Archive | April 2023

Israeli-Ukrainian Volunteer Captured and Killed by Russian Forces

Israeli-Ukrainian Volunteer Captured and Killed by Russian Forces

i24 News


A police officer inspects remains of a Russian missile which hit a residential area, amid Russia’s attack on Ukraine, in Zaporizhzhia, Ukraine April 9, 2023. Photo: REUTERS/Stringer

 An Israeli-Ukrainian was captured and executed by Russian forces in the Ukraine, where he was a volunteer for the Ukrainian army fighting against the invasion by its neighbor. Oleksandr Dubovik was reportedly killed in Bakhmut in December.

It is understood Dubovik was residing in Israel with his wife and two children before the war broke out in early 2022, which pushed him to return to his native Ukraine and fight against the invading military.


His age was not known as of this reporting.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Francja: “Krajobraz ruin”

Francja po raz kolejny znalazła się na skraju chaosu. Francuski system emerytalny nie jest jedynym systemem, który się zawala. Kraj stoi w obliczu znacznie większego kryzysu. Na zdjęciu: uczestnicy zamieszek w Nantes, Francja, 28 marca 2023 r. (Zdjęcie: Sebastien Salom-Gomis/AFP via Getty Images)


Francja: “Krajobraz ruin”

Guy Millière
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Paryż, Francja. 23 marca, godz. 20.00 Odbyła się demonstracja; jak zwykle, po demonstracji wybuchły zamieszki, które przetoczyły się przez centrum miasta, a następnie rozprzestrzeniły do innych miast. Płonęły samochody, rozbijano witryny sklepowe, podpalano śmietniki. Strajk śmieciarzy rozpoczął się dwa tygodnie wcześniej; prawie dziesięć tysięcy ton śmieci wciąż zalega na chodnikach i prawie całkowicie blokują niektóre ulice. Plaga szczurów grozi chorobami. Rafinerie ropy naftowej są zamknięte; stacje benzynowe wysychają. Kolejne demonstracje miały miejsce 28 marca – i było więcej zamieszek.

Powodem niezadowolenia jest przyjęcie ustawy minimalnie reformującej system emerytalny: od 2010 r. ustawowy wiek emerytalny we Francji wynosi 62 lata; ustawa podnosi go o dwa lata, do 64 lat.

Gdy tylko ustawa została przedstawiona przez rząd, wszystkie związki zawodowe wezwały do strajków. Philippe Martinez, sekretarz generalny Generalnej Konfederacji Pracy (CGT), (związku o komunistycznych korzeniach), powiedział, że kompromis z władzami “nie wchodzi w grę“. Liderzy lewicowego związku pracowników kolei obiecali rzucić francuską gospodarkę na kolana. Jean-Luc Mélenchon, przywódca La France Insoumise, głównej partii lewicowej we Francji, powiedział swoim zwolennikom: “Blokujcie wszystko, co się da”. Członkowie prawicowego Zjednoczenia Narodowego byli zasadniczo na tym samym stanowisku co La France Insoumise: rok temu prowadzili kampanię o ustalenie wieku emerytalnego na 60 lat.

Ani członkowie rządu, ani ekonomiści w telewizji nie mają odwagi, by powiedzieć prawdę: francuski system emerytalny załamuje się. Przyjęta właśnie reforma nie wystarczy, by ją uratować; po prostu może pozwolić mu przetrwać trochę dłużej.

Stworzony w 1945 r. system jest zasadniczo systemem redystrybucji: obowiązkowe składki potrącane z pensji dzisiejszych pracowników służą do wypłaty emerytur dzisiejszych emerytów; dzisiejsi pracownicy polegają na przyszłych składkach, które będą potrącane z pensji osób zatrudnionych w momencie ich przejścia na emeryturę. Kiedy system powstał, wydawało się, że może działać: stosunek wynosił wtedy pięciu pracowników na emeryta. Oczekiwana długość życia we Francji wynosiła wówczas 65 lat (68 dla kobiet, 63 dla mężczyzn). Wiek emerytalny ustalono na 60 lat. Średnio emerytury musiały być wypłacane emerytom tylko przez pięć lat.

Jeśli jednak zmniejsza się liczba zatrudnionych na jednego emeryta i wydłuża się średnia długość życia, składki płacone przez pracowników musiałyby rosnąć aż do wysokości nie do udźwignięcia. Po powojennym wyżu demograficznym spadła liczba dzieci przypadających na kobietę, spadł też stosunek pracujących na jednego emeryta: dziś na jednego emeryta przypada tylko 1,7 zatrudnionego. Średnia długość życia we Francji wzrosła do prawie 82,5 lat (85,3 dla kobiet, 79,4 dla mężczyzn). Średnio emerytury muszą być wypłacane emerytom przez ponad 20 lat.

System zbankrutował przed laty, ale jego bankructwo staje się coraz bardziej kosztowne.

Francuski rząd znalazł się w sytuacji, w której musiał “coś zrobić”. Podniesienie podatków w celu częściowego wyrównania deficytu systemu emerytalnego jest praktycznie niemożliwe: Francja ma już jedno z najwyższych obciążeń podatkowych w krajach rozwiniętych (45,4 proc. PKB); jednocześnie spada konkurencyjność gospodarcza kraju. Francuskie wydatki publiczne są już najwyższe w krajach rozwiniętych i wciąż rosną. Podwyższenie podatków oznaczałoby dalsze miażdżenie podatników i zadłużanie kraju. Zmniejszenie wydatków publicznych pociągnęłoby za sobą cięcia w wydatkach socjalnych (jedna trzecia wydatków publicznych), ale duża część wypłacanych świadczeń trafia do populacji imigrantów i niezintegrowanych w “no-go zones“. Cięcia wywołałyby ryzyko jeszcze bardziej gwałtownych protestów.

Budżety kolejnych francuskich rządów co roku od 1970 roku są w deficycie; zadłużenie kraju osiągnęło alarmujący poziom. Relacja francuskiego zadłużenia do PKB osiągnęła w grudniu 2019 r. 100%. Obecnie wynosi 113,7%.

Francuski system emerytalny nie jest jedynym systemem, który się zawalił. Kraj stoi w obliczu znacznie większego kryzysu.

Francuski system ubezpieczeń zdrowotnych, również oparty na obowiązkowych składkach potrącanych z pensji, również jest w opłakanym stanie. Spadek stosunku liczby pracujących do emerytów i wzrost średniej długości życia powoduje, że wydatki na publiczną służbę zdrowia rosną szybciej niż suma składek, a system jest obciążony coraz większym deficytem. W 2000 r. socjalistyczny rząd stworzył państwowy zasiłek medyczny, który finansuje “darmową” opiekę medyczną dla nielegalnych imigrantów we Francji – zasiłek jeszcze bardziej zwiększający deficyt.

Tymczasem ceny żywności w 2022 roku wzrosły o 14,5%. Francuski poziom życia pogarsza się.

W obliczu fali przestępczości gwałtownie rośnie poczucie niepewności . Liczba napaści wzrosła o 33% procent między styczniem 2017 a styczniem 2022 roku. W zeszłym roku liczba gwałtów osiągnęła alarmującą liczbę 84 500, co oznacza wzrost o 11% w porównaniu z 2021 rokiem.

Według sondaży ludność francuska jest najbardziej pesymistyczna na świecie. Z sondażu opublikowanego w marcu 2021 roku wynika, że tylko 9% Francuzów uważa, że sytuacja gospodarcza ma szansę na poprawę (dla Meksyku, gdzie sytuacja jest znacznie trudniejsza niż we Francji, 46%; dla Indii 62%) .

Kryzys, przez który przechodzi Francja, ma również charakter polityczny. W maju 2017 roku Emmanuel Macron został wybrany na stanowisko prezydenta – nie z powodu entuzjazmu wyborców dla jego programu, ale z powodu odrzucenia przez nich jego przeciwniczki, liderki Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen, którą Macron opisał jako wcielenie faszyzmu i jako niebezpieczną ekstremistkę. Macron utworzył partię, skupiając wokół siebie głównych przywódców politycznych centrolewicowej i centroprawicowej, “La Republique en Marche“. Zniszczywszy w ten sposób partie centrolewicowe i centroprawicowe, które rządziły krajem przez dziesięciolecia, z łatwością wygrał wybory przytłaczającą większością głosów.

Przed 2017 rokiem Macron powiedział, że pracownicy zamykanej fabryki są “analfabetami” i mówił o różnicy między “tymi, którzy odnoszą sukcesy, a tymi, którzy są niczym”. Nawet po tym, jak został prezydentem, gardził biednymi: “Niektórzy martwią się, że będą mieli problemy z końcem miesiąca”, powiedział, ale on zajmuje się problemami dotyczącymi “końca świata“. W listopadzie 2018 roku stanął w obliczu buntu – “żółtych kamizelek” (gilets jaunes) – w dużej mierze motywowanego gniewem, jaki odczuwało wobec niego wielu Francuzów, i rosnącymi kosztami paliwa. Na ulicach palono portrety Macrona; podobizny Macrona wieszano i deptano.

Macron odpowiedział na rozruchy ostrymi represjami. Policja rzucała w tłum granaty z gazem łzawiącym i strzelała gumowymi kulami z bliskiej odległości. Setki demonstrantów odniosło ranny, dziesiątki doznało okaleczeń takich jak utrata oka, ręki lub stopy. Po powstaniu, które trwało miesiącami, nastąpił długi strajk komunikacji miejskiej, któremu towarzyszyły oczywiście zamieszki.

Spokój powrócił dopiero w marcu 2020 r. wraz z wybuchem pandemii Covid-19 – i wyjątkowo surowymi zasadami lockdownu wprowadzonymi przez rząd. Francuzi zostali zmuszeni do pozostania w swoich domach przez tygodnie i wypuszczani tylko na godzinę dziennie, na maksymalną odległość poniżej kilometra. Musieli również mieć przy sobie dokument wskazujący ich adres i godzinę, o której opuścili dom, aby przedstawić go policji, jeśli zostaną o to poproszeni.

Kiedy szczepionki stały się dostępne, stopniowo przywracano swobodę poruszania się, ale tylko dla osób zaszczepionych, które przez cały czas musiały mieć przy sobie paszport szczepień, aby wejść do sklepów, restauracji i ośrodków administracyjnych. Ograniczenia te zostały zniesione zaledwie na kilka tygodni przed wyborami prezydenckimi.

W maju 2022 roku Macron został ponownie wybrany dzięki odrzuceniu przez wyborców Marine Le Pen. Wskaźnik absencji wyborczej był niezwykle wysoki.

W wyborach parlamentarnych, które odbyły się po wyborach prezydenckich, partia stworzona przez Macrona (obecnie nazywana Renaissance) uzyskała zaledwie niewielką większość, co utrudnia uchwalanie ustaw.

Macron najwyraźniej widział, że modyfikacja systemu emerytalnego jest koniecznością. Zamiast próbować przekonać swoich przeciwników, zdecydował się wykorzystać artykuł 49.3 francuskiej konstytucji, (który pozwala na uchwalenie ustawy bez debaty), prosząc parlament o głosowanie za lub przeciw rządowi. Ustawa emerytalna, choć kontrowersyjna, została uchwalona, ale prowadzące do chaosu reakcje były nieuniknione.

Gniew, który został uciszony przez blokady i represje policyjne dwa lata wcześniej, powrócił. Sondaże pokazują, że 68% Francuzów nie popiera reformy.

Macron zareagował tak samo, jak wtedy, gdy stanął w obliczu powstania żółtych kamizelek. 22 marca powiedział, że ulica nie będzie dyktować mu programu politycznego i ponownie zastosował zaciekłe represje policyjne.

Prezydent wydaje się obawiać, że jeśli ustąpi i zrezygnuje z ostatniej reformy, zostanie bardzo osłabiony. Przeprowadzenie jakichkolwiek innych reform przez resztę jego prezydentury byłoby niemożliwe. Najwyraźniej nie zamierza się poddawać. Wydaje się też rozumieć, że bez reformy wydłużającej wiek emerytalny o dwa lata Francja mogłaby dość szybko znaleźć się w obliczu niewypłacalności.

Macron prawdopodobnie obawia się też, że jeśli zdecyduje się rozwiązać Zgromadzenie Narodowe i rozpisać nowe wybory parlamentarne, nie zdobędzie ponownie większości dającej mu większą swobodę działania. Partie centrolewicowe i centroprawicowe są martwe. Ani Partia Zbuntowanej Francji, ani Partia Zgromadzenia Narodowego nie byłyby w stanie zebrać wystarczającej liczby głosów, aby utworzyć alternatywną większość. Sytuacja polityczna jest zablokowana.

Komentatorzy mający dostęp do Macrona mówią, że ma on nadzieję, że represje będą wystarczające, by zmusić protestujących do poddania się. Reakcja jedna jest inna niż to, co wydarzyło się w 2020 roku. I tym razem nie ma pandemii, która zamknęłaby populację w domach.

Francja wydaje się być w impasie, możliwości odblokowania nigdzie nie widać.

Vincent Trémollet de Villers, redaktor naczelny gazety “Le Figaro”, opisał 23 marca dzisiejszą Francję jako “krajobraz ruin”, dodając:

“Skromna reforma oparta na nieubłaganych obserwacjach demograficznych doprowadziła Francję do kryzysu egzystencjalnego, w którym wszystko się chwieje… Na powierzchnię wyłania się znacznie głębsza niemoc. Niemoc kraju chylącego się ku upadkowi”.

“Czy sięgnęliśmy dna?” zapytał dziennikarz Franz-Olivier Giesbert. “Nie, jeszcze nie.”


Guy Millière: Francuski eseista, profesor literatury francuskiej na uniwersytecie w Paryżu, autor 27 książek na temat Europy, Stanów Zjednoczonych i Bliskiego Wschodu.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


‘Incredibly Disturbing’: ADL Calls on Israel to Reconsider New York Consul General Nomination

‘Incredibly Disturbing’: ADL Calls on Israel to Reconsider New York Consul General Nomination

Andrew Bernard


Likud MK May Golan (L) with Israeli Prime Minister Benjamin Netanyahu, 3 March, 2023 (Photo: Twitter)

The Anti-Defamation League (ADL) in a statement to The Algemeiner called for the Israeli government to reconsider the nomination of Likud MK and minister-without-portfolio May Golan as Israel’s Consul General in New York over past comments she has made about asylum seekers and her description of herself as a “proud racist.”

“Minister May Golan’s racist comments about African asylum seekers in Israel and others are incredibly disturbing and raise deep concerns about her fitness to serve as a diplomat in any locale, let alone in a city as diverse and vibrant as New York,” the ADL said in a written statement. “We hope the Israeli government will reconsider her potential nomination.”

The US State Department on Thursday also condemned comments made by Golan, who has also previously said that she does not eat at restaurants with African asylum seekers for fear of catching AIDS.

“We would condemn such kind of rhetoric and believe that such kind of language is also particularly damaging when it’s amplified in leadership positions,” State Department Deputy Spokesperson Vedant Patel told The Algemeiner at a press briefing.

Patel said the State Department would not comment on her credentialing as Israel’s Consul General in New York.

Golan in a statement on Twitter Thursday confirmed that she was being considered for the Consul Generalship and said she would represent mainstream views and work with the leaders of all US Jewish organizations.

“I am very flattetrd [sic] to be considered for the post of Israel’s consul general in NY,” she wrote. “I want to assure everyone that if I will be appointed, I will represent 100% the mainstream policies of PM Netanyahu and the Likud party to which I belong. I am completely committed to the unity of the Jewish people, and that is the exact policy that I will follow. If appointed, I will work with the leaders of all the Jewish organizations – as part of the effort to strengthen the great partnership between Israel and the American Jewish communities.”

Golan has a long history of incendiary statements that some liberal Jewish and Israel-advocacy groups said could undermine her ability to perform her duties as Consul General of New York, a key liaison between the State of Israel and one of the world’s largest Jewish communities.

Golan’s office did not immediately respond to a request from The Algemeiner for comment.

David Halperin, the CEO of Israel Policy Forum, a nonpartisan nonprofit that supports the two-state solution and which last month urged Jewish groups not to meet with Israeli finance minister Bezalel Smotrich because of his views, told The Algemeiner that while he wasn’t ready to make the same recommendation about Golan, her nomination signals a further rupture between the government of Benjamin Netanyahu and the American Jewish community.

“This just seems like a supremely and, frankly, obviously bad idea,” Halperin said. “This is the kind of appointment that you make if you’re unconcerned about further strains in the American Jewish community. It’s an appointment that would likely further strain relations with American Jews and do Israel no favors when it comes to favorability of Israel among many Americans.”

Rabbi Rick Jacobs, President of the Union for Reform Judaism, said on Twitter Thursday that Golan’s appointment would undermine the relationship of Israel with American Jews. 

“We need a thoughtful, diplomatic, morally credible new consul general in NY,” he said in a tweet addressed to Prime Minister Netanyahu. “May Golan is none of those. Her brand of Zionism is antithetical to the majority of our community. She will harm not help Israel’s cause.”

The Republican Jewish Committee (RJC) did not respond to The Algemeiner’s request for comment.

A staunch advocate of the Netanyahu government’s controversial judicial reform package, in 2022 Golan had one of her videos removed from TikTok when she said the Israeli Supreme Court’s decisions on asylum seekers made it culpable for the rape of a woman in Tel Aviv and that the Israeli judiciary rendered Israel a “fake democracy.”

“The word ‘racist’ has just lost all meaning to me,” she told Fox News’ Sean Hannity in a 2016 interview. “I think I, and the rest of the people of Israel, have the right to protect their homes and its borders and when they’re bringing so many Muslim infiltrators just in the way of trying to change this Jewish country and to have the left radicals get voted in the seats in the parliament then you know that something is very wrong.”


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


The UN’s top Israel-hater

The UN’s top Israel-hater

FIAMMA NIRENSTEIN


Special Rapporteur Francesca Albanese supports Palestinian terrorism and the elimination of Israel.
.

Press briefing by Francesca Albanese, special rapporteur on the situation of human rights in the occupied Palestinian Territories at the United Nations in New York City, Oct. 27, 2022. Credit: Lev Radin/Shutterstock.

It is sad that Ca’ Foscari University of Venice chose Holocaust Remembrance Day to celebrate—complete with coquettish photos and media rejoicing—an event featuring Francesca Albanese, the U.N.’s Special Rapporteur on the Occupied Palestinian Territories. For me, it is also a pity that this notoriously anti-Israel official happens to be Italian.

The ideology that led to the extermination of European Jewry clearly resonated at Ca’ Foscari, given that the delegitimization and criminalization of Jewish existence today is generally disguised as the “damnatio” of the State of Israel.

This new guise of the old hatred portrays Israel as a colonialist, apartheid state unworthy of life, and Albanese is unquestionably one of the haters. She harbors no misgivings on this score, which shames not only the U.N. but also her home country.

Some have pushed back. Italian Senator Giulio Terzi di Sant’Agata has called for Albanese’s removal. So has the International Legal forum, a global network of more than 4,000 lawyers and activists who are committed to combatting antisemitism, advancing human rights and promoting peace in the Middle East. Across the pond, a bipartisan group of U.S. congresspeople has urged her replacement. The address for these demands is Volker Turk, the U.N. High Commissioner for Human Rights, who has thus far done nothing.

This isn’t surprising. The U.N.’s automatic antisemitic majority makes it a hotbed for Israel-hatred and funds for the Palestinians, who use the money to promote terrorism and hate speech. But Albanese takes this hate to another level. She stated unequivocally that Israel has no right to self-defense even as Palestinian terrorists killed Italian lawyer Alessandro Parini and young sisters Rina and Maya Dee, along with their mother Lucy, as well as numerous other innocents over the past several months.

Albanese has a long and ugly history of such behavior. She was involved in various BDS initiatives and called terror suspects “human rights defenders.” She has compared the Palestinians’ “Nakba” to the Holocaust—a stunningly inaccurate and offensive comparison. She equated Hamas in Gaza with the Jews of the Warsaw Ghetto and wrote that Europe and the U.S. have been subjugated “by the sense of guilt about the Holocaust and by the Jewish Lobby.”

Worse still, Albanese has defended the launching of missiles from Gaza at Israeli civilians and participated in conferences with Hamas, along with praising Palestinian terrorists like Leila Khaled. Regarding the libel that Israel is an “apartheid” state, she has said that the word isn’t strong enough.

This kind of debased rhetoric makes it clear that Albanese does not accept the ancient Jewish connection to the Land of Israel. She wants the disappearance of Israel and nothing less. Indeed, she goes so far as to claim that Israel was created “in Palestine,” and it is telling that this name was invented by the Romans after they had ethnically cleansed ancient Judea. So, it seems, she wishes to do again.

All of this has terrible consequences, because Albanese’s rhetoric promotes genocidal hopes, closes the door to coexistence and ignores the autocracy and corruption with which Palestinians must live under the Palestinian Authority and Hamas.

Especially after the Abraham Accords, it is time for the U.N. to abandon its anti-Jewish stance—the last remnant, in many ways, of the discourse of the Cold War. It not only damages the Palestinians themselves, but supports the vile ambitions of Iran, Hamas, Hezbollah and the rest. As for Albanese, this appears to be precisely what she wants.


Fiamma Nirenstein was a member of the Italian Parliament (2008-13), where she served as vice president of the Committee on Foreign Affairs in the Chamber of Deputies. She served in the Council of Europe in Strasbourg, and established and chaired the Committee for the Inquiry into Anti-Semitism. A founding member of the international Friends of Israel Initiative, she has written 13 books, including Israel Is Us (2009). Currently, she is a fellow at the Jerusalem Center for Public Affairs and is the author of Jewish Lives Matter.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Dlaczego Izrael jest oceniany inaczej. Międzynarodowe wyzwania Jerozolimy

Dom zniszczony przez rakietę Hamasu, Yahud, Izrael, 22 lipca 2014. Najczęściej, gdy państwo żydowskie odpowiada na akty agresji, jest karane za „nieproporcjonalne użycie siły”.


Dlaczego Izrael jest oceniany inaczej.
Międzynarodowe wyzwania Jerozolimy

Shale Horowitz
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Podczas gdy Izrael świętuje siedemdziesiątą piątą rocznicę swojego istnienia, pozostaje jedynym państwem na świecie, któremu stale grozi unicestwienie ze strony bliższych i dalszych sąsiadów. Jednak z niepokojącą regularnością, która stała się aż nazbyt dobrze znana w ostatnich dziesięcioleciach, ilekroć państwo żydowskie odpowiada na akty agresji, najczęściej jest karane za „nieproporcjonalne użycie siły”. To, że taka hańba została zarezerwowana wyłącznie dla Izraela, jest tym bardziej zdumiewające, zarówno dlatego, że przemienia ofiarę w agresora, jak i z powodu tolerancyjnego podejścia społeczności międzynarodowej do niezliczonych konfliktów, które wiążą się z dużo ostrzejszym i bardziej masowym użyciem siły w odpowiedzi na znacznie mniejsze zagrożenia. Jak należy rozumieć tę rozbieżność i jakie są jej konsekwencje dla Izraela?

Ludobójcze cele wrogów Izraela

Od początku konfliktu arabsko-żydowskiego w następstwie I wojny światowej, państwa arabskie i Arabowie palestyńscy dążyli do zapobieżenia przywróceniu państwowości żydowskiej w Ziemi Izraela, zgodnie z postanowieniami Ligi Narodów z 1922 r. i jej następczyni, ONZ w 1947 r. [1] Nie mogąc osiągnąć tego celu, postanowili zniszczyć powstające państwo żydowskie przy urodzeniu – nie po to, by ustanowić państwo arabskie na jego ruinach, ale by podzielić jego terytorium między sąsiednie kraje arabskie. Jak przyznał  sekretarz generalny Ligi Arabskiej Abdel Rahman Azzam:

[Król Transjordanii] Abdullah miał pochłonąć centralne regiony górskie Palestyny, z dostępem do Morza Śródziemnego w Gazie. Egipcjanie mieli dostać Negew. [Galilea] poszłaby do Syrii, z wyjątkiem tego, że część przybrzeżna aż do Akki zostałaby dodana do Libanu. [2]

Powtarzające się porażki na polach bitew przekonały niektóre państwa arabskie, że siła zbrojna nie zadziała, czego kulminacją był traktat pokojowy egipsko-izraelski z 1979 r., a następnie porozumienie pokojowe jordańsko-izraelskie z 1994 r. oraz porozumienia Abrahamowe ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi (ZEA), Bahrajnem, Maroko i Sudanem w 2020 r. Jednak wiele państw arabskich stanowczo sprzeciwiało się prawu Izraela do istnienia, od 1979 r. dołączyła do nich Islamska Republika Iranu i jej zagraniczne milicje, w szczególności libański Hezbollah. Ani jeden palestyński przywódca od lat dwudziestych ubiegłego wieku do tej pory nie pogodził się z ideą żydowskiej państwowości ani nie wyrzekł się pragnienia zniszczenia Izraela. Nawet rzekomo największą oznakę palestyńskiego umiarkowania – tzw. proces Oslo, czyli porozumienie między Organizacją Wyzwolenia Palestyny (OWP) a Izraelem – kierownictwo palestyńskie uważało za strategiczny środek, który nie miał prowadzić do osiągnięcia rozwiązania w postaci dwóch państw – Izraela i palestyńskiego państwa na Zachodnim Brzegu [Judei i Samarii] i w Gazie – lecz do zastąpienia państwa Izrael palestyńskim państwem arabskim. [3]

Wrogowie Izraela wykorzystali wszystkie dostępne im środki, aby zniszczyć państwo żydowskie – od bojkotu ekonomicznego i politycznego ostracyzmu, przez powtarzające się wojny międzypaństwowe, po nieustanne kampanie terrorystyczne. Tylko podczas wojny 1948 r. armie arabskie zdołały najechać szereg miejscowości żydowskich i wypędzić całą ich ludność. [4] Izraelscy cywile zawsze byli zabijani lub deportowani, a jedyną przeszkodą dla tego ludobójczego celu jest militarna przewaga Izraela. Przez cały czas arabskie oświadczenia i działania nie pozostawiały wątpliwości co do straszliwego losu, jaki czeka ludność żydowską Izraela, gdyby przegrał choć jedną wojnę. [5]


W poszukiwaniu współistnienia

Natomiast ruch syjonistyczny i państwo Izrael zawsze dążyły do współistnienia, zarówno z sąsiednimi państwami arabskimi, jak i z Arabami palestyńskimi. [6] Dążąc do narodowego samostanowienia w całej Ziemi Izraela – ojczyźnie przodków Żydów – przywódcy syjonistyczni i izraelscy, w obliczu ograniczeń geopolitycznych i demograficznych oraz narzuconych przez siebie ograniczeń normatywnych, zawsze byli skłonni do kompromisu w sprawie swoich celów terytorialnych. Obejmowało to początkowe zaakceptowanie „rozwiązania w postaci dwóch państw”, kiedy zostało ono po raz pierwszy przedstawione w lipcu 1937 r. przez Komisję Peela, [7] i ponownie przez Zgromadzenie Ogólne ONZ w listopadzie 1947 r., do dalszej akceptacji pomysłu przez wszystkich izraelskich premierów w epoce Oslo (z wyjątkiem Icchaka Rabina, który przewidywał „niezależny byt palestyński nie będący państwem”). [8] Zgodnie z tym myśleniem w 1994 r. utworzono zdominowaną przez OWP Autonomię Palestyńską (AP), która do stycznia 1997 r. przejęła kontrolę nad 95 procentami palestyńskich mieszkańców Zachodniego Brzegu i Strefy Gazy. Na spotkaniach na szczycie w Camp David i Annapolis pod auspicjami USA (odpowiednio w lipcu 2000 i listopadzie 2007) Izrael zgodził się na utworzenie państwa palestyńskiego w całej Gazie i prawie na całym Zachodnim Brzegu, ale przywódcy OWP odrzucili tę propozycję. [9]

Podniesienie flagi Izraela w Ejlacie pod koniec wojny 1948 r., w marcu 1949 r. Interwencja wielkich mocarstw uratowała armie arabskie przed zniszczeniem w wojnach z Izraelem w latach 1948 i 1973.

Podniesienie flagi Izraela w Ejlacie pod koniec wojny 1948 r., w marcu 1949 r. Interwencja wielkich mocarstw uratowała armie arabskie przed zniszczeniem w wojnach z Izraelem w latach 1948 i 1973.

Co więcej, podczas gdy względna potęga militarna Jerozolimy znacznie z biegiem czasu wzrosła, stanowi ona jedynie ograniczone zagrożenie dla swoich wrogów. Izrael nie tylko nigdy nie dążył do podboju i zniszczenia otaczających go państw arabskich, nawet gdy one dążyły do jego zniszczenia, ale jego umiarkowanie i podatność na presję ze strony wielkich mocarstw dawały jego wrogom znaczną swobodę przeprowadzania konwencjonalnych i niekonwencjonalnych ataków bez obawy o katastrofalne skutki. Interwencja wielkich mocarstw uratowała armie arabskie przed zniszczeniem w wojnach 1948 i 1973, zapobiegła utracie terytoriów kontrolowanych przez Arabów w 1948 i 1956 i przyniosła Arabom zdobycze terytorialne w 1973 r. [10] Wojna z 1967 r., w której Izrael zdobył i utrzymał wieloletnią kontrolę nad Zachodnim Brzegiem, Gazą i Wzgórzami Golan, była wyjątkiem potwierdzającym tę regułę, ponieważ jej wynik przeczył oczekiwaniom wynikającym z wcześniejszych konfliktów. W okresach między wojnami Izrael odpowiadał na ataki terrorystyczne odwetem, który był ograniczony nie tylko brakiem dalekosiężnych celów wykraczających poza odstraszanie, ale także chęcią zminimalizowania ofiar wśród ludności cywilnej i uniknięcia eskalacji do wojny totalnej. Ta powściągliwość z kolei osłabiła odstraszanie, często prowadząc do bardziej długotrwałych ataków o niskiej intensywności i większej liczbie izraelskich ofiar cywilnych i wojskowych.


Brak marginesu pozwalającego na błąd

Mimo rosnącej potęgi militarnej Izraela, ludobójcze cele jego wrogów i niewielkie rozmiary kraju, spowodowały powstanie ciągle zmieniającego się wachlarza strategicznych zagrożeń, które pozostawiają niewielki margines dla błędu. Wojna 1973 roku pokazała druzgocące konsekwencje strategicznego zaskoczenia, gdy nowo nabyta przez Egipt radziecka broń niemal przyniosła zwycięstwo militarne, a Izrael desperacko błagał o dostawy amerykańskiej  broni na dużą skalę, aby utrzymać swoją pozycję. [11]

Podobnie nowe i niekonwencjonalne metody i technologie wielokrotnie groziły ogromnymi kosztami i pogorszeniem warunków życia w Izraelu. Obejmowało to transgraniczne ataki terrorystyczne z Egiptu, Syrii, Jordanii i Libanu w latach 1950-1980, poprzez ciągłe ataki rakietami i pociskami artyleryjskimi z Libanu dokonywane przez OWP i Hezbollah, wojnę terroru Jasera Arafata z lat 2000-04 (eufemistycznie nazywanej „Intifadą Al-Aksa”), do trwających od dziesięcioleci ataków rakietowych Hamasu na skupiska ludności Izraela. Najbardziej niebezpieczne ze wszystkich były irackie, syryjskie i irańskie zawzięte starania o broń nuklearną z towarzyszącym im egzystencjalnym zagrożeniem dla Izraela. I choć Izrael zniszczył irackie i syryjskie reaktory jądrowe, każdy z nich jednym nalotem, zniszczenie programu broni jądrowej Teheranu, które szybko zbliża się do ukończenia, może nie tylko wykraczać poza możliwości operacyjne Izraela, ale także musi wywołać totalną wojnę z Iranem i Hezbollahem. Ten pełnomocnik Iranu zgromadził obecnie około 150 tysięcy rakiet i pocisków, które mogą uderzać w skupiska ludności i strategiczne cele na całym terytorium Izraela.


Porównanie konfliktów

Trudno znaleźć pojedynczy konflikt międzypaństwowy w okresie powojennym, który obejmowałby tak rażącą asymetrię celów, środków i poziomów zagrożenia, jak konflikt arabsko-izraelski. Na przykład Pakistan przeprowadził dwie nieudane inwazje na kontrolowane przez Indie części spornego regionu Kaszmiru i wykorzystuje islamistycznych rebeliantów do zdestabilizowania tych terytoriów; Azerbejdżan i Armenia od czasu do czasu ścierały się o sporny region Górskiego Karabachu, a Etiopia i Somalia wielokrotnie walczyły o pustynię Ogaden. Moskwa dokonała inwazji na Afganistan w grudniu 1979 roku i od 2014 roku jest uwikłana w trwającą konfrontację z Kijowem, kiedy to najechała wschodnie regiony Ukrainy i zaanektowała Krym. Jednak wszystkie te konflikty międzypaństwowe oraz inne wiązały się z ograniczonymi celami terytorialnymi i związanymi z bezpieczeństwem oraz miały ograniczony wpływ na szersze społeczeństwa tych krajów. Nie zagrażały istnieniu walczących państw. Rosyjska inwazja z lutego 2022 r. miała na celu zajęcie części terytorium Ukrainy i odtworzenie ukraińskiego państwa satelickiego. Nie dążyła do eksterminacji narodu ukraińskiego.[12] Jedynymi państwami, które stoją w obliczu hipotetycznej groźby wyginięcia, są Tajwan i Korea Południowa, ale te przypadki dotyczą zjednoczenia podzielonych krajów lub grup etnicznych i narodowych, co nie pociąga za sobą żadnej groźby ludobójstwa w rodzaju tej, jaka czyha na izraelskich Żydów. Ta różnica została żywo zilustrowana przez ponowne zjednoczenie Wietnamu i Niemiec.

 

Mimo tych ograniczonych zagrożeń, z wyjątkiem Ukrainy od 2022 r. i Indii, wszyscy walczący w tych konfliktach brutalnie atakowali ludność cywilną, czy to w formie masowych zabójstw i czystek etnicznych, czy umyślnych ataków na infrastrukturę cywilną i skupiska ludności. [13] Stoi to w jaskrawym kontraście do ciągłego dążenia Izraela do unikania ofiar wśród osób niebędących uczestnikami walk, pomimo ludobójczych celów i brutalnych strategii jego wrogów w ostatnich dziesięcioleciach: w szczególności ze strony Iranu i jego pełnomocników Hezbollahu i Hamasu, których ogromne arsenały rakietowe wymierzone są wyłącznie w żydowskie skupiska ludności i infrastrukturę cywilną – a jest to jednoznaczna zbrodnia wojenna i zbrodnia przeciwko ludzkości.

.

Podobny wzorzec dotyczy w zasadzie dużo bardziej powszechnych konfliktów wewnętrznych w okresie po II wojnie światowej. Prawie wszystkie ruchy narodowowyzwoleńcze w tym okresie dążyły do samostanowienia na terytoriach uważanych za dziedzictwo narodowe, ale nie pożądały terytoriów swoich sąsiadów, nie mówiąc już o ich całkowitym unicestwieniu: Molukańczycy, mieszkańcy Papuy Zachodniej i Timoru Wschodniego nie dążyli do zniszczenia Indonezji; Tybetańczycy i Ujgurzy nie dążyli do unicestwienia Chin; Kurdowie nie zagrozili istnieniu Iraku, Iranu czy Turcji; Saharyjczycy nie zagrozili całemu Maroku; Południowi Sudańczycy nie pożądali całego Sudanu; Erytrejczycy i Oromowie nie dążyli do unicestwienia Etiopii; Albańczycy z Kosowa nie dążyli do wyeliminowania Serbii; i katolicy z Irlandii Północnej nie dążyli do zniszczenia Wielkiej Brytanii. I tak dalej, i tak dalej.

Nawet na terytoriach postrzeganych jako część ojczyzny narodowej ruchy te zwykle nie dążyły do zniszczenia rywalizujących z nimi grup etnicznych. Rebelianci islamscy walczący z nie-muzułmańskimi wrogami byli zdecydowanie najbardziej jaskrawym wyjątkiem od tej reguły, często powracając do czystek etnicznych w ramach kampanii mającej na celu wypędzenie wrogich grup z terytoriów, do których rościli sobie tytuł własności. Takie kampanie miały miejsce tam, gdzie islamiści mieli niezbędne możliwości – na przykład w niektórych częściach południowych Filipin, w południowej Tajlandii, w kontrolowanej przez Indie części Kaszmiru oraz w regionie Cabo Delgado w Mozambiku. Gdzie indziej takie kampanie były podejmowane, ale nie powiodły się w obliczu bardziej zdolnych i bezwzględnych państw – na przykład w Dagestanie i innych częściach rosyjskiego Zakaukazia oraz w mocno somalijskich regionach Etiopii. [14] Jednak w żadnym z tych przypadków islamistyczni rebelianci nie stanowili znaczącego zagrożenia dla całego kraju.

W znacznie bardziej powszechnym przypadku, gdy grupy nie dążyły do całkowitego unicestwienia wrogów etnicznych, ich działania wojenne ograniczały się głównie do terytoriów będących przedmiotem sporu, a ataki na ludność cywilną były zwykle bardziej powściągliwe. Na przykład w Timorze Wschodnim rebelianci Fretilin atakowali głównie indonezyjskie siły bezpieczeństwa; i chociaż zabili setki ludzi, którzy współpracowali z władzami indonezyjskimi, nie atakowali bezkrytycznie cywilów z Indonezji lub Timoru Wschodniego. To samo dotyczyło rebeliantów z Ruchu Wolnej Papui w Papui Zachodniej oraz tybetańskich rebeliantów walczących o wyparcie chińskiego reżimu komunistycznego z Tybetu. [15] Iraccy kurdyjscy rebelianci często walczyli ze sobą podczas wojny z reżimem w Bagdadzie i dokonywali ukierunkowanych zabójstw politycznych, ale nie atakowali systematycznie ludności cywilnej. [16] Rebelianci z Sahrawi dążyli do niepodległości Sahary Zachodniej, ale nie atakowali marokańskich cywilów. [17] Igbo i inni rebelianci z Biafry skoncentrowali ataki na nigeryjskich siłach bezpieczeństwa. [18]

Muzułmańscy uchodźcy uciekający ze Srebrenicy gromadzą się we wschodniej Bośni, 13 lipca 1995 r. Serbscy rebelianci bośniaccy zabijali muzułmańskich i chorwackich cywilów w ramach kampanii czystek etnicznych.

Muzułmańscy uchodźcy uciekający ze Srebrenicy gromadzą się we wschodniej Bośni, 13 lipca 1995 r. Serbscy rebelianci bośniaccy zabijali muzułmańskich i chorwackich cywilów w ramach kampanii czystek etnicznych.

Z drugiej strony wiele grup rebeliantów o umiarkowanych celach nie miało żadnych skrupułów przed stosowaniem ekstremalnych metod. Rebelianci w pakistańskim Beludżystanie, domagający się niepodległości, atakowali cywilów  nie-Beludżów, urzędników państwowych oraz chińskich dyplomatów i pracowników. [19] Tamilowie ze Sri Lanki wypędzili inne grupy etniczne z terytoriów, które zajęli, prowadząc kampanie terroru zarówno przeciwko tamilskim, jak i nie-tamilskim cywilom. [20] Rebelianci Jumma w Bangladeszu dokonywali powtarzających się masowych zabójstw bengalskich cywilów; asamscy rebelianci regularnie zabijali nie-asamskich mieszkańców i migrantów w indyjskim regionie Asam; abchascy rebelianci wypędzili prawie wszystkich etnicznych Gruzinów z Abchazji, a bośniaccy Serbowie zabijali bośniackich muzułmanów i chorwackich cywilów w ramach kampanii czystek etnicznych. [21]


Wyważona reakcja Izraela

Jak wypada trwająca od dziesięcioleci walka antyterrorystyczna Izraela na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy w porównaniu z innymi strategiami przeciwpartyzanckimi i antyterrorystycznymi w wewnętrznych konfliktach? W przeciwieństwie do powszechnego błędnego przedstawiania kontroli nad tymi terytoriami po 1967 roku jako „systematycznego ucisku”, Izrael przyjął politykę bezczynności w sferze politycznej i administracyjnej, która miała na celu zachowanie normalności na terytoriach poprzez połączenie bodźców ekonomicznych i minimalnej izraelskiej interwencji. W połączeniu z dostępem do dotychczas odciętej znacznie większej i bardziej zaawansowanej gospodarki Izraela, Zachodni Brzeg i Strefa Gazy doświadczyły niesłychanego wręcz ożywienia społeczno-gospodarczego, które wysunęło ich mieszkańców przed większość ich arabskich sąsiadów. Do tego stopnia, że w latach 70. terytoria te stanowiły czwartą najszybciej rozwijającą się gospodarkę na świecie — wyprzedzając takie „cuda”, jak Singapur, Hongkong i Koreę, i znacznie wyprzedzając sam Izrael. W rezultacie wśród miejscowej ludności, w ciągu dwóch i pół dekady od przejęcia tych terytoriów do rozpoczęcia procesu z Oslo we wrześniu 1993 r. na Zachodnim Brzegu i w Gazie było bardzo niewiele zbrojnego oporu, przy czym większość ataków terrorystycznych pochodziła z zewnątrz – z Jordanii pod koniec lat 60., a następnie z Libanu.[22]

Jak na ironię, dopiero po tym, jak Izrael zrzekł się kontroli nad 95 procentami ludności palestyńskiej na tych terytoriach w styczniu 1997 r., terroryzm osiągnął niespotykane dotąd rozmiary. W ciągu dwóch i pół dekady izraelskiej okupacji poprzedzającej porozumienia z Oslo zamordowano około 400 Izraelczyków; od czasu zawarcia tych „pokojowych” porozumień ponad 1700 Izraelczyków zostało zamordowanych, a kolejne 10 tysięcy zostało rannych – czterokrotnie więcej niż średnia ofiar śmiertelnych w poprzednich dziesięcioleciach. [23] Towarzyszyło temu przekształcenie Strefy Gazy, od 2007 roku znajdującej się pod kontrolą Hamasu, w trwały bastion terrorystów, z którego wystrzelono dziesiątki tysięcy rakiet i pocisków moździerzowych na skupiska ludności Izraela i wywołał cztery nierozstrzygnięte wojny: grudzień 2008 – styczeń 2009, listopad 2012, lipiec-sierpień 2014 i maj 2021.

Reakcja Izraela na wojnę terroru Arafata – najbardziej niszczycielski wybuch palestyńskiej przemocy od wojny 1948 roku – była zaskakująco powolna i niepewna. Chociaż Ariel Szaron doszedł do władzy w lutym 2001 r., u szczytu społecznych żądań stłumienia „Intifady Al-Aksa”, ponad rok zajęło Arielowi Szaronowi zezwolenie na zakrojoną na szeroką skalę operację w kwietniu 2002 r., mającą na celu zniszczenie terrorystycznej infrastruktury OWP na Zachodnim Brzegu, pozostawiając terroryzm w Gazie praktycznie nietknięty. I nawet to nastąpiło tuż po trwającej miesiąc serii zamachów samobójczych, w których zamordowano 126 Izraelczyków – 29, gdy obchodzili Pesach w nadmorskim hotelu.

Reakcja Jerozolimy na lata nieustannych ataków rakietowych Hamasu na izraelskie miasta i wioski była podobnie powściągliwa. Tylko dwie z czterech wojen w Strefie Gazy obejmowały szerzej zakrojone operacje lądowe. Te również powstrzymały się od próby zniszczenia organizacji terrorystycznej, nie mówiąc już o zajęciu całej Gazy. Ciężar operacyjny kampanii antyterrorystycznych spoczywał zatem na izraelskich siłach powietrznych (IAF), które robiły wszystko, co w ich mocy, aby uniknąć ofiar wśród osób nie walczących, w tym przyjęły bezprecedensową taktykę „pukania w dach”. Wiązało się to z wystrzeleniem nieśmiercionośnej amunicji w budynki, w których znajdowały się bazy terrorystyczne lub składy broni, aby umożliwić mieszkańcom opuszczenie ich przed faktycznym atakiem. Oczywiście wielu terrorystów wykorzystało wczesne ostrzeżenie, aby uciec z miejsca zdarzenia. W jednym przypadku IAF umyślnie użył bomby znacznie mniejszej niż potrzebna do ataku na spotkanie przywódców Hamasu, z obawy o możliwe cywilne ofiary, rezygnując w ten sposób z wyjątkowej możliwości wyeliminowania całego przywództwa tej organizacji za jednym razem.


Kraje, które dokonują rzezi
Muzułmańscy uchodźcy Rohingja w Bangladeszu. Mjanma, dawniej Birma, w kampaniach przeciwko etnicznym grupom rebeliantów angażuje się w systematyczne zabójstwa ludności cywilnej i przymusowe wypędzenia.

Muzułmańscy uchodźcy Rohingja w Bangladeszu. Mjanma, dawniej Birma, w kampaniach przeciwko etnicznym grupom rebeliantów angażuje się w systematyczne zabójstwa ludności cywilnej i przymusowe wypędzenia.

Dla kontrastu, wiele państw – w tym niektóre demokracje – stosowało ekstremalne metody w swoich kampaniach przeciwko powstańcom i terrorystom. Po inwazji i aneksji Timoru Wschodniego w 1975 r. siły Indonezji walczące z partyzantami regularnie zabijały lub masakrowały cywilów, zabijając ponad 10 procent populacji do czasu uzyskania przez region niepodległości w 1999 r.; nagłą utratę populacji zastąpili imigranci z Indonezji, którzy utworzyli nową elitę rządzącą. [24] Podobne wydarzenia miały miejsce w Papui Zachodniej, gdzie po przejęciu terytorium przez Indonezję od Holendrów, od 1965 roku toczą się walki. Masowe zabójstwa cywilów prawdopodobnie wyniosły 5-10 procent rdzennej ludności Melanezji. Migranci sprowadzeni z innych części Indonezji ponownie utworzyli nową elitę, stanowiącą obecnie około 900 tysięcy z 2,4-milionowej populacji. [25] Cofając się do 1949 r., Birma toczyła serię zaciekłych wojen z różnymi etnicznymi grupami rebeliantów – najbardziej intensywne i najdłuższe boje toczyły się przeciwko rebeliantom Karen i Kachin, a nie przeciw, jak obecnie w nowszych i szeroko nagłośnionych bojach przeciwko Rohingjom. Systematyczne zabójstwa podejrzanych cywilów, masowe działania wojenne i przymusowe wypędzenia były regularną taktyką. [26]

Kiedy bengalski ruch samostanowienia zdobył zdecydowaną większość w pierwszych demokratycznych wyborach w Pakistanie w 1971 roku, Islamabad odpowiedział kampanią „terroryzowania ludności” – zabijając setki tysięcy ludzi (według niektóry szacunków około trzech milionów), gwałcąc około dwieście tysięcy kobiet i wypędzając dziesiątki milionów wewnątrz kraju i do Indii. [27] W Beludżystanie w latach 1974-77 pakistańskie siły bezpieczeństwa masowo atakowały wioski, w których przebywali powstańcy, i celowo atakowały cywilów z takich wiosek. [28] Od 2004 r. pakistańskie siły bezpieczeństwa i islamistyczne zastępcze milicje, w obliczu bardziej nieuchwytnych rebeliantów Beludżi, którzy unikają bezpośredniej walki, powróciły do strategii „zabij i porzuć”, polegającej na przymusowych wysiedleniach i morderstwach podejrzanych rebeliantów i zwolenników Beludżów. Od 2021 r. zaginęło około 7 tysięcy osób, oprócz tych, o których wiadomo, że zostały zabite. [29]

Protestujący pokazują flagi ISIS i Pakistanu podczas protestu w Srinagar, Dżammu-Kaszmir. Pakistan przeprowadził dwie nieudane inwazje na kontrolowane przez Indie części Kaszmiru i wykorzystał islamskich pełnomocników do zdestabilizowania tych terytoriów.

Protestujący pokazują flagi ISIS i Pakistanu podczas protestu w Srinagar, Dżammu-Kaszmir. Pakistan przeprowadził dwie nieudane inwazje na kontrolowane przez Indie części Kaszmiru i wykorzystał islamskich pełnomocników do zdestabilizowania tych terytoriów.
Bangladesz ustanowił bengalski program osadniczy wraz z kampanią przymusowej asymilacji na zdominowanych przez Jumma wzgórzach Chittagong, a kiedy Jumma zbuntowali się, władze Bangladeszu dokonywały masowych mordów i przymusowych wypędzeń ludności cywilnej. [30] Chiny w Tybecie i Sinciangu prowadziły długoterminowe kampanie przymusowej asymilacji przeciwko mniejszościom etnicznym i osiedliły duże populacje Chińczyków Han, jednocześnie bezlitośnie atakując cywilnych zwolenników lub przypadkowych ludzi wraz z rebeliantami. Ostatnio Pekin zintensyfikował kampanię przymusowej asymilacji w Sinciangu, gdzie ponad milion muzułmańskich Ujgurów jest przetrzymywanych w obozach pracy przymusowej. [31]

Bośniaccy muzułmanie, w odpowiedzi na zabójstwa i wypędzenia muzułmańskich cywilów przez bośniackich Serbów, zemścili się morderstwami i wypędzeniami bośniackich Serbów oraz zainicjowali podobną rundę wzajemnych zabójstw cywilów i wypędzeń z bośniackimi Chorwatami. [32] Serbskie państwo Slobodana Miloševicia, odpowiadając na działania kosowskich albańskich powstańców, zabijało cywilów w ramach kampanii mającej na celu wypędzenie etnicznych Albańczyków z Kosowa. [33] Irak, w trakcie trwającego od dziesięcioleci powstania kurdyjskiego, wymordował dużą liczbę cywilów, zniszczył ponad cztery tysiące wiosek i systematycznie wypędzał Kurdów z regionów przygranicznych i bogatych w ropę. W latach 1987-9 operacje te nasiliły się: broń chemiczna i zorganizowane morderstwa pochłonęły życie około stu tysięcy cywilów, a ponad milion wydalono z ich domów. [34]

W Sudanie główne wojny przeciwko rebeliantom z południa miały miejsce w latach 1963-72 i 1983-2005. W obu wojnach Sudan dążył do zwycięstwa, unicestwiając cywilną obecność na obszarach wiejskich kontrolowanych przez rebeliantów – masowo zabijając cywilów, niszcząc wioski i źródła żywności oraz powodując ogromne fale uchodźców i klęski głodowe. Szacunki są różne, ale w pierwszej wojnie prawdopodobnie zginęło 5-10 procent populacji na południu kraju, a w drugiej znacznie ponad 10 procent. [35] W Etiopii pod rządami Mengistu Haile Mariam (1977-91) podobne systematyczne ataki na ludność cywilną miały miejsce na obszarach działalności rebeliantów Erytrei, Tigraj i Oromo, w tym przymusowe wypędzenia i relokacje oraz głód spowodowany przez władze. W Erytrei i Tigraju mogło zginąć 5 lub 10 procent populacji. Po upadku Mengistu etiopskie operacje przeciwko Oromo, Somalii, a ostatnio rebeliantom Tigraju, były mniej brutalne, ale opierały się w dużej mierze na arbitralnych represjach policyjnych, a czasem na masowym użyciu sił konwencjonalnych i niszczeniu wiosek. W Tigraj ostatnia blokada spowodowała głód na dużą skalę. [36] Maroko, walcząc z saharyjskimi rebeliantami w Saharze Zachodniej, użyło masowej siły, która doprowadziła około połowy populacji Saharyjczyków do szukania schronienia za granicą w Algierii i wprowadziła wystarczającą liczbę marokańskich migrantów i żołnierzy, aby uczynić z Saharyjczyków mniejszość. [37] W Nigerii, kiedy Igbo zbuntowali się w odpowiedzi na masowe zabójstwa i wypędzenia cywilów Igbo, nigeryjskie wojsko okresowo masakrowało i regularnie zabijało cywilów i gwałciło kobiety oraz wielokrotnie bombardowało cele cywilne, jednocześnie nakładając blokadę, która zagłodziła ogromną liczbę Igbo. [38]

Niektóre państwa stosujące tak ekstremalne metody, w tym Bośnia, Pakistan, Irak i Nigeria, stanęły w obliczu zagrożenia ze strony rebeliantów na większych, ważniejszych terytoriach. Innym, takim krajom jak Indonezja, Bangladesz, Chiny, Serbia, Sudan i Maroko, groziła utrata mniej znaczących, bardziej peryferyjnych terytoriów. Nikomu jednak nie groziła całkowita zagłada, tak jak Izraelowi.


Konflikty Turcji

Weźmy również pod uwagę Turcję, która po ludobójstwie dokonanym na Ormianach w I wojnie światowej i powojennych czystkach etnicznych głównie greckich mniejszości chrześcijańskich, w 1974 r.

Turcja dokonała podboju północnego Cypru (około 36 procent terytorium wyspy) i deportacji całej greckiej ludności. Od tego czasu osadnicy z Turcji podwoili pierwotną populację Turków cypryjskich. [39] Ankara również uporczywie prześladuje swoją liczną mniejszość kurdyjską, która czasami rozszerzała się na antykurdyjskie operacje w Syrii i Iraku. Ponieważ ojciec założyciel współczesnej Turcji, Mustafa Kemal Atatürk, zapobiegł ustanowieniu niezależnego państwa kurdyjskiego po I wojnie światowej, tureccy Kurdowie zostali ogłoszeni „Turkami górskimi”, a język i kultura kurdyjska były represjonowane w edukacji, w środkach masowego przekazu i w życiu codziennym. W okresie międzywojennym wobec buntów kurdyjskich, które zwykle dążyły do pewnego poziomu politycznego samostanowienia, stosowano te same metody, jakie stosowano wobec anatolijskich chrześcijan – przymusowe wypędzenia i masakry.

Konflikt wybuchł ponownie w 1984 r., kiedy Partia Pracujących Kurdystanu (Partiya Karkerên Kurdistan, PKK) rozpoczęła wewnętrzną i transgraniczną rebelię mającą na celu uzyskanie państwowości w zamieszkałym przez Kurdów południowo-wschodnim regionie Turcji. Ankara odpowiedziała represyjną kampanią w późnych latach 80. i 90., która zniszczyła około 3500-4000 kurdyjskich wiosek i wygnała z domów około dwóch do trzech milionów ludzi. [40] Schwytanie i uwięzienie przywódcy PKK Abdullaha Öcalana w 1999 r. doprowadziło do ograniczenia przemocy, ale nie do jej całkowitej eliminacji, przy czym rebelia o mniejszej intensywności i rządowe środki zaradcze były kontynuowane z przerwami obok nieudanych negocjacji. I chociaż w 2003 roku Ankara zmieniła prawo, zezwalając na używanie języka kurdyjskiego w środkach masowego przekazu i w pozaszkolnej działalności kulturalnej, w praktyce nie miało to większego znaczenia, ponieważ władze ścigały kurdyjskojęzyczne media i usuwały kurdyjskich przywódców kulturalnych i politycznych. [41]


Wniosek

Patrząc z perspektywy porównawczej, zachowanie militarne Jerozolimy jest niezwykle powściągliwe, zwłaszcza w obliczu nieustannego egzystencjalnego zagrożenia, przed którym stoi. Jednak jego prawo do samoobrony, a nawet do narodowej egzystencji, jest nadal kwestionowane, podczas gdy jawne ludobójcze zamiary i masowe praktyki jego wrogów są ignorowane lub wybielane. Podczas gdy nieumyślne zabicie jednego palestyńskiego cywila w trakcie izraelskiej operacji antyterrorystycznej może wywołać międzynarodową wrzawę, masakra ponad pół miliona Syryjczyków dokonana przez ich niewybranego władcę i trwające dziesięciolecia represje wobec narodu irańskiego przez ich islamskich władców nie są warte wzmianki w mediach.

Tę niezwykłą anomalię można wyjaśnić, biorąc pod uwagę roboczą definicję antysemityzmu opublikowaną w maju 2016 roku przez Międzynarodowy Sojusz na rzecz Pamięci o Holokauście (IHRA), organizację międzyrządową zrzeszającą trzydzieści cztery państwa członkowskie, w tym Kanadę, Wielką Brytanię, Stany Zjednoczone i dwadzieścia pięć spośród dwudziestu siedmiu członków UE. IHRA podkreśliła, że „krytyka Izraela podobna do tej skierowanej przeciwko jakiemukolwiek innemu krajowi nie może być uznana za antysemicką”. Niemniej identyfikuje stosowanie podwójnych standardów „poprzez wymaganie od [Izraela] zachowania, jakiego nie oczekuje się ani nie wymaga się od żadnego innego demokratycznego narodu”, jak również „odmawianie narodowi żydowskiemu prawa do samostanowienia” jako wybitne przejawy współczesnego antysemityzm. [42]

Biorąc pod uwagę wszechobecność obu elementów w toczącej się wojnie: ostracyzm i delegitymizację Izraela – z myślą o jego ostatecznym zniszczeniu – jego wrogów należy nazywać nie tylko antysemitami. Muszą także zostać wezwani do wskazania jednego państwa, które w podobnych okolicznościach działało lepiej niż Izrael. Trzeba ich poprosić o wyjaśnienie, dlaczego wyłącznie państwo żydowskie jest uporczywie poddawane takim podwójnym standardom, podczas gdy znacznie bardziej brutalnym państwom daje się wolną rękę. W obliczu szybkiego upowszechniania się antysemityzmu w całym zachodnim świecie, zdecydowany, stały wysiłek na rzecz ujawnienia tej rzeczywistości jest nie tylko kluczowy dla odwiecznej walki Izraela o przetrwanie, ale także dla przyszłości społeczności żydowskich na całym świecie.


[1] “The Palestine Mandate, July 24, 1922,” Avalon Project, Yale Law School, New Haven, Conn.; “United Nations General Assembly Resolution 181, November 29, 1947.”

[2] Efraim Karsh, Palestine Betrayed (New Haven: Yale University Press, 2010), p. 233.

[3] Efraim Karsh, “Arafat’s Grand Strategy,” Middle East QuarterlySpring 2004, pp. 3-11.

[4] Karsh, Palestine Betrayed, p. 211; Benny Morris, 1948: A History of the First Arab-Israeli War (New Haven: Yale University Press, 2008), pp. 397, 409.

[5] Martin Gilbert, The Routledge Atlas of the Arab-Israeli Conflict (New York: Routledge, 2008), pp. 10-25, 52, 56, 58, 63-4, 71-2, 75-9, 99-100, 107, 114, 127, 147, 152-3, 162-6.

[6] David Ben-Gurion, My Talks with Arab Leaders (Jerusalem: Keter Books, 1972); Neil Kaplan, Futile Diplomacy, Vol. I: Early Arab-Zionist Negotiations Attempts 1930-1931 (London: Frank Cass, 1983); Kaplan, Futile Diplomacy, Vol. II: Arab-Zionist Negotiations and the End of the Mandate (London: Frank Cass, 1986).

[7] “Report. Presented to the Secretary of State for the Colonies in Parliament by Command of his Majesty, July 1937,” Palestine Royal Commission (London: HMSO; rep. 1946).

[8] Yitzhak Rabin address, 376th sess., 13th Knesset, Oct. 5, 1995.

[9] Gilbert, The Routledge Atlas of the Arab-Israeli Conflict, pp. 22, 36, 115, 135, 148, 150-5, 170, 180-2; Efraim Karsh, Arafat’s War (New York: Grove, 2003), pp. 57, 136, 139, 151-2, 160-1, 168; Amira Schiff, “The ‘Annapolis Process’: A chronology of failure,” Israel Affairs, Nov. 2013, pp. 660-78.

[10] Morris, 1948, pp. 327, 329, 351, 365-71, 403-4; Chaim Herzog, The Arab-Israeli Wars (London: Arms and Armour Press, 1984), pp. 82, 94, 97, 101-4, 138-40, 166, 180, 278-9, 283-4, 299, 321-2.

[11] Herzog, The Arab-Israeli Wars, pp. 229, 307-10, 322.

[12] Frederick Kagan, “The Case against Negotiations with Russia,” Institute for the Study of War, Washington, D.C., Nov. 17, 2022.

[13] Michael Croissant, The Armenia-Azerbaijan Conflict: Causes and Implications (Westport: Praeger, 1998), pp. 28, 37-42, 78-87, 92-5, 139; Alexei Zverev, “Ethnic Conflicts in the Caucasus, 1988-1994,” in Bruno Coppieters, ed., Contested Borders in the Caucasus (Brussels: VUB Press, 1996); Evil Days: Thirty Years of War and Famine in Ethiopia (New York: Human Rights Watch, 1991), pp. 74-9.

[14] Zachary Abuza, Conspiracy of Silence: The Insurgency in Southern Thailand (Washington, D.C.: U.S. Institute of Peace Press, 2009), pp. 72-3, 127-33, 211-8; Richard Sakwa, ed., Chechnya: From Past to Future (London: Anthem Press, 2005), pp. 3-4, 11-16, 22, 80-6, 99, 101, 227, 230-5; Jammu and Kashmir: Assessment, 2001,” South Asia Terrorism Portal, Institute for Conflict Management, New Delhi, 2002; Sunguta West, “Islamist Militants in Mozambique Intensify Attacks in Cabo Delgado Province,” Terrorism Monitor, June 3, 2020.

[15] James Dunn, East Timor: A Rough Passage to Independence (Longueville, Astl.: Double Bay, 2003), pp. 251-2, 263-7, 276; Dunn, “Genocide in East Timor,” in Samuel Totten and William S. Parsons, eds., Centuries of Genocide: Essays and Eyewitness Accounts (New York: Taylor and Francis, 2012), pp. 304-7, 314; Otto Ondawame, “‘One People, One Soul’: West Papuan Nationalism and Organisasi Papua Merdeka (OPM)/Free Papua Movement” (PhD Dissertation: Australian National University, 2000), pp. 126, 129-40, 145-61, 207-8, 399, 401, 403-12; Christopher Paul, Colin P. Clarke, Beth Grill, and Molly Dunigan, Paths to Victory: Detailed Insurgency Case Studies (Santa Monica, Calif.: RAND Corporation, 2013), pp. 126-9.

[16] David McDowall, A Modern History of the Kurds (New York: I.B. Tauris, 2000), pp. 307-17, 337, 343-51.

[17] Paul et al., Paths to Victory, pp. 126-9.

[18] Michael Gould, The Struggle for Modern Nigeria: The Biafran War, 1967-1970 (London: I.B. Tauris, 2012), pp. 63-5, 87, 97-102.

[19] Abreen Agha, “Pakistan: Unending Tragedy in Balochistan—Analysis,” Eurasia Review, Dec. 3, 2012; “Balochistan: Assessment, 2021,” South Asia Terrorism Portal, New Delhi.

[20] Jagath P. Senaratne, Political Violence in Sri Lanka, 1977-1990 (Amsterdam: VU University Press, 1997), pp. 16, 75, 148.

[21] Amena Mohsin, The Chittagong Tracts, Bangladesh: On the Difficult Road to Peace (London: Lynne Rienner, 2003), p. 34; Nani Gopal Mahanta, Confronting the State: ULFA’s Struggle for Sovereignty (New Delhi: Sage, 2013), pp. 67-71, 102-5; Zverev, “Ethnic Conflicts,” sect. 4 (no pagination); Steven L. Burg and Paul S. Shoup, The War in Bosnia-Herzegovina: Ethnic Conflict and International Intervention (Armonk, N.Y.: M.E. Sharpe, 1999), pp. 171-81.

[22] Efraim Karsh, “What Occupation?” Commentary Magazine, July/Aug 2002.

[23] Efraim Karsh, “The Oslo Disaster,” Mideast Security and Policy Studies, no. 123, Begin-Sadat Center for Strategic Studies, Bar-Ilan University, 2016, p. 18-19.

[24] Dunn, East Timor, pp. 244-7, 253, 260-6, 271-5, 283-8, 292-6; Dunn, “Genocide,” pp. 304-17.

[25] “United Liberation Movement for West Papua (ULMWP), Free Papua Movement-Organisasi Papua Merdeka (OPM),” Globalsecurity.org,; Ondawame, “One People,” pp. 64-5, 98, 100, 108, 124, 138-41, 150-7, 177-8, 206-7, 390, 395-9, 402; Robin Osborne, Indonesia’s Secret War: The Guerrilla Struggle in Irian Jaya (Boston: Allen and Unwin, 1985), pp. 37, 50-1, 58-61, 66-9, 71-3, 87-8, 93, 100-2, 127-33, 141-6.

[26] Martin Smith, Burma: Insurgency and the Politics of Ethnicity (London: Zed, 1999), pp. 116-7, 207-21, 257-61, 307-8, 321, 378-9, 398, 401, 425-31; Andrew Selth, Interpreting Myanmar: A Decade of Analysis (Acton: ANU Press, 2020), p. 439.

[27] Rounaq Jahan, “Genocide in Bangladesh,” in Totten and Parsons, Centuries of Genocide, pp. 269-76.

[28] Paul et al., Paths to Victory, pp. 358-61.

[29] Agha, “Pakistan“; “Balochistan,” South Asia Terrorism Portal.

[30] Syed Aziz-al Ahsan and Bhumitra Chakma, “Problems of National Integration in Bangladesh: The Chittagong Hill Tracts,” Asian Survey, Oct. 1989, pp. 963-8; Suhas Chakma, “Chittagong Hill Tracts: Appalling Violence,” Economic and Political Weekly, Oct. 1992, pp. 2295-6; Mohsin, The Chittagong Tracts, Bangladesh, pp. 24, 32-5.

[31] Paul et al., Paths to Victory, pp. 126-9; Gerry Groot, “Internment and Indoctrination—Xi’s ‘New Era’ in Xinjiang,” in Jane Golley et al., eds., Power: China Story Yearbook (Acton: ANU Press, 2019), pp. 98-112.

[32] Burg and Shoup, The War in Bosnia-Herzegovina, pp. 171-81; Charles R. Shrader, The Muslim-Croat War in Central Bosnia: A Military History, 1992-1994 (College Station: Texas A&M University Press, 2003), pp. 160-2.

[33] Henry H. Perritt, Jr., Kosovo Liberation Army: The Inside Story of an Insurgency (Urbana: University of Illinois Press, 2008), pp. 9, 49-54.

[34] Michiel Leezenberg, “The Anfal Operations in Iraqi Kurdistan,” in Totten and Parsons, Centuries of Genocide, pp. 414-6, 420-1, 425; McDowall, A Modern History of the Kurds, pp. 327-40, 348-61, 371-5.

[35] J. Bowyer Bell, “The Conciliation of Insurgency: The Sudanese Experience,” Military Affairs, Oct. 1975, pp. 106-10; Alex De Waal, “The Nuba Mountains, Sudan,” in Totten and Parsons, Centuries of Genocide, pp. 441-7.

[36] Evil Days, pp. 3-16; “Suppressing Dissent: Human Rights Abuses and Political Repression in Ethiopia’s Oromo Region,” Human Rights Watch, New York, May 9, 2005; “Ethiopia: Probe Years of Abuse in the Somali Region,” Human Rights Watch, Aug. 20, 2018; “Famine as Weapon of War. Tigray Timeline: January 2022-Current,” Reliefweb.int, Oct. 19, 2022.

[37] Geoffrey Jensen, War and Insurgency in the Western Sahara (Carlisle: Army War College Press, 2013), pp. 16, 23, 59.

[38] Toyin Falola and Matthew M. Heaton, A History of Nigeria (Cambridge: Cambridge University Press, 2008), p. 174; Gould, The Struggle for Modern Nigeria, pp. 31-4, 42-8, 65, 76-80, 85-6, 96, 141-3, 203.

[39] Van Coufoudakis, Cyprus: A Contemporary Problem in Historical Perspective (Minneapolis: University of Minnesota Modern Greek Studies, 2006), pp. 74-8, 87-9.

[40] McDowall, A Modern History of the Kurds, pp. 420-6, 440-2; James Ciment, The Kurds (New York: Facts on File, 1996), p. 157; Mustafa Cosar Unal, Counterterrorism in Turkey: Policy Choices and Policy Effects toward the Kurdistan Workers’ Party (PKK) (London: Routledge, 2011), pp. 60-6.

[41] Unal, Counterterrorism in Turkey, pp. 5-11, 78, 121-9; McDowall, A Modern History of the Kurds, pp. 424, 427, 429; Paul White, The PKK: Coming Down from the Mountains (London: Zed, 2015), pp. 43, 51-4, 61.

[42] “Non-legally binding working definition of antisemitism,” International Holocaust Remembrance Alliance, Berlin, May 26, 2016


Why Israel is Judged Differently

Middle East Quarterly 30, 2 (Wiosna 2023).

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


*
Shale Horowitz jest profesorem nauk politycznych na University of Wisconsin. W swoich badaniach Horowitz koncentruje się na międzynarodowych konfliktach, z szczególnym uwzględnieniem wschodniej i południowej Azji oraz byłego obozu komunistycznego.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com