Archive | 2023/06/23

145 lat temu urodził się Ferdynand Ossendowski – demaskator totalitaryzmu komunistycznego

Ferdynand Ossendowski. Fot. NAC

145 lat temu, 27 maja 1878 r., urodził się Ferdynand Antoni Ossendowski. Pisarz, podróżnik, awanturnik, jeden z pierwszych polskich demaskatorów systemu sowieckiego oraz kulisów rewolucji bolszewickiej. W PRL „skazany na zapomnienie”.



145 lat temu urodził się Ferdynand Ossendowski – demaskator totalitaryzmu komunistycznego

Michał Szukała


Urodził się w rodzinnym majątku w okolicach Witebska na dzisiejszej Białorusi, ale najwcześniejszą młodość spędził w Kamieńcu Podolskim, dokąd przeprowadzili się rodzice. Naukę rozpoczął w Petersburgu. Brał udział w różnych akademickich sprzysiężeniach przeciwko władzy carskiej. Kiedy studiował nauki przyrodnicze, zaproponowano mu udział w ekspedycjach badawczych na Kaukaz, w okolice Bajkału, a nawet do Japonii i Indii. Po powrocie z wyprawy nie zaprzestał jednak udziału w manifestacjach. Śledzony przez ochranę, nie chcąc trafić na Syberię tym razem jako więzień, uciekł z Rosji i kontynuował studia na paryskiej Sorbonie.

Po ich zakończeniu powrócił do Rosji i podjął pracę na Uniwersytecie Technicznym w syberyjskim Tomsku. Za uczestnictwo w protestach podczas wojny rosyjsko-japońskiej został jednak zatrzymany i – zgodnie z ówczesnym prawem wojennym – skazany na karę śmierci, zamienioną ostatecznie na półtora roku więzienia, którą odsiedział. Kiedy opuszczał celę w 1905 r. przez imperium przechodziła pierwsza fala rewolucyjna. W chaosie tamtych wydarzeń uniknął ponownego aresztowania i zamieszkał w Kijowie.

Prof. Paweł Wieczorkiewicz: Wśród wielu prób zgłębienia leninowskiego fenomenu największe powodzenie miały przed II wojną światową dwie książki pisane niemal na gorąco: włoskiego dziennikarza i publicysty Curzia Malapartego i właśnie Antoniego Ossendowskiego. Ta ostatnia w modnym wówczas gatunku powieści biograficznej, szeroko i szczerze, bez lukru i niezdrowej fascynacji.

Początkowo pracował jako robotnik, później zarabiał na życie dziennikarstwem. W tej roli często bywał w Petersburgu, miał więc okazję widzieć narodziny bolszewizmu, przeciwko któremu odruchowo buntował się od początku. W Petersburgu zobaczył również samą rewolucję, pierwsze represje i krew na ulicach. W 1918 r. uciekł z Petersburga, pojechał znów na Syberię, gdzie przyłączył się do „białej” armii Aleksandra Kołczaka. Doświadczenie sowieckiej dyktatury sprawiło, że antykomunizm stał się jednym z najważniejszych elementów jego rysu intelektualnego.

W nigdy niewyjaśnionych w pełni okolicznościach Ossendowski wszedł w posiadanie dokumentów amerykańskiego ambasadora w Rosji Edgara Sissona, świadczących, że przyjazd Lenina był zorganizowany przez rząd niemiecki, a także o tym, że właśnie z Niemiec płynęły pieniądze na pierwszą fazę rewolucji. Sean McMeekin, autor „Rewolucji rosyjskiej. Nowej historii” obliczył, że Niemcy sfinansowały działalność bolszewików kwotą około 50 milionów ówczesnych marek. Głównym narzędziem destabilizacji carskiej Rosji był Lenin, w którym Niemcy słusznie widzieli przywódcę mogącego dokonać skutecznego przewrotu.

Po klęsce wojsk generała Aleksandra Kołczaka Ossendowskiemu udało się dotrzeć do Mongolii. Nie bez przygód – swoją samotną zazwyczaj podróż po syberyjskich bezdrożach opisał w swojej bodaj najgłośniejszej książce „Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów”. Pisał tam: „Przybywszy do tego miasta [Urga, dziś Ułan Bator – przyp. aut.], od razu pogrążyliśmy się w wir namiętnej polityki. Właśnie powstało poruszenie wśród Mongołów doprowadzonych do rozpaczy uciskiem chińskich władz, które pastwiły się nad nimi. Rosyjscy koloniści podzielili się na partie i prowadzili z sobą zażarty spór, w Mongolii Wschodniej na czele rosyjsko-mongolskich wojsk walczył z Chińczykami buddysta, Niemiec, rosyjski generał, baron Ungern von Sternberg, broniący niepodległości Mongolii i cesarskich praw +Żywego Boga+. Rosyjscy oficerowie-uciekinierzy skupiali się w oddziały, przygotowując powstanie przeciwko bolszewikom na Syberii; mongolskie władze na ogół bardzo przychylnie patrzyły na te oddziały, lecz za to chińscy urzędnicy prześladowali i gnębili Rosjan, a wraz z nimi innych cudzoziemców. Sowiecki rząd, zaniepokojony mobilizacją Rosjan-uciekinierów, posuwał coraz dalej w głąb Mongolii swoje wojska, a chińscy gubernatorzy chętnie wchodzili w jakieś tajne umowy z bolszewickimi komisarzami”.

W rzeczywistości baron nazywał się Roman Ungern-Sternberg i był dowódcą Azjatyckiej Dywizji Konnej, która rzeczywiście do 1921 r. bardzo skutecznie walczyła z bolszewikami. Ossendowski zapomniał jednak dodać, że miał on przydomek „Krwawy Baron” lub w innej wersji „Szalony Baron”, a to z powodu wielu mordów, okaleczeń i rabunków, jakich dokonywał. Po jego śmierci, a zginął rozstrzelany przez bolszewików właśnie w 1921 r., w Mongolii zarządzono modlitwy za jego duszę, dodając, że „z pewnością będą one potrzebne”. Nie do końca wiadomo, jaką rolę spełniał u jego boku Ossendowski, a niewiedza ta dała początek legendom głoszącym, iż Polak jedyny znał lokalizację zrabowanych przez barona kosztowności. Pewne jest natomiast, że pisarz nie był świadkiem śmierci Ungerna. Już bowiem w 1920 r. przebywał w Nowym Jorku, gdzie kończył pisanie „Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów”.

Najgłośniejsza książka Ossendowskiego wyłamywała się z awanturniczo-podróżniczej konwencji jego narracji. W 1930 r. opublikował fabularyzowaną biografię Lenina. Celem Ossendowskiego była dekonstrukcja kultu bolszewickiego zbrodniarza oraz faktycznych celów partii bolszewickiej, która obiecywała „lepszy świat”. 

Ta książka przyniosła Ossendowskiemu fortunę i sławę. Od momentu ukazania się w 1922 r. w Nowym Jorku i rok później w Londynie i w Warszawie została przetłumaczona na dziewiętnaście języków (nawiasem mówiąc, sam pisarz znał siedem). Aż takiego sukcesu nie odniosła już żadna z blisko osiemdziesięciu kolejnych książek, które napisał po powrocie do Polski w 1922 r., choć sprzedawały się doskonale, a sam Ossendowski był w recenzjach zestawiany z Karolem Mayem czy Rudyardem Kiplingiem. Łączny nakład jego dzieł przekroczył na świecie liczbę 80 mln egzemplarzy. Jest drugim, po Henryku Sienkiewiczu, najczęściej tłumaczonym polskim pisarzem.

Dużym powodzeniem cieszył się także wydany w 1923 r. zbiór felietonów „Cień ponurego Wschodu”, którego ambicją było stworzenie rysu mentalności mieszkańców imperium carów i bolszewików. „Lekceważenie i poniewieranie kobiety — matki i żony, upadek moralności rodzinnej, zachłanność polityczna, brak łączności społecznej, przepaść pomiędzy inteligencją a ludem, demokratyzm w formie idealizmu lub chamstwa duchowego, wybujałość nienawiści klasowej, duch mordu i rabunku, obojętność lub nierealność zasad religijnych, zabobony, resztki kultury XIII–XIV wieku, serwilizm i niemoralność społeczna są tymi ujemnymi cechami Wschodu” – pisał Ossendowski. Książka był także rozprawą z obecnym na zachodzie mitem „duszy rosyjskiej”. Ossendowski jednoznacznie odrzuca tę perspektywę i skupia się na najmroczniejszych przejawach „wschodniego” myślenia Rosjan.

Najgłośniejsza książka Ossendowskiego wyłamywała się z awanturniczo-podróżniczej konwencji jego narracji. W 1930 r. opublikował fabularyzowaną biografię Lenina. Celem Ossendowskiego była dekonstrukcja kultu bolszewickiego zbrodniarza oraz faktycznych celów partii bolszewickiej, która obiecywała „lepszy świat”. Głównym orężem retorycznym Ossendowskiego był czarny humor. „Myślałem, że pan dąży do rewolucji, aby wstrząsnąć zmaterializowanym, mieszczańskim światem i utorować drogę dla ducha… Tak myślałem… Tymczasem pan marzy o bandytyzmie na wszechświatową skalę. To straszne!” – mówił jeden z rozczarowanych Leninem przedstawicieli świata zachodu.

Ossendowski przed śmiercią zniszczył swoje archiwum, które byłoby dla historyków prawdziwym skarbem.

Ossendowski został śmiertelnym wrogiem reżimu sowieckiego. Przyczyny tej nienawiści wyjaśniał historyk prof. Paweł Wieczorkiewicz: „Wśród wielu prób zgłębienia leninowskiego fenomenu największe powodzenie miały przed II wojną światową dwie książki pisane niemal na gorąco: włoskiego dziennikarza i publicysty Curzia Malapartego i właśnie Antoniego Ossendowskiego. Ta ostatnia w modnym wówczas gatunku powieści biograficznej, szeroko i szczerze, bez lukru i niezdrowej fascynacji […] przedstawia piekło rosyjskiej rewolucji i wojny domowej. Ossendowski miał tę przewagę nad innymi, że czasy te przeżył w Rosji, co prawda w szeregach białych. Dlatego jego książka tchnie prawdą i autentyzmem nawet tam, gdzie opisywał najbardziej wynaturzone praktyki złowrogiej tajnej policji, Czeki”.

W czasie II wojny światowej Ossendowski był członkiem podziemnego Stronnictwa Narodowego. Zmarł 3 stycznia 1945 r. w Grodzisku Mazowieckim. Śmierć najprawdopodobniej zaoszczędziła mu cierpień z rąk NKWD, które dopuściło się nawet rozkopania jego grobu, aby potwierdzić, czy pisarz rzeczywiście umarł. Wokół śmierci Ossendowskiego narosło wiele fantastycznych opowieści. Dzień przed śmiercią jego dom w Żółwinie koło Grodziska Mazowieckiego odwiedził niemiecki oficer, który miał być wnukiem barona von Ungern-Sternberg. Miał zaproponować Ossendowskiemu wspólne poszukiwania skarbu Krwawego Barona pozostawionego w Mongolii. To wydarzenie z 2 stycznia 1945 r. miało być spełnieniem przepowiedni buddyjskiego lamy, który w jednej z mongolskich wiosek wyjawił datę śmierci barona i zapowiedział, że Ossendowski umrze, gdy baron mu o tym przypomni. Ossendowski przed śmiercią zniszczył swoje archiwum, które byłoby dla historyków prawdziwym skarbem.(PAP)


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


How Distorted Reporting Leads to Hatred of Israel

How Distorted Reporting Leads to Hatred of Israel

Sabrina Soffer


Christiane Amanpour on the May 22, 2023, episode of her CNN show “Amanpour.” Photo: Screenshot

The Jewish nation has long been the subject of the mainstream media’s criticism and condemnation. When CNN’s Christiane Amanpour calls the terrorizing murder of the Israeli-British Dee family a “shootout,” and The Washington Post releases a front-page exclusive on the Israeli Defense Force’s “deadly tactics” seriously lacking in context, I ask myself about the intentions of such distortions. (Amanpour later apologized for her comments after a strong backlash).

When it comes to the media, is naivete and ignorance about Israel at play? Or is it a deliberate attempt to promote some other, perhaps more sinister, agenda? No matter the motive, distorting and demonizing the Jewish collective never turns out well for Jews and non-Jews alike.

Most news consumers outside Israel have limited knowledge of the reality on the ground. Headlines often paint Israel as an imperialistic, draconian, or militaristic regime — which is far from the truth.

The media’s distortions about Israel contribute to the dissemination of spurious allegations that echo infamous antisemitic works like “The Protocols of the Elders of Zion.”

Egypt worked with chief Nazi propagandist Joseph Gobbels’s right-hand, Johann Von Leers, to create anti-Israel propaganda. Indeed, the accusations of “Israel equals imperialism” or “Israel thrives on Jewish supremacy for world domination” originate from the most sinister propagandists of human history. They trace back to the ancient Christian blood-libel that continues to haunt the Jewish people and the communities they inhabit, mostly outside of Israel.

When libel peppers the mainstream news, it gains the legitimacy associated with reputable media outlets. Front-page headlines that misrepresent reality are taken as fact, and sway the global public toward beliefs that harm Israel and Jews worldwide. It is compounded by support for the blatantly antisemitic Boycott, Divestment and Sanctions (BDS) movement against Israel, and dissuades opportunities for partnership with Israel’s Palestinian neighbors.

About a month ago, I read The Washington Post exclusive report, “Israeli agents conducted raid against militants in civilian area, killing a child: Videos from a March 16 raid in Jenin show increasingly deadly tactics by Israeli officers.”

The report was a scrupulous minute-by-minute 3D-graphic reconstruction of the IDF’s military operation, focused on the death of Omar Awadin, 14, during the raid.

The article can be summed up as a multi-count indictment of Israel’s military — the IDF. Its lack of context and information about the violent cycles of terror inflicted upon innocent Israeli civilians is astounding. I cannot help but conclude that the authors (along with their editors) aimed squarely at demonizing Israel and its defense forces. Ignoring the elephant in the room–namely the never-ending waves of Palestinian terror, political factionalism, and its authorities’ oppression of its own people — is irresponsible and galling.

Deaths of innocent civilians like Omar Awadin’s are heartbreaking. The key difference here is that the Israeli military does everything it can to prevent civilians from dying — whereas Palestinian terror groups (and the governments that support them) actually try to kill civilians as part of their war against Israel.

The Post report failed to emphasize that the IDF’s operation targeted Hamas and Palestinian Islamic Jihad (PIJ) militants, such as Nidal Hazem, an active bomb producer, and Abdel Fattah Hussein Kharousha, responsible for the killings of the Yaniv brothers in February. Prior to the raid, the IDF went to great lengths to caution Jenin residents about its operation, in order to minimize civilian harm.

Indeed, the IDF’s restraint involves the notion of tohar haneshek, Hebrew for “purity of arms.” This principle is embedded into the IDF’s code of ethics, which has shaped its values of “self-control in use of armed force without including unnecessary injury to human life or limb; dignity or property of both soldiers and civilians with special consideration for the defenseless” at all times.

During the IDF’s Shield and Arrow operation last month, Israeli forces aborted a strike against PIJ terrorists housed in a residential building, having found a child in the target’s vicinity.

Other important facts missed entirely in the Post’s reporting is that Hamas and PIJ are internationally-recognized terrorist organizations. Backed by Iran with weapons and a 700-million dollar annual budget, their explicit mission is to “wipe out the Jewish state.” They also use their own citizens as human shields, which is considered a war crime under the Geneva Convention.

Hamas and PIJ are not only responsible for the murder of Jewish and Arab-Israeli civilians, but of Palestinian citizens like Abdullah Abu Jaba, who enter Israel from Gaza for work to support their families. Hamas, the Gaza strip’s governing autocracy, is known for stripping its residents of human rights and basic needs, cutting off their electricity at whim, barring dancing, or shutting down pharmacies.

From the moment they enter schooling, Palestinian children are indoctrinated and groomed as future martyrs, instructed to take the lives of Israeli civilians and incentivized by pay-to-slay initiatives that give financial rewards for killing civilians.

In the aftermath of terror attacks, Palestinians celebrate in the streets with fireworks, handing out candy and praising Allah for this glory. This is the reality that Israel confronts every day. This is the reality that The Washington Post and CNN ignore.

Selective reporting that leaves out this vital information — as well as Israel’s positive efforts to mend the Israeli-Palestinian conflict — helps no one. It vilifies Israel’s response to terror while portraying Hamas and PIJ militants as Palestinian “freedom-fighting” heroes. Aside from being morally wrong, this just helps perpetuate the conflict.

Prominent journalists and editors are acutely conscious of the language they select, and the content they choose to incorporate or omit. Respected media organizations such as the Post, which uphold the motto of “Democracy Dies in Darkness,” undermine their own mission when they fail in shedding light on the complete truth.

The Washington Post, CNN, and other media outlets should look themselves in the mirror and ask themselves whether they are reporting the facts on the ground, or merely perpetuating anti-Israel views.

Sadly, I think I know the answer. But I await their next reports in hopes that things will be different.


Sabrina Soffer is a student at George Washington University.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


‘Disgusted’: Congressional Human Rights Chair Announces Boycott of Amnesty International, Human Rights Watch Over Israel Treatment

‘Disgusted’: Congressional Human Rights Chair Announces Boycott of Amnesty International, Human Rights Watch Over Israel Treatment

Andrew Bernard


Rep. Chris Smith (R-NJ) speaking at the House Foreign Affairs Committee’s subcommittee on Global Health, Global Human Rights and International Organizations, 22 June 2023 (Photo: Screenshot)

The chairman of the Congressional subcommittee responsible for human rights announced on Thursday that he would boycott representatives from Amnesty International and Human Rights Watch from testifying before his committee because of their position that Israel is an “apartheid” state.

Speaking at a hearing on antisemitism and anti-Israel bias in the UN, the Palestinian Authority and NGOs, Rep. Chris Smith (R-NJ), the chairman of the House Foreign Affairs Committee’s subcommittee on Global Health, Global Human Rights and International Organizations, said he was “disgusted” by the two human rights organizations.

“It used to be that Amnesty International was all about political prisoners, and they had a very sterling reputation,” Smith said. “They have reneged on all of that…Apartheid is an abomination… To sit there and take that type of language and smear Israel with it is appalling and Human Rights Watch is doing the exact same thing…I’ve had representatives of those groups come and testify on other issues. But you know, it just occurred to me, I’m gonna boycott them. Any hearing I have on human rights, Amnesty is not invited, nor is Human Rights Watch, because of their smear, their horrible smear.”

Amnesty International and Human Rights Watch did not immediately respond to The Algemeiner’s request for comment.

In a 2021 report titled “A Threshold Crossed”, Human Rights Watch declared that Israel was now an apartheid state. Amnesty International released a similar report in 2022. Those findings have been widely condemned by Israel, US elected officials and Jewish groups, but have been increasingly normalized among international human rights organizations.

Thursday’s hearing also heard extensive testimony from expert witnesses that track antisemitism and anti-Israel bias in international fora.

“Antisemitism is the elephant in the room that the international community has ignored, looking for all sorts of other reasons to blame the conflict on.” said Itamar Marcus, director of Palestinian Media Watch. “It’s now embedded in Palestinian Authority worldview and is being echoed at CUNY University and around the world.”

Noted refusenik and former head of the Jewish Agency Natan Sharansky in his testimony urged the Biden administration to focus on the International Holocaust Remembrance Alliance (IHRA) definition of antisemitism following the administration’s release of a strategy to combat antisemitism that also recognized alternative definitions.

“I call on the American administration, which has done such a wonderful job in building a comprehensive plan, to stick to this definition of antisemitism,” Sharansky said. “We will not be able to win if people of the left will be attacking antisemitism on the right, and people on the right will be attacking antisemitism on the left. There should be no left and right. Demonization of Jewish people, demonization of the State of Israel, the double standard on Jews, the double standard towards Israel, the delegitimization of Jews and Israel is one and the same phenomenon.”


Rep. Smith said he intends to hold further hearings on antisemitism and anti-Israel bias, including within the United Nations Relief and Works Agency for Palestine Refugees in the Near East (UNRWA) United Nations Educational, Scientific and Cultural Organization (UNESCO).


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com