Archive | 2021/09/01

82 lata temu wojska niemieckie zaatakowały RP – początek II wojny światowej

Łamanie szlabanu granicznego przez żołnierzy niemieckiej armii. Sopot 1 września 1939 r. Fot. PAP/ReprodukcjaŁamanie szlabanu granicznego przez żołnierzy niemieckiej armii. Sopot 1 września 1939 r. Fot. PAP/Reprodukcja


82 lata temu wojska niemieckie zaatakowały RP – początek II wojny światowej

Mariusz Jarosiński (PAP)


82 lata temu, 1 września 1939 r., wojska niemieckie bez wypowiedzenia wojny przekroczyły o świcie na całej niemal długości granice Rzeczypospolitej, rozpoczynając tym samym pierwszą kampanię II wojny światowej. Osamotnione w walce Wojsko Polskie nie mogło skutecznie przeciwstawić się agresji Niemiec i sowieckiej inwazji dokonanej 17 września. Konsekwencją stał się IV rozbiór Polski dokonany przez Hitlera i Stalina.

Hitler: Bądźcie bez litości, bądźcie brutalni

„Zniszczenie Polski jest naszym pierwszym zadaniem. Celem musi być nie dotarcie do jakiejś oznaczonej linii, lecz zniszczenie żywej siły. Nawet gdyby wojna miała wybuchnąć na Zachodzie, zniszczenie Polski musi być pierwszym naszym zadaniem. Decyzja musi być natychmiastowa ze względu na porę roku. Podam dla celów propagandowych jakąś przyczynę wybuchu wojny. Mniejsza z tym, czy będzie ona wiarygodna, czy nie. Zwycięzcy nikt nie pyta, czy powiedział prawdę, czy też nie. W sprawach związanych z rozpoczęciem i prowadzeniem wojny nie decyduje prawo, lecz zwycięstwo. Bądźcie bez litości, bądźcie brutalni.” – słowa te wypowiedział Adolf Hitler na naradzie dowódców w przededniu podpisania paktu Ribbentrop-Mołotow.

Wojska niemieckie rozpoczęły działania zbrojne 1 września 1939 r. o godzinie 4.35 od zbombardowania Wielunia. Atak ten nastąpił na kilka minut przed salwami pancernika „Schleswig-Holstein” oddanymi w kierunku Westerplatte.

Niemiecki plan ataku na Polskę przewidywał wojnę błyskawiczną, której celem miało być  przełamanie polskiej obrony, a następnie okrążenie i zniszczenie głównych sił przeciwnika. Wojska niemieckie miały przeprowadzić koncentryczne uderzenie ze Śląska, Prus Wschodnich i Pomorza Zachodniego w kierunku Warszawy.

Strona niemiecka przystępując do wojny z Polską wystawiła 1 850 tys. żołnierzy, 11 tys. dział, 2 800 czołgów i 2000 samolotów. Wojsko Polskie dysponowało dwukrotnie mniejszą liczbą żołnierzy (950 tys.), ponad dwukrotnie mniejszą liczbą dział (4,8 tys.), czterokrotnie mniejszą liczbą czołgów (700) i pięciokrotnie mniejszą liczbą samolotów (400). Przewaga niemiecka na głównych kierunkach uderzeń była jeszcze większa.

Blitzkrieg

Niemiecki plan ataku na Polskę przewidywał wojnę błyskawiczną, której celem miało być  przełamanie polskiej obrony, a następnie okrążenie i zniszczenie głównych sił przeciwnika. Wojska niemieckie miały przeprowadzić koncentryczne uderzenie ze Śląska, Prus Wschodnich i Pomorza Zachodniego w kierunku Warszawy.

Niemieckie plany zakładały osiągnięcie w ciągu tygodnia linii Narwi, Wisły oraz Sanu i zniszczenia armii polskiej.

Sytuację militarną Polski pogarszała długość granicy z Niemcami, która po zajęciu przez III Rzeszę  Moraw i wkroczeniu niemieckich wojsk na Słowację, liczyła ok. 1600 km. Umożliwiało to zaatakowanie Polski z zachodu, północy i południa.

Przygotowując plany obrony dowództwo polskie nie przesunęło wojsk na linię Narwi, Wisły i Sanu, z punktu widzenia wojskowego najkorzystniejszą, ale zgrupowało większe siły w rejonach przygranicznych.

Zdecydowano się na takie posunięcie z powodów politycznych. Nie chciano bowiem oddawać bez walki Pomorza i Śląska, obawiając się, że Niemcy po zajęciu tych terenów zakończą działania militarne oświadczając, iż naprawione zostały w ten sposób „krzywdy” wyrządzone przez Traktat Wersalski i zwrócą się następnie o międzynarodową mediację. Obawiano się także tego, że przemarsz niemieckiej armii przez polskie terytorium opuszczone przez Wojsko Polskie bardzo źle wpłynie na morale społeczeństwa i złamie w nim wolę walki.

Wojska niemieckie od samego początku walk odnosiły sukcesy. Luftwaffe po zdobyciu panowania w powietrzu rozpoczęło bombardowanie szlaków komunikacyjnych, zgrupowań polskich wojsk, a także dokonywało nalotów na miasta. Wojska pancerne wspierane przez piechotę przełamywały polskie linie obrony i wychodziły głęboko na tyły. Strona niemiecka miała nie tylko przewagę liczebną, ale dysponowała również nowocześniejszym uzbrojeniem i sprzętem.

Ogólnej sytuacji nie mogły zmienić pojedyncze punkty oporu, takie jak Westerplatte, które trwały w bohaterskiej walce.

Osamotnieni
Prof. Marek Kornat: Sojusz z Hitlerem uczyniłby z Polski kolonię Niemiec

3 września związane z Polską układami sojuszniczymi Wielka Brytania i Francja przekazały władzom III Rzeszy ultimatum, w którym domagały się od Niemiec natychmiastowego wstrzymania działań wojennych i wycofania swoich wojsk z terytorium Polski.

Po jego odrzuceniu rządy obu państw przystąpiły do wojny z Niemcami. Tym samym Hitlerowi nie udała się izolacja konfliktu polsko–niemieckiego i powtórzenie scenariusza z Monachium.

Pomimo wypowiedzenia wojny Niemcom  wojska brytyjskie i francuskie nie podjęły jednak żadnych efektywnych działań militarnych przeciwko III Rzeszy. Polska pozostała więc w konflikcie  z Niemcami osamotniona.

Niemały wpływ na decyzję Londynu i Paryża miała wiedza na temat treści tajnego protokołu układu Ribbentrop – Mołotow z 23 sierpnia 1939 r., dotyczącego podziału terytorium Polski pomiędzy III Rzeszą a Związkiem Sowieckim.

Inną kwestią jest to, iż zarówno Francja, jak i wielka Brytania, nie były przygotowane we wrześniu 1939 r. do wojny z Niemcami. Odpowiedź na pytanie, jaki byłby efekt podjętej pomimo tego ofensywy przeciwko Niemcom na Zachodzie pozostanie w sferze spekulacji.

Uderzenie Niemców na Warszawę zatrzymane zostało na pewien czas dzięki wielodniowej bitwie nad Bzurą (9-18 września), największej w czasie kampanii wrześniowej, w której udział wzięły wycofujące się z Wielkopolski i Kujaw armie „Poznań” i „Pomorze” pod dowództwem gen. Tadeusza Kutrzeby.

Po wygranej bitwie granicznej wojska niemieckie zaczęły coraz bardziej zagrażać stolicy. W nocy z 4 na 5 września rozpoczęto ewakuację urzędów centralnych i rządowych. 6 września Warszawę opuścił rząd i marszałek Edward Rydz-Śmigły, który przeniósł swoją kwaterę do Brześcia nad Bugiem.

Walczące oddziały rozkazem Naczelnego Wodza miały tworzyć linię obrony wzdłuż Narwi, Wisły i Sanu.

8 września pierwsze oddziały niemieckie dotarły pod Warszawę, której obroną kierowali gen. Walerian Czuma i prezydent Stefan Starzyński, pełniący funkcję cywilnego dowódcy obrony stolicy.

Uderzenie Niemców na Warszawę zatrzymane zostało na pewien czas dzięki wielodniowej bitwie nad Bzurą (9-18 września), największej w czasie kampanii wrześniowej, w której udział wzięły wycofujące się z Wielkopolski i Kujaw armie „Poznań” i „Pomorze” pod dowództwem gen. Tadeusza Kutrzeby.

Pomimo tego, iż bitwa ta zakończyła się klęską wojsk polskich, to niewątpliwie opóźniła kapitulację Warszawy i wiążąc wojska niemieckie umożliwiła wycofanie się polskich oddziałów do Małopolski Wschodniej.

Agresja sowiecka

17 września, łamiąc obowiązujący polsko-sowiecki pakt o nieagresji, na teren Rzeczypospolitej wkroczyły oddziały Armii Czerwonej. Niemcy od kilkunastu dni ponaglali już Sowietów, ażeby zajęli obszary uznane w pakcie Ribbentrop-Mołotow za ich strefę interesów. Stalin zwlekał jednak  z podjęciem decyzji, czekając na to, jak zachowają się wobec niemieckiej agresji na Polskę Wielka Brytania i Francja, a także przyglądając się temu, jak silny opór Niemcom stawia polskie wojsko.

Siły Armii Czerwonej skierowane przeciwko Rzeczypospolitej wynosiły w sumie ok. 1,5 miliona żołnierzy, ponad 6 tys. czołgów i ok. 1800 samolotów.

17 września, łamiąc obowiązujący polsko-sowiecki pakt o nieagresji, na teren Rzeczypospolitej wkroczyły oddziały Armii Czerwonej. Niemcy od kilkunastu dni ponaglali już Sowietów, ażeby zajęli obszary uznane w pakcie Ribbentrop-Mołotow za ich strefę interesów.

W reakcji na sowiecką agresję 17 września wieczorem Naczelny Wódz wydał następujący rozkaz: „Sowiety wkroczyły. Nakazuję ogólne wycofanie na Rumunię i Węgry najkrótszymi drogami. Z bolszewikami nie walczyć, chyba w razie natarcia z ich strony albo próby rozbrojenia oddziałów. Zadanie Warszawy i miast, które miały się bronić przed Niemcami – bez zmian. Miasta, do których podejdą bolszewicy, powinny z nimi pertraktować w sprawie wyjścia garnizonów do Węgier lub Rumunii”.

17 września 1939: to była napaść nie wkroczenie – rozmowa z prof. Andrzejem Chojnowskim

Władze polskie wzywając do unikania walki z Armią Czerwoną nie uznały jej wkroczenia za powód do wypowiedzenia wojny i nie zerwały stosunków dyplomatycznych z Moskwą. Zaistniała sytuacja zadecydowała o tym, iż w nocy z 17 na 18 września prezydent Ignacy Mościcki wraz z rządem polskim i korpusem dyplomatycznym przekroczył granicę rumuńską, planując przedostanie się do Francji.

Razem z nimi terytorium polskie opuścił Naczelny Wódz marszałek Edward Rydz-Śmigły.

Ostatnie boje

Pomimo wkroczenia wojsk sowieckich do Polski i ewakuacji najwyższych władz Rzeczypospolitej  walki trwały nadal.

Od 17 września pod Tomaszowem Lubelskim armie „Kraków” i „Lublin” toczyły bój z Niemcami usiłując przedostać się na tzw. przedmoście rumuńskie. 20 września, po wyczerpaniu amunicji, skapitulowały.

22 września, po wielodniowej walce z Niemcami, dowódca obrony Lwowa gen. Władysław Langner poddał miasto Sowietom.

Do 28 września broniła się Warszawa, a do 2 października załoga Helu.

Kampania rozpoczęta we wrześniu 1939 r. zakończyła się dla Polski klęską. Samotnie walczące z niemiecką i sowiecką potęgą wojska polskie nie mogły liczyć w niej na zwycięstwo. W tej sytuacji, jak powiedział w jednym z wywiadów prof. Marian Zgórski, nawet „gdyby na miejscu Rydza-Śmigłego był Aleksander Macedoński, też by tej kampanii nie wygrał”.

6 października zakończyła walkę ostatnia duża polska formacja – Samodzielna Grupa Operacyjna „Polesie”, dowodzona przez gen. Franciszka Kleeberga, która przedzierając się w kierunku stolicy toczyła boje i z Wehrmachtem i z Armią Czerwoną.

Władze emigracyjne RP

Ogromnie ważną kwestią w obliczu przegranej wojny stawało się zachowanie ciągłości istnienia i działania struktur państwowych. Dlatego też, wobec internowania przedstawicieli najwyższych władz Rzeczypospolitej w Rumunii, prezydent Ignacy Mościcki na podstawie art. 13 Konstytucji kwietniowej z 1935 r. zdecydował się na ustąpienie ze swego urzędu i wyznaczenie następcy w osobie Władysława Raczkiewicza.

30 września nowy prezydent, przebywający we Francji, powołał rząd na czele którego stanął gen. Władysław Sikorski.

Bilans walk

Kampania rozpoczęta we wrześniu 1939 r. zakończyła się dla Polski klęską. Samotnie walczące z niemiecką i sowiecką potęgą wojska polskie nie mogły liczyć w niej na zwycięstwo. W tej sytuacji, jak powiedział w jednym z wywiadów prof. Marian Zgórniak, nawet „gdyby na miejscu Rydza-Śmigłego był Aleksander Macedoński, też by tej kampanii nie wygrał”.

Straty po stronie polskiej wynosiły ok. 200 tys., w tym 70 tys. poległych.

Do niemieckiej niewoli wziętych zostało ponad 400 tys. żołnierzy, w tym ponad 10 tys. oficerów.
Straty niemieckie wynosiły ok. 45 tys. poległych i rannych żołnierzy.

Ponadto armia niemiecka straciła ok. 1000 czołgów i samochodów pancernych oraz blisko 700 samolotów. Były to straty poważne i stanowiły ponad 30% stanu bojowego.

W walkach z Armią Czerwoną zginęło ok. 2,5 tys. polskich żołnierzy, a ok. 20 tys. było rannych i zaginionych. Do niewoli sowieckiej dostało się ok. 200 tys. żołnierzy, w tym ponad 10 tys. oficerów.

Straty sowieckie wynosiły ok. 3 tys. zabitych i 6-7 tys. rannych.

Ok. 70 tys. żołnierzy polskich przekroczyło granicę Rumunii i Węgier, natomiast na Litwę i Łotwę przedostało się ok. 18 tys.

Bitwa pod Kockiem – ostatni bój kampanii 1939 r.

W czasie wrześniowych walk wojska niemieckie postępowały z wyjątkowym okrucieństwem. Lotnictwo atakowało ludność cywilną, a Wehrmacht na zdobytych terenach dokonywał masowych egzekucji. Przykładem tego typu zbrodniczych działań były wydarzenia w Bydgoszczy, gdzie tylko 9 września rozstrzelano 400 Polaków.

Od początku działań zbrojnych Niemcy rozpoczęli także brutalne prześladowania ludności żydowskiej.

W sumie w wyniku niemieckich represji we wrześniu 1939 r. zginęło co najmniej 16 tys. osób.

Wkraczająca na ziemie Rzeczypospolitej Armia Czerwona zachowywała się równie bestialsko.  W Grodnie po zajęciu miasta Sowieci wymordowali ponad 300 jego obrońców. Przykładów tego typu morderstw popełnianych na polskich wojskowych, policjantach i cywilach jest wiele, m.in. na Polesiu (150 oficerów) czy w okolicach Augustowa (30 policjantów).

Ocena kampanii polskiej 1939 r.

Kampania wrześniowa jest i z pewnością długo jeszcze będzie tematem wielu sporów i dyskusji. Dyskusji, które nie toczą się na temat tego, czy Polska miała szansę na sukces w tym konflikcie, ale dotyczą geopolitycznych przesłanek klęski z 1939 r. i jej militarnych uwarunkowań.

Prof. Norman Davis: Stawiając czoło blitzkriegowi przez pięć tygodni w osamotnieniu armia polska spisała się lepiej niż połączone siły brytyjskie i francuskie w roku 1940. Polacy spełnili swój obowiązek”.

Prof. Marian Zgórniak oceniając działania marszałka Rydza-Śmigłego i ministra spraw zagranicznych Józefa Becka z 1939 r. wyraził następującą opinię: „Nie popełnili błędu, ponieważ w okolicznościach, w jakich przyszło im działać, nie było w zasadzie lepszego wyjścia. Nie byli geniuszami, ale zrobili lepiej lub gorzej to, co do nich należało. Historia obeszła się z nimi okrutnie, ale taki jest już los polityków, którzy przegrali. Oczywistym ich sukcesem stało się to, że wojna Hitlera z Polską nie stała się wojną lokalną. Stała się początkiem wielkiej wojny, w której Zachód walczył również o Polskę. W chwili gdy we wrześniu 1939 roku przegrywała Polska, przegrywała także Europa”.

Historycy zgodni są najczęściej co do tego, iż żołnierz polski walczył dobrze. Dezercje z pola walki czy niesubordynacja należały do rzadkości.

„Stawiając czoło blitzkriegowi przez pięć tygodni w osamotnieniu – stwierdzał prof. Norman Davis – armia polska spisała się lepiej niż połączone siły brytyjskie i francuskie w roku 1940. Polacy spełnili swój obowiązek”.

O waleczności Polaków we wrześniu 1939 r. prof. Paweł Piotr Wieczorkiewicz pisał, iż „W ekstremalnie trudnych warunkach były przykłady graniczącego z fanatyzmem bohaterstwa: walka załóg Węgierskiej Górki, Borowej Góry i Wizny, obrona Warszawy, Lwowa i Wybrzeża, postawa Wołyńskiej BK w pierwszych dwóch dniach wojny, szaleńcza odwaga kawalerzystów gen. Abrahama w odwrocie znad Bzury, bitność 11 Karpackiej DP w Lasach Janowskich, odporność 1 DPLeg., zwanej przez Niemców z szacunkiem “żelazną”, odyseja zgrupowania KOP  i GO “Polesie” i oczywiście twarda postawa 10 Brygady Kawalerii Zmotoryzowanej”.

Analizując błędy popełnione w czasie kampanii wrześniowej część historyków zwraca uwagę na zbyt wczesne przeniesienie kwatery Naczelnego Wodza z Warszawy do Brześcia oraz przedwczesne opuszczenie stolicy przez prezydenta i rząd.

Leszek Moczulski: Gdyby Francja ruszyła przeciw Niemcom, to Sowieci nie zaatakowaliby Polski

Niektórzy surowo oceniają działania samego marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego, a szczególnie jego decyzję o przekroczeniu granicy rumuńskiej i opuszczeniu walczących wciąż jeszcze wojsk.

Wspomniany już prof. Wieczorkiewicz w artykule „Wrzesień 1939 – próba nowego spojrzenia” zarzucał  Naczelnemu Wodzowi m.in.„karygodny wręcz sposób wdrożenia planu wojny w życie”.

„Plan wojny – pisał Wieczorkiewicz – nie dość, że ogólnikowy i nierozpracowany w kolejnych stadiach, marszałek co gorsza otoczył niezrozumiałym wręcz nimbem tajemnicy nie tylko wobec własnego sztabu (…) Kolejnym błędem stała się, również wyniesiona z wojny 1920 roku, skrajna wręcz centralizacja dowodzenia (…) Efektem, już w trakcie kampanii, stały się ingerencje Rydza-Śmigłego w rozkazodawstwo na poziomie dywizji i brygad, niemal zawsze spóźnione i nieadekwatne do sytuacji. Stało się tak, ponieważ, jak zauważa trafnie płk Porwit, “marszałek wziął na siebie obowiązki ponad siły, i to bez prawidłowej pomocy sztabu”. Co gorsza, czego można było i należało się spodziewać, naczelny wódz, w warunkach rwącej się łączności pozbawiony najdalej po kilku dniach możliwości realnej komunikacji z podwładnymi, utracił praktycznie możliwość kierowania operacjami”.

Płk Marian Porwit, jeden z dowódców obrony Warszawy w 1939 r., o kampanii wrześniowej: została przegrana nie na miarę sił zbrojnych państwa o trzydziestopięciomilionowej ludności, zwłaszcza jeśli idzie o charakter i rozmiar walk.

Cytowany płk Marian Porwit, jeden z dowódców obrony Warszawy w 1939 r., oceniając kampanię wrześniową stwierdził, iż „została przegrana nie na miarę sił zbrojnych państwa o trzydziestopięciomilionowej ludności, zwłaszcza jeśli idzie o charakter i rozmiar walk”.

Jednym z kluczowych pytań pojawiających się przy rozważaniach na temat 1 września 1939 r. jest  pytanie dotyczące tego, czy Polska mogła wówczas uniknąć wojny z Niemcami.

Marszałek Edward Rydz-Śmigły tuż po wrześniowej klęsce odpowiedział nie następująco: „Polska wojny uniknąć nie mogła, jeśli nie chciała skończyć w niesławie. Poniosła i ponosi olbrzymie ofiary, ale dała początek wojnie wyzwoleńczej spod supremacji niemieckiej”.

Naczelny Wódz z 1939 r. nie miał najmniejszych wątpliwości, że przyjęcie pierwszych żądań stawianych przez Hitlera wobec Polski spowodowałoby pojawienie się następnych, dotyczących nie tylko Gdańska czy Pomorza, ale także Śląska i Poznańskiego. Celem tej taktyki było, zdaniem marszałka Rydza-Śmigłego, doprowadzenie do „zupełnego zniszczenie niepodległości Polski i całkowitego podporządkowania jej Niemcom”.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Meet the World’s Greatest Living Jewish Mystery Writer

Meet the World’s Greatest Living Jewish Mystery Writer

David Meyers


The cover of “A Line to Kill” by Anthony Horowitz.

Anthony Horowitz is one of the world’s greatest mystery writers, and arguably, the greatest living Jewish author of mysteries.

His original works are worldwide best sellers, he’s been hand-picked to continue the adventures of Sherlock Holmes and James Bond, written countless hours of television, and is the author of the best-selling Alex Rider series. In addition to his boundless talent and productivity, he’s also given back both to his readers and the community at large.

Ahead of the release of his latest novel, “A Line To Kill,” Horowitz spoke to The Algemeiner about his career, his inspirations, and his faith and upbringing.

David Meyers (DM): Your book “The Magpie Murders” is what single-handedly got me back into reading. I now read about 50 books a year, and it was all because your book reminded me how much fun reading can be.

Did the success of that book take you by surprise? You’ve already written a sequel (with a third on the way), and the property has been adapted for television. Why do you think the idea of a classic mystery novel embedded in a current one resonated so strongly?

Anthony Horowitz (AH): Well, first of all, I’m delighted “Magpie” got you back into books. And I also like the f-word (fun) used to describe what I do. I think “The Magpie Murders” worked because it offers all the tropes (and the comfort) of a golden age detective story but with a very modern twist — which makes it relevant. Also, as far as I know, this is a new format: the mystery inside a mystery. Or two for the price of one.

DM: The “classic” detective you created in that series — Atticus Pünd — is a Holocaust survivor. Can you speak to why you made that decision, and do you have any personal history with the Holocaust?

AH: Despite my family background, I have no personal connection to the Holocaust. I decided that Pünd should have been in a labor camp because I wanted to make him a more serious character than — say — Poirot or Wimsey. Murder is, after all, an evil – and Pünd has first-hand experience of what evil really means.

DM: Your current book, “A Line To Kill,” is part of another ongoing series, headlined by Detective Hawthorne and yourself.

I can’t think of many other writers who’ve created a fictional version of themselves to serve as the “Watson” to a Sherlock Holmes-like detective. How did the idea come about? And how would your friends and family compare the Anthony Horowitz we see in print to the real one?

AH: When my publishers asked me to write a series of detective stories, my first thought was — who is the detective? Is he (or she) English or foreign? Fat or thin? Married or single? Gay or straight? Does he/she have a drink[ing] problem? A phobia? But the more I thought about it, the more I realized that everything had been done.

So then I started looking at the relationship between the detective and the sidekick, and it occurred to me that if the author became the sidekick and had to write from “inside” the mystery, it would change everything. For example, if the detective didn’t solve the crime, there would be no book. Suddenly, I saw that I was going to write something completely new and that had a lot of appeal for me.

DM: You’re quite active on social media and have a dedicated fan base. Do you think that the fictional version of you has made readers feel like they know you better? And how do you have the time to be so interactive, given your productivity?

AH: I have a very happy relationship with my followers on Twitter. No politics! No insults. Nothing negative. I’d like to think that the Hawthorn books do allow people to know me a little better, although at the same time, it’s important to acknowledge that I’m not the hero of the books. I’m only the narrator. These books aren’t about me!

DM: The Atticus Pünd books take place in the post-war period, and your TV show Foyle’s War obviously does as well. Does this period have personal significance for you? And how much research do you typically do when writing about a period other than our own?

AH: I was born in 1955, so I did have some connection with World War II. My nanny, for example, lost her fiancé in the Battle of Britain. Rationing only ended in 1953! I also lived in Stanmore, which was the HQ of the Royal Air Force. I’ve always had a fascination with the period and how people behaved them — but I don’t think the war impacts on Atticus Pünd too much. What’s more important is that he’s a foreigner, an immigrant … an outsider.

DM: Your Sherlock Holmes novel “The House of Silk” is one of the best Holmes novels I’ve ever read. You’re also currently writing your next James Bond novel. When you’re writing a Holmes or Bond book, do you typically re-read any of the source material to immerse yourself in the style/vernacular of that series?

AH: Well, thank you for that. Yes, I always read the whole canon before I start writing. And the whole idea is to immerse myself 100%. I finished the new Bond just a week ago and I’m really pleased with it. I hope you agree.

DM: You’ve also written plays. Do you have a new idea for a play that we might see on the London stage sometime in the future?

AH:  I would like to write another play, although I’ll be honest and admit that my plays have never quite had the success I’d hoped for. I thought “Dinner with Saddam” was a really interesting and worthwhile piece of theater. Sadly, many critics disagreed.

DM: Finally, being a Jewish publication, our readers would love to know: how your faith, family history, and upbringing influence both your writing and the message that you hope your books bring to the world?

AH: I’m afraid to say that I was never religious. Partly as a result of my Sunday school visits to the Reform synagogue in N. London (where I was a slow learner), along with my parents less than keen encouragement, I did not have a bar mitzvah and do not attend any services now. That said, being Jewish has always been an important part of my identity … I’d go further and say that it’s at the very heart of my creativity. And of course, I absolutely adore Jewish food!


David Meyers is a nationally produced playwright and author. His most recent project features award-winning actor Richard Kind.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


New ‘Jeopardy!’ Host Quits After Backlash to String of Past Derogatory Comments

New ‘Jeopardy!’ Host Quits After Backlash to String of Past Derogatory Comments

Shiryn Ghermezian


The “Jeopardy!” logo. Photo: Wikimedia Commons.

Mike Richards “stepped down” as the new host of “Jeopardy!” on Friday, one day into filming the game show’s new season and after the Anti-Defamation League (ADL) said he should be investigated for making offensive remarks about Jews, women and others.

“It pains me that these past incidents and comments have cast such a shadow on ‘Jeopardy!’ as we look to start a new chapter,” Richards, 46, said in a memo Friday morning. “Over the last several days it has become clear that moving forward as host would be too much of a distraction for our fans and not the right move for the show. As such, I will be stepping down as host effective immediately.”

He also wrote that Sony Pictures Entertainment, which produces “Jeopardy!”, will continue searching for a permanent host for the long-running syndicated show. He said, “In the meantime, we will be bringing back guest hosts to continue production for the new season, details of which will be announced next week.” He also told the “Jeopardy!” staff, “I want to apologize to each of you for the unwanted negative attention that has come to Jeopardy! over the last few weeks and for the confusion and delays this is now causing. I know I have a lot of work to do to regain your trust and confidence.”

Richards, who was announced as the host of “Jeopardy!” just last week, will stay on as the show’s executive producer, Sony Pictures Entertainment said. Filming for the show’s new season was cancelled on Friday and it remains unclear what will happen to footage that Richards filmed on Thursday.

The announcement came after The Ringer revealed on Wednesday that Richards made a string of controversial comments about Jews, women, people with mental disabilities, little people and the poor while hosting the podcast “The Randumb Show” from 2013 to 2014, during the time he worked at “The Price is Right.” Richards said this week he was “deeply sorry” for what he said on the podcast.

On Thursday, the Anti-Defamation League called for an investigation into Richards’ past offensive remarks. The organization said on Twitter: “New ‘Jeopardy!’ host Mike Richards’ disparaging remarks about Jews, women & Asians are no laughing matter. Stereotyping is an entry point to hate and his apology lacks acknowledgment of its harm. This reported pattern warrants an investigation.”

Sony Pictures Entertainment announced last week that Richards would be the successor to former “Jeopardy!” host Alex Trebek, who died last year, and Jewish actress and “Big Bang Theory” alum Mayim Bialik will host “Jeopardy!” primetime and spinoff series. The Hollywood Reporter noted that Sony has been criticized for allowing Richards, the show’s executive producer, to help lead the search for a host to replace Trebek, which ended up being himself.

Richards previously worked on  “Let’s Make a Deal” and hosted several shows, including “Beauty and the Geek” and “Pyramid.”


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com