska wystąpiła z pierwszym własnym recitalem. Dokonała licznych nagrań archiwalnych dla Polskiego Radia i Telewizji Polskiej, także dla rozgłośni radiowych i stacji telewizyjnych zagranicą: m.in. w Moskwie, Tbilisi, Pradze, Bratysławie i Nowym Jorku. Nagrała kolejne piosenki do filmów “Niewinni czarodzieje” (reż. Andrzej Wajda) czy “Rozstanie” (reż. Wojciech Jerzy Has).

W repertuarze miała wiele popularnych utworów, jak “Piosenka o okularnikach”, “Ach panie, panowie”, “Widzisz mała”, “Ciao, Ciao Bambina”, “Gdzie są kwiaty z tamtych lat?” (z repertuaru Marleny Dietrich) czy “Na Francuskiej”. Śpiewała także piosenki w języku jidysz – m.in. “Miasteczko Bełz”.

Maria Dąbrowska w zapisie z 1965 roku wspominała Agnieszkę Osiecką, która w radiowym Podwieczorku przy mikrofonie “przemyciła” niekoniecznie dobrze widzianą błatną rosyjską piosenkę “Murka”, świetnie przełożoną – “a równie dobrze zaśpiewaną przez Sławę Przybylską”. [“Dzienniki. 1914–1965”, Tom XIII – 1962–1965, Warszawa 1996]

Sława Przybylska, 1974, fot. Jerzy Płoński/ForumSława Przybylska, 1974, fot. Jerzy Płoński/Forum

W latach 1974–1981 piosenkarka współpracowała z Teatrem Stara Prochownia. Gościnnie występowała także w kabaretach U Lopka i Pod Egidą oraz w krakowskiej Piwnicy pod Baranami. Wspominała Joanna Olczak-Ronikier: “Przyjeżdżali do nas artyści z całej Polski. Pamiętam, że Sława Przybylska śpiewała z gitarą po polsku i w jidysz. [“Piwnica pod Baranami, czyli koncert ambitnych samouków”, Warszawa 1994]

W tymże albumie o Piwnicy fotograf Ryszard Horowitz wraca pamięcią do lat 60. Był wówczas pierwszym i jedynym piwniczaninem w Nowym Jorku, więc jego “obszerna kawalerka na 30 Ulicy stała się przychodnią wszystkich mniej lub więcej sławnych przybyszów z Polski”. Podczas wielu trwających do rana prywatek “we wczesnych godzinach rannych obijały się o uszy wściekłych sąsiadów” echa szaleństw, “jakie odbywały się podczas odwiedzin Sławy Przybylskiej czy też innych z naszej najbliższej paczki spod Baranów”.

W latach 1976–1978 oraz 1982–1987 Sława Przybylska była aktorką i piosenkarką Teatru na Targówku w Warszawie. Zagrała tam m.in. w widowiskach “Toast weselny” (reż. Marian Jonkajtys), “Mój kapitanie, już wieczór” (reż. Aleksandra Koncewicz), “Ballada o miłości zagrożonej Barbary i Augusta” (reż. Wojciech Solarz), “Tak jak u Chagalla” (reż. Szymon Szurmiej) i “Bukiecik alpejskich fiołków” (reż. Lena Szurmiej-Dynerman). Ponadto współpracowała z teatrami warszawskimi, jak wspomniany STS oraz Syrena, Buffo, Żydowski, a także Teatr Ziemi Opolskiej w Opolu.
Występowała także na scenach zagranicznych, m.in. w 1985 roku w Teatrze Metechii w Tbilisi (ZSRR) w spektaklu “Teatr straceńców” (reż. Sandro Mrewliszwili), a dwa lata później – w dwóch przedstawieniach w Teatrze Miejskim w Saarbrücken (RFN).
Od 1963 roku występuje z recitalami pieśni Żydów polskich. W 1992 roku uczestniczyła w berlińskim festiwalu odbywającym się pod hasłem “Kobieta w pieśniach żydowskich”. Rok później, jako jedyna artystka polska, wystąpiła z własnym recitalem na Europejskim Festiwalu Muzyki Żydowskiej w Leverkusen (Niemcy).

Pochodzę z Międzyrzeca Podlaskiego – mówiła w 2005 roku w wypowiedzi dla “TeleRzeczpospolitej”. – Małego miasteczka, które przed wojną w większości było żydowskie. Nasz dom był zawsze otwarty, mieliśmy przyjazne kontakty z żydowskimi sąsiadami. Docierały do mnie echa ich pieśni i obrzędów. Śpiewaniem żydowskich piosenek chciałam wznieść osobisty pomnik pamięci tych ludzi. To mój szczególny hołd dla tych wszystkich małych dziewczynek, z którymi się bawiłam, a potem znalazły się w transporcie do Treblinki. Nie znałam języka jidysz, ale zapisałam się na jego kurs w Teatrze Żydowskim. Nauczyłam się pisać, czytać, mówić. Mogłam się odpowiednio przygotować ze śpiewników przysyłanych mi z Jerozolimy czy z Nowego Jorku. Sporo podróżowałam z koncertami, kilkakrotnie byłam w Izraelu i w Niemczech. Wiele tych pieśni nagrałam. Cieszy mnie coraz żywsze zainteresowanie tymi pieśniami młodzieży. To nie tylko dług pamięci, ale i moja fascynacja kulturą narodu, który przetrwał tyle wieków.

Wielokrotnie występowała na festiwalach w Opolu i Sopocie. Koncertowała w kraju i za granicą, m.in. w Austrii, Jugosławii, Rumunii, ZSRR, Czechosłowacji, NRD, RFN, Bułgarii, we Włoszech, Francji, w Izraelu i Holandii oraz w ośrodkach polonijnych Stanów Zjednoczonych, Kanady i Australii. W 1987 roku została wyróżniona specjalnym dyplomem i nagrodą miasta Cleveland z okazji swego 15. tournée w USA.

W latach 1991–1998 mieszkała w Szczawnicy, gdzie pełniła funkcję przewodniczącej Stowarzyszenia Literacko-Artystycznego im. Czesława Miłosza. Była organizatorką i kierownikiem artystycznym Międzynarodowych Festiwali Słowa w latach 1996–2000.

Mimo rezygnacji w 2001 roku z czynnego życia estradowego, dawała się niekiedy namówić na występ. W 2015 roku, na 52. Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu, podczas gali z okazji 90-lecia Polskiego Radia, Sława Przybylska została uhonorowana najwyższym wyróżnieniem radiowym – “Diamentowym Mikrofonem”.

Sławie Przybylskiej we wszystkich działaniach artystycznych latami partnerował jej mąż Jan Krzyżanowski – jako menedżer i opiekun, pełniący na koncertach obowiązki gospodarza. Korespondencja męża do żony z lat 2011–2012 zatytułowana “Sto listów do Dulcinei” ukazała się w 2013 roku nakładem wydawnictwa Elipsa. Ich autor określił siebie mianem Don Kichota, pisującego do ukochanej Dulcinei. Z kolei sama Sława Przybylska wydała m.in. album “…na ścieżkach życia” [Otwock 2014], stanowiący rodzaj “wizualnej autobiografii”.

Inny jej album – “Radosny smutek przemijania” [Warszawa 2016], wydany na jubileusz 60-lecia pracy artystycznej piosenkarki, upamiętnił kluczowe momenty w karierze autorki. Mówiła o nim:

Ja po prostu nie zwracam uwagi, czy czas płynie. Może i płynie, ale to właściwie my płyniemy, my przemijamy. Należy to robić radośnie. Każdy dzień powinien być dziełem sztuki, jak pisała pani profesor Maria Szyszkowska. Trzeba się starać, aby każdy dzień przeżyć pięknie, a wtedy to przemijanie jest jakby niezauważalne. Jeśli mamy powód, albo jeśli wypracujemy powód, ażeby się cieszyć i żeby przekazywać jak najlepsze myśli, jak najlepsze fluidy dla ludzi i otoczenia, to wtedy przemijanie jest tak naturalne, jak naturalną rzeczą będzie śmierć.

Artur Cieślar z kolei w swojej książce “Kobieta metamuzyczna” [Warszawa 2014] uważa Sławę Przybylską za jedną z niewielu piosenkarek godnych takiego miana. Kobieta metamuzyczna – według niego – “podąża za muzyką, uprawia ją, śpiewa, muzykuje, opisuje ją, analizuje, dostrzega dźwięk i jego moc, ale jednak rzadko przedkłada muzykę nad samo życie – jego smak, niepowtarzalność, wyjątkowość”.

Twórczość

Piosenki (wybór)

  • “Ach panie, panowie” (Bułat Okudżawa – Agnieszka Osiecka)
  • “Balonik” (Bułat Okudżawa – Agnieszka Osiecka)
  • “Była sobie raz dziewczyna” (Włodzimierz Kruszyński, Adam Skorupka – Agnieszka Osiecka)
  • “Ciao, Ciao Bambina” (Domenico Modugno – Ola Obarska)
  • “Czarny kot” (Bułat Okudżawa – Witold Dąbrowski)
  • “Galapagos” (Adam Skorupka – Irena Solińska)
  • “Gdzie są kwiaty z tamtych lat?” (Peter Seeger – Wanda Sieradzka)
  • “Jak drogie są wspomnienia” (Fred Scher – Emanuel Schlechter)
  • “Jarzębina czerwona” (Jewgienij Rodygin – Anna Jakowska)
  • “Jestem brzydka – niekrasiwaja” (mel. lud. – Ola Obarska)
  • “Już nigdy” (Jerzy Petersburski – Andrzej Włast)
  • “Krakowska kwiaciarka” (Jerzy Gert – Tadeusz Śliwiak)
  • “Malaguena” (Pedro Galindo, Elpidio Ramírez – Ola Obarska)
  • “Mein Sztejtełe Bełz” [“Miasteczko Bełz”] (Aleksander Olshanetsky – jidisz: Jacob Jacobs)
  • “Miłość w Portofino” (Fred Buscaglione – Agnieszka Osiecka)
  • “Murka” (mel. tradyc. – Agnieszka Osiecka)
  • “Na Francuskiej” (Ryszard Sielicki – Bogusław Choiński, Jan Gałkowski)
  • “Nie kochać w taką noc to grzech” (Zygmunt Wiehler – Jerzy Jurandot)
  • “Pamiętasz była jesień” (Lucjan Marian Kaszycki – Andrzej Czekalski, Ryszard Pluciński)
  • “Piosenka o okularnikach” (Jarosław Abramow – Agnieszka Osiecka)
  • “Piosenka o wieczornym gościu” (Lucjan Marian Kaszycki – Ludwik Jerzy Kern)
  • “Piosenka o żołnierskich butach” (Bułat Okudżawa – Witold Dąbrowski, Andrzej Mandalian)
  • “Piwniczka” (Antonín Gondolán, Ladislav Štaidl – Ola Obarska)
  • “Powróćmy jak za dawnych lat” (Henryk Wars – Jerzy Jurandot)
  • “Siedzieliśmy na dachu” (mel. lud. – Agnieszka Osiecka)
  • “Słodkie fiołki” (mel. lud. – Bogusław Choiński, Marek Dagnan)
  • “Słowo daję, że nie” (Jacek Szczygieł – Ola Obarska)
  • “Taka jestem zakochana” (Jacek Szczygieł – Krystyna Żywulska)
  • “Tango notturno” (Hans Otto Borgmann – Józef Lipski, Władysław Szlengel)
  • “Tbilisi” (Rewaz Łagidze – Ola Obarska)
  • “To wszystko z nudów” (Lucjan Marian Kaszycki – Agnieszka Osiecka)
  • “Trzy miłości” (Bułat Okudżawa – Wojciech Młynarski)
  • “Widzisz mała” (Jarosław Abramow – Agnieszka Osiecka)
  • “Wspomnij mnie” (Luigi Miaglia ps. Ripp – Marian Hemar)

Dyskografia (wybór)

czytaj dalej tu: Sława Przybylska

twoje uwagi, linki, wlasne artykuly, lub wiadomosci przeslij do: webmaster@reunion68.com

 


WHY ARE ZIONISTS CELEBRATING UNFULFILLED PROMISES?

WHY ARE ZIONISTS CELEBRATING UNFULFILLED PROMISES?

RAFAEL MEDOFF


Balfour Declaration – Wikipedia

Instead of “facilitating” Jewish statehood as Balfour had pledged, the British were now blocking it. If a Jewish state were to come into being, it would be despite British obstruction of the Balfour

As Arab armies mobilized and the Arab League’s secretary-general vowed to carry out ‘a war of extermination and momentous massacre’ of the Jews, the UN stood idly by. (photo credit:REUTERS)

In the coming weeks, numerous Jewish organizations and institutions will celebrate the 100th anniversary of the Balfour Declaration and the 50th anniversary of the United Nations partition plan for Palestine.

Remarkably, however, the proposals that will be celebrated were just that – proposals. Neither of them actually was implemented, at least not in the way their authors intended.

The Balfour Declaration, issued in the form of a letter from the British foreign minister on November 2, 1917, endorsed “the establishment in Palestine of a national home for the Jewish people” and pledged to “use [Great Britain’s] best endeavors to facilitate the achievement of this object.”
Zionist leader Chaim Weizmann said he “heard the steps of the Messiah” in Balfour’s proclamation.

For a short time, the British Mandate authorities opened Palestine’s doors to Jewish immigration and permitted Jews to purchase land without restrictions. But when Palestinian Arabs began to riot, British policy began to change.

Each new wave of Arab terrorism in the 1920s and 1930s resulted in new limits on the development of the Jewish national home. The 1939 White Paper reduced Jewish immigration to a trickle, and the 1940 Land Transfer Regulations allowed unrestricted Jewish land purchases in just 5% of the country. At protest rallies throughout the country, the new regulations were compared to laws in Nazi Germany that likewise prohibited Jews from owning land.
Instead of “facilitating” Jewish statehood as Balfour had pledged, the British were now blocking it. If a Jewish state were to come into being, it would be despite British obstruction of the Balfour Declaration.

The plan adopted in 1947 by the United Nations likewise was never implemented. The UN proposed to create separate Jewish and Arab states in western Palestine. (The eastern 78% of the country already had been severed by the British many years earlier, and renamed Transjordan.) The Zionist leadership accepted the UN proposal, but both the Palestinian Arabs and neighboring Arab regimes rejected it.

As Arab armies mobilized and the Arab League’s secretary-general vowed to carry out “a war of extermination and momentous massacre” of the Jews, the UN stood idly by. Its member-states were not willing to send soldiers to enforce partition.

So why all the celebrating next month? Mostly because the two documents conveyed a certain legitimacy. The Balfour Declaration represented the endorsement of Jewish statehood by the world’s greatest power. The adoption of the partition plan by the UN General Assembly meant the idea of a Jewish state was supported by the majority of the international community.

For a people who had been persecuted and relegated to national homelessness for close to 2,000 years, these developments offered the psychological comfort that Jewish isolation might soon be coming to an end.

But when it came to the Jewish people’s most urgent practical need – a state of their own – the failure of both the British and the United Nations to implement what they promised illustrated the gap between rhetoric and reality.

In the end, the Jews would have to fight for what was theirs. They did fight, and they won. Next year’s 70th anniversary of the establishment of Israel will provide an opportunity to celebrate what was achieved, rather than merely what was promised.


The writer is the author or editor of 17 books about Jewish history and Zionism, including ‘The Historical Dictionary of Zionism’ [coauthored with Chaim I. Waxman].


twoje uwagi, linki, wlasne artykuly, lub wiadomosci przeslij do: webmaster@reunion68.com

 


Jacek Kuroń – The story of Zośka the Jewish girl (part 1)

Jacek Kuroń – The story of Zośka the Jewish girl (part 1)

   Web of Stories – Life Stories of Remarkable People



Polish activist Jacek Kuroń (1934-2004) helped to transform the political landscape of Poland. He was expelled from the communist party, arrested and incarcerated. He was also instrumental in setting up Workers’ Defence Committee (KOR) and became a Minister of Labour and Social Policy. [Listeners: Jacek Petrycki and Marcel Łoziński]
/ you can see next part tomorrow /

 


twoje uwagi, linki, wlasne artykuly, lub wiadomosci przeslij do: webmaster@reunion68.com